ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

witam

razem z narzeczoną wybieramy się do Hiszpanii za około rok. Obecnie uczymy się 'tradycyjnego' hiszpańskiego tj. castellano, a jak wiadomo tym językiem mówi tylko część Hiszpanów. Jakiego języka uczyliście się wyjeżdżając do Hiszpanii? W jakim regionie najpierw wylądowaliście? Jak udało znaleźć się wam pracę w innojęzycznej prowincji?

pozdrawiam


do Hiszpanii sie nigdy planowo nie wybieralam -ale okazalo sie, ze prowizorki sa najtrwalsze. ale zawsze uczylam sie castellany - choc spro rozumiem w walencjanie, katalanie czy gallego tyle, ze jednak sa to jezyki niszowe.
a w takiej Andaluzji, Asturii czy Katalonii da się porozumiewać za pomocą castellano? i najwyżej już tam się uczyć ich języka, czy też trzeba przed wyjazdem do tych prowincji porozumiewać się za pomocą ich mowy?

w takiej Andaluzji, Asturii czy Katalonii da się porozumiewać za pomocą castellano
bez wiekszych problemow , choć zdarzają się tacy, ktorzy poza swoim regionalnym ni wząb nie chcą albo nie rozumieją, ale to raczej starsze pokolenie.
Ucz się książkowego hiszpańskiego, resztę doszlifuje real



a w takiej Andaluzji, Asturii czy Katalonii da się porozumiewać za pomocą castellano w andaluzji tylko po andaluzyjsku mowia
proponuje jeszcze baskijski napewno sie przyda
W takiej Andaluzji oficjalnie mowi sie po hiszpansku

W takiej Andaluzji oficjalnie mowi sie po hiszpansku no cos ty dlaczego ludzi w blad wprowadzasz

proponuje jeszcze baskijski napewno sie przyda ...e tam bez przesady, jak sie nie zaszyjesz gdzies w gorach w baskijskiej wiosce to wystarczy hiszpanski by zyc w Kraju Baskow, tu pracowac i normalnie funkcjonowac
dzięki
Nie wiem jak to wygląda w innych regionach, ale w Catalunya prawda jest taka, że jeśli szukasz dobrej pracy (zależy też od branży - bardzo wiele tekstów, dokumentacji itp. jest wyłącznie po katalońsku) to bardzo często castellano to za mało. Oczywiście nie wymagają od Ciebie katalońskiego na poziomie avanzado ale trzeba coś kumać. Oczywiście nie polecam nauki tego języka w kraju - uczcie się castellano a "niszowy" sobie zostawcie gdy już się zaaklimatyzujecie na miejscu. Ja się nie uczyłem w Polsce - jestem leń dawno po studiach - i dopiero będąc tu od 4 miesięcy chodzę do szkoły - ale idzie szybko - w lipcu mam oficjalny egzamin na poziomie Intermedio - zostają dwa lata Avanzado i koniec Od wrzesnia zapisuję się też na poziom podstawowy katalońskiego.

Co do pracy to na razie nie muszę się nią przejmować - zostało mi trochę gotówki po przeprowadzce z Polski ale myślę że od Nowego Roku zacznę szukać czegoś w swojej branży IT, zapewne poprzez Infojobs.es. Ofert w tej branży, mimo kryzysu, akurat jest pod dostatkiem chociaż płacę są czasem niższe niż w Polsce. Ale co tam kasa, liczy się klimat i po to tu jestem

Nie wiem jak to wygląda w innych regionach, ale w Catalunya prawda jest taka, że jeśli szukasz dobrej pracy (zależy też od branży - bardzo wiele tekstów, dokumentacji itp. jest wyłącznie po katalońsku) to bardzo często castellano to za mało. w Kraju Baskow jest troche inaczej, Euskara (j. baskijski) jest potrzebna do tego by pracowac jako funkcjonariusz, ale trzeba zdac egzamin panstwowy, inaczej nie ma co marzyc o takiej pracy...a poniewaz jezyk baskijski jest bardzo trudnym jezykiem i wogole nie podobnym do hiszpanskiego, jego nauka sprawia tez trudnosci Baskom, zwlaszcza ze istnieje wiele odmian baskijskiego i to ze ktos od dziecka rozmawia po baskijsku nie znaczy ze zda egzamin panstwowy..w zwiazku z tym jak narazie znajomosc bardzo dobra hiszpanskiego wystarcza tu do podjecia dobrej pracy

w Kraju Baskow jest troche inaczej, Euskara (j. baskijski) jest potrzebna do tego by pracowac jako funkcjonariusz, ale trzeba zdac egzamin panstwowy, inaczej nie ma co marzyc o takiej pracy...a poniewaz jezyk baskijski jest bardzo trudnym jezykiem i wogole nie podobnym do hiszpanskiego, jego nauka sprawia tez trudnosci Baskom, zwlaszcza ze istnieje wiele odmian baskijskiego i to ze ktos od dziecka rozmawia po baskijsku nie znaczy ze zda egzamin panstwowy..w zwiazku z tym jak narazie znajomosc bardzo dobra hiszpanskiego wystarcza tu do podjecia dobrej pracy
Ja spotkałam się z obowiązkową znajomością Euskara do prac typu "Szef budowy w Leitza", "elektryk w Elizondo". Czyli do pracy w małych baskijskich wioskach, gdzie część ludzi, zwłaszcza starszych, lepiej mówi po baskijsku niż w castellano Zwłaszcza jeśli praca zakładała zarządzanie ludźmi.
Aaa, dodam tylko, że w tych miejscowościach jest dość specyficznie i "antyhiszpańsko". Stąd pewnie chcą "swojego".

Czyli do pracy w małych baskijskich wioskach, gdzie część ludzi, zwłaszcza starszych, lepiej mówi po baskijsku niż w castellano albo mowia tylko po baskijsku, na wybrzezu w okolicach Markiny czy Lekeitio jest wiele wiosek gdzie niekotrzy nie znaja hiszpanskiego, w takiej sytuacji zrozumiale jest szukanie kogos do pracy ze znajomoscia euskara. Jednakze w wiekszych miastach sytuacja jest inna...szczerze powiem ze w Vitorii slyszy sie na ulicach w 90% hiszpanski.
el erizo, myslę że hiszpański na początek to dobry pomysł a potem w zależności gdzie się wybierasz nauka drugiego . No chyba że masz już konkretne plany itd. to wtedy można choćby "liznąć" ten drugi język.
Ja na szczęście mieszkam w części gdzie mówi się jedynie w castellano , tyle dobrze . Bo z 2 językami to bym chyba nie dała rady .
Z tego co słyszałam to baskijski jest najtrudniejszy pod tym względem że nie ma nic wspólnego z hiszpańskim . Avien współczuje .

Avien współczuje .
Ja też

A poważnie: Kinia, nie ma czego współczuć. W miastach naprawdę baskijski nie jest tu potrzebny do przeżycia. W wioskach ludzie, którzy nie znają castellano to głównie staruszkowie. Raz w życiu mi się zdarzyło, że zapytałam funkcjonariusza Ertzaintza w Vitorii którędy na lotnisko, zaczął mi odpowiadać w Euskera, po czym.. spojrzał na mnie i sam się śmiać zaczął

Po baskijsku znam 4 słowa i jak je mówię to lud piszczy z uciechy


Po baskijsku znam 4 słowa i jak je mówię to lud piszczy z uciechy hahaha dokladnie, ja nauczylam sie kilku sformulowan i jak mam dobry humor to ich uzywam, wprawiajac ludzi w oslupienie ale widze jaka to przyjemnisc Baskom sprawia
Cauliflower, wiesz współczuje Avien bo pewnie i tak zdarza się jej słyszeć ten język . Mam paru znajomych którzy mają rodziny w kraju basków i znają ten język i nie raz robiłam takkie wielkkie oczy jak mi mówili coś w tym języku .

Mam tylko wrażenie ze Baski nie sa tak uparci pod względem języka jak Katalończycy .


Cauliflower, wiesz współczuje Anvien bo pewnie i tak zdarza się jej słyszeć ten język e tam wspolczuc nie ma co, jezyk jak jezyk, troche brzmi jak japonski swego czasu mialam "mile" kolezanki w pracy, ktore jak nie chcialy zebym rozumiala o czym rozmawiaja gadaly po baskijsku, wiec slyszalam ten jezyk bardzo czesto mysle ze jak bym tak ze dwa lata sluchala tej euskary to bym tez zaczela kumac o czym gadaja ale kolezanki sie zwolnily... a reszta kolegow w sumie rozmawiala w castellano....mam kolezanke Niemke, co mieszka w jednej wsi w gorach i by moc we wsi sie porozumiewac musiala nauczyc sie baskijskiego, bo nikt nie chcial z nia rozmawiac po hiszpansku...

a w takiej Andaluzji, Asturii czy Katalonii da się porozumiewać za pomocą castellano?

uczyc sie castellany. Katalonczycy to zakute paly -ja to twierdze, ze ich nacjonalizm to jak strajk wloski - nie beda mowic w castellanie, zeby bron boze komus zycie ulatwic. natomiast w Kraju Baskow pomimo, ze czasem jak piszeCauliflower, sa regiony gdzie ludzie roznie sobie radza z hiszpanskim - jak sie zorientuja, ze czlowiek z zewnatrz to nawet znajac pare slow beda probowali dogadac sie po hiszpansku . w Andaluzji ten problem nie istnieje, poza akcentem, ktory w niektorych miejscach poterafi byc niezrozumialy, a gallego? oni dopiero wracaja do tradycji swojego jezyka ( i dobrze) - przez lata byluwazany za jezyk ludzi niewyksztalconych (w przeciwienstwie do sredniowiecza)i wielu Galicyjczykow rozumie choc nie mowi, albo na gwalt nadrabia zaleglosci. zostaje jeszcze Asturia i Cantabria - tam tez trzeba miec cierpliwosc - ale chyba jest to traktowane na zasadzie gwary nie jezyka.

w Andaluzji ten problem nie istnieje, poza akcentem, ktory w niektorych miejscach poterafi byc niezrozumialy

poza akcentem, skracaniem słów, nadawania im zupełnie nowych znaczeń i wymyślania takich których próżno szukać w RAE no i oczywiście każda wioska własną wersje języka mieć musi

Katalonczycy to zakute paly -ja to twierdze,
to fakt, jakiś fanatyczny nacjonalizm
darion, ja i tak mialam szczescie, ze pracujac w katalonskich firmach mialam szefow w miare otwartych na inne nacje - katalana dla Polakow byla opcjonalnie, ale to co potrafili czasem wyczyniac z "rodakami" z innych regionow to byl istny cyrk. a ten ich fanatyzm - jak dla mnie jest uwarunkowany historycznie - i to sie jeszcze nie skonczylo.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •