AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
ostatnio zamieniłem kilka zdań ze znajomym na gg i jako jednego z reżyserów który odmienił oblicze francuskiego kina wymienił on właśnie Cedrica Khana. mam pytanie do forumowego frankofila - flagg, widziałeś może jakieś jego filmy? warto się zainteresować? bo ponoć taki Roberto Succo miażdży.
a może Jurand zna reżysera? Bartek Ci nie polecał?
no ja nie znam wlasnie - slyszalem tylko, ale nic poza tym. gdzies mialem chyba red lights ale nie jestem pewien. ten robert succo rzeczywiscie ladnie sie zapowiada - i okladka dobra, mina fajna! jak ktos cos o nim wie/widzial to niech napisze - przylaczam sie do prosby
mam pytanie do forumowego frankofila - flagg, widziałeś może jakieś jego filmy?
Nie, niestety. Podobnie jak w przypadku M, nazwisko obiło mi się o uszy, ale nic ponadto. Nawet nie pamiętam czy w pozytywnym, czy negatywnym kontekście.
Właśnie skończyłem oglądać "Roberto Succo". Mój Boże, co za suchar. Zdecydowanie nie miażdży. Za to całkiem skutecznie wzbudza znudzenie i irytację widza. Film rozpoczyna scena odnalezienia zwłok przez gliniarzy. Zaraz po tym nastepuje 5letni przeskok czasowy i mamy do czynienia z 20 minutowym romansem. Po tych męczarniach otrzymujemy zupełnie przypadkową kompilację napadów Roberto, próby dokonania gwałtów itd. Narracja w tej czesci jest tragiczna. Nie wiem, może miało to na celu oddanie stanu psychicznego głownego bohatera, bo wszystko jest tutaj chaotycznie, pozbawione początku i końca i zupełnie niezorganizowane. Ja jednak obstawiam zły scenariusz. Tak czy inaczej ogląda się to strasznie. Kiedy w drugiej połowie filmu akcja troche nabiera tempa i zaczyna to przypominać chociaz w minimalnym stopniu film z prawdziwego zdarzenia, widz już nawet nie ma siły na najmniejsze zaangażowanie się w przedstawiane wydarzenia. Co do gościa, wcielającego sie w Roberto, niejakiego Stefano Cassetti, to z czystym sumieniem moge napisać ze aktor z niego zupełnie marny - w swoim chaotycznym działaniu, dziecinnych zagrywkach, entuzjazmie charakterystycznym dla 5latka, jest zupelnie nieprzekonywujacy. Taki Michael Rooker z "Henry'ego", czy Erwin Leder z "
Angsta" autentycznie przerażali juz w momencie pojawienia się na ekranie. Tutaj jest zupełnie odwrotnie - Succo sobie poczynia w najlepsze, a widz jest zupełnie obojetny na to co zrobi, co może zrobić, a już o jakimkolwiek napięciu nie może być mowy. Ogólnie porażka na całej linii, jeden z tych filmów, całkowicie wypranych z jakichkolwiek emocji.
Także Ego - odpowiedz a twoje pytanie w pierwszym poscie - nie warto
hieh, widziałem ostatnio w sklepie za jakąś niezbyt przystępną cenę, ale listę priorytetów mam nieco inną, więc chwilowo odpuszczę.
ale i tak kiedyś zbadam i własną opinię sobie wyrobię