ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Mam w otoczeniu następujący problem. Uczę hiszpanskiego dwóch chłopców (wiek 16 i 13 lat). Przyjechali do Hiszpanii w zeszłe wakacje, bez żadnej znajomości języka. W szkole organizowane są lekcje hiszpańskiego dla cudzoziemców. Starszy na nie chodzi, uczy się i radzi sobie nieźle. Pewnie będzie powtarzał klasę, ale naprawdę dobrze mu idzie. Z kolei młodszy po prawie roku pobytu nie potrafi nie powiedzieć. Nie chce się uczyć, nie cierpi Hiszpanii, szkoły, języka i chce wrócić do Polski. Co na chwilę obecną nie jest możliwe. Jest leniwy (nie głupi), nie uczy się, nie powtarza tego co przerabiamy, nie przykłada się.

Problem w sumie nie mój, tylko rodziców tego chłopca, ale sytuacja staje się dramatyczna. Powtórzy klasę, ale nadal nic nie umie i nadal ma to samo nastawienie. Co zaowocuje kolejnym brakiem promocji. To już grubsza sprawa - szkoła go usunie i zostanie oddany do specjalnej placówki opiekuńczo - wychowawczej. Szkoda mi dzieciaka, bo z charakteru jest dobry i wykonuje polecenia. Tylko leń z niego straszny i jest zacięty.

Może przychodzi Wam do głowy jakiś sposób na małego nieuka?


Ciężka sprawa, naprawdę poważny problem..
Może trzeba jemu jakoś tak delikatnie wytłumaczyć, że w przyszłości jeśli nic nie będzie wiedział i umiał po hiszpańsku, nikt go nie przyjmie do pracy? No i spytać się z czego wówczas będzie żył? 14 lat prawie, to jednak duży chłopiec w tym wieku już niektórzy wiedzą co by chcieli robić w życiu, a może zapytaj go, kim chciałby być? Jak wyobraża sobie przyszłość.. Powiedz też, że rodzice wyjechali z kraju bo musieli i on jak dorośnie też będzie musiał podejmować różne decyzje, a drogi w życiu się różnie układają i nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego chcieli..
No ja wiem, że pewnie to na nic.. Bo nauka języka zależna jest tylko i wyłącznie od niego, on musi chcieć, wykazać jakieś zainteresowanie, bez tego jest naprawdę ciężko, może tez chłopiec potrzebuje jeszcze więcej czasu? W którymś momencie na pewno się przełamie, bo to naprawdę strasznie głupi wiek i nic dziwnego że tęskni za Polską, za znajomymi..
Napisz za jakiś czas, czy się coś zmieniło w tej kwestii, nie doradzę tak naprawdę nic bo wiem jak trudno i ciężko zmusić do tego 5-letnie dzieci, chodzi o nasze forumowiczki, też mają ze swoimi dziećmi ogromny problem, tyle że chodzi tutaj o j. polski, ciężka sprawa.. a rezultaty marne..
Wymyśliłam, że można by go wysłać na kurs hiszpańskiego dla cudzoziemców. Normalny, pełnopłatny, dla nastolatków, gdzie będą dzieci tylko z krajów niehiszpańskojęzycznych. Plus zakwaterowanie u hiszpańskiej rodziny. Może to go trochę przełamie, zobaczy że są inni w podobnej sytuacji i się trochę odblokuje.

Wymyśliłam, że można by go wysłać na kurs hiszpańskiego dla cudzoziemców.

O chyba nawet dobry pomysł, sama jestem ciekawa skutków.
Może znajdzie tam fajne towarzystwo no i niestety będzie zmuszony do rozmowy po hiszpańsku. :>


a co na to rodzice?I czy w PL byl zupelnie bezproblemowy?
za czym w PL tak teskni?
Wydaje mi sie , ze to nie jest proste, a kurs pelnoplatny moze go jeszcze bardziej "zamknac".Chyba, ze kurs dla osob z Polski w wakacje, np z Sin Fronteras ?Bo tu chyba nie jest bariera hiszpanski , a w ogole obcy jezyk i kraj.Poprostu chlopcu w pewnym sensie zawalil sie jego dotychczasowy swiat.
Z tego co obserwuje raczej naturalnym jest pierwsze zniechecenie ale po ok.pol roku wiekszosc dzieci sie adaptuje. U niego napewno ma to bardziej skomplikowane podloze

ps.Moze Gregorio cos Ci podpowie, bo chyba na poczatku tez z dziewczynami nie mieli latwo.
W Polsce też sprawiał problemy (z nauką, wychowawczych nie). Tęskni przede wszystkim za kolegami.
Nauka w Polsce może i byłaby jakimś wyjściem, ale 1) on jest z Rzeszowa i nie wiem czy tam są szkoły organizujące letnie intensywne kursy, 2) jeśli takie kursy są, to przeznaczone są dla dorosłych. To zupełnie inna bajka, uczyć dorosłych a dzieci.

To prawda, że mu się nie podoba kraj, kultura, język itd., ale musi tu być. A warunkiem bycia i uczestniczenia w życiu społecznym jest język. I tak się kółko zamyka.
Ale w sin fronteras nie ma znaczenia skad jestes i sa tez kursy dla dzieci.Mysle ze trzeba by tylko pogadac kiedy jada jacy ludzie.
Sa obozy i kursy z zakwaterowaniem
http://www.sinfronteras.pl/HWH/

nawet dojrzalam w Walecji oboz dla dzieciod 13 lat

Jesli mial trudnosci w nauce tonie ma sie co dziwic, ze ma trudnosci w nauce w jezyku obcym.
A moze jest mozliwosc aby zaprosil ulubionego kolege na wakacje w nagrode jak sie przylozy donauki?
Wiesz, my tak sobie mozemy gdybac co by tu zrobic ale mi sie wydaje , ze sprawa jest powazna skoro to trwa dlugi czas i trzeba podejsc do niego umiejetnie.
Nie znasz wsrod emigracji polskiej dzieci w jego wieku, moze jakies kontakty z rowiesnikami, ktorzy przez to przeszli bylyby pomocne?
Jakies wposlne wypady na basen iplaze gdzie bedzie tez wiecej dzieci, moze nie odkryl jeszcze plusow Hiszpanii , a przeciez dla dzieci jest ich tak duzo
Szkoda, ze tak daleko mieszkamy , bo ja mam prawie 12 latka, ktory przeszedl bezproblemowo adaptacje (boje sie o to jak bedzie gdy wrocimy , bo w PL mial z ty raczej problemy a tu jest idealnie)
W okolicach nie ma za wielu Polaków. Nastolatków polskich ta rodzina chyba nie zna (zreszt a ja też nie). Dla mnie to nowa sytuacja bo zawsze uczę dorosłych. A dzieciaka mi szkoda. Może ten pomysł z zaproszeniem kolegi nie jest taki zły?

A że nie poznał miejsc to po części jego wina. Nie chce wychodzić na podwórko, nie chce jeździć na wycieczki szkolne, najchętniej nie ruszałby się z domu i sprzed komputera.
telewizje mają polską czy hiszpanska?
Na hiszpanskiej przed wyjsciem do szkoly w TVE2 jest blok z bajkami dla maluchow i mozna naprawde sporo sie poduczyc w poczatkujacym stadium.A dzieci czesto gapią sie w bajki jak zahipnotyzowane.
Z kompem troche trudniej.Ja na PS2 pokupowalam im hiszpasnkie gry ale jak mowie, nie mialam problemu z dziecmi choc mlodsza moja tez poczatkowo nie lgnela do dzieci poza szkola.
Ale jakby go gdzies wyslac , zabrac do ludzi to sie zapiera , ze nie czy by poszedl? Moze warto jednak rozejrzec sie za Polakami (sama nie wierze , ze to pisze ale w tym wypadku mysle, ze pomocna jest taka znajomosc gdzie widzi sie dzieci co przez to przeszly)
Ja go rozumiem, jak przyjechałem do Hiszpanii, to miałem niespełna 12 lat i też mi się w pewnym sensie świat zawalił. Nie znałem hiszpańskiego, ani nawet za bardzo angielskiego, także też byłem wyobcowany i czekałem tylko na wakacje, żeby pojechać do domu, a tak to siedziałem, grałem na komputerze, z ludźmi ze szkoły też zupełnie kontaktu nie miałem.
To jest kiepska sprawa, nagle kogoś wyrwać, odciąć od tego wszystkiego co ma i do czego jest przyzwyczajony.

Jak on jest taki uparty, to obawiam się, że to kwestia czasu, musi się przyzwyczaić. Dobrze, gdyby znaleźli się jacyś Polacy z którymi mógłby spędzić czas, może by zmienił nastawienie. Ale języka to musi chcieć się nauczyć, inaczej to nie ma opcji...

Ale języka to musi chcieć się nauczyć, inaczej to nie ma opcji...

No właśnie.Nic na siłę,bo każdy przymus jeszcze bardziej zniechęca.Wiem coś o tym.
Moja Magda ciąle słyszy w szkole - ucz się catala, mów tylko po catala itd.I myślicie,że z uśmiechem na twarzy bierze się za naukę?
mada, sprawa catala to temat sliski nawet dla reszty Hiszpanii, wiec dziecku sie nie dziwie, bo oni stosuja metody jak dla mnie faszystowskie.
Zgadzam się w całej rozciągłości.

Nic na siłę,bo każdy przymus jeszcze bardziej zniechęca.

Zgadzam sie. Nauka jezyka przyniesie rezultat tylko jesli zainteresowany naprawde chce sie go nauczyc. Jesli sie zaprze, jest temu przeciwny, no to kiepska sprawa ....
Ja do nauki katalonskiego musialam dojrzec , co trwalo ... 2 lata. A od kiedy juz naprawde chcialam sie nauczyc tego jezyka, to nagle wszystko zaczelo mi szybko wchodzic do glowy i ukladac sie w logiczna calosc. Wczesniej nawet na najprostsze zdanie powiedziane do mnie po katalonsku odpowiadalam, ze nie rozumiem (mimo ze tak nie bylo), bo w ogole nie chcialam miec nic wspolnego z tym jezykiem.
A jak dorosli sie tak zachowuja, to co dopiero nastolatek .... Mysle, ze tu niestety potrzeba czasu i ten chlopiec w koncu przekona sie, ze bez znajomosci hiszpanskiego nie poradzi sobie tutaj.
skara, piszesz ze siedzi przy kompie , gra? A te gry ma po polsku czy hiszpańsku ? Telewizje oglada po polsku czy hiszpańsku?
Bo sobie tak mysle ze dobrym sposobem na obycie się z językiem sa też gry czy telewizja po hisz.

I jesliosiąga jakies sukcesy to jak rodzice go nagradzają? Powinien może mieć coś obiecanego jeśli czegoś tam się nauczy? Może to jakas zachęta by była?!

Już odpowiadam. Chłopiec ogląda telewizję po polsku (tak będzie do lipca, bo ze względu na jego problemy szkolne zrezygnują z abonamentu). W tej chwili jakiekolwiek próby włączenia telewizji hiszpańskiej kończą się fiaskiem. Na komputerze gra w gry on-line, typu kurnik itp. Też po polsku.

Na absolutnie żadne zajęcia pozaszkolne, sportowe itd. nie daje się namówić. Jego brat gra w ping-ponga i w piłkę, ale ten chłopiec nie chce wychodzić z domu.

A co do niezdania 2 razy to tak powiedziała psycholog z jego szkoły. Przypuszczam, że takie same kryteria stosowane są do cudzoziemców jak i do miejscowych. Co wydaje mi się logiczne. Zresztą 2 lata na opanowanie języka to dużo czasu. Nie nauczy się ten kto nie chce.
No to rzeczywiscie klops... On pewnie czeka caly rok na te wakacje w Polsce, ma przpypuszczalnie zal do rodzicow, ze go wyrwali z jego swiata i gdyby mial zostac w wakacje tutaj, jeszcze bardziej by sie rozzalil i zamknal w sobie... Taki glupi wiek... Tylko dziwne, bo jednak to juz nie taki smarkacz, powinien umiec zrozumiec pewne sprawy... Przeciez zawsze dobrze jest znac dodatkowy jezyk...

Moze rzeczywiscie wyslac go na taki oboz jezykowy? Albo zagrozic, ze jesli nie wezmie sie do nauki jezyka, to nie pojedzie do Polski na wakacje? Zmusic go do jakis zajec sportowych w grupie rowiesnikow?
Pomysl z zaproszeniem jakiegos przyjaciela w nagrode za postepy wydaje mi sie atrakcyjny...
skara, a jak wygląda sprawa nagród i kar dla tego chłopca?

Myśle ze naprawde zapisanie go na jakiekolwiek dodatkowe zajęcia to bardzo dobry pomysł.
Ja wiem on nie chce , sprzeciwia sie ale rodzice muszą coś zrobić w końcu. Muszą jakoś go zmobilizować, własnie przez nagradzanie i karanie. Wiem że to nie łatwa sparawa.
Co wogóle o nim mówi psycholog szkolna , podpowiedziała coś, jak mu pomóc?
nie ma możliwości zeby miał jakieś zajecia indywidualne w szkole? Moja córka tak własnie ma , pare godzin w tygodniu ma takie dodatkowe zajęcia na których uczy się języka , odbywają się one w czasie innych zajęc . Mimo ze córka dość wolno uczy sie języka , przejdzie na następny rok , bo nauczyciele zdają sobie sprawe z tego że jej problemy z nauką to wina bariery językowej.
a jakby mu zabrac kompa i polska tv? drastyczne, ale faktycznie ciezka sprawa. na sile nic sie nie da , ale sam sobie szkodzi.
karolina, ja o czymś podobnym myśle , tylko zeby to było tak jako kara a potem jak by były jakieś wyniki to można by przywrócić przywileje.
Albo niech rodzice mu obiecaja jakąś nagrodę za poprawę , no nie wiem rower , gre jakąś , czy coś takiego . Cos co by go zachęciło .
podrosnie zakocha sie i klopoty sie skoncza, ja bym sie zastanowila nie nad dziciakiem, ale gdzie w rodzinie i jej ukladach lezy problem - bo to ewidentne wolanie o pomoc.
ikxio, tylko dlaczego starszy syn radzi sobie a młodszy nie ?! Przeciez kazdy z nas jest inny .
Jedni na przeprowadzki za granicę przyjmuja normalnie inni nie i są problemy podobne do tych ?!
Nie wiem jak wygląda system kar i nagród. Nie wiem też czy psycholog szkolna doradziła coś czy też tylko ostrzegła przed konsekwencjami niezdania.

Widzę, że kolejnym problemem jest to, że on jest o rok od wszystkich starszy. A teraz będzie o dwa. Dzieci w takim wieku są bardzo na to wyczulone.

Na zajęcia indywidualne chodził, ale po iluś lekcjach, na których był ewidentnie "wyłączony" nauczyciel spytał go czy chce się uczyć. Na odpowiedź, że nie powiedział żeby nie przychodził wiecej i nie rozpraszał innych dzieci.

A tak w ogóle to chyba pokażę ten wątek mamie chłopców. Bo to co innego coś przeczytać, a co innego usłyszeć już przetworzone.
To trzeba go zaszantażować, coś za coś.. naucz się tego i tego, a dostaniesz to i to - a to mobilizuje, niestety

ja bym sie zastanowila nie nad dziciakiem, ale gdzie w rodzinie i jej ukladach lezy problem - bo to ewidentne wolanie o pomoc.
o tym wlasnie pisalam, nie znamy rodziny, czy to oboje rodzice wyjechali?Mozeteskni za kolegami ale czy tak bardzo?moze mial oparcie w kims w PL i to nie jest rodzic?

[ Dodano: Pon Maj 11, 2009 11:13 pm ]
nawet jak jeden lepszy to czemu ? nie ma tak, ze teraz rodzice chcieiby zrzucic swoje winy na okolicznosci ?
Nie znam tak dobrze tej rodziny. Oboje rodzice są tutaj, mama pracuje w fabryce, tato jest kierowcą TIR-ów. Dlatego nie można go oedsłać do kraju, bo nie ma kto się nim zaopiekować. Z Polski chłopiec tęskni chyba za swoją paczką, za kolegami. Tutaj jest bardzo wyobcowany, nie ma znajomych.
skara, nie obraz sie, ale glowa muru nie przebijesz w tym przypadku. pani hiszpanska psycholog rozlozy rece, ty sie tym denerwujesz i ja to rozumiem bo taki dzieciak powinien sie cieszyc zyciem, a nie gapic sie w polska TV, an nalogi typu pukanie w klawiature ma czas bo najpierw trzeba cukierka zjesc, a nie lizac przez szybe i mowic ze slodki. moze pomoca bedzie jak tak kompa lubi , ze nawiaze kontakt z grupa rowiesnikow w podobnej sutuacji? taki odpowiednik AA w postaci NN nieszczesliwe nastolatki?

moze pomoca bedzie jak tak kompa lubi , ze nawiaze kontakt z grupa rowiesnikow w podobnej sutuacji? taki odpowiednik AA w postaci NN nieszczesliwe nastolatki?

Tak, tylko ze ta grupa NN (podoba mi sie nazwa) to bylyby tez dzieci polskie...a przeciez ma sie nauczyc mowic po hiszpansku...

Skara, Ikxio ma racje, to nie Ty sie powinnas przejmowac, tylko przede wszystkim rodzice, no i grono pedagogiczne, o ile sa pedagogami z powolania, a nie dla posadki funcionario.
ale ja Skare rozumiem , bo przeciez to ona go uczy tego hiszpanskiego i jest to swego rodzaju wyzwanie , z ktorym chcialaby sobie poradzic.

mysle, ze to dobry pomysl abys mamie pokazala ten watek.No i oczywiscie znaczenie to ma w momencie gdy mame naprawde interesuje los dziecka , bo z tym roznie bywa niestety .Czesto rodzicow tak bardzo interesuje wlasne ego , ze wola nie zauwazac, ze dziecko ma trudnosci , a wrecz obwiniaja za nie samo dziecko .
no wlasnie, a co na to mama i tata?
skara, właśnie rozmawiałas już może z rodzicami tego chłopca ?! Bo mowisz ze nie za dobrze ich znasz ?!
skara,co się dzieje z tym młodym człowiekiem ?
Chwilowo go nie uczę (przerwa wakacyjna i takie sprawy), ale lada dzień mamy zacząć. Chłopak był problematyczny, nieraz musiałam przerywać lekcje, bywały dni, w które na umówione lekcje się nie stawiał tylko np. siedział w swoim pokoju i palił papierosy. Bardzo chciał pojechać do Polski, ale z tego co wspominała jego mama, pobyt go rozczarował. Ponoć miał ochotę wrócić do Hiszpanii. Więc może w tym roku przyłoży się trochę bardziej. Choć generalnie jest raczej mało zdolny, dodatkowo leniwy, więc o porażkę naukową nie trudno.
no to nieciekawa mieszanka
a do tego jelsi mu nie zalezy to nawet jak bedziesz na glowie stawala to nei bedzie rezultatow dobrych, ale moze faktycznie to rozczarowanei pobytem w pl jakos zmieni na lepsze jego nastawienei do zcia w hiszpanii...oby


a do tego jelsi mu nie zalezy to nawet jak bedziesz na glowie stawala to nei bedzie rezultatow dobrych, ale moze faktycznie to rozczarowanei pobytem w pl jakos zmieni na lepsze jego nastawienei do zcia w hiszpanii...oby


No właśnie.
Ja ten wątek śledziłam wiosną dokładnie, bo miałam na myśli swoja Magdę.Podobnie jak ten chopak, nie znosiła katalońskiego, winiła nas za wyjazd, za wyrwanie ze śodowiska.Czytałam Waszych rad, typu wytłumacz mu,że rodzice musieli wyjechać itp.Magda na to odpowiadała, dlaczego my musieliśmy wyjechac, a Kasia, Basia czy Małgosia nie ?
Do niczego nie zmuszałam.Powiedziam,że może sama wybrać, gdzie chce być.Chociaż tak naprawdę w Polsce nie miałaby się gdzie podziać..
Pojechała na wakacje do Polski.Później przewiozła koleżanki do Hiszpanii.
I zgadnijcie, co się stało ?
kolezanki zostaly
no pewnie sie przekonala i moze sama przyznala, ze mieszkanie z w es nie jest takei straszne a katalonski ma w jednym paclu

I zgadnijcie, co się stało ?
nie chciala wracac do PL? ":)

[ Dodano: Wto Paź 06, 2009 7:37 pm ]
Mada, super, ze Corka sie klimatyzuje.
Boze jak ja wam zazdroszcze, moje dzieci takie małe a wciąz chciałyby wrócic choc tu podoba im sie w szkole i w ogole.Moze wola szczesliwa mame i ladna pogode niz towarzystwo?
Ja sobie umilam zycie sluchaniem La Hungara no i snuje plany kiedy chociaz na tydzienuda mi sie pojechac do ES A ANielka co jakis czas mowi"kieeedy zobacze znowu mojego Alejandro?"
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •