ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

*****SPOILERY BEDA******

jako osoba poczatkujaca w tej dziedzinie kina oprocz co bardziej uznanych nowosci staram sie zapoznawac z dzielami klasykow.Po Dario Argento, ktorego giallo's, a zwlaszcza przepiekna Suspiria , bardzo przypadly mi do gustu, siegnalem po innego wloskiego mistrza.
Zaczalem od The beyond, filmu uwazanego za jedno z jego szczytowych osiagniec.Pomysl na fabule, mimo ze malo oryginalny, dal Fulciemu okazje do ukazania mi wielu intrygujacych wizji.Tak wlasnie odebralem ten film-nie jako calosc, ale garsc pomyslow, zrealizowanych z lepszym lub gorszym skutkiem.Najbardziej mi sie spodobaly sceny w szpitalu (oczekiwanie kiedy wreszcie wstana ), niewidoma wieszczka byla ciekawa(i bardzo ladna ).Duza frajde daja ciagle najazdy na oczy, sceny z oczami itp.-mialem wrazenie ze podgladam ukochany film fetyszysty.Wady niestety tez byly:slynna scena z pajakami jest w dzisiejszych czasach zenujaca, doskonale widzimy ze mamy moze ze 2 pajaki i kilka zabawek o nogach sztywnych jak te ktore kupicie w sklepie za grosze.Zakonczenie mnie rozczarowalo:Fulci niewatpliwie jest pomyslowy, ale nawet bez CGI mozna ciekawiej sobie pieklo obmyslic.8/10
Drugim filmem jaki zdazylem obejrzec jest Miasto zywych trupow.Przyczyna inwazji zombie jest samobojstwo ksiedza tym razem.Nie mialem wielkich oczekiwan co do tego tytulu, ale sie mile rozczarowalem.Znow ciagle motywy z oczami wywolaly usmiech na mojej twarzy, ktory jednak zniknal gdy zobaczylem pozniejsza glowna bohaterke zakopana zywcem(od tego dostaje zawsze ciarek na plecach).Pozniejsze krwawe lzy i ich nastepstwo u jednej z bohaterek-slynne wymioty rowniez wywolaly nieslychane wrazenie.8/10(tyle samo co beyond, bo fabula jakby tam ciekawsza byla)
Czekaja na mnie jeszcze Zombie flesh eaters, jak obejrze to sie podziele wrazeniami


Eeee tam , lepiej sięgnij po takie filmy Włocha jak " Lizard in woman skin " , " Don't torture a dUckling " i " Seven Notes in Black " zamiast wdychac te trupie odchody.Fulci znajdował sie chyba w stanie permanentnego krzyysu od czasu raelizacji " Zombie " bodajże w 1979 roku.Potem zaczął sie swoisty korowód żywych trupów , scen gore i czerwonej farby która na planie imituje krew.
a jakieś argumenty na poparcie tego co piszesz chorus? niby co jest złego w "The Beyond"? "COTLD" również jest ciekawym filmem. a takie "Don't torture..." szczerze mówiąć średnie - zresztą scena katowania łańcuchami została później przez Lucio wykorzystana ponownie właśnie w "Beyond" i jest tam zrobiona lepiej. Zresztą ten film to sama poezja. btw skoro tak piszesz o giallo jako jedynym wartościowym aspekcie pracy Fulciego, to dlaczego nie wspominasz o "New York Ripper"?

"Seven Notes In Black" a to też je dobre
co ja widzę??? mówcie co chcecie, ale dla mnie The Beyond to najlepszy film Fulciego jaki widzialem, i w ogole jeden z lepszych filmów z kina grozy. widzialem to kilka razy i za kazdym razem dzialal
City of the living dead też wspominam bardzo mile, choć widzialem to tylko raz. pamiętam, ze miał niesamowity klimat i atmosferę... dont torture a duckling... no cóż.. film ten trwa trochę minut i nieukrywam, ze troszkę się dłuży....
a co powiecie o cat in the brain? hehehe, jak dla mnie to jest film, nakręcony tylko dla fanów fulciego od tamtej projekcji polubiłem lucia jeszcze bardziej, hehehe, zajebisty koleś, który potrafi podejść do własnej osoby z poczuciem humoru, autoironia rulezzz! polecam!


The Beyond to chyba najlepszy film Fulciego ( co nie znaczy że dobry ) z okresu 1979 ( czyli od czasu Zombie ) do 1991 roku kiedy to nakrecił bodajże ostatni film.Scena z pająkami spowodowała w moim umysle nieodwracalne zmiany i byc może z tego powodu odczuwam jakąs awersje do tego filmu.
Choc trzeba przyznac że została nakrecona po mistrzowsku : Fulci powoli stopniuje napiecie , ofiara leży nieruchoma ( martwa ? ) a oprawcy zblizają sie do niej powolnym krokiem , w tle sugestywna muzyka Frizziego , dalszy rozwój wydarzen jest przewidywalny i tym bardziej widz odczuwa dyskomfort psychiczny.( czego nie jest w stanie zapewnic 90% filmów grozy ).I chyba tylko tą scene uwazam za majersztyk.Reszta już mnie nie przekonuje , Fulci mnoży wyjątkowo krwawe sceny gore , ale chyba zapomina że to nie wystarczy by przykuc uwage widza.Oczywiscie są jeszcze tacy którym wystarczy sie napatrzec na krwawe jatki by byc usatysfakcjonowanym ale to są " widzowie " z niższej półki.O ile " Beyond " broni sie jeszcze wyjąykowo przygnębiającą atmosferą o tyle takie filmy Fulciego jak " Zombie " , " Manhatan Baby " czy " COTLD " traktuję wyłacznie jako swoisty żart , i to wyjątkowo niskich lotów.

huh? zbyt krwawy, żeby uznać za giallo? mi się wydaje, że krwawość to jeden z niemal nieodłącznych atrybutów giallo, choć faktycznie w "New York Ripper" Fulci ostro pojechał. No ale bez przesady, Argento czy Bava też do najgrzeczniejszych nie należeli a takie "Giallo A Venezia" (które sam umieściłeś w swojej liście w innym wątku) to sprawia, że "NYR" wygląda niemal grzecznie

ja bym się tam nieco kłócił, czy zabójstwa wyznaczają kierunek rozwoju fabuły, bez intencji szokowej. jak na moje taki Argento to mistrz szokowania i makabrycznych morderstw.

ja bym się tam nieco kłócił, czy zabójstwa wyznaczają kierunek rozwoju fabuły, bez intencji szokowej. jak na moje taki Argento to mistrz szokowania i makabrycznych morderstw.

Sposób ukazania gwałtu na ekranie u obu panów jest zdecydowanie odmienny.U Argento sceny zabójstw są skrajnie stylowe , u Fulciego wieje z nich realizmem.To oczywiste że bardziej szokujaca smierc wystepuje w filmach Fulciego i to ona stanowi główne danie jego filmów.Wystarczy porównac ilosc ofiar u Fulciego z iloscią ofiar u Argento ( ale pewnie podyktowane to jest tym że Argento siedzi głębiej w Giallo a Fulci w Gore ).
"Seven Notes in Black"-tak!! po stokroć za tym filmem jestem!! Szkoda tylko że Argento zerżnął wątek w swoim filmie "The Black Cat"-wątek zamurowanej osoby. tu nie ma pomyłki...wątek z grającym zegarkiem jest chyba najlepszą ze scen jaką widziałem. Argento to chamsko zerżnął od Lucjusza F. Uważam że film The Black Cat jest bardzo dobry - najlepszy ze wszystkich Darka Argento jakie widziałem, ale niesmak pozostaje widząc jak potraktował mojego mistrza Lucjusza F. Może to dla hołdu (chociaż takiej praktyki Ja nie uznaję)..

Mam zastrzeżenia ogólne do Fulciego za brak pomysłów na rozwijanie fabuły - tworzenie dziwnych wątków - senno-delirycznych np . słąbiutki film "DEMONIA" czy też świetnie zrealizowany wizualnie film "Manhattan Baby" (jednak te senne koszmary są słabizną).

"Don't torture a dUckling"-szczere dziwne odczucia podczas oglądania. jakieś niepotrzebne przeciągnięcia itp. Oczywiście we wszystkich tych fimlach Lucio były sceny niesamowite-których nie da sie zastapić-ale pozostają jedynie scenami - a szkoda. dookoła nich rozciągają sie tylko te "nudne sny". Nie dzieje się tak w fimach:
"Zombie 2" czy "the Beyond";
"The House by the Cemetery";
"City of the Living Dead"; oraz "Sette note in nero"!!!
To klasyczne obrazy mistrza! Niezaprzeczalnie są moimi najlepszymi filmami Lucio Fulci.

Zaznaczam, że nie widziałem jeszcze wielu filmów mistrza..

Tutaj nie ma co gdybać. Te filmy które wymieniłem są świetne. Sam Q.Tarantino zerżnął masę pomysłów od Fulciego. Szczególnie to zdradził w filmie KILL BILL vol.1.

Troche zniesamczenia Fulci pozostawia jednak po oglądanu jego filmów. Ma sie wrażenie że to przeglądanie www.orgish.com czy pornoli.. jednak w filmie "The House by the Cemetery" - bałęm sie jak pies! nigdy mnie tak nikt nie przestraszył jak w tym filmie. Przychodzą mi na mysl horrory które widziałem jak miałem 10 lat.. i jedyne co mnie ratuje od Fulciego to EVIL DEAD2-tego filmu bałem sie jak pies..nie mogłem patrzeć praktycznie na to co sie dzieje na ekranie..gdybym wtedy zarzucił LUCIA to chyba dziś byłbym innym człowiekiem-znacznie innym pod względem gustu filmowego..na szczęście a może i nieszczęście film "The House by the Cemetery" widziałem 2 lata temu. Od tamtej pory nie zaglądałem do Fulciego - bałem się go. aż nie wytrzymałem i 3 miesięce temu dołlaczyłem do szczęśliwców którzy widzieli Zombie2 czy The Beyond bo Sette note in nerto to Hitchcock by się nie powstydził tego filmu.

pozdro

Szkoda tylko że Argento zerżnął wątek w swoim filmie "The Black Cat"-wątek zamurowanej osoby. tu nie ma pomyłki...

Motyw zamurowanej osoby jest zawarty w opowiadaniu Edgara Allana Poe.

Dla mnie Lucio Fulci jest jednym z lepszych, ale nie genialnych włoskich twórców horroru. Heybo zarzucił Argento wtórność wobec Fulciego, a co Lucio robi? Scena z doskonałego dla mnie The Beyond z psem-przewodnikiem zagryzającym właścicielkę to co? Przypomnieć sobie Suspirię warto. A druga - Don't Torture a Duckling i ostatnia scena, kiedy SPOILER! pewna osoba leci sobie ze skały w zwolnionym tempie (M.) i w tle rzewna muzyczka to, moim zdaniem, również podejrzane podobieństwo do finałowe (M.) sceny w 4 muchach na szarym aksamicie Dario Argento. Tyle że Dario zrobił to genialnie, a Luciowi wyszło śmiesznie i głupio, takie jest moje zdanie na ten temat. Poza tym Don't torture nie jest złym filmem, tylko końcówka, moim zdaniem, zawiodła. Jak widać, nieoryginalność nie popłaca.
Lubię też Dom przy cmentarzu (mimo tragicznego dubbingu dzieciaka i trochę absurdalnej fabuły) - za klimat oraz City of the Living Dead - za to, że skutecznie wywołało u mnie odruch wymiotny w scenie z flaczkami buzią... i za insze rzeczy. Demonia jest rozbrajająco durna i zabawna dzięki scenom z kotami i rozrywaniem. Muszę obejrzeć resztę filmów, ale z tego, co widziałam, wnioskuję, że Argento raczej nie zagraża, przynajmniej w moich oczach.
w filmie The Beyond jest rzeczywiście scena przypominająca bardzo scenę z Suspiri...ja wolę masterpiece - scenę Fulciego. Zrobił to o wiele lepiej - wplatając bardzo dobrze scenę w fabułę. Dario Argento zrobił sobie - od tak scenkę jakiś facio szedł z pieskiem i nagle ten piesek Ni Stond Ni Zowond se skoczył...ja się przede wszystkim przestraszyłem nagłym porywem pieska na pana...samo zło przyszło o wiele sztuczniej sztuczniej sztuczniej niż w The Beyond...(szkoda że Fulci zrobił także u siebie ślepą kobietę, w suspirii był ślepy facio-to demaskuje Fulciego całkowicie, że na serio zainspirował go Argento do stworzenia swojej wizji sceny)
.......można robić sceny z pieskami tak samo nawet nie oglądając innych filmów...zawsze pieski rzucają się - jeżeli mają zabić - to musi się dorwać do szyii- to nie jest żadna nowość że szyja musi być dobrze szarpana.
"Don't Torture a Duckling"-wypas jest jak spada ten ksiądz ze skał. Po pierwsze siądz spada i obija sobie mocno swoją piekną, chłopięcą, niewinną twarzyczkę... (SPOILER-M.) wszystko to zmontowane jest wraz ze wspominakami bardzo romatycznymi na początku gdy ksiądz jeszcze dobrze się nie obił(j.w.-M.) ku coraz bardziej makabrycznym.. Przyznaje nie widziałem jeszcze "4 mosche di velluto grigio"1971, podejrzewam że tak jak tytuł genialny jest tak muzyka na pewno nie odstaje od Boskości Argento. Na pewno są świetne zdjęcia, ale jak mówiłem już wcześniej..na pewno także jest nuda straszna przez cały film..Argento ma to do siebie że jego zabiegi strasznie są widoczne..podczas gdy u Lucka film ogląda się przyjemnie (przyznaje dziewczynie mojej nie pokazał bym filmów Fulciego, bo są maxymalnie obleśne dla płuci pięknej-podejrzewam że Fulci właśnie lubował sie w tym że często uśmiercał kobiety w swoich filmach w sposób bardzo charakterystyczny)...

Lucjusz F. jest niekwestionowanym mistrzem w kreowaniu masakry. Nie na darmo był przez kilkanaście miesięcy na medycynie.
Wybaczcie poprawki - wiem, że w temacie jest mowa o spoilerach, ale tak na wszelki wypadek.

Pozdro!

Dario Argento zrobił sobie - od tak scenkę jakiś facio szedł z pieskiem i nagle ten piesek Ni Stond Ni Zowond se skoczył...ja się przede wszystkim przestraszyłem nagłym porywem pieska na pana...samo zło przyszło o wiele sztuczniej sztuczniej sztuczniej niż w The Beyond...

Nie zgodzę się. Gdybyś NAPRAWDĘ zrozumiał, o co chodzi w filmie Suspiriai szczególnie w tej scenie, wiedziałbyś, że ani miejsce akcji, ani to, co zrobił pies nie było ni stąd, ni zowąd... Może dlatego piszesz, że Argento ma ładne kadry, gdyż oceniasz jego filmy porównując z filmami Fulciego. U tego ostatniego w zasadzie nie ma w filmach szerokiego pola interpretacyjnego (może tylko w The Beyond - samo piekło i w City of the Living Dead - końcówka), natomiast Argento jest niezrozumiały dla tych, którzy oceniają jego filmy tylko po tym, co widzą w danej scenie, nie znając kontekstu. Nie zdjęcia, a kontekst jest najważniejszy w filmach Dario.
no nie wiem.ja wolę wizje. jak ktos chce kontekstu to niech czyta książki.nie zgadzam sie także że każdą książke można na ekran spokojnie przenieść w całości..niektóre dialogi zastępuje sie syntezami zdjęciowo-montazowymi. w filmach kiedys nie był potrzebny wogóle dialog i ludzie rozumieli filmy doskonale. to sztuka zrobić film bez dialogów , albo ograniczając dialogi do minimum potrzebnego widzowi-nie tak natrętnego jak to robi Argento. Kontekst jest widoczny aż nad to..po obejrzeniu każdego filmu Argento jestem zmęczony natłokiem nudnawych dialogów..które prowadzą zawsze do przedłużenia filmu.rozwleczenia go na 1,5h. kontekstu szukaj w wierszach, książkach. nie w filmach. film ma być zrozumiały dla każdego widza za pomocą przezyć emocjonalych chociaż..podczas oglądania...potem kino ma wypluć widza aby był szczęśliwszy. i rozmyślał - dlaczego się tego przestraszyłem..uuuu...i na piwko..
Sorry, facet, ale jak czytam to, co wypisujesz, to wszystko mi opada Gdzie Ty masz u Argento nadmiar dialogów? Ja sama myślałam kiedyś, że w zasadzie niektóre dialogi u Dario nic nie znaczą, ale teraz wiem, jak bardzo się myliłam. Ale pewnie, po co sobie zawracać głowę czytaniem między wierszami, skoro można obrazki pooglądać Filmy Dario Argento wymagają od odbiorcy pewnej erudycji, są niekiedy dość hermetyczne i potem ludzie, nie rozumiejąc, wypisują, że nudne, że takie, że siakie. Trzeba się dokształcać, czytać o jego inspiracjach, nawet te "ładne obrazki" analizować szczegółowo. Książki też warto poczytać. A kino właśnie po to się udźwiękowiło, żeby móc coś wyrazić czymś więcej, niż pantomimą i planszą, na której jest wyłożona kawa na ławę. Lepiej już idź na piwko.
wizja ma wieksze oddziaływanie na człowieka niż słowo. dźwiek dodatkowo ułatwia człowiekowi odbiór rzeczywistości postrzeganej-"ogólnie", na tą która dzieki dźwiekom staje sie subiektywniejsza-prostrza.
Uważam że Darek przesadza z dialogami, zupełnie niepotrzebnymi. Mozna by je w zupełności zastąpić zwykłymi efektami dźwiękowymi. Nieraz aż razi mnie to że wiem co zaraz sie stanie w filamch Argento.Oglądam filmik pierwszy raz a wiem co będzie dalej. na samym końcu filmu zawsze jest jakaś scena która mnie zaskakuje to fakt..ale cały środek filmu jest nudny. zrobiony pod jakieś zdjęcie które Argento sobie ściśle zaplanował zrealizować - wygląda to tak jak by chciał za wszelką cenę zaadoptować ten wyszukany kadr a nie inny...przez to musi dodawać masę dialogów - no bo musi jakoś się to tego kadru zbliżyć..(nie ma nic od razu) powstaję nudny film z wieloma powtórzeniami dialogowymi - z których mało co wynika. do tego jeszcze dochodzi fakt że Dario Argento sie przeżył..dlaczegbo teraz nie robi filmów które ludzie doceniliby? Hee??? dlaczego? bo ludziom sie znudził ten pan. nudził nudził..aż w końcu się znudził. Wystaczy obejrzeć jego ostatnie produkcje co świadczy o słabej formie Mistrza Argento..te same nudne dialogi, ta rozwięzłośc w szykowaniu kadrów i na siłę te morderstwa..za duzo dialogów. ojejeje..strasznie nudzi.

Fakt że zrobił kilka ładnych scen, któe sie pamięta..niektóre były przesadzone-bez sensu przedłuzone na muzyczce-aby tylko utwór teledyskowo przeciał. Każdy jak poczyta o inspiracjach jaiegoś rezysera może sie za głowę chwycić..i stwierdzić..tak tego rezysera to ja bymm..ojeje...zakochałaś sie w Argento ..a to taki nudziarz. Mam kuzynów na sycylii, którzy tak samo wypowiadają sie o Argento jak ja. dziwne ...mają inny temperament przecież, Argento to ich krew..dlaczego sie nudzi nawet na sycylii..przeciez ma tyle ciepłych barw w swoich filmach..bo nudziarz z niego i tyle.

Mam kuzynów na sycylii, którzy tak samo wypowiadają sie o Argento jak ja. dziwne ...mają inny temperament przecież, Argento to ich krew..dlaczego sie nudzi nawet na sycylii
Ale o co chodzi?? My tu nie o Twoich kuzynach na Sycylii (jak chcesz, to proponuję żebyś założył nowy topic- "moja rodzina rozbita na świecie"), tylko o kinie Argento!!!

I choć częściowo się z Tobą zgadzam (w kinie liczy się przede wszystkim obraz), to Twojego argumentu, że w kinie Argento jest za dużo dialogów, zupełnie nie rozumiem! Gdzie Ty widzisz w filmie Argento za dużo dialogów??? Przecież to twórca, u którego liczy się przede wszystkim obraz. Wplata on w filmowe kadry elementy rodem z sennego koszmaru i fantasmagorycznych wizji. Niektóre jego filmy (motyw obrazu w "Bird with the Crystal Plumage") można potraktować nawet jako manifest twórcy wierzącego, że obraz może doprowadzić widza (i reżysera) do swoistego auto-katharsis.
Słowo (które tak piętnujesz) u Argento schodzi na drugi plan.
Nawiasem mówiąc, to niezwykłe traktowanie filmowego obrazu jako płótna, właściwe jest dla całej włoskiej kultury.
Natomiast Kamiko stara Ci się wykazać, że i obraz można odczytać przez pewien kontekst. Myślenie, że tylko literaturę można odczytywać w kontekście jest (bez żadnej urazy) bardzo szkolne. Spróbuj odczytać "Finnegans Wake" (a na gruncie włoskim np. takiego Baricco) lub Apollinaire`a w jakimś kontekście. Powodzenia! W sensie odbioru, literatura nie musi się wiele różnić od kina.
A to, że ostatnio Argento wypadł z formy, nie wynika z tego, że w jego filmie jest za dużo dialogów, tylko właśnie dlatego, że... wypadł z formy.
chodzi o temperament. ludzie w różnych częściach świata są inni..działa na nich inny rezonans schumana;) jednak sama ocena dzieł filmowych jest bardza podobna. Argento w filmie the "bird with the.." był strasznie nudnawy..sceny rozwleczone tak bardzo że nie da sie ich oglądać..bez przewinięcia. Tak..liczy sie przede wszystkim obraz u Argento ale kosztem histroii..to że ktos chce zaadoptować jakieś ujęcie czy kadr nie oznacza że dochodzenie do tego kadru czy jazdy kamery musi być dobre..a u argento jest to aż nadto widoczne. jak pojawia sie jakikolwiek dłuższy dialog to się robi to nudnawe ponieważ każdy czeka na kolejną dawkę foto..nie mówie że Argento jest złym fotografem-jest świetnyum fotografem ale słabym scenarzystą na pewno. połowę jego dialogów mozna by z powodzeniem wymienić na krótkie zdania-bez niepotrzebnych metafor i porównań..bez tego całego dochodzenia słownego.Już ciekawiej przy Argento wypada COLUMBO!!! o wiele ciekawiej. A dialogów też jest sporo. Zawsze gł. bohater opowieści Argento jest naiwny perfidnie..a na samym końcu wygrywa ze złym antagonistą, który miał tak niesamowicie obmyslany plan działania..aż sie prosi żeby dać temu bohaterkowi więcej oręża..bo trochę słabe to jest że nagle w ostatniej scenie zawsze zło musi przegrać(chociaż przez cały film był silny i podstepny) to jest moim zdaniem włąsnie główny powód dla którego filmy Argento sa nudne. Bohaterowie są naiwni, zło ma niecne zamiary ale po co dlaczego to w sumie zawsze tylko wiąże się z psychiką..od razu wiadomo że zło jest złe i tyle..a dobro jest dobre i już...od razu Argento ich stawia po 2 stronach ringu zamiast powoli pokazywać narastające między nimi konflikty prowadzące do apogeum. niestety w konstrukcji fabularnej Argento jest bardzo duzoi błędów..i to dosłownie żenujących.
bardzo ciekawie sie czyta ta dyskusje i troszke glupio mi przerywac, ale moze bardziej pasuje do niej temat o darku niz o lucjanie
mozliwe ze tak...temat powinien się nazywać troche inaczej. "Lucjan vs Dariusz mit spoilers"-so join them together

Uważam że Darek przesadza z dialogami, zupełnie niepotrzebnymi. Mozna by je w zupełności zastąpić zwykłymi efektami dźwiękowymi

Dialogi u Argento są zwykle nielogiczne , bezsensowne i irytujące ( co zaznaczają nawet bezwarunkowi miłosnicy tego reżysera ) i dlatego nic nie znaczą , tym samym widz powinien skupic sie na kontemplacji obrazu , nie słuchac dialogów które i tak nic nie znaczą ( jak w Inferno w którym nie pada ani jeden sensowny dialog , obraz i jego znaczenia spełniają w nim kluczowa funkcję , dialogi podkreslaja co najwyżej bezwład swiata w którym znalezli sie bohaterowie ).


bez tego całego dochodzenia słownego.Już ciekawiej przy Argento wypada COLUMBO!!! o wiele ciekawiej.

Ale to pewnie dlatego ze " Columbo " ogląda sie tylko dla dialogów

"Phantom of Opera" , "The Card Player"-śmiałem się ze stylizacji Phantoma-bardzo słabe zdjęcia..bez pomysłu. The card player - uuuu..tu już był o wiele gorzej. Jedyne co mi sie podobało to śmierć policjanta -jak się pięknie nadział. To chyba tyle/.film był tak bardzo nudny że przewijałem o 20 minut a nic sie w nim nie działo.zdjęcia były bardzo fatalne.

Bohater nie moze iść na kompromis. bo wtedy FILM powinien sie kończyć.
Jak jest łazęgą, a widzowie widzą że jest dupkiem i słabiakiem - to po co w takim razie dawać mordercy takie atuty..jeżeli bohater nie ma szans im sprostać?! Ma zostać bohaterem dzięki windzie czy szympaniskowi? bez sensu.włąsnie to jest to co mnie wnerwia w filmach Argento....ta Barbi-dupiastość głownych bohaterów. W "Tenebre" jest to akurat zręcznie rozwiązane.. (SPOILER - M.) gł. bohater okazuje się mordercą, wiec zwraca na siebie uwagę..pod koniec filmu jako bohater bardzo niepozytywny-ale chociaż walczący do końca o swoje! w momencie gdy przegrywa jego film sie kończy! To jest prawdziwy bohater. (KONIEC SPOILERA - M.) Argetno powinien dawać nam widzom więcej fascynujących emocji niż tylko dochodzenie bohatera i to jeszcze na domiar złego prowadzone przez ludzi podobnych do samego Argento..

Argento z nich robi bardzo osobiście siebie samego.wszystko co jest fascynujące - i jedyne w swoim rodzaju Argento daje antagoniście. Pokazuje te niezwykłości Antagonisty od czasu do czasu..zanudzając nam samym sobą..wciskając nam tę swoją ciapowatość.osobiście to ja przewijam gł. bohatera bo dla mnie gł. bohaterem jest "samo zło"

W takim filmie "seven" jest chociaż odpowiednia opozycja dla mordercy seryjnego - psychopaty. To Brad Pitt, M.Freeman nie jacyś frajerzy..Ale silni nie idący na kompromis bohaterowi z krwi i kości. dziek itemu utorzsamiamy się z nimi...w filmach Argento moge jedynie utorzsamić się z Antagonistą - wszyscy inni mnie wnerwiają..75% filmu wnerwia a tylo 25% jest fajne..filmy Argento są źle skonstruowane-źle wyreżyserowne?! NIE..Argento to b. dobry reżyser. Ma swój styl..nie można powiedzieć że nie. Bardzo mnie mierzi tylko to że daje takich ciapaków do gł. roli. To mi zupełnie nie odpowiada. Nie ma przez to emocji związanych z gł. bohaterem..nikomu na nim nie zalezy..a jeszcze jak winda pokonuje gł. anatagonistę to wszyscy czują niesmak..kurde koniec.

Najbardzoej odpowiada mi film "The black Cat" oraz " Tenebre". Są w nich pełnoikrwiści bohaterowie-nie są wyssani z palaca ja w filmie "The bird with the cristal plumge" czy najwnym "DEEP REED".

W filmach Lucio fulciego są oczywiście wrogowie - nie z tej ziemi..mają swój główny cel-potwierdzony tym że to np. zombiie..Gł. bohater ma tylko jedną możliwość - przetrwać.. I to juz jest film o ściśle określonych twardych regułach...gdzie zarówno antagonista jak i protagonista mają swoje racje..a kompromis nie wchodzi w grę-dzieki temu filmy Fulciego ogląda się w całości.nie od morderstwa do morderstwa..ale protagoniści są ciekawi. oczywiście nie mówię o filmach Fulciego typu Zombie3 czy la "casa del tempo";"Demonii" gdzie bzdura jest..ale Fulci wygrywa spokojnie swoimi filmami bardzo dobrze skonstruowanymi ponad Argento i to wysoko.

U Argento ten ciapowaty detektywik może jedynie w najgorszym przypadeczku wsiąść w samolocik i odlecieć. W sumie jaka jest jego stawka? to że chce pisać ksiażki czy malować nie jest jeszcze stawką najwyższą..nic go z mordercą nie łączy..a przynajmniej nie tyle gdize nie mógłby sie po prostu wycofać, uciec jak lisek chytrusek ze swoimi pomysłąmi na książkę, coś chłopaczek podejrzał i coś mu się zadrapało to od razu mysli że zrobi śledztwo - śmieszne to jest - a najśmieszniejsze jest to że policja mu na to w sumie pozwala..i z nim gada jak by był detektywem.

On sobie robi śledztwo ale może w każdej chwili zrezygnować. Przez to nie jest bohaterem. Jest człowiekiem słabym. I Argento wciska to-widzom. Tę swoja poezję dziecinną.. To nie jest gra o najwyższą stawkę..

Mnie osobiście mierzi że bohater uchodzi z życiem na końcu w większości filmów Argento. Wolałbym żeby makabrycznie ginał(chociaż napięcie by było po filmie - niesmaczne ale zawsze coś)..tymczasem Argento nam serwuje bohatera ciaputka jadącego z inspiracjami do domku.

W każdym filmie ARGENTO jest zło!!! które jest niesamowite..wciągające, maxymalnie ciekawe i na długo pamiętane. Widać liczne zapozyczenia w "The Ninth Gate" Polańskiego z filmu INFERNO Argento gdzie genialnie pokazana była scena w auli podczas wykładu...oczysiecie gł. bohater to totalne nieporozumienie.

Hołd sie Argento należy..jest wyjątkowym twórcą..dla tych scen jestem gotowy potwierdzić że ARGENTO to mistrz. Ale żeby jego filmy były całością..to by musiał trochę nad nimi popracować..a nie wciskać widzom kit.

Filmy Lucio Fulciego są fascynujące.."The Beyond" ogląda sie od deski do deski, Zombie 2; "Dom przy Cmentarzu"; "Sette note in nero" oraz "The city of the living death" ogląda sie od deski do deski..bojąc sie przy tym o głównych bohaterów..przezywając z nimi przygodę..czując ich emocje..Fuli prowadzi nas do końca i tu Lucek daje swój popis geniuszu dając nam rozwiązanie gdzie zło..WYGRYWA. nie tajcyś uciekający wciąż ludzie którzy nie mają szans..ale zło wygrywa..nie dzieje się tak w genialnym filmie "Seven notes in black" gdzie jest happy end..ale po długich zmaganiach i niesamowitej scenie z zegarkiem.

bohater nie moze iść na kompromis. bo film wtedy powinien sie kończyć.a jak jest łazęgą, a widzowie widzą że jest dupkiem i słabiakiem - to po co w takim razie dawać mordercy takie atuty..jeżeli bohater nie ma szans im sprostać?! ma zostać bohaterem dzięki windzie czy szympaniskowi? bez sensu.włąsnie to jest to co mnie wnerwia w filmach Argento....ta Barbi-dupiastość gownych bohaterów.

No ale to potwierdza tylko fakt iz w filmach Darka nie chodzi o widowiskowe , pełne patosu i bohaterstwa zwyciestwo dobra nad złem , skoro bohater jest nieudacznikiem , morderca nie ginie nigdy z jego ręki a cała fabuła sprowadza sie do rekonstrukcji jakiegos kluczowego dla akcji szczegółu.
Pozatym widzowi łatwiej identyfikowac sie z takim bohaterem , który choc zafascynowany zagadką kryminalną coraz bardziej czuje sie zagrożony , popełnia liczne pomyłki a na koncu bynajmniej nie triumfuje ( swietnym przykładem jest tu zakonczenie " Deep Red " gdy bohater wpatruje sie w kałuze krwi , co oczywiscie wskazuje na dualny charakter tego spojrzenia ).Bohater " Tenebre " w zasadzie nie rózni sie niczym od protagonistów w filmach Argento , jest jednoczesnie protagonistą i antagonistą , ma cechy które w filmach Darka były przypisywane pozytywnym bohaterom jak i wiele łaczy go z mordercami zaludniającymi swiat filmów Włocha.Tym samym reżyser wskazuje na wielkie podobienstwo pomiedzy protagonistami a antagonistami.Byc moze więcej ich łaczy niż dzieli.Dlatego też wydaje sie że bohaterowie jego filmów są bardziej pełnokrwisci niż typowe palanty które od poczatku filmu
eksponują swoja siłę i skutecznosc w działaniu.

Oczywiście, że wiadomo co przykuwa uwagę widza w filmach Fulciego.
Specyficzny rodzaj czarnego humoru oraz Sceny realistycznej masakry..

To tak jak byś powiedział: "nie do końca wiadomo dlaczego ludzie chodzili na zbiorowe sceny egzekucji".. Albo: "dlaczego ludzie lubią pornografię".
A skąd takie zainteresowanie stroną www.ogrish.com ?

Dlaczego ludzie intersują sie śmiercią na żywo?
Instynktowanie cieszy ich to - "dobrze że to Ty a Nie JA". Emocja jest silnie skrajna i bardzo sugestywna.
W filmach Fulciego jest czarny humor....wszyscy patrząc na tych dodatkowych 2-go 3-cio i 1-wszo planowcyh bohaterów czekają tylko na to = jak oni wszyscy zginą, szkoda by było tej panny z cycuszkami ładymi ale trudno..
Mało tego..zauważyłem w filmach Fulciego jakąś niechęć do rasy czarnej.
Fulci wręcz robi z murzynów tępaków. Był rasistą?! (może ktoś wie)

Co do utożsamiania sie z ciapowatym detektywem - to nie ma tkaiej mozliwości Chorus.
Nikt nie pójdzie za bohaterem słabym i ciapowatym. Ewolucja jest temu przeciwna.
W podświadomości ludzkiej jest chęć trzymania sie silniejszych i utożsamiania się nawet z wrogiem.
Jeżeli ma cechy przejrzyste , silne, dowódcze..mało było takich???..długo by wymieniać.

Jezus nie szedł na kompromis! niszczył zło jak sie tylko pojawiło.
Pokazał cechy godne nasladowania. Dlatego pociągał za sobą tłumy.

Argento widowni chyba nigdy nie miał wiekszej...
Znany jest w miejscach undergrandowych. Np. na forum jedynym w swoim rodzaju i chwała Wam za to www.dansemacabre.pl . Tymczasem Argento widać że ostatnimi filmami swoimi chciał osiągnąc większą widownię.To był klasyczny błąd..wystarczyło popracować nad gł. bohaterem a nie zapozyczać od USA konstrukcji fabularnych- przwertowanych zresztą juz od lat 40(stęchłych).

Wystarczyło wyszukac gł. bohatera - pozostawić swój styl..a widać że w nowych produkcjach tego stylu nie ma wogóle praktycznie.Bardzo szkoda mi Argento za to że tego nie widzi. SZkoda że Argento nie trzyma sie zasad swoich, bardzo chciałbym aby poczytał to forum Nas..jego prawdziwych fanów!

Pozostaje jeszcze sprawa tzw. "Stawki"..nie zgodze sie że zarekwirowanie paszportu to wystarczająca motywacja do tego aby znaleźć mordercę...no bez przesady.

Spróbój się jako świadek zmierzyć z mordercą.. nawet jeżeli jesteś podejrzany...

Policjanci będą zwracali sie do Ciebie jak do jekiegos fachowaca?! Bzdura!...to bzdura totalna.

Nawet jeżeli jest świadkiem nie ma takiej siły żeby sobie chodził po miejsach zbrodni. Może owszem wspólpracować w opisach, zbieraniu dowodów, ale sam na własną ręke nie bedize szukał MORDERCY..tym bardzoej że może być ich kilku..nie ma odpowiedniego oręża..ma tylko fascynację..dla której gotowy jest umrzeć.

To nie jest odpowiednia stawka.

Temperatura powinna byc tak podgrzana aby ten gł. bohater nie miał żadnego wyjścia..tylko walkę o swoje sprawy! ale nie o paszport...no słabe to bardzo jest:
"muszę pojechac do domku, ale mnie tu podejrzewają..no dobra znajdę mordercę"..po czym go znajduje i przyczynia sie do jego śmierci.
Oczywiście policja jest tępa i nie umie tego co nasz gł. bohater-detektywik z kozim frendzlem.

Żałosna jest taka stawka...jeszcze na dodatek nie jest ona rosnąca..chłopaczek może w każdej chwili sie wycofać. Gdyby uciekł glinom..i wszedł na ścieżke gł. podejrzanego to juz inna spawa..ale to byłby inny już film coś w stylu "Ściganego" raczej.

p.s. Szkoda wychodzic z kina ze skazami "psychicznymi bohatera" żałując zarazem tak genialnych, ciekawych jego wrogów.

Samo zło to jest przecież -> tak traktować widownie jak D. Argento to potrafi.

Co do utorzsamiania sie z ciapowatym detektywem to nie ma tkaiej mozliwości Chorus. Nikt nie idzie za bohaterem słabym i ciapowatym. Ewolucja juest temu przeciwna. W podświadomości ludzkiej jest chęć trzymania sie silniejszych i utorzsamiania się z wrogiem nawet jeżeli ma cechy przejryzste , silne i godne działania..mało było takich???!! Hitler, Stalin ..długo by wymieniac.

Za bardzo upraszczasz proces identyfikacji , są widzowie którzy identyfikują sie z psem na ekranie ale to już kwestia ich charakteru.Jest oczywiste że widzowi łatwiej identyfikowac sie z osobnikiem ( przynajmniej na pierwszy rzut oka ) niewinnym który staje w obliczu niebezpieczenstwa niż ze stuprocentową kanalią dlatego że w przypadku tego drugiego nie ma niespodzianki.Jego cechy są zbyt przejrzyste , łatwe do przewidzenia , wiemy co nimi kieruje i jakie mają zamiary.Natomiast człowiek który nagle znalazł sie ( czesciowo z własnej winy ) w niebezpieczenstwie , człowiek którego swiat wywraca sie nagle do góry nogami i który decyduje sie na tak smiały i ( skądinąd ) naturalny krok jak prowadzenie amatorskiego sledztwa ( założe sie że mimo niebezpieczenstwa wielu widzów na jego miejscu zachowałoby sie podobnie - z czystej ciekawosci ) jest nam bliższy a na dodatek wywołuje to w widzach dyskomfort psychiczny , jako że taki bohater znalazł sie w sytuacji która go przerasta i na dobrą sprawe nie wiemy jak moze sie w podobnej sytuacji zachowac : spanikuje i ucieknie czy może
zwycięży ciekawosc ?? W filmach Argenta podążamy za bohaterem , wiemy tyle co on , oglądamy swiat jego oczami , czesto z powodu totalnej umownosci swiata przedstawionego odczuwamy podobną niepewnosc co on itd
nie no co ty. nie rób z widzów pederastów.

To że ty lubisz ludzi nieśmiałych to nie znaczy, że wszyscy tacy są. Nieśmiały człowiek mało może zrobic. może jedynie siedzieć cicho albo nagle umrzeć. Tylko silni wygrywają. a jak jest inaczej to jest to oznaka teorii haosu i przeznaczenia. Nie oznacza to że widz będzie identyfikował sie z bohaterem słabym , cichutkim , bezbronnym. Tu Argento podaje jakąś tam przeminę pana z wąsikami na samym końcu filmu Inferno czy chłopca z filmu DEEP RED...ale jest to słabiutkie..mozna by powiedziec..ale fuxa miał i nic więcej. Na pewno nie jest godny naśladowania ani pochwały. Szkoda w tamtym momencie genialnego mordercy i jego utracowanej wiedzy.nawet dr. Mengele trzymało CIA przy zyciu przed MOSADEM w argentynie do lat 80..był zbyt cenny.

nie no co ty. nie rób z widzów pederastów.

Wchodząc do kina sami robią z siebie pederastów

eee..słabe to jest.naciągane za bardzo.oczywiście że możliwe..ale mało filmowe. To tak jak byś kazał ludziom oglądać kogos kto sie nad sobą użala. Co mnie obchodzi jego fascynacja - skoro tylko mało ludzi to zrozumie czy jest sens robienia takiego metaforycznego filmu?

Dlaczego Argento w klasycznie komercyjny sposób chce ludziom wciskac jeszcze frustracje tego chłopca bez paszportu uzasadniając że chłopczyk się zainteresował..mordercą i jakieś metafory widzi w szybie?! W filmach Hitchcocka jest duzo więcej treści. Są one widoczne. Działanie bohaterów jest zrozumiałe. U Argento jest zamazane, mdłe i teatralne. Tak..filmy Argento nadawałby by się do Teatru. A teatr to co innego niz film. To że Argento drąży te metafory świadczy o tym że źle dociera do widzów. A ci którzy to niby rozumieją, czują: to wiesz co to chyba jest "czubek penisa twojej pychy"

Zapytany Koszałka o rolę "montażu syntetycznego" w swoim filmie "takiego pieknego syna urodzilam" nie wiedział o co chodzi pytającemu. Spielberg po premierze filmu "The Duel" w Europie nie widział o co chodzi krytykom pytającym go o "walkę miedzyklasową" w jego filmie..

Dlaczego Argento w klasycznie komercyjny sposób chce ludziom wciskac jeszcze frustracje tego chłopca bez paszportu uzasadniając że chłopczyk się zainteresował..mordercą i jakieś metafory widzi w szybie?! W filmach Hitchcocka jest duzo więcej treści. Są one widoczne. Działanie bohaterów jest zrozumiałe. U Argento jest zamazane, mdłe i teatralne. Tak..filmy Argento nadawałby by się do Teatru. A teatr to co innego niz film. To że Argento drąży te metafory świadczy o tym że źle dociera do widzów.

Interpretacja z szybą jest tylko jednym z elementów wskazujących na pokrewienstwo protagonisty(ów ) z mordercą(ami ) , może byc odbierana jako nad-interpretacja ale to nie ma znaczenia , liczy sie fakt że zachowania bohatera " The Bird..." nie są tak naprawde jednoznaczne , a sam paszport mógłby co najwyżej byc klasycznym Hitchcockowskim Macguffinem.U Hitcha jest tyle samo tresci co u Argento , a nawepewno spełnia ona podobną funkcję.A Argento i teatr ?? Toż to " Inferno "!!
Wykorzystałem muzyke Fabio Frizzi do mojego filmu!! "Voci Dal Nulla". Prawa autorskie musiałem załatwiać z Rzymem związkiem SIAE (Włochy), w którym stowarzyszony jest Frizzi Fabio.

Efekt jest oczywiście Niesamowity. Jak ktoś chce to zobaczyć to może włączyć/poszukać TV-TRWAM. Tak. wiem że to kontrowersyjna stacja.

Już w niedzielę 05.03.2006 mozna bedzie zobaczyć mój film o 17:25 potem powtórki Dla USA i KANADY w nocy (06.03.2006) o godz. 00:25; 9:25 rano oraz o 22:10 w nocy
(wszystkie 3 powtórki w ten poniedziałek!)

Zapraszam!
Niedawno obejrzałem jeden z ostatnich horrorów Lucjana które pozostały mi do obejrzenia, mianowicie "Demonię". Patrząc na ogół opinii jakie zbiera ten film w recenzjach nie tylko na polskich portalach (zresztą co tam recenzje, sam Fulci nie był zupełnie zadowolony z końcowego efektu swoje pracy) odnoszę wrażenie, iż to jeden z najbardziej niedocenianych filmów w karierze Fulciego. Świetne, klimatyczne lokalizacje, dobre sceny gore (na tle innych horrorów z końca kariery Fulciego, wyjąwszy ociekający posoką "A Cat in the Brain" rzecz jasna, to prawdziwy gorefest) i - tradycyjnie już - świetna ścieżka dźwiękowa czynią ten obraz naprawdę solidnym filmem grozy. Można się przyczepić do dłużyzn w pierwszej połowie filmu, ale w sumie to mało ważny mankament. To już nie "The Beyond" (choć w sposobie poprowadzenia akcji odbijają się echa tego klasyka) ani "House by the Cemetery", ale jednak bardzo dobra produkcja.
7,5/10
Moim zdaniem z ostatnich filmów Fulciego najlepiej broni się nietypowe "Le Porte Del Silenzio" - koszmar na jawie dla każdego kierowcy. Natomiast "Voices From Beyond" to zromansidłowane pseudogiallo, w którym za specjalnie wiele się nie dzieje, w "Demonii" brzmią echa starych klasyków takich jak COTLD, a "Cat In The Brain" to w sumie jedno z największych nieporozumień wszechczasów i chyba najtańszy film jaki kiedykolwiek powstał, fatalnie zrealizowany, no i 90% filmu to zlepki z innych gniotów z ówczesnego okresu. Nawet sam Fulci nie ratuje tego filmu...biedny poczciwy dziadziuś...
Nie do końca zgadzam się Istotnie "Voices from Beyond" to film dość przeciętny, zwłaszcza na tle całości dokonań Fulciego, choć ma swoje dobre momenty, jak np. scena z trupami opuszczającymi trumny - piękne nawiązanie do zombie movies nakręconych przez Lucjana na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Bardzo lubię natomiast "A Cat in the Brain" - ciekawe podsumowanie dokonań Fulciego na polu kina grozy, niezwykle krwawe, ale trącące też mocno autoironią (przynajmniej takie wrażenie odniosłem) i dziwacznym humorem (rozmowy Fulciego z gośćmi przybyłymi na plan filmu, zakończenie), porównywalnym chyba tylko z tym z "Touch of Death". Perełką pośród horrorów z końca kariery Lucio jest też "House of Clocks", natomiast najniżej oceniam "The Sweet House of Horrors" - choć i tam jest kilka krwawych scen i miła dla ucha muzyka Vince'a Tempery.

Nie do końca zgadzam się Istotnie "Voices from Beyond" to film dość przeciętny, zwłaszcza na tle całości dokonań Fulciego, choć ma swoje dobre momenty, jak np. scena z trupami opuszczającymi trumny - piękne nawiązanie do zombie movies nakręconych przez Lucjana na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Bardzo lubię natomiast "A Cat in the Brain" - ciekawe podsumowanie dokonań Fulciego na polu kina grozy, niezwykle krwawe, ale trącące też mocno autoironią (przynajmniej takie wrażenie odniosłem) i dziwacznym humorem (rozmowy Fulciego z gośćmi przybyłymi na plan filmu, zakończenie), porównywalnym chyba tylko z tym z "Touch of Death". Perełką pośród horrorów z końca kariery Lucio jest też "House of Clocks", natomiast najniżej oceniam "The Sweet House of Horrors" - choć i tam jest kilka krwawych scen i miła dla ucha muzyka Vince'a Tempery.

House Of Clocks istotnie jest bardzo przyzwoitym filmem, czego nie można powiedzieć o Sweet House Of Horrors, sknoconym i totalnie nieoglądalnym dziadostwie. Ja natomiast z wiekiem doceniłem Manhattan Baby. A i tak najlepsze filmy Lucio robił jeszcze w okresie przedbeyondowskim. Sette Note In Nero to przecież najlepszy jego film! A i Lizard In A Woman's Skin czy Una Sull'altra to też wspaniałe dzieła, znacznie przewyższające wiele jego dokonań z lat 80-tych.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •