AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
co myslicie? zdecydowanie najlepsza wersja historii o wielkiej malpie! wielki wkurwioy potwor, ne patrzacy na nic, niszczacy wszystk co stanie mu na drodze, brak smieszneg watku milosnego z poznejszych wersji, animacja boska film zrobiony przez poszukiwacza przygod, no i to czuc! zapraszam do dyskusji!
Kinkon - 10/10!!! Oczywiście tylko stary. Klasyk i kamień milowy gatunku. Animacje powalające, jak na tamte czasy (stosowane jeszcze w latach 60.), rozmach i brutalność - gady rzucały ludźmi, normalnie horror, a każdy i tak potem żałował Kinkona. Biedny Kinkon
No dwie najbradziej wzruszające sceny filmowe to śmierć Króla Konga i scena jak ginie tata Simby w Królu Lwie
Szczerze? Wole troszeczke wersje Jacksona. Tej z lat 70-tych (chyba...?) nie bardzo pamietam, wiec sie nie wypowiem. W oryginale za malo rozwiniety watek romansowy jak na mój gust i efekty specjalne 'troszeczke' sie zestarzaly:) Co oczywiscie nie zmienia faktu ze jest to absolutny klasyk.
jaj se nie rob! w wersji jacksona nie wiadomo kiedy operator chwyta za kamere w ogole! ze juz nie wspomne o taki infantylnych i nierealistycznych scenach jak ucieczka ludzi przed dinozaurami(nad ktorymi tez ne bede sie rozwodzil - bo bylby to kolejny minus)! watek romanswy nie jest rozwiniety i dobrze - bo jak ktos moze ogladac goryla slizgajacego sie na lodowsku, trzymajaego w reku jakas babe ? efekty sie zestarzaly - pewnie ze tak - troche lat ma ten film! ale u jacksona nie mozna tego ogladac! oczojebne strasznie
To ta dyskusja ma wygladac na odbijaniu pileczki? Fajnie To ja powtorze, ze brak watku romansowego i przedpotopowe efekty specjalne psuja troche odbior filmu
a na czym polega dyskusja? ty piszesz cos, ja pisze ze sie mylisz. ty sie mylisz, ja mam racje. normalna dyskusja
No tak, ale twoja odpowiedzia bylo mniej wiecej to samo co napisalas w pierwszym poscie. Wiesz, 'pomylic' to sie mozna w zadaniu matematycznym, odbior filmu jest wrazeniem subiektywnym. Jeden woli watek romantyczny, drugi nie, jeden woli efekty specjalne z lat 30-tych, inny bardziej nowoczesne. Pracy kamery nie mialem nic do zarzucenia z tego co pamietam, zreszta Jackson to nie amator, umie krecic filmy. A co do dinozaurow - o ile pamietam- to wystepowaly tez w oryginale? A moze sie myle?
kamery? tylko ja tam nie widze kamery - zadnego ujecia nie widac prawie, wszystko wyglada jakby od podstaw powstalo w srodowsku komputerowym. Jackson krecic filmow nie umie - co pokazal juz w trylogii - nieumiejetnosc sprawnego opowiadania danej historii widac tez w kinkonu - wiele dluzyzn, popadanie co chwile w łzawosc, proba wywolania u widza emocji przez natlok efektow specjalnych lub ckliwosc, nawet aktorow nie potrafi dobrze prowadzic - graja jakby byli w przedszkolu. mom zdaniem powinien pozostac wsrod amatorow bo to najlepiej mu wychodzilo. co do dinozaurow - pewnie ze byly w oryginale - ale tam (jak na tamte czasy) calkiem realistycznie wygladaly - tutaj mamy jakies potworki, ktore za nic na swiecie nie przypominaja zadnego znanego dinozaura. no i te akcje, ktore sie rozgrywaja z ich udzialem - to juz jest smiech na sali i obraza widza.
To ta dyskusja ma wygladac na odbijaniu pileczki? Fajnie To ja powtorze, ze brak watku romansowego i przedpotopowe efekty specjalne psuja troche odbior filmu
nie wiem czy zauważyłeś ale to jest historia WIELEKIEGO KANIBALICZNEGO MAŁPY i małej człowieczej kobitki, o jaki Ci romnans chodzi?? Wątek romansowy rozwinięty w obu remake'ach to jakaś parodia. Wyobraź sobie - jesteś kobietą i porywa Cie jakiś JEBANY GORYL 100 RAZY WIEKSZY DO CIEBIE to co zakochałbyś sie w nim? W starej wersji Kinkok jest nieobliczalny potwór a Anne się go boi, Hay Wraj drze pysk przez pół filmu. Nie zakochuje się w nim i nie płacze po nim. W remaku z 1979 roku twórcy sobie wymyślili że Anne sie w nim zakochała i Jackson debil to chwycił. CO ZA BZDURA buchachahcha!!! "No przecież wiesz Kong że nie możemy" buchachacha. Przecież to jakaś szopka jest, doklepanie łopatą tego co w oryginale unosiło się gdzieś w powietrzu, w kosmosie rojeń freudowskich. KING KONG Z 1933 r. NIE JEST MELODRAMATEM I DOBRZE!!!!
Co do Jacksona to się zgadzam z Jurem - nic nie potrafi nakręcić.
Jeszcze kiedyś gatunki się wyraźnie różniły i nikt przy zdrowych zmysłach zoofilii by nie promował w Monster Movie Lata 70. ździebko zboczone były to sobie pofantazjowali, a że teraz wszystko przerabia się na melodramaty i sentymentalne banialuki, to taki oto kuriozalny efekt właśnie.
Ale podtekst w starym King Kongu był obecny, aż się iskrzyło. Trochę tak jak w "Obcym" Scotta - nie mamy przecież wątku romansowego między Ripley a obcym, ale wystarczy obejrzeć sobie końcową scenę pojedynku - ile tam jest podskórnej erotyki! W "King Kongu" starym jest tak samo, zresztą były interpretacje, że ten film to senna projekcja damskich marzeń o silnym nieposkromionym samcu, oraz marzeń męskich - o niedostępnej piękności. Tylko że to wszystko ma siłę rażenia, o ile funkcjonuje jako poezja, bez tej dosłowności którą wdrożył do tematu Jackson a wcześniej Gullermin. To tak jakby pokazać romans Obcego i Ripley. Stary King Kong to bardzo subtelne kino, mimo tych ryków i pisków.
Dla mnie trylogia 'Włodka' i 'Martwica' to kult, mozna nie lubic Jacksona, ale ma spora grupe fanow i nie zaprzeczycie, ze jego filmy wywoluja spore emocje. Co do tego, ze dinozaury nie przypominaja 'znanych', to zauwaz ze nauka nic tez nie wspomina o tak wielkiej malpie jak Kong, czy tak wielkim wezu. Na tej podstawie mozna skrytykowac caly film, czyz nie...?
"(jak na tamte czasy) calkiem realistycznie wygladaly"
No wlasnie, a czasy sie 'troche' zmienily. Co mnie to obchodzi jak to wygladalo 70 lat temu? Dzis to raczej nie przemawia do widza, chyba temu nie zaprzeczysz?
"Wyobraź sobie - jesteś kobietą i porywa Cie jakiś JEBANY GORYL 100 RAZY WIEKSZY DO CIEBIE to co zakochałbyś sie w nim? "
To kwestia przyjetej konwencji. Jesli przyjmiemy, ze takie istoty istnieja, mozemy rownie dobrze przyjac ze pomiedzy tymi dwoma istotami wytworzyla sie swoego rodzaju wiez uczuciowa. Tak jak miedzy czowiekiem i psem dajmy na to, choc oczywiscie malpa rozni sie od czlowieka tylko 2% genow, czego nie mozna porownac z psem. Dla mnie glowna bohaterka mogla plakac po malpie tak jak po ukochanym zwierzeciu (zreszta przeciez miala jakiegos tam boya!) Watek melodramatyczny zuypelnie mi nie przeszkadza, bo jako stricte horror KK i tak sie nie sprawdza zupelnie, wiec nie psuje mi to efektu 'strachu' czy 'napiecia', ze tak powiem.
Efekty w Kongu starym - rękodzieło. W którym miejscu się postarzały bo jakoś tego nie widzę?
Kong jest potworem dzikim, w świecie z którego bohaterowie filmu przybywają takich zwierząt nie ma. Ludzie reagują na niego mniej więcej tak, jak my byśmy zareagowali - zdziwnieniem, strachem i chęcią zniszczenia tego wybryku natury. A Jackson próbuje wmówić, że kobieta zapałała do niego miłością, ach romans, ślizgawka, zachody słońca. Jeszcze czego. Poza tym Kong ze starego filmu nie jest takim wesołym muppetem jak ten nowy. Jest w nim o wiele więcej nieujarzmionej agresji, żądzy niszczenia, grozy. W późniejszych wcieleniach mamy do czynienia z typowym modelem ujarzmiania monstrum, który objął wszystkie wszystkie prawie legendarne potwory kina. Godzilla w pierwszym filmie rozpiżdżała Tokio, ale w kolejnych stała się ofiarnym obrońcą ludzkości. Frankenstein w dziele z 1931 roku był jeszcze anonimową bestią, ale już w drugiej części stał się wzruszającą postacią hamletopodobną. Potwór z Czarnej Laguny najpierw mordował naukowców, porywał niewiastę, aby w następnych częściach, ubrany w garnitur (!!!) dreptać wśród ludzi w poszukiwaniu własnej tożsamości. Z King Kongiem było podobnie - między pierwotną wersją tego monstrum z roku 1933 a wersją Jacksona jest różnica jak między piekłem a niebem.
Starej wersji napewno bliżej jest do horroru niż nowej. Zresztą nie wiem czemu piszesz, że ta stara jako horror "nie sprawdza się zupełnie". Brak strachu, brak napięcia? No nie wiem, ten 100-metrowy goryl obracający w peżynę Nowy Jork, wywlekający ludzi z mieszkań i rozgryzający ich sadystycznie zębami to jak dla mnie obrazek straszny, apokaliptyczny. Przyznaj, nie chciałbyś żeby taki ktoś ruszył na Kraków. A zobacz co on robi - włazi na Empire State Bulding, wówczas symbol potęgi Nowego Świata, strąca łapą samoloty i drwi sobie z naszej wiary w cywilizację. Wtedy ten obraz musiał oddziaływać w sposób szczególny, dziś o tych kontekstach się zapomina. Ale wtedy film przerażał publikę i myślę że do dzisiaj sporo ze swojej magii ocalił.
Tej wielkiej małpy nie sposób sie bac , przestraszyc to ona może co najwyżej hodowców pietruszki.Za to u Jacksona małpa nie rózni sie zbytnio od Rhetta Buttlera z "Przeminęło z wiatrem " a co ważniejsze w filmie zawarte jest ważne przesłanie : kochajmy zwierzęta jak blizniego swego
Sugerujesz że Jackson pod przykrywką kina rozrywkowego prubuje przemycić ideały św. Franciszka? Może Jackson jest gorliwym katolikiem który prubuje nawrucić ludzkość?
nie wiem , ale czyż nie jest to szlachetne z jego strony ?
Jackson krecic filmow nie umie - co pokazal juz w trylogii
Weź nie bluźnij! Ja tam do wielkich fanów Jacksona sie nie zaliczam, na Kinkonku się wynudziłem jak mops, (zreszta odgrzewanie tematu wielkiej małpy uwazam za mocno chybiony pomysł!) ale od "Władzia ..." to wara, bo moim skromnym zdaniem lepiej zrobić się tego nie dało! Wez to porównaj z innymi filamami fantasy albo z Gwiezdnymi Wojnami (zwłaszcza nowymi!), czy (pod wzgledem batalistycznym) kinem sandałowym w stylu "Troi"! Co? Nie ma nic choć w ćwierci tak dobrego? No myslę!!
no ale troja to tez jest syf akurat, podobnie nowe GW. ten sam poziom - dales zle przyklady. a jezeli chodzi o stare GW - nie jestem fanem jakims ogromnym, ale nie da sie juz tego porownac z WP - tam nie ma zadnego przestoju, zadnej dluzyzny, wladca pierscieni praktycznie sklada sie z samych dluzyzn
zgadzam się z Jurandem (o dziwo! ), tak się męczyłem na dwóch pierwszych częściach LotR, że Powrót króla sobie darowałem.
coś czuję, że z tego może dyskusja wyniknąć bardziej burzliwa, więc proponuję założyć osobny temat w Władcy.
zgadzam się z Jurandem (o dziwo! ), tak się męczyłem na dwóch pierwszych częściach LotR, że Powrót króla sobie darowałem.
coś czuję, że z tego może dyskusja wyniknąć bardziej burzliwa, więc proponuję założyć osobny temat w Władcy.
sie robi
Nie ma nic choć w ćwierci tak dobrego? No myslę!!
Ja np. znam lepsze filmy fantasy, kręcone z mniejszym zadęciem, budżetem i patosem, choć bardziej efektowne i treściwe - Excalibur, nawet miniseria Merlin oraz ekranizacja Mgieł Avalonu dały mi dużo więcej frajdy od nudnego gniota Jacksona. No i oczywiście serial Robin z Sherwood - też przesycony fantastyką, a efekt osiągnięto skromniutkimi środkami. Ale wpisałam się już w nowy temat Jura, więc tam więcej jadu na LotRa:wink:
no i jeszcze lepszy jest willow :]
No Zgadzam się
I Legend też lepsze
no i labirynt jeszcze
Najlepsza jest Niekończąca się opowieść.
A tu taką ciekawostke znalazłem słyszeliście o tym to rezyser i scenarzysta Konga http://pl.wikipedia.org/wiki/Merian_C._Cooper bohater walczący u naszego boku z bolszewidzką zarazą i kolejny przykład na związki Polski z kinem grozy.
no na dvd o nim jest bardzo duzo - na drugiej plycie (są polskie napisy!)on w ogole byl wojownikiem, podroznikiem, poszukiwaczem przygod, taki indiana jones, tylko ze nie archeolog
jest to http://www.imdb.com/title/tt0492060/
to http://www.imdb.com/title/tt0133010/
i to http://www.imdb.com/title/tt0492337/
w ogole to 2plytowe wydanie kk to jedno z lepszych jakie sie ukazaly na polskim rynku w ogole
no na dvd o nim jest bardzo duzo - na drugiej plycie (są polskie napisy!)on w ogole byl wojownikiem, podroznikiem, poszukiwaczem przygod, taki indiana jones, tylko ze nie archeolog
jest to http://www.imdb.com/title/tt0492060/
to http://www.imdb.com/title/tt0133010/
i to http://www.imdb.com/title/tt0492337/
w ogole to 2plytowe wydanie kk to jedno z lepszych jakie sie ukazaly na polskim rynku w ogole
dokladnie. swietny, odnowiony transfer( tu do obczajenia http://www.dvdbeaver.com/...re/kingkong.htm ) i wiele arcyciekawych dodatkow(ponad 230 minut!!). trzeba miec. nawet obecnie starego king-konga oglada sie dobrze, stare efekty moze juz tak nie zachwycaja ale maja swoj urok, prawdziwa magia kina. do watku polskiego, w zyciu Coopera, dodam tylko ze podobno, wpadl on na pomysl z wielka malpa, przebywajac wlasnie w polsce
Wiesz po prostu pilot z tamtych lat oni byli takimi szaleńcami w dobrym tego słowa znaczeniu taka kawaleryjska fantazja itp Taki fajny film zrobił i jeszcze jest bohaterem po prostu wielki czlowiek. Taki facet starej dadty dla którego pojęcie honoru i obowiazku naprawde coś znaczyło.
ty juz do tego mesjasz nie mieszaj magii kina! magia kina to E.T. !!!!!!!!
ty juz do tego mesjasz nie mieszaj magii kina! magia kina to E.T. !!!!!!!!
ale ET nie robil nigdy takiego wrazenia jak wielka, zla malpa. szczegolnie ze filmy dzieli spory kawalek czasu i w gre wchodza zupelnie inne techniki filmowe. chodzi mi o to ze po tylu latach magia w KK ciagle dziala. czego nie moge powiedziec o lzawym ET ale wiem ze lubisz wiec niech bedzie na twoje moj kochany :* postawisz flaszke we wrocku po obrobnie a bede przyznawal ci racje caly czas
A tu taką ciekawostke znalazłem słyszeliście o tym to rezyser i scenarzysta Konga http://pl.wikipedia.org/wiki/Merian_C._Cooper bohater walczący u naszego boku z bolszewidzką zarazą i kolejny przykład na związki Polski z kinem grozy.
Nie tylko grozy! Wszak gość spłodził Macieja Słomczyńskiego - twórcy przekładu Ulissesa, poza tym chyba całego Szekspira, no i autora kryminałów - Joe Alexa w jednej osobie!
Nie tylko grozy! Wszak gość spłodził Macieja Słomczyńskiego
nie wiedziałem
to ci dopiero ciekawa informacyja!!!