ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

w sumie w temacie mozna by poruszac jakies ciekawe, niekoniecznie opracowania na ich temat, ksiazki horrorowe. przyznam ze rzadko kiedy taka do mnie trafi, poza Lovecraftem ktorego uwielbiam. King mnie zwyczajnie nudzil, z Mastertona tylko manitou przeczytalem(chyba ze pomylka i to kto inny napisal, hehe, ale lyknalem to jakies 10 lat temu wiec nie pamietam), Koontz tak chwalony jest dla mnie zenujacy z tym swoim epatowaniem seksem(chyba ma jakies braki), ale moze macie cos ciekawego do wskazania?
i next pytanie-czy ktos czytal moze "american psycho"? film niezbyt lubiany przez moich znajomych, mi sie bardzo spodobal, ksiazka ponoc duzo lepsza, moze mieliscie juz z nia kontakt.jak w porownaniu do filmu wam wypada?


King - mi się tam podobały te kniżki com je czytał, ale w sumie na jedno kopyto koleś pisze. takoż i Masterton. Koontza lubiłem za młodu - "Grom" mi się bardzo widział. a seksu u niego jakoś nie pamiętam (za to Masterton to insza inszość ). ale w sumie też monotonny jest i te happy endy... Lovecrafta chyba żem nic w życiu nie czytał, może kiedyś nadrobię. o książce "American Psycho" dużo dobrego słyszałem, ale w moje łapy jeszcze nie wpadła.

niedawno skończyłem Grabińskiego "Demon ruchu" zacna jest to rzecz i arcyklimatyczna.

aktualnie czytam sobie "Narrenturm" Sapka, a z rzeczy okołohorrorowych to skubię po trochu "Horror Reader" edited by Ken Gelder - wybór klasycznych tekstów o gatunku. trochę akademickie pieprzenie, ale dość interesujące.

niedawno skończyłem Grabińskiego "Demon ruchu" zacna jest to rzecz i arcyklimatyczna.
"Demon Ruchu" to jest po prostu mistrzostwo świata. Arcyklimatyczna - to jest naprawdę świetne słowo, podsrywałem się ze strachu, jak czytałem ten fenomenalny zbiorek. Grabiński jest, moim skromnym zdaniem, genialny.

A jeśli już jesteśmy przy polskiej grozie i Grabińskim to warto też wspomnieć Łukasza Orbitowskiego. Nadal trochę mało znana postać (tak mi się wydaje, może się mylę), ale mam nadzieję, że niedługo będzie już kojarzona przez większe grono czytelników. Za jakiś czas w księgarniach powinna się pojawić jego nowa książka "Wigilijne psy", gdzie będzie opowiadanie "Serce Kolei" - hołd dla twórczości Stefka G. Osobiście czekam ze zniecierpliwieniem, bo Orbitoszczak ma doskonałe pióro. Jesli kogoś interesi to http://www.orbitowski.com
Kinga bardzo sobie cenię. Ma na swoim koncie sporo haftów, owszem, a ostatnio dramatycznie wyszedł z formy, ale ilość znakomitych powieści i nowelek jakie skrobnął w międzyczasie, zdecydowanie wyróżnia go spośród konkurencji. Nie wiem z jakimi książkami miałeś styczność, LeonPL, ze swojej strony szczególnie polecam: "Smętarz dla zwierzaków" (mistrzostwo świata. Choć radzę się zaopatrzyć w stare wydanie albo oryginał. Nowe tłumaczenie Pauliny Braiter z Prószyńskiego jest DRAMATYCZNE), "Wielki marsz" (survivalowa dystopia s-f, coś fenomenalnego), "Zieloną milę", zbiorek opowiadań "Szkieletowa załoga" (w której znajduje się powalającą "Mgła", mieszanka filmu Carpentera pod tym samym tytułem i "Świtu żywych trupów" -----> Darabont szykuje jego czarno-białą ekranizację), nowelki "Ciało" i "Zdolny uczeń" z tomu "Cztery pory roku" (w Polsce pod tyt. "Skazani na Shawshank", nakł. wydawn. Prima w 1998 r.), "Misery", "Cujo" i "Miasteczko Salem". A z non-fiction obowiązkowa "Danse Macabre".
To by było na tyle jeśli chodzi o Kinga.
Poza tym, nie licząc klasyki typu Poe, Sheridan LeFanu, etc., etc. polecam z polskich autorów Jerzego Kosińskiego ("Malowany ptak", która nie jest horrorem w sensie stricte, ale nurza się we wszelkiego rodzaju obrzydliwościach, a przy tym jest niezwykle inteligentna, świetnie napisana - perełka po prostu) i Maję Lidię Kossakowską z pocz. okresu swojej twórczości. Ostatnie pisze jakieś tanie fantasy, ale o jej pierwszych anielskich (i nie tylko) opowiadaniach publikowanych w Feniksie ś.p. można było pisać peany. No i Orbitowski, o którym wspomniał Mort. Notabene, nawiązując do słów Morta, moim zdaniem już sobie wyrobił renomę.
Z zagranicznych autorów ostatnio zaintrygowała mnie Kathe Koja ("Skóra", "Zero") i David Morrell (zbiorek opowiadań, kurczę, jak on się nazywał, "Czarny wieczór", czy jakoś tak). Poza tym warto sięgnąć do Petera Strauba ("Upiorna opowieść", "Pan X"), Shirley Jackson (piękny "Nawiedzony dom"), czasem nawet Barker skrobnie coś przyzwoitego.
Problem w tym, że rynek powieści grozy jest w Polsce Bardzo ograniczony, a o wydaniu twórców na zachodzie już znanych i szanowanych, takich jak Jack Ketchum, czy Richard Laymon nie ma nawet co marzyć.


no tak, Orbit - ja czytałem tylko opowiadanie zamieszczone w ostatnim SF - pióro ma naprawdę lekkie, wyczucie realiów też, płynna narracja, tylko jakoś się tekst kupy nie trzymał od strony fabularnej. ale podobało mi się bardzo.

z zagranicznych to jeszcze mi się nasuneło - Ira Levin of kors, "Żony ze Stephford" i "Dziecko Rosemary". oprócz tego Robert Bloch (toć on napisał "Psycho") i Ray Bradbury.

a Barkera czytywałem w młodości i muszę powiedzieć, że bardzo podobał mi się rozmach jego powieści. formy krótsze w sumie tak se.
Ja tam za Kingiem nie przepadam , facet pisze moim zdaniem jedno i to samo a ciągnące sie przez przez większosc stron książki opisy ( czegokolwiek ) są po prostu nie do zniesienia.
Kiedys czytałem Jonathana Carrolla który opowiada dosc oryginalne historie , w stylu Lyncha ( akcje głównie umiejscawia w małym miasteczku które pozornie wydaje sie spokojne i beztroskie a w rzeczywistosci kryje ponure tajemnice itd ) zwykle z zaskakujacym zakonczeniem.

Ja tam za Kingiem nie przepadam , facet pisze moim zdaniem jedno i to samo a ciągnące sie przez przez większosc stron książki opisy ( czegokolwiek ) są po prostu nie do zniesienia.
Kwestia gustu. Można zarzucać, że pisze na jedno kopyto, że kreuje stereotypowe postacie (co w ogromnej mierze jest prawdą), że rozciąga niemiłosierne narrację, ale nie można mu odmówić dwóch rzeczy: własnego stylu i umiejętności snucia opowieści (umiejętność cenna i rzadka). Kurde, poza wszystkim koleś po prostu dobrze pisze.
Warto zwrócić też uwagę, że poza rozwlekłymi książkami, z którymi zwykle jest kojarzony, znakomicie sobie radzi z krótką formą (i ma też na swoim koncie parę znakomitych krótszych powieści: "Cujo", "Wielki marsz").
A jeśli narzekasz na sztampę polecam "Ciało" lub "Serca Atlantydów", które mogą miło zaskoczyć i czytelników, którzy za horrorem nie przepadają.
Z kolei mnie jakoś Carroll nigdy nie był w stanie przekonać (może z wyjątkiem "Krainy chichów"). Ale jeśli mógłbyś podać tytuł jakiejś jego godnej polecenia książki, to z chęcią po nią sięgnę.


Co do Bradbury`ego to kolesia kocham. "451 stopni Fahrenheita", "Kroniki marsjańskie" to proza znakomita. Nie kojarzyłem go do tej pory z horrorem. Gdybyś mógł EGO podać jakieś tytuły to wspaniale - od razu zabiorę się do lektury

no patrz, złośliwiec mi ten Ray przyszedł do głowy, bo kołatał się w pamięci po lekturze Danse Macabre. Przejrzałem jego bibliografię i faktycznie, więcej tam sf, ale coś zahaczającego o grozę i mystery spokojnie się znajdzie. kufa, to tera, żeby nie wyjść na gołosłownego będę musiał trochę poczytać

btw, ktoś widział ekranizację "Something Wicked This Way Comes"? bo leży u mnie na dysku od długiego czasu i jakoś zabrać się nie mogę...

a wracając do Kinga - on wszystkie swoje książki pisze takim samym stylem - fakt, że świetnie się to czyta (choć krytyka jeździ po nim jak po burej suce, że dla rednecków pisze ) ale po pewnym czasie zaczyna nieco nużyć. jedno na pewno trzeba mu przyznać - świetnie rozbudowana psychologia postaci i naprawdę wartki styl pisania. Pamiętam, że "Smętarz dla zwierzaków" położył mnie na glebę.

Carrolla lubię - nie są to może szczyty i zachwyty, ale na pewno C. jest większym erudytą niż King, odwołania do filozofii widoczne jak na dłoni (różne ciekawe patenty filozoficzne wykorzystuje). a trylogia Crane's View (to te Lynchowskie klimaty), szczególnie "Całując ul" to świetna sprawa. "Głos naszego cienia" dobry był [ale dawno czytałem], "Poza ciszą" też mi podeszło. Nie no, lubię go
Dzięki grzEGOrz. No właśnie, "Something Wicked This Way Comes" Bradbury`ego. Pamiętam, że ukazało się polskie tłumaczenie ("Jakiś potwór tu nadchodzi" czy coś podobnego). To chyba opowiadanie. Na pewno nie jest w zbiorach, które posiadam: "Człowiek ilustrowany" i "K jak kosmos". Być może ukazało się w jakimś starym numerze Fantastyki... Gdyby ktoś posiadał, mógł podać źródło lub zeskanować byłbym niezmiernie, niezmiernie wdzięczny. King podaje w swojej "setce" także "October Country" (???) i "Słoneczne wino" Bradbury`ego. Za "Słoneczne wino" próbowałem się zabrać, ale szczerze powiedziawszy po sielankowych, ciężkostrawnych opisach zrezygnowałem. Bardzo, bardzo sentymentalna podróż do krainy dzieciństwa.
Skądinąd, dobór książek i filmów dokonanych przez Kinga jest bardzo dyskusyjny. Nie radziłbym się nim za bardzo sugerować.

hm.... dziwi mnie trochę, iż nikt tutaj nie podał mojego mistrza książkowego horroru jakim jest brian Lumley, autor kultowej serii Nekroskopu! zdecydowanie Nekroskop część 1 i 2 to najlepszy horror jaki w swoim życiu czytałem. Najbardziej trafne okreslenie jego prozy, to po prostu... męska wizja wampiryzmu, hehehe, tzn, tak jak pani ann rice przedstawiała wampiryzm tak bardzo po kobiecemu, tzn skupiając się na wewnętrznych rozterkach między przymusem zabijania, nieśmiertelnością, miłością itd... tak lumley, silnie inspirując się lovecraftem, przedstawia nam faktyczną mroczną, przerażającą opowieść, łącząc tam elementy wampiryzmu historycznego, stwory z lovecrafta, KGB i dużą dawkę fantasy (niestety, w części 3 przesadził trochę z fantasy, ech...). Polecam tą pozycję szczególnie namiętnie! musze się pochwalić, ze na mojej półce jest seria od 1-5 z wydania jeszcze ze słynnego phantom pressu z 1992 roku. teraz ksiązkę tą można bez problemu dostać w empiku, ale to już nowe wydanie w mało klimtczną okładką, hehehehe

inni pisaze to masterton! zdecydowanie góruje nad Kingiem który jest poprostu cienki : PP
mimo iż w cthulhu gram od 5-6 lat lovecrafta niewiele czytałem, ale jego świat nie jest mi obcy
poza tym wspomniane wcześniej klasyki, malowany ptaki wszelakie, ira levin... markiz de sade, hehe, choć na dłuższą metę też wieje nudą... no i poszczególne pozycje jeszcze stokera i takie tam....

hm.... dziwi mnie trochę, iż nikt tutaj nie podał mojego mistrza książkowego horroru jakim jest brian Lumley, autor kultowej serii Nekroskopu! zdecydowanie Nekroskop część 1 i 2 to najlepszy horror jaki w swoim życiu czytałem

o dzizasie! ja powiem tyle, że "Nekroszkop" to jeden z bardziej gównianych horrorów jakie w życiu czytałem. a właściwie próbowałem przeczytać. dobrnąłem do 4 tomu (edycji Phantom Press) i dałem sobie spokój. Być może to wina koszmarnego poziomu edytorskiego i syfiastego tłumaczenia, ale ta książka jest po prostu tragiczna. Fabuła była mocno taka se (te umarlaki mówiące "łał, jesteś Hary Keogh, bajerancko, bo ty jesteś taki kozak i w pytę koleżka"), bardziej kojarzyła mi się z hollywoodzkimi bajami dla dzieci, choć trzeba przyznać, że makabryczność niektórych opisów była niezła. ale ogólnie od tego czasu Lumleya omijam jak najszerszym łukiem.

a Markiz de Sade to żaden horror ino książki filozoficzne
no widzisz, kwestia gustu, tak jak mowie, część 1 i 2 dla mnie to jest mistrzostwo klimatu. choć nie będę się spuszczał nad każdym słowem tych książek, bo przyznaje, część wątków i tekstów jest bardzo naiwna, ale jako całość to rewelacja! fakt faktem, czytałem to dobrych ładnych pare lat temu, dlatego ta pozycja znaczyła dla mnie szczególnie dużo.
Hollywodzkie baje dla dzieci? szukasz powodów do zwary? moze się Tobie nie podobać, jak napisałem, kwestia gustu, ale bynajmniej określenie którego uzyłeś ewidentnie nie pasuje do omawianej przez nas pozycji, więc nie odstraszaj potencjalnych przyszłych czytelników

Hollywodzkie baje dla dzieci? szukasz powodów do zwary? moze się Tobie nie podobać, jak napisałem, kwestia gustu, ale bynajmniej określenie którego uzyłeś ewidentnie nie pasuje do omawianej przez nas pozycji, więc nie odstraszaj potencjalnych przyszłych czytelników

coś się tak zaperzył? ja po prostu uważam, że taki ultra-w-pytę-heros, co to go wszystkie umarlaki za zioma uważają, to bardziej pasuje do legend i mitów, a nie do horroru z krwi i kości. a że legend i mitów w rozumieniu dawnym już nie ma, są natomiast filmy z hollywood, które taką optykę nader często przyjmują, stąd i moje porównanie. więc się tak nie oburzaj. Tobie się podobało, mnie wymęczyło okrutnie, i finał.

luzzz, ale weź pod uwagę to, że w książce jest wiele wątków w konwencji "mitu", choćby historia tibora oraz nawiązania do średniowiecza, Vlada Tepesa i tak dalej... niezapominaj dlaczego umarlaki uważali harrego za spoko zioma, hehehe
Z mojej strony polecam Petera Strauba - "Upiorna opowiesc" i "Julia" to jak dla mnie absolutne klasyki ksiazkowej grozy. Ostatnio fascynuje mnie jednak Franz Kafka - "Przemiana" i "Kolonia karna" to niesamowite opowiadania, przerazajace, acz majace niewiele wspolnego z czystym horrorem. Sugestywnie pisze tez F. Paul Wilson ("Twierdza" , "Odrodzony"), a z bardziej groszowej literatury grozy rekomenduje Shauna Hutsona ("Nemesis", "Slimaki").
http://www.dagonbytes.com...raft/index.html

dla fanow mistrza, in english
Wcześniej żem jakimś cudem ominął, ale to dobry linek, dzięki!
Widze, ze temat książkowy obrasta kurzem, a szkoda, bo to bądź co bądź od książek się zaczeło...
Zdecydowanie stawiam tu na klasyke, czyli Poe'go, Le Fenau, Goethego, Lovecrafta. Oni zaczeli rozwijać ten piękny nurt w literaturze. Dużo lepiej czyta mi się historie o nawiedzonych domach, wampirach itp. niz te współczesne, przekombinowane powiastki.
Owszem nie pogardze Kingiem czy Koonzem, ale to juz inna bajka.
Natomiast gorąco polecam książki takie jak:"Kwaidan" czy "Ballada o Narayamie", które to są zbiorami japońskich opowiadań grozy. Niektóre troche walą mychą, ale ogólne wrażenie bardzo dobre. Obowiązkowe pozycje dla fanów japońszczyzny.
Z rodzimej literatury wymienie Krzysztofa Oszubskiego i jego "Drapieżce". Bardzo sympatyczny zbiorek miejskich legend made in poland. Jedne lepsze, inne gorsze, ale całość godna uwagi. Przyjemnie napisane, pozostawiające uczucie niepokoju gdyz, autor poiera historie wycinkami zgazet, donoszących o rzekomych wydarzeniach.
Obecnie jestem uzależnina od twórczosci Neila Gaiman'a, który może w horrorze sie nie specjalizuje, ale pióro ma świetne!
jak dla mnie bezapelacyjnie numer jeden to King.
wiem, że zdarzają mu się pomyłki (większe i mniejsze), z zasady staram się nie być bezkrytycznym do jego prac, ale nawet jego najsłabsze teksty biją 75% literatury fantastyczno-horrorowej. moim zdaniem nie ma lepszego pisarza grozy, jeżeli chodzi o pisarstwo. zarzucić mu można że pisze rozwlekle, że wali opisy kiełbasy (i skojarzeń z nią związanych) na stronę, ale pisze facet o czymś na czym się zna. do jego najlepszych powieści grozy ja zaliczam: "Miasteczko Salem", "To", "Misery", "Christine", "Lśnienie", "Sklepik z marzeniami". do w ogóle najlepszych książek należałoby dodać "Serca Atlantydów", "Cztery pory roku" (oba to zbiory nowel), "Zieloną milę" i "Wielki marsz". z opowiadaniami, jest jak u większości pisarzy, bardzo różnie. zdarzają mu się bardzo dobre teksty, i bardzo słabe. (we wakacje w USA leci serial na podst. opowiadań Kinga właśnie - "Marzenia i koszmary").

co do innych pisarzy. w Polsce przede wszystkim Orbitowski, który pisze coraz lepiej i coraz straszniej. dwóch młodych twórców Dawid Kain i Kazimierz Kyrcz Jr., którzy niedawno wydali swój drugi zbiór opowiadań grozy - "Horroraium". oprócz tego różnym pisarzom zdarza się popełnić horrorowy tekst - Pilipiuk "2586 kroków" i "Wieczorne dzwony", Grzędowicz, Kossakowska, Szolc, ... polecam antologię "Deszcze Niespokojne", gdzie jest sporo tekstów okołohorrorowych w tematyce II WŚ.
Lovecraft i wszyscy pisarze, którzy kontynuowali jego cykl Cthulhu - duża część tych tekstów jest dobra. szczególnie Lovecrafta i Derletha.
cieszę się, że wspomniano o zapomnianym chyba już Hutsonie. facet pisze IMHO bardzo dobry splatter punk. Mastertonowi zdarzy się jedna dobra książka na siedem gniotów (ilość fanów jego pisarstwa w Polsce to ewenement, bo nawet w ojczyźnie nie jest tak popularny).

co do Lumleya - tłumaczenie, korekta i redakcja Phantom Pressu pozostawia wiele do zyczenia. gwarantuje lepszy odbiór "Nekroskopu" wydanego przez vis-a-vis Etiudę... szczególnie wydania II poprawionego.
co do "American Psycho" - nie wiem czy to jeszcze aktualne... jest to jedna z najbardziej chorych, brutalnych i obrzydliwych pozycji jakie dane mi było przeczytać. opisy biją niejeden splatter... momentami są one tak realne, że musiałem odłożyc książkę żeby odetchnąć. może być ciężka w odbiorze bo Bateman jak przystało na prawdziwego yapiszona skupia się przede wszystkim na ubraniu, gadżetach itp. więć mamy kilkustronicowe opisy ubrań i dodatków!! jednak jest napisana przystępnym i dość ciekawym językiem (czasami napisana w pierwszej, czasami w trzeciej osobie).
lepsza niż film. duuuużo lepsza!

pozdrawiam,
Sick
Ja chciałbym polecić wszystko Grabińskiego, Lovcrafta i Poe; ostatnio czytałem "Wampira" Reymonta - zacna rzecz. Dla lubiących coś bardziaj zakręconego Kathe Koja (najlepsza jest "Zero") , a dla ceniących klasykę wszelkie antologie, tj. "Czarny pająk" "Fantastyczne opowieści" i ganialny zbiór opowiadań "Spotkanie poza czasem". Jeżeli ktoś jeszcze ma pojęcie o magii i okultyźmie polecam Gustava Meyrinka.
2 lipca o godz. 7pm w miescie Exeter jest spotkanie poswiecone pisarzowi. tak jakby ktos byl w UK. nic wiecej nie wiem, dowiedzialem sie na innym forum.
nie padlo tu jeszcze nazwisko Johna Wyndhama. na podstawie ksiazek tego pana zekranizowano: dzien tryfidow, village of the damned. to chyba wystarczajaca rekomendacja. ja wlasnie zaczynam przygode z tym panem, jestem jakos na poczatku ksiazki "poczwarki", opisujacej swiat po apokalipsie atomowej, zamieszkaly przez znieksztalcone istoty(zapewne skutki promieniowania) i fanatycznie ich zwalczajacych, jako obraze wizerunku Boga, "normalnych". mimo, ze ledwo ja zaczalem, raptem 40 strona, to juz zrobila na mnie bardzo pozytywne wrazenie-polecam zapoznanie sie z "poczwarkami", i innymi zapewne rownie dobrymi pozycjami anglika
Widziałam w Empiku Panią na Czachticach, w miękkiej oprawie, za 18 zeta. To sensacyjno-przygodowa, makabryczna powieść Jożo Niżnanskiego o samej krwawej hrabinie Elżbiecie Batory. Warto chyba za takie pieniądze kupić; swego czasu znacznie bardziej się na nią wykosztowałam, bo nabyłam wydanie w twardej oprawie, szyte, etc. ech, nie ma co żałować, trza czytać, a że lepiej wydana, to i więcej przetrwa. Na razie stoi na półce i czeka na lepsze czasy... czytelnicze, nie komputerowe
ostatnio przeprosiłem się z książkami, zacząłem coś czytać poza opracowaniami o horrorze i zakupiłem sobie 'Red' Jacka Ketchuma. nabrałem apetytu na twórczość tego pana po obejrzeniu rewelacyjnego 'The Lost'.

wrażenia z lektury jak najbardziej pozytywne - historia starszego człowieka, któremu grupka rozwydrzonych gówniarzy zabija dla zabawy psa. nie mogąc wyegzekwować sprawiedliwości na drodze prawnej, Ludlow postanawia podjąć niestandardowe kroki, ale wydarzenia wbrew jego woli nabierają niespodziewanego przyspieszenia...

ciekawie budowane postacie, trochę makabry, łatwa i przyjemna lektura. chyba kupię sobie jakiś zbiór opowiadań Ketchuma. no i poluję na 'The Lost', ale w Irlandii tylko w Bordersie widziałem jakiekolwiek pozycje tego pana...
Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku ukazało się w naszym pieknym kraju kilka horrorowych arcydziełek w wydawanej przez CIVIS-PRESS "Serii z wampirem". W serii tej wypuszczono taką klasykę jak "Dracula" czy "Egzorcysta" (ta książka w owymczasie nielicho zryła mi psychikę!). Niestety ambitne zamierzenia redaktorów serii nie zostały zrealizowane, pewnie z powodu upadku wydawnictwa, ale książeczki z tej serii można jeszcze czasem wysmyczyć w antykwariatach. Ostatnio właśnie udało mi się nabyć za zawrotna cenę 3 zełków "Damę tyfusową" Hansa Heinza Ewersa i muszę przyznać że byłem mile zaskoczony. O autorze nie słyszałem nic, co teraz, z perspektywy przeszukanego internetu wydaje mi się niemal niemozliwe - człowiek był jednym z najpoczytniejszych autorów grozy początku wieku! Jest jednak u nas niemal zapomniany, a to z powodów politycznych - związał swoje losy z nazistami, przez co jego twórczośc skazana została na "banicję'. Tym cenniejsza jest "Dama tyfusowa" bo jest to naprawdę rzadka okazja do zapoznania się z twórczością tego znakomitego autora. A jest to autor naprawdę niesamowity! W skład tomiku wchodzą następujace opowiadania:
1. Sukkub
2. Salsa de Tomates
3. Mamaloi
4. Oblubienica Tophara
5. Kraina czarów
6. Martwy Żyd
7. Stracenie Damiensa
8. Moja matka czarownica
9. Kasetka z żetonami
10. Dama tyfusowa
11. Pająk
Przedstawiają one rozmaite oblicza grozy, wskazując tym samym na erudycję autora. Od psychologicznego "Stracenia Damiensa" po lovecraftowskiego, genialnego w swojej prostocie "Pająka"(dla samego tego opowiadanka warto miec ten zbiorek!). Duża częśc opowiadań dotyczy rozamitych krwawych lub zakazanych kultów i złowieszczych zwyczajów( Salasa de Tomates, Mamaloi, Oblubienica Tophara), inne róznych zagadnień z historii magii (Succub, Moja matka czarownica), przy czym pisane są z głębokim znawstwem tematu dalekim od kalsycznej mastertonowskiej powierzchowności. Sa też klasyczne opowieści z dreszczykiem takie jak Martwy Żyd (tu zresztą można równiez mieć próbke tego, dlaczego dziś to autor prawie zakazany). Jednym z moich ulubionych jest dwukartkowa Kraina Czarów która ukazuje nam świat widziany oczyma dziecka z nieco innej niz zazwyczaj perspektywy. Opowiadania nasycone sa mniejszą lub wiekszą dawką wysmienitego czarnego humoru i perwersyjnej czsem erotyki (oczywiście pamiętajmy o dacie ich powstania i weźmy na to poprawkę). Gorąco wszystkim polecam ten tomik i zapomnianego niemieckiego Poe'go!!!
Mam dwa adresy z cyklu "Lovecraft dla zaawansowanych":

1. http://www.sacred-texts.com/nec/index.htm
2. http://www.yankeeclassic....lit-authors.htm

Pierwszy to link do obszernrj antologii tekstów Mistrza, zamieszczonej na jednej z moich ukubionych stron internetowych - www.sacred-texts.com. Oprócz antologii napewno kazdy znajdzie dla siebiena tej stronie cos ciekawwego bo to prawdziwa kopalnia ksiąg swiętych, magicznych i szalonych. Na pewno każdy wielbiciel horroru spojrzy łaskawym okiem na takie działka jak: The History of the Devil by Paul Carus [1900], Devil Worship in France by Arthur Edward Waite [1896],The Vampire, his Kith and Kin, by Montague Summers. [1928],The Book of Were-Wolves, by Sabine Baring-Gould. [1865] - a to tylko kropelka w morzu! POLECAM!

Drugi link jest kluczem do galerii autorów na których wzorował się Mistrz. Są tu zdjęcia, biografie, bibliografie a nade wszystko teksty, które pewnie nigy nie zosytana przestłumaczone na polski, a są podstawą do rozumienia twórczości Samotnika, na czele z pełnym tekstem mojego ukochanego "King in Yellow". Oprócz Chambersa Bl;ackwood, Bierce, Smith i inni. Absolutny mus dla każdego wielbiciela Lovecrafta!

Mam dwa adresy z cyklu "Lovecraft dla zaawansowanych":

1. http://www.sacred-texts.com/nec/index.htm
2. http://www.yankeeclassic....lit-authors.htm

Pierwszy to link do obszernrj antologii tekstów Mistrza, zamieszczonej na jednej z moich ukubionych stron internetowych - www.sacred-texts.com. Oprócz antologii napewno kazdy znajdzie dla siebiena tej stronie cos ciekawwego bo to prawdziwa kopalnia ksiąg swiętych, magicznych i szalonych. Na pewno każdy wielbiciel horroru spojrzy łaskawym okiem na takie działka jak: The History of the Devil by Paul Carus [1900], Devil Worship in France by Arthur Edward Waite [1896],The Vampire, his Kith and Kin, by Montague Summers. [1928],The Book of Were-Wolves, by Sabine Baring-Gould. [1865] - a to tylko kropelka w morzu! POLECAM!

wygląda bardzo interesująco

Drugi link jest kluczem do galerii autorów na których wzorował się Mistrz. Są tu zdjęcia, biografie, bibliografie a nade wszystko teksty, które pewnie nigy nie zosytana przestłumaczone na polski, a są podstawą do rozumienia twórczości Samotnika, na czele z pełnym tekstem mojego ukochanego "King in Yellow". Oprócz Chambersa Bl;ackwood, Bierce, Smith i inni. Absolutny mus dla każdego wielbiciela Lovecrafta!

Świetne linki Razielu! Z chęcią obadam zwłaszcza tak zachwalanego przez Ciebie "King in Yellow".

Ale to jak już skończę czytać nową powieść Orbitowskiego "Tracę ciepło" Chyba pierwszy raz w życiu miałem tak, że po tym jak się dowiedziałem, że książka się ukazała, od razu wstałem i poszedłem ją zakupić

Ta "Seria z wampirem" była może wydawana w takim małym, niezbyt poręcznym formacie? Aha Razielu, jakbyś trafił kiedyś jeszcze jeden egzemplarz "Damy tyfusowej", bądź łaskaw zakupić, oddam pieniądze

Ta "Seria z wampirem" była może wydawana w takim małym, niezbyt poręcznym formacie? Aha Razielu, jakbyś trafił kiedyś jeszcze jeden egzemplarz "Damy tyfusowej", bądź łaskaw zakupić, oddam pieniądze

Tak,to takie malutkie klejone książki. Jutro bedę w Łodzi to zapoluję, jeszcze w piątek był jeden egzemplarz!
http://www.gutenberg.org/...3-h/14323-h.htm

Jest to link do html -owej wersji angielskiego tłumaczenia "La Bas" J.K. Huysmansa. Na Zachodzie w XIX wieku książka ta wywołała niemały skandal odsłaniając mroczne satanistyczne oblicze złotego wieku okultyzmu. U nas, pomimo iż wiele dzieł autora zostało wydanych, "La bas" nie ma co liczyc na tłumaczenie jeszcze przez długi, długi czas, a to przez rzekome propagowanie satanizmu. Dla miłosników horrorów ksiązka ta jest o tyle ważna, że przedstawiona w niej koncepcja przebiegu czarnej mszy została zaadaptowana zarówno przez lieraturę jak i film. Polecam!
http://en.wikipedia.org/wiki/Pohnpei

lecac dalej w temacie Lovecraft dla zaawansowanych, tym razem dla podroznikow cos-wyspy znajdujace sie niedaleko r'lyeh, z megalitycznymi budowlami na pobliskich wyspach nan madol. embalmer blizej jestes, moze namow tate na lot tam i popstrykaj zdjecia

http://www.oceania.stosun...s/Nan-Madol.htm

i cos jeszcze w temacie nan madol. cytowany fragment bardzo mi sie skojarzyl z HPL
To właśnie jeden z fenomenów Mistrza - umiejętne łączenie fikcji z faktami!

Leon a czytałeś "Księzycowe jezioro" Merrita? Wspomniano o tej ksiązce w jednym z tych, jakże uroczych, linków? Zaczyna się naprawdę nieźle w cudownie Lovecraftowym klimacie, niestety później przekształca się w fantasy i to w wersji adventure. Ale dla tego poczatku warto książkę przeczytać. Można ją trafić w antykwariatach.
Mam nowego idola - jest nim Jack Ketchum. Pisarz w Polsce praktycznie nieznany, ale jego książki warte są ze wszech miar polecenia. Jestem po lekturze "The Lost" i nie mogę się już doczekać przeczytania "Red" oraz "Off-Season".

"The Lost" - Jest rok 1965. 19-letni Ray Pye, przebywając na kampingu w lesie wraz z dwoma przyjaciółmi, Jennifer i Timem, dostrzega dwie nastolatki obozujące w pobliżu. Ray jest wściekły, gdy widzi ich niewinny pocałunek. Postanawia obie zamordować. Jennifer i Tim nie uczestniczą w brutalnym morderstwie, ale pomagają zatrzeć ślady zbrodni. Mijają 4 lata - detektyw Charlie Schilling jest co prawda przekonany o winie Raya, ale nie jest w stanie postawić go przed sądem.Skupia się więc na jego przyjaciółach, ale najgorsze dopiero nadejdzie. "The Lost" zaczyna się brutalnie, potem przeradza się w pełen napięcia dramat obrazujący szereg relacji pomiędzy Rayem, Charliem oraz innymi postaciami, by w finałowym rozdziale The Lost i kolejnych zalać czytelnika rzeką krwi i brutalności. Ketchum ma wspaniały styl narracji - czyta się go z zapartym tchem, a ostatnie 80 stron, w toku których Ray eksploduje przemocą, urywa łeb. Film "The Lost" Chrisa Sivertsona z 2005 roku jest wierną adaptacją powieści - aż się palę, aby go zobaczyć.

Zabieram się teraz za "Red" i opowiadanie "The Passenger".

PS "The Lost" jest inspirowany postacią seryjnego mordercy Charlesa Schmida, a Ketchum jest ulubionym autorem Killjoya z Necrophagii.

http://en.wikipedia.org/wiki/Jack_Ketchum
I znowu Jack Ketchum:

"Red" - Trójka nastolatków dla zabawy morduje psa 66-letniego mężczyzny. Ludlow, bo tak się zwie ow jegomość, wpierw stara się ukarać sprawców na drodze prawnej, ale gdy ta zawodzi, postanawia wziąć sprawiedliwość w swoje ręcę. Wkrótce dochdzi do eskalacji przemocy... Przyjemna lektura, choć po znakomitym "The Lost" nieco się rozczarowałem. "Red" brakuje intensywności wspomnianej powieści. Finał jest dosyć drastyczny, ale nie kopie tak mocno w twarz jak końcowa orgia przemocy w "The Lost". Niemniej jednak czyta się miło. 90-stronicowa nowelka "The Passenger" wypada nieco korzystniej, choć też bez rewelacji. Filmowa ekranizacja w toku ("Red" - 2007, Lucky McKee).

"Off Season" - Debiut pisarski Ketchuma z 1980 roku - i znowu jestem pod wrażeniem. Brutalny, intensywny survival horror w najlepszym wydaniu. Nadmorskie wzgórza zapyziałego miasteczka Dead River staną się areną zwierzęcej walki o przetrwanie, gdy piątka mieszczuchów z NY oraz podstarzały szeryf zmuszeni zostaną do konfrontacji z bandą zdziczałych kanibali zamieszkujących okoliczne lasy. Jeszcze nie przeczytałem do końca, ale tą powieść można okreslić jednym mianem: jatka. Czuć w niej dalekie wpływy "The Hills Have Eyes" i "Night of the Living Dead", ale nie wyobrażam sobie za bardzo filmowej ekranizacji "Off Season", bo musiało by być krwawo i szokująco. Pod koniec knigi znajduje się krótkie opowiadanko Ketchuma "Winter Child".

Czytał ktokolwiek Richarda Laymona, Bentleya Little czy Edwarda Lee?
McKee przenosi na ekran 'Red'? ja to chcę! ja to chcę!
Tak.

Chyba najbardziej brutalna i dołująca książka Ketchuma i jego swoiste magnum opus "The Girl Next Door" również doczekała się filmowej ekranizacji. Ja to chcę!

http://www.imdb.com/title/tt0830558/
"Monsieur Hire " Simenona
Podjarany Ketchumem założyłem przedwczoraj na IMDb temat odnośnie najbardziej mocnych i dołujących książkowych horrorów. Oto jaką listę do poszukiwania dostałem. Wkurwia jedynie to, jak mało z tych autorów jest dosętpnych w Polsce:

Jack Ketchum -- Off Season, Offspring, Only Child, Red, Roadkill, Ladies Night, Hide and Seek, The Lost, The Girl Next Door, Right To Life

Samuel Delany -- Hogg

JF Gonzalez -- Survivor

Clive Barker -- The Books of Blood Vol 1-6

Edward Lee -- The Big Head

Bentley Little -- The Mailman, Dispatch, The Association, The Ignored

Bryan Smith -- The Freakshow

Jeffrey Konvitz -- The Apocalypse

Ken Greenhall -- Baxter

James Herbert -- The Rats, Lair, Domain, The Fog, The Dark, The Spear

Hubert Selby Jr -- Last Exit To Brooklyn, The Demon, The Room

Richard Laymon -- The Cellar, Endless Night, Bite, Quake, All Hallows Eve, Funland, Resurrection Dreams, The Beast House, Island, One Rainy Night

Simon Clark -- Blood Crazy

Shaun Hutson -- Spawn, Slugs, Erebus

Pierce Nace -- Eat Them Alive (gore classic)

Mendal Johnson -- Let's Go Play at the Adams

Herberta czytałem wszystko poza "Domain" (trzecia część trylogii "Szczury", nigdy nie mogłem wyczaić), tak samo Barkera i jego 6 "Ksiąg krwi", a z Hutsona "Slugs", "Spawn" i "Nemesis" (w sumie mało jego knig wydanych zostało w Polszy). Postaram się odszukać wszystkie wymienione tutaj powieści, co łatwe nie będzie, aczkolwiek w niedzielę kupię kilka pozycji Richarda Laymona czy Bentleya Little.

PS. EGO, McKee podobno wycofał się z projektu "Red", ale w wywiadach nie mówi dlaczego.
o ciekawa lista. porozglądam się po księgarniach za niektórymi tytułami. thnx Bart!

McKee nie będzie kręcił 'Red'? szkoda cholera! bardzo bym był ciekaw efektu.

Clive Barker -- The Books of Blood Vol 1-6
Bez przesady.. Zestawik jest przede wszystkim mocny i krwawy (i fatalnie przetłumaczony przez Phantom Press), ale do działu 'best of' i z określeniem 'dołujący' bym go nie wrzucał.
Podobnie z Herbertem.
W ogóle przeglądając listę mam nieodparte wrażenie, że w Polsce to jeszcze bardzo kiepsko ze znajomością gatunku... Żeby przynajmniej coś Laymona i Ketchuma wydali.
Brakuje mi ekstremalnie mocnego 'Smentarzu dla zwierzaków' w zestawie

Ostatnio wydano w Polsce kolejną pozycję obowiązkową dla miłośników horroru.
Eseje Houellebecqa o Lovecrafcie ze wstępem Stephena Kinga (że Houellebecqa się na to zgodził ... ). Rzecz zapowiada się pasjonująco, przeglądałem już zbiorek w księgarni i widać w tym znakomite pióro Francuza. Cena nie jest może jakaś zachwycająco, ale książkę 'H.P.Lovecraft - Przeciw światu, przeciw życiu' wydano za to bardzo starannie i w twardej oprawie. Jeśli jest jakaś książka, którą warto kupić w maju, to jest na pewno ta. Konkurencji chwilowo nie widzę !
Wygląda to mniej więcej tak:
http://www.petlaczasu.pl/hp/lovecraft/b65124

Bez przesady.. Zestawik jest przede wszystkim mocny i krwawy (i fatalnie przetłumaczony przez Phantom Press), ale do działu 'best of' i z określeniem 'dołujący' bym go nie wrzucał.

To nie moja lista, ale lista users z IMDb. No, ale parę przygnębiających powieści da się tutaj z powodzeniem wyróżnić (co wynika z ich recenzji min. na Amazonie) vide "The Girl Next Door" i "Only Child" Ketchuma, "Baxter" Kena Greenhalla (na jej podstawie nakręcono świetny film), wszystkie trzy powieści Huberta Selby plus "Requiem for a Dream" jego autorstwa, "Let's Go Play at the Adams" Mendala Johnsona itepe. Od siebie dodałbym jeszcze "American Psycho" Bretta Eastona Ellisa oraz "Frisk" Dennisa Coopera (w Polsce wyszedł pod tytułem "Żer" - na czarnej okładce pisze - książka dozwolona od 21 lat).

A eseje o Lovecrafcie faktycznie zapowiadają się intrygująco.
Pierwszy kontakt z Richardem Laymonem zaliczony. Kupiłem sobie trzy jego pozycje: "Island", "The Woods Are Dark" oraz "The Beast House". Wrażenia jak na razie jak najbardziej pozytywne, choć po opisach spodziewałem się ekstremalnego horroru, a Laymon pod kątem brutalności wcale nie odbiega od takiego Jamesa Herberta.

"The Woods Are Dark" - Turyści przejeżdżający przez małe miasteczko w US znikają w tajemniczych okolicznościach. Okazuje się, że mieszkańcy mieściny porywają nowo przybyłych, aby składać ich w ofierze kanibalom (Krullom) zamieszkującym okoliczne lasy..."The Woods Are Dark" nieco przypomina mi "Off Season" Ketchuma, ale mniej tutaj brutalności, a więcej erotyki i humoru. Mimo wszystko Laymon to pisarz raczej niepoprawny politycznie - jest tutaj np. 12-latek molestujący kobiety, gwałt na dziewczynce, samotna chata w lesie, którą otaczają nabite na paliki zdekapitowane czerepy oraz kanibalizm. Przyjemna lektura.

"Island" - totalny sleaze, ale te 500 stron czyta się znakomicie. Narratorem "Wyspy" jest 18-letni napalony nastolatek Rupert, który wskutek eksplozji jachtu dostaje się na opuszczoną wyspę wraz z grupą rozbitków. Wśród nich są 4 kobiety i jeszcze ktoś żądny krwi czyhający w cieniu na ofiary...Zabawna i pełna suspensu powieść z kilkoma zakakującymi zwrotami akcji. Jedna z najbardziej cenionych powieści Laymona. Jeszcze nie przeczytałem do końca...

Kupiłem też sobie do sprawdzenia "Flesh Gothic" Edwarda Lee oraz "The Ignored" Bentleya Little.
a do mnie mam nadzieję z Londynu przyleci wraz kolegą moim trochę Ketchuma - 'Off Season', 'The Lost', 'Girl Next Door'

a tymczasem poczytuję trochę 'Burton on Burton', bo w końcu chcę flaggowi odpisać miażdżąco a w przerwach nową Fangorię (ta gazeta jednak jest syfiasta )

bo w końcu chcę flaggowi odpisać miażdżąco
Znowu na mnie?

Co do tematu, podczytuję ostatnio 'The Cell' Kinga. Na razie lektura jest przepyszna (choć mam wrażenie, że nazbyt szybko i momentami niezręcznie przetłumaczona), jak się okazuje motyw zombie może wypaść w literaturze bardzo zgrabnie. [oj EGO, coś czuję, że ta ewolucja w podejściu do zombiaków, czy tego chcesz, czy nie, nastąpiła...].

GoreZone - kupiłem jeden numer i dałem sobie spokój. teraz okazyjnie przeglądam, ale kasy mi szkoda.

w ogóle noszę się z zamiarem machnięcia topika o gazetach horrorowych, kufa a może arta jakiegoś takiego? ale to jeszcze przyszłość.

a co do zombiaków to ewolucja jasne. chociaż nie wiem dokładnie co masz na myśli, bo książki nie czytałem. ale może faktycznie nowy typ zombie już jest pełnoprawnym archetypem/ikoną horroru - neozombie, czy cuś...
"The Beast House" Richarda Laymona - Jak na razie najmniej udana powieść zmarłego w 2001 roku pisarza i swoista kontynuacja jego debiutu "The Cellar". Opowieść o atrakcji turystycznej zwanej The Beast House słynnej z serii koszmarnych morderstw sprzed lat. Sprawcy nigdy nie schwytano. Mówi się jednak, że w piwnicach ogromnego domostwa czai się ohydna maszkara, która wychodzi na łowy po zmroku... Nuda, moi drodzy. Po znakomitym "Island" spodziewałem się czegoś więcej. Sporo erotyki, humoru, wulgarnych dialogów, ale postaci mało ciekawe, a grozy w sumie niewiele. Laymon nie byłby jednak sobą, gdyby nie zawarł w ksiażce kilku chorych pomysłów. Aż dziw bierze, iż żaden z jego 40 horrorów nie doczekał się filmowej ekranizacji.
LDZ-u czyli Lovecrafta dla zaawansowanych część dalsza. W kwietniu ukazała się biografia Mistrza autorstwa Michela Houellebecqa pt. "H.P. Lovecraft. Przeciw światu, przeciw życiu". Jeszcze nie dostałem jej w swoje łapska, bo dopiero wczoraj ją zoczyłem, ale dziś z pewnością nadrobie ten brak . Póki co wskazuję jedno z miejsc gdzie można dowiedzieć się czegoś o tej zacnej książeczce:

http://ksiazki.polter.pl/HP-Lovecraft-Przeciw-swiatu-przeciw-zyciu-c7864
Edward Lee "Flesh Gothic" - Określany mianem "the hardest of the hardcore horror writers" - "Flesh Gothic" już za mną. Rezydencja Hildreth, pewnej wiosennej nocy 14 osób wkracza w jej ponure progi, by wziąć udział w diabelskiej rozpuście. Gdy orgia się kończy, rozpoczyna się jatka. Rankiem w rezydencji odnaleziono 13 zmasakrowanych ciał. Poćwiartowanych. Okaleczonych. Gdzie jest czternaste? Krew zaschła, a krzyki mordowanych ucichły, ale dom wciąż czeka. Pięcioro wybranców postanawia odkryć jego mroczne sekrety... Dobrze się czyta tą powieść. Jest mocna, sadystyczna, pełna wyuzdanej erotyki, ale Lee mimo wszystko nie posiada intensywnego stylu pisania Jacka Ketchuma. Nie miałem styczności z jego najohydniejszym dziełem "The Big Head", ale pewnie kiedyś się zapoznam.
Miałem 7 –8 lat kiedy po raz pierwszy zanurzyłem się w kosmiczną grozę twórczości Lovecrafta. Brat przyniósł do domu legendarny „ Zew Cthulhu” w tłumaczeniu Grzybowskiej, z hipnotyzującym, postapokaliptycznym krajobrazem na okładce. A ja zostałem z nią sam na sam na długie deszczowe popołudnie. Pamiętam jak przez następne dwa tygodnie z mozołem zmagałem się ze zdecydowanie trudnym dla takiego młodzika barokowym stylem Lovecrafta, ale nie odpuściłem. Tak oto narodziła się moja najgłębsza literacka fascynacja. Pamiętam też, jak kilka lat później, kiedy leżałem zmożony potężna gorączką, zajrzał do mnie tenże sam brat i powiedział, że dostał list od znajomego z nowodzelandzkiego ONA (he!he! stare, przedinternetowe czasy !) w którym wywodził on, że Necronomicon rzeczywiście istniał, a opisane przez Lovecrafta bóstwa i ich kult są realne (rzecz jasna lata poszukiwań sfalsyfikowały te tezę, jednakże otworzyły wrota do jeszcze bardziej mrożących krew w żyłach korzeni Mitów). Taaak. Trzydzieści dziewięć stopni gorączki i taki news potrafią sprawdzić, że człowiek czuję lovecraftowską grozę na własnej skórze.

Co prócz emocjonalnego ekshibicjonizmu skłoniło mnie do napisania powyższych refleksji? Ano, rzecz jasna przeczytane wczoraj jednym tchem dziełko Michela Houllebecqa „H.P. Lovecraft. Przeciw światu, przeciw życiu”. Oczekiwałem, że książka jest biografią Mistrza. Nie jest. To cudowna bardzo głęboka opowieść o Lovecrafcie, jego twórczości i życiu. Nie ma tu zbyt wielu dat czy typowych wydarzeń, jest za to wiele wnikliwej analizy osobowości Samotnika i jej przełożenia na twórczość. Autor nie jest wielbicielem Lovecrafta, jest jego uczniem i to bynajmniej nie tyle jeśli chodzi o literaturę, a o charakterystyczny sposób patrzenia na rzeczywistość. I tu właśnie jest największa wartość tej książki. Jest ona napisana przez człowieka który nie tyle „lubi” czy „rozumie” twórczość Mistrza, ale który pojął ją tym wszechogarniającym, przekształcającym zrozumieniem który tylko grecki termin gnosis jest w stanie oddać. A twórczość Lovecrafta tylko tak przyswaja się naprawdę. Stąd każdy naprawdę oddany Lovecraftowi czytelnik MUSI sięgnąć po tę książkę (tak, tak Leon ! ). Zawsze miło jest się dowiedzieć, że nie jest się jedynym na świecie maniakiem dziwnej twórczości! (Hmm.., to coś jak odwiedzić po raz pierwszy witrynę „Danse Macabre”! )

Poza zachwytem i głębokim zrozumieniem myśli Lovecrafta jest tu wiele, wiele „smaczków” o których dość ciężko jest dowiedzieć się nawet za pośrednictwem macek Netu. Niby wszyscy wiedzą, że HPL był rasistą, ale to czego można się dowiedzieć o jego (czasowej) fascynacji Hitlerem i pomysłach na rozwiązanie problemu rasowego za pomocą gazu cyjanowego nawet mnie wprawiło w osłupienie i zrujnowało moje przekonanie, że coś tam o Lovecrafcie wiem. Ale takich „lovecraftologicznych” smaczków jest dużo więcej, a większość z nich o wiele pozytywniejsza niż te wskazane powyżej ( np. o uczuciach łączących Dziwaka z Providence z żoną Sonią Greene – jest tam obszerny cytat z najdziwaczniejszego chyba listu miłosnego w historii).

Kończąc tego cyklopowego posta gorąco zachęcam do przeczytania tej książki nie tylko zdeklarowanych zwolenników prozy i poezji HPL-a, ale także wszystkie osoby zainteresowane głębiej literatura grozy. Zawiera ona bowiem wiele bezcennych spostrzeżeń dotyczących literackiej „kuchni” Mistrza, po zapoznaniu się z którymi nie sposób inaczej niż śmiechem pustym reagować na twierdzenia „znawców” krytykujących literackie umiejętności Samotnika. Fakt, iż HPL tak a nie inaczej konstruował bohaterów, zamieszczał potężne opisy architektoniczne czy upierał się przy „nioepisywalności” swojej grozy nie wynikał z niedostatków warsztatu, a był efektem przemyślanych i szeroko uzasadnionych w listach założeń. Do których poznania serdecznie zachęcam!
I znowu Jack Ketchum "Offspring" - Kontynuacja kanibalistycznego survival horroru "Off Season". Szeryf miasteczka Dead River w stanie Maine uważa, że 10 lat temu wyeliminował zdziczałych kanibali zamieszkujących nadmorskie jaskinie. Niestety antropofagiczny klan przetrwał. By się rozmnażać. By polować. By zabijać i pożerać. Wśród nich są dzieci. I znowu kolejna grupa rezydentów Dead River musi stoczyć zwierzęcą walkę o przetrwanie... Brutalny sequel do "Off Season". Powracają niektóre postaci z "Off Season", ale ma się nieodparte wrażenie, że w książce trochę za mało jest totalnego terroru obecnego w pierwowzorze. Niemniej jednak Ketchum to Ketchum - i tak warto przeczytać.

Teraz czytam "The Girl Next Door" i już wiem, że będzie cholernie ciężko.
Jack Ketchum "The Girl Next Door" - I jeszcze nie mogę się otrząsnąć...Rozmaite recenzje nie kłamią: "The Girl Next Door" to jedna z najbardziej okrutnych, wstrząsających i dołujących powieści, jakie kiedykolwiek czytałem. Dość powiedzieć, że kilka razy przestawałem czytać, 3 razy pociekły mi łzy w trakcie lektury, ale po prostu nie mogłem się oderwać. I skończyłem! I mogę póki co tyle powiedzieć, że ksiażka ta dotyka esencji zła w człowieku, stanowi bezkompromisową podróż w głąb mrocznych zakamarków sadystycznego umysłu. Jest przerażająca i tak brutalnie realistyczna, że nie uwierzę nikomu, kto po jej przeczytaniu nie będzie poruszony. Inna sprawa, że Ketchum dotyka w niej tabu potwornego znęcania się nad dziećmi, który nikogo nie powinien pozostawić obojętnym. Słowo o treści: 14 letnia Meg i jej młodsza, niepełnosprawna siostra Susan zamieszkują w domu sadystycznej Ruth Chandler i jej 3 synów. Obie dziewczynki są torturowane psychicznie, bite i terroryzowane, zwłaszcza przetrzymywana w piwnicy Meg. Znęca się nad nią nie tylko Ruth i jej synowie, ale również dzieciaki z sąsiedztwa... Brutalna i niewiarygodnie smutna powieść, w trakcie czytania której zacząłem się wstydzić tego, że jestem człowiekiem. Pierwsze 100 stron jest spokojnych, kolejne 240 to powolna podróż do piekła. Najlepsza powieść Ketchuma i zaiste jego magnum opus.

Oparta na prawdziwej historii okrutnego morderstwa na 15-letniej Sylvii Likens, o którym można przeczytać tutaj:

http://www.koolpages.com/bedlam/indiana.html (Indiana Torture Slaying)

Czekam na film.

I lay in bed and thought how easy it was to hurt a person. It didn't have to be physical. All you had to do was take a good hard kick at something they cared about. I could too if I wanted.
hieh, dobry kolega z Londynu przywiózł mi 'Girl Next Door' - jak skończę 'The Lost' to zabieram się właśnie za to!

hieh, dobry kolega z Londynu przywiózł mi 'Girl Next Door' - jak skończę 'The Lost' to zabieram się właśnie za to!

EGO, jak już przeczytasz "The Lost", "Off Season" oraz "The Girl Next Door" opisz swe wrażenia w temacie. Ja wiem jedno: zamierzam skompletować całą kolekcję Ketchuma, bo facet nie ma sobie równych, jeśli chodzi o bezkompromisowy horror. Co więcej, lektura jego powieści zainspirowała mnie do napisania własnego brutalnego i ponurego horroru. Praca w toku. Możecie mi życzyć powodzenia.
Bentley Little "The Ignored" - Wiele czytałem o tym autorze, że niby jeden z najlepszych w branży, odkryty przez Deana R. Koontza, którego twórczości szczerze mówiąc nie jestem wielkim fanem itd., niemniej jednak "The Ignored" to spore rozczarowanie. Pomysł wyjściowy jest całkiem ciekawy: istnieje pośród nas spora grupa ludzi kompletnie ignorowana przez resztę. Niektórzy z nich mają tego dosyć i nie zamierzają puścić tego płazem. Bob Jones jest ignorowany, ale do czasu... Do czasu, gdy w jego przeciętnej egzystencji pojawia się Philippe. I z tym momentem życie Boba zamienia się w iście kafkowski koszmar... Problem w "The Ignored" stanowią postaci: są kiepsko zarysowane i mało interesujące. A może tak właśnie miało być, ale nie pomaga to w czytaniu. No i jest sporo fabularnych dziur. Reasumując, powieść raczej nudna i mało ekscytująca. Dam jeszcze szansę temu autorowi - może kiedyś...
Ja też już się na Bentleyu Little zdążyłem wynudzić - w moim przypadku była to powieść "The Walking". Ale facet potrafi też napisać tak że skarpety spadają: polecam przede wszystkim "The Association" - cudownie groteskowa rzecz; a np. "The Resort" czy wydany niedawno "Death Instinct" też czyta się bardzo dobrze.
Już nie mogłem wytrzymać zachwytów Embalmera na Ketchumem i zapodałem sobie jego debiut "Off Season". Bartek przedstawił fabułę oraz swoje wrażenia po lekturze kilka postów wyżej i nie pozostaje mi nic innego jak sie pod jego stwierdzeniami podpisać. Okrutny i bezkompromisowy horror, o którym można powiedzieć ni mniej ni więcej, że jest to po prostu rzeźnia, ukazująca mroczne i prymitywne wnętrze człowieka. Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, ale trudno o niej zapomnieć po przewróceniu ostatniej strony. Muszę też powiedzieć, że kilka razy Ketchum zaskoczył mnie swoimi rozwiązaniami fabularnymi, jak również stopniem przemocy, która wypełnia niemalże całą drugą część książki. Odwołania do filmów, o których wspominał Bartek, jak najbardziej wyraźne, zwłaszcza że w posłowiu Ketchum sam to potwierdza. Mocna lektura warta polecania dla czytelników szukających ekstremy. A teraz w ramach oddechu przeczytam sobie jakichś starych mistrzów grozy
Sięgając po owych mistrzów grozy, przypadkiem wyciągnąłem "Horror Show" Łukasza Orbitowskiego. I choć miałem okazję czytać tę pozycję jakiś czas temu, jeszcze przed publikacją, postanowiłem sobie ją odświeżyć. Wydawca reklamuje ją jako pierwszą powieść krakowskiego pisarza, co jest jednak trochę mylące, bo to po prostu dość długie opowiadanie. Ale mniejsza o to. Historia koncentruje się na osobie Giełdziarza, młodego krakowskiego pirata. Pewnego dnia jego życie całkowicie się odmienia: w jego ręce wpada tajemnicza układanka, wracając do domu spotyka dziwnego rudego chłopca, a wkrótce dowiaduje się, że szuka go staruch wymiotujący robalami... Uwielbiam czytać tego gościa, facet ma niesamowicie lekkie pióro (tak, będę ot powtarzał bez końca!) i naprawdę fenomenalny styl. Orbitowski jest w stanie w ciekawy sposób opisać nawet nogę od krzesła! EGO chyba gdzieś już pisał też o jego dobrym wyczuciu realiów. I to jest absolutna prawda, bo w jego przedstawianiu rzeczywistości nie ma nuty fałszu, naciągania, pozorności. Dzięki temu elementy nadprzyrodzone, które tak subtelnie włącza do swoich powieści, choć może nie aż tak intensywne, dają doskonały efekt. W "Horror Show" jedyne co mi się średnio podobało to zakończenie, ale z oczywistych powodów go nie zdradzę. Swoją drogą zupełnie nie rozumiem, co miał wydawca na myśli określając tę książkę jako horror realistyczny
Jeżeli ktoś będzie miał okazję to niech sobie zbada tę króciutką książeczkę, zapewniam, że jest lepsza niż jej toporna, nieciekawa okładka. A potem inne działa Orbitoszczaka, bo ma on to do siebie, że każda jego kolejna książka jest lepsza od poprzedniej. I tak "Horror Show" był, moim zdaniem lepszy niż "Szeroki, głęboki...", z kolei "Wigilijne Psy" były już o klasę wyżej niż "Horror Show".
hieh, Horror Show było publikowane w SF&H i tam je czytałem. bardzo lubię styl Orbita, natomiast w tym dziele nie podobały mi się wrzucane od czapy elementy fantastyczne, które nie miały żadnego umocowania i znaczenia dla fabuły (jak ten rzygający dziad). historyja jednakoż podobała mi się bardzo i w sumie wiesz co, Marcinie? może przywiózłbyś mi inne dzieła Łukasza?

a ja Suskinda poczytuję, bo w końcu chcę "Pachnidło" obejrzeć. dobra książka, genialnie napisana. tylko fabuła słabuje.

może przywiózłbyś mi inne dzieła Łukasza?
Z "Wigilijnymi Psami" i "Tracę ciepło" nie będzie problemu. Z "Szerokim..." będzie ciężko, natomiast "Złe wybrzeża", obecnie praktycznie niemożliwe do zdobycia, prawdopodobnie dostanę tuż przed wylotem


Toć nie o fabułę tam chodzi, tylko o kwiecisty język, pięknie skonstruowane zdania, plastyczne opisy, no i uchwycenie takich zjawisk jak zapach.

właśnie, że nie do końca. bo gdyby tak było (tylko i wyłącznie) to myślę sobie, że poszczególne części różniłyby się od siebie językowo. fabuła może nieco służebna wobec formy, ale mimo wszystko istotna i jako taka kompletnie miałka. choć jest tam parę świetnych obserwacji, genialnie napisanych postaci. ogólnie bardzo zuch, a scena orgii i zakończenie - czysta poezja. teraz mogę się zabrać za film.

a teraz muszę szybko czytać 'Girl Next Door' Ketchuma, żeby przed FrightFestem się wyrobić.

a teraz muszę szybko czytać 'Girl Next Door' Ketchuma, żeby przed FrightFestem się wyrobić.

Ja swój egzemplarz pożyczyłem LeonowiPL i czekam na jego opinię. A film sam bym chętnie sobie obejrzał w zaciszu domowym.

EGO, jakie wrażenia po "The Lost" Ketchuma?
"Red" Jacka Ketchuma - Bartek już wcześniej opisał fabułę. Co prawda to dopiero druga książka tego autora, którą przeczytałem, ale porównując do "Off Season" to raczej łagodne oblicze Ketchuma. Ale niemniej interesujące i wciągające. Czyta się bardzo szybko, Ketchum potrafi ująć istotę rzeczy pisząc dość prostym, ale naturalnym językiem. Odnoszę wrażenie, że temat bardziej nadawałby się na powieść Kinga, ale gdyby on się za to wziął, wtedy musiałbym się przedzierać przez pięćset stron nudziarstwa...
Jack Ketchum "Ladies Night" - Szybkie czytadło, ledwie 166 stron, ale satysfakcjonujące. Na pewno nie jest to najlepsza książka Ketchuma (nadal palmę pierwszeństwa ma wstrząsająca "The Girl Next Door"), lecz należy chyba do jego najkrwawszych. Kiedy rozbija się ciężarowka z chemikaliami i dochodzi do skażenia, nowojorskie kobiety zamieniają się w prawdziwe maszynki do zabijania mężczyzn. Rozpoczyna się okrutna walka płci... Ketchum przyznaje się w prologu do inspiracji "Shivers" Davida Cronenberga. Akcja pędzi na złamanie karku, krwi i przemocy jest mnóstwo i choć pewne postaci wydają się być niedopracowane nie przeszkadza to specjalnie w czytaniu. "Ladies Night" nie skłania do refleksji i nie dołuje tak jak "The Girl Next Door", to po prostu ekstremalny horror gore idący ręka w ręke z "Off Season".
Jack Ketchum "The Girl Next Door" – dwa dni po przeczytaniu książki, a ja nadal nie mogę wyrzucić jej z głowy. Wszystko co napisał wcześniej Embalmer się zgadza i podpisuję się pod każdym jego zdaniem, bo miałem identyczne odczucia. Bezprecedensowe dotknięcie istoty Zła tkwiącego w człowieku, porażające, niewiarygodnie realistyczne i autentycznie smutne (też dwa razy pociekły mi łzy). Gdy odłożyłem lekturę (którą przeczytałem właściwie jednym ciągiem), nie mogłem dojść do siebie, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Też kilka razy miałem chęć odłożyć książkę, ale to co opisywała wciągnęło mnie tak samo jak głównego bohatera Davida, z którego perspektywy poznajemy całą historię. I tak jak i on, na początku biernie uczestniczymy w stopniowym upokarzaniu, poniżaniu i obdzieraniu z godności obu dziewczyn, tak jak on uczestniczymy w późniejszych niezrozumiałych sadystycznych torturach, i tak jak on się nie wycofał, a mógł, tak i ja nie odłożyłem książki, choć mogłem… Strach potem spojrzeć w lustro... Wstrząsająca lektura.
"Gorętsza krew" - "Hotter Blood" (wydawnictwo Rebis, 1992) - Zestaw 24 opowiadań erotycznej grozy napisanych m.in przez Richarda Laymona, Karla E. Wagnera, Stephena Gallaghera, Micka Garrisa, Lucy Taylor i innych. Opowiadania prezentują rozmaity poziom, niektóre podobały mi się bardziej, inne mniej, ale jest kilka perełek: groteskowo-makabryczna "Wanna" Richarda Laymona, odpychający "Sztywny mężczyzna to dobra rzecz" Patricka Gatesa i wreszcie najlepsze opowiadanko zostawione pod koniec - "Encyklopedia Braille'a" Granta Morrisona - mocne, dołujące przedstawienie seksualno-perwersyjnego piekła, które odwiedza niema Patrycja. Szkoda, że większość autorów tutaj zaprezentowana jest raczej obskurna dla mas wychowanych na Stephenie Kingu czy Deanie R. Koontzie. Erotyka i groza zmiksowane w jednym tyglu!
Mendal Johnson "Let's Go Play at the Adams" (1974) - Po przeczytaniu wstrząsającej "The Girl Next Door" Ketchuma obiecywałem sobie, że znajdę tą powieść. Doszła wraz z filmami z US, bo jest obecnie out-of-print. Po przeczytaniu nadal jestem roztrzęsiony i niespokojny. I myślę. Sporo. Barbara - 20-letnia opiekunka od dzieci. Wiązana. Bita. Zgwałcona. Oczekuje na śmierć. Jej oprawcy to John (16 lat), Cindy (10 lat), Bobby (13 lat), Paul (13 lat) oraz Dianne (17 lat). Przerażająca do szpiku kości, zimna, odhumanizowana lektura. Czyste zło zaklęte w stronicach. Czytałem na Amazonie opinie, iż ludzie po jej przeczytaniu ją niszczyli - tak silnie na nich oddziaływała. W odróżnieniu od "The Girl Next Door", w której więcej jest przemocy, Johnson skupia się bardziej na psychologii sadystycznych dzieci. Dzieci, w których drzemie niewiarygodne zło i nieludzka chęć zadawania bólu. Styl pisania Johnsona jest zimny, wykalkulowany, ponury, ale pisarz wystrzega się co bardziej drastycznych opisów. Zakończenie jest jednak niewiarygodnie brutalne, nihilistyczne, epatuje skrajnym pesymizmem i mimowolnie wypełnia oczy łzami. Książka równie dołująca jak "The Girl Next Door" - porusza do głębi i skłania do refleksji. Nie wyobrażam sobie jej filmowej ekranizacji. Sam Johnson był alkoholikiem - napisał tylko "Let's Go Play at the Adams". Zmarł w 1976 roku. Wielki, zapomniany talent.

"John, why are you doing this to me"?'
"I don't know" He was quiet a long moment. "We thought it'd be fun, I guess"
"Is it fun, hurting people?"

O autorze: http://raygirvan.co.uk/apoth/mendal.htm

http://www.amazon.com/Let...89596165&sr=8-2
Bartas, wrzucaj na ksero i wysyłaj kopię!!
a Ty drogi kolego, zrobisz kopie kopii i albo mi na Horrorthon przywieziesz, albo wyslesz
Zrobi się.
Jack Ketchum "She Wakes" - pierwsza i jedyna (jeśli się nie mylę) powieść tego autora, w której wykorzystał wątki nadprzyrodzone. Był to efekt jego poszukiwań nowej formy, "bardziej w stylu Stephena Kinga" jak to określił, po tym jak jego wcześniejsze książki (w tym "The Girl Next Door"!) bardzo słabo się sprzedały czy tez nie mogły znaleźć wydawcy. Akcja w całości rozgrywa się na wyspach greckich i koncentruje się na tajemniczej Lelii, która w zadziwiający sposób wpływa na losy grupy turystów. Wkrótce potężne siły znajdują ujście, zamieniając spokojne wysepki w prawdziwe piekło. Grecka mitologia, trochę makabry, kilka ciekawych rozwiązań narracyjnych, żywe trupy, apokaliptyczny klimat zwieńczony ciekawym finałem. W sumie lektura przyjemna, ale nie powalająca na kolana. Jednak Ketchum zdecydowanie lepiej czuje się opisując realistyczną grozę, "She Wakes" to taka trochę ciekawostka. Zdecydowanie bardziej podobały mi się inne książki tego autora. Na marginesie dodam, że część pierwotnego tekstu została wycięta i zmieniła się w opowiadanie "Winter Child", nota bene bardzo dobre.
Powoli kończę – a raczej męczę – antologię „Millenium” Douglasa Wintera. Byłem pod wrażeniem wykonania i poziomu „Prime Evil”, w tym wypadku jednak przepełnia mnie rozczarowanie. Ponownie ambitne zadanie postawione przed znamienitym gronem literatów, podobny skład osobowy kolekcji… Ale na tym kończą się analogie. Tekst Barkera, stanowiący klamrę dla całości, jeszcze trzyma poziom, ale później jest już głównie gorzej. Strieber dalej męczy się ze swymi kosmicznymi koszmarami, duet Skipp – Spector nieudanie odgrzewa zimny już i wielokrotnie przemielony kotlet ponownej nazistowskiej rewolucji, weteran Matheson w nieporywający sposób przywołuje ducha lat 70tych… Nieźle prezentuje się w zasadzie tylko Morrell, przedstawiający nader realistyczną i ponurą wizję współczesnej plagi (czyli tematykę, nad którą obecnie pracuję w najnowszym opowiadaniu). Największe jednak zaskoczenie i rozczarowanie tej kolekcji? W zasadzie całkowity brak grozy, czyli dziedziny w której wymienieni autorzy zyskali największe uznanie…

Byłem pod wrażeniem wykonania i poziomu „Prime Evil”
Czy ta antologia ukazała się w Polsce?
Jack Ketchum "Peaceable Kingdom" - Ciąg dalszy Ketchuma, bo to w dobrym tonie i nie passe (przynajmniej na Danse Macabre). Zbiorek 32 opowiastek grozy, niektóre z nich są mroczne, inne przesycone czarnym humorem i groteskowe, jeszcze inne smutne i przerażające. Seksualna niewolnica trzymana pod łóżkiem w nieprzyjemnym "The Rose", kazirodcze bliźniaki w perwersyjnym "Twins" (raczej niesmaczne opowiadanie), psychopatyczny dzieciak i nie mniej psychopatyczna matka w "The Rifle", dzieci odmawiające jedzenia za sprawą tajemniczego pudełka w "The Box" (nagroda Brama Stokera dla Ketchuma za to opowiadanko), epidemia zombies w "The Visitor", ogromny czarny wąż w animal-attackowym "Snakes", ojciec nastolatki oraz pedofil morderca w ponurym "Megan's Law", kaseta snuff video w "Mail Order" itepe. Te akurat wymienione opowiadania są moim zdaniem najlepsze, reszta jest przeciętna i zdarzają się w niej nawet nudnawe wypełniacze. Bardziej preferuje powieści Ketchuma, niemniej jednak z zakupu kolejnej pozycji Leisure Horror jestem jak najbardziej kontent.
Bryan Smith "The Freakshow" - Ot, przyzwoite czytadło na jesienny wieczór. Gore jest w tej powieści mnóstwo: zjadanie mózgu, zabijanie strzelbą, pistoletem, rozcinanie ciała, a galeria osobliwości bywa różnorodna: zmutowane psychotyczne klauny, humanoidy, Miss Monique z dwiema głowami. Do miasteczka Pleasant Hills przybywa karnawał braci Flaherty wraz z odmieńcami, no i zaczyna się jatka... Krwawa, pełna terroru opowiastka napisana prostym językiem, bez stylistycznych udziwnień. Smith czasem lubi nadużywać wulgaryzmów oraz erotyki i operować groteskowymi opisami, ale czyta się go przyzwoicie, choć i tak wolę bardziej realistyczne podejście do literackiej grozy w wydaniu Jacka Ketchuma. Mimo wszystko "Flesh Gothic" Edwarda Lee czytało mi się o wiele lepiej, a to nieco podobny klimat w sumie.
Odłożyłem na moment Leisure Books i wróciłem na stare, dobrze znane podwórko.
Graham Masterton "Festiwal Strachu" - w sumie dawno już nie czytałem nic tego autora, a ostatnie pozycje, z którymi miałem okazję się zapoznać były bardzo marne. Ten zbiorek opowiadań przynosi miłe rozczarowanie: to stary dobry Masterton, takiego jakiego lubię. Nie jest to może najbardziej oryginalna książka Anglika, ale za to bardzo satysfakcjonująca, głównie ze względu na swoją prostotę, ale pierwszorzędną miodność. Są charakterystyczne dla autora historyjki: makabryczne "Burgery z Calais", przesiąknięty czarnym humorem "Anty-Mikołaj", odrażający "Sąsiedzi z piekła" i spaczona perwersją "Epifania". Mamy też bardzo dobre, aczkolwiek raczej nietypowe opowiastki: pesymistyczne "Towarzystwo współczucia" z ciekawym zakończeniem, na swój sposób przejmująca "Posocznica" oraz bliźniacze opowiadania oparte na wierszu "The Lady of Shalott", które tematyką przenoszą nas do czasów "Zwierciadła piekieł". W sumie lekko, krwawo i przyjemnie

Do ponownego sięgnięcia po Grahama skłoniła mnie recenzja Orbita na CN:
http://www.carpenoctem.pl/pages/festiwalr.htm
J. Michael Straczynski "Tamta strona" (Repro-Centrum) - Mój pierwszy kontakt ze Straczynskim i pewnie ostatni, bo szału nie ma. Taka sobie opowiastka o szkolnym wyalienowaniu i zemście. Poniżany przez rówiesników dzieciak imieniem Roger zostaje opętany przez demona i mści się na całej szkole, a jego jedyny przyjaciel Chris usiłuje zapobiec katastrofie. Czyta się "Othersyde" raczej szybko, bo jest napisana prostym językiem, ale to wszystko już ongiś było. No i opisy Straczynskiego nie wzbudziły w tym akurat wybrednym czytelniku nawet minimum grozy. Czytam sobie teraz Orbitowskiego "Tracę ciepło" i ta osadzona w polskich realiach powieść jest o wiele bardziej interesująca i lepiej napisana.
J.F Gonzalez "Survivor" - Tak zwana "the ultimate snuff novel". Brutalna i chora powieść, aczkolwiek (i tu zgadzam się z Mortem) nie posiadająca tak silnego ładunku emocjonalnego jak "The Girl..." i "Let's Go...", chociaż w paru momentach silnie mnie zniesmaczyła. Fabularnie dotyka podziemia sado-maso pornografii/filmów snuff - jest gang, który porywa ludzi, torturuje ich i morduje, a ich cierpienia kręci kamerą, jest i ofiara, prawnik imieniem Lisa, która porwana postanawia desperacko walczyć o życie swoje i swego nienarodzonego jeszcze dziecka. Gonzalez nie stroni od okrucieństwa oraz seksualnej agresji (snuff z noworodkiem) - psychopaci w "The Survivor" są jednak aż za bardzo przerysowani, szczególnie żenski odpowiednik Alberta Fisha, Mabel Schneider. Animal trochę też. No i o podziemnym rynku snuff/BDSM nie dowiedziałem się zbyt wiele, bo Gonzalez operuje tutaj informacjami powszechnie dostępnymi (Manson, "Snuff" z 1976, afera Necros Pedo). Niemniej jednak "Survivor" polecam fanom ekstremalnego horroru w stylu Jacka Ketchuma i Edwarda Lee.

"Extreme hardcore and snuff isn't just about sex. It's about owning someone, making them beg for mercy, deciding whether or not they are going to give it. It's the ultimate power over someone".
Czy tylko ja tutaj czytam?

Jack Ketchum "She Wakes" - Rozmaite recenzje w tym akurat przypadku nie kłamią - najgorsza powieść Ketchuma fabularnie osadzona w Grecji i nawiązująca do greckiej mitologii. Nie jest źle napisana, lecz brakuje mi tutaj ohydnej rzeczywistości, w której babra się z wprawą kryminologa pisarz. Ot, to po prostu subtelny (minimum gore) thriller ponadnaturalny, który nudzi jak cholera i dopiero jakoś w połowie akcja nabiera tempa, w momencie gdy pojawiają się zmartwychwstańcy. Do poziomu "The Girl Next Door", "The Lost", "Off-Season", a nawet "Ladies Night" daleko. Tylko dla zatwardziałych fanów Ketchuma.

Niedługo zabieram się za "Hide and Seek" aka "Roadkill" Ketchuma (jak tylko do mnie dojdzie ).

Czy tylko ja tutaj czytam?
Absolutnie nie! Tylko jak zwykle problemy z pisaniem.

Dawid Kain & Kazimierz Kyrcz jr. "Piknik w Piekle" - debiutancki zbiorek opowiadań obecnie dwóch dość znanych autorów, których krótkie formy możecie poczytać chociażby w Czachopiśmie. Z racji, że to pierwsze dzieło widać jeszcze pewien brak oszlifowania i nie wyrobienie pióra. Zauważalne są również próby szukania własnego stylu, co objawiało się m.in. zbyt nachalnym włączaniem niepotrzebnych moim zdaniem eksperymentów literackich ("Horrorarium"), udziwnioną tytulaturą opowiadań, z których niewiele wynika ("PsychO", "$", "Q", "V"), czy trochę niezdarnymi próbami komentowania rzeczywistości ("Fast Food Nation"). A przede wszystkim za mało w tym wszystkim było grozy. Myślę, że autorzy powinni odważniej sięgnać po prawdziwy horror, a nie tylko bazować na ciekawych, bo ciekawych pomysłach, które jednak z autentyczną grozą czasami nie mają wiele wspólnego. Całość czytałem już jakiś czas temu, stąd niektóre opowiadania zdążyły się zatrzeć w mojej pamięci, jednak najbardziej przypadła mi do gustu zabawna "Agnieszka" Kaina ("niu, niu, niu, tyci, tyci"), "Enen" Kyrcza, "B-side" Kaina & Kyrcza, w którym odnaleźć można echa twórczości Philipa K. Dicka oraz smutne "$" ponownie Kyrcza, którego opowiadania w ogóle mają dla mnie pewien wydźwięk pesymistyczny ("Q"), co oczywiście bardzo mi się podoba. Na koniec warto podkreślić, że obaj panowie wiedzą, jak posługiwać się językiem i myślę, że od tamtej pory rozwinęli już swój warsztat, dlatego z chęcią sięgnę po ich kolejne książki, aby się przekonać czy mam rację.

A wracając jeszcze przez chwilkę do "Survivor".

Nathan Constantine "Historia kanibalizmu" - mój mikołajkowy prezent od żony Niezła książka! Prezentuje zjawisko zarówno z perspektywy historycznej i kulturowej, jak i z perspektywy jego współczesnego wymiaru od Fritz Haarmann do Armina Meiwesa. Zawiera również rozdziały poświęcone kanibalizmowi "wymuszonemu" - w przypadku katastrof ( słynny katastrofa samolotu w Andach) czy klęsk głodu (ukraina, Chiny itp.) Jest również rozdzialik poświęcony kanibalizmowi w filmie, jest on jednak bardzo rozczarowujący dla wielbicieli horroru. Autor przechodzi do porządku dziennego nad włoskim kinem kanibalistycznym, a pisze o "Delicatessen" czy "The Cook the Thief His Wife & Her Lover". Z klasyki wspomina zaledwie o TCM, "Cannibal Apocalypse", "Three on a MeathooK" i "Untold Story". Szkoda! Tym niemniej uważam, że dla każdego wielbiciela kina grozy jest to pozycja obowiązkowa! Zawiera całą masę ciekawych informacji (w tym rozważania kanibali z róznych stron świata na temat smaku ludzkiego mięsa i jak je najlepiej przyrządzać !) oraz dużą ilość zdjęć i ilustracji. Słowem - do księgarni marsz!
Ciekawy prezent Razielu

Na chwilkę chciałbym wrócić do swojego poprzedniego posta. Zapomniałem jeszcze o jednym opowiadaniu Dawida Kaina "Nie dotykaj mnie!", w którym pojawia się temat molestowania seksualnego w rodzinie, które prowadzi do interesującego finału. Przy okazji tu można zassać próbki twórczości obu pisarzy.
http://www.carpenoctem.pl/kyrcz/download.html
http://www.carpenoctem.pl/kain/download.html

Dawid Kain & Kazimierz Kyrcz jr. "Horrorarium" - drugi i jak na razie ostatni zestaw opowiadań tychże autorów, w sumie utrzymany w podobnym klimacie co pierwszy. Nadal widać poszukiwania stylu oraz te nieznośne eksperymenty, ale ku mojej uciesze ich ilość zmalała (a napisane prozą, ale z wykorzystaniem rymów częstochowskich "Ja nie jestem chory" jest nawet niezłe). O ile w poprzedniej książce bardziej przypadły mi do gustu opowiadania Kyrcza, w tej lepsze wydają mi się te napisane przez Kaina: kojarzące mi się z azjatyckimi horrorami "Insygnia Królowej", opowieść o dziwnej kamienicy "Ósemeczka", czy historia o nowym zbawcy świata "Stygmatyk" (które to opowiadanie jest niestety za długie o osiem słów). Niezłe są też wspólne opowiadania obu panów ("Zabawki", "PsychO-reaktywacja"), szkoda że jest ich tak mało. Z Kyrcza, który pisze zresztą całkiem fajnym językiem, wyróżniłbym "Teraz i na zawsze". A tak w ogóle to niektórych opowiadań tego autora to chyba w ogóle nie zrozumiałem.
Brian Keene "The Rising" - debiutancka powieść o zombie utrzymana w post-apokalipycznym klimacie, za którą autor otrzymał w 2003 r. Nagrodę im. Brama Stokera. Świat został opanowany przez tajemniczą siłę, która opanowuje ciała zmarłych, wypełnia pustkę po ich duszy i zmienia je w żywe trupy. Jeden z ocalałych, Jim, otrzymuje wiadomość od swojego syna, który jako jeden z nielicznych przetrwał atak zombie. Nie bacząc na niebezpieczeństwo, Jim decyduje się ruszyć mu na ratunek. Ci, którzy krzywili się na widok zombiaków w "Land of the Dead" używających broni mogą zapomnieć o tej książce. U Keene truposzczaki jeżdżą samochodami, używają wyrzutni rakiet, rozmawiają (a nawet dowcipkują!), urządzają zasadzki na ocalałych i robią masę innych niestworzonych rzeczy. Poza tym owa siła nie ogranicza się jedynie do przejmowania ciała ludzi, ale atakuje wszystkie żywe stworzenia! Stąd mamy zombie w postaci kotów, psów, szczurów, kruków, lwa, jelenia itd. W pewnym momencie akcja przenosi się do zoo, także możecie sobie wyobrazić co się dzieje, a pod koniec książki jeden z bohaterów zostaje ugryziony, o ile dobrze pamiętam, przez świstaka... Niemniej czasami zwierzęta-zombie wypadają bardzo dobrze (gwałtowny atak ptaków na samochody). Tyle że to nie moje klimaty, podobnie jak i uczłowieczeni zombie. Ale dla fanów "28 Days Later" może być to ciekawa lektura. Tym bardziej, że Keene pisze naprawdę dobrze: potrafi doskonale łączyć wątki (finał!), zobrazować świat po zagładzie, przedstawiać bohaterów w sposób zadziwiająco prawdziwy i zaskakiwać czytelnika świeżymi pomysłami (przybijmy zombiaki do krzyża! "Widziałeś kiedyś, jak zombie umierają z głodu?"). Jest też kilka naprawdę niezłych, budzących niesmak opisów (płód-zombie), momentami dobra atmosfera, a także liczne nawiązania do filmów Romero. Mimo wszystko, jak dla mnie, jest to spore rozczarowanie.
The melancholy death of Oyster-Boy and other stories Tima Burtona – dość przypadkowo dorwałem tę książeczkę, jeszcze nawet nieodpakowaną, w jednym z charity shopów. Kilkanaście krótkich historyjek, ozdobionych ilustracjami reżysera – pełne specyficznego dla niego czarnego humoru i swoistego smutku. Galeria dziwnych postaci, dla których czytelnik może nawet poczuć nutkę współczucia… Stylistycznie, Burton wypełnia niszę gdzieś między Hoffmannem, braćmi Grimm i autorami limeryków, ukazując w tej prozie swoją cząstkę małego, znudzonego chłopca o niezwykłej, nieco groteskowej i makabrycznej wyobraźni. Rzecz w sam raz dla fanów Miasteczka Halloween, Vincenta i Edwarda Nożycorękiego.
Scott Smith "The Ruins" ("Ruiny") - świeżo po lekturze bestselleru horroru autora "Prostego planu" i jestem, cholera, pod wrażeniem. Okazuje się, że z cokolwiek nonsensownej opowiastki o krwiożerczych i kurewsko inteligentnych winoroślach rozgrywającej się w piekle meksykańskiej dżungli można stworzyć naprawdę mocny i ekscytujący survival horror z wiarygodnymi postaciami i kilkoma autentycznie brutalnymi momentami. Oj, ciekawi mnie filmowa adaptacja tej powieści, bardzo ciekawi - wątpie jednak, że jej twórcom uda się osiągnąć stężenie brudu i zwierzęcej walki o przetrwanie widoczne w oryginale. Ciekawe, czy negatywne zakończenie powieściowe zostanie zachowane. Tymczasem marsz do księgarni i kupować, bo warto.

Recenzja Orbitowskiego:

http://dozakultury.tlen.pl/recenzje/?id_r=1041
sam nie wiem co mi się stało, ale też zacząłem czytać

teraz spędzam czas z "Trupojadem" - antologia polskich opowiadań grozy. i jak na razie jest całkiem nieźle. wiadomo poziom różny, ale ogólnie całkiem do rzeczy. tytułowe opowiadanie miszcz! o całości się wypowiem może jak skończę.
No ja przeczytalem Lovecraft przeciw swiatu przeciw swiatu i ujdzie ale ta recenzja u was zabija Nie dosc ze Houellebecq jest fanboyem pana na L. to jeszcze recenzje napisal zagorzaly fanboy dodajac do tego ze L. byl fanboyem Poe i Lorda Dunsany'ego to mam wrazenie ze tworzy sie ponadczasowa liga fanboyow Niby taki ksiaze ciemnosci z niego a na glowie to ma z 5 warstw lukru ))))

Scott Smith "The Ruins" ("Ruiny") - świeżo po lekturze bestselleru horroru autora "Prostego plany" i jesteJm, cholera, pod wrażeniem.
"Ruiny" to kawał porządnego horroru. Jeśli ktoś nie czyta na codzień grozy, a chciałby sięgnąć po coś wartościowego, to "Ruiny" są jak znalazł.

Ja tymczasem zagłębiam się w najnowsze dzieło duetu Orbitowski & Urbaniuk "Pies i klecha. Przeciwko wszystkim". Po średnim początku, akcja nabrała rumieńców, a szpitalne motywy to już prawdziwe mistrzostwo .
Ale "Pies i klecha", z tego co wiem, to nie horror. Zgadza się?
W zasadzie książkę można nazwać horrorem osadzonym w realiach komunistycznej Polski, choć jest tu też coś z powieści detektywistycznej. Na okładce widnieje zresztą określenie "pierwsza polityczna powieść grozy" . Klimat trochę podobny do pierwszych stron "Tracę Ciepło".
niedawno skonczylem "Jestem Legenda". niezle, ale nie rozumiem zachwytow nad ta lektura. w sumie kiedy wszystko powinno sie dopiero zaczac to sie konczy ;] niedosyt. calosc bym ocenil na max 4/6. fajny klimat, osaczenie, zakonczenie ale jednak za krotka. film gorszy ;]

a teraz czytam American Psycho. I tu zdecydowanie lepiej. ultra szczegolowosc z ktora narrator/glowny bohater opisuje doslownie wszystko moze troszke irytowac ale czyta sie to mimo wszystko swietnie. jeszcze nie doszedlem do mordow, ale taka szczegolowosc w opisywaniu mordowania moze mi pozwolic na piekne wyobrazenie sobie tego jest dobrze! Polecam. Chociaz tu raczej wyjadacze i to znacie ;]
Jack Ketchum "Hide and Seek" - Druga powieść Ketchuma po brutalnym "Off Season", tym razem nie nastawiona na szokowanie, ale na przestraszenie czytelnika. I w paru momentach Ketchumowi udaje się zjeżyć włosy na głowie. Czwórka nastolatków, w tym mieszkaniec Dead River 20-letni Dan, postanawia się zabawić w chowanego w ponurym, cieszącym się złą sławą domu Crouch. Inicjatorem gry jest enigmatyczna Casey. We skąpanym w mroku domostwie dochodzi do tragedii... Czuć w tej krótkiej 165-stronicej noweli związek z "Off Season" i "The Girl Next Door". Szybko się czyta, makabry i brutalności jak na tego autora niewiele, ale końcowe rozdziały są pełne ohydnej, namacalnej wręcz grozy. Z Ketchuma jeszcze zostało mi do odszukania i przeczytania:

"Cover"
"Joyride" aka "Roadkill"
"Strangehold" aka "Only Child" - tego szukam jak cholera!
"Weed Species"

I to chyba tyle.

"Nothing you've told me can explain this thing to me. No rape, no seduction, no death, no guilt. You must have known. Suspected at least. Why fling your life around like a pocketful of change? It makes no sense. It never has. It must run very deep, as deep as blood and bone, much deeper than you ever knew." - "Hide and Seek"
Skończyłem "Psa i klechę" Orbitowskiego & Urbaniuka. Porządna lektura, pełna grozy i humoru. Co prawda historycy mogą się złapać za głowę po przeczytaniu tej powieści , ale trzeba przyznać, że wymyślenie historii Polski spowitej siłami nieczystymi wyszło całkiem zgrabnie. Na plus również smaczki z czasów komunistycznej Polski, które momentami rozkładają na łopatki. Samo wydanie bardzo ładne i estetyczne. Fabryka Słów się naprawdę postarała.
ja wciągnąłem szybko "Trupojada" - jest sporo fajnych opowiadań, kilka ewidentnych knotów, ale ogólnie lektura przyjemna. na plus na pewno "Trupojad" Połubińskiego i "Na południe od wtedy, na północ od teraz" Palińskiego. Jest kilka przyjemnych całkiem i nieźle napisanych - "Wierna rzeka", "Renowator", "Cierpliwość", "Z miłości do ciała". nie podeszło mi absolutnie fatalne "Opowieść oszusta" Małeckiego, "Moja lewa ręka" Kowalika też słaba, "Prezent" Gonerskiego mnie tylko zirytował.

teraz czytam "Wigilijne psy" Orbita. świetny język, świetne pomysły, ale czegoś mi brakuje - trochę chyba nastroju. ale znowu poczekam do skończenia tomu z opinią.
"american psycho"b.e.ellis-fabularnie niewiele roznic w stosunku do filmu. daleko jednak konwencji do czarnej komedii, jaka byl obraz z chrisem bale, jest duzo powazniej i duzo brutalniej. dobre wrazenie robi styl ellisa- obsesyjnee powtarzanie pewnych watkow, bardzo dobre tempo, naturalizm. nie takiej konwencji sie spodziewalem, ale rozczarowany nie jestem.
"lovecraft:przeciw..."-po przeczytaniu recenzji Raziela musialem kupic. o ile zgadzam sie z entuzjastyczna opinia redaktora co do tresci ksiazki, to czolobitny styl mnie meczyl, zwlaszcza, ze dokola lukier Swiat sie rozlewal no i stosunek cena-objetosc troche szokujacy, bo calosc przy jednym posiedzeniu mozna spokojnie przeczytac
"Are you afraid to die?" I asked him.
"Aren't you?"
"Of course, I've done it, and it's terrifying."
He stared up at me, eyes full of blood and hatred.
This time I was not corpse, but larva.

Poppy Z. Brite "Equisite Corpse" - Wow! Dawno nie czytałem tak drastycznej, kopiącej po ryju książki. O ile styl Ketchuma w opisywaniu przemocy bywa nadzwyczaj intensywny, o tyle "Equisite Corpse" Brite to istna pornografia gore. Kanibalizm, nekrofilia, gnicie, podrzynanie gardeł, tarzanie się w trzewiach, zwyrodniałe dewiacje seksualne - ten przerażający horror psychologiczny potrafi zaszokować. "American Psycho" Ellisa to bajka dla dzieci w porównaniu do trzeciej noweli Brite. I tu lojalnie ostrzegam: "Equisite Corpse", pomimo że napisana przez kobietę, to nowela gejowska. Seryjny homoseksualny morderca 23 chłopców Andrew Compton ucieka z więzienia, dokonuje krwawej rzezi w kostnicy, po czym przylatuje do Nowego Orleanu. Tam zaczyna współdziałać z innym zwyrodnialcem, swoistym odpowiednikiem Jeffreya Dahmera, Jayem Byrne. Obaj poszukując idealnej ofiary wybierają ną nią Trana, 19 letniego homo z Wietnamu... Brite zna się na pisaniu. Jej nowelowe postaci, jakkolwiek ohydne i zdeprawowane, są wiarygodne i tchną życiem. Troszkę za dużo tutaj podobieństw do historii kanibala z Milwakuee, Jeffreya Dahmera, ale to nie istotne. Ważne jest samo mistrzowskie nakreślenie martwych dusz i niezaspokojonych apetytów dwójki głównych postaci.

http://en.wikipedia.org/wiki/Poppy_Z._Brite
John Everson "Demoniczne przymierze" ("Covenant") - Pamiętam jak John Everson przysłał mi requesta na Myspace. Nie znałem tego pisarza i jego dzieł, ale jesteśmy obecnie w kontakcie i jak tylko była okazja kupiłem sobie w Empiku "Demoniczne przymierze". Intrygująca historia o demonicznym opętaniu przez ducha urwiska, wspomagana wyważoną dawką seksu i sadyzmu. Głównym bohaterem "Covenant" jest dziennikarz, który prowadzi dziennikarskie śledztwo w sprawie serii samobójczych skoków ze skalnego urwiska w miasteczku Terrel. Dobra powieść grozy - warto kupić, zamiast wydawać siano na papierosy i chlanie.

John Everson "Demoniczne przymierze" ("Covenant") - Pamiętam jak John Everson przysłał mi requesta na Myspace. Nie znałem tego pisarza i jego dzieł, ale jesteśmy obecnie w kontakcie i jak tylko była okazja kupiłem sobie w Empiku "Demoniczne przymierze". Intrygująca historia o demonicznym opętaniu przez ducha urwiska, wspomagana wyważoną dawką seksu i sadyzmu. Głównym bohaterem "Covenant" jest dziennikarz, który prowadzi dziennikarskie śledztwo w sprawie serii samobójczych skoków ze skalnego urwiska w miasteczku Terrel. Dobra powieść grozy - warto kupić, zamiast wydawać siano na papierosy i chlanie.

Święta prawda Emb, ja również nabyłem ową książkę i także mi przypadła do gustu:)
Douglas Clegg "The Nightmare Chronicles" - zbiorek 13 całkiem przyzwoitych opowiadań grozy spiętych w całość odrębną historią. Autor przedstawia dość urozmaicone tematy, stąd mamy tu makabreski, nowelki o mackowatych potworach, opowieści o psychopatach itd. Czasem jest brutalnie, czasem niezwykle, prawie zawsze ciekawie i intrygująco. Całość trzyma równy, niezły poziom, aczkolwiek bez jakichś nie wiadomo jakich rewelacji. Wyróżniłbym "O, Rare and Most Exquisite" - zmysłowe i przepyszne , opowieść z insektami w tle "Chosen" oraz moim zdaniem najlepsze "White Chapel", erotyczno-makabryczne (ale bez przesady) opowiadanie napisane specjalnie dla wspomnianej powyżej przez Bartka Poppy Z. Brite, która oprócz tego, że pisze, w głównej mierze zajmuje się wydawaniem opowiadań grozy. "The Nightmare Chronicles" zdobyło m.in. nagrodę im. Brama Stokera.
Michel Houellebecq "H.P Lovecraft: Przeciwko światu, przeciwko życiu" - Niespełna 90 minut zajęło mi dzisiaj przeczytanie tego ciekawego i inspirującego eseju, choć jego cena 35 zyla jest skandaliczna jak na raptem 130 stron czytania. Mimo wszystko moja wiedza o Lovecrafcie uległa poszerzeniu. Przez wielu uznawany za geniusza grozy z kosmicznych przestworzy, skromny dżentelman, tęskniący za dzieciństwem ("...ulotna radość dzieciństwa nigdy nie może być zaspokojona. Dorosłość jest piekłem"), przez całe życie egzystujący na granicy biedy, nienawidzący świata i ludzi, utrzymujący się z korekty i pisania, praktycznie nigdy nie pracujący, jego pierwszy pocałunek z kobietą w wieku 32 lat, po którym pobladł, późniejszy ślub i przeprowadzka do Nowego Jorku, która to staje się zarzewiem rasizmu Lovecrafta, pisanie i jeszcze raz pisanie i nie dbanie o sławę (...dżentelman nie stara się być znany, zostawiając to małym egoistycznym parweniuszom"), rozwód z żoną po 2 latach, niemożność znalezienia pracy, powrót w rodzinne strony, największe dzieła, wreszcie śmierć na raka w marcu 1937. Fascynująca postać. Ubolewam jedynie nad tym, iż w eseju nie ma ani jednego wiersza Lovecrafta.

"Czystość, skromność, wierność, przyzwoitość to dziś jedynie żałosne stygmaty. Wartość istoty ludzkiej mierzy się teraz jej ekonomiczną wydajnością i erotycznym potencjałem: zatem tymi cechami, którymi Lovecraft najbardziej pogardzał."
Ostatnio poczytuje:

Time Out London Book of short stories – z 1993 roku, zawierająca m.in. trudne do zdobycia opowiadanie Clive’a Barkera, plus teksty Neila Gaimana, Jonathana Carrola, Christophera Fowlera, Nicka Hornby i wielu innych twórców…

Hellraiser Chronicles – o wiadomo jakiej serii filmowej
przepraszam bardzo, ale czy ktos czytal "Dzieje Kanibalizmu" autorstwa Panów Diehl i Donnely? jest za 19.99zl. warto kupic?

powoli zabieram sie za szkieletowa zaloge glownie ze wzgledu na opowiadanie Mgla, bo film zapowiada sie obiecujaco, glownie ze wzgledu na rezysera

przepraszam bardzo, ale czy ktos czytal "Dzieje Kanibalizmu" autorstwa Panów Diehl i Donnely? jest za 19.99zl. warto kupic?

powoli zabieram sie za szkieletowa zaloge glownie ze wzgledu na opowiadanie Mgla, bo film zapowiada sie obiecujaco, glownie ze wzgledu na rezysera


Snejki, ja czytałem. Dosyć mroczna lektura. Najbardziej interesowały mnie rozdziały o antropofagii jako zjawisku kulturowym, religijnym czy rytualnym. Trzy czwarte knigi to opis wyczynów rozmaitych seryjnych morderców i kanibali: Sawney Bean, Sweeney Todd, Alfred Packer, Karl Denke, Georg Grossman, Andriej Chikatilo, Ed Gein, Henry Lee Lucas, Ottis Toole, Jeffrey Dahmer, Issei Sagawa, Nico Claux, Albert Fish, Gary Heidnik, Marc Sappington itd. Ciekawe, ale o wszystkich kiedyś czytałem. Kupuj!
Chemia śmierci - Simon Beckett. Calkiem fajny thriller, przypominający trochę klimatem "Milczenie owiec". Jest tutaj brutalny morderca i mała społeczność, gdzie wszyscy o sobie wszystko wiedzą. To jednak tylko pozory, bo morderca czai się wśród "swoich". Czyta się szybko, bez zbędnych dłużyzn, ale najlepszym kąskiem jest zaskakujący finał.
O! Jeszcze nic nie czytałem tego pana. Muszę w wolnej chwili zajrzeć, co on tam płodzi. I przy okazji dzięki M@rio, bo po Twoim wpisie nabyłem "Pies i klecha: Przeciw wszystkim" i wygląda na to, że był to dobry zakup Ale za nim się za to zabiorę mam jeszcze kilka tytułów do przeczytania.

Ostatnio gustuję w krótkich formach i podobnie jak EGO połknąłem w ekspresowym tempie "Trupojada" i w sumie jestem dość mile zaskoczony! Zbiór sensownych i stojących na zadziwiająco dobrym poziomie opowiadań (choć nie wiem skąd u mnie przekonanie, że miałoby być kiepsko). Nawet te utwory, które są ewidentnie wzorowane na innych ("Wierna rzeka", "Szczelina") lub te, które wykorzystują oklepane formuły ("Renowator"), czy są po prostu przewidywalne ("Cierpliwość") trzymają niezły poziom. Czyta się bardzo szybko i lekko, co nie znaczy, że brak jest mocnych wrażeń czy klimatu. Podobnie jak EGO za najlepsze opowiadania uważam "Trupojada" Połubińskiego oraz "Na południe od wtedy, na północ od teraz" Palińskiego, do których dodałbym jeszcze "Melodie naszych sąsiadów" Wieczorka. Całość psuje niestety okładka, ewidentnie zapożyczona z polskiego wydania "Broken"
skończyłem wczoraj "I Am Legend" - dawno się zbierałem do przeczytania tego Mathesona, bo uznana książka i wpływ na Romero i w ogóle. w końcu nabyłem książeczkę, z obowiązkową naklejką, że już wkrótce film ze Smithem i czytałem w chwilach wolnych. muszę powiedzieć, że wrażenia bardzo pozytywne. świetny pomysł wyjściowy, dobre epizody, sensowne podejście do tematyki wampirycznej.

aż się boję film obejrzeć
Ja właśnie skończyłem "Sklepik z marzeniami" Kinga i chyba nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że bije film na głowę. Gdyby jeszcze pociągnąć trochę historię Gaunta i jego sklepiku, poznać bardziej jego przeszłość, to wyszłoby genialne dzieło. A tak, jest tylko dobre .

Kilka dni temu skończyłem również "Płatki na wietrze" Virginii C. Andrews, a więc kontynuację rewelacyjnych "Kwiatów na poddaszu". Co prawda nie ma już tu takiej makabry, jak w jej poprzedniczce, ale imho trzyma bardzo wysoki poziom.
Ostatnio dorwalem:

100 best horror books – leksykon, w edycji Stephena Jonesa i Kim Newman. Kupione za parę funciaków z eBaya. Jeśli szanowna Redakcja jest zainteresowana, to chętnie podeśle własne spostrzeżenia na temat niniejszej pozycji (czyli tak zwaną RECENZJĘ), co by nie było że tylko dla „bucerek” piszę :]

Clive Barker: Illustrator Freda Burke’a, we współpracy ze Stevenem Nilesem. Również w promocyjnej cenie, gdyż większość obecnych egzemplarzy jest 3 razy droższa…

Kim Newman

to jest mężczyzna

a co do recenzji to ja mówię - tak. ale nie wiem jaka jest do końca polityka redakcyjna
To wy tu macie jakas polityke? A myslalem, ze anarchie daleko posunieta .
jaka tam anarchia... anarchizm to juz bardziej generalnie nic na sile, takie chyba jest podejscie.
i ja przeczytałem w końcu "H.P. Lovecraft Przeciw światu, przeciw życiu" - lekturka do połknięcia w tempie ekspresowym, co czyni stosunek ceny do objętości dość niekorzystnym. ale ciekawie napisana, ze swadą. nie wiem, może się w końcu wezmę za coś Lovecrafta, a z drugiej strony może co innego Houellebecq'a poczytam?
Platforme
dama zaczytuje się Francuzem, więc mam wszystko do wyboru, częstokroć w dwóch wersjach językowych...
znaczy rozumiem ze po francusku?
znaczy napisałem, że w oryginale?
no to co 2 tlumaczenie?
ajt, dokładnie jak piszesz - po polskiemu i po angielskiemu.
Czytam wlasnie Las ożywionego mitu Roberta Holdstocka – wciągające, niebanalne i pełne mistycyzmu fantasy.
czytam "Ruiny" Smitha i chyba niestety, że po polsku, bo tłumaczenie zdaje mi się mocno kiepskie, bez polotu i jechane literalnie z angielskiego. no nic, dopiero zacząłem, bohaterowie dopiero docierają do dżungli, zobaczymy co dalej.
ja z pytaniem do osób bawiących się w czytanie zagranicznej lektury:
czy ktoś miał kontakt/styczność z:
http://www.amazon.com/Fac...5/dp/0415132061
w jakiejś gazecie wyczytałem (przy okazji artykułu o Oddziałach 731), że sporo dokładnego opisywania rzeczy z Unit 731 znanych z serii MBTS.
no i po "Ruinach". powiem tak, generalnie książka mocna jak diabli, dołująca i trzymająca w napięciu. jest kilka takich patentów, że proszę siadać - chirurgia za pomocą kamienia i noża, winorośl wyłażąca ze śpiwora i sporo innych. klimat i poczucie beznadziei udzieliło mi się podczas lektury. jedno co mnie wkurzało to takie natrętne psychologizowanie bohaterów - nie kupowałem, przynajmniej z początku, ich monologów wewnętrznych. a że cała książka jest nimi przepełniona, to myślałem, że lektura będzie mnie drażnić. ale potem się przyzwyczaiłem, a Smith ma w zanadrzu wystarczająco dużo pomysłów, żeby podtrzymać zainteresowanie czytelnika.

z czasem też przestało mnie irytować tłumaczenie, acz czasami zdarzały się niezłe kfiatki.

teraz "Demon Theory" - może nawet z tego kiedyś recenzja jakaś powstanie, bo książka zapowiada się ciekawie. tylko dobija mnie wachlowanie między tekstem głównym a przypisami.


z czasem też przestało mnie irytować tłumaczenie, acz czasami zdarzały się niezłe kfiatki.


Ha! A ja mam w oryginale, także mnie taka męczarnia nie czeka

A ja wczoraj skończyłem "Damę Tyfusową" Hansa Heinza Ewersa, o której ciekawie i dość wyczerpująco pisał już wcześniej w tym temacie Raziel. I to właśnie dzięki jego uprzejmości i kasie ( ) miałem okazję spędzić kilka godzin czytając tę zacną pozycję grozy. W sumie to myślałem, że będę miał do czynienia głównie z jakimiś klasycznymi ghost story, a tutaj miłe zaskoczenie. Ewers nie stronił bowiem nawet od makabrycznych utworów, które równie dobrze mogłyby powstać w dzisiejszych czasach. Nie dość, że pisane świetnym językiem to jeszcze, jak słusznie Raziel zauwazył, z olbrzymim znawstwem poszczególnych zagadnień. A do tego jeszcze cytaty z niemieckich klasyków, no i człowiek odnosi wrażenie, że jednak jest trochę zacofany z tymi swoimi horrorami Najbardziej przeraziło mnie opowiadanie "Martwy Żyd", ale tak naprawdę praktycznie wszystko co zamieszczono w tym zbiorze mi się podobało. Szkoda, że tak mało i że książka rozlatuje się podczas czytania.
A jak tam "Pająk" Ewersa - ostatnie opowiadanie w tym zbiorku?
"Pająk" bardzo w porządku, aczkolwiek nie było to jedno z najbardziej przerażających opowiadań, jakie czytałem w życiu ale robi wrażenie, zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów tego zbiorku.
ja w przerwie machnąłem "To piekielne kino" Kuczoka. miała być jakaś recenzja z tego, ale chyba sobie daruję, bo w sumie nie ma z czego. ładnie napisane, lubię styl Kuczoka, eryducja błyszczy tu i ówdzie, świetnie się to czyta, ale mimo wszystko nijakie to siakieś...

zacną pozycję grozy.

Cieszę się że jesteś zadowolony!To naprawdę ciekawy autor, szkoda, że nieco zapomniany!

Ja tymczasem zaopatrzyłem sie w wydane przez Chaosium "The Ithaqua Cycle", "The Tsathoggua Cycle" i "Book of Eibon", spędzam więc czas w towarzystwie Wielkich Przedwiecznych, zacnie ukazanych w opowiadaniach C.A. Smitha, A. Blackwooda, A. Derletha, B. Lumleya i in.
Aktualnie czytam "Lunar Park" Breta Eastona Ellisa oraz "Terror" Dana Simmonsa.
Widzę, że Dan Simmons ma powodzenie, bo sam zacząłem jego "Letnią noc". Po pierwszych 50 stronach, wrażenia bardzo dobre. Klimat dzieciństwa plus czyhające zło, zapowiadają dobrą lekturę.
Bret Easton Ellis "Lunar Park" - Ghost story spod ręki autora kontrowersyjnej powieści "American Psycho" i zarazem jego semi-autobiografia napisana w czasie przeszłym. Bret opisuje w niej swoją młodość, a potem fikcyjny związek z aktorką Jayne Dennis i sprawdzanie się w trudnej roli ojca 2 dzieci. Dziwne rzeczy mają miejsce w domu państwa Ellis, a wszystko zaczyna się w noc Halloween. Lalka Terby zdaje się żyć własnym życiem, do Breta przychodzą dziwne maile o 2.40 w nocy - w czasie śmierci jego ojca, w dodatku ktoś a la Patrick Bateman zaczyna mordować postronne osoby zainspirowany opisami zbrodni w "American Psycho". Jakże to odmienna ksiażka do "American..." : nie ma w niej pornograficznego seksu, okrutnej przemocy, jest za to sporo suspensu i nieco satyry zawsze obecnej u Breta. To swoisty hołd Eastona Ellisa złożony Stephenowi Kingowi, także zwłaszcza flaggowi polecam.

Na koniec ciekawostka muzyczna: album Porcupine Tree "Fear of a Blank Planet" bazuje w dużej mierze na "Lunar Park". Kniga z tego wprost wyborna! 666/10.
Czytał ktoś "Ruiny" w oryginale? Interesuję mnie czy fragment
"[...] Koktajl Mołotowa, pomyślała. Sama się zdziwiła, ze zna trę nazwę; wyobraziła sobie Polaków rzucających bezsilnie butelkami w rosyjskie czołgi, daremny, rozpaczliwy gest.[...]
Czy to autor wymyślił, czy tłumaczka chciała "zadowolić" polskiego czytelnika.
Louis Ferdinand Celine „Podróż do kresu nocy” (1932) – „Człowiek to zgnilizna z zawieszeniem” – to zdanie obrazuje skrajnie negatywny stosunek Celine’a do ludzi. Od momentu wydania w 1932 roku "Podróż" cieszy się niesłabnącą reputacją dzieła przeklętego, łamiącego wszelkie świętości, antyhumanistycznego. Jeszcze nigdy nie czytałem tak wściekle nihilistycznej i pełnej jadu książki, ale jej lektura była mi potrzebna wzbogaciwszy mnie o refleksje na temat człowieczeństwa. W ujęciu celinowskim jednostka jawi się jako plugawy wrak, bez sztucznie wykreowanej i narzucanej „moralności” , zdegenerowany do poziomu biologicznego przetrwania, a ludzkość pławi się w bezsensownym okrucieństwie i błahych przyjemnościach. Pozostaje rzeczywistość choroby, z którą Celine - lekarz miał na co dzień do czynienia, wyznaczająca paradoksalny, sprawiedliwy porządek, wobec którego jesteśmy równi i jedyny, na którym możemy być solidarni. Bo „zaufać drugiemu człowiekowi to trochę jak dać się zabić”. Straszna, acz poruszająca książka w sam raz na pożegnanie.

„Jeszcze gorsze jest to, że człowiek pyta siebie, skąd nazajutrz weźmie dość sił, żeby robić dalej to, co wczoraj i już tak od dawna, gdzie znajdzie siłę do tych głupich zabiegów, do tych tysięcznych projektów nie prowadzących do niczego, tych prób wyjścia z przygniatającej konieczności, usiłowań, które zawsze zawodzą, a wszystkie wiodą do tego, by się przekonać raz jeszcze, że losu przezwyciężyć nie można, że trzeba upaść z powrotem pod mur, co wieczór, pod grozą tego jutra, zawsze coraz niepewniejszego, coraz wstrętniejszego. Być może, i wiek przychodzi, zdrajca, i grozi nam gorszym. Człowiek już nie ma w sobie dość muzyki, żeby kazać życiu tańczyć, ot co. Całą młodość poszła już umierać na końcu świata w ciszy prawdy. I dokąd iść poza siebie, pytam was, gdy się już nie ma w sobie dostatecznej dozy szaleństwa? To jest doprawdy agonia, której nie masz końca. Prawdą tego świata jest śmierć. Trzeba wybierać, umrzeć albo kłamać. Ja tam nigdy nie mogłem siebie zabić.”
Wreszcie cos normalnego

Ja mecze
Możliwość wyspy, no jednak do poziomu Platformy juz sie nie zblizyl Francuz ale i tak milo sie czyta
Zerwac paki, zabic dzieci i Zycie szalenca
Good Omens Prachetta i Gaimana – za jedyne 50 pensów (jakies 2 zlote w przeliczeniu na moja rodzima walute).

Zabieram sie tez niebawem za "Labyrinths" Jose Lluisa Borgesa (zbior esejow).

I skonczylem czytac biografie Nine Inch Nails Tommy'ego Udo.
Dan Simmons "Terror" - Uff, blisko 600 stron tej survivalowo-kanibalistycznej odysei za mną. Historia XIX-wiecznej tragicznej wyprawy "HMS Erebus" i "HMS Terror" dowodzonej przez Sir Croziera. Oba statki utknęły w lodzie i dla 129 marynarzy był to początek walki o przetrwanie z chorobami, klimatem, pesymizmem i narastającym głodem. W dodatku w arktycznym piekle czai sie coś jeszcze: mityczna istota żądna ciepłej krwi i rozrywania ciał na strzępy... Przygodowy horror Simmonsa, uznanego autora literatury fantastycznej (której co do zasady unikam) zabiera czytelnika w otchłań arktycznej grozy. Jest to doprawdy książka pełna wiarygodnych, niekiedy wręcz fascynujących postaci (doktor Goodsir), a ilość historycznych źródeł, które Simmons przewertował w celu jej napisania robi wrażenie. Polecam.

http://czytelnia.onet.pl/0,29804,0,1,nowosci.html

Czytał ktoś "Ruiny" w oryginale? Interesuję mnie czy fragment
"[...] Koktajl Mołotowa, pomyślała. Sama się zdziwiła, ze zna trę nazwę; wyobraziła sobie Polaków rzucających bezsilnie butelkami w rosyjskie czołgi, daremny, rozpaczliwy gest.[...]
Czy to autor wymyślił, czy tłumaczka chciała "zadowolić" polskiego czytelnika.

Jest, jest
"A Molotov cocktail, she thought. It seemed odd to her that she should know the name for this; she pictured Poles throwing them impotently at Russian tanks, a futile, desperate gesture".
Jakub Małecki "Błędy" - dość świeże nazwisko na polu polskiej literatury grozy, dotąd kojarzone przede wszystkim z pojedynczych opowiadań w periodykach fantastycznych i utworu w zbiorze "Trupojad". Mimo to, "Błędy" to kawał porządnej lektury. Jeśli o mnie chodzi, to kupuję wszystkie historie opowiedziane przez Kubę, ze szczególnym wyróżnieniem dla "Dłoni" i tytułowych "Błędów", gdzie autor daje popis swojej wyobraźni. Pełno tu szaleństwa, różnych obsesji oraz zwykłych ludzkich słabości. Jako, że akcja utworów toczy się w Poznaniu, lektura powinna zainteresować ludzi pochodzących z tamtych rejonów. Ze swej strony polecam, bo sam rozłożyłem książkę w dwa wieczory
Ponownie dzięki M@rio za namiar Co prawda zupełnie nie kojarzę opowiadania Małeckiego z "Trupojada", ale mylę, że warto sprawdzić, czy przypadkiem cos ciekawego nie rodzi się na naszym rodzimym poletku literatury grozy.
Czytam obecnie The Hollowing Roberta Holdstocka, czyli trzecia część sagi o lesie Ryhope. Nadal trzymająca jednak wysoki poziom.
Wczoraj w nocy skończyłem czytać "Ruiny" i jestem w sumie dość zaskoczony. Trochę mi się nie chciało wierzyć, że książka z takim banalnym pomysłem wyjściowym może dostarczyć tyle emocji! A to jest horror z prawdziwego zdarzenia i gdyby nie Jack Ketchum to pewnie byłoby to najlepsza powieść jaką przeczytalem w ciągu ostatnich paru miesiecy. Inteligentna, przerażająca a miejscami również przygnębiająca opowieść o przetrwaniu od której ciężko się oderwać: perfekcyjnie napisana, pełna suspensu i zaskakująca. I bardzo w stylu Kinga, tyle że to King mógłby się od Smitha uczyć! Nic dziwnego, że się podniecał, sam chciałby coś takiego napisać! EGO coś tam narzekał na warstwę psychologiczną, ale nie do końca wiem, o co mu chodzi. Chyba że chciał, żeby to był 1000-stronicowy obyczajowy kloc podpisany właśnie przez Stefana

Spoiler (?):
Fragment, w którym Jeff postanawia, że po kłótni nie podejdzie do Amy będę pamiętał do końca życia.

EGO coś tam narzekał na warstwę psychologiczną, ale nie do końca wiem, o co mu chodzi.

chodzi mi o to, że psychologizowanie Smitha, przedstawianie co tam sobie postaci myślą, jest o kant kuli potłuc. irytowało mnie okrutnie, nie kupuję tego. ale być może to tylko ja.

chodzi mi o to, że psychologizowanie Smitha, przedstawianie co tam sobie postaci myślą, jest o kant kuli potłuc. irytowało mnie okrutnie, nie kupuję tego. ale być może to tylko ja.
Dla mnie byla to jedna z większych zalet tej książki. Pomijając fakt, że ma niemal same zalety
I tu się z Mortem zgodzę - od tej książki to King móglby się uczyć. Mistrz ostatnio w slabej formie
hmmm... w sumie nieprecyzyjnie się wyraziłem. nie w samym psychologizowaniu rzecz, bo to może być zaletą, jak najbardziej. mnie na początku książki drażniły myśli bohaterów, bo jechały straszną sztampą, można było przewidzieć co za chwilę sobie pomyślą niemal. potem, albo mi przestało to przeszkadzać, albo Smith zaczął bardziej kombinować. nie pamiętam już, ale książkę mimo tych zarzutów mało sprecyzowanych połknąłem bardzo szybko i podobała mi się. o czem zdaje się meldowałem w niniejszym wątku
„Arcydzieła czarnego kryminału” (Pulp Frictions – 1996) – red. Peter Henning – Czy arcydzieła? Bez przesady. Ale jest w tym zbiorku kilka niezłych opowiadań takich jak „Człowiek, który lubił psy” Raymonda Chandlera, podszyty czarnym humorem „Trup tańczy dalej” Cornella Woodricha czy „Piąta ćwiartka” Stephena Kinga. Trochę raziło mnie nachalne użycie polskiej gwary w opowiadaniu „Sielanka” Jamesa M. Caina, pierwowzoru do „Listonosz dzwoni zawsze dwa razy” – za bardzo śmierdziało mi polską prowincją, ale mimo wszystko antologia dosyć udana. Dostałem ten zbiorek od koleżanki na urodziny (nie bardzo wiedziała, co mi kupić) i całkiem dobrze było zmienić trochę gatunek literacki i zanurzyć się w świat cynicznych detektywów, zdeprawowanych kryminalistów i niebezpiecznych femme fatale. Mam tylko jedno ale: na okładce książki jest wymieniony m.in. James Ellroy? Gdzie jest do diaska jego opowiadanie? Wyparowało...

Mistrz ostatnio w slabej formie
No z jakieś 15 lat będzie Niemniej chciałem się spytać, czy ktoś już czytał "Duma Key"? Polska premiara dopiero za jakieś dwa tygodnie, ale może komuś już wpadła w ręce.

A tak na marginesie to widziałem dzisiaj pierwszą na polskim rynku ksiażkę Bentleya Little "Instynkt śmierci", wydaną przez Ambera. Niestety format i szata graficzna identyczna jak wydawane wcześniej książki Koontza (co ma chyba nawiązywać do jego twórczości, bo w końcu to on odkrył prozę Little'a), co mnie skutecznie odrzuca. Poza tym cena też nie zachęca, jeśli wziąć pod uwagę objętość książki. Zresztą taniej można kupić w oryginale. Czytał już ktoś?
Roberta E. Howarda zazwyczaj kojarzy się z Conanem, Kullem albo daj boże Thurlogiem, ale nieczęsto wspomina się o tym, że jego dobrym kumplem był Lovecraft. Sam także o tym zapomniałem, a tu nagle - wracając z Tatr, na stoisku taniej książki dworca w Krakowie znalazłem 3 opowiadania Howarda w jednej książeczce - ISKRY Warszawa 1987. Całość nosi tytuł: Płomień Assurbanipala (drugie opowiadanie). Książeczka w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy mieści jeszcze dwa teksty - Skrzydła wśród nocy (przygody Salomona Kane'a) oraz Potwór na dachu. Wszystkie opowiadania w znakomitych, egzotycznych klimatach grozy - tropikalnych lasów, pradawnych miast, które kryją tajemnicę, pustyń i katakumb. Na okrasę - esej samego Lovecrafta, który wspomina tragicznie zmarłego w wieku lat 30 Howarda. Książeczka za 7zł - skarb. Aż mnie ściska, że musiałem dawać dyla na pociąg i nie przeszukałem stoiska z tanią książką dokładniej...

Całość nosi tytuł: Płomień Assurbanipala (drugie opowiadanie). Książeczka w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy mieści jeszcze dwa teksty - Skrzydła wśród nocy (przygody Salomona Kane'a) oraz Potwór na dachu. Wszystkie opowiadania w znakomitych, egzotycznych klimatach grozy - tropikalnych lasów, pradawnych miast, które kryją tajemnicę, pustyń i katakumb. Na okrasę - esej samego Lovecrafta, który wspomina tragicznie zmarłego w wieku lat 30 Howarda. Książeczka za 7zł - skarb. Aż mnie ściska, że musiałem dawać dyla na pociąg i nie przeszukałem stoiska z tanią książką dokładniej...
No, no, no... Howard i opowiadania grozy? To musi być ciekawa rzecz! Trzeba się bedzie zaopatrzyć.


Aż mnie ściska, że musiałem dawać dyla na pociąg i nie przeszukałem stoiska z tanią książką dokładniej...
A mnie aż ściska, że masz tę książeczkę No i pewnie, że Howard pisał opowiadania grozy. Gdzieś kiedyś o tym czytałem i zdaje się, że wcale tych opowiadań nie było tak mało. Ale nigdy jakoś nie drążyłem tematu. W ogóle wstydn się przyznać, ale nigdy nie przeczytałem żadnego Kane'a

Co do "Ręki mistrza" (co za tłumaczenie...) to przeczytałem na łamach RM w sumie mało entyzjastyczną recenzję i byłem ciekaw jak Wy odebraliście tę książkę. Tak w skrócie to generalnie autor zarzucił Kingowi, że ten się wypalił i powiela swoje pomysły. Czyli jakby nic nowego.


Najwyższy czas! Ketchuma po prostu trzeba znać!

jużem miał z rozpędu napisać, żebyś się nie egzaltował jak jakiś pryszczaty licealista z tomikiem wierszy pod pachą, ale w sumie... przyznaję rację. Ketchum miszcz!
Znalazłem jeden egz. na allegro http://www.allegro.pl/ite...t_e_howard.html

Przy okazji jest tam jeszcze kilka howardowych pozycji z gatunku grozy Normalnie... radość A dziś na taniej książce nabyłem za 12 zł - Marzenia i Koszmary Kinga, między innymi z moim ukochanym Lovecraftowym - Crouch End - Jest dobrze, szkoda tylko, że w pracy trzeba siedzieć

Znalazłem jeden egz. na allegro http://www.allegro.pl/ite...t_e_howard.html

Jak zwykle się obudziłem... Ale dzięki za namiar!

Złapałem i łyknąłem "Błędy" Małeckiego. Po "Ruinach" każda książka nie miała by większych szans, ale ta nie wybroniłaby się nawet gdybym wcześniej czytał coś nawet bardzo przeciętnego. Muszę przyznać, że bardzo mi się nie podobało i przy okazji zwrócić honor EGO, który ocenił możliwości autora już przy okazji opowiadania w "Trupojadzie". Jak dla mnie zupełnie nietrafiona książka, w której nie ma zupełnie klimatu, a elementy krwawego horroru są wciśniete na siłę, aby w jakiś sposób zaszufladkować powieść. Rozumiem, że całością rządzi absurd i groteska, ale to kompletnie do mnie nie przemawiało. Krzywiłem się z niesmakiem gdy czytałem o pojawianiu się Smerfa Harmoniusza czy ryby (karp?) o imieniu Rafaello, która recytowała idiotyczne wiersze. Do tego dochodzi katastrofalna końcówka o religijnej wymowie i pozytywnym przesłaniu, w której... nie, jednak nie będę zdradzał, ale jest łeeee Ciekawym zabiegiem była za to nietuzinkowa konstrukcja książki - rozpoczyna się kilkoma opowiadaniami, aby w dalszej części przemienić się we właściwą powieść. Przyznaję, że choć byłem lekko zakłopotany robiąc taki przeskok, to jednak wcześniej chyba nie zdarzyło mi się czytać niczego podobnego. Muszę też oddać Małeckiemu, że czasami jego język jest bardzo dobry - niektóre sformułowania, opisy czy zdania czyta się naprawdę wybornie. Nie ma porównania do Orbita, ale jakiś tam potencjał jest. Szkoda, że nikną w samej historii. Raczej daruję sobie kolejne pozycje tego autora.

Muszę teraz, dla równowagi, sięgnąć po coś dobrego. Jack Ketchum do mnie!
A ja na kolejnym polowaniu dopadłem nie tak znowu stare "Zaginiony, ZAginiona" Petera Strauba. Czyta się dobrze, chociaż momentami daje się odczuć jakby książka byłą pisana na ilość, nie na jakość Czy ktoś zna inne przygody głównego bohatera Tima Underhilla? Polecacie?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •