AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Aż dziwne, że nikt jeszcze nie założył tego tematu. Kto jest Tolkien chyba wyjaśniać nie trzeba, poluję teraz na Sillmarilion. (przeczytałem go,ale tylko z biblioteki a chcę mieć na własność)
Ano dziwne, dziwne... dla mnie jego książki to jak bajka, po prostu świat stworzył piękny, jednak postacie nie są tak wyraziste jak u Sapka. I powiem szczerze, że wolę tego drugiego pana, chociaż... nie, nie można ich porównywać, są po prostu wielcy i basta.
Ile to czasu spędziło się przy Władcy Pierścieni...
Heh, u mnie było różnie. Niemniej jednak Tolkien dopracował w swoim świecie praktycznie każdy z najdrobniejszych detali... Facet musiał mieć naprawdę niezłą wyobraźnię, żeby ukształtować to tak dokładnie. Zazdroszczę A kreacje bohaterów - niektóre trochę zbyt tendencyjne imho, ale idealnie się uzupełniające.
Co do Władcy - wciąga, ale zanim się zabierałem, mijało trochę czasu. Może to przez całe strony opisów, które jednak odgrywały istotną rolę. Mimo to trochę mnie nudziły, podobnie wierszyki, w których za drugim razem czytałem co drugie zdanie Ale za cały świat i epicko opisane wydarzenia - szczere uznania.
Silmarillion - ktoś, kto polubił Władcę Pierścieni i chce poznać zasady rządzące tamtym światem przeczyta bardzo szybko. Natomiast ktoś, komu twórczość Tolkiena nie podeszła, rzuci w kąt po 'Valaquencie'. Sama książka przypomina mitologię i też dlatego przeczytałem ją z przyjemnością.
Nikt nie zaóożył, bo tu nie ma o czym gadać Fajne, fajne, świat jest i w ogóle, i tyle
Chociaż też jestem fanem
Czytać książki BG... uchowaj Chaosie!
Książka wypada blado przy grze. Jednak jeśli wcześniej nie grałabyś w grę, to wydałaby się fajna.
To nie ewenement ;p Podobnie było z filmem Władca Pierścieni. Jeśli wcześniej czytałaś książkę - film nie wydawał się już taki dobry.
Podobnie było z filmem Władca Pierścieni. Jeśli wcześniej czytałaś książkę - film nie wydawał się już taki dobry.
Tutaj akurat spotykam się z zupełnie odwrotnymi opiniami, że film jest dużo lepszy niż książka bo Tolkien przesadzał z opisami wędrówek i przyrody, ale kwestia gustu.
Dla mnie książka o BG jest beznadziejna, zupełna porażka, autor uprościł BG do rzeźni, fuu.
Dla mnie książka o BG jest beznadziejna, zupełna porażka, autor uprościł BG do rzeźni, fuu.
Vinczi, ja się z tobą zgadzam
No cóż, dla mnie niektóre opisy w książce Władca Pierścieni były nużące i mogłam na nich paść, więc sobie wiele darowałam.
Firena, bluźnierco... te opisy klimat budują, no
Jednak jeśli wcześniej nie grałabyś w grę, to wydałaby się fajna.
Książka płytka, nudna z głupią fabułą na pewno nie wydała by mi się fajna ;]
Firena, bluźnierco... te opisy klimat budują, no
Jakby były jakoś tak... lepiej napisane, to i może bym ich sobie nie darowała. A tu tak jakoś mętnie, landrynkowo niekiedy, więc machnęłam łapą. Sama fabuła w porządku, a Gollum jako postać wymiata, bo Legolas to mnie irytował jak diabli.
Ech, no i wpadliśmy w dyskusję o Tolkienie To grząski teren moja droga, proponuję wrócić jak najszybciej na suchy ląd
To raz - tylko ~Gimli jako tako pasował mi do postaci wyobrażonych.
Dwa. Nawet jeśli film trwałby dobę, i tak nie byłby szans zmieścić wszystkiego co było w Trylogii książkowej.
Wkurza mnie ominięcie Toma bombadilla
Jedyne co mnie rozczarowało (nie śmiejcie się) to brak zakończenia losów entów...
Przeniosłem bo już nawet mnie to przerażało
Dzięki . a ja też dostane taki kolorek?
Nie dostaniesz, boś niedobry.
No i wróciłem do Tolka
FR trochę mnie znudził muszę trochę odreagować, więc wczoraj znowu po raz 3 zacząłem czytać "Hobbita". Ech ten Bilbo
Mmmm Tolkien
osobiście bardziej od WP polecam Silmarillion (jak wcześniej napisał L`f ) i miłym uzupełnieniem tego byłoby: Niedokończone opowieści oraz Dzieci Húrina naprawdę polecam
dzieci hurina - strzasznie smutna książka rozczarowało mnie zakończenie byłem przygotowany na : żyli długo i szczęsliwie
A ja powiem, że Tolkiena nie trawię, z jednym małym wyjątkiem, a mianowicie "Hobbitem". "Władcę Pierścieni" czytałem na siłę, bo to dzieło znać wypada. Pisarz ma bardzo nużący styl pisania, akcja w jego wydaniu też nie jest specjalnie pociągająca. Dziwiłem się, że "Hobbit" i "Władca Pierścieni" "wywodzą się" spod jednego pióra. Jedyny plus w/w dzieła to świetny, bardzo dopracowany, świat.
A ja powiem, że Tolkiena nie trawię, z jednym małym wyjątkiem, a mianowicie "Hobbitem". "Władcę Pierścieni" czytałem na siłę, bo to dzieło znać wypada. Pisarz ma bardzo nużący styl pisania, akcja w jego wydaniu też nie jest specjalnie pociągająca. Dziwiłem się, że "Hobbit" i "Władca Pierścieni" "wywodzą się" spod jednego pióra. Jedyny plus w/w dzieła to świetny, bardzo dopracowany, świat.
A może poprostu nie dorosłeś do przeczytania WP?? Mój przykład- zacząłem czytać WP. I nic. Nie spodobało mi się. A po dwóch latach- cudo.
A może poprostu nie dorosłeś do przeczytania WP??
Wydaje mi się, że to raczej kwestia gustu. Mnie też nudziła spora część część przydługich opisów, ale zdarzały się fragmenty, które czytałem z zainteresowaniem.
Mi się wydaje, że to nie kwestia dorosłości, czy ktoś lubi styl pisania Tolkiena we Władcy, czy nie. Swoją drogą, może być też tak, że komuś się WP spodoba, za parę lat do niego wróci i nie dokończy, bo go Władca znudzi...
To może być też wina przekładu. Spróbuj z innym.
Władca Pierścieni... powieść turystyczna. Malutki niziołek o wieelkim sercu Frodo, wraz z trzema innymi niziołkami wyruszyli w podróż. U ich boku jest oczywiście mądry i dobry mag Gandalf, dobry (choć ukryty pod płaszczem twardości) Aragorn, mniej dobry Boromir (aka Mroczny i Zuy sekretnik) i para mająca ukazać zaabawny konflikt rasowy który przerodzi się potem w wielką przyjaźń (Legolas i Gimli). Wszystko to przypomina wyprawę japońskich turystów z punktami takimi jak "Wielki mentor nas zostawił" "Zuy przeżywa katharsis" czy "Dramatyczne rozdzielenie drużyny".
Nie przeczytałem do tej pory. Nie potrafiłem. Może gdyby nie to, co ludzie o tej książce mówią... to może, ale kiedy słyszę, że to arcydzieło - flaki mi się przewracają. Po prostu jest przegadana i długa.
Wolę Hobbita, ma świetną narrację, delikatnie bajkowy klimat i jest zwięzły. Od taka skoczna, rubaszna przygoda w której wiele się dzieje.
Silmarillon... to wręcz magia wspomnień. Pierwsza książka fantasy jaką przeczytałem. Piękna, cudowna, frapująca, hipnotyzująca... prawdziwe arcydzieło.
Dlatego nie przeczę, że Tolkien był geniuszem.
"Zuy przeżywa katharsis"
Owned...
Nie każdemu się podoba WP mnie i tak najbardziej interesuje dalszy los entów i wszystko z Tomem Bombadilem ( do którego czasem się upodabniam jeżeli chodzi o tok myślenia)
wszystko z Tomem Bombadilem ( do którego czasem się upodabniam jeżeli chodzi o tok myślenia)
Hej, przestań gadać z tą wierzbą! Kimex! Kimex, słyszsz mnie?!
A WP to w sumie prosta książka. Nikt jej jakiegoś głębszego przesłania nie przypisuje (noo, są tacy). Coś tam można w końcówce wyłuskać, ale WP nie ma dawać do myślenia. Tak samo postaci - nie ma co ukrywać, że mamy Biel i Czerń, a nawet jak Boromir się robi zły, to na koniec się okazuje, że jednak był dobry, tylko Pierścień nim zawładnął Jest niby Saruman ale ta jego zła natura jest taka podniośle, baśniowo zła, zły i już, z życiem to nie ma nic wspólnego.
Ale i tak kocham tą książkę Za baśniowy, bogaty świat, za rasy i ich charakterystykę (Tolkien był chyba pierwszym, który poskłądał to wszystko do kupy) za te podróże właśnie, za podniosłość, za Morię, za zakończenie (nostalgiczne i z refleksją). I za sto innych rzeczy. A opisy wcale mnie nie rażą, przeciwnie, budują klimat i wcale się nie dłużą.
Hobita przeczytałem raz. Wolę WP, bardziej rozbudowany, epicki, poważniejszy. Hobbita może i warto przeczytać, ale bez przesady.
Silmarillion.. historia ciekawa, ale opowiedziana w paskudnie odrzucający sposób. Za dużo imion, wątków, rodów, cudów na kiju - człowiek się gubi po kilkudziesięciu stronach, męczy, ziewa. Z trudem zmęczyłem.
Więcej Tolkiena nie czytałem.
Co do WP... xD
http://pl.youtube.com/watch?v=1yqVD0swvWU
Alternatywa a zarazem wszystko co powinno być zawarte w tym filmiku
Uwaga, uwaga!
"Profesjonalne" tłumaczenie WP przez Łozińskiego xD:
Trzy Pierścienie elfowym władcom szlachetnego miana,
Siedem krzarów monarchom w kamiennych sal koronie,
Dziewięć ludzkim istotom, którym śmierć pisana,
Jeden dla Władcy Ciemności co trwa na mrocznym tronie
W Mordorze, moc którego zwycięży, nie chciana.
Ten jedyny, by rządzić wszyskimi, ten Jedyny by wszystkie odnaleźć,
Ten Jedyny, by zebrać je wszystkie i w ciemności zespolić więzami
W Mordorze, moc którego zwycięży, nie chciana."
A teraz dla przypomnienia przekład Skibniewskiej:
" Trzy Pierścienie dla królów elfów, pod otwartym niebem,
Siedem dla krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnależź,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie."
xD
Łoziński miał bardzo dobrą ideę, tylko trochę z.jebał wykonanie. Gdyby nie zmieniał nazw poza Shire (Minas Tirith, Bara Dur, ale też nazwy rzek, imiona itd) - byłoby OK. Byłby ładny kontrast między swojskimi nazwami hobbitów a tajemniczymi, obco brzmiącymi nazwami z dalekich krajów.
Z krzatami niepotrzebnie przekombinował. Chociaż trudno się kłócić z przesłankami językowymi, na których się opierał to charakter krasnoludów zadomowiony był już na dobre literaturze fantasy i niepotrzebnie mieszał... wiadomym było, że go ludzie wyśmieją...
Jeśli chodzi o wiersz to jakiejś miażdżącej różnicy nie widzę, wręcz bym się skłaniał ku Łozińskiemu... - ale jak mówię - jeden pies. Najlepszy jest w oryginale
Mam takie pytanko... o co chodzi dokładnie w "Silmarillion"?
Przeczytałem już trylogie a za "hobbita" jakoś nie chce mi się zabierać... wole przeczytać np. tego Silmarilliona
Więc wracając do mojego pytanka... "Silmarillion" jest to coś podobnego do trylogi?
Nie. To jest cała historia świata, w którym się akcja trylogii rozgrywa.
"Silmarillion" jest czymś w rodzaju "Mitologii" Parandowskiego. A o tym jako uczeń zapewne słyszałeś i miałeś obowiązek zaznajomienia się... Mam nadzieję, że teraz uzyskasz pełne wyobrażenie pozycji, o którą pytałeś.
Tak czytałem "Mitologie" Parandowskiego ale dla własnej przyjemności a nie dla obowiązku...
"Silmarillion" jest skonstruowany na podobnej bazie. Kilka działów poświęconych kształtowaniu się świata, a później zbiór luźnych opowiadań traktujących o najważniejszych wydarzeniach w historii Śródziemia i nie tylko.
Czyli w sumie lekka lektura... Ok może od Świętnie pójdę do biblioteki
Lekka jak lekka - Dostojewski toto nie jest, ale strasznie zagmatwane i nudnawe. Zresztą gdzieś w tym temacie powinien być mój bardziej rozbudowany post na temat S
"Silmarillion" jest skonstruowany na podobnej bazie. Kilka działów poświęconych kształtowaniu się świata, a później zbiór luźnych opowiadań traktujących o najważniejszych wydarzeniach w historii Śródziemia i nie tylko.
jak np moja ulubiona o Beren i Luthien
Czekamy na hobbita film ( podobno są już całkiem poważne przesłanki żeby sądzić że będzie)
Lekka jak lekka - Dostojewski toto nie jest, ale strasznie zagmatwane i nudnawe.
Pogmatwane - może i to niemało, a czy nudnawe? No, to już kwestia gustu. Ja tam mitologię lubię i Silmarillion przeczytałem dość szybko i z zainteresowaniem, ale było parę momentów, że się trochę w tym wszystkim zagubiłem... ;P
No, to już kwestia gustu.
Na pewno
Hm... Wczoraj skończyłem po raz bodajże piąty czy szósty "Władcę Pierścieni"... Powiem szczerze, że naprawdę miło jest po kilku latach (dwóch bądź trzech w moim przypadku) wrócić do tej pozycji. Bez wątpienia klasyka fantastyki, ale też naprawdę przyjemny sześcioksiąg... Oczywiście, fabułe znamy już z góry, jednak przyjemnie jest przypomnieć sobie kilkadziesiąt nieistotnych fragmentów, które w pomroku dziejów już umknęły z pamięci. Jednak jak to bywa w tego typu długich opowieściach, czytając ostatnie zdanie, ogarnia, przynajmniej mnie, pewien smutek... Zadaję sobie wtedy pytanie: "Dlaczego to już koniec?" Aż chciałoby się czytać dalej, odkrywając kolejne wydarzenia ze Śródziemia, kolejne przygody poszczególnych bohaterów... Jednak wątek niestety jest zamknięty i mogę sobie jedynie obiecać, iż za jakiś czas wrócę do twórczości Tolkiena, która to jest niczym święta księga dla czytelników fantastyki. Kiedy Sam po powrocie z Szarej Przystani rzekł: "Ano, wróciłem!"; siedziałem jeszcze z kilkanaście minut nad książką wspominając sobie poszczególne fragmenty... No nic, jak powiedziałem, za jakiś czas, za rok, a może za dwa, wrócę do "Władcy Pierścieni" i ponownie będę cieszył się tą wspaniałą opowieścią.
Władca Pierścieni to coś więcej niż zwykła książka fantasy. To prawdziwe arcydzieło, ponadczasowa powieść do której chce się ciągle wracać. Uwielbiam te długie opisy i wiersze, bez nich powieść byłaby o wiele słabsza. Żadna inna książka nie spodobała mi się tak bardzo jak WP. Przeczytałem ją chyba z 7 razy i nadal chce mi się do niej wracać. Chyba w żadnej innej książce świat nie był tak cudownie baśniowy i tak rozbudowany. J.R.R. Tolkien jest dla mnie Mistrzem gatunku i nikomu nie uda się go doścignąć. Krainy, które stworzył (Shire, Rivendell, Moria/Khazad-Dum, Lothlorien/Laurelindorenan, Minas Tirith, Mordor) wydają się prawdziwe. Czytając Władcę Pierścieni ma się wrażenie, że ten świat istniał naprawdę. Czytelnik niemal żałuje, że nie może go zobaczyć na własne oczy...
Osobiście mam podobne odczucia, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że zaraz wyskoczy mi tu cała zgraja zagorzałych miłośników "Baldur's Gate", którzy w rzyci mają twórczość tolkienowską... Jest właściwie tak jak pisałeś, świat wykreowany przez Tolkiena to praca zakrojona na ogromną skalę, gdyby nie świadomość, iż jest to tylko inwencja twórcza, można by tolkienowskie dzieła wziąć za kolejną mitologię, która miałaby taką samą wartość jak wszystkie inne realne odbicia w postaci mitologii choćby rzymskiej czy greckiej.
Kocham Tolkiena. Poprostu, storzył piękny, niesamowity świat do którego mogę bezprzerwy wracać. Uniwersum Tolkiena jest owiele bardziej skomplikowane i intelektualne niż może się to wydawać. Do swojej twórczości przemycił wiele legend i mitów, czerpiąc min z Kallevali, Eddy, legend skandynawskich, celtyckich, staroangielskich czy chreścijańskich, próbując przekazać czytelnikowi najważniejsze ich idee i wartości. Przedewszystkim dotyczy do Silimarilionu, choć "trylogia w sześciu księgach" też nie jest wolna od tych wpływów.Polecam książki: "Tolkien: Świat Władcy Pierścieni"(tą mniej) oraz "Od Valinoru do Mordoru" (tą przedewszystkim)
Powracającymi jak bumerang argumentemi przeciwników Władcy Pierścieni są długie opisy, wiersze i "plastikowość postaci". Jednak mi się to bardzo podoba nie wyobrażam sobie WP pozbawionego tego elementu, gdyż to właśnie buduje niesamowity klimat. Jest to zresztą wynikiem konwencji w jakiej utrzymana jest książka czyli pełnej patosu, wzniosłości epopeji
Powiem ci, że wiele osób twierdzi, że w pewnym momencie z twórczości Tolkiena rzekomo się wyrasta, że ten zbyt baśniowy świat nie jest adekwatny do poziomu intelektualnego dojrzałego czytelnika, miłośnika fantastyki. Ale według mnie taki argument przeciwko podwalinom gatunku fantasty to zwykłe pieprzenie w bambus. Odkąd po raz pierwszy sięgnąłem po "Hobbita" i "Władcę Pierścieni" minęło jakieś bez mała siedem lat... I wciąż z chęcią wracam do tych tytułów, to wciąż najlepsze książki fantasy jakie kiedykolwiek napisano. Kiedy będę miał więcej wolnego czasu, kiedy już przywyknę do studiów i będę lepiej planował każdy weekend, zabiorę się ponownie za Tolkiena, mam jeszcze inne książki do skonsumowania, ale na zimę właśnie "tolkienowszczyzna" sprawdza się najlepiej.
Heh, Hobbita i Trylogię czytam średnio raz do roku;) Po prostu w pewnym momencie przypominam sobie o pięknym języku w Hobbicie, o niesamowintym klimacie WP i ruszam do boju Czy to się kiedyś skończy? Nie wiem, ale jeśli tak, chyba usiądę wtedy i zapłaczę, bo będzie to oznaczało, że przestałem być człowiekiem, a stałem się kolejnym szczurem w ich wyścigu.
Powiem ci, że wiele osób twierdzi, że w pewnym momencie z twórczości Tolkiena rzekomo się wyrasta, że ten zbyt baśniowy świat nie jest adekwatny do poziomu intelektualnego dojrzałego czytelnika, miłośnika fantastyki. A moim zdaniem w pewnym wieku po prostu wyrasta się z fantastyki, która nie jest zbyt ambitną literaturą.
Znaczy się, wyrasta się z rozrywki? Muszę to zapamiętać.
Znaczy się, wyrasta się z rozrywki? Muszę to zapamiętać.
Saiyi chyba nie do końca o to chodziło. *Chyba*, więc poczekam na jego wyjaśnienia.
Jak komuś daje rozrywkę czytanie o elfach, krasnalach, małych gościach z włosami na girach, to spoko. Mnie to już po prostu nie bawi. Nie bawią mnie parodie tego gatunku w guście Pratchetta.
Och, zapomniałem, nie będę czytał fantastyki, ponieważ to literatura mało ambitna, nie będę słuchał popu, ponieważ to komercja dla głupich, także rap jako gatunek muzyczny kopnę w rzyć, bo przecież poziom intelektualny tworzących jest żenujący. Usunę konto na NK, nie będę zaglądał na Onet czy Interię po wsze czasy, dowcipy nieinteligentne nie mogą wzbudzać mojego rozbawienia. Nie będę oglądał się za roznegliżowanymi dziewczynami, przecież tak dzikie instynkty to wstyd dla myślącego człowieka. Za wszelką cenę muszę za to pokazać, że jestem dorosłym i dojrzałym dwudziestolatkiem, którego powaga i intelekt sięgają zenitu. Teraz tylko opiniotwórcza prasa, literatura wysokich lotów i sztuka przeznaczona dla inteligentnego odbiorcy. Co z tego, że byle przechodzień dobrze zdaje sobie sprawę, że jestem pozerem. I tyle odnośnie wyrastania z fantastyki, o Sajadżinie.
Och, bo gdy ktoś nie lubi mojego ukochanego fantasy, to musi być pozerem. A najśmieszniejsze jest, kiedy ludzie, którzy przeczytali w życiu ze 20 książek, wybierają tę "najlepszą" - najlepiej spośród fantasy, bo to przecież "najlepszy" gatunek literacki. Tyle w temacie, Dzwonsonie.
Lubię "kulturę" niską, ale nie tak schematyczną i dziecinną jak fantasy.
Och, bo gdy ktoś nie lubi mojego ukochanego fantasy, to musi być pozerem. A najśmieszniejsze jest, kiedy ludzie, którzy przeczytali w życiu ze 20 książek, wybierają tę "najlepszą" - najlepiej spośród fantasy, bo to przecież "najlepszy" gatunek literacki. Tyle w temacie, Dzwonsonie.
Trzeba było od razu mówić, że nie lubisz fantasy, a nie że z niego wyrosłeś. To że przestało Ci się podobać, ma oznaczać, że z niego "wyrosłeś"? To brzmi jakbyś wszystkich, którym podoba się fantasy traktował jak niedojrzałych dzieciaków, bo przecież powinni z tego wyrosnąć, tak jak Ty.
Oj, przecież Sayia was prowokuje
"Jestem zajebistym polonistą, czytam tylko Wilde'a i Prousta"
Saiya-jin:
Śmieszy mnie takie gadanie. Nikt Ci oczywiście nie każe czytać czy lubić fantasy ale to co teraz piszesz przypomina mi zwykłe łechtanie się po ego i próbę leczenia jakiś kompleksów. Swoją drogą, co robisz na tym forum, nie wyrosłeś jeszcze z gier komputerowych?
Och, bo gdy ktoś nie lubi mojego ukochanego fantasy, to musi być pozerem. A najśmieszniejsze jest, kiedy ludzie, którzy przeczytali w życiu ze 20 książek, wybierają tę "najlepszą" - najlepiej spośród fantasy, bo to przecież "najlepszy" gatunek literacki. Tyle w temacie, Dzwonsonie. Sajadżinie, zachowujesz jak typowy zidiociały internauta, ktoś ma inne zdanie niż ty, inne upodobania, to jazda ze słownikiem języka polskiego w dłoni gapiąc się w monitor go pojechać i mu nawrzucać w jakikolwiek sposób, choćby i samymi sugestiami. Twój nick i awatar sugerują, że masz jakiś związek z anime i ew. mangą, mamy więc chórem napisać, że jesteś straszny gówniarz, bo nie wyrosłeś z kreskówek i bajek? Ewentualnie wysuniemy jakąś wesołą teorię (tak jak ty z ilością przeczytanych książek) i rzucimy hasłem, że spuszczasz się każdego wieczora nad hentai i jesteś wielki znawca sztuki, fajnie brzmi nie?
Więc krótko, każdy ma inne upodobania, każdy czyta to co lubi i jeżeli masz tylko ludzi wkurwiać, to wyjazd z tematu.
BTW, już wolę być niedojrzały czytając fantastykę zamiast być wielkim i dorosłym chojrakiem, który ugania się za gimnazjalistkami.
16 to już liceum.
Widzisz, różnica polega na tym, że ja nie wmawiam dajmy na to krytykowi filmowemu, że Bleach to zajebisty film i nie ma lepszego, a taki głębokiii, że szok.
A już wmawianie sobie, jakie to fantasy nie jest ambitne, do jakich to niby inteligentnych odbiorców jest kierowane, jest po prostu śmieszne. Zwykłe czytadło do poduszki, bez żadnych ambicji artystycznych, książki dla przeciętniaków (w literaturze popularnej liczy się jak najszerszy krąg odbiorców), pisofszit.
"Najlepszość" jest subiektywna, więc jak ktoś lubi Tolkiena bo klimat, swiat, opisy, monumentalizm, fabuła i fajoskie krasnale to wporzo
Ale mówienie że to książka głęboka to już farmazony, niestety.
16 to już liceum. Dupa, zależy od daty urodzenia, jeżeli panienka jest z pierwszych sześciu miesięcy, to jeszcze gimnazjum, doktorku.
I powiem ci, że mi wisi czy fantastyka jest ambitna czy nie, choć fakt, czasami trafiają się strasznie heroiczne gnioty i bliżej im do taniego romansu niż znośniej książki. Niestety, zagraniczna literatura fantastyczna to przeważnie takie "konanizmy" o określonym schemacie, przynajmniej te tytuły, z którymi miałem styczność takie wywołują wrażenie. Z kolei część polskiej fantastyki to już naprawdę dobra literatura jak na dzieła popularne. I naprawdę, wielkie podziały na literaturę popularną i klasyczną czy naukową i jakieś tam animozje, to kpina, czytelników ogółem jest co kot napłakał, a my się zajmujemy durnymi wojenkami.
Widzisz, różnica polega na tym, że ja nie wmawiam dajmy na to krytykowi filmowemu, że Bleach to zajebisty film i nie ma lepszego, a taki głębokiii, że szok.
A już wmawianie sobie, jakie to fantasy nie jest ambitne, do jakich to niby inteligentnych odbiorców jest kierowane, jest po prostu śmieszne.
Podaj cytat w którym ktoś tutaj napisał coś takiego o fantasy czy o samym Tolkienie. Nawet ja tego nie stwierdziłem. Nie napisałem, że jego twórczość stanowi niewiadomo jakie wyzwanie intelektualne. Napisałem tylko, że uniwersum które stworzył, szczególnie w Silimarilionie, jest o wiele głębsze i wartościowsze niż to może się z początku, oceniając tylko powierzchownie jego książki("plastikowe" postaci itp.). Stwierdzając natomiast, że jego twórczość jest prosta i płytka to tak jakby stwierdzić że cały dorobek kulturowy europy, wierzenia i mitologie, które jakby nie patrzeć stanowią fundament naszej cywilizacji są kompletnie nic nie warte. Tolkien do swojego wyimaginowanego świata skutecznie przemycił najważniejsze idee i wartości płynące z tych mitów. Jeszcze raz zachęcam zainteresowanych do lektury "Od Valinoru do Mordoru", nie pamiętam tylko jakiego autora.
Zresztą dla mnie jego książki należą do najlepszych, ale nie z żadnych intelektualnych powodów a czysto estetycznych. Uważam uniwersum które wykreował za piękne i fascynujące. Tyle w temacie