AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Info pojawilo sie juz na glownej stronie to moze czas na temat na forum
Czarodziej Gore / Wizard of Gore (Rezyseria - Jeremy Kasten)
http://www.horrorfestiwal.pl/czarodziej-gore.html
Jack Brooks Monster Slayer (Rezyseria - Jon Knautz)
http://www.horrorfestiwal...ter-slayer.html
Matka Płaczących / Mother Of Tears (Rezyseria - Dario Argento)
http://www.horrorfestiwal.pl/matka-placzacych.html
Mulberry Street (Rezyseria - Jim Mickle)
http://www.horrorfestiwal.pl/mulberry-street.html
Piła 5 / Saw 5 (Rezyseria - David Hackl)
http://www.horrorfestiwal.pl/pila-5.html
Pop Skull (Rezyseria - Adam Wingard)
http://www.horrorfestiwal.pl/pop-skull.html
Porzuceni /The Abandoned (Rezyseria - Nacho Cerda)
http://www.horrorfestiwal.pl/porzuceni.html
Rzeka Krwi /Blood River (Rezyseria - Adam Mason)
http://www.horrorfestiwal.pl/rzeka-krwi.html
Utkwiony / Stuck (Rezyseria - Stuart Gordon)
http://www.horrorfestiwal.pl/utkwiony.html
Zbrodnie Czasu / Cronocrimenes (Rezyseria - Nacho Vigalondo)
http://www.horrorfestiwal.pl/zbrodnie-czasu.html
Poza konkursem :
Suspiria (Rezyseria - Dario Argento)
http://www.horrorfestiwal.pl/suspiria.html
Mnie tegoroczny program zdecydowanie podoba sie bardziej niz edycja 2007 r. Najbardziej czekam na "Zbrodnie Czasu", Gordona, Cerde, "Jack Brooks Monster Slayer" no i oczywiscie "Suspirie"
Ciekawe czy wszystkie filmy beda pokazywane z nosnika DVD tak jak mialo to miejsce w zeszlym roku
W tym roku faktycznie program jest o wiele ciekawszy niż poprzednio. Prawdziwa wyżerka dla fanów horroru! Już nie mogę się doczekać. Szczerze mówiąc to specjalnie zwlekałem z obejrzeniem "La terza Madre" bo coś mi tak się wydawało, że właśnie w tej edycji będzie
Wszystkie filmy będą puszczane z DVD.
Najbardziej czekam na "Zbrodnie Czasu", Gordona, Cerde, "Jack Brooks Monster Slayer" no i oczywiscie "Suspirie"
"The Time Crimes" mnie mocno rozczarował, ale obejrzeć idzie. jest kilka dobrych momentów, jest klimat, tylko film przewidywalny do bólu.
"Stuck" za to świetna sprawa. w zeszłym roku na HorrorThonie bawiłem się pierwsza klasa.
"Jack Brooks" też pyszna zabawa. no i Robert Englund zamieniający się w potwora-ośmiornicę, he he.
jedyne czego szkoda, to że "Suspiria" będzie z DVD, bo gdyby puszczali ją z taśmy to bym się nawet do pl pofatygował.
Wszystkie filmy będą puszczane z DVD.
E, "Piła pienć" to chyba z taśmy, co, toż w końcu toto premierę kinową będzie chyba wtedy jakoś miało tak samo jak rok temu "Halloween" No ja tylko bardzo żałuje, że nie będę mógł niestety przyjechać. Praca...
E, "Piła pienć" to chyba z taśmy, co, toż w końcu toto premierę kinową będzie chyba wtedy jakoś miało tak samo jak rok temu "Halloween"
A faktycznie, ja po prostu nie rejestruję tego filmu w programie
ja po prostu nie rejestruję tego filmu w programie
Nie ty jeden Ja ten punkt programu nazywam przerwą na piwo
Najbardziej napalam się na 'Jack Brooks Monster Slayer' zwłaszcza od kiedy wiadomym o obecnym w produkcji gumowym potworku
Poza tym zawsze sympatycznie będzie zobaczyć tak znakomity film jakim jest Suspiria, ale jeżeli cała sala ma ryczeć ze śmiechu, to chyba warto się zaopatrzyć w jakieś ciężkie narzędzia. Ciekawym tej atmosfery i klimatu filmu Argento na dużym ekranie.
No i wiadomo - Adam Mason skopał nam dupę w zeszłym roku bardzo fajnym Diabelskim Krzesłem a 'Rzeka Krwi' po zapoznaniu się z fabułą zapowiada się jeszcze ciekawiej.
Warto też będzie się przekonać, czy nowy Argento rzeczywiście zasysa gumową pałkę.
Tylko ten terminarz...od poniedziałku do piątku.... żenada :/
Co do reakcji publiki na "Suspirie" - faktycznie moze byc ciezko, trzeba chyba po prostu przygotowac sie psychicznie ze nie wszyscy docenia co ogladaja
Niech sobie i nie doceniają, ale jak ma być taka jedna wielka fala śmiechu jak na 'Alucardzie' to ja wysiadam bo nie wiem dokąd to społeczeństwo zmierza
No, a na "Drapikuli w Pakistanie" oprócz mnie, Critta i Buio nikt się nie śmiał. Ludzie som dziwni w ciul No ale to rzecz jasna inny festiwal był
No, a na "Drapikuli w Pakistanie" oprócz mnie, Critta i Buio nikt się nie śmiał. Ludzie som dziwni w ciul No ale to rzecz jasna inny festiwal był
Przyznam sie szczerze na Pakistanie mialem spadek formy i troche przysypialem
towarzyska bedzie na pewno git, a filmy w tej edycji ok ale nie mam jakiegos cisnienia wielkiego by je obejrzec. nic na co czekam
a na co czekasz?
I wszystko byłoby pięknie, gdyby ktoś nie wpadł na genialny pomysł, i nie urządził tej imprezy z pominięciem weekendu.
Niestety wyglada na to ze z programu festiwaly wypadl "Abandoned"... A szkoda
trzeba się będzie wywiedzieć o sso chossi...
"The Abandoned" wypadł z programu ze względu na problemy z prawami do wyświetlania. Zresztą już po raz drugi, bo pierwotnie miał być puszczany rok temu. Nie wiem, czy będzie jakiś film w zamian, czy zostanie to co jest.
"The Abandoned" wypadł z programu ze względu na problemy z prawami do wyświetlania. Zresztą już po raz drugi, bo pierwotnie miał być puszczany rok temu. Nie wiem, czy będzie jakiś film w zamian, czy zostanie to co jest.
Thx za info. W takim razie zamiast czekac na polska premiere "The Abandoned" chyba zdecyduje sie na import DVD...
Z programu wypadł kolejny film - "Blood River" (info od Lobo). Niech to szlag!
Jeszcze kilka dni i na placu boju pozostanie tylko "Piła Pieńć"
Zamiast "Blood River" będzie wyświetlany "The Feeding" http://www.imdb.com/title/tt0788072/
no, ocena w sam raz
Zamiast "Blood River" będzie wyświetlany "The Feeding"
http://www.animalattack.info/PmWiki/TheFeeding - cycki som i CGI wilkołak. Świetny wybór!
somebody kill me. this is so horrible,
OMG! Totally awful in every possible way!,
Truly, this is one of the worst horror movies I have seen in a long time.
Brzmi wybornie.
I odpadł film, na który się najbardziej nastawiałem
Czekam co będzie następne.
Ups! No to ciekawie sie zapowiada, oj ciekawie Nie powiem zebym byl wielki fanem Adama Masona, ale to dzielo w zastepstwie to chyba jakis niezly wynalazek
Swoja droge te wszystkie zmiany tlumacza dlaczego na stronie Festiwalu nic sie nie dzieje a informacji o biletach ani widu ani slychu
Szczegolowy program Festiwalu juz znany :
wtorek 21.10
19:00 Pop Skull
21:00 Zbrodnie czasu (Time Crimes)
środa 22.10
19:00 Suspiria (pokaz pozakonkursowy)
21:00 Matka płaczących (Mother of Tears)
czwartek 23.10
19:00 The Feeding
21:00 Jack Brooks Monster Slayer
piątek 24.10
19:00 Czarodziej gore (Wizard of Gore)
21:00 Piła V
23:00 "The Best Of Horrorfestiwal.pl 2008" (filmy pozakonkursowe: "Dark Hours" + dwa odcinki z serii "Masters Of Horror", na ten pokaz obowiązują 2 oddzielne bilety)
sobota 25.10
22:00 Mulberry Street
24:00 Utkwiony (Stuck)
bilet zwykły: 20 zł
bilet dla Multikinomaniaka i Silverclubowicza: 17 zł
karnet: 59 zł
karnet dla Multikinomaniaka i Silverclubowicza: 49 zł
Uwaga! Tegoroczny Horrorfestiwal.pl zobaczą, także widzowie kin Silver Screen Gdynia oraz Silver Screen Łódź
Argh! Nie moge!!! Teraz znowu z programu odpadl "Jack Brooks" - zamiast niego kolejny badziew : "Dying God" http://www.imdb.com/title/tt1056467/
Jestem juz naprawde wkurzony
Padaka. Organizacyjnie i repertuarowo festiwal niestety wygląda coraz gorzej.
Argh! Nie moge!!! Teraz znowu z programu odpadl "Jack Brooks" - zamiast niego kolejny badziew : "Dying God" http://www.imdb.com/title/tt1056467/
Jestem juz naprawde wkurzony
Festiwal jedzie w dól równą pochylą...
"Dying God" próbowalem obejrzeć, ale niestety nie dotrwalem do końca.
Jezeli ktos jest zainteresowany to dysponuje jednym extra biletem na wszystkie seanse Festiwalu (Multikino Zlote Tarasy) - z powodow zdrowotnych zona nie moze mi towarzyszyc
Szkoda, że już zakupiłem Życzenia zdrowia dla żony!
btw po seansie, jak starczy czas, można się umówić na jakieś wspólne ocenianie seansów
Dzisiaj się przekonałem na własnej skórze, że tego czasu raczej nie ma
W każdym razie pierwszy dzień za nami. "Pop Skull" mi się bardzo nie podobał. Tak naprawdę to wygląda na to, że to nie wina ciężkiego dnia w pracy, tylko samego filmu, że spać mi się chciało przez większość seansu i nieustannie patrzyłem na zegarek. Film artystyczny, dość osobisty, nurzający się w narkotycznych wizjach mających odzwierciedlać stan emocjonlany głównego bohatera, który nie dość, że jest uzależniony od pigułek, to jeszcze walczy z depresją. Jak dla mnie horror dość męczący, uciążliwy w odbiorze, lekko pretensjonalny. Koncentruje się właściwie jedynie na stronie formalnej, atakuje widza jakimiś dziwadłami, powtarzającymi się ujęciami, deliryczną kamerą, absurdlanymi obrazami, natarczywymi (a niekiedy prawdziwie pulsującymi w mózgu) dźwiękami i okazjonalnie interesującą ścieżką dźwiękową. Z pewnością niektórym przypadnie do gustu, ale to nie moje kino. Nie rozumiem też czemu wybrano ten film na otwarcie festiwalu. Jak dla mnie to nonsens, bo może zniechęcić potencjanych widzów do obejrzenia innych filmów. Natomiast "Time Crimes" okazał się być bardzo ciekawą i wciągająca historyjką o podróżach w czasie i ich konsekwencjach. Film dość poplątany, ale przyjemny i lajtowy, czasem również zabawny, który bardzo dobrze się ogląda, tyle że, jak dla mnie, zupełnie nie pasujący do profilu imprezy. Horror z tego bowiem żaden. Ale za to jutro poleci "Suspiria"...
"Pop Skull" rzeczywiście dość ciężki jak na sam początek, no i grozy w nim jak na lekarstwo. Jak dla mnie, przerost formy, nad treścią. Dało się jednak obejrzeć, choć spodziewałem się czegoś innego. A co do "Timecrimes", to całkiem fajne skrzyżowanie s-f i horroru, tylko znów mamy tu więcej s-f niż horroru. Ale na pewno nie można odmówić temu obrazowi oryginalności.
Festiwalowa frekwencja nie rzuca na kolana, choć to pewnie wina dość niefortunnego terminu imprezy. Dziś leci gwóźdź programu, czyli "Suspiria". Ciekaw jestem reakcji publiczności
Szkoda, że już zakupiłem Życzenia zdrowia dla żony!
btw po seansie, jak starczy czas, można się umówić na jakieś wspólne ocenianie seansów
Dzieki za zyczenia! Co do spotkania przed, po czy w trakcie seansow, jestem jak najbardziej za, tylko trzeba wykombinowac metode na poznanie sie wsrod tlumow fanow horroru
Co do pierwszego dnia festiwalu - wybor organizatorow dosyc dziwny... Rozpoczac Horror Festiwal od dwoch filmow, ktore z tym gatunkiem mialy zwiazek znikomy
POP SKULL - jeden z najbardziej beznadziejnych pretensjonalnych gniotow jakie mialem okazje obejrzec. Film dla pokolenia emo Placzliwy i rozmemlany jak glowny bohater. Wizje narkotykowe niczym z tandetnych filmow z lat 60., "awangardowa" technika rodem ze szkoly filmowej, belkotliwe dialogi (rekordy pobil placzliwy monolog bohatera "czy nikt nie rozumie jak bardzo mi teraz ciezko..." ), irytujace postacie... Na jedyny plus zaliczam momentami niezla muzyke. Mam wrazenie ze rezyser jest wielkim fanem Vincenta Gallo, ale w jego wykonaniu uzalanie sie nad soba mialo przynajmniej jakis styl...
TIME CRIMES - fajne kino, ciekawa historia, lubie podroze w czasie i zwiazane z nimi paradoksy. Niezle aktorstwo (jak na hiszpanskie kino przystalo), sporo humoru... No wlasnie, byla to bardziej czarna komedia z elementami SF. Do horroru nawiazywal chyba tylko bandaz, ktory opatrywal twarz jednego z bohaterow
Ale na pewno nie można odmówić temu obrazowi oryginalności.
khe, khe, czego? toć to jak odcinek "Twilight Zone" albo czegoś w tym guście.
Chyba trochę grzEGOrzu przesadzasz. Podobą uwagę można poczynić znakomitej większości horrorów. Może "Timecrimes" nie jest odkryciem na miarę kamienia filozoficznego, ale na pewno jest zaskakujący (przynajmniej dla mnie).
ale na pewno jest zaskakujący
hieh, a ja nie mogłem się pozbyć ciągłego uczucia deja vu podczas projekcji. przy czym to było takie postmodernistyczne deja vu - bez odniesień do konkretnych dzieł ale fabuła mnie raczej nie zaskoczyła, kilka scen było wręcz nachalnie oczywistych - kto, gdzie, co i jak...
mi się to całkiem wizualnie podobało, aktorsko też, ale scenariuszowo jest co najwyżej poprawnie - bez zaskoczeń.
Mówiąc szczerze, to na Waszym miejscu nie nastawialbym się zanadto na Suspirię. Już na Nowych Horyzontach we Wrocku film zostal odebrany jako rodzaj campowej zgrywy, więc nie sądzę, by tym razem mialo być inaczej. Także Argento-purystów raczej nie zachęcam do wizyty w Multikinie - część festiwalowej publiczności może ją przyplacić życiem
Dzieki za zyczenia! Co do spotkania przed, po czy w trakcie seansow, jestem jak najbardziej za, tylko trzeba wykombinowac metode na poznanie sie wsrod tlumow fanow horroru
Jutro o 18:45 przy koszu na śmieci koło głównego wejścia : Moja fota gdzieś wisi na stronie, zresztą jak zobaczysz kogoś, o kim pomyślisz, że to na pewno nie ten, to właśnie będę ja zresztą ja Ciebie powinienem rozpoznać.
Co do drugiego dnia HF. Kolega flagg miał jednak rację: Darek nie został w pełni zrozumiany i faktycznie ludziska się podśmiewywali. I to w takich dziwnych momentach, że naprawdę do tej pory się zastanawiam z czego było tam rechotać (np. przy zamknięciu się drzwi do sekretnego wejścia ). No, ale po Dniach Makabry to mnie już wiele nie zdziwi. W każdym razie filmu nie ma co przedstawiać, bo wierzę, że każdy kto to czyta już go widział. Jednym zdaniem obejrzeć "Suspirię" na dużym ekranie i umrzeć! Tyle że... nie w takiej kopii Dramat! Fatalna jakość, nie do końca ostry obraz, przygaszone kolory, koszmarny dźwięk, a całość dodatkowo po bokach przycięta. Fuj! Czasami wyglądało to jak zwykły przeciętniak a nie dzieło geniusza. Szkoda. No i zamiast końcowego "you have been watching Suspiria" było "fine"...
Potem przyszła kolej na "Mother of Tears". Długo czekałem na zamknięcie trylogii i nawet dość chłodne recenzje zewsząd nie ostudziły mojego zapału. Tyle, że jednak większość tym razem miała rację. To tylko przeciętny film i jak dla mnie nie będący w żadnej mierze godny finału tak wspaniałej historii. Robiony zdaje się na prędce, nie do końca dopracowany, momentami banalny, z wyraźnym wskazaniem na amerykańskiego odbiorcę, co przejawia się m.in. w warstwie dialogowej. Dodatkowo uzupełniony paskudnymi efektami CGI (duch Darii Nicolodi), słabym aktorstwem (Asia) i autentycznie żenującymi momentami (chociażby ostatnia scena). Niestety zabrakło tutaj suspensu oraz pięknych, wysmakowanych ujęć, do których reżyser przyzwyczaił we wcześniejszych produkcjach. Fani z pewnością odczytają liczne nawiązania do poprzednich filmów, ze szczególnym wskazaniem na "Phenomena" oraz, co oczywiste, "Suspirii" czy "Inferno" (chociażby ścieżka dźwiękowa). Co również warte odnotowania to gore. To prezentuje się bardzo dobrze i trzeba przyznać, że Sergio Stivaletti stanął na wysokości zadania - początek w muzeum czy śmierć pewnego księdza to najlepsze sceny filmu. Ponoć Dariusz chciał przejść sam siebie jeśli chodzi o krwawe sceny. I choć można się kłócić czy mu się udało, to jednak trzeba powiedzieć, że "Mother of Tears" jest dość obficie nasączony krwią. Tyle, że to jest film o wiedźmach, czarach i magii, a mnie, tej magii w wydaniu Argento, zwłaszcza po wcześniejszym seansie "Suspirii" po prostu zabrakło. Szkoda.
Niestety - tak jak pisze Mort, Argento promując 'Mother of Tears' podkreślal przede wszystkim fakt, że 'będzie dużo gore'. No i w sumie jest, ale niewiele poza tym na ekranie pozostalo. Film może wywoluje momentami niesmak (pierwsza murder scene, w której - jeśli mnie pamięć nie myli - kobieta zawisa na wlasnych jelitach), ale zabraklo chocby szczypty klimatu..
A wspomniane przez Morta efekty CGI są naprawdę wyjątkowo paskudne.
A jutro najlepszy dzień Horror Festiwalu! W programie The Feeding i Dying God
Mam nadzieję, że po czwartkowych pokazach, jacyś masochiści się jeszcze w piątek pojawią w kinie
Dzień drugi: frekwencja na poziomie dnia pierwszego. Poznałem kilka tych samych twarzy z poprzedniego dnia, więc są jeszcze na tym świecie miłośnicy grozy. A co do samych filmów, to gdy tylko usłyszałem "Goblinsów", otwierających "Suspirię", jarałem się jak małe dziecko. Chyba jeszcze nigdy nie nagromadziło się we mnie tyle pozytywnej energii podczas kinowego seansu, jak na "Suspirii". A co do drugiej pozycji, czyli "Mothers of Tears", to spodziewałem się znacznie większego gniota po tylu negatywnych opiniach. Oczywiście macie panowie rację, zarzucając "Matce łez" słabe efekty CGI, "telewizyjność" i pewne niedopracowanie. Mimo wszystko podobało mi się...no a co. Wizja współczesnej Sodomy i Gomory może nie jakaś nadzwyczaj przekonywująca, ale ja dałem się wciągnąć w wir tej historii. Kciuk w górę. Tylko bez linczu, proszę .
A teraz ciekawostka. W Rybniku jak puszczali "Matkę łez" to na ekranie pojawiło się całe menu dvd z opcjami dodatków, wyboru scen, etc. Czyżby to oznaczało, że jest już przygotowane polskie dvd?
gdy tylko usłyszałem "Goblinsów", otwierających "Suspirię", jarałem się jak małe dziecko.
Ja miałem podobnie, siedziałem w fotelu i gęba mi się cieszyła od ucha do ucha! Trochę mi potem przeszło, bo jednak dziwne to uczucie oglądać taki film, gdy obok jakieś śmiechy, otwierane puszki i chrupanie popcornu, no ale i tak nie było źle. W sumie to zawsze się zastanawiałem, jak to było, kiedy ludzie oglądali to w kinach i jak fajnie by było, gdybym mógł kiedyś też obejrzeć...
A co do "Mother of Tears" - to po prostu chyba wielkie oczekiwania, które nie zostały spełnione.
SUSPIRIA na duzym ekranie - swieto Jeszcze zeby seans odbywal sie nie z DVD... Ech pomarzyc mozna W kazdym razie jestem bardzo zadowolony z tej pozycji Festiwalu, a reakcja publicznosci - szczerze mowiac spodziewalem sie gorszej, zreszta chyba nawet najbardziej wierni fani Argento przyznaja, ze dialogi w jego filmach nie naleza do najbardziej przemyslanych, lub duzo traca w tlumaczeniu...
MOTHER OF TEARS - no wlasnie bez tej magicznej otoczki wizualno-dzwiekowej, banka peka i wychodza na swiatlo dzienne wszystkie niedociagniecia Argento. Nie bylo zapowiadanego dramatu ale nie ma sie co oszukiwac, film nie dorasta poprzednim czesci trylogii do przyslowiowych stop.
Dzisiaj przerwa od Festiwalu i melduje sie jutro na Wizard of Gore
Mnie najbardziej zaintrygowało to, że część publiczności śmiała się na "Suspirii", gdy dziewczyna wpadła w zwoje drutu kolczastego. Reakcja zupełnie niezrozumiała dla mnie. W ogóle, wydaje mi się, że bardziej w kość dała ludziom "Matka łez" (może to wynik kilku jump scenek i gore).
Reakcja zupełnie niezrozumiała dla mnie.
powaga? bo ja sobie tak myślę, że taki zwykły cinemagoer to jak zobaczy jak bohaterka ni z tego ni z owego wpada w zwoje drutu kolczastego, którego nie ma prawa tam być, bo po co, to myśli sobie WTF? i się śmieje.
Dla mnie nadal to niezrozumiałe, tym bardziej, że dziewczyna uwięziona w drucie kolczastym, przeżywa prawdziwe męki. Wychodzi na to, że przecietny cinemagoer nie rozumie zatem gatunku horroru, bo tam takich smaczków jest mnóstwo.
Eh, człowiekowi, który przygotowywał napisy do tych filmów dałbym dożywotni zakaz wykonywania zawodu. Pomijając fakt, że bez przerwy mylił się w nazwiskach bohaterów Suspirii i Matki Łez (Suzy Bannion figuruje tu raz jako Susy Banyon a raz jako Suzy Banyon, a Sara Mandy to według pana tłumacza Sara Mandi), walił tak koszmarne byki, że można się było popłakać ze śmiechu. Paul to dla niego Pol (WTF?!), a banalnie łatwy tekst "We will eat you alive" przetłumaczył na "Zjemy twoje życie" :dead:.
Poza tym widać, że kompletnie nie zna trylogii Argento, bo Mater Suspiriorum (z ang. Mother of Sights, czyli Matka Westchnień) zrozumiał jako Mother of Size i przetłumaczył na Matkę Ogromu ... I tak dobrze, że nie Matka Rozmiaru, bo miałbym wrażenie, że oglądam pełnometrażową reklamę środków na powiększanie penisa...
Poza tym dźwięk wysiadł podczas Suspirii na pięć minut, a obraz był blady i niezbyt ostry.
Totalna, kompletna, żałosna amatorszczyzna.
O tak, tłumacznie było straszne. A już tłumaczenie nazwisk i imion naprawdę tragiczne. Wyglądało to tak, jakby film podzielono na kilka części i nad każdą z nich pracowała inna osoba.
I w ogóle to Matka Rozmiaru chyba nawet była...
A dzisiaj najstraszniejszy dzień festiwalu
"The Feeding" aka "Żer" aka "Niezły ser" Niskobudżetowy koszmarek o wilkołaku, bardzo nudny, wypełniony nonsensownymi ujęciami i głupimi dialogami, z których, o dziwo, część była nawet zabawna. Niewiele gore, trochę głośnych dźwięków, przebrany za wilka człowiek, którego pokazywano w nieostrych obrazach, aby zatuszować niedociągnięcia charakteryzatorskie. Ogólnie nieskobudżetowe badziewie, ale odnosłem dziwne wrażenie, że film mógł się podobać co poniektórym, choć bali się do tego przyznać. I nie chodzi o Ciebie Buio W sumie to, czego każdy mógł się spodziewać: szrot.
Natomiast "Dying God" to uberszrot. Beznadziejny, nieudany amatorski film, w którym trudno znaleźć coś ciekawego poza głównym bohaterem, który jest tanią imitacją Złego Porucznika, ale chociaż raz na jakiś czas rzuci dobry tekst. Poza tym całość nasuwała, jak to stwierdził Buio, skojarzenia w twórczością Mastertona - seks, mitologia itp., tyle że wykonanie kładzie wszystko na łopatki, ale w negatywnym sensie. Poruszający się na wózku Lance Henriksen, który jedzie aby pokonać indiańskiego boga to jest naprawdę niezły ubaw. Zdecydowanie do kosza. A kto nie widział, to pewnie za jakiś czas będzie mógł nabyć w kiosku...
Dla mnie nadal to niezrozumiałe, tym bardziej, że dziewczyna uwięziona w drucie kolczastym, przeżywa prawdziwe męki. Wychodzi na to, że przecietny cinemagoer nie rozumie zatem gatunku horroru, bo tam takich smaczków jest mnóstwo.
hmmm... mi to się zdaje jakoś tak, że najpierw trzeba kupić baśniową konwencję, kompletne odrealnienie wydarzeń, zaburzenie związków przyczynowo-skutkowych i rozbrat z logiką, żeby móc docenić wizję Argento.
zaryzykowałbym tezę, że współczesny pożeracz popkornu, który lubi horrory nie ma zielonego pojęcia kim jest Argento i dlaczego Suspiria jest wielka. idąc na kolejny seans spodziewa się czegoś, co będzie wypadkową Saw, TCM (remake) i dajmy na to White Noise, Amityville (remake) [tytuły rzucam od czapy], więc Argento bierze go kompletnie przez zaskoczenie i taki widz reaguje śmiechem.
ja jak nie kupię konwencji, to choćby w nie wiem jakich męczarniach umierała ofiara też się będę śmiał swoją drogą.
a co do rozumienia gatunku - wydaje mi się, że wśród masowego odbiorcy (zwłaszcza chyba w pl) jest ono żałośnie znikome.
"Żer" to niesamowity survival, pokazuje:
- jak skutecznie sobie radzić z silniejszym przeciwnikiem używając strzelby jak maczugi
- jak zastawiać ogniste pułapki
- jak wytwarzać broń (nawet tę nietypową bo na wilkołaki) w ekstremalnych warunkach
- jak barykadować domek myśliwski
- jak montować punkt obserwacyjny na drzewie
- jak być skuteczną przynętą i nie zostać rozszarpanym
- jak należy się odezwać kiedy już wyceluje się w poczwarę
a przede wszystkim
- jak można spać z dwiema dziołchami w jednym namiocie i nic z tego nie mieć
"Suspiria" jest poza konkursem więc jak na razie "The Feeding" dostaje ode mnie Złotą Czaszkę
Dzień trzeci festiwalu to jak można było się spodziewać, na razie najsłabszy dzień festiwalu. "The Feeding", epatujący nagimi biustami, seksem, humorem i złaknionym krwi wilkołakiem to film słaby, ale w kategorii "cheesemovie" może się podobać. Ja nie miałem większych problemów z przełknięciem "Żeru". Natomiast "Dying God" to ociekający gumą, seksem (ponownie) i tanimi efektami horrorek, w którym naczelnym schwarzcharakterem jest mityczna istota, usilnie próbująca przedłużyć swój gatunek. Mi trochę wygląd potworka kojarzył się z Potworem z Czarnej Laguny . Na plus twardy gliniarz, który jest tu takim badguyem, choć w gdzieś w głębi facet jest zdolny do ludzkich uczuć. I tak, jak w przypadku "The Feeding", tak i "Dying God" przełknąłem bez jakichś silnych męczarni, ale do poziomu obu produkcji można mieć wiele zastrzeżeń.
Bilans wczorajszego dnia:
- jeden nudny gniot "The Wizard of Gore" (2007) - nie uratowały tego szrotu ani golizna, ani gorowe pokazy ubranego niczym bohater"A Clockwork Orange" Crispina Glovera.
- wyczyny Jigsawa w "Saw V" - schematyczne, moralizatorskie do porzygania, naciągane, na plus ze dwie mocniejsze sceny gore i bolesna pułapka z przetaczaniem krwi. Scena otwierająca z wahadłem wali po oczach "The Pit and the Pendulum" cormanowskiego Poego. Czekam na "Saw XX".
- "The Dark Hours" (2005) - najlepszy film dnia, widziany jednak przeze mnie dwa lata temu.
Epizody drugiej edycji "Masters of Horror" olałem ciepłym moczem.
Przykro to pisać, ale jak na razie ten festiwal w tym roku to totalna katastrofa. Liczylem na Wizard of Gore, ale film okazal się tak niemożebnie niedobry, że aż żal bylo na ekran patrzeć.
Mam nadzieję, że dwa dzisiejsze pokazy choć minimalnie podniosą poziom festiwalu, bo chwilowo to naprawdę żenada (nie licząc Timecrimes i Suspirii).
Ja piątkowe seanse aż tak źle nie oceniam, jak poprzednicy, choć zaczęło się niezbyt zachęcająco. W rybnickim multikinie wpuszczano na salę dopiero gdzieś od godz. 19.20, bo im się obsunął jakis seans i sala nr 7, gdzie miano puszczać filmy festiwalowe, była zwyczajnie zajęta. Ludzie musieli zatem czekać stłoczeni w holu. Żenua. Piątek, czyli początek weekendu, jak można było się zresztą spodziewać, rozpoczął prawdziwą popcorniadę. Tym razem sala była pełna złaknionych wrażeń przeżuwaczy popcornu i zasysaczy coli. "The Wizard of Gore" okazał się być filmem lepszym niż przypuszczałem. Co prawda trudno go zaliczyć do I ligi, ale jakiś potencjał ma. Spodziewałem się tutaj nieuzasadnionej rzezi, a tu całkiem miło się zaskoczyłem. Niestety, po raz kolejny dał tu plamę tłumacz. Jedna z kwestii magika została przetłumaczona następująco:
"Zapewne nie pamiętasz, jaką patetyczną osobą zawsze byłaś" (mówi to do jednej ze swoich ofiar). Ang. pathetic oznacza tu "patetyczny"
A co do samej "Piły V", to na pewno lepsza niż poprzednia odsłona. Mimo śmierci Jingsawa, nietrudno przemycić tą postać do kolejnych części, jak widać. Na plus kilka scen gore (wspomniane wahadło i upuszczanie krwi) oraz brak idiotycznego zakończenia, rodem z kosmosu, wskazującego na najbardziej nieprawdopodobnego zabójcę. Cieszę się, że tutaj z tej zagrywki zrezygnowano, bo stawało się to irytujące. Jak na kolejną "Piłę", to nieźle.
Seans "The Dark Hours" i "MoH" sobie darowałem, bo widziałem już wcześniej. Ale rację ma tutaj Embalmer, wskazując na "The Dark Hours" jako najlepszy punkt wieczoru.
Tegoroczny Horror Festiwal rzutem na taśmę uratowal Stuart Gordon.
'Stuck' to rodzaj chorobliwego żartu, po wysluchaniu którego nie za bardzo wiadomo, jak zareagować - z jednej strony to autentycznie przerażająca i dodatkowo oparta na faktach historia, portretująca praktycznie wszystkich bohaterów od ich jak najgorszej strony (mówiąc delikatnie: w 'Stuck' ludzie są albo pozbawieni wszelkich moralnych hamulców, albo to zwyczajni idioci), a z drugiej film wprost kipi od czarnego humoru (scen z psem!) i w pewnym momencie zbacza na tory czystej groteski. Śmiech pozostaje tu jedyną odpowiedzią na absurd rzeczywistości.
Film leży co prawda pod względem aktorskim, niektóre dialogi nie należą do najzręczniejszych... Ogólem można się czepiać, ale wydaje mi się, że i tak można postawić Stuck bardzo dużego plusa!
Jury w składzie: przewodniczący Andrzej Kołodyński (Kino), Krzysztof Michałowski (Filmweb), Robert Ziębiński (Newsweek), Jakub Demiańczuk (Dziennik), Piotr Mańkowski (Horrorfestiwal) przyznało główną nagrodę festiwalu, Złotą Czaszkę, filmowi Utkwiony (Stuck). W uzasadnieniu napisano, że pozostawia on, niezależnie od swojej realistycznej konwencji, niepokój o metafizycznym wymiarze. Według jury “Stuck” jest filmem bardzo dobrze napisanym, zwraca uwagę wysokim poziomem artystycznym. Jury chciało również wyróżnić film “Cronocrimenes” za precyzyjną konstrukcję fabularną oraz “Mulberry Street” za efektywne użycie niewielkich środków finansowych.
“Stuck” to najnowsze dzieło amerykańskiego reżysera Stuarta Gordona. Horrorfestiwal.pl 2008 był jedynym miejscem w Polsce, gdzie można było zobaczyć ten film.
Info z blogu organizatora.
Dla mnie nadal to niezrozumiałe, tym bardziej, że dziewczyna uwięziona w drucie kolczastym, przeżywa prawdziwe męki
No to widze ze jury docenilo trzy filmy, ktore rowniez moim zdaniem byly najlepsze
Ostatnie dwa dni festiwalu widze nastepujaco:
WIZARD OF GORE - nudno, pretensjonalnie, nie strasznie... Az trudno uwierzyc kto byl rezyserem oryginalu Filmu nie uratowala ale poczatkowo intrygujaca atmosfera noir, ani udzial Combsa i Glovera... ktorego bylo zreszta zdecydowanie za malo!!!
SAW V - z poprzednich Pil najbardziej do gustu przypadla mi jedynka, trojke-czworke mozna "podziwiac" najwyzej za nagromadzenie obrzydliwosci, w piatce zabraklo wlasciwie nawet tego, zostala nudna fabula i aktorstwo rodem z przecietnej produkcji TV. Tylko dla zatwardzialych fanow.
MULBERRY STREET - niezle kino, jak dla mnie lepsza wersja Rec
STUCK - chyba rzeczywiscie najlepszy film Festiwalu, ale Stuart Gordon to jednak prawdziwy Mistrz Grozy, choc to akurat kolejna pozycja z horrorem nie miala znow tak wiele wspolnego... Co do aktorstwa - moim zdaniem troche przegial murzyn - chlopak bohaterki, ktory poszedl w strone karykatury... Ale do Suvari i zwlaszcza Rea nie mam zastrzezen.
Ostatniego dnia frekwencja zdecydowanie zejsciowa, widac nie wiele osob wytrzymalo nierowny poziom poprzednich dni.
Brakowalo mi jakiejs atmosfery festiwalowej, jakis slow od organizatorow, przedstawienia kolejnych filmow... Nawet juz tych konkursow, ktore byly w zeszlym roku na Ursynowie
No i na koniec moim zdaniem prawdziwa KOMPROMITACJA tego festiwalu - poziom tlumaczenia niektorych filmow. Po "Suspirii" zmasakrowane zostaly "Mulberry Street" i chyba najbardziejk "Wizard of Gore". Nie wiem czy tlumacz tlumaczyl ze sluchu? To bylo tlumaczylo niektore bledy... ale tym bardziej nie rozumiem dlaczego dialogi tlumaczono w sposob sprzeczny z tym co sie dzialo na scenie ? Na przyklad w Wizardzie w scenie przedstawienia z koronerem, Glover zwraca sie do publicznosci i objasnia swoja sztuczke, mowiac ze wpycha do gardla recznik (towel) - co tlumacz przelozyl jako lopate (shovel) - slowka w miare podobnie brzmiace ale... Co wiecej, mialem wrazenie ze czesci dialogow, autorzy tlumaczenia po prostu nie zrozumieli i zaproponowali swoje wlasne wersje, czasem zmieniajac znaczenie filmu (koncowka Czarodzieja). Albo po prostu cechowal ich brak znajomosci jezyka... Bo jak mozna inaczej wyjasnic tlumaczenie zdania "She ain't exactly a spring chicken" na "Czy kiedykolwiek upiekla Ci kurczaka"? ZGROZA biorac pod uwage ze ktos prawdopodobnie wzial za to pieniadze
"Stuck" zasłużenie otrzymał Złotą Czaszkę. W sumie, to od początku kibicowałem tej produkcji i cieszę się, że to właśnie ten obraz nagrodzono. "Mulberry Street" niespecjalnie mnie ruszył, choć trzeba docenić tu zaangażowanie twórców.
Zaintrygował mnie natomiast jeden z wpisów na blogu festiwalowym:
"Od wtorku widzowie w całej Polsce oglądają horrory w Multikinach! W większości miast utrzymuje się prawie stuprocentowa frekwencja na wszystkich projekcjach."
Niestety musiałem zakończyć swoją przygodę z Horrorfestiwalem na czwartku i bardzo żałuję, że nie dane mi było zobaczyć "Mulberry Street" i "Stuck". Mam nadzieję, że Carisma czym prędzej wyda je na DVD. Tym bardziej, że "Dying God" już dzisiaj widziałem w kiosku, ale akurat to sobie daruję
Niestety musiałem zakończyć swoją przygodę z Horrorfestiwalem na czwartku i bardzo żałuję, że nie dane mi było zobaczyć "Mulberry Street" i "Stuck". Mam nadzieję, że Carisma czym prędzej wyda je na DVD.
Byleby się to nie skończylo tak jak z Devil's Chair. Liczylem, że wydadzą go chociaż na rocznicę festiwalu, a tu nic
Też się napaliłem na to "Krzesło Diabła" i czekam,czekam... a tu nic.Ale jestem cierpliwy i może się kiedyś doczekam.A teraz słów kilka na temat Horrorfestiwalu 2008. Rok temu byłem w Poznaniu w Multikinie Stary Browar,tym razem wybrałem MK51 i nie żałuję tego wyboru.Poznałem osobiście panów Lobo i Embalmera,a wierzcie mi,że to prawdziwie niesamowite przeżycie.No i gdyby nie oni pewnie nie pisałbym teraz moich przemyśleń na waszym forum,a tak dołączyłem do waszej ekipy i poinformowałem znajomych o tej stronie.
Ogólnie czuję niedosyt po festiwalu,a złożyło się na to wiele czynników.Może moje oczekiwania były zbyt wielkie,ale bardzo chciałem zobaczyć "Blood River" Masona,a potem jeszcze się dowiedziałem,że wypadły inne wyczekiwane filmy czyli "Abandoned" i "Jack Brooks Monster Slayer".Ale po kolei.Pogodzony z brakiem "Rzeki krwi" rozczarowałem się nie dostając nic do karnetu(który wcale nie wyglądał jak karnet,nawet wyraz"karnet" nie znalazł się na tym kawałku papieru).Rok temu przynajmniej dawali smycze z logo Horrorfestiwalu. Pierwszy dzień i zaskoczenie,bo jakiś "koleś" w stroju Freddy'ego Kruegera profesjonalnie i ciekawie zapowiada filmy.Miła niespodziankaszkoda tylko,że to wyłącznie zasługa Dance Macabre,a nie organizatorów festiwalu.
Pierwszy film czyli "Pop Skull" był dziwny,nudny i w ogóle,nie bardzo mnie wciągnął,ale dzień(a raczej wieczór) uratowały "Zbrodnie czasu". Świetnie się oglądało ten film,dobrze się bawiłem i osobiście to mój numer jeden festiwalu.To było coś w moim klimacie,choć horror to raczej nie był.
W ogóle to cały ten festiwal był mało horrorowaty.
Drugi dzień festiwalu był najlepszy. Z Argento widziałem tylko "Profondo Rosso" i fajnie,że pierwszy raz "Suspirię" zobaczyłem na wielkim ekranie.Nie rozumiem tylko dlaczego organizatorzy postanowili pokazać nam "Suspirie" i "Matkę łez" a o środkowej części trylogii czyli "Inferno" zupełnie zapominając.Ale niezbadane są ścieżki myślowe i zamysły organizatorów festiwalu:)Na "Matce łez" dobrze się bawiłem,choć trudno mi było rozpoznac w tym filmie ten słynny styl Argento. W sumie to więcej tu było gore niż w "Czarodzieju Gore":) A swoją drogą to całkiem fajną ma córkę pan Argento(głównie wizualnie;)
To czas na najgorszy dzień festiwalu w mojej ocenie. "The Feeding" zupełnie mnie nie bawił,oczy bolały od jakości obrazu,a to co się działo na ekranie wywoływało moje zażenowanie,a nie rozbawienie.Rozumiem,że ten film w założeniu miały być parodią,ale do mnie nie trafił.nawet te laski i ich nagie biusty,nie specjalnie mi się podobały.Zupełnie nie rozumiem jak te czwartkowe filmy znalazły się w repertuarze."Dying God" nawet zapowiadał się ciekawie,ale potem zrobił się z tego jakiś tani kryminał.Z jednej strony to coś nowego zobaczyć argentyński horror,ale chyba twórcy zbyt ambitnie próbowali podejść do tego projektu.Chociaż końcówka była niezła i widać,że Lance Henriksen nie jednego już w życiu widział Obcego,Predatora,czy innego potwora,więc nawet na wózku inwalidzkim nie pękł przed kolejnym monstrum:)
W "Czarodzieju Gore" brakowało mi tego gore właśnie.Nie widziałem oryginału,ale to nie był jakiś naprawdę dobry film.O ile w czwartek było mało osób na sali,to już w piątek największa sala kina była wypełniona.Powód? Premiera najnowszej Piły.Filmu nie widziałem,bo odstąpiłem miejsce na sali koledze,który jest fanem tej serii.Bardzo mu się ta część spodobała.twierdzi,że jedna z lepszych.Ja natomiast zakończyłem swoją przygodę z Piłą na 3 części,którą byłem mocno rozczarowany.
Jeśli chodzi o "The best of Horrorfestiwal" to mało osób zostało na sali,a szkoda bo warto było zobaczyć "Dark Hours".Pan Ostatni Czarnianin,powiedział,że mi się spodoba film i się nie pomylił.Trzymał mnie w napięciu,był inteligentnie zrealizowany,więc nie dziwią mnie te liczne nagrody,które zgarnął.Jeśli chodzi o "Masters of Horror" to "Czarny Kot" jest niezły,widziałem już go wcześniej,natomiast "Bractwa Waszyngtona" nie widziałem.Było całkiem zabawne,ale chyba drugi raz już nie bardzo śmieszy oglądających.
Tak doszliśmy do ostatniego dnia.Szkoda,że to już koniec,przynajmniej dobre filmy zostały na koniec. "Mulberry Street" jak na film totalnie niskobudżetowy znakomicie się obroniło.Tu dopiero widać różnicę między tym filmem a "Żerem".Za małe pieniądze można zrobić naprawdę dobry film,trzymający w napięciu i oferujący jakąś oryginalna historię.
"Stuck" mi się oczywiście podobał,bo chyba mało komu nie.Nie kwestionuję słuszności zdobycia Złotej Czaszki(ciekawe czy Stuart Gordon się wzruszył,albo choć trochę ucieszył z tej "niezwykle prestiżowej" nagrody?).Zdziwiłem się tylko,że to bardziej była jak dla mnie czarna komedia niż czysty horror.spodziewałem się bardziej mrocznego i poważnego dzieła,ale nie jestem zawiedziony,bo to był kawałek dobrego kina,którego brakowała na tym festiwalu.
Podsumowując czuję niedosyt,trochę niespełnione oczekiwania.Pomstuję na beznadziejny czwartek,brak wcześniej wymienionych przeze mnie filmów,które miały być pierwotnie w repertuarze,brak "Inferno" i kiepskie tłumaczenie "Suspirii". Ogólnie dziwny dobór filmów.
Ale się rozpisałem... to z tych emocji:)
To jeszcze trochę pozytywów.Przede wszystkim spotkania z ekipą Danse Macabre i niezapomniane wystąpienia LOBO.który zawsze zbierał owację po swoich przemowach.Zwłaszcza w te 2 ostanie dni,kiedy najwięcej dał od siebie,mówiąc to co myśli o organizatorach i poziomie niektórych festiwalowych filmów.Pozostaną mi w pamięci te wspólne wieczorne powroty z kina ulicą Królowej Jadwigi.Mile wspominam kilka filmów jak przede wszystkim "Zbrodnie czasu", "Stuck", dzień z Argento czy "Dark Hours".
Fajnie,że w ogóle taki festiwal się odbywa i mam nadzieję,że organizatorzy następnym razem wyciągną wnioski i poprawią się w wielu kwestiach.Nawet fajnej czołówki,takiego zwiastunu jak rok temu mi brakowało.Można pomyśleć nad inną formą,godzinami i ułożeniem programu.Trzeba też lepiej rozreklamować ten festiwal i zadbać o widzów,zwłaszcza tych,którzy kupując karnet oczekują w zamian czegoś więcej niż tylko niepewności co do jakości przygotowanych filmów.
I oby już na wiosnę kolejna edycja,a tymczasem zaraz żywe trupy wyjdą z grobów...