ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

mod edit:
przeniosłem z tematu o japońskich filmach dla zwichrowanych masturbatorów, bo temat zdryfował na offtopa.
g.

Kuku
Heheh, o czym wy tu gadacie - jakieś obleśne zwyrolstwa dla zboczeńców, jakieś zboczone japońskie tytuły które się boje zacytować wogóle a co dopiero oglądać...:twisted:
Padło nawet nazwisko bogu ducha winnego Svankmajera, którego filmy są delikatne przecież, no bo wciąganie chleba nosem i upychanie do uszu to nie jest aż tak straszne. Także karpie ssące palce pani dziennikarki i wszelkie dziwadła nie szokują tak, jak normalne gore oraz wspomnieliscie akcjonistów wiedeńskich...Herman Nitsch, Otto Muhl, Rudolf Schwarzkogler ,Arnulf Rainer...to akurat ciekawi ludzie hehe... Polecam księge "Ewy Kuryluk "Wiedeńska Apokalipsa" Grzegorz pisał, że to panki, że mózg staje!!! doprowadzili performance do skraju możliwości a ta cała krew flaki i ekskrementy tak dawały po łbie że hejas. także samym twórcom, bo na przykład jeden wyszedł przez okno . Fakt, Manzoni zrobił "Gówno artysty" (zapuszkowane odchody) także żywą rzeźbę (podpisywał żywe modelki) Volf Vosteil jeździł autobusem "Zycie jest sztuką i sztuka jest życiem"(Volf) Ben Vautier wystawił sam siebie i napisał manifest ...różne rzeczy się działy w tamtych latach, art brut, akcjonisci, informel, taszyzm,(europejska odmiana inf.), wogole wszystkie odmiany abstrakcji niegeometrycznej...
Jeszcze ciekawsza jest sztuka konceptualna i sztuka uboga , nie będe odbiegał od tematu :idea: ale przejde wprost do JAPONCZYKÓW - była grupa GUTAI ,którą cechował automatyzm psychiczny - działania bez użycia rozumu - spontaniczny akt kreacji, nie jestem pewien czy to oni zarzynali świnie na pokazach zachowując się jak Robert Schmadtke w wannie, czy to nie oni jednak ale na 99 %. Podoba mi się u Kopalińskiego w słoniku opis art brut - sztuka surowa, niechlujna, prymitywna, dziwaczna, wykonywana przez chorych psychicznie lub dzieci, albo mazana na murach; twórczość art. naśladująca taką plastykę.
Gunter Brus i Rudolf Schwarzkogler przedmiotem działań czynili siebie aż do skrajności. (Schawrzkogler wykastrował się i zabił wyskakując przez okno). (o czym wspomniał Grzegorz)"Z perspektywy dwóch wojen światowych i holocaustu motyw apokalipsy, przewijający się w literaturze i sztuce wiedeńskiej na przełomie wieków, nabrał w oczach potomnych znamion proroctwa." - pisze Ewa Kuryluk w Wiedeńskiej apokalipsie.

I teraz zacytuje cosik , bo mie się pisać nie kce za wiele już, palcy bolą i wogóle.

" Gdy w powojennym Paryżu i Nowym Jorku rodziły się sztuka assemblageu, informelu, art.-brut, pop-artu, nowego realizmu, abstrakcji ekspresji w Wiedniu powstała grupa artystów, których działalność pojmować dziś możemy jako sztukę sumienia w pułapce.

Wiedeńscy akcjoniści pojawili się na początku lat sześćdziesiątych jako grupa młodych, skrajnie radykalnych twórców, urodzonych w latach trzydziestych i czterdziestych, potomków zwolenników Anschlusu.

Akcjoniści wiedeńscy, poprzez swą działalność, chcieli zrozumieć, doświadczyć, zadośćuczynić złu, zademonstrować poczucie wstydu i odpowiedzialności za winy ojców, dotykała problemów, których nie chcieli podjąć się ani politycy, ani społeczność austriacka. Świadomi winy, która nie została ujawniona i ukarana, zamknięci w kaftanie bezpieczeństwa sztuki, która mogła przemawiać metaforą bólu i lęku, czy raczej ich symulacją, pogrążali się w nihilizmie, odrazie, orgii bezdennej otchłani piekła.

Hermann Nitsch, urodzony w 1938 roku, wyrastał w doświadczeniu zbiorowej traumy śmierci i sam chciał przeżyćśmierć, którą naznaczone zostały ulice i place europejskich miast w czasie drugiej wojny światowej.

Być uczestnikiem i aktywnym obserwatorem unicestwiania narodu, wiedzieć i znać rozmiar popełnionych zbrodni - taki stan musi wzmocnić poczucie winy. Wiedeńscy akcjoniści przyjęli niejako na siebie rolę kozła ofiarnego, sumienia narodu, który odrzucił swoje grzechy. Akcjoniści swe ponure spektra przeprowadzali we wczesnych latach sześćdziesiątych w położonych daleko od centrum Wiednia opuszczonych suterenach i rumowiskach. Wieszali się na rzeźnickich hakach, wytaczali krew ze swoich żył, nurzali się w ciepłych jeszcze wnętrznościach zaszlachtowanych zwierząt. Zabijali i krzyżowali zwierzęta oraz swoje pohańbione, jak uważali, człowieczeństwo (Hermann Nitsch, Trzydniowe święto, 27-30 lipca 1984 roku).

Otto Mühl swą sztukę widział jako obscenium, a jej estetykę wywodził z rynsztoka i kloaki. Chciał zniszczyć wszystko, co w jego kraju uznano za cywilizację (Dziś juwenalia-umyłem genitalia). Prezentował szokujące symulacje kopulacji, kanibalizmu i koprofilii. (Achtung !! chodzi chyba o koprofagię, ale ktoś coś pomylił hehehe)

Günther Brus, jako kilkunastolatek namiętnie kolekcjonował żyletki, brzytwy, siekiery i noże. W 1960 zanotował w dzienniku: "Wydałem na siebie wyrok śmierci". W trakcie głośnych już w tamtym czasie akcji, które nazywał Samookaleczenia (rok 1965, Wiedeń) bandażował się, gipsował i wiązał, by ciągnąc za sobą bandaże wlec się i czołgać przez centralne ulice Wiednia i główny plac, gdzie po Anschlusie wielotysięczny tłum zgromadził się wiwatując na cześć Hitlera. Brus swoje działania opatrzył komentarzem: "Nie ma to jak masturbować się na tradycji własnej kultury".

Rudolf Schwarzkogler urodził się w 1940 roku, a w wieku 28 lat popełnił samobójstwo. Interesowała go destrukcja własnego ciała, szczegółowa dokumentacja przeprowadzanej operacji samounicestwienia, skrajnego poniżenia. Uważał, że właśnie w odczuwaniu ciała, jego lękach i pamięci tkwią korzenie ludzkich zaciekawień, uniesień, wrogości, agresji, doświadczeń bólu i niezabliźnionej rany. W latach 1965--1966 Schwarzkogler wykonał siedem akcji, które nazwał Degradacjami. Bandażował, wiązał, gipsował Heinza Cibulkę - swego sobowtóra albo, jak mówił, swój "duchowy fantom". Biała, zabandażowana postać żywego człowieka, "scalona" gipsem, w akcjach Schwarzkoglera, była martwa ciałem ale pulsująca życiem myśli, które nie dają spokoju sumieniu. Przerażającą białą kukłę z wyolbrzymioną bandażami głową "powlekał" zakrwawionymi wnętrznościami, nożami, strzykawkami, żyletkami, drutami. Żywe ciało Heinza Cibulki naznaczał niejako swą winą i winą tych, którzy swej winy się wyparli.

Uśmiercał ciało przyjaciela okrywając je jak trupa prześcieradłami, oświetlał lampami używanymi w salach operacyjnych. Biała, obolała postać była tu symbolem zranionej pamięci, która nie potrafi uwolnić się od piętna śmierci. Materiały, które stosował Schwarzkogler w swej istocie są trwałymi nośnikami znaczeń odwołujących się do tego, co pojmujemy jako cierpienie, ale też ochronę i pragnienie ocalenia.

Jego awersja do własnego ciała, obsesja śmierci i śmiertelności wypieranej z życia przez stechnicyzowaną witalność utorowała drogę artystom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych odwołujących się do estetyki gwałtu i poniżenia własnego ciała. Estetyki zrodzonej z doświadczenia przemocy w świecie rzeczywistym, z niezgody na pokorę wobec niesprawiedliwości (Arnulf Rainer, Eva Heldman, Kurt Kven, Mirosław Bałka, Zbigniew Libera, Katarzyna Kozyra, Hans Scheirl, Franko-B.).

Radykalizm akcjonistów wiedeńskich, jego skończona w swej drastyczności forma, wyznaczył drogę kolejnym pokoleniom twórców, dla których sztuka stała się dramatyczną manifestacją walki ze światem samowyzwalającym się od poczucia winy. Artyści właśnie, nie politycy, wzięli na siebie odpowiedzialność za ujawnianie represyjnych mechanizmów władzy, demaskowanie przemocy trwale obecnej w systemach zorganizowanych społeczeństw.

Günther Brus sfotografował się na tle białego płótna, gdy nożem przecinał sobie skórę na brzuchu. Dziś młodzi artyści brytyjscy, niemieccy, włoscy własne ciało uczynili zasadniczym środkiem wyrazu bólu, choroby, poniżenia, protestu, wzgardy wobec współczesnego świata (Mark Qinn, Sarah Lucas, Mona Hatoum, Franko-B.). Sztuka końca XX wieku, idąc tropem akcjonistów wiedeńskich i body art. lat sześćdziesiątych, odrzuca raz jeszcze wszelkie aspekty wyniesienia, metafizyki, estetyki, które przez wieki wiązane były z pojęciem sztuki. (...)



a tu foto Hermana N. z 1962 roku...




ciekawy tekst. odnośnie Akcjonistów, to chyba właśnie Kuryluk stwierdziła, że po nich w galeriach zamiast krwi ścieka raczej sok malinowy, czyli, że gdzieś zabrakło autentyzmu. chociaż patenty jakie industrialowcy wprowadzili do swojego repertuaru całymi garściami czerpały właśnie z dokonań wiedeńczyków.

no ale właśnie, AW to była sztuka, dziwna, radykalna i szokująca. a filmy, które pojawiają się w tym topicu to w większości syf i tandeta. o ile pierwsze dokonania na polu ekstremalnego gore można szanować, jako doświadczenie kina, które całkowicie wywala człowieka z butów, pozostawia z otwartą z zadziwienia paszczą, to wszystkie epigońskie gówna spod ręki Yamanouchiego, Anaru to już jest odcinanie kuponów. ile razy można oglądać, jak pani wyjmują oko, kroją na kawałki czy co tam jeszcze. jaka tu transgresja? po prostu ziew i filmy dla lekko zwichrowanych masturbatorów.
Ło, Kanibalu, aleś się zagotował! Ludzie, co Wy na to? Ja sie nie odzywam, bo kupy i inne takie to nie moja działka tylko EGO i Barta
Filmy dla lekko zwichrowanych masturbatorów - dobrze powiedziane.

Mort - akcjonisci to nie tylko kupy - to także, a właściwie przede wszystkiem gore

Kolejny cytat : "4 czerwca 1962 roku Otto Muhl, Hermann Nitsch i Adolf Frohner -austriaccy "artyści - akcjoniści" - postanowili zamurować się na trzy dni w jednej z piwnic przy Perinetgasse w Wiedniu. Mieli tam - jak sami wyjaśniali -przebywać w atmosferze nieograniczonej swobody, odprężenia, wolni od wszelkich namiętności, aby transponować swoje doznania na kompozycje z blachy, złomu, zużytych materiałów, różnych rupieci, odpadów, mięsa, krwi i tym samym przekształcać cały materialny świat. Będziemy oczyszczeni - pisali - w wyniku owych trzydniowych ćwiczeń, podczas których nie będziemy ani jeść, ani spać, ani pielęgnować swego ciała - naturalnie będziemy bez kobiet - i będziemy oczekiwać uroczystego odmurowania."
28 czerwca 1963 roku akcję Nitscha z rozszarpywaniem jagnięcia
przerwała policja. Planowana akcja Muhla w ogóle nie doszła do skutku.
29 sierpnia 1966 roku Muhl przedstawił list "Instytutu Bezpośredniej Sztuki" informujący o mającym się odbyć w Londynie "Sympozjum Destrukcji w Sztuce" ("Destruction in Art Symposium"), spotkaniu o międzynarodowym
charakterze dla współczesnych artystów, w których dziełach destrukcja stanowi istotę tworzenia. Siedem "destruction events", między innymi Hermanna
Nitscha, przedstawiono w Nowym Jorku w końcu marca 1968 roku. W
tym samym czasie eksperymenty doprowadziły Nitscha do utworzenia teatru orgii i misteriów ("Orgien und Mysterien Theater").
Dla swoich akcji Nitsch potrzebował specjalnej "architektury". W planach teatru orgii i misteriów znalazła się tak zwana główna sala teatralna, gdzie odbywać by się miała większość akcji; następnie "pomieszczenia i urządzenia pomocnicze": rynna na krew, winiarnia, rosarium, owczarnia, chlewnia, obora, miejsce dla białych i czarnych byków, wielki trakt procesyjny, cieplarnia do hodowania kwiatów, chłodnie na ubite bydło, kanały, przez które byłaby przepompowywana krew, rzeźnia, chłodnia do przechowywania zwierzęcych i ludzkich embrionów itp. Nitsch założył, że w tych wnętrzach widz aktywnie, "wszystkimi zmysłami" przeżyje jego "spektakl".
Przyjął też, że będzie prezentował, bez żadnej selekcji tematów, własną psychiczną sytuację. Jego, zwłaszcza malarskie akcje, jako przedłużenie Orgien und Mysterien Theater, o charakterze "katarktycznym", wynikają więc z sadomasochizmu. Malarstwo stanie się - według niego - swoistą liturgią, a teatr czymś w rodzaju święta zmartwychwstania."

A co do kina transgresji, to http://www.dkf.pl/imprezy...queer_show.html są tam opisane ciekawe filmy, które dostępne są nawet na Emule

oraz http://3cinema.art.pl/3cinema.php?akcja=filmy

PS- mam nadzieje, że na tym forum można podawać linki...




ta, w ogole Panopticon to całkiem jest przyjemny periodyk. tylko kufa mój numer o kinie queer mnie opuścił i pożeglował do Inowrocławia, cholera! ale było tam parę ciekawych artykułów.

gdzieś na sieci grasuje wywiad z Pitrusem dotyczący kina eksperymentalnego/undergroundowego - sporo tam ciekawych informacji i filmów do wyszukania. jak ktoś zainteresowany to niech pogrzebie.

tylko tak się zastanawiam, co ostatnie posty tukej mają wspólnego z japońskim ekstremalnym horrorem

a linki sobie dodawaj, nie mamy obsesji na tym punkcie
Po prostu Otto M. Nick Z. czy akcjonisty wiedeńskie soł ciekawsze niż skośne zło !! Dlatego nieco zbaczam od tematu

EDYCJA: Edytuję i coś dopiszę - otórz wkleiłem tu fotę, ale ona nieco duża, ajk się wgrywa, to wybucha komputer i się ciężko przewija - link obok - http://www.subcin.com/subart184.JPG

Aha, no i dzięki za osobny temat Szkoda, że nie ma tu kilku wypowiedzi dorzuconych z tamtego postu, jak Embalmer pisał o filmach Otta M. , Kerna itd, oraz Grzegorza wpisów und viele mehr.

Tak więc ja je tu zacytuje , coby nikt szukać nie musiał :


ja podobnie jak Embalmer, lubię szukać w kinie przeżyć granicznych, transgresyjnych, czegoś czego jeszcze nie było. dlaczego? a dlaczego jedni lubią komedie albo melodramaty? taka konstrukcja psychiczna
a zastanawianie się nad cienką linią między fanem a dewiantem jest cokolwiek dziwne. bo fana/miłośnika łatwo się odróżnia od psychopatów - psychopaci z reguły nie oglądają takich rzeczy!!! proste i jasne.

a po co jeszcze? ja "lubię" jak mi film da po głowie i nie mogę sie otrząsnąć. ostatnimi czasy miałem tak po "Niku Daruma", brrr....


ha! a ja wczoraj w Bordersie wypatrzylem mala ksiazke o filmowych dokonaniach akcjonistow wiedenskich i jak tylko zakupie te pozycje to zdam relacje co ciekawego napisali o tych jakze przemilych panach

w ogole, tu sa takie nieprzebrane zasoby ciekawych lektur, ze zycia nie starczy na przeczytanie tego wszystkiego...
No tak, po raz kolejny okazało się że ciekawośc to pierwszy stopień do piekła. Wiedziony wypowiedziami zamieszcznymi w tym temacie postanowiłem zapoznac sie z twórczościa pana Krena. Zapodałem sobie:
01.57 Versuch Mit Synthetischem Ton
02.60 48 Koepfe Aus Dem Szondi – Test
03.60 Baeume Im Herbst
04.61 Mauern Pos – Neg Und Weg
06.64 Mama Und Papa
07.64 Leda Mit Dem Schwan
10.65 Selbstverstuemmelung
11.65 Bild Helga Philipp
12.66 Cosinus Alpha
13.67 Sinus Beta
16.67 20 September
20.68 Schatzi
37.78 Tree Again
38.79 Sentimental Punk
49.95 Tausendjahrekino

Z szoku wychodzę do tej pory. Tak chorego, pokręconego klimatu nie miałem jeszcze okazji napotakc na swojej horrorwej drodze. Jeżeli uparłbym się by obejrzec je od deski do deski w czasie jednego nocnego posiedzenia to skończyłbym w kaftanie jak nic. Kren ma wyjątkowy talent do wywoływania lęku pozrnie niewinnymi obrazami np. koron drzew czy zdjęć twarzy pokazywanych w krótkich, błyskawicznie prtzeskakujących ujęciach. A co tu dopiero mówic o naprawdę pokręconych filmikach jak słynne Mama und Papa. To jak reportarz z umysłu opętanego!
Teraz trzymam kciuki za mojego znajomego - maniaka ekstermalnego kina grozy - który ma szansę zdobyć 2 płytowy film dokumentalny na temat akcjonistów wiedeńskich. Podobno mocny!
Reasumując - moim zdniem twórczości pana K nie sposób komukolwiek polecić. Na pewnoi jkest szkodliwa dla zdrowia i powinna być opatrzona ostrzeżeniem ministra zdrowia . Kto musi (wiedziony niezdrową ciekawością) i tak obejrzy.
hieh, nie ma co akcjoniści wiedeńscy to nie byli harcerze

razem z damą planujemy sobie niedługo urządzić romantyczny wieczorek i zbadać trzy płyty z filmami szaleńców z Wiednia

razem z damą planujemy sobie niedługo urządzić romantyczny wieczorek i zbadać trzy płyty z filmami szaleńców z Wiednia

Taaak, to jest pomysł na romantyczny wieczór ! Powinni w ogóle wydać jakąś walentynkowa składankę!
Czy w filmie 'Vienna Actionists' vol.1 i vol.2 znajde to o czym mowicie...??

Czy w filmie 'Vienna Actionists' vol.1 i vol.2 znajde to o czym mowicie
Nie widziałem tego filmu, ale czekam na niego i z tego co sie orientuję jest to naprawdę szczegółowy i szokujący dokument. Mój znajomy widział to już i naprawdę mocno zachwalał. Niestety z uwagi na dokumentalny charakter nie znajdziesz w nim pewnie żadnego dzieła w całości, więc proponuję sie rozejrzeć na sieci, zwłaszcza za Krenem. Na IMDB jest olbrzymia lista jego filmów i znalezienie przynajmniej częsci z nich nie powinno być większym problemem.
Obejrzalem juz sobie to slynne 'Mama und papa' i ...zawiodlem sie mocno. Do 'Squirmfest' nawet nie ma co porownywac tego filmu moim zdaniem. Mialo byc mocno, szokujaco, obrzydliwie, a bylo - srednio. Sam film jest nakrecony (kiepski obraz i coparosekundowe zmiany ujec) tak, ze na dobra sprawe zanim zdazysz dobrze wczuc sie w klimat, juz jest nastepne ujecie, potem znowu nastepne i tak bez konca. Ciezko nawet stwierdzic momentami co oni robia, i czy to fikcja filmowa czy krecili na zywca... Generalnie 'Squirmfest' dal mi mocno po łbie, ten film - niestety nie
ekhem, porównywać scat z radykalnym performance z lat '60 to trochę nie teges. za akcjonistami wiedeńskimi stała cała ideologia, to sztuka drastyczna i skrajna, ale sztuka właśnie, a film o jedzeniu gówna i robali to film o jedzeniu gówna i robali - znajmy proporcje!!!
Ale co to za sztuka...? Nie ogladalem innych filmow, ale nie zauwazylem, zeby 'Mama und Papa' niosl ze soba jakis artystyczny przekaz:) Co w tym niby jest takiego fajnego?
wiesz, po jednym krótkim filmie, bez znajomości kontekstu - ciężko się wypowiadać. dlatego przy odbiorze AW dobrze poczytać wcześniej, dowiedzieć się o nich czegoś (choćby to co wklejał Kanibal), bo bez tej znajomości pozostaje tylko szok.
poza tym pamiętaj, że to były lata '60 - performance akcjonistów to był taki kop w mordę dla publiki, że heja, a Squirmfest nieszczęsny to przeca jeno scat. który z twórców większym jest pankiem? dla mnie sprawa oczywista...

Ale co to za sztuka...?

Zgadzam się z tym co napisał powyżej GrzEGOrz. Sam jestem mocno sceptyczny w stosunku do tzw. sztuki nowoczesnej (pod tym względem jestem ciężką konserwą). Większość tego bałaganu uważam za pozbawioną jakiegokolwiek, prócz finansowego, uzasadnienia. Z akcjonistami naprwdę jednak jest inaczej. Za ich walącymi prosto w czoło dziełami stoi naprawdę szerkoi kontekst kulturowy i społeczny, który może nie jest tak czytelny w filmach, ale był dużo wyraźniejszy w performance'ach (chodzi mi tu głównie o sytuację w post-nazistowskiej Austrii). A że byli szczerzy w swoich poglądach na sztukę i nieściemniali dla pieniędzy i poklasku jak to się robi dziś najlepiej swidczą ich porąbane i tragiczne życiorysy. Może więc i w dzisiejszych czasach granica między czubem a artystą jest cienka, ale praktycznie zawsze da się ją jednak dostrzec. Zachęcam Cię Manbehindthesun'nie do zapoznania się z większa ilościa materiałów (zwłaszcza z dokumentem o akcjoinaistach o którym pisałeś!). Może zmienisz zdanie.
Prawda! Działalność akcjonistów to wywlekanie na światło dzienne skrywanych brudów i emocji, które w zapatrzonej w III Rzeszę Austrii były skrzętnie chowane pod dywanik. W kraju, który nie przeszedł dostatecznej denazyfikacji, wciaż jeszcze są starcy z dumą opowiadający o swoich synkach - esesmanach, a obłuda aż szczypie w oczy. Nic więc dziwnego, że takie rzeczy spotkały się z reakcją - czy to akcjonistów właśnie, czy np. pisarzy, jak Jelinek, opluwającą tę niby elegancję na pokaz, pod którą czai się tępota, służalczość, tęsknoty za silną ręką, wreszcie zapatrzeniem w Rzeszę. Wcale mnie nie dziwi, że Hitler pochodził z Austrii Jak ktoś ma tego świadomość, pozostają działania autodestrukcyjne, obrzydzające i ośmieszające zgnuśniałe społeczeństwo. Dlatego ich działania miały sens, nie były li tylko chęcią bezmyślnego szokowania.
Nie oceniam akcjonistow (moge to zrobic po obejrzeniu tego dokumentu albo poczytaniu o nich), a film "Mama Und Papa". To jest roznica. Zgodnie z tym co wyczytalem na tym forum oraz na IMDB mialo byc wstretnie, obrzydliwie i szokujaco (nawet Grzegorz napisal w ostatnim poscie: "bo bez tej znajomości pozostaje tylko szok"), a bylo po prostu srednio, a nawet ponizej sredniej. Moze w tamtych czasach byl to jakis manifest i bylo to z pewnoscia szokujace, ale dzis juz raczej nie jest. W tym sie chyba zgodzicie? "Squirmfest" podalem jako przyklad podobnego tematycznie, ale duzo bardziej ohydnego, szokujacego filmu i tyle. W kazdym razie oba filmy mi sie nie podobaly, chyba to nie moje klimaty:roll: Dokument o akcjonistach sciagam, ale idzie jak krew z nosa:/

Edit: zapomnialem jeszcze dodac, ze taka sztuka - jesli oczywiscie ma cos przekazac, a nie sluzyc tylko doznaniom estetycznym! - jest niepelna, jesli na dobra sprawe nie bardzo wiadomo o co chodzi i co w sumie autor chcial przez to powiedziec. Bo przeciez jesli ten film wpadnie w rece przypadkowej osoby, to ona po obejrzeniu uzna to co najwyzej za wymysl szalenca albo film, ktory ma za zadanie jedynie szokowac. Na drugiej szali polozcie sobie teraz "Man Behind The Sun", o ktorym z pewnoscia wiele osob powie ze to dzieło nieludzkie, okrutne i szokujace, a mimo to po seansie przeciez nie ma watpliwosci co autor chcial przez nie powiedziec. Dlatego tez nie moge temu filmowi wystawic oceny pozytywnej, nie zauwazylem zadnego przekazu, ani nie dostarczyl mi zadnych doznan estetycznych czy jakiejs formy rozrywki. Przykro mi.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •