AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Kilka ladnych pań sciga sie samochodem z probujacymi im zaimponowac kolesiami.Dochodzi do tragedii-na moscie samochod kobiet wpada do rzeki.Po pewnym czasie z wody wylania sie jedna z nich-nasza glowna bohaterka, jedyna ktora przezyla.
Uslyszalem o tym filmie przypadkiem, gdy zachwycony "Lśnieniem" przegladalem imdb i sie dowiedzialem ze scena z nawiedzona sala balowa zostala zainspirowana scena z tego filmu.Z duzymi oczekiwaniami podszedlem do ogladania i sie nie zawiodlem.Piekne,czarno-biale zdjecia, boska Candace Hilligoss,niezla muzyka a przede wszystkim klimat filmu zapadly mi w pamiec.POLECAM!!
ps.makeup duchow w tym filmie->zombie w Nocy zywych trupow. Kolejny przyklad jak inspirujace to bylo dzielo
Dobrze, ze polecasz, bo tu przyznaje sie bez bicia. Nie ogladalem jeszcze tego filmu, a to wielki wstyd i hanba. Podobno jest to horror jedyny w swoim rodzaju, o niesamowicie onirycznym klimacie, a to sie ceni. Musze chyba wreszcie po niego siegnac, bo cos za duzo ostatnio ekstremy i eksploatacji ogladam.
ok, zebyscie pozniej nie bili-film ma dosc wolne tempo, zakonczenie jest przewidywalne(dla mnie bylo przynajmniej). Wady powazne, ale love nie wybiera.aha, film jest w osiolku, wiec nie powinniscie miec problemow z jego znalezieniem.
Hmmm oryginalu nie widziałem ,ale widzialem bodajże remake wyreżyserowany przez Wesa Cravena w latach 90 tych. Film jest niezły ,ale w końcu trzeba bedzie sie rozejrzeć za oryginalem .
Jeden z najlepszych filmó w historii kina grozy. Tak samo ważny jak "Noc Żywych Trupów" a znacznie bardziej "mroczniepiękny" (że tak napiszę). Skończone arcydzieło pod względem scenaeiusza. A propos "przewidywalności", tak, dzisiaj, AD 2005 czy 2006 łątwo jest przewidywać, ale w 1962 ??? TO BYŁA REWOLUCJA, i to , jak widac po braku kariery twórców, zapoznana rewolucja, niezrozumiała i niedoceniona.
BTW film jest powołzwany jako oficjalny pierwowzór i oczywista inspiracja "Sixth Sense" (parę klas lepsza)
Pewnie, że lepszy. Do tego dochodzi niesamowity klimat, gra na organach kościelnych, a te postacie!!! Koszmarnie straszne, naprawdę! Żadne flaki i żadna rzeźnia nigdy mnie nie przestraszy, jak czarno-białe efekty charakteryzacyjne w starych filmach typu Nosferatu - Symfonia grozy czy właśnie Carnival of Souls. Oszczędny w środkach, a maksimum efektu, no i koniec - bomba.
Jeden z najlepszych filmó w historii kina grozy. Tak samo ważny jak "Noc Żywych Trupów" a znacznie bardziej "mroczniepiękny"
A czy nawet przypadkiem Romero gdzieś kiedyś nie mówił, że inspirował się KARNAWAŁEM DUSZ przy kręceniu NOCY? Prawda to, że film Harveya to jeden z najlepszych filmów grozy w historii gatunku. Klimat tej produkcji jest tak stężony, że spokojnie można by nim było obdarować 100 innych filmów. Ścieżka dźwiękowa miażdży
A czy nawet przypadkiem Romero gdzieś kiedyś nie mówił, że inspirował się KARNAWAŁEM DUSZ przy kręceniu NOCY?
owszem, mówił
a sam film miodny. surrealistyczny, niepokojący klimat i ciekawa końcówka.
owszem, mówił
To jeszcze nie tak najgorzej z moją pamięcią.
Wracając jeszcze do samego filmu, nie można zapomnieć o wyniosłej Candace Hilligoss w głównej roli. Jej "oziębła" interpretacja Mary Henry, świetnie podkreśla tą niepokojąca atmosferę filmu. No i tytułowe karnawało-wesołe miasteczko, które jest tak samo ważnym bohaterem tego dramatu. Dobrze, że w wersji reżyserskiej rozwinęli trochę jego historię
Jeszcze do końcówki wracając: tak ktoś już napisał, dzisiaj jest może ona i przewidywalna ale w 1962 roku to musiał być niezły shocker. Nie wspominając już, że takie potraktowanie konkluzji nadaje filmowi kilka ciekawych możliwości interpretacji.
Masa niezapomnianych scen... Wyjście Mary z wody. Jej wędrówka po opuszczonym lunaparku na pustyni. Bus postaci rodem z sennego koszmaru. Tytułowy karnawał umarłych. Wreszcie autentycznie przerażające zakończenie. Zrealizowany zaledwie za 15 000 dolarów jedyny film fabularny Herka Harveya to inspiracja dla: romerowskiej "Nocy żywych trupów" (upiorne blade zjawy), twórczości Davida Lyncha ze szczególnym wskazaniem na "Blue Velvet", "Lost Highway" i "Twin Peaks" (senne tempo akcji i oniryczne postaci) oraz dla "Lśnienia" Stephena Kinga. Poetyka mary sennej jedyna w swoim rodzaju.
Ot, odkurzam temat.