AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
dostałem tą ponad 400 stronicową księgę na imieniny i z przykrością stwierdzam po wczorajszo wieczornym przewertowaniu... że jest beznadziejna
Już na pierwszej stronie mi podpadł, pisząc iż horror zoastał spopularyzowany w mediach przez sukses egzorcysty a na przykład powiązania horroru i muzyki daje Thirler M. Jacksona Na tej samej stronie pisząc o pisarzach grozy zalicza Cliva Barkera do tych mniej znanych dalej już było tylko gorzej...
Wkrótce przekonałem się ze książka powstała w 1990 roku, ok więc zdanie, ze "od lat 15 horror rozkwita" można jeszcze jakoś naciągnąć (ale czy napewno???). Autor jest amerykaninem, więc nie uwzględnił W OGÓLE horroru europejskiego! Żeby tego było mało, szukam w idexie osób najpierw Miikiego, TSukamoto, Buttgereita, no ale skoro to już dla tego znawcy z uniwersytetu z NYC mogłobyć ultraalternatywą której nie zna, tak nie pojawienie się w indexie fulciego jest już skandalem. Ale zaraz zaraz... widnieje "D'Argent Dario" i pojawia się to nazwisko na jednej stronie ... zaraz wertuje przeczytać o czym chce autor nas zakomunikować na jednej stronie z pośród 400 pisząc o jakże wpływowym na gatunek artyście:
bla bla bla... przykładem film Creepers Daria D'Argenta. Kiedy bohaterka pływa w basenie pełnych ludzkich szczątków, odchodów i larw owadzich, łykając lepkie grudy płynnej brązowej substancji, odczuwane przez widza mdłości z pewnością trudno by nazwać quasi-mdłościami czy udawanym obrzydzeniem: nie sposób go odróżnić od prawdziwego obrzydzenia. Specjalnie dobrałem wyjątkowo obrzydliwy przykład. Jeśli bowiem czytelnik poczuł coś na kształt odruchu wymiotnego, oznacza to, ze zareoagował na coś, czego fikcjonalości jest świadom....
To tyle ile jeden z czołowych amerykańskich filmoznawców i estetyków a jednocześnie miłośnik gatunku ma nam do powiedzenie na temat jednego z mistrzów horroru Daria Argento...
Draq, ale ty tak serio?
No bo poza wszystkim: Buttgereit, Miike i Tsukamoto w 1990 r. ??? Tsukamoto ledwie co skończył swojego Tetsuo, Buttgereit poza kontynentem został odkryty nie tak dawno temu, a Miike to jeszcze w pieluszkach chodził..
Cóż, poza tym Carroll wspomina (nie będę teraz grzebał w tym tomiszczu, ale jak ktoś znajdzie chwilę, to na pewno Ci odpowiedni fragment przytoczy), że będzie skupiał na pozycjach reprezentatywnych dla gatunku, które odzwierciedlałyby jakoś to, jak widownia masowa ten gatunek postrzega... A to, że nakłada na to amerykański punkt widzenia, chwała mu za to! Autorzy, którzy podejmują się analizy dorobku artystycznego odrębnych kultur popełniają najczęściej kardynalne błędy (vide europejska moda na analizowanie filmów azjatyckich, nie muszę dodawać, że wychodzi z tego kaszana straszna...). A że jego książka nie jest leksykonem, tylko pozycją z gruntu filozoficzną, dobrze że w dywagacje kulturoznawcze się nie wdawał... Notabene, książka by moim zdaniem wiele na tym straciła gubiąc się w nonsensownych szczegółach.
Jak dla mnie pozycja znakomita i niezwykle inspirująca, a wydawcom należą się ogromne podziękowania za to, że ukazała się wreszcie na rynku polskim.
nie no... zgrywam sie po troszku z tymi tsukamotami bo w zawsze rozpoczynam poszukiwania tych nazwisk w każdej książce dot horroru, co oczywiście nie jest żadnym wpspółczynnikiem, więc braku ich w tej książce nie traktuje jako wielkiego minusa.
Chodzi mi o to, że autor, (a może nie doczytałem) skupia się tylko na horrorze amerykańskim, nie wspominając ze ogranicza się tylko do tego kraju, nie wspominając nawet o klasykach, które są tak ważne dla horroru samego w sobie.
Nie musi on nakładać amerykańskiego punktu widzenia na produkcje z odrębnych kultur, tak jak pisałeś, nie musi się zajmować analizą filmów azjatyckich czy tez włoskich... również nie musi o nich pisać. Jednak czytając fragmenty, odnoszę wrażenie, że autor nie ma nawet świadomości istnienia takich rzeczy, o czym świadczy chociażby jego wzmianka o Argento ograniczająca się do analizy uczucia mdłości
Po prostu, zastanawiam się, jak można pisac o filozofii horroru, a idąc wedle spisu treści, jak można pisać o strukturach fabularnych horroru, o suspensie, o ideologii horroru,identyfikcaji z postacią itd... nie uwzględniając europejskich klasyków! Pisząc o horrorach z usa nie doszukałem sie równeiż w indexie osób H. Gordona Lewisa, który chyba nie jest aż takim undergroundem, jak lloyd kaufman którego tez nie ma w spisie oczywiście.
Cóż, poza tym Carroll wspomina że będzie skupiał na pozycjach reprezentatywnych dla gatunku, które odzwierciedlałyby jakoś to, jak widownia masowa ten gatunek postrzega
No właśnie ja chyba tego nie doczytałem. TYm niemniej, tak jak piszę... uważam, że autor zabierając się za taki traktat filozoficzny powinien mieć świadomość istnienia europejkich klasyków tak ważnych dla horroru na świecie całym.
Właściwie... mogę trochę przesadzać, ale zawsze wkurza mnie ignorancja z jaką amerykańcy traktują europę
Co do Thillera Jacksona heh... uważam, że horror jest związany dużo bardziej z muzyką innego klimatu, choć kurcze, oczywiście z tym też no i co z tego...
Faktem jest, że autor skupił się głównie na amerykańskich horrorach, ale w zasadzie czyniąc to dlatego, że nie opisywał samego gatunku i jego reprezentantów, ale zajął się czym innym, a wymienione filmy w zasadzie były tylko przykładami. Nie jest to książka FILMOWA, a NAUKOWA traktująca o fenomenie i popularności gatunku grozy, autor zawarł w niej rozważania, dlaczego, z jakich przyczyn, jakie rządzą nami, widzami prawidła, jakie podejmujemy postawy, co nas skłania do oglądania takich, a nie innych filmów. Pokusił się o przedstawienie różnych możliwych modeli naszej percepcji horroru - czy "wchodzimy" bezwiednie, czy z utajoną wiedzą, polemizował.
Też mnie ten D'Argent wkurzył, ale mam mocne podejrzenie, że może facet napisał D.Argento, a w Polsce tłumacz, albo zecer przerobił go na taką fatalną formę. Bo D'Argent to wyjątkowa zniewaga
Ale cieszy mnie też, że jego pisanie, jakkolwiek naukowe, jest też dośc przystępne dla czytelnika, a nie staje się "swojskim" wykładaniem kawy na ławę z pseudohumorystycznym zacięciem znanym z amerykańskich poradników. I z Danse Macabre Kinga.
sądzę,żę Przylipiak wie kto to Argento
Po ile ta kniga cenowo stoi?
40 zł