ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Mam pytanie odnośnie twórczości R.A.Salvatore czy zna ktoś jeszcze jego książki inne oprócz Legendy Drizzta? Skończyłem ją czytać i jest świetna i czy inne jego książki też są super?


A czy przypadkiem na końcu książek trylogii nie ma spisu jego wszystkich dzieł i czy przypadkiem po wpisaniu w google R.A.Salvatore na pierwszym miejscu nie wyskakuje jego biografia i bibliografia?

Trylogia Doliny Lodowego Wichru
1988 Kryształowy relikt (The Crystal Shard)
1989 Strumienie srebra (Streams of Silver)
1990 Klejnot Halflinga (The Halfling's Gem)

Trylogia Mrocznego Elfa
1990 Ojczyzna (Homeland)
1990 Wygnanie (Exile)
1991 Nowy Dom (Sojourn)

Chronicles of Ynis Aielle
1990 Echoes of the Fourth Magic
1991 The Witch's Daughter
2000 Bastion of Darkness

Pięcioksiąg Cadderly'ego
1991 Kantyczka (Canticle)
1992 Mroki puszczy (In Sylvan Shadows)
1992 Nocne Maski (Night Masks)
1993 Zdobyta Forteca (The Fallen Fortress)
1994 Klątwa chaosu (The Chaos Curse)

Tetralogia Dziedzictwo Mrocznego Elfa
1992 Dziedzictwo (The Legacy)
1993 Bezgwiezdna noc (Starless Night)
1994 Mroczne oblężenie (Siege of Darkness)
1996 Droga do świtu (Passage to Dawn)

Opowieść Włócznika
1993 Leśne zacisze (The Woods out Back)
1994 Sztylet Smoka (The Dragon's Dagger)
1995 Powrót Zabójcy Smoka (Dragonslayer Returns)

Karmazynowy Cień
1994 Miecz rodu Bedwyrów (The Sword of Bedwyr)
1996 Gra Luthiena (Luthien's Gamble)
1996 Król Smok (The Dragon King)

Wojny Demona
1997 Przebudzenie Demona (The Demon Awakens)
1998 Duch Demona (The Demon Spirit)
1999 Apostoł Demona (The Demon Apostle)
2000 Mortalis (Mortalis)

Ścieżki Mroku
1998 Bezgłośna klinga (The Silent Blade)
1999 Grzbiet świata (The Spine of the World)
2000 Sługa Reliktu (Servant of the Shard)
2001 Morze mieczy (Sea of Swords)

Gwiezdne wojny
2000 Wektor Pierwszy (Vector Prime)
2002 Atak klonów (Attack of The Clones)

Wojny Demona (Saga Druga)
2001 Panowanie (Ascendance)
2001 Transcendence
2003 Immortalis
2001 Trial by Fire
2004 The Highwayman

Trylogia Klingi Łowcy
2002 Tysiąc Orków(The Thousand Orcs)
2003 Samotny Drow (The Lone Drow)
2004 Dwa Miecze (The Two Swords)

Saga Najemnicy
2000 Sługa Reliktu (Servant of the Shard)
2005 Obietnica Króla-Czarnoksiężnika (The Promise of the Witch King)
2006 Road of the Patriarch

Transitions
2007 The Orc King
2008 The Pirate King
2009 The Ghost King
Oczywiście,że jest ale mi chodziło głównie aby się popytać ludzi tych co czytali reszte książek Salvatora oprócz Legendy Drizzta i czy wogóle są fajne ciekawe itp,bo niektóre momenty w jego twórczości mnie nudziły i nie wiem jak z resztą jego książek
A tak a propos to która książka o przygodach Drizzta podoba się wam najbardziej?
Mnie osobiści najbardziej spasował "Nowy dom". Świetna, prawdziwa, dużo przmyśleń, konsekwencja w narracji i Montolio.
Jak ktoś jeszcze nie czytał (wątpię ale mogło się tak zdażyć) to polecam gorąco.


omfg ile się chłopak napisał o.O


wątpię ale mogło się tak zdażyć
Zdarza się, niektórzy mają dobry gust Dla mnie Salvatore to śliczny przykład grafomaństwa i kiepskiego fantasy. Od czasu do czasu można coś w tym stylu przeczytać dla odmóżdżenia, ale na samego S. mam alergię niemalże.
Mnie najbardziej sie podobała cała Trylogia Doliny Lodowego Wichru i druga częśc Trylogu Mrocznego Elfa"Wygnanie".Dużo akcji to najbardziej przypoadło mi do gustu.
i mnie z książek Forgotten Realms tego autora najbardziej przypadła do gustu Trylogia Mrocznego Elfa oraz Pięcioksiąg Cadderly'ego (na ale w sumie czytałem tylko te oraz Trylogia Doliny Lodowego Wichru [w sumie 1/4 tomu i miałem dość ], Tetralogia Dziedzictwo Mrocznego Elfa )
ja jeszcze poleciłbym Kantyczke Salvatore jak dla mnie jest równie super co wszystkie przygody z Drizzt'sem nawet się zastanawiam czy aby znów sobie tego nie przeczytać
jason-24 - wiec masz jeszcze cztery tomiki jakie musisz przeczytać

Kantyczka jest właśnie pierwszą z Pięcioksiągu Cadderly'ego

_________
W sklepie wydawcy: http://isa.pl/k4-Piecioksiag-Cadderlyego.html widzisz 5 tomików w nowszej wersji i dwa tańsze - starsze. Pierwszy tom na samym dole im wyżej tym tom kolejny.
Dzięki Yakushi ale je już czytałem wszystkie mam je w pdf pliczkach i sporo Drizzts'a wszystko co udało mi się w necie wyszperać
No, musze się pochwalić, że zacząłem czytać pierwszą część Trylogii. Póki co, wciągneła mnie jak żadna inna książka wcześniej (notabene nigdy nie czytałem ksiązek dla przyjemności. Ba nawet lektur nie czytuję )
Nie przyznawaj się nawet ;p
Heh Salvatore naprawdę potrafi książki wzięły mnie konkretnie nie mogłem przestać póki nie skończyłem wszystkich jakie miałem po polsku i do tej pory z chęcią bym poczytał po raz kolejny
R.A. Salvatore nie jest wybitnym pisarzem. To na pewno. Ale nie zmienia to faktu, że jego książki czyta się świetnie (choć Trylogia Lodowego Wichru była średniawa). Sama postać Drizzta jest ciekawa, choć światek fantasy cierpi na jakiś 'kompleks Drizzta' - więcej zdarza się dobrych drowowów, niźli prawdziwie złych .

Powiem szczerze, że Salvatore, zaraz po Tolkienie, zafascynował mnie fantastyką.

No i oczywiście najlepsza książka tegoż autora, wspomniany już wcześniej - "Nowy Dom" - chyba jedyna książka Salvatore'a, którą można nazwać wybitną.

Pozdrawiam
Nixos

No i oczywiście najlepsza książka tegoż autora, wspomniany już wcześniej - "Nowy Dom" - chyba jedyna książka Salvatore'a, którą można nazwać wybitną.
Napisałem wcześniej i miło mi, że ktoś myśli podobnie. "Nowy Dom" trzeba koniecznie przeczytać. Pozostałe faktycznie można sobie darować bez straty.
Link

I Trylogia Mrocznego Elfa
II Trylogia Doliny Lodowego Wichru
III Dziedzictwo Mrocznego Elfa
IV Ścieżki Mroku
V Trylogia Klingi Łowcy

wszystko w jednej paczce rar.

wersja elektroniczna dla tych co :
-wolą kupić sobie piwo zamiast książki;
-mają daleko do księgarni

wrzucę jeszcze komiksy...ale później
Najlepsze książki to orginalna Trylogia Doliny Lodowego Wichru. Tam nasz drow ma 200 lat i dojrzałe przemyślenia, jest trochę szalony i ma wisielcze poczucie humoru. Ta niezdecydowana-filozoficzna-jęcząca-maszynka-do-mielenia-mięsa którą Salvatore propaguje w późniejszych tomach (po odmłodzeniu go o 130 lat!!!!) to żenada.

Lubię Pięcioksiąg Cadderlego gdzie przynajmniej główny bohater zachowuje się dojrzale i normalnie.

Niestety to co mogę zarzucić każdej książce tego autora to to, że "[...] Salvatore jest mistrzem w budowaniu dobrych podróbek głębokich postaci. [...] Z całym respektem dla pana S., jego postacie w większości są proste jak konstrukcja cepa. Niedojrzałe, przeżywają swoje problemy tak stereotypowo, że czasem aż boli. Są kryształowo czyści i nawet jak zrobią coś złego, to nie z ich winy."
W swoim życiu czytałem tylko jedną książkę Salvatora, a było to 'Morze Mieczy' - i książka ta wyklarowała moje widzenie tego co pan S. uprawia. Proste, soczyste, 100% heroic fantasy jak sejmitarem rżnął. Nie myślcie, że to źle - to są w sumie proste książki, które bardzo przyjemnie się czyta.

Bo nie da się w nieskończoność czytać coraz bardziej wymyślnych i silących się na oryginalność 'artystów'.

Co najważniejsze, wszystkie książki są sprawnie napisane. Bohaterzy są, jak powiedział kolega wyżej, prości jak konstrukcja cepa. Ale przynajmniej nie da się pogubić w wątku. Ja po przeczytaniu jednej książki wiem WSZYSTKO

I w sumie, jak kiedyś będę miał jakąś forsę już PO zaopatrzeniu się w wódkę a akurat nic ciekawego od Prattcheta nie będzie - wybiorę Salvatora.

PS. Tam wyżej, dzięki za link.
właśnie zacząłem ósmą część Legendy. Nie wie ktoś czy Mroczne Obłężenie i Droga do świtu trafi wkrótce do Legendy Drizzta?

Nie wie ktoś czy Mroczne Obłężenie i Droga do świtu trafi wkrótce do Legendy Drizzta?
Nie ale są przecież dostępne w poprzedniej edycji.
Salvator pisze dobrze, ale nic więcej... mimo to dzięki niemu poznałam lepiej zwyczaje drowów, Podmrok... to bezcenne, dzięki temu można super sesje prowadzić, ale jednak wolę przeczytać sobie Świat Dysku
Może bylibyście tak mili i doradzili mi ile razy w tygodniu robić sesje D&D? Za kilka tygodni zaczynam:)
Hmmm..

Zależy.

Jeśli myślisz o tym poważnie, to oczywiście powinieneś prowadzić jak najwięcej.
Skoro jesteś początkujący, to pewnie nie słyszałeś o czymś takim jak GNI (z ang. Games Number Index)? Pojęcie sformułował Gary Gygax przy okazji wydania D&D 2.0, generalnie jest to taki wzór, z którego oblicza się średnią, którą się powinno utrzymywać, aby coś znaczyć jako Mistrz Gry. Jakoś tak to było chyba:

GNI = (ilość sesji jakie masz zamiar rozegrać w ciągu całego roku) + (twój wiek) / (ilość graczy na sesji) + (zsumowany wiek wszystkich graczy)

No i tam była cała podziałka, z tego co pamiętam, to minimum oscylowało gdzieś w granicach 2,53

Nie pamiętam szczegółów, bo nigdy się tym bliżej nie interesowałem, ale kiedyś wywiązała się z Vincim i Dzwonsonem ciekawa dyskusja na ten temat w sb, może oni będą mogli powiedzieć coś więcej.
Sam nie mam o tym pojęcia Moje sesje uzależnione były od wolnego czasu mojego i graczy, wypadało to średnio raz na tydzień, dwa tygodnie, mi to pasowało, bo mogłem się przygotować, a i gracze się nie przemęczali i nudzili Poza tym, naprawdę ciężko było aby grupka ok 5 osób znalazła na raz wolny czas (chyba, że się powie, że idziemy na wódke ). Mi się wydaje, że to indywidualna sprawa, chyba, że zamierzasz mistrzować na większą skalę, przez internet, ale ja się tak nie bawiłem

BTW. Co to ma do książek R.A.Salvatore?
Hm... może, że sesyjki będą w D&D, a Salvatore pisał o bohaterach w tym światku? xD
Wiecie co?

Jesteście brzydcy, nie bawię się z wami!
Zabieram zabawki i idę gdzie indziej, o!

Gaw, za strzelanie fochów - warn i polimorfoza w kobiete bez rzutu obronnego - Vinci
<Zostawia forum i idzie pobawić się piersiami>
Salvatore to po prostu rzemieślnik, do artysty trochę mu brakuje, z drugiej strony ograniczają go ramy świata Forgotten Realms i zasady D&D.
Jednak mimo, że jego książki nie "odkrywają Ameryki" to czytało mi się całkiem całkiem przynajmniej w porównaniu z innymi autorami piszącymi o Forgotten Realms i D&D

Jednak mimo, że jego książki nie "odkrywają Ameryki" to czytało mi się całkiem całkiem przynajmniej w porównaniu z innymi autorami piszącymi o Forgotten Realms i D&D
Tyle, że zasadniczo po Trylogii Doliny Lodowego Wichru KAŻDĄ książkę czyta się tak samo i jest o tym samym...

Przeczytaj Książki o Elminsterze Greenwooda a zobaczysz co to znaczy nietypowa fabuła... ach ta kapłanka
Czytałem jedną książkę Greenwooda o Elminsterze (jeszcze podczas studiów tak z 6-7 lat temu) w tej chwili nie moge sobie przypomnieć tytułu, jakośnie zachwyciła.
U Greenwooda tak samo jak u Salvatore ze świecą by szukać bohaterów wiarygodnych psychologicznie, większość jest czarna lub biała, a postaci drugo-, trzecioplanowe to w zasadzie manekiny
Zobacz jakie barwnye są postacie z dalszego planu u Sapkowskiego
Zobacz postacie Davida Gemmella które żyją...
E tam, wolę Sapka, bo i po polsku, a tłumaczenie nieco uroku zabiera zawsze.
Co wy porównujecie w ogóle

Co wy porównujecie w ogóle

racja, racja to tak jakby porównywać Michała Anioła z malarzem pokojowym
Lubię takie porównania

Co wy porównujecie w ogóle
Porównuje niezłej klasy polskiego pisarza (Sapkowski) i najlepszego autora książek fantasy jaki chodził po ziemi (Gemmell)...

Ajajaj, nie doczytałem, albo raczej czytałem po pijaku, z tego co pamiętam - polemizował nie będę, bo Gemmela nie znam...
Po prostu sądziłem, że Salvatore'a porównujecie do Sapkowskiego, no a to jednak insza trochę klasa

Ajajaj, nie doczytałem, albo raczej czytałem po pijaku, z tego co pamiętam

Oj, bez Vinciego, wstydź się! xD
Ja się teraz Ciebie boję, obracasz się w towarzystwie jakiś sadystek
Czytam właśnie 3 część Trylogi Mrocznego Elfa i dochodze do wniosku, że książki R.A. Slavadore są bardzo podobne do Harrego Pottera (nawet autorzy imiona chowają:D). Nie są ta książki o wielkiej wartości intelektualnej, nie zawierają rozmyślań na tematy życiowe a jednak czyta się je z zapartym tchem czekając na kolejne ruchy bohaterów.

nie zawierają rozmyślań na tematy życiowe
Niestety zawierają ich aż za dużo... na za niskim poziomie.
Drizzt roztrząsa to co nie trzeba a nie myśli o tym co ważne.

Uwielbiam Drizzta z Trylogii Doliny Lodowego Wichru ale to odmłodzenie go mnie dobiło...
Jak bylem troche mlodszy to czytalem Doline Lodowego Wichru imc RASa i nie czytalo sie chyba najgorzej.. natomaist czytajac niedawno Kantyczke musze stwierdzic, ze pisarkosc pana Salvatore jest dosc niskich lotow. Pomijajac fakt, ze ksiazka byla pisana troszke jakby byla zapisem sesji, to czarno-bialosc bohaterow i bezplciowosc fabuly nie pozwala na zbyt przyjemna lekture.

Zdecydowanie nie zostane fanem tego pana.
Cała literatura fantasy jest literaturą niskich lotów. Nie tylko Salvatore.
Hm, Saiya-jin, nie generalizowałbym aż tak. Zależy to od punktu widzenia - to dyskusja o wyższości marchewki nad pomidorem. Zwykle nie liczy się gatunek (z paroma wyjątkami, typu romanse, albo powieści pociągowe), ale to, co kto zawarł na danych stronach. Fantastyczny świat może zejść na dalszy plan, być nawet tylko metaforą, na pierwszym planie pozostawiając to, co ważne.

Chyba, że mówiłeś tylko o książkach z serii D&D, Warhammera i innych takich. Cóż, pośród nich jeszcze nie znalazłem naprawdę świetnego tomu i raczej to nie nastąpi.

A co do pana Salvatore'a, bo to o nim w końcu jest ten temat... Czytałem z jego książek pierwszych osiem części Drizzta. No więc po kolei...

O ile 'Ojczyzna' miała w sobie jakiś potencjał, choć nie do końca wykorzystany (Drizzt i Zaknafein, relacje między drowami, rodzinami drowów...), to już 'Wygnanie' mniej mi się podobało. Rąbanina taka w sumie. 'Nowy Dom', pomimo wpadania w heroic fantasy to wyskok bardziej w górę (polubiłem Montolia, choć był nieco przerysowany...). I po spotkaniu Bruenora na Podejściu powinna się skończyć ta seria...

... ponieważ zaczyna się tendencja spadkowa. Całą Trylogię Doliny Lodowego Wichru (tak, wiem, że wcześniej napisana...) można włożyć do wora z napisem 'pure heroic fantasy'. Pogonie przez tysiące mil, wygrane walki w czwórkę czy piątkę z całymi hordami stworów, wojna tak nieprzewidywalna, że aż przewidywalna itepe. 'Dziedzictwo' i 'Bezgwiezdna Noc' wyglądają niestety na doróbki do sześciu pierwszych tomów. Proste postacie, proste problemy. Dalej darowałem sobie czytanie serii lawendookiego drowa - szkoda mi było pieniędzy, bo w nagły skok formy nie wierzyłem...

Mimo to, Salvatore'a pochwalę za ładne konstrukcje językowe i przejrzystą strukturę książek. I za to, że można miło spędzić czas na czytaniu jego twórczości. Wzruszać nie wzrusza, do refleksji szczególnie nie skłania (może poza paroma fragmentami 'Ojczyzny' i 'Nowego Domu'), ale czyta się szybko i łatwo. Krótkie rozdziały, podział na części każdej książki i styl, w jakim są pisane. Pod tym względem te książki są 'fajne' (nie umiem tego inaczej określić), ale do doskonałości im brakuje uhuhu, heh.
Ale przecież są dalsze historie nie tylko : trylogia : ja jestem akurat przy "klejnocie halfinga"właśnie drizzt w poprzedniej książce poznał pierwszy raz osobiście Enteriego i sama postać bezdusznego zabójcy jest niensamowita

Ale przecież są dalsze historie nie tylko : trylogia : ja jestem akurat przy "klejnocie halfinga"
Wiem, dlatego opisałem inne jego książki, nie tylko TME. Tych Drizztów to Salvatore machnął chyba trzy trylogie i dwie tetralogie, z jednej tetralogii wypada 'Sługa Reliktu', więc to w sumie szesnaście książek o jednym drowie. Cholernie dużo. Przeczytałem połowę tego, a patrząc po tendencji spadkowej - tą lepszą połowę.

Nie twierdzę, że wydanie kasy na kolejne tomy Drizzta byłoby całkowitym marnotrawstwem, bo czyta się je 'fajnie' i są niezłą rozrywką, ale cóż - fabuła, problemy, główne wątki jakieś wyjątkowe nie są. Albo poszukiwania, albo walki ze *wszystkim*, albo wielka wojna o znanym z góry wyniku (no, gdyby zakończyła się inaczej, byłyby tylko cztery tomy, nie cztery do kwadratu). Fantastyka, świat fantastyczny i walka grają tam rolę pierwszoplanową, a fabuła to tylko pretekst do tego wszystkiego...

Porównywanie książek o Drizzcie z książkami o wyrafinowanym wątku głównym jest jak porównanie (nie mogę się oprzeć...) Diablo i Planescape: Torment. W pierwszym fabuła to pretekst do walki i rzezi, a w drugim - to wokół fabuły oscylują wszystkie wydarzenia.

Tak btw. Tormenta uważam za książkę w oprawie graficzno-skryptowej.


Hm, Saiya-jin, nie generalizowałbym aż tak. Zależy to od punktu widzenia - to dyskusja o wyższości marchewki nad pomidorem. Zwykle nie liczy się gatunek (z paroma wyjątkami, typu romanse, albo powieści pociągowe), ale to, co kto zawarł na danych stronach. Fantastyczny świat może zejść na dalszy plan, być nawet tylko metaforą, na pierwszym planie pozostawiając to, co ważne.
Literatura fantasy to literatura popularna, obliczona na zdobycie jak największego grona czytelników (czyt. kasy). Ona już z założenia jest płaska, prosta i lekka.
trylogia drizzta jest jak najbardziej trylogią genialną.

Ale pan Enteri mi się poprostu podoba . ten jego zawodowy chłód przy mordowaniu kolejnych osób i pan Drizzt

Zresztą ... mam to na komórce więc co mam innego robić na lekcjach jak czytać

trylogia drizzta jest jak najbardziej trylogią genialną.
Chyba sedecymologia. (Taak, internetowe translatory angielsko-łacińskie są świetne).

A jeśli masz na myśli tylko Trylogię Mrocznego Elfa - cóż, do genialności jej trochę brakuje, zwłaszcza 'Wygnaniu'. Ale już dwie pozostałe książki trzymają znacznie wyższy poziom i zgodzę się, faktycznie inne części na tle TME wypadają blado.

Oceniasz książki głównie na podstawie fabuły, a to chyba nie jest kryterium wysokoartystyczne. Książka dobra (z artystycznego punktu widzenia) nie musi mieć rozbudowanej fabuły.

Nie można oceniać literatury popularnej poprzez te same kryteria, z których korzysta się przy ocenie literatury wysokiej. W literaturze popularnej liczy się przyjemność z czytania, liczba czytelników. Mówienie, że nie lubię Salvatore'a, bo tworzy literaturę niskich lotów, jest strzelaniem gola do własnej bramki (chyba, że ktoś go zestawia z naprawdę ambitną twórczością (czyt. nie-fantasy)).
Czytalem w tym samym czasie Deningowskie Strony Bolu i czytalo sie je o wiele szybciej i przyjemniej, wiec jak ty to okreslasz, inna 'ksiazka niskich lotow'.
Przeczytałam wszystkie książki o Drizzcie. Bardzo lubię te książki, ale po 16 staje się to powoli nudne. Osobiście najbardziej lubię trylogię Najemników - tam postacie nie są dobre i szlachetne jak Drizzt.
Jakie to zabawne. Kryterium "dobrości" książki jest to, czy są w nich "zue, mhroczne" postacie.
Może po prostu bardziej skomplikowane, ludzkie?
Z drugiej strony - choć tej całej "Trylogii Najemników" nie czytałem, to, zważając na wątek w jakim się znajdujemy, nie posądzałbym jej o takie postacie

Jakie to zabawne. Kryterium "dobrości" książki jest to, czy są w nich "zue, mhroczne" postacie.

Ani Jarlaxle, ani Artemis, którzy są bohaterami "Najemników", nie są "złymi" postaciami. Jeden jest drowem, a drugi Drizztem bez kochającego ojca.

Należy zaznaczyć, że seria Drizzta jest naprawdę niezłą lekturą. Ale drow i cała jego banda byli wciąż tymi "dobrymi", którzy ginęli, by zmartwychstać, by czynić jeszcze więcej dobra, bla, bla, bla... Mimo moralnych wyborów, saga ta zaczyna nużyć. "Najemnicy" to taki powiew świeżości. Bohaterowie naprawdę dobrych książek nie muszą być z gruntu wspaniałomyślnie wspaniali albo paskudnie źli. I te książki to potwierdzają.
Ja bym nie nazwał tych książek dobrymi.
Saiya-jin, ale napisz czemu
Chciałbym Wam polecić, oprócz Legendy Drizzta i Pięcioksięgu Cadderly'ego, które zostały już wcześniej wymienione, całą sagę noszącą tytuł Wojny Pajęczej Królowej. Części sagi:

1. Upadek
2. Powstanie
3. Potępienie
4. Zagłada
5. Unicestwienie
6. Zmartwychwstanie

Dla zainteresowanych: http://www.literatura.gil...jeczej_krolowej, http://pl.wikipedia.org/w...j_Kr%C3%B3lowej

Każda część sagi jest napisana przez innego pisarza, lecz nad całością pieczę sprawuje Salvatore.

Philip Athans,

A idz ty szatanie - cz 5 to największe gówno jakie czytałem. Do teraz mam uraz do Podmroku (rok się zbierałem by ostatnią część przeczytać)

Saiya-jin, ale napisz czemu
Dlatego, że to zwykła literatura popularna. Bez żadnych innowacji formalnych, bez jakiegoś głębokiego wątku filozoficznego, bez erudycji, bez intertekstualności. Zwykła, schematyczna szmata do poduszki.
Poszczególne tomy są bardzo nierówne. Mnie podobały się pierwsze dwie części, ale dalej z każdym tomem coraz gorzej. Tylko końcówka zaskakuje swoją przewidywalnością (kto przeczytał, wie, że to nie sprzeczność).

Opis walki Grompha z Dyrrem w tomie piątym to najbardziej rozwlekły i najgorszy opis pojedynku na czary, jaki w życiu czytałem. Niedobrze się robi.

Dlatego, że to zwykła literatura popularna. Bez żadnych innowacji formalnych, bez jakiegoś głębokiego wątku filozoficznego, bez erudycji, bez intertekstualności. Zwykła, schematyczna szmata do poduszki.

Może spróbuj przeczytać te książki jeszcze raz? Książki Salvatore'a mają swoje wątki filozoficzne, uwierz mi na słowo. Po prostu facet nie wciska ich na siłę


Książki Salvatore'a mają swoje wątki filozoficzne
Nawet jeśli mają, to w jakim stylu... Lepiej poczytać coś Orwella, czy Bułhakowa.
Ech, ktoś kiedyś powiedział, że rozmowa z dyletantem to strata czasu.
Ja od książek Salvatora rozpocząłem swoją przygodę z fantastyką i dlatego (mimo iż dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że jego książki to 100% Heroic Fantasy które jest dobre ale w małych ilościach... swoją drogą z tego gatunku polecam Prawa i Powinności, tam też jest krystalicznie czysty i wspaniały bohater a mimo wszystko książka wciąga xD) do dziś mam do jego książek sentyment. Co do Wojen Pajęczej Królowej tak jak nigdy nie przepadałem za drowam tak teraz już do reszty ich nie trawię, nie rozumiem jak w D&D tak zapatrzona w siebie rasa z takimi idiotkami jako przewodniczki mogła urosnąć w taką siłę... nie przebrnąłem przez całą serię bo miałem dosyć kapłanek.
Saiya-jin ale ja nawet nie wiem do czego ty teraz pijesz? Że cała fantastyka jest płaska i odmurzdżająca? Większość tak, ale po to fantastyka jest z tym, że zbytnio uogulniasz bo nawet jeżeli nie ma w tym gatunku nic głębokiego, filozoficznego itp. (bo cholera nie ma tam tego być) to jednak potrafią być tutaj książki poważne, zmuszające do myślenia, albo przynajmniej nie nastawione na totalną młuckę. A takie teksty jak ty teraz dałeś pojawiają się zazwyczaj jak nie ma się już argumentów .
No cóż ja też czytywałem przygody Drizzta swego czasu, choć z forgottenów bardziej podobało mi się seria Dragon Lance - czytałem pierwsze cztery części - czyli Smoki czterech pór roku Książki o Drizzcie szybko stały się towarem komercyjnym, a dalej ewoluowały w tasiemca (skojarzenie z telenowelą jak najbardziej słuszne), co dość typowe. Fakt faktem o dobrą fantastykę naprawdę ciężko ostatnio. Ja polecam klasyka Glena Cooka, a potem na deser grę Myth the fallen lords i kolejne części, bo gra klimatem przypomina książki o Czarnej Kompanii, którymi zresztą twórcy się inspirowali. W sam raz jak ktoś ma nudności na sam dźwięk słów heroic fantasy (ja, ja, ja! ) Warto też zapoznać się z twórczością Jacka Piekary - postmodernistyczna fantasy na całego + pulp fiction z mieczami Szczególnie przygody Mordimera Maderdina są warte uwagi a szczególnie ciekawe są relacje Mordimera z aniołem stróżem


Książki Salvatore'a mają swoje wątki filozoficzne
Nawet jeśli mają, to w jakim stylu... Lepiej poczytać coś Orwella, czy Bułhakowa.

Można czytać i Bułhakowa i Salvatore'a, nie widzę problemu

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •