AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Jakis czas temu znow ogladalam burzliwa dyskusje na temat, tym razem, tzw. botellonu. Co wy o nim sadzicie?
Malolaty pijane na ulicy i tony puszek,butelek i smieci
a na czym polega ta impreza?
Na tym, ze mlodzi ludzie wychodza w weekendy na ulice, place, pija alkohol. Takie masowe zbioroweczki mlodziezy. Wiele osob sie skarzy na halasy, syf na ulicach, ktory zostawiaja. Ostatnio wlasnie ogladalam w tv taka debate na temat tego, czy zakazac takich spotkan czy nie hmmmm
[ Dodano: Pon Kwi 10, 2006 10:25 pm ]
Trzeba zakazac,ale wlasnie ,nic nie da.
To nie jest 10 osob pijacych piwo,tylko dziesiatki lub wiecej nawalonych dzieciakow,ktorzy potem urzadzaja awantury itp. No przynajmniej ludzie maja prace /;) / bo trzeba to wszystko posprzatac
E tam, botellón to fajna sprawa. Studenci siadają na trawie, piją kalimotxo, palą trawkę, tańczą.
Np. w każdy czwartek na kampusie UAM.
Co do śmieci i tak co noc są sprzątane, więc co za różnica? A i tak największy syf jest w Barcelonie, gdzie sikają w bramach i urządzają awantury pijani Angole i Niemcy, którzy z botellonem nic wspólnego nie mają.
Definicja i linki do dyskusji w Wiki
tak dla jednych fajna sprawa, a dla drugich wrzaski, krzyki..
szczegolnie moze byc drazliwe dla starszych osob, chorych itp
nollewska czy Ty wiesz co piszesz? Wogole widzialas kiedys botellon?
tak dla jednych fajna sprawa, a dla drugich wrzaski, krzyki..
Nie wrzaski i krzyki, tylko impreza z muzyką.
ATSD, widziałaś kiedyś botellón?
szczegolnie moze byc drazliwe dla starszych osob, chorych itp
Ale po co osoby starsze i chore miałby przyjeżdżać na imprezę na uniwerek czy iść w nocy do parku?
Malolaty pijane na ulicy i tony puszek,butelek i smieci
- Dobrze ujęte. Nic dodać nic ująć. I co.. zabronić coś, co młodzież lubi najbardziej?
Kiedyś uczestniczyłam sama w takich imprezach.
Przeszło mi.
Poza tym, każdy jest za siebie odpowiedzialny i wie ile wypić.
Na ogół, ci troszkę starsi, piją z umiarem dla humoru, wiadomo zdarzają się wyjątki.
Grupki ludzi zbierają się w jednym miejscu, zazwyczaj w samym centrum miasta, każdy niesie ze sobą reklamówkę wypełnioną alkoholem, żeby taniej było i tak 1000-ce młodocianych ludzi stoją sobie, gadają.. do białego rana. Niektórzy idą potem, na dyskotekę.. Słychać muzykę z pobliskich barów.. I wszystko jest, tak jak powinno być..
Ciepła noc, niebo wypełnione gwiazdami.. Jest towarzystwo, jest alkohol..
JEST DOBRA ZABAWA.
A to już po:
Tylko, że.. Bez przesady.
U mnie w mieście, aż takiego syfu nie ma.
Ogólnie jestem za tym, aby nie zabraniać tego. Bo i po co..
No i znowu zgadzam sie z Andzela a Ty oneg ? widze ze nie
No i znowu zgadzam sie z Andzela a Ty oneg ? widze ze nie
Z tym, że to dobra zabawa? zgadzam się w 100%
Co do tony śmieci, i małolatów to nie. Na UAM studenci przynoszą picie w siatkach, potem puste butelki wrzucają do tych siatek i odstawiają je pod śmietnikiem. Zresztą trawniki i tak co wieczór są sprzątane. A kiedy przyjeżdżały małolaty, to ochrona uniwerku zaczeła ich na stacji cercanias kontrolować i wpuszczali tylko studentów.
Sek w tym, ze nie wszyscy bawia sie ladnie na uniwerkach i grzecznie stawiaja siateczki pod smietnikiem. Wiekszosc pozostawia po sobie to, co na zdjeciu powyzej i to w miejscach bynajmniej nieodpowiednich, gdzie zakloca to spokoj innych mieszkancow, ktorym tez nalezy sie odpoczynek i odrobina spokoju. Zakazywanie oczywiscie jest bez sensu, ale moze warto pomyslec nad jakims rozwiazaniem, ktore zadowoliloby obie strony hmmmm
I tak przy okazji mozemy poogladac hiszpanski balagan ....
oneg , w ten sposob to i ja bym "pobotellonowala"
Odświeżę nieco wątek. (Gdyż, to co zobaczyłam wczoraj w TV, zmusza mnie do napisania tego postu).
El Botellón, to fantastyczna zabawa ludzi młodych, ale jakże wielce NIEBEZPIECZNA.
Liczy się przede wszystkim dobra zabawa i ALKOHOL to wszystko dzieje się na otwartym powietrzu.. muzyka.. i rozmowy do białego rana.. potem dyskoteka do 8 rano. Noc staje się jak guma..
Ostatnio widziałam taki "Botellón" w Don Benito, ogromny plac..
1000-ce młodzieży z różnych okolic, samochody porozstawiane jeden koło drugiego, oczywiście z tyłu z bagażników każdego jednego samochodu wyciągnięty ogromny głośnik na 1000 Watt i ogłuszająca muzyka, z każdego samochodu inna, wyobrażacie sobie coś takiego? Gdy alkohol już się kończy, wszyscy zadowoleni idą obok do pobliskiego centrum ogromnej rozrywki, "Las Cumbres" - ulubione miejsce ludzi młodych.. i zabawa do białego rana..
To jest wielka tragedia, naprawdę, - w wielu regionach Hiszpanii "El Botellón" został zakazany. Takie zabawy często się kończą tragicznie, to co zobaczyłam wczoraj w TV przechodzi ludzkie pojęcie..
Wypowiadał się młody chłopak, stracił jedno oko bo dostał butelką w głowę..
Jedna noc przyjemności, a tragedia do końca Życia..
Ale jak ustrzec dziecko przed takim dramatem.. Zabronisz mu wyjść, jak ma te 18, 20 kilka lat?
Nie każdy kontroluje ile wypije, czasem wystarczy bardzo mało i można żałować tego do końca swoich dni, no ale to już takie nasze życie..
Trzeba siebie kontrolować, a najlepiej w ogóle to nie pić, albo tylko coca-colę.
Na takich imprezach króluje nie tylko Alkohol, ale i DROGAS...
Masakra..
Masakra.. ..dokladnie...
kiedy przyjechalam do Hiszpanii i spotkalam sie pierwszy raz z pojeciem botellon bylam troche w szoku. i nadal jestem. jak mozna pozwalac pic na ulicy? i to takim g.wniarzom, ktorzy nie znaja granicy. w Polsce jest zakaz picia w miejscach publicznych (wylaczajac restauracje itp oczywiscie) i uwazam to za swietne posuniecie.
wylaczajac restauracje
Tzn ze w restauracjach nie mozesz wypic nawet wina ?
inma, tam jest napisane WYłaczajac a nie właczajac
gusanito, miala na mysli bez restauracji, czyli mozna tam pic ile wlezie - az cie nie wywala )
[ Dodano: Sob Lis 01, 2008 3:45 pm ]
WYłaczajac a nie właczajac
ups
Stary temat, ale dodam opinię.
Botellón sam w sobie nie jest zły, lepiej żeby młodzież imprezowała w jednym wyznaczonym miejscu niż rozpijała bełty po parkach lub bramach (nie czarujmy się, tak właśnie jest w Polsce).
Problemem botellonów jest często ich niewłaściwe umieszczenie. Jeśli robimy go w centrum miasta, tuż obok budynków mieszkalnych to wiadomo, że zarówno hałas jak i później śmieci i syf (wymioty) będą mieszkańcom przeszkadzać.
Dla mnie wzorem botellonu był ten organizowany w Granadzie koło Tiendas de El Corte Inglés. Nikomu nie wadził, nikogo nie budził (między supermarketem a autostradą), był sprawnie sprzątany. W międzyczasie podjeżdżały autobusy i wiozły chętnych na dyskoteki. Uważam, że to był wzór dobrej organizacji.
Sama byłam na niejednym i w niejednym hiszpańskim mieście. Zabawa dla młodzieży młodszej raczej (już się niestety zaliczam do młodzieży starszej i botellony przestały mnie bawić). Ale to ciekawy fenomen socjologiczny.
Botellón sam w sobie nie jest zły, lepiej żeby młodzież imprezowała w jednym wyznaczonym miejscu niż rozpijała bełty po parkach lub bramach (nie czarujmy się, tak właśnie jest w Polsce).
Problemem botellonów jest często ich niewłaściwe umieszczenie. Jeśli robimy go w centrum miasta, tuż obok budynków mieszkalnych to wiadomo, że zarówno hałas jak i później śmieci i syf (wymioty) będą mieszkańcom przeszkadzać.
Zgodzę się z tym całkowicie, u mnie w mieście był dokładnie w samym centrum i jak wiadomo usytuowanie takiej "rozrywki" w środku nocy w samym centrum miasta, to nie jest za dobry pomysł.
Nie zmienia to jednak faktu, że w takich Botellonach uczestniczą ludzie młodzi, rzadziej już Ci starsi, to dobra zabawa, ale jeśli uczestniczy się w niej z głową.
Bo przez jedną taką noc, można sobie zniszczyć całe życie.
Problemem botellonów jest często ich niewłaściwe umieszczenie. Jeśli robimy go w centrum miasta, tuż obok budynków mieszkalnych to wiadomo, że zarówno hałas jak i później śmieci i syf (wymioty) będą mieszkańcom przeszkadzać.
Otoz to. A w El Puerto, gdzie kiedys mieszkalam, byl on organizowany na takim placyku w centrum miasta, tuz pod moimi oknami. Tyle dobrze, ze to byl raczej taki "mini - botellón", taki gdzies na 30 osob. Naprawde trudno bylo to wytrzymac, zwlaszcza latem, jak okna ma sie caly czas otwarte, bo wiadomo jak sie 30 Andaluzyjczykow spotka i wszyscy gadaja razem, a juz zwlaszcza po "paru piwkach" , to jazgot po prostu niesamowity.
Botellón sam w sobie nie jest zły, lepiej żeby młodzież imprezowała w jednym wyznaczonym miejscu niż rozpijała bełty po parkach lub bramach (nie czarujmy się, tak właśnie jest w Polsce).
A tu się nie zgodzę. W Polsce jako taka kultura picia u młodzieży jest. Pod bramą to owszem stoją, ale stare menele, albo zwykłe dresy. I nie ma takiego lania po bramach jak w Hiszpanii, gdzie te 14 latki łażą po mieście totalnie nawaleni, rzygając gdzie popadnie. To są idioci, mieszają co się da, wino z colą, wódka, piwo...wiadomo że po czymś takim to będą ledwo żywi. A młodzież u nas to pije, ale często w lasach, czy gdzieś gdzie ludziom nie przeszkadza, no i gdzie policja nas nie zgarnie.
Sam botellon to nawet fajny pomysł, bo u nas to nie ma szans na coś takiego, nie można sobie kulturalnie wypić, bo zaraz policja przyjdzie i mandat 250 zł. Tylko, że w Hiszpanii to są zazwyczaj grupki debili, którzy chcą się jak najszybciej nawalić w mało kulturalny sposób.