AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
wiem, ze Kinia jedziesz do Hiszpanii, wiec postanowilam wkleic link do strony urzedu miasta Logrono
http://www.logro-o.org/favoritos/asp/web/index.asp
mozna na niej znalezc dokladnie ulice, na tkorej sie bedzie mieszkac i sa rowniez kamerki z kilkuc zesci miasta.
wiesz moze dokadnie gdzie bedziecie mieszkac?
[ Dodano: Wto Lip 25, 2006 2:00 pm ]
To chyba jednak mi zostaje przeprowadzka, bo nikt nie chce do mnie.......
ja sie zastanowie ):))...a daleko to jest od Lagrono..musze zerknac na mapke
[ Dodano: Wto Lip 25, 2006 3:07 pm ]
To chyba jednak mi zostaje przeprowadzka, bo nikt nie chce do mnie.......
Agatko, alez ja chce!!!! Zostaje mi tylko jeszcze meza przekonac
karolina, umiesz już mówić po Hiszpańsku ? Byłaś na jakimś kursie?
Ja narazie nie umiem prawie nic po Hiszpańsku ki nie chce mi sie uczyć samej , licze że jak skończe kurs na prawo jazdy to pójde na kurs hiszpańskiego. Dzięki za link .
A jak ci sie podoba Logrońo? Bo mi sie wydaje że to miasto nie jest za ładne, ja jestem z Krakowa i trudno mi bedzie sie przestawić na coś nowego . Ale dla mnie jestes najważniejsze że nasza rodzinka będzie w komplecie. Bardzo tęsknie za mężem.
z mezem nie mowimy po hiszpansku na tyle, zeby sie porozumiec swobodnie. ja troche rozumiem ale godzej z wypowiedzeniem sie, ale mysle, ze nie bedzie trudno sie nauczyc hiszpanskiego. jak ostatnio bylam troche dluzej..ok.miesiaca i tylko slyszalam hiszpanski to nawet nauczylam sie nowych slowek i moglam powiedziec proste zdanie, ale mi juz z glowy wyparowalo wszystko.
na kurs nie chodze bo nawet nie bardzo mam czas...aele szczerze moiac tym sienarazie nei martwie.
a co do Logrono...ja jestem z Wawy, wiec tez nie bardzo jest porownanie, bo to dosyc malemiasto w porownaniu i do Krakowa i Warszawy, ale takie najgorsze nie jest. mi sie w sumie podobalo. niestety z ang. bylo ciezko. pamietam, ze pol dnia schodzilam sama po miescie, zeby znlezc poczte bo nikt mnie nie rozumial, musialam wrocic sie po rozmowki pol.hiszpanskie
ale ogolnie mi sie podoba. raczej spokojne miasto.
moja rodzina mieszka na ulicy Rey Pastore ... a maz moze niedaleko?
a moze chcesz cos neiduzego przekaazac mezwoi jak bedziemy troche wczensije jechac?
niestety z ang. bylo ciezko
Z angielskim w Hiszpanii jest ciezko nie tylko w Logrono ....
Nom, chociaz podstawowe zwroty powinni znac Na Dominikanie jak bylam to smigali po angielsku. Co prawda nie bylo mi to potrzebne, ale sporo angoli sie tam przewalalo, wiec dla nich jak znalazl.
Nom, chociaz podstawowe zwroty powinni znac Na Dominikanie jak bylam to smigali po angielsku. Co prawda nie bylo mi to potrzebne, ale sporo angoli sie tam przewalalo, wiec dla nich jak znalazl.
no wlasnie...latwiej i szybciej dogadywalam sie po rosyjsku niz po ang. aa jak bylam na obozie w canet de mar to nikt z obslugi hotelowej nie znal w ogole ang wiec na migi sie porozumiewalismy...co tez mialo swoe uroki.
Co sie namachasz lapami to twoje
Co sie namachasz lapami to twoje
ale jak to poprawia sylwetke i muskulature
no i zmaczenie dopinguje do nauki jezyka "tubylczego"
wlasnie chcialam napsiac, ze troche gimanstyki nigdy za wiele
a jeszcze mis ei przypomnialo jak bylam na tym obozie to przychodzili do nas hiszpanie...no i dziewczyny, ktore byly zainteresowane blizsza znajomoscia a nie znaly hiszpanskiego mialy naprawde ciezka prace a najbarziej chcialo mi sie smiac jak zaczynaly z nimi rozmawiac po polsku, ale powoli i glosno..jakby to mialo cos zmienic i nagle tamci mieliby zrozumiec polski
z reszta to samo obserwuje jesli chodzi o rozmowe po polsku z moim mezem...choc on mowi b. dobrze ale obcy ludzie mysla, ze w ogole nei rozumie nic i wlasnie tak samo mowia do niego jak te dziewczyny...mamy wtedy niezly ubaw.
zaczynaly z nimi rozmawiac po polsku, ale powoli i glosno..jakby to mialo cos zmienic i nagle tamci mieliby zrozumiec polski
Tez to zaobserwowalam.
W Hiszpanii, niewiele osob mowi po angielsku, sa to urzednicy, ale tylko niektorzy. Choc coraz bardziej zaczynaja wymagac znajomosci j.angielskiego np. przyjmujac do pracy w bankach i innych urzedach. Szczegolny nacisk polozony jest w miejscowosciach nadmorskich, gdzie duzo przebywa obcokrajowcow.
wymagac znajomosci j.angielskiego np. przyjmujac do pracy w bankach Tak, to prawda, mialam nawet kiedys przyjemnosc rozmawiania z takim jednym. Zostalo mi troche zlotowek i chcialam sie dowiedziec czy wymieniaja w kantorze. Najpierw jakas baba wlazla przede mnie do kolejki. Gdy nadeszla moja kolej mily urzednik najpierw mi powiedzial, ze wszelkie kantorowe informacja, uzyskak jutro, bo bank zamykaja o 14stej. (bylo za 10 min. 14sta). Zapytalam go, czy pracuje w banku potwierdil, ze tak. Na co stwierdzilam, ze odszukanie tej interesujacej mnie informacji to kwestia wcisniecia kilku klawiszy w komputerze. Po kilkuminutowych pertkaktacjach, ze skrot od nich to PLN. Mily urzednik zgodzil sie za mna ze zlotowki istnieja. Na pytanie, czy wymieniaja odpowiedzial tak, ale jutro, bo dzisiaj ten od walut juz sobie poszedl. Wrocilam do tego przekletego banku w srode rano. Dowiedzialam sie po odczekaniu przy biurku fachowca od walut jakies 20minut, by dowiedziec sie, ze jednak zlotowek nie wymieniaja.
Tak, moze sie zdarzyc, ze ktos bedzie mowil po angielsku, ale nie oznacza to wcale, by wiedzial co mowi.
Raz w zyciu zdazylo mi sie, zeby ktos mowil do mnie w Hiszpanii po angielsku. Bylo to zaraz po urodzeniu mojego dziecka i wtedy jeszcze nie kumalam za bardzo po hiszpansku. Musielismy isc z Jasiem do dermatologa, bo mial problemy ze skora. No i przyjal nas taki mlody dermatolog, ktory jak dowiedzial sie, ze ja nie mowie po hiszpansku, a obydwoje z mezem mowimy po angielsku, to postanowil rozmawiac z nami wlasnie po angielsku. Widac bylo jak bardzo duzo wysilku go to kosztuje, ale wszystko tlumaczyl nam po angielsku chyba przez 20 minut. Naprawde bardzo to docenilam, bo mogl przeciez wytlumaczyc wszystko mezowi po hiszpansku, liczac na to, ze pozniej maz powie mi co i jak. Zreszta inni lekarze, z ktorymi mialam do czynienia tak wlasnie robili tlumaczac, ze oni sa biegli akurat w niemieckim lub we francuskim .... (powiedzmy, ze im uwierzylam ). A ten jeden dermatolog byl chlubnym wyjatkiem.
Apropo Logrońo to mąż powiedział że spotyka tam coraz więcej polaków. To fajnie może nie będe tak sama tam.
no to dobrze to slyszec.
jak ja bylam w Logrno to raz slyszalam kobiete rozmawiajaca przez telefon po polsku, ale szczerze mowiac, nie wygladala zbyt ciekawie.
Mąż ostatnio był w przychodni przyszpitalnej i okazało sie że tam pracuje w recepcji polka i na policji spotkał polaka ale nie pamiętam gdzie pracuje konktetnie. W kafejce internetowej także spotkał paru polaków , więc myśle że nie jest tak żle . Mam nadzieje że będe miała z kim pogadać czy spotkać sie . Może ta recepcjonistka bedzie wiedzieła coś więcej o porodach w Hiszpanii i ogólnie o opiece szpitalnej.
no pewnie...bedzie dobrze.
ja jestem dobrej mysli.
Gdyby tak sie jeszcze znalezli jacys Polacy w Vilafranca del Penedes (lub w okolicach), to tez by bylo fajnie ....
Nie wiecie czy w Logrono a może w całym okręcu La Rioja mówią po hiszpańsku czy też może mówią tam w jakiejś odmianie hiszpańskiego tak jak w Barcelonie mówią po katlońsku?
wiesz co, moja rodzina rozmawia po hiszpansku, nie mowili mi nic o jakims innym jesyku (lariojanskim )
Karolina już Ci niedużo zostało do wyjazdu do Logrońo . Jak tam przygotowania? A ja za pare dni zobacze sie z mężem , nie mogę sie już doczekać . Pewnie pare dni mnie nie będzie na forum bo musze pare rzeczy załatwić i nadrobić stracony czas .
no juz odliczam czas.
niestety chyba moj maz nie pojedzie z nami...skomplikowana hostira. strasznie mi przykro, ze zostanie tutaj sam, a to czas switeczny bo mamy ramadan...no ale coz, tak ma byc, wiec sie z tym pogodzilismy. troche mi sie odechcialo tego wyjazdu przez to..ale...tesciowa czeka, zeby wnuczkepierwszy ra zobaczyc, wiec jade.
jeszcze nie mam nic spakowanego, musze zapytac jaka pogoda i co zabrac. bede jechac sama wiec duzo bagazu nie moge wziac bo jeszcze wozek z Amina.
a bedziesz wracac z mezem czy tak jak planowalas troche poznej?
wypytaj meza co i jak:)
Cześć
Właśnie dziś mój mąż poleciał rano do Hiszpanii. Ciężko było sie roztawać ale wiem że za miesiąc dołącze do niego na 99%. Został mi dużo do załątwiania . A jak tam u ciebie Karolina ? Zostało ci już niedługo chyba? I ja mąż jedzie z wami?
serio? a jakimiliniami lecial, bo ja tez 23.09?
Kinia...wrocilam w piatek...jak CI pisalam...Logrono nieduze ale mi sie podobalo i chcialabym tam wrocic.
maz nie polecial z nami niestety, ale naprawde z wyjazdu jestem bardzo zadowlona
Fajnie że już jesteś . To kiedy wracie tam na stałe ? Po nowym roku? Mi zostało jeszcze 2 tyg. do wylotu tzn. dziś ide do lekarki to sie dowiem czy mi wolno.
Mój mąż leciał z Krakowa do Barcelony Skyem a potem dopiero wieczorem miał autobus do Logrono wiec w Barcelonie spędził z 12 g..
[ Dodano: Pon Paź 16, 2006 3:40 pm ]
Pisałaś w innym temacie że w Logrono nie można sie zgubić , nie koniecznie koledzy męża któregoś dnia właśnie sie tam zgubili szukali domu całą noc a jak już wrócili to bez butów , co im sie przydażyło nie chcieli powiedzieć .
no cos Ty....to nie wiem gdzie oni zawedrowali i w jakim stanie ...naprawde nie wiem jak mozna sie tam zgubic. ja juz w tak dalekie miejsca chodzilam, w roznych kierunkach iz awsze znajodwalam droge do domu.
z Barcelony to pociag chyba jedzie z 6h, prawda...torche dlugo, z Madrytu 3 z hakiem.
a kiedy na stale...po nowym roku, mysle, ze do koncaczerwca...mam nadzieje i to jest narazie moje male zyczenie.
Ty jeszcze dwa tyg...zazdroszcze Ci wyjazdu. mnei tutaj dobija szarzyzna i niezadowolone twarze ludzi...mam andzieje, ze Ci sie spodba Logrono, bo naprawde jest tam milo no i ludzie mile nastawieni.
kinia121, Juz tylko tyle Ci zostalo do wylotu? Jak ten czas leci. Koniecznie daj znac co lekarka powiedziala o dzidzi tej mniejszej. Na pewno wszystko bedzie ok! A bedziesz nas odwiedzac?
A bedziesz nas odwiedzac?
No wlasnie? Mam nadzieje, ze o nas nie zapomnisz!
To dobrze że nie można sie zgubić, Z tego co wiem od męża to żona jednego z kolegów wogóle nie wychodzi na miasto bez męża tylko czeka na niego aż wróci z pracy no ja tak napewno bym nie wytrzymała . Ciekawa jestem dlaczego tak jest , boi sie że sie zgubi czy ze ją ktoś zaczepi? nie wiem. Nie moge sie juz doczekać wyjazdu a z drugej strony sie obawiam jak to bedzie , jakoś sie nie mogę zabrać do nauki języka wogóle mi to nie wychodzi. I ciesze sie że tam jest cieplej niż w Polsce bo to zimno mnie już denerwuje.
Odwiedzać was napewno będe , kompa wysyłam pocztą mam nadzieję że dotrze cały.
Wczoraj lekarka powiedzieła że jest lepiej ale mam dużo leżeć i zażywać lekarstwa, nie jest żle ale mogło być lepiej. Dzidzia jest zdrowa ale ja znowu w tym miesiącu za mało przytyłam bo mnie troszke wymiotowalo i lekarka wysłała mnie jeszcze na jakieś badania mam zrobic prube wątrobową . Zobaczymy jak to wyjdzie. Ale i tak cieszcze sie ze sie nie pogorszyło i że mogę lecieć.
To dobrze że nie można sie zgubić, Z tego co wiem od męża to żona jednego z kolegów wogóle nie wychodzi na miasto bez męża tylko czeka na niego aż wróci z pracy no ja tak napewno bym nie wytrzymała . Ciekawa jestem dlaczego tak jest , boi sie że sie zgubi czy ze ją ktoś zaczepi? nie wiem.
serio? to naprawde dziwne jest. ja przeciez tez nie znam jezyka a nie balam sie, zeby mnie ktos zaczepil, bo to nawet mile bylo i dosc czesto obcy ludzie mnie zagadywali i jak juz do konca nie wiedzialam o co chodzi czy jak odpowiedziec to mowilam, z enie mowie po hiszpansku. zawsze byly to mile zaczepki i nigdy nie czulam sie z tym zle. niech sie troche otworzy bo siedziec caly czas w domu...szkoda dnia i czasu.
ja nie mam super zmyslu orientacji a jak mowilam wszedzie trafilam i nigdy nie zgubilam drogi. raz jak juz myslalam z enei wiem gdzie jestem okaalo sie co innego, wiec badz dobrej mysli i si nie boj. jak bedziesz chodzic sama to sie poczujesz pewniej i dasz sobie rade. jezdzilam tez autobusami i nigdy nie bylo tak, ze zle wsiadlam czy pojechalam w inna strone...a teraz troche zametu jest na glownej ulicy Gran Via bo jest wielki remont i przystanki sie pozmienialy to po kilku dniach potrafilam zapytac sie w jaka strone jedzie i w ogole potrafilam troch esie dogadac i nie wiem czy pisalam, ale raz porozmawialam z pewnym dziadkiem po hiszpansku na przystanku.
naprawde zazdroszcze ci wyjazdu, bo ja sie tutaj nie moge przystoswac do zycia z powrotem. Bedziesz z mezem, wiec bedziesz spokojniesza.
zycze jak najlepiej. no i maluszek sie juz tam urodzi. najpopularniejszy wozek to jaki zaobserwowalam to peg perego trophy. co drugie dziecko w taim jezdzi albo nurse i jane. nie wiem jakie sa ceny, ale ubranka sa sliczne...choc niektore strasznie drogie.
zycze zdrowia w takimr azie i mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze
karolina, Jak byłaś w Logrono to widziałaś może wózki z pompowanymi kołami, bo jak rozmawiałam z męzem to powiedział że kiedys widział ale teraz jakoś wszystkie wózki jakie widział na ulicach czy w sklepach to te niepompowane małe.
Odwiedzać was napewno będe , kompa wysyłam pocztą mam nadzieję że dotrze cały.
- To najważniejsze. Powodzenia.
Andzela, dzięki , fajnie że mam was .
Eeeee to widze ze Kinia juz jedna noga w Hiszpanii
i bardzo dobrze
co do gubienia sie w Logrono to (co prawda nigdy w nim nie bylem, jak na razie ale moze byc ze wyladuje tam po nowym roku do pracy) to znam pare osob ktore sie gubia we wlasnym miescie w ktorym zyja 20 czy wiecej lat, to chyba poprostu zalezy od osoby , jkedne maja dar gubienia sie i butow inne nie
pozdrawiem mgliscie - bo Zaragoza zamglona chyba pierwszy raz od 2,5 roku
karolina, Jak byłaś w Logrono to widziałaś może wózki z pompowanymi kołami, bo jak rozmawiałam z męzem to powiedział że kiedys widział ale teraz jakoś wszystkie wózki jakie widział na ulicach czy w sklepach to te niepompowane małe.
bardzo malo jest takich wozkow...glownie firmy Jane, trzykolowe a najwiecej jest taki peg perego trophy...spacerowe sa takie
http://familyshop.com.pl/towar.php?id_tow=334
glebokie
http://familyshop.com.pl/towar.php?id_tow=318
naprawde mysle, ze takie wystarcza bo nie ma tam wyboj..jak np. w warszawie. wiekszosc ma podwojne kolka takie jak w ptym trophy. ma dobre resory, kuzynka ma wlasnie taki i wygodnie sie go prowadzi,w iec mysle, ze to jest dobry wozek.
a i prawie wszyscy w spacerowkach maja taki material...taka "narzute" do wozka, na ktorej siedzi dizecko..chlopcy niebeiskie dziewczynki rozowe.
Kinia! Bierz z duzymi kolami! Zawsze latwiej torowac sobie droge miedzy ludzmi. Nie zauwazylam tutaj zwyczaju puszczania kobiet z wozkiem przodem ani ustepowania drogi. Najlepiej kup wozek terenowy i tuningowany!
A czy juz wiesz kto Ci sie urodzi. Chlopiec czy dziewczynka?
karolina, ja raczej zdecyduje sie na wózek z kołami pompowanymi , jest bardzo wygodny , mam wrażenie że wózek taki z małymi kołami jest mniej wygodny dla dziecka jak i dla mnie .
Agata, mama chyba mi wysle wózek jak takiego nie ma w Hiszpanii a to okaże sie za tydzien, Własnie zastanawiam sie nad takim x-lander x1 http://www.swiatdziecka.p...81c2a52bfc86671 . To zdecydowanie wózek terenowy i tuningowany he he.
A jeśli chodzi o płeć to dwóch lekarzy powiedziało że to zdecydowanie chłopiec. Ale oczywiście to okaże sie po porodzie bo przecież 100% nie mogę dać pewności chociaż lekarze powiedzieli że dali mi 99% . No ja oczywiście sie troszkę tego boje bo z chłopcem jest troszke inaczej niż z dziewczynka ale jakoś rade dam .
Kinia! Bierz z duzymi kolami! Zawsze latwiej torowac sobie droge miedzy ludzmi. Nie zauwazylam tutaj zwyczaju puszczania kobiet z wozkiem przodem ani ustepowania drogi. Najlepiej kup wozek terenowy i tuningowany!
serio? to chba zal;ezy od miasta bo mnie zawsz epuszczali z wozkiem, wie cnie musialam sie przepychac.
\
Własnie zastanawiam sie nad takim x-lander x1
Ja mialam bardzo podobny , wprawdzie 4 lata temu , ale bylam z niego bardzo zadowolona. Duze , pompowane kola ladnie amortyzowaly ,dziecko mialo duzo miejsca w srodku. Same plusy. Jedynym minusem bylo to ze jak gdzies bylam sama a byly schody to bylo mi ciezko wciagac taki wozek pod gorke.
O czym Wy rozmawiacie? Wiedzialam, ze jest kilka typow wozkow, ale mnie przerazenie ogarnia ile i jakie. Na szczescie mnie to omnielo, bo wozek dostalam w prezencie i jestem z niego bardzo zadowolona. Tylko, ze to jest wielka kobyla i zajmuje caly bagaznik. Jesli kiedys bede kupowac wozek, to na pewno wczesniej przymierze do samochodu.
Jesli kiedys bede kupowac wozek, to na pewno wczesniej przymierze do samochodu
no tak to jest b. wazne. my nie mamy samochodu, ale jak kupowlaismy ten pierwszy wozek to sie ledwo zmiescil do bazanika...naprawde sporego. trzeba bylo zdejmowac kola...a wozkow teraz jest cala masa. ja szczerze mowiac wiedzialam, ze che taki a nie inny bo mi sie podpbal i mial popmowane kola i nawet wiecej mnie nie interesowalo i w sumie jestem zadowlona
http://www.misio.pl/chicco-wozek-race-p-3221.html
wyglada jak wyzej tyle, ze starszy model bez skrecanego pierwszego kola
Dla wszystkich Logronowiczów , nie wiem czy wiecie ale najprawdopodobniej za niedługo bedzie tu sklep polski , więc nie tylko duże miasta bedą je miały . Nie wiem jeszcze o szczegółach , co i jak ale sie zobaczy zapewne juz nie długo.
Synek nie wiesz co to beda za imprezy teraz w Logrono ?
No co ciekawe go bedzie sie odbywało w San Mateo ?
Najblizej jest wlasnie San Mateo ale chyba wczesniej beda jeszcze jakies jarmarki na Plaza del Mercado. A San Mateo to chyba jedna z najnudniejszych fiest w Hiszpanii. Encierro jest krotkie, mozna sobie pojsc o 8mej rano na Plaza de Toros (wstep wolny) i popatrzec jak sie ludzie ganiaja z bykami a wieczorem Corrida (wstep platny). Chyba w pierwszy dzien san Mateo mlodziez na ulicach z samego rana oblewa sie winem i obsypuje maka. Do domu powinien wam przyjsc przewodnik po imprezach. W roznych czesciach miasta o roznych godzina dzieja sie rozne rzeczy (festyny, koncerty, degustacje, jarmarki). Dosyc ciekawym wydarzeniem jest "plonacy byk", czyli sztuczne zwierze noszone przez ludzi ziejace fajerwerkami. No i oczywiscie codziennie po zmroku jest pokaz sztucznych ogni.
a kiedy sie zaczyna SM?
Jakos w drugiej polowie wrzesnia
karolina, no właśnie tak pomyślałam że już przyjedziesz na to święto , ale fajnie.
Synek, nie wiem czy byłeś jak było San Bernabo(nie wiem czy dobrze pisze) w wesołym miasteczku . ale tak sie zastanawiam czy w San Mateo tez bedzie?
Co roku jest wiec w tym tez pewnie nie zabraknie
[ Dodano: Sro Sie 01, 2007 8:30 am ]
Odnośnie polskiego sklepu to właśnie rozmawiałam z kobietą która bedzie go prowadzić i on nie bedzie typowo tylko polski ale bedzie można tam dostac także polskie produkty . Też myślę że sklep typowo tylko z polskimi produktami nie pociągnoł by długo a taki "mieszany" moze da rade . Licze ze bedzie można tam czasami kupić kiełbaskę wiejską , czy cóś podobnego . Ja wczoraj byłam w ruskim sklepie i kupiłam sobie ogóreczki kiszone i wafle wszystko polskie a nie ruskie , a tak wogóle to zakupy zrobiłam gigantyczne.
A wlasnie kinia, nie moglem znalezc tego sklepu po tym jak mi ostatnio namiary podawalas... Mozesz mi jeszcze raz napisac gdzie go szukac? Bylbym dozgonnie wdzieczny
Synek, jak idziesz od strony dworca autobusowego po lewej stronie w stronę C/villamediana (w strone chyba placu primavera y , czy jakos tak ) w połowie drogi , najpierw sa chyba dwa sklepy meblowe a potem ten sklepik a zaraz za nim jest jeszcze jakiś sklep spożywczy z warzywami i owocami w skrzynkach przed sklepem , Ten ruski sklep nazywa sie chyba jakoś na ch.... ale dokładnie nie pamietam a i ma taki mały podjazd dla wózków . Nie wiem co jeszcze mogę dodać . Nie wiem czy ten opis cos pomoże , bo tłumacze jak ..... .
Bede szukal bo matka cos tam chciala zebym jej przywiozl ale jak bedzie na miejscu to mi odpadnie robienie zakupow w Polsce
Synek, jak dla mnie to bardzo mały sklep , nie wiem czy dostaniesz cos tam ciekawego , choć może cos fajnego trafisz co Cię interesuje a może raczej twoja mamę. \Napewno trafisz do tego sklepu .
[ Dodano: Czw Sie 02, 2007 3:19 pm ]