AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Hello
Szukałem po forum odpowiedzi na pytanie, męcząc wyszukiwarkę różnymi hasłami, ale nie znalazłem odpowiedzi więc stawiam posta. Coś pośredniego znalazłem w dawnym temacie dotyczącym popularyzacji shishy, ale to nie to co potrzebuję.
A więc moje pytanie jest: DLACZEGO SHISHA ??
Co was w niej kręci, pasjonuje, urzeka ???
Dla niektórych to zwykły wazon z wodą i dymem, dla innych coś więcej…
Spróbujcie odpowiedzieć na proste pytanie: Co wam się w tym podoba, czym was shisha zainteresowała.
Jeśli ktoś, potrafi to jakoś ładnie ująć, uzasadnić, to proszę napisać.
Ja dzisiaj albo jutro postaram się znaleźć czas i samemu to uzasadnić to, ale nie chcę na razie (w pewnym sensie) narzucać wam moją myśl.
Cos w tym jast takiego... Znaczy się to nie jest tak że w wazie, dymie i cybuchu jest cos szczególnego. Dla mnie ważna jest atmosfera kidy siada się w kręgu na podłodze, podaje wąż (wiem że wedle dobrego zachowania nie powinno się, ale jakoś tak wolę:P), rozmawia.
Fajny temat, dobre ciekawe pytanie.
Jak było u mnie... hmm w sumie przez przypadek (eks) chłopak mojej siostry przywiózł jej z Turcji shishe, więc żeby dowiedzieć się jak to działa zacząłem wertować internet. Z racji tego, że chciałem wszystko dobrze wiedzieć przed pierwszym paleniem znalazłem dość dużo materiałów o fajce wodne. Im więcej czytałem tym więcej wiedziałem i coraz bardziej podobał mi się ten temat. Zafascynowała mnie długa historia fajki wodnej, jej "towarzyskość" i to chyba najbardziej przykuło mnie do tematu nargili. Fajna grupa ludzi i rozmowy przy fajce wodnej to to co najbardziej lubię. Dzięki shishy poznałem (i wciąż poznaje nowych) wielu ciekawych ludzi z którymi cały czas utrzymuje kontakty. Poza tym (prawie) nic mnie tak nie odpręża jak sesja z shishowym dymem. Uroku jeszcze dodaje cały rytuał palenia, to trzeba umieć - dzięki czemu fajka wodna nie jest dla wszystkich. No i smak... Żaden sposób zażywania tytoniu nie dostarcza takich wrażeń.
Podsumowując shishe cenię za klimat jaki czyni, rytuał z nią związany, niepowtarzalne smaki i ludzi jakich przy niej można spotkać.
Ja się zainteresowałem przez kumpla :P Poczytałem w necie dużo, w końcu kupiłem własną i palę ;P Szukam nowych, lepszych smaków, lubię ten dym, smak, to odpręża. :)
dym, bulgotanie idealna rozrywka w towarzystwie nie zakłóca pracy mózgu jak alko lub narkotyki
ni i wspaniały rytuał rozpalania i szykowania fajki ;p
Przede wszystkim rozmowy przy fajce. Strasznie łatwo rozwiązuje się język przy shishy i to nie ważne czy się ludzie znają czy nie. Dodatkowo różnorodność smaków - chyba shisha to jedyna rzecz która może mieć tak wiele smacznych oblicz;)... no i to bulgotanie WSPANIAŁE!!!
Dziękuję wszystkim za odpowiedź i liczę jeszcze na kolejnych użytkowników
Ja jestem posiadaczem fajki wodnej od niedawna. Lubię postrzegać to „narzędzie relaksu” jako magiczny orient. Nie palę zbyt często, bo to jednak używka. Na razie co drugi wieczór (uczę się :) a później zostawię to na weekendy i specjalne wieczory. Gdy nadchodzi wieczór i mam czas zająć się tym, tempo życia zrzucam na wolniejszy bieg. Pośpiech „odkładam na szafkę” i jeszcze cybuch posty a już czuję się zrelaksowany Leci muzyczka lub coś ciekawego w telewizji… pod czas rozpalania węgielka nad kuchenką zapraszam współlokatorów na sesję. Mam z tym mały problem, większość współlokatorów to dziewczyny, które ciężko przekonać do palenia. Od jakiegoś czasu przebywam w Chinach i większość ludzi odbieraj shishę, bardzo negatywnie kojarząc ją z opium, który to narkotyki kiedyś wprowadził ten kraj w niemałe tarapaty. W każdym razie, gdy palę ją w kameralnej grupce, doceniam fajkę jako element jednoczący towarzystwo. Jest niczym dotychczas spotkanie ze znajomymi przy herbacie, kawie lub piwku. Do tego, stanowi nadal coś nowego dla nas wszystkich, zatem stwarza również wrażenie doznawania wspólnie jakiejś małej nowej przygody.
Do palenia w towarzystwie, mogę również zaliczyć coś co nazywam „chmurką online”. Często dzwonię do znajomych na skype, po paru dniach od zakupu mojej „Chinki” przekręciłem do dobrego znajomego (posiadacza shishy). Z tej okazji postanowiliśmy rozpalić swoje sziszki i puszczając buszki w kamerkę wymienić się poglądami i doświadczeniami z nią związanymi. No taki bajer.
Inny powód (lub wciąż ten sam), dla którego lubię czasami rozpalić shishe jest ten relaks w jaki ona mnie wprawia, paląc w samotności w połowie sesji lubię czasami zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że przenoszę się z shishą do Tureckich łaźni (w mojej głowie są koedukacyjne haha) lub też początków Chińskiej dynastii Ming, kiedy to shisha weszła na dwory cesarskie.
Ostatnio w moim życiu odkryłem kolejne zastosowanie tego pięknego wynalazku. Mam na myśli drobne urozmaicenia życia intymnego Klimatycznie przygotowany pokój, z orientalną muzyką i kadzidełkiem. Wygodne łoże, rozpalona shisha i kobieta :-] Nazwijmy to: double chillout haha.
Klimatycznie przygotowany pokój, z orientalną muzyką i kadzidełkiem. Wygodne łoże, rozpalona shisha i kobieta :-] Nazwijmy to: double chillout haha.
Taaaak to bardzo dobre "połaczenie" hehehe :) Tylko muzyka jak dla mnie inna gdyż orientalne dżwieki działaja na mnie mało nazwijmy to intymnie :)
Generalnie fajny temat. Faja dla mnie to nastrój, słabsze oświetlenie, kłęby dymu i rockowe ballady w tle :)
Jakoś nie wyobrażam sobie fajki tak na szybko jak by to był papieros na mrozie :)
Pierwsza fajke palilem w dosc klimatycznym lokalu i jakos widac tam mi zostalo. Lokal nie byl jak u wiekszosci innych osob w kraju arabskim ale we Francji, byc moze dlatego faja nie kojarzy mi sie z orientem.
No w ładnym kierunku idzie dyskusja. Max! masz zakaz pisania w tym temacie hahaha :)
Popieram dannego, nie wyobrażam sobie palenia fajki jak papierosa na mrozie (dobre porównanie). Zawsze gdy przygotowujemy sheeshe dbamy o odpowiednia atmosferę, pomimo że palimy fajke od lat to zawsze jest to dla nas szczególnie nastrojowy moment, no chyba że fajka stoi na stole podczas wizyt znajomych: to co innego.
Co mnie urzeka? Smak i zapach dymu. Wyłamie sie troche i przyznam sie że nie lubię przygotowywac fajki, lubie ją po prostu palić. Nie musze mieć jakiegos super klimatu, mecz w TV i browar też wystarcza :)
Oczywiście wielokrotnie paliłem fajkę w większej lub mniejszej grupie znajomych jednak najbardziej smakuje mi gdy jestem sam. Podczas oglądania filmu, grzebania po sieci czy bezmyślnego leżenia w fotelu przy ulubionej muzyce.
Fajka to dobry dodatek do chwil gdy trzeba się nad czymś zastanowić, coś przemyśleć.
Kiedyś kiedy miałem swoją pierwszą fajeczkę to tylko w plenerze paliliśmy mianowicie -5 stopni mrozu a my na ławeczce siedzimy i palimy przy okazji grzejąc ręce :p to też było swoiste coś co powodowało że ludzie stawali się sobie bliżsi , jednak teraz kiedy rodzice już wiedzą nie palę w plenerze (chyba że jakaś okazja) :)
Początkowo nie byłem pozytywnie nastawiony do tej atrakcji jaką jest palenie fajki, głownie ze względu na moje powiedzmy "uprzedzenie" do papierosów oraz ogólnie - tytoniu. Zawsze miałem do tego negatywny stosunek patrząc na to w następujący sposób - ani to nie ma smaku, ani nie jest po tym lepiej a w dodatku uzależnia i trzeba kasę wydawać. Prosta logika, która do tej pory uchroniła (i nadal chroni) mnie przed papierosowym nałogiem.
Natomiast do fajki wodnej przekonał mnie właśnie smak tytoniu i ten mistyczny dym. Uwierzyłem też, że od tego się nie uzależnia (to jest dość dyskusyjne ale jedno mogę, przynajmniej na swoim przykładzie, stwierdzić - mimo, że palę fajkę wodną od długiego czasu - mogę bez niej żyć ;) ). Razem ze znajomymi zafundowaliśmy sobie dwu-wężową fajkę wodną. Potem przyszedł czas na kupienie własnej fajki.
Zacząłem się zagłębiać w tradycje, kulturę palenia fajki wodnej i wszystko inne co z nią związane. W chwili obecnej czas w którym mogę spokojnie zapalić fajkę wodną jest czasem tylko dla mnie, czasem na relaks i wyciszenie. Chociaż sheesha na wszelkiego rodzaju imprezach również (poza samą przyjemnością z palenia) jest świetnym czynnikiem zbliżającym ludzi, więc cenię sobie samotne palenie jak i palenie w mniejszym lub większym gronie.
Również cała otoczka przygotowania fajki wodnej może zachęcić i wciągnąć. W moim przypadku podsumowanie jest następujące - w sheeshy urzekły mnie wszystkie jej pozytywne aspekty, od walorów smakowych, poprzez całą tradycję oraz kulturę, wygląd, rytuał przygotowania, sposób spędzania czasu, oraz, wcześniej już ujęte, działanie "integrujące".
Dodatkowo, jak zaczynałem swoją przygodę z fajką wodną, była to pewnego rodzaju "nowość" w Polsce i tak na prawdę mało osób miało większe pojęcie na ten temat, dla mnie to był dodatkowy atut fajki wodnej.
Mialem pisac wczesniej, ale 3 dni temu napisalem posta, nie wyslalem, wywalilo mi niebieski ekran i mialem dosc =P
Zdecydowanie "cos nowego i ciekawego" cos co niekazdy zna, nie kazdy potrafi wykorzystac i z czym nawet "mozna sie pokazac"
Zawsze mnie takie rzeczy krecily, rzeczy, ktore "nie kazdy ma" i sa ciekawe.
A szisza jest ciekawa, o tak! Bo coz innego wprowadza taki nastroj? Coz innego potrafi tak zrelaksowac i nastroic do rozmowy w kazdym towarzystwie? I to bez skutkow ubocznych, jak alkohol czy dragi, tu wcale nie potrzebujemy jakiegos horrendalnego ataku na nasze neurony, one same wprowadzaja sie w stan glebokiego odprezenia odbierajac won owocow, likierow, slodyczy, obrazy klebow pieknego, gestego dymu, czujac jak nasze pluca wypelnia chlodny powiew smaku i zapachu... Podajac sobie waz nawiazujemy kontakty, wymieniamy poglady, niewazne czy to na temat wczorajszego dnia czy odleglej historii, kazdemu rozwiazuje sie jezyk i potrafi bez przeszkod wyrazac swoje zdanie.
Dla mnie najwazniejsze jest to by miec do tego dobre towarzystwo, dobry tyton i dobre przygotowanie. Uwielbiam przygotowywac szisze, uwielbiam to robic nie spieszac sie, bo niby gdzie? To ma byc rytual, nie jak jaranie szlugi (btw. dobry tekst i sorry, ze wykorzystuje =P) na mrozie. Wszystko odbywa sie niespiesznie przy muzyce, zasunietych zaslonach... A kiedy juz stawiam fajke w srodku kregu, rozpoczyna sie prawdziwa zabawa, rozmowa, przyjemnosc. Czuje sie lekko natchniony widzac, ze ludziom smakuje to co przygotowalem, ze cieszy ich ta chwila spedzona razem i ten czas, ktory, mimo wszystko, spowolnil swoj bieg...
A dlaczego rozpoczalem przygode z fajka? Bo na pewno to cos na co niemal kazdy reaguje pozytywnie, poczatki u mnie byly ciezkie, kumpel powiedzial mi o sziszy jako narzedziu do palenia "sprzetu" a ja dopiero po przeczytaniu sporej ilosci artykulow wiedzialem "z czym to sie je" Od tamtej pory moj skill urosl, potrafie juz sporo (wliczajac w to dymne koleczka), ale caly czas sie ucze, caly czas probuje nowych smakow i eksperymentuje, bo szisza jest takim zjawiskiem (przeciez nie powiem "przedmiotem"), ze da sie z niej wycisnac naprawde wiele, da sie ja przygotowac w wielu kombinacjach, sama ilosc smakow jaka mamy teraz na rynku daje juz sporo mozliwosci, a co dopiero gdy doliczymy wegle? Sposoby rozpalenia? To co chlupie w dzbanie? A to dopiero poczatek... Po tym poczatku jestes wciagniety juz na stale, nie da sie od tego uwolnic, chcesz dalej probowac i eksperymentowac, bo tego klimatu nie zagwarantuje Ci nic innego, to cos co pokochasz, chyba, ze naprawde jestes odporny na te magie.
Ogolnie z paroma osobami moje zdanie sie pokrywa i tak naprawde to palimy z podobnych powodow, to tez ma swoje znaczenie, ja np: czuje jakies "polaczenie" z ludzmi z forum i mam do nich zaufanie, szacunek oraz pozytywne podejscie =)
Teraz ja wtrącę do tego tematu swoje 2 grosze :)
Temat ok, moja przygoda zaczęła sie od imprezy u kolegi gdzie zobaczyłem i spróbowałem fajkę oraz ogromne wrażenie zrobiła na mnie ilść dymu bo smaku jakoś nie pamiętam.
Następnie namówiłem kolegę by poprosił tate który jechał do egiptu by cos takiego nam kupił a ze byliśmy gnojami to nie byliśmy pewni czy nasza prośba sie spełni, na szczęście sie udało i mieliśmy fajke cały zestaw nakhla truskawka, wegle jakieś i na dobra sprawę nie mieliśmy pojęcia jak to przygotować wiec marsz do domu i wujek Google nam zobrazował co i jak :p bardzo dobrze wspominam pierwsze buchy z naszej fajki co prawda zjaraliśmy sie strasznie ale i tak było fajnie.
Z czasem i z częstszymi sesjami z sheeshą postanowiłem zakupić swoją tak jak to powiedział
Moja przygoda dopiero rozpoczyna się :) Spróbowałem w knajpie i posmakowało jak mało co. Zaczynam właśnie wertować forum w poszukiwaniu wszelkich mądrości :)
Podoba mi się cała ta arabska otoczka, muzyczka i poduchy na podłodze. Troszkę jedzie tandetą ale ma swój urok :) Ale czy chciałbym taką otoczkę robić sobie w domu to szczerze wątpię hehe :)
Troszkę jedzie tandetą ale ma swój urok :)
Hihi =P
Nie no, tandeta nie jedzie, zalezy jak sie do tego nastawisz i co przygotujesz [;
A otoczka sziszowa w domu jest super, wieczorem przy mdlym swietle i klebach dymu... Mmm... =))
mdlym swietle i klebach dymu
mnie to bardziej sie kojarzy z pubem i bilardem niż arabskim klimatem ale jak kto to widzi :)
Nie inaczej Sub nie inaczej. Zadymiony pokój w lokalu tez kojarzy mi się przede wszystkim ze stukiem kija o bile :) Tyle że do bilarda zdecydowanie fajek pasuje bardziej niz fajka ;)
A fajke to lubie ostatnio przede wszystkim w spokoju zapalić, bez stresu, sam, na spokojnie, rewelacja :)
Otoczka sziszowa, to nie otoczka arabska, za ktora srednio przepadam, chodzi o ten "klimacik" a nie zeby bylo "jak w lokalu" =P
Ja jakos sam nie lubie palic, jak juz cos to z bratem =)
Zgodzę się w kolegą powyżej. Atmosfera a la arabska raczej do mnie nie przemiawia (no chyba że ktoś ma na mysli shisha-bar z muzyką, wystrojem, napojami i atmosferą) sam najbardiej lubię palić w nocy na łące (mieszkanie na wsi bardzo tu pomaga) - takie moje prywatne zboczenie.
Zgodzę się w kolegą powyżej. Atmosfera a la arabska raczej do mnie nie przemiawia (no chyba że ktoś ma na mysli shisha-bar z muzyką, wystrojem, napojami i atmosferą) sam najbardiej lubię palić w nocy na łące (mieszkanie na wsi bardzo tu pomaga) - takie moje prywatne zboczenie.
dobre zboczenie U mnie takie zboczenie oznacza wakacje :P