ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

tak tak... wiem, ze to nie z USA, wrazie potrzeby, przenieście wątek do Canady

nareszcie obejrzałem videodrome... kurcze, rewelacja! im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej mi sie podoba, chyba zdecydowanie najlepszy film DC jaki widziałem, nawet Naked Lunch przebił! Cholera, wiecie, że z 2 miechy temu był Crash w dodatku do jakiejś gazety : PPP
Co sądzicie? Jakie są wasze the best od DC?


Bardzo lubie tworczosc Cronenberga, to niezwykle kreatywny i oryginalny tworca. Moje ulubione filmy Kanadyjczyka to: "Shivers", "The Brood", "Videodrome", "The Fly", "Crash", "Spider" , "The Dead Zone", "Naked Lunch" i "Scanners". "Rabid" jest nieco slabszym horrorem Cronenberga, ale i tak warto go obejrzec dla swietnej roli krolowej porno Marilyn Chambers, nie przypadl mi tez jakos do gustu "Dead Ringers". Z niecierpliwoscia czekam na premiere najnowszego dziela Cronenberga "A History of Violence". Jesli chodzi o "Crash" to ukazal sie na DVD w czasopismie Kino Domowe- od razu polecialem do kiosku i kupilem ten numer.
fak, co do crasha, do ja liczę na to, ze wkrotce ukaże się w media markt w dziale tanie dvd (zwykle filmy które były w gazecie, jak trafiają na sklepowe poolki to z olbrzymią obniżką... choć są tez wyjątki - Mulholand Drive np.)
Kurcze, jakoś Shivers nie przypadł mi do gustu, ale może powinienem sobie ten film odświerzyć...

Nie uważacie, ze Videodrome i Naked Lunch to dwa prawie takie same filmy ? tzn, rzecz jasna inna fabuła, inne z pozoru wszystko, jednak specyficzny styl Cronenberga daj sie we znaki (choć jest to w tym momencie spory atut oczywiście!). Bohater - mężczyzna, wokół którego rodzi się pewien spisek nad którym nie ma kontroli, ulotna granica między rzeczywistością a halucynacją, ożywianie przedmiotów, mięsistość (!), seskualność, klaustrofobia... te wszystkie cechy sprawiają ze filmy te są niemalże identyczne.
Czy któryś jeszcze z jego filmów posiada właśnie te cechy? heh, nieoczekuję odpowiedzi "wszystkie", ale kto dostrzegł podobnieństwo między videodrome a naked lunch pewno zrozumie, o co chodzi... a może tylko mnie się coś wydaje...
tropy jakie pojawiają się u Cronenberga ->m.in. fascynacja ciałem, jego dekonstrukcja i ulepszaniem, seksualność, halucynacje itp. występują w każdym dziele tego wybitnego reżysera V &NL są podobne do siebie bo zostały wykreowane przez tego samego autora - z tym,że Naked Lunch powstał w oparciu o opowiadanie W. S. Burroughs'a oraz wątki z jego życiorysu - co nie przeszkodziło Kanadyjczykowi przemycić do obrazu swoich fascynacji, które konsekwentnie pojawiają się w jego autorskim kinie.


N.p w takim " M.Butterfly " zostały zatarte granice między męskoscią a kobiecoscią , między rzeczywistoscią a fikcją , choc ten film wydaje mi sie akurat bardziej konwencjoalnym dziełem Kanadyjczyka.Nie przepadam za wczesną twórczoscią Cronenberga ( Dreszcze , Rabid , Skanerzy ).Cronenberg jednak pokazałn ze jest dojrzałym filmowcem dopierio za sprawą " Dead Ringers " w którym udało mu sie wg mnie po raz pierwszy konsekwentnie zaprezentowac swoją autorską wizję jednoczesnie nie rezygnujac z fabuły i ciekawego rozwoju postaci ( swietny Jeremy Irons ).Natomiast " Spider " wydaje sie pewnym odejsciem od wczesniej wypracowanych przez niego schematów.Nie tylko ma na to wpływ temat filmu ( choroba psychiczna ) ale i sposób jej zaprezentowania.Film jest powolny , mroczny i ciekawy dramaturgicznie , Cronenberg nie przekracza nigdy granicy dobrego smaku , jak to było w przypadku jego wczesniejszych filmów.Nie mamy tu krwawych obrazów przemocy ani wyuzdanego seksu.Dlatego uważam iż " Spider " jest szczytem jego osiągnięc." Crash " z drugiej strony wydaje sie niezrozumiały i naciągany.
Dodam przy okazji moją ocenę ( prawie ) wszystkich filmów Cronenberga :

Spider 10/10
Dead Ringers 10/10
Naked Lunch 9/10
Videodrome 8,5/10
Martwa Strefa 8/10
M.Butterfly 8/10
Existenz 7/10
Dreszcze 6,5/10
Rabid 6/10
Mucha 5/10
Skanerzy 5/10
Crash 3/10
Rabid 3/10
widzę chorus, że Rabid wywołuje u Ciebie nader ambiwalentne uczucia, raz 6/10 a zaraz pod spodem 3/10

a u mnie cały Cronenberg wywołuje taką ambiwalencję. na poziomie pomysłów to Kanadyjczyk zmiata, jego filmy są przebogate treściowo, pełne intertekstualnych odwołań i filozoficznych inspiracji. Ale kiedy się je ogląda bije z nich taki chłód, że mi osobiście ogląda się to ciężko.

a poza tym nawet te uznane przez krytykę filmy (jak się Pitrus "The Brood" zachwycał) siakoś nie powalają. niby klasyka a jednak nie do końca przekonuje.

mi się b. podobały: Naked Lunch, Videodrome, Dead Zone. przyjemny był eXistenZ, ale mocno wtórny wobec całego nurtu cyberpunk.

w wolnej chwili muszę w końcu obejrzeć Spidera i Dead Ringers, bo grzeją miejsce na półce od długiego już czasu i jakoś nie mam serca się do nich zabrać.
grzEGOrz
Napisałeś "przyjemny był eXistenZ, ale mocno wtórny wobec całego nurtu cyberpunk"
No wiesz po powstaniu takich dzieł jak Blade Runner, Dziwne Dni, Ghost of Shell czy też Matrix (pierwsza część oczywiście) to w klimacie cyber punk trudno coś stworzyć oryginalnego.
Mnie osobiście eXistenZ bardzo się podoba, przede wszystkim dlatego, iz postawiono na treść i klimat a nie na efekty specjalne. Faktem jest iz film tan nie jest nalepszym dziełem DC ale nie oznacza to że jest złym filmem.
Ostatni film Cronenberga " History of Violence " został doskonale przyjęty w Cannes a rezyser szykuje już dwa kolejne filmy.Tego roku mają sie rozpoczą c zdjecia do " Painkillers " rozgrywającego sie w swiecie tatuazy.Wystąpic w nim mają Ralph Fiennes i Nicolas Cage.Zas wkrótce potem ma dojsc do realizacji " London Fields " , historii o kobiecie która przeczuwa niebezpieczenstwo które jej grozi.
czekam na kazdy film jaki Zrobi David odkad zobaczylem Shivers, chce zobaczyc wszystko co ten Pan popelnil niesamowicie podobala mi sie koncowka Spider'a , czy ukazanie zmian ciala w The Fly... ostatnio czytalem gdzies ze do swojego nowego filmy zartudnil jakas kobiete ktora jest maniaczka operacji plastycznych i innych sposobow zmiany swojego Ciala .. idealnie to pasuje do jego spojrzenia na ta tematyke
Cronenbergo-maniakom polecam książcę Pitrusa i Loski: "Rozpad ciała, rozpad gatunku" i dywagacje na temat "Brooda" w "Kinie kultu" pierwszego z owych panów.

A "Martwa strefa" to jeden z niewielu przypadków bardzo dobrze zekranizowanych książek Kinga. Chociaż oryginał literacki i tak lepszy
wiwetu czytales ta ksiazke ??? napisz o niej cos wiecej wiem ze sie ukazala jakis rok temu w polsce
Krzysztof Loska, Andrzej Pitrus, David Cronenberg: Rozpad ciała, rozpad gatunku, Kraków 2003, Wydawnictwo Rabid.
Można chyba ściągnąć ze strony: www.rabid.pl

Mnie ta książka akurat ogromnie irytuje. Niewiele tam konkretów, a zamiast tego bajanie się w jakichś trzecich i czwartych dnach, które z samymi filmami nie mają już wiele wspólnego. Co kto lubi.

Sam Mr David, który przestał być moim absolutnym idolem mniej więcej od czasu Crash, a Pająkiem mnie już zupełnie załamał (co nie zmienia faktu, że na History of Violence nie ostrzę sobie już zębów, co to, to nie), zrezygnował ostatnio z kręcenia Painkillers. Wydawałoby się, że projekt jego życia etc., ale on stwierdził: "I've decided not to do it. Not because of how it would be perceived, but because it's in the vein of work I've already done. Maybe I'm boring myself with myself." Co to, późny kryzys wieku średniego? Pełny wywiad znajdziecie na stronie Fangorii.
Ano czytałem, mam nawet u siebie. Jakiś bardzo miły student III roku kulturoznawstwa UJ, którego nazwiska tu nie pomnę odsprzedał mi ją za okazyjną cenę 20 zł (bo normalnie coś koło 35 kosztuje). No muszę przyznać, że książka jest rewelacyjna, zawiera analizy wszystkich filmów Cronenberga, począwszy od pierwszych krótkometrażówek, aż po "Pająka". Mnóstwo czarno-białych zdjęć, świetnie ilustrujących poszczególne teksty, pełna filmografia i w bibliografii można znaleźć dziesiątki, może nawet setki tytułów dot. Cronenberga i horroru w ogóle. Napisana strawnym, nieakademickim językiem. Jako, że chciałbym ją wszystkim forumowiczom zarekomendować, pozwolę sobie zacytować fragmencik. O "Dead ringers":

"Nierozłączni to film, który można odczytywać jako wypowiedź na temat świata pozbawionego rodzinnych narracji, w którym naturalne relacje między pokoleniami mogą być negowane przez technologię płodności i reprodukcji. Paradoks jego sensu polega zaś na tym, że technologia, wymyślona po to, aby "radzić sobie z ciałem" dodatkowo wzmacnia alienację jednostki i jego zagubienie w świecie obietnic nieśmiertelności. Cronenberg nie kładzie jednak, podobnie jak w innych swoich pracach, głównego akcentu na technologię. Tematem jego dzieł jest bowiem: słabość ciała, ujawniająca się w momentach granicznych doświadczeń: choroby, seksu i, wreszcie, śmierci. I tu odnajdujemy kolejny paradoks. Film obrazuje bowiem z jednej strony pragnienie oddzielenia się, indywiduacji. Z drugiej zaś - jest manifestacją lęku przed separacją. (...)"

Killa, jeśli jesteś bardzo zainteresowany tą książką mogę Ci skserować (najlepiej w Krakowie, bo tanio wyjdzie) w zamian za jakieś filmy for example Co Ty na to?

Mnie ta książka akurat ogromnie irytuje. Niewiele tam konkretów, a zamiast tego bajanie się w jakichś trzecich i czwartych dnach, które z samymi filmami nie mają już wiele wspólnego. Co kto lubi.

też mam mieszane uczucia wobec tej kniżki. najlepiej są opracowane te filmy, do których istnieje bogata literatura, o których było klepane dużo i namiętnie, którymi zajmowali się teoretycy zachodni. do nowszych to już takie tam średnie i po łebkach. w ogóle mam wrażenie, że spora część młodego i średniego pokolenia polskiego filmoznawstwa to bazuje na opracowaniach i zachodniej literaturze, a nie na oglądaniu rzeczonych dzieł

Sam Mr David, który przestał być moim absolutnym idolem mniej więcej od czasu Crash, a Pająkiem mnie już zupełnie załamał

No co do Crasha sie zgodze , ze niezbyt to apetyczny crap był.No ale " Spider " ? Wszak to najdojrzalszy z filmów Cronenberga , pozbawiony tak nachalnej w jego twórczosci maniery i wydumanej psychologi.Zresztą Cronenberg ciekawie wybił sie z undergroundu do Mainstreamu , niewiele twórców może to o sobie powiedziec.Jeszcze 20 lat nazwisko Cronenberga było znane tylko krytykom lubującym sie w kinie grozy i przeróznych dewiacjach , a dzis ? krytycy wychwalają jego dzieła , walczące o coraz bardziej prestiżowe nagrody na najważniejszych festiwalach filmowych.Oskara oczywiscie nie zdobył ale to pewnie dlatego że członkowie akademi lubią mieć wokół siebie " czysto " i " bezpiecznie ".
Co do "Spidera", to owszem - jest ładnie zrobiony, Ralph Fiennes znakomity. Problem tkwi w niezmiernie natarczywej reżyserii, która właściwie wtłacza do głowy widza jedynie słuszną interpretację filmu. I jeszcze ta nachalna, ciężka symbolika, pozbawiona jakichkolwiek dwuznaczności (z wyszczególnieniem pajęczyny). Paradoksalnie, zamiast "labiryntu wspomnień", reżyser od początku prowadzi nas tą samą, prostą ścieżką. Problem w tym, że po 20 minutach wystawia wszystkie karty na stół, a film nie kryje już przed nami żadnych tajemnic. Miejscami czyni to w sposób niemal kłopotliwy (matkę i prostytutkę grają te same aktorki; Fiennes, któy wędruje po swoich wspomnieniach ---> no i wszystko jasne). Jedyne co tak naprawdę oferuje "Spider" to psychoanalizę z dolnej półki, która (skądinąd) złote lata ma już dawno za sobą. Osobiście, byłem zniesmaczony. Croni, w swojej drodze do stania się ulubieńcem krytyki, która tak sobie ceni psychologizujące kinko arty z pretensjami, zaczyna się powoli przegryzać na drugą stronę. Heh, a może dawno już się tam znalazł?
To ja może jeszcze raz obejrzę sobie "Dreszcze"...

Problem tkwi w niezmiernie natarczywej reżyserii, która właściwie wtłacza do głowy widza jedynie słuszną interpretację filmu.

Zas w większosci filmów Cronenbetga mamy do czynienia z mozliwosciami interpretacji tak wydumanych i niedorzecznych ze efekt wcale nie jest lepszy.Pozatym nie zgodze sie że film nie można interpretowac na wiele sposobów.Jesli uważasz że jest inaczej oznacza to iż nie oglądałes tego filmu uważnie.Widz który ogląda film , " odkrywa " całą historię wraz z tytułowym bohaterem , identyfikuje sie z nim w pełni ( nie ma jakis dodatkowych , zbędnych postaci ) i do konca nie jest pewny co jest fikcją a co rzeczywistoscią.Nawet na samym koncu filmu nie jestesmy pewni czy to już rzeczywistosc ( ? ) czy jeszcze majaki chorej wyobrazni. ? Film więcej zawdzięcza Kafce aniżeli przebrzmiałym ( oczywiscie za wyjatkiem Stanów Zjednoczonych ) teoriom Freuda ( które co jak co ale stanowią główne danie w niemal całej twórczosci kanadyjczyka ).Tytułowy " Pająk " przecież przypomina Gregora samse z " Przemiany " , podobnie jak on , próbuje zrozumiec co sie wokół niego dzieje lecz nie jest w stanie nawet zapanowac nad swym własnym ciałem.Podróz pokonuje w wyobrazni , której też nie możemy na dobrą sprawe zbytnio wierzyć.Wszak jest to obraz chorego umysłu a granica miedzy prawdą a fikcją jest w pełni zamazana.I tak pozostaje do konca.W tym samym czasie powstał w Hollywood " Piękny umysł " który jednak konczy sie happy endem.Bohaterowi udaje sie pokonac chorobe i odzyskuje swiadomosc.U cronenbefga takiej pewnosci nie ma.W życiu też nie.
A ja tam nie oceniam negatywnie ani "Crash" ani "Spider" i nie robię tego z przekory. Oczywiście wolę Cronenberga z okresu "Videodrome" ale to nie znaczy, że w/w filmy to dno. Oba nie są też horrorami lecz jakąś formą psychologicznego dramatu. W "Spider" podobało mi się to co Chorus podkreślił - razem z bohaterem odkrywamy jego historię. Nie przeszkadzało mi to, że po 30 minutach domyśłałem się zakończenia. W 90 % produkcji mainstream domyślam się po 5 minutach
Nie do końca natomiast rozumię porównanie z "Pieknym umysłem" który jest filmem biograficznym i kończy się tak jak skończyła się rzeczywista historia Nasha. Oba te filmy miałem okazję zobaczyć w tym samym prawie czasie. Zarówno jednak i "Piekny Umysł" jak i "Spider" pokazują inne oblicza schizofrenii. Choroba ta nazywana jest czasami w żargonie medycznym "królewską chorobą" z racji na olbrzymie spektrum jej objawów, u każdego właściwie przechodzi ona inaczej i ma inne cechy. Z tego powodu trudno filmy te porównywać a tym bardziej oceniać jeden wzgledem drugiego.
Co do "Crash" to mieści sie on w nurcie twórczości Cronenberga. Traktuje jak wiele jego filmów o obsesji na pukcie ciała i jego deformacji. Fakt, że reżyser odszedł od konwencji horroru w kierunku filmu quasi erotycznego może się nie podobać osobom wychowanym na jego wcześniejszych filmach a nie oznacza automatycznie, że film nie ma żadnej wartości. Dla jasności nie uwazam "Crash" za dzieło wybitne ale myślę że warto je obajrzeć i przemysleć.
Choć dałem na tym forum wyraz swojej niechęci do ostatnich dokonań Cronenberga, to przed "Historią przemocy" postanowiłem zrobić carte blanche. Było co było, ale teraz to Croni zmartwychwstał, wstał z grobu i nakręcił pieprzone arcydzieło! Fabuła zapowiadała się ciekawie, wokół filmu narosła niezwykła, bardzo pozytywna aura (i to już od pierwszego pokazu w Cannes!), a fani, którzy wcześniej twierdzili z przekonaniem: "ten pan już wyczerpał swoje możliwości" nagle nabrali drugiego oddechu i nie mogą wyjść z zachwytu! I cóż, wybrałem się do kina, obejrzałem z uwagą (bo znowu mi chorus cosik wygarnie ) i... trudno mi ukryć rozczarowanie.
Bo temu filmowi brakuje tak naprawdę jednego: dobrego scenariusza (choć chyba się czepiam, bo poza mną nikt go jakoś nie dostrzega )) ). A to, co zaprezentował Josh Olson woła po prostu o pomstę do nieba. Zamiast znakomicie rozpisanego dramatu (bo to w wypadku „Historii przemocy” miało znaczenie zasadnicze), otrzymaliśmy jego zarys. Gdzie te dialogi, które miały dosłownie wgniatać w siedzenie? Gdzie ta wiarygodna przemiana bohatera, w której każda następująca po sobie scena i wymiana zdań stopniowo odsłania jego „prawdziwe” alter ego? Gdzie ten narastający klimat osaczenia? Gdzie te drugoplanowe postacie, które tu (z chlubnym wyjątkiem syna Toma) jeśli nie wpadają w czystą groteskę (przypadek Eda Harrisa), to zachowują się jakby były odlane ze sztancy. Przykłady można by mnożyć, ale moim zdaniem scenariusz „Historii przemocy” rozłożył film na całej linii... Zresztą wszystkie kluczowe sceny opierające się na dialogach (scena w szpitalu, w kafeterii, spotkanie z bratem...) są tak źle napisane, że aż komiczne. Nie, naprawdę, dawno się tak nie irytowałem w kinie, bo żeby zepsuć tak intrygujący pomysł trzeba się naprawdę postarać. Jeszcze bym to wytrzymał, ale finałowy akt dramatu (którego nie będę zdradzał) to już czysta błazenada godna najwyżej drugorzędowego filmu sensacyjnego...
Stąd trudno się dziwić, że ten film najlepiej wypada w scenach niemych, które nie wymagają jakiegoś scenariuszowego konceptu. Najlepszym tego przykładem jest sama końcówka, krótki moment czystej filmowej poezji.
Na szczęście pozostaje David `I made this!` Cronenberg, jedyny świetlany punkt metrażu, który (niech Was nie zwodzi klasyczna struktura filmu!) dalej babra się we własnych obsesjach. Przewijają się więc motywy seksualne (znakomity pomysł przedstawienia „przemiany”, a może regresji bohatera za pośrednictwem dwóch scen erotycznych – w pierwszej bezwolnie poddaje się swojej partnerce, w drugiej, w scenie przypominającej właściwie scenę gwałtu, to on przejmuje kontrolę i jest osobą dominującą w związku), cielesne (zdeformowany Ed Harris) i motywy przemocy, która w tym filmie jest przedstawiona w sposób wyjątkowo naturalistyczny, tym bardziej jak na film mainstreamowy. No cóż, można by się postarać doszukać paru pozytywnych elementów, ale nie wiem, czy to naprawdę ma sens, tym bardziej jeśli uświadomimy prostą zasadę. Co z tego, że uratujemy meble skoro zawali się cały dom?
Dobra, to by było na tyle szanowni koledzy i czekam niecierpliwie na Wasze opinie i komentarze...
hmmm... "Historii przemocy" jeszczem nie widział, ale w końcu obejrzałem "Spidera". ja tam nie wiem flagg czemu się czepiasz psychoanalizy, skoro Cronenberg od zawsze jechał na tym wózku. to chyba najporęczniejsza interpretacja, którą krytyka stosuje do jego filmów. że reżyser wykłada karty na stół? że symbolika nachalna, że wiadomo? no bo może nie zakończenie jest najważniejsze, tylko sam klimat opowieści. chociaż przyznam się, że ja nie złapałem, że matkę i kochankę gra ta sama aktorka, więc miałem mały plot-twist na końcu książki nie czytałem, ale film mi podszedł. nie jest to może Cronenberg w szczytowej formie, ale urzekająco ciężki jak zawsze. nie wiem, czy dobrze portretuje schizofrenię, ale nie wnikam w to tak naprawdę. wystarczy mi Fiennes, chłód bijący z ekranu i nachalna metaforyka
Jeśli chodzi o Pająka, to faktycznie, można było domyślić sie o co chodzi, ale nie nazywałabym tego psychoanalizą z dolnej półki.Raczej z górnej - radzę lekturę np. Cudowne i pożyteczne Bettelheima (o baśniach, ale bardzo pouczające), gdzie ładnie opisany był przypadek rozszczepienia osoby matki przez dziecko, które nie mogło uwierzyć, że mama jest taka niedobra. Tyle, że dziewczynka ta, będąc normalną, "poskładała matkę do jednej kupy", a nasz bohater, niestety, nie. Bo normalny nie był Dla mnie jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy film tego reżysera. Podobały mi się jeszcze Dreszcze (ale rym), ale np. Videodrome mnie skutecznie uśpił, a eXistenZ znudził.
sprawdzcie czy macie w kablówce albo na swym tunerze cyfrowym Tele 5 - jutro, o 23.40 emisja kinowego debiutu Davida - "Dreszcze"! W telewizyjnym dodatku do Gazety Wyb(i)órczej krzysztof konrad Zarębski przyznał filmowi "cztery gwiazdki" (na 5 możliwych), co odpowiada ocenie "bardzo dobry"
KJZ to opisuje i ocenia filmy, których nie widział ale 'Shivers' to wiadomo - klasyka!

KJZ to opisuje i ocenia filmy, których nie widział

też mam takie wrażenie neimniej cieszy mnie, ze tak wysoko oceniono "Shivers" w tej bardzo popularnej gazecie.
ja tam żałuję, że Wyborcza się stabloidowała i Telewizyjna jest teraz taka beznadziejna [choć i tak w Dublinie o Wyborczą ciężko ], bo kiedyś można tam było poczytać ciekawe rzeczy - Chacińskiego 'Niszego sobie', czy teksty Orlińskiego - ech... szkoda wielka.
Orliński sie uchował, ale Chacińskeigo brak. w niszegos obie były świetne filmy opisywane (Cronenberg tez sie tma z tego co pamieam pojawił), a dodatkowo obszerne artykuły o kultowych cyklach kina niszowego/kultowego/eksploatacyjnego etc.
'A History Of Violence' - ze smutkiem muszę w dużej mierze przyznać rację flaggowi. zaczyna się intrygująco, do połowy jest naprawdę dobrze, ale późnie film tonie w kliszach kina akcji klasy B. i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby Cronenberg chciał powiedzieć coś więcej. a mi się zdaje, że tam nie za bardzo jest jakieś 'więcej'. ładnie nakręcone, trochę naprawdę mocnych scen, ogląda się z zaciekawieniem i bez bólu. tyle tylko, że to za mało jak na reżysera tej klasy.

może za jakiś czas zrobię sobie drugie podejście i odkryję to, czego za pierwszym razem nie wychwyciłem. ale coś mi się zdaje, że to naiwne myślenie...

mały edit: tak przejrzałem parę recenzji, żeby odnaleźć to co mi umknęło w trakcie projekcji, żeby zrozumieć dlaczego zachwyca, choć nie zachwyca i w ogóle.

- ok, jak na kino mainstreamowe przemoc faktycznie jest dość nieprzyjemna i obcowanie z nią na ekranie nie jest tak do końca proste. choć w po Irreversible to trzeba mocno się postarać, by pokazać przemoc równie ohydnie. oka, inny kaliber i inne cele przyświecały reżyserom, więc niech będzie. ale to nadal mało - pokazać naturalistyczną przemoc.

- ponoć to nie film skoncentrowany na fabule a na bohaterach. no to już jest bardzo ciekawe stwierdzenie - fabuła faktycznie jest zupełnie w tle. tyle tylko, że psychologia postaci też kuleje i przemiana Toma wiarygodna jest na poziomie zerowym. zresztą pozostałe postaci również jakoś nie grzeszą głębią

- społeczny/biologiczny darwinizm pokazany na taśmie celluoidowej... i znowu pudło, bo tak można powiedzieć o połowie kina akcji produkowanego pod każdą szerokością geograficzną. drzemiące w nas instynkty, przemoc do której każdy z nas jest zdolny... eee tam... trochę to dorabianie ideolo na siłę... a może nadawanie zbyt dużego znaczenia pewnym scenom/zamysłom reżyserskim.

dalej więc nie rozumiem zachwytów...

- ponoć to nie film skoncentrowany na fabule a na bohaterach. no to już jest bardzo ciekawe stwierdzenie - fabuła faktycznie jest zupełnie w tle. tyle tylko, że psychologia postaci też kuleje i przemiana Toma wiarygodna jest na poziomie zerowym. zresztą pozostałe postaci również jakoś nie grzeszą głębią

Hmm - mnie jakoś to przekonało wolę takiego Cronenberga, jak w Pająku i Historii przemocy, niż te jego cielesne nudy
Powiem, że mnie się film baaardzo podobał. Naprawdę. Dotarł do mnie
Lubię filmy Cronenberga, jego styl, tematykę, nietpowe podejście w przedstwianiu ludzkiej psychiki i cielesnego rozpadu człowieka. Co prawda żadne jego dzieło jak na razie nie rozłożyło mnie na czynniki pierwsze, ale niemal wszystkie prezentowały równy poziom. Chociaż wpadka mu się przydażyła mianowicie Crash, wydumany i kompletnie nieciekawy.
Mam 3 ulubione filmy Davida mianowicie: Videodrome, Fly (jednen z sensowniejszych i najlepszych rimejków jakie powstały) no i najnowsze A History of Violence.
Już nie tak znakomite, ale naprawdę dobre: Dead Zone, eXistenZ, Spider, Scanners, Dead Ringers.
Niezłe M. Butterfly i całkowita pomyłka czyli Crash.
Bardzo ciekawie zapowiada się jego kolejny projekt mianowicie Eastern Promises.

sprawdzcie czy macie w kablówce albo na swym tunerze cyfrowym Tele 5 - jutro, o 23.40 emisja kinowego debiutu Davida - "Dreszcze"! W telewizyjnym dodatku do Gazety Wyb(i)órczej krzysztof konrad Zarębski przyznał filmowi "cztery gwiazdki" (na 5 możliwych), co odpowiada ocenie "bardzo dobry"

slyszalem ze kurosawicki zniszczyl zarebskiego ze kurosawe ocenia na 3 ;(
Zarębskiego należy tępić za te jego pseudorecenzje - Wehikułowi czasu z 1960 dał tylko 2 gwiazdki, a to wszak już klasyk kina SF, wiadomo, że nie ten kaliber, co np. Odyseja kosmiczna Kubricka, ale jednak...

Zarębskiego należy tępić za te jego pseudorecenzje - Wehikułowi czasu z 1960 dał tylko 2 gwiazdki, a to wszak już klasyk kina SF, wiadomo, że nie ten kaliber, co np. Odyseja kosmiczna Kubricka, ale jednak...

Dokładnie, mam podobne odczucia. Koleś daje takiemu, Chicago pięć gwiazdek. Za co? Za to że zdobył kilka oskarów, bardzo zachowawcze te jego oceny. Koniec Off-topa.

No co do Crasha sie zgodze , ze niezbyt to apetyczny crap był.

Uważacie że film "Crash" był chory?Przeczytajcie książkę Ballarda na podstawie której został nakręcony! To jest dopiero zwyrolstwo! Niestety, moim skromnym zdaniem, podobnie jak w przypadku "Spidera" widać, że Cronenberg słabo sobie radzi z ekranizacjami powieści. Zarówno "Crash" jak i "Spider' są w wersji ksiązkowej o niebo (?) mroczniejsze i głębsze. (Nie czytałem jeszcze "Naked Lunch" ale też podobno film jest mięciutki w porównaniu z książką). Po co Cronenberg bierze się za ekranizacje powieści naprawdę ostrych, by potem zrobić z nich zaledwie lekko pikantne? Myślę że z jednej strony stara sie pozostać twórcą kontrowersyjnym, z drugiej zaś musi płacić za romans z wielkim pieniędzmi. A że pomysły własne dawno mu się skończyły świadczą o tym mierniutkie "Existenz" i "History of Violence". Obydwa filmy w zasadzie kładzie reżyseria, a trzymają na jakim takim poziomie jedynie starania aktorów. Szkoda!
No, akurat dla mnie Historia przemocy i Pająk to jedne z najlepszych filmów Cronenberga, jakie widziałam. Co do eXistenZ - to się zgodzę - marność
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •