AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Nie tak dawno obejrzałem sobie ten film i oto kilka moich spostrzeżeń
Jest to obraz co najwyżej kategorii B lub C , z serią poza nazwą i Pinheadem nie ma własciwie
nic wspólnego. Lepiej by było aby został nakręcony jako samodzielny film nie związany z kultową bądź co bądź serią. W takim wypadku mógłby być nawet interesujący. Fabuła jest nawet interesująca a pierwsze 30 minut wręcz bardzo dobre, niestety później poziom spada. W filmie jest kilka naprawdę niezłych scen (scena z nożem w plecach) jest też kilka fatalnych zapożyczeń (sceny na dworcu i w pociągu - Matrixa się reżyser naogladał czy co ?). Pinhead jest jakby wtłoczony na siłę do filmu i jego wejście nie robi wrażenia a mnie więc rozśmieszyło. Gdyby nie nawiązanie do wspaniałej serii film byłby nawet całkiem niezły ale ponieważ jest to siódma część sagi to ocena będzie bez taryfy ulgowej - 3/6.
Plusem filmu jest niewątpliwie główna bohaterka, ale to moja subiektywna ocena - lubię brunetki
gdyby nie to i nie pierwsze 30 minut ocena byłaby niższa. Oczywiście jest to moja czysto subiektywna ocena i właściwie to ciężko mi jest oceniać produkcje mainstreamowe gdy na codzień siedze w kinie azjatyckim
Ja tam nigdy nie byłem fanem tej serii, kiedyś jednak będę musiał usiąść i pyknąć wszystko. Ale to na pewno nie będzie w najbliższej przyszłości
ja żem dopiero zbadał niedawno V - miała sporo bardzo pozytywnych recenzji swego czasu. po seansie stwierdziłem tylko "huh? i o co całe te zachwyty???" tak więc Hellseeker i Deader jeszcze sobie poczekają.
tak więc Hellseeker
Akurat Hellseekera bardzo polecam ...zakładając oczywiście,że lubisz psychodeliczne kino.Ważne jest tez to aby nie traktowac Hellseekera,a juz broń boże porównywać go do hellraiserów 1-4.Bo to juz zdecydowanie inne kino.
Hellraisery 5, 7 stanowią tylko wariację co do ewentualnych losów kostki i nie mają związku z osią serii.
Część 6 dotyczy dalszych losów Kirsty. Mnie akurat się podobała choć niewątpliwie ustepuje części pierwszej. Poplątana fabuła sprawia, że czasami gubimy się pomiędzy niektórymi scenami. Nastrój odrealnienia i braku pewnośco co do tego co widzimy sprawia, że film ogląda się z bez ziewania. No i do końca nie wiemy, która scena jest prawdziwa, a całośc sprawia momentami wrażenie snu - koszmaru. W przeciwieństwie do wczesniejszych części rozbudowany został wątek kryminalny, w mojej ocenie bez szkody dla filmu.
Ale co ma ten obraz do kina psychodelicznego - nie wiem.
Polecam