AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
jako rzekłem, temat oddzielny zakładam, bo...
nie wiem jak wy, ale pierwsza część to dla mnie kultowy kawałek filmu. Salma Hayek z wężem, gitara zrobiona z korpusu, sporo krwi i flaków i niezły humor.
ale ostatnio tiwi puszczała dwójkę i jedno mnie zafrapowało - film jest mocno nędzny, aktorsko straszny, efekty są kiepskie i plot wydumany, ale... od strony formalnej jest mocno udziwniony - dziwne jazdy kamery, momentami artowa stylistyka, ujęcia zaburzające przezroczystość fabuły, cytaty z innych dzieł filmowych ("Psycho", "Deep Red") - i zastanawiam się po co? ktoś mi to wytłumaczy?
a część trzecia całkiem nadający się do obejrzenia film z gatunku niższa klasa stanów średnich.
i zastanawiam się po co? ktoś mi to wytłumaczy?
To proste. Kazdy chcialby byc Robert'em Rodriguez'em ... Zupelnie jak w tym starym kawale gdzie, podczas wizytacjy komisji w jakiejs podstawowce, kazdy - lacznie z dyrem - nazywal sie Bruce Lee
"A co takiego jest w Meksyku?"
"Meksykanie" - pada odpowiedź
I za takie właśnie teksty lubię ten film, jest ich w tym horrorze tyle, że starczyłoby na kilka przyzwoitych komedii. Do tego dwaj weterani: Tom Savini oraz Fred Williamson ( pamiętny Czarna Kobra z serii filmów wydanych u nas przez kochane Video Rondo), są ozdobą równie atrakcyjną co Salma Hayek. No i ten genialny utwór Tito & Tarantula "After Dark", poezja, czysta poezja
Część druga nudnawa i nie grzesząca oryginalnością, ale dająca się strawić. Nie powiedziałbym jednak, że "aktorsko straszny", wiadomo, nie jest to poziom Roberta De Niro we "Wściekłym Byku", ale Robert Patrick spisał się przyzwoicie odtwarzając rolę poczciwego twardziela. A te dziwne jazdy kamery i nietypowe ujęcia to charakterystyczne dla Scotta Spiegela, jego "Intruz" też jest tym nafaszerowany.
Za to trójeczka całkiem spoko. Podobało mi się wykorzystanie postaci pisarza Ambrose Bierce'a, który faktycznie zaginął w czasie rewolucji w Meksyku. W Polsce ukazał się jego rewelacyjny, osadzony w klimatach Dzikiego Zachodu, zbiór opowiadań grozy "Czy to się mogło zdarzyć?". Intrygująca lektura.
Mam nadzieje, ze nastepnym razem sam po sobie posprzatasz - ranga zobowiazuje. Pozdrawiam. Admin
"A co takiego jest w Meksyku?"
"Meksykanie" - pada odpowiedź
I za takie właśnie teksty lubię ten film
No własnie. Jedna zlepszych pozycji nie tylko w horrorze, ale i w kinematografi. Rodriguez pokazał, ze potrafi nakręcic film na którym mozna i się wystraszyc i posmiać, a obsadzenie w jednej z głównych ról Tom'a Svini'ego było genialnym pomysłem Sexmachine rzadzi i jest jedna z moich ulubionych postaci w tym filmie. Bardzo mile zaskoczył mnie tez pan Clooney, po którym nie spodziewałbym sie, że zagra w takim filmie No i mój ukochany Tarantino...
Film musowy dla kazdego, nie tylko fana horrorów.
Nie powiem, że lubię ten film bo byłoby to zwyczajne kłamstwo, powiem, że jest on moim ulubionym.
Przede wszystkim pieję z zachwytu nad przejściem między gatunkami, które jest właśnie jedną z mocnych stron filmu, czyni go oryginalnym i niepowtarzalnym - właśnie dlatego tak zapadł mi w pamięć z marszu stając się ulubionym. Pamiętam ten dzień jak dziś była późna noc, ja śpiący i pozwoliłem sobie odpalić ten film (przejście już niestety znałem). Następnego dnia nie byłem już normalnym człowiekiem - cały dzień onanizowałem się w myślach nad tą pomysłowością, klimatem i świetnymi kreacjami aktorskimi zdając sobie sprawę, że marne są szanse, abym przed śmiercią obejrzał coś równie świetnego. "Twity Twister" - tu właśnie ulokował się cały kiliat. Pierwsza połowa jest niezła, ale gdzie tu masz oryginalność, coś co sprawi, ze film nie wypadnie z głowy. W barze zaś walczy się z własną wyobraźnią, jest to próba charakteru, a widz nie pogardzi też pomysłami na walkę z wampirami i tańcem Salmy ( ). Poza tym jest Seth najlepszy bohater spośród wszystkich filmowych twardzieli, który samym spojrzeniem moze sprawić, że będziesz modlić się do Boga o wybaczenie wszystkich grzechów. Wiele osób mówi, że pierwsza połowa jest fenomenalna, a cała reszta do bani i w tym momencie należy zadać pytanie - oczekujesz od kina stylu Tarantino, czy pomysłowości? Ja zaś lecę właśnie na te pomysły - połączenie sensacji z czarnym humorem nie jest niczym nowym.
Uwielbiam część pierwszą, kiedy byłem młody i obejrzałem ją z kumplem z miejsca stał sie naszym ulubionym filmem, z czasem emocje oczywiście opadły. Kiedy ponownie obejrzałem sobie po latach już aż tak mną nie wstrząsnął ale nadal uważam ten gatunkowy mix (film drogi, parodia kina gore) za znakomite dzieło. Jeden z najbardziej zaskakujących zwrotów w kinie, gdy na ekran wkroczyły wampiry byłem w poważnym szoku. A druga połowa jest po prostu wyborna: zielona krew, gumowe wampiry, kondomy z wodą święconą, Tom Savini i dużo więcej podobnych atrakcji.
Druga część jest słaba, jedynym plusem jest dobry występ Roberta Patricka i zabawny epizod Bruce'a Campbella.
Trójka jest za to całkiem niezła, prequel osadzony w westernowych kilmatach. Galeria ciekawych postaci, strzelaniny, świetna rola Michela Parksa. Spokojnie można obejrzeć.