AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Tak sobie oglądałem dziś forum i rzuciła mi się w oczy jedna ranga a dokładniej "Pierwszy Buch". Skojarzyło mi sie z moim pierwszym kontaktem z fajka.
Miało to miejsce jakieś 3,5 roku temu w Egipcie. Potem podpalałem u znajomych az a końcu zakupiłem pierwsza fajke. I tak to się zaczęło.
A jak reszta załogi? Gdzie złapaliście swój "Pierwszy buch" , @Shyne: i jak sie zaczeła wasza przygoda z sheeshą?
Fajnie ze powstał taki temat :).
Moj pierwszy buch jak i przygoda z sheesha zaczeła sie jakos w wakacje 2007. Moja była dziewczyna jechała do egiptu , spytala sie co mi kupic , a ja na to sheeshe bo bylem ciekawy jak to dziala jak to sie pali w ogole. Przyjechała , przywiozła mi fajke , wtedy jeszcze nie wiedzialem czy fajka z Egiptu rozni sie od tych kupowanych w Polsce , nawet myslalem ze jest lepsza. Gdy zobaczyłem fajke odrazu złozyłem ją i zapalilem tyton ktory byl dolaczony do fajki - byl to tyton Pistacjowy Nakhli :|. Spalilem jeden cybuch tyton mi nie posmakował lecz sam rytułał bardzo. Po kilku dniach juz mialem fajke Aladina - Amira , teraz mam fajke MYA - Lunar 2er Black , co bedzie teraz ? Juz sie szykuje powoli na zakup nowej fajki :)
A mi się shisha spodobała na wakacjach w Egipcie 2004. Byłem jeszcze wtedy małolacik i gdy mój tata palił, wziąłem sobie od niego buszka. Pamiętam że tytoń był jabłkowy.
W te minione wakacje kupiłem sobie swoją fajkę w Egipcie. Bardzo to polubiłem. Inni moi znajomi palą pety(nie wszyscy ) a ja sobie palę shishe
Narazie nie przymierzam się do zakupu nowej fajki. Moja mi jak narazie wystarczy
Jakoś troszkę ponad roczek temu kumpel przy okazji jakiejś popijawy poczęstował sheesha :) Pamiętam, że jak sie przykleiłem do węża to mnie oderwać nie mogli hehehe. Po tygodniu miałem juz swoja fajke a po następnych dwóch miesiącach obecna Amirę :)
Paliłem chyba wszystkie smaki Nakhli i bardzo duzo Hennawy. Od niedawana zacząłem podpalać inne ale mam jeszcze spory zapas tych dwóch pierwszych hehe.
To tak w skrócie :)
Hmmm chyba mniej więcej w 2001 roku podczas pobytu w Egipcie pierwszy raz spróbowałem fajeczki. Pamiętam, iż na pewno był to smak jabłkowy na 99% Nakhli :) Pamiętam wielkie chyba 80-100 centymetrowe fajki oczywiście ich "rodzimej bazarowej" produkcji. Pamiętam z jakim niedowierzaniem łapałem kolejne buchy dziwiąc się jak dym może być tak delikatny i tak owocowy :) Smak tak bardzo mi posmakował, iz później do końca pobytu prawie codziennie sobie przypalałem. Zresztą zostało mi to do dziś :) Za każdym razem będąc w jak to nazywam "fajkowych krajach" nigdy nie odmawiam sobie zapalenia choć zdaje sobie sprawę, iz w 80% jest to jakiś podły tytoń ;)
U mnie zaczęło się to w lipcu 2007r. U kumpla na imprezie pojawiła się shisha z tunezji przyniesiona przez innego kumpla. Na początku podchodziłem do tego sceptycznie. Długo mnie namawiali żebym spróbował. Po jakis 3h namawiania wziąłem wąż w rękę i...tak już mi zostało do dzisiaj Pamiętam że paliłem kokosa i wiśnia (oczywiście Nakhla). Nie minęło dużo czasu jak na początku sierpnia wracałem od Pihonta z Amirą i paczką 250g 2jabłek Nakhli. Ale to były super wakacje
A ja tak na pewno to nie pamiętam :) Dawno to było temu i jeszcze w Polsce nie mieszkałam stale. Gdy bardzo staram sie przypomnieć to myślę, że to był smak anyżowy czyli popularnie znane podwójne jabłko. Ten smak chyba wszędzie jest najbardziej popularny. Wtedy sheesha mi nie smakowała, dopiero jak niedawno może 5 lat temu trafiłam na guave to zakochałam sie w tym dymie :)
Około dwóch lata temu w wakacje znajomy przywiózł fajkę, nabił dwa jabłuszka Nakhli i po trzech buchach stwierdziłem, że muszę mieć własną:) Warto było spróbować :D
hmm dawno nie wiem dokładnie może jakieś 3 lata temu i tytoń to nakhla truskawka z egiptu tata koledze przywiózł itak sie zaczęło i nie mogę do tej poprzestać :D
W sumie cała przygoda u mnie się zaczęła na zasadzie wyjazdu rodziców do Egiptu. Rzucili hasłem że kupią mi sheeshe :) no i niecierpliwie czekałem, czytałem i oglądałem na necie wszystko o fajkach. Gdy wrócili okazało się ze nie było zbyt dużego wyboru i postanowili mi sprawić coś innego. Jedna byłem już tak nakręcony w temacie ze sam kupiłem sprowadzana nargile za jakiś czas :)
A co do pierwszego bucha to pierwszy był to buch w herbaciarni i pamiętam jak dziś że była to kawowa nakhla :) A z własnej fajki pierwszym tytoniem był 2 jabłka Nakhli :) A dzisiaj siedzę sobie z Amirą i bananowym Serbetli :)
jeszcze jako harcerz (około 7 lat temu), kumpel sprowadził fajkę i tytoń z Dubaju, smak około malinowy. palenie dla samej atrakcji, nie pamiętam już smaku i wpływu fajki na mnie. potem minęło około 6,5 roku i poszedłem ze znajomymi na kilka fajek (w gronie ok.6 osobowym), i od tamtego momentu palę z przyjacielem w domu :)
Zimowe wakacje w Egipcie - pierwszy buszek w kawiarni na terenie hotelu - nie wiem jaka byla firma tytoniu i jaka to byla fajka ale jesli nakhla to rozpalona wspaniale, super smak, 2godziny palenia na 1 nabiciu! tylko zar zmienili, no i jak powiedzialem ze kupilem sobie wczesniej fajeczke to powiedzieli ze te z bazarow sa cienkie- w sumie sie tego spodziewalem ale z tego co dowiedzialem sie czytajac fora po powrocie to az sie zdziwilem ze chlopaki mi to powiedzieli:).
Jakieś 5 lata temu w barze na Świętokrzyskiej spróbowałem Po 3 latach od pierwszego zapalenia stałem się nałogowcem:D:D:D Czasem nie ma dnia kiedy nie zapale, a jak nie pale to myślę jakby tu zapalić:D bo niestety nie mogę palić w domu Może i dobrze, bo tak bym 24h jarał:D:D:D
Moja historia z sziszą zaczęła się od wakacji w Egipcie. Jak tam jechałem nie miałem pojęcia co to szisza . Gdy tam byłem zobaczyłem że wszyscy to tam palą oczywiśćie sprubowałem a jak mi posmakowało to paliliśmy codziennie przez cały tam pobyt a gdy się napiło do tego zimnego piwka luxor czy innego to wygóle wymiatało:D Więc zakupiłem szisze jeszcze na wakacjach została prztestowana:D Głupio wtedy zrobiłem ze wziąłem aby po 1 opakowaniu z każdego smaku bo co się okazało w polsce szybko mi zeszło:D
Witaj syka na Forum :)
Kurów? :) W niedziele spędziłem półtorej godzinie w Kurowie.... w....korku :)
<wygaśnie>
heheh a w jakim województwie bo ja mieszkam w Kurowie koło Lublina:D Jest kika takich miejscowości o nazwie Kurów:D
To było tak...
był sobie taki znajomy co podczas rozmów na gg średnio co drugi dzień pisał :
"zw idę sobie przygotować fajkę"
no więc jak byłam na urodzinach kumpla i ten przygotował fajke to mówie sobie, skoro ktoś może to palić tak często to trzeba spróbować... i to był błąd... bo próbowanie trwało do białego rana
Ale jeszcze w tamtym momencie wmawiałam sobie, że to tylko jednorazowy wybryk.
Pamiętam jak kumpel powiedział, że to się skończy tak, że w końcu kupie sobie własną fajkę... się postukałam w czoło i ...
niedawno kupiłam magiera :P
a wtedy paliłam dwa jabłka nakhli i w sumie nie powaliły mnie na kolana, ale sama zabawa była przednia i to chyba dlatego mi się spodobało :)
Mój pierwszy raz?
Pojechałam na urlop do Turcji i stwierdziłam, że fajnie by było mieć taki gadżet na półce jak srebrna metalowa faja wodna na półce. Nie myślałam o tym, żeby spróbować zapalić, ale jak mi sprzedający na bazarze opuścił 20 euro, dołożył tytoń, węgielki i zestaw ustników, to stwierdziłam, że grzechem było by to zmarnować... i zapaliłam. Od tamtej chwili poszukiwałam jedynie gatunków i smaków tytoniu...
Jest to mój pierwszy post więc proszę o wyrozumiałość
Mój pierwszy kontakt nastąpił niedawno, bo jakieś 2 tygodnie temu. Kumpel kupił sobie fajkę ale nie miał gdzie jej palić więc zaprosiłem go do siebie. Troszkę trwało zanim przygotował fajkę (ja tylko bacznie obserwowałem całą procedurę) po czym już coś bulgotało. Do tego doszła muzyczka (Chezidek - Call Pon Dem ) no i się zaczęło. Po chwili bulgotania kumpel wypuścił z siebie masę białego dymu. Do tej pory jedyny dym jaki miałem możliwość oglądać to dym z papierosów. Szybko poprosiłem go żeby dał mi spróbować no i wpadłem. Miała obowiązywać kolejka ale jak się przyssałem to nie mogłem przestać. Tytoń jaki wtedy miał to był melon Pihont który strasznie mi posmakował. No i tak się zaczęło. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy no i wpadłem na całego. Ale cóż. Lepiej palić faje wodną niż papirosy;]. A jeśli nawet to nie prawda to i tak g*wno mnie to obchodzi bo i tak będę palić. Noszę się z zamiarem kupna własnej fajeczki...
pierwszy raz to gdzies kiedys u jakiegos kolegi. Fajka byla nie za duza, nire za ladna, wegiel sie nie chcial rozpalic a z weza mozna bylo zaciagnac sie woda. Piekne wrazenia prawie jak z pierwszego razu. Dobrze ze potem inny kumpel zmienil moja wizje palenia na grubych wakacyjnych melanzach w Łazach
:) a więc....
Moja przygoda zaczela sie w sierpniu 2008. Razem z przyjaciolmi postanowilismy pojechac sobie na tydzien w jakies ciekawe (egzotyczne:D) miejsce:). Mielismy do wyboru Hel..Chałupy...włądysławowo...lub Jastarnia:) ... Wybor padl na Chałupy bo tam pracuje moja siostra:). pare dni przed wyjazdem wybralismy sie na zakupy... jedzenie i niezbedne zeczy. wracaja z zakupow weszlismy do sklepu kupic papierosy... po chwili rozgladania sie ujzalem mala fajeczke okolo 20 cm. po powrocie do domu zaczelem sie zastanwiac na jej kupnem i namawialem reszte kumpli zebysmy sie zlozyli :) no i dali sie namowic... kupilismy ta fajeczke za okolo 50 zl do tego tyton wegle itd.:) 1 rozpalenie bylo zabawne :P bo wegiel polozylismy bezposrednio na melase hehe imo smak nie byl rewelacyjny a dym hmm jakis tam byl .. to sam rytulal rozpalania fajki bardzo mnie wkrecil ... nastepego dnia po 1 rozpaleniu podszedl do nas jakis koles i powiedzial ze widzial ze mamy szisze :) zaproponowal ze przyniesie swoj tyton i zapali z nami ..... wtedy wlasnie dowiedzialem sie ze najpierw trzeba polozyc sreberko :)....pozniej po zakonczeniu wakacji szisza niestety zostala tam...kolezanka jej nie zabrala:(... od tamtej pory staralem sie rzucic palenie papierosow i udalo sie:) niestety UWIELBIAM palic... i nie moglem sie powstrzymac wiec wpadlem na pomysl ze kupie soie fajke wodna bo dym jest lagodniejszy i ( NIBY zdrowszy:) a przynajmniej nie jest taki ciezki na plucach :) .. tak wiec od 3 tyg jestem posiadaczem MAGIERA a ulubiony tyton to jak narazie ABIR pomarancza :) jak narazie palilem tylko Abira pomaraczne i miete...Serbetli brzoskwinia... :) i nie pamietam co ale smaki to byly kola i wieloowocowe cos:D
PS. jesli jest duza bledow i ciezko sie to czyta to wybaczcie ale tak mam jak pisze na klawiatorze:)
4 lata temu w tunezji piersze buchy= nakhla 2 jabłka bez folli samorozpalajacy sie wegiel prosto na tyton i nawet mi smakowalo tylko dziwilem sie dlaczego mnie boli głowa:P
a to i ja się podzielę mą historyją
Odkąd pamiętam, to dziwne urządzenie co niektórzy zwali shishą, było dla mnie nie lada zagadką. Patrzyłem się na jej smukłą sylwetkę i zastanawiało mnie: ale jak to działa? i skąd tyle dymu? Intrygowało mnie to, ale jako zagorzały przeciwnik papierosów przez długie lata nie tknąłem fajki "w końcu to dym! ja nie palę" - i to było to nieszczęsne tłumaczenie.
Pamiętam jak dziś, jak za czasów gimnazjum, idąc do szkoły, przechodziłem koło takiego małego domku, w której oknie stała właśnie fajka wodna... nigdy nie mogłem się powstrzymać, żeby na nią nie zerknąć, czasem nawet specjalnie wybierałem tą drogę by na nią spojrzeć
Nie miałem pojęcia jak ona działa, jak smakuje dym, kompletnie nic nie wiedziałem - ale coś mnie do niej ciągnęło.
Fajka w pewnym momencie znikła zza okna, a ja też przez zmianę szkoły musiałem zmienić drogę. Minęło kilka lat, do pamiętnej wycieczki szkolnej do Zakopanego pod koniec 2007. Wcale nie miał tam miejsca "pierwszy buch", ale visa-vi naszego pensjonatu w oknie wielkiej chałupy stała przepiękna, zielona trzywężowa shisha z ornamentowanym srebrnym korpusem Wtedy sobie zaprzysiągłem, że zaoszczędzę każdy grosz, ażeby kupić sobie własną fajkę wodną!
Po powrocie, z miejsca dorwałem się do googli i zgłębiałem tajniki kultury fajki wodnej
Niedługo potem z Tunezji wróciła koleżanka, z typową dla tamtego regionu pamiątką kiedy usłyszałem zapytanie "co powiesz na shishanight?" zerwałem się jak głupi! pamiętam tylko telefon, a chwilę później byłem w umówionym miejscu 8km dalej - nigdy wcześniej autobusy tak szybko nie jeździły
I stało się! tamtego wieczora pierwszy raz dotknąłem fajki wodnej, ale na "pierwszy buch" musiałem jeszcze poczekać, bo węgielki o dziwo samorozpalające były ognioodporne.
Po godzince znaleźliśmy się w mieszkaniu znajomego. Koleżanka przygotowuje fajkę, a ja patrzę na to wszystko z oczami jak pięciozłotówki
Był to tytoń wieloowocowy Nakhli, pachniał cudnie, nigdy czegoś bardziej cudniejszego nie wąchałem, miałem ochotę wyskubać tytoń z folijki a już nie wspomnę o aromacie, który unosił się w kuchni - mniami^^
Niestety nie mogliśmy rozpalić fajki przez folijkę, tak więc ją zdjęliśmy i położyliśmy węgiel na żywym tytoniu (niby wiedziałem, że tak nie wolno, ale jak nie dało rady inaczej, to co poradzić ) tytoń zaczął buchać jak zły, a smak pamiętam do dziś, czasem przygryzało ale było przepysznie^^ wypaliliśmy tak kilka nabić, a potem z niewiadomych przyczyn na skroni "usiadł dzięcioł"
ach, potem cudne dwa jabłka nakhli i serbetli cappucino, po którym dostałem ślinotoku
ale to już na własnej fajce, nabytą drogą kupna w czerwcu u legendarnego Pihonta Pana, co na grzybowskiej skrzętnie się ukrywał
Więc tak to były urodziny kumpla rok temu to była chińska fajka ta z tych mniejszych tytoń Abira brzoskwinka przy ostrej muzie na całą chatę( muza z wieży) ostre jaranie i było to tak najpierw rozpaliliśmy ja mówię ej chłopy nie tak zachłannie zostawcie coś dla mnie a oni na to ok masz ja już biorę wtedy kolega się drze stop zrobimy mu o drazu chrzest i tak wziąłem buch podskoczyłem 3 razy i 3 razy klepnąłem się w klatę po czym się s krztusiłem i miałem przez chwile kolebke w głowie to było EXTRA !!!!!!!!!!
heh, wzruszające historie zamieszczacie tutaj Przyjaciele ;)
Mnie do shishy doprowadziły cygara. Ponieważ cygara albo się kocha albo się ich nie zna, ja zakochałem się w nich bardzo łatwo (jeśli będziecie mieli okazje, wejdźcie do humidora lub do niego zajrzycie i powąchajcie...od razu zrozumiecie). Niestety miłość ta była toksyczna zwłaszcza dla studenckiego portfela, dlatego z żalem musiałem sobie popalanie Dominikany i Nikaragui wybić z głowy, przynajmniej do nastania lepszych czasów.
Do shishy miałem zawsze umiarkowanie pozytywny stosunek - ot co, ciekawostka tradycji bliskiego wschodu. Mój dobry kolega, był ogromnym entuzjastą fajki wodnej i kiedy się spotykaliśmy on zawsze o shishy a ja o cygarach. Do momentu kiedy spróbowałem tytoniu, którego nazwy nie znam. Od razu przypasowały mi ogromne chmurki, wyrazisty smak (paląc cygaro trzeba być nie lada skupionym by odszukać poszczególne aromaty), przyjemny zapach w pokoju i brak "kapcia" w papie. ;)
I stało się... ;]
Muszę przyznać, że o ile cygara potrafią zniechęcić wiele osób dookoła, to shishunia zazwyczaj wywołuje pozytywne reakcje (no może prócz środowiska naszych nadopiekuńczych babć i dziadków;)).
Hmm...Shisha? Gadałem kiedyś z kumplem o paleniu, coś wspominał o fajce wodnej, nie wiedziałem o co chodzi i myślałem, że chodzi o bongo... :P No i wpisałem se w google, wbiłem na pewne forum. Poczytałem... Po kilku dniach i ponad 30h na forum zdecydowałem kupić Eco 300... Z youtube'a się nauczyłem jak palić... Potem jakoś poszło... Kasa też idzie :P Ale co tam, fajne hobby... Lepsze to niż granie w Metina xD Pozdro...
To moja przygoda zaczela sie hmm z 4 lata temu.Pierwszego bucha wzialem w Egipcie w jakiejs palarnii;p Swoja fajke kupilem 2 lata temu w Turcji.Tak na serio zaczalem sie interesowac calkiem niedawno.Wczesniej palilem rzadko, raz na miesiac.Mam zamiar kupic nowa fajke i lepsze tytonie;)
Witam
Mnie fajuhą i wszystkim co rasta zarazil Tyszko :
Minal moze rok jak przywiozl swoja do mojej siostry i rozpalil. Wydawalo sie to dzikie i szkodliwe xdd. Wzialem buha i odrazu mi sie spodobaly te piekne kleby dymu wydobywajace sie wprost z moich ust : Potem kolega dostal fajke i zaczelismy probowac i eksperymentowac. Palilem lepsze i gorsze tytonie nie tylko na wodzie .
W koncu Tyszko mi sprezentowal mojego wlasnego Faraona i teraz jaram prawie na okraglo
Wychodzi na to ze odkrywam swoja pasje
dobrze ze jest nas tak duzo!
Hejka :)
Czas i na moją historię bo już się totalnie wkręciłem
Więc zaczęło się w 2008 r. na jakiejś imprezie koleżanki. Spróbowałem i świetnie. Sam fakt że się skusiłem mnie i znajomych zdziwił bo do dzisiaj szczerze nie miałem i jakoś nie mam ochoty palić papierosów (nawet w ustach nie trzymałem) więc znajomi myśleli że się nie skuszę...
Potem to spotkania ze znajomymi i shishą w klubogalerii w W-wa przy pl. Wilsona :)
I w końcu moja własna shishka :) mała radość mojego życia a i mamie się podoba bo ozdoba do pokoju
Czytając wasze przygody zauważyłem, że każdy w końcu kupuje sobie kolejną fajkę i ja tez już o tym myślę