AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Musze powiedziec, ze unikalem tego horroru jak ognia, glownie dzieki Lobo, ktory powiedzial mi, iz to straszny gniot. W niemala konsternacje wprowadzila mnie natomiast opinia Petera Jacksona, ktory wychwalal "Cabin Fever" pod niebiosa. Wczoraj dorwalem ten film na kablowce i po obejrzeniu stwierdzam, ze nie jest to totalnie zly film, aczkolwiek ma sporo wad. Piatka nastolatkow wynajmuje chatke w lesie, aby sie zabawic. W tym samym miejscu panoszy sie smiertelny wirus, ktory pozera ludzkie cialo. Jedna z dziewczat, Karen, zostaje nim zarazona. Wsrod pozostalych powoli zaczyna narastac paranoiczny strach. Kto nastepny bedzie nosicielem? "Cabin Fever" to nic specjalnego. Slabe aktorstwo, sporo dziur w scenariuszu, kiepskie dialogi i malo grozy. Wkurzaly mnie tez nachalne proby dodania do filmu humoru. Na plus swietne zdjecia, sporo gore i kilka mocniejszych momentow (scena golenia nogi w wannie). Mozna raz obejrzec, ale tematycznie podobny "Infection" jest o wiele lepszy.
Widziałem ten film sporo czasu w tył. Faktycznie rewelacji nie ma, ale obejrzeć można. Odnośnie Jacksona i jego pochwał na temat tego obrazu jest tak, że to właśnie pod jego okiem został on tworzony, więc chcąc nie chcąc musi go jakoś bronić i wychwalać(oczywiście mógłby to robić bardziej dyskretnie, bo Śmiertelna gorączka rewelacją nie jest). Jeszcze w tym roku albo początkiem przyszłego ma się ukazać druga część tego filmu, może ekipie od sequela uda się poprawić te niedociągnięcia z jedynki - wtedy powinien to być całkiem dobry horrorek.
ja toże oglądałżem to dość dawno już, a że pamięci do filmów nie mam zbyt dobrej to nie moge przedstawić analizy jakiejś głębszej, ale... imho "Cabin Fever" to całkiem niezły obraz. przede wszystkim nieco pastiszowy jest on sobie, więc nie ma sensu czepiać się dziur w fabule, bo to moim zdaniem zamierzone. nawiązania do klasyki horroru (vide końcówka), niezłe krwiste efekty. a humor mi się podobał. ale przyznaję, że musiałbym jeszcze raz zmierzyć się z dziełem Rotha, żeby zweryfikować swoja pierwotną ocenę. jednak póki co, stoję na stanowisku, że do przodu
Masz rację Embalmer, że próby dodania do filmu humoru (i w ogóle to zakończenie...) nie wyszło mu najlepiej, ale z drugiej strony miło wpisuje się w jego campową stylistykę. Za to masz przepiękne zdjęcia (na co sam zwróciłeś uwagę, choć przyznam że osłonecznione kadry amerykańskiej prowincji są moją życiową słabością, za każdym razem płaczę ze szczęścia na ich widok ), niezwykły klimat, sporo efektów gore, sympatyczne nawiązania do klasyków, nawet piękny kawałek Davida Hessa miał swoje pięć minut . A że dialogi i aktorstwo, jej, rzadko bywają one zaletą survivali. Ja stawiam mu pozytywną ocenę głównie za klimat i tę specyficzną obrzydliwość (ten film nie ma straszyć, a wzbudzać uczucie obrzydzenia).
Poza tym byłem zachwycony, że takie kino nareszcie ukazuje się w Polsce w dystrybucji. Niskobudżetowemu kinu B zwykle mówiono: Apage!
Kolejny krok do przodu.
nawet piękny kawałek Davida Hessa miał swoje pięć minut .
Heh, zdziwilem sie niezmiernie, gdy uslyszalem "And the Road Leads to Nowhere..." Davida Hessa (dla niezorientowanych jedna z wielu piosenek jego autorstwa obecnych w kultowym "Last House on the Left" Wesa Cravena). Faktycznie to kolejny plusik dla "Cabin Fever". A nawiazania do klasyki min. do "The Evil Dead", a nawet do "Deliverance" sa rzeczywiscie widoczne na pierwszy rzut oka. Film ten niestety wzbudzil we mnie spory niedosyt, ale widac, ze Roth kocha gatunek.