AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
w DVD World (które teraz nazywa się lekko inaczej) zdaje się widziałem recenzję do Grotesque - pono wszystkie Piły, Hostele i inne takie tam to wyglądają jak bajki dla grzecznych dzieci w porównaniu z tym filmem. nie powiem, zaintrygowało mnie. UK premiera DVD jakoś w połowie sierpnia.
DVD World (które teraz nazywa się lekko inaczej) zdaje się widziałem recenzję do Grotesque - pono wszystkie Piły, Hostele i inne takie tam to wyglądają jak bajki dla grzecznych dzieci w porównaniu z tym filmem. nie powiem, zaintrygowało mnie. UK premiera DVD jakoś w połowie sierpnia.
Wygląda nieźle.
http://www.nipponcinema.c...hole_new_level/
ja jestem właśnie po seansie Grotesque i jestem srogo zawiedziony.
nie wiem nawet czy taki Hostel jedynka nie był lepszy
a finałowy idiotyzm w tym azjatyckim filmidle przerósł jeśli nie wszystko to większość rzeczy, które widziałem
potem zedytuje posta i napisze coś więcej, bo jestem czysto po filmie i trzeba iść w kime
I ja też po seansie Szykuje się recka, więc tu krótko i zwięźle, choć pewnie nikogo nie zdziwię pisząc, że film taki jak powinien być, choć nie obyło się bez paru zaskoczeń. Shiraishi zaskakiwał mnie swoimi filmami od dłuższego czasu, a jak zmyślnym i inteligentnym jest facetem świadczą chociażby "Dead Girl Walikng" z heksalogii filmów na podstawie mang Hino, czy "Noroi" jako swoiste połączenie estetyki ghost story i formy paradokumentu. Zważywszy na ten ostatni byłem w pewnym sensie przygotowany na to, że gość może chcieć przetworzyć skostniałą konwencję na coś nowego, w życiu bym się jednak nie spodziewał, że dostanę romans opakowany w ramy ociekającego krwią i śluzem kina ekstremalnego . Tak... juchy, moczu, kału, śluzu, wymiocin i czego tam jeszcze chcecie tutaj z pewnością nie brakuje i choć wbrew moim przypuszczeniom obrazki takie nie wypełniają 100% ekranowego czasu, to fakt faktem, że "Grotesque" zjada na śniadanie cały nowy francuski ekstremizm, amerykański krwawy mainstream, z kolei syfiaste shroty pokroju wybryków Vogela nie ma mają doń startu na innych płaszczyznach. Rzekłbym nawet, że erotyczna groteska nie wzbiła się na takie artystyczne wyżyny od czasów "Guinea Pig 2" Hino i poziom obydwu produkcji jest jak najbardziej porównywalny, tylko rozmijają się one nieco zamierzeniami. Z innej beczki - nawiązań do dwóch pierwszych filmów Hino jest od groma - bo na początku mamy porwanie w wiadomym celu, jest odcinanie kończyn, igła dekomponuje ludzkie oko... można by wymieniać. Czym się zaś różni "Groteska" od kinowego gore pokroju "Piły" czy "Hostela"? Wystarczy spojrzeć na scenkę z naszyjnikami Ponadto jest to 70 minut niczym nie zmąconego, psychofizycznego terroru - co w połączeniu z tragicznym jakby nie patrzeć romansem daje w pewnym sensie nową formułę (przy czym absolutnie nie tak kretyńską jak kolejne party "Saw"), mimo całej masy innych smaczków i nawiązań, które siedzący w temacie powinni wyłapać. Co się jeszcze rzuca w oczy, to totalnie przerysowane sceny finałowe - toż to żonglerka obrazkami rodem z nowej fali japońskich filmów gore, totalnie nieprawdopodobnymi, kiczowatymi, jakby żywcem wyciągniętymi z produkcji pokroju "Machine Girl" czy "TGP" - z tym, że ciągle opakowanymi w filtr przyćmionego, żółtego światła i jak najbardziej poważnej, nieprzyjemnej ekstremy na "serio". Shiraishi pobawił się zatem konwencją i za to ogromny plus, co na wespół z tragicznym romansem i pytaniem o zrewidowanie tezy jakoby człowiek ustawicznie dręczony i zagrożony utratą życia dbał tylko o własną skórę daje faktycznie najbardziej przewrotny kawałek erotycznej groteski od czasów "Królików Doświadczalnych". Pod koniec pozostają więc uczucia mieszane, tyle, że określenie to pada tutaj nie w takim sensie jak użyłbym go zazwyczaj - to lekka melancholia i pesymizm, poczucie tragizmu przedstawionej sytuacji, to znowu świadomość, że reżyser do mnie mrugał... oj będzie klasyk.
Szykuje się recka, więc tu krótko i zwięźle
faktycznie, wyszło Ci !
Grotesque ma jeden poważny minus. wiemy co robi oprawca, ale nie widzimy jak. wszystko zgrabnie zasłonione albo ukryte dzięki ustawieniom kamery, która nie pozwala zobaczyć konkretów. za takie gore czy tam pseudosnufy to ja podziękuje. obcinanie paluchów mega sztuczne. obcinanie sutków dobre, ale widziałem to już wystarczająco dobrze pokazane więc mnie nie rusza. wbijanie gwoździ w moszne absolutnie słabe. zresztą każda scena gore w tym filmie jest słaba. w Guinea Pig czy Naked Blood mieliśmy takie atrakcje z oczami, a reżyser tego śmiesznego filmiku nawet nie potrafi wydłubywania oka pokazać. To już mnie bardziej scena z długopisem w Człowieku Demolce zszokowała. wyjawienie całego sekretu mordercy w ciągu 5 minut w końcówce absolutnie śmieszne i komiczne. albo sie tego nie robi wcale żeby człowiek myślał o co mu chodziło, albo sie to robi powoli i stopniowo, a tu azjatka wyrzuca wszystko w słowotoku co mogło nas interesować w postaci killera.
obok GP2 to nawet nie stoi. w sumie im więcej myśle tym bardziej ciulowy mi sie ten film wydaje.
za takie gore to ja grzecznie podziękuję.
wbijanie gwoździ w moszne absolutnie słabe.
Sorki, ale będę cytować, bo tak mi wygodniej Wydaje mi się, że zasadniczo nie było możliwości inaczej tego zrobić - z miejsca by weszły piksele. Można się bawić w pokazywanie penisów i jajec , ale jak się robi sztucznie do tego zniekształca wygląd i proporcje w konwencji takiego "TGP", ale w ujęciu naturalistycznym bez zamazywania by to nie przeszło (chyba, że odcięty gumiak - jak w łapce psychola, z czego to ustępstwo ze strony cenzury wynikało i wynika nie mam pojęcia szczerze mówiąc, także na jakiej zasadzie i od kiedy, bo przecież w "Niku Darumie" też były piksele). Przynajmniej nie u nich na rynku, bo i te nieszczęsne włosy łonowe - jak króciutkie ujęcie tutaj, czy w "Man, Woman and the Wall" jakimś restrykcjom o ile się nie mylę ciągle podlegają.
Jak zobaczyłem na końcu zwiastuna wesoło sikającą na kamerę CGI krew zrobioną z trzech pikseli to myślałem, że zejdę ze śmiechu z tego świata. Także dux weź sobie odpuść - i tak każdy wie, że dla ciebie każdy trochę mocniejszy azjatycki film, choćby nawet był na maksa słaby i tandetny, to arcydzieło kinematografii i instant classic w jednym
Także dux weź sobie odpuść - i tak każdy wie, że dla ciebie każdy trochę mocniejszy azjatycki film, choćby nawet był na maksa słaby i tandetny, to arcydzieło kinematografii i instant classic w jednym
Oj wierz mi, że nie każdy. Strasznie dużo by tego musiało być, a połowę filmików to zapominam po miesiącu od obejrzenia (co nie powinno cię dziwić, wszak dużo syfu oglądam )
Ale cóż tu tłumaczyć
Nie chodziło o sens wypowiedzi, a o jej formę - trzeba było to od razu po polsku napisać
ej, ale w Grotesque jest też krótkie ujęcie włosów łonowych i nie ma cenzury. pindol w ręce też jest bez cenzury. te ko(s)miczne zoomy w trakcie wbijania gwoździ też są bez cenzury. i zoomy takie że widać tylko jak wbija się w kawałek skóry, ale takie coś to mogę nakręcić i ja. zatem wniosek jest jeden: pan reżyser po prostu nie miał umiejętności, żeby to pokazać realistycznie w oddaleniu żebyśmy widzieli co i jak. bronienie dalej tego syfu mija się z celem dux, bo możesz sobie fantazjować na temat cenzury, ale twórca dał nam wyraźnie do zrozumienia, że nie cenzura jest tu problemem tylko brak skillsów.
ja też jestem wielbicielem azjatyckiego kina, ale trzeba umieć zachować resztki obiektywizmu i jak coś jest kałem to sie tego nie broni tylko i wyłącznie za to skąd pochodzi, kto w nim grał czy kto reżyserował.
p.s. film już jest w UK na dvd.
Tu nie chodzi o obiektywizm, bo ja rozumiem, że film może się nie podobać i przyjąłem nawet do wiadomości dlaczego, mimo iż bardzo oporny jestem Piszesz o fantazjowaniu na temat cenzury - brak precyzji i konkretów to skutek faktu, że co podlega cenzurze, a co nie w Japonii (mimo dosyć sztywnych reguł, utrzymujących się prawie, że w niezmienionej formie od 1907 roku) często bywa dyskusyjne. Stąd włączając pinki to z lat 70,80, czy 90, bądź te nakręcone po 2000 - włosy łonowe są ocenzurowane wraz z narządami płciowymi - mimo tego już w latach 90-tych ustawiczne pojawiały się wyjątki w postaci filmów, gdzie cenzury tej było brak. Wspominany "Man, Woman and the Wall", podobnie jak "Grotesque" zawierał jedną krótką sekwencję w której było je widać - mimo to często gęsto, a właściwie prawie zawsze są one nadal to w twardej pornografii, to w ujęciu softcore zamazywane pikselami, bądź tradycyjnie - obchodzi się to odpowiednimi ujęciami (zresztą gdyby reżyser tutaj z zacięciem typowym dla twórców pinku robił co chwila najazdy na damskie krocze - kwadraciki by się pojawiły ). Nie podlega natomiast wątpliwości, że bezpośrednie ujęcie faceta i genitaliów w kadrze (dodatkowo przydługie wbijanie gwoździ) pikselami by zaowocowało. Można się sprzeczać, czy nabijanie zostało skopane czy nie i zdaje sobie sprawę, że wielu takie szarpane ujęcia nie spasują, ok. Tyle, że sam nie mogę się wypowiedzieć jakby to można było zrobić lepiej, ale scena w takim "bezpośrednim" wydaniu zwyczajnie by nie przeszła bez zniekształceń. I to jest pewne. Nie wiem także na jakiej podstawie wkręcili odciętego penisa, bo dla przykładu, jak sam dobrze wiesz - w "Niku Darumie" kikut był także ocenzurowany (czy wynikało to już z przymusu, czy chorych fantazji Anaru nie mam szczerze mówiąc pojęcia). Skądinąd i narządy płciowe ustawicznie, wywołując dyskusje zresztą, pojawiały się na przestrzeni lat w produkcjach softcore w pełnej okazałości. Dlatego tam wygląda to jak wygląda, a jak wyglądałoby bez rozporządzeń Eirin widać idealnie na przykładzie "Imperium Zmysłów" Oshimy. Oczywiście można wszystko elegancko zanegować co tu napisałem, wszak konkretów z oczywistych powodów (poza żelaznymi regułkami, które jednak ulegają rozmyciu w pewnych warunkach, czy w wypadku pojedynczych filmów i czasów w których powstały) sprecyzować nie mogę
Tu nie chodzi o obiektywizm, bo ja rozumiem, że film może się nie podobać
"Grotesque" jeszcze nie widziałem, ale BBFC bodaj dzisiaj zbanowało ten film:
http://www.bbfc.co.uk/recent/index.php?media=film
It's been banned but they haven't provided an explanation as to why yet.
Info teraz potwierdzone. Ban dla "Grotesque"
http://www.telegraph.co.u...ed-by-BBFC.html
jestem po seansie i cóż mogę powiedzieć... ja się chyba postarzałem, bo mnie takie gore zwyczajnie śmieszy. trochę powtarzając co tu już padło: krwawa łaźnia zrobiona jest słabo - albo kamerę jakoś dziwacznie ustawią, albo w ogóle poza kadrem się akcja rozgrywa. akcji z okiem nie rozumiem - czy ono przecinane, wydłubywane czy w ogóle co.
ten cały wątek miłosny, czy jak go tam zwał - ło matko! to raczej śmieszne było. ok, rozumiem - film się nazywa "Groteska" - czyli ma być absurdalnie, przerysowanie, karykaturalnie i tak dalej. więc może zwyczajnie konwencji nie kupuję? no, ale ten monolog bohaterki na koniec to spokojnie mogli sobie darować, bo o ile niezłym pomysłem była huśtawka emocjonalna - od rozpaczy do nadziei i z powrotem, kwestia ufności w słowa oprawcy, to ta gadka w finale odziera film z resztek tajemniczości i wypada śmiesznie.
do obrazu Hino nie ma startu, wydaje mi się, że do porypania Anaru też nieco brakuje (choć te jelita to grubsza sprawa), a Sato to Shiraishi mógłby buty czyścić. niemniej jednak muszę przyznać, że parę razy się skrzywiłem widząc przez co przechodzą bohaterowie.
mały edit: aha, podobało mi się, że jak oprawca postanowił zafundować parze ostatni w życiu "seks" to choć to, co czynił damie było bardziej dosłowne, to jednak o panu też nie zapomniał