AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Świetny, kilmatyczny thriller Michela Manna. Jak dla mnie stoi na równi z Milczeniem Owiec, doczekał się rimejku (zupełnie niepotrzebnie) który powstał jedynie dlatego żeby Hopkins zagrał rolę Lecktera no i żeby jeszcze trochę kasy wycisnąć z tej postaci.
Pierwsza połowa filmu przedstawia szczególy przebiegu śledztwa, analizowanie dowodów, chęć dorwania mordercy powoli staje się obsesją głównego bohatera czyli Willa Grahama. Postać ta została świetnie skonstruowana, coraz bardziej pogrąża się w sprawie, zaniedbuje życie rodzinne, wystawia własne życie na ryzyko. Druga przedstawia nam losy jego przeciwnika, niejakiego Francisa Dollarhyde'a tytułowego Łowcę. Mann przedstawia nam mordercę, tak jakby chciał żebyśmy wspułczuli tej postaci, według mnie udało mu się.
Kilka słów o reżyserii, rewelacyjnie prowadzona kamera (Spinotti w końcu), kilka póżniejszych znaków firmowych Manna jak niebieskie filtry, sceneria plaży i tym podobne.
Atmosfera jest tu niesamowita, całość jakaś taka odrealniona. Zwłaszcza sceny w domu Zębowej Wróżki, (dom urządzony w stylu Art Deco, podkreśla jego socjopatyzm) i końcowa rozprawa z mordercą w takt niesamowitej piosenki In-a-Gadda-Da-Vida, nie pozostawiają złudzeń.
William Petersen już rok przed Manhunterem zagrał postać policjanta w "To Live and Die in L.A." Friedkina. Zarówno w tamtym jak i w tym przypadku z zadania wywiązał się na medal. Mamy jeszcze solidnego Farinę, Coxa na podstawie którego gry wzorował się Hopkins, no i Toma Noonana który wygląda jakby naprawdę miał ze swoją psychiką duże problemy.
A wy jak sądziciem, zapraszam do dyskusji.
Jeszcze mała ciekawostka, na tym zdjęciu morderca ma tatuaż, ale w filmie nie ma ani jednego ujęcia w którym jest on pokazany.
Przecież wiem żo to oglądaliście, napiszcie chociaż czy się wam podobał czy nie .
No to ja napiszę
Ja stawiam go znacznie WYŻEJ od Milczenia owiec. Milczenie, które również jest świetnym filmem, przy Manhunterze okazuje się być jedynie perfekcyjnym rzemiosłem. Film Manna to prawdziwe dzieło sztuki
Niestety, Czerwony smok, choć ze zdjęciami tego samego, co w Manhunterze operatora - Dante Spinottiego, nie jest tak dobry, ani nawet tak, jak Milczenie owiec.
Mam tylko pytanie - dlaczego dom w stylu art deco, podkreśla, Twoim zdaniem, chorą osobowość bohatera?
Podkreśla, ale w sposób plastyczny, wizualny. Ekstrawagancki wystrój domu znacznie wyróżnia się na tle wcześniejszych "zwyczajnych" lokacji, a gdy tylko przenosimy się do domu mordercy, robi się jakoś dusznie/niepokojąco. Przynajmniej ja tak to odebrałem.
Cieszy mnie Twoja opinia o Manhunterze, nareszcie się zgadzamy .
spoko film, jeden z lepszych mannów (po goraczce, złodzieju i informatorze), wizualnie dobry - co jest oczywiscie zasluga manna (jak juz karolinka napisala), muza fajna, jeden kawalek klausa schulza, ktory pojawia sie w manhunterze, pojawil sie tez na soundtracku do angsta. film duzo lepszy niz milczenie owiec, ale duzo slabszy niz hannibal
ogolnie tak 9/10
William Petersen już rok przed Manhunterem zagrał postać policjanta w "To Live and Die in L.A." Friedkina. .
no ten friedkin w ogole niew wyglada jak friedkin, tylk jak mann wlasnie, wiec to pewnie mann ten film nakrecil i po kolezensku dal sie podpisac friedkinowi
no odmienna, ale rezyseria taka sama
Znaczy się Mann wzorował się na tym filmie. Tak czy siak, zarówno Friedkin jak i Mann to prawdziwi zawodowcy jeżeli chodzi o kino policyjne.
ale przeciez franuski lacznik nie jest podobny filmow manna. to jeden jedyny film friedkina jest podobny do manna - wlasne L.A
No właśnie o tym piszę, L.A. jest cholernie podobne do filmów Manna , pod takim filmem spokojnie mógłby się podpisac Michael. A Łącznik wogóle nie jest podobny do Mannowskich filmów, to prawda. Zbyt brutalny i naturalistyczny, co nie jest bynajmniej ujmą dla dzieł Manna, kóry jest przeciez jednym z moich ulubionych reżyserów, przecież.
no to zle zrozumialem, chociaz teraz tez do konca nie czaje chyba tak czy inaczej mann tez jest dla mnie doskonaly
A co kolega sądzi o Miami Vice, najnowszym filmie Manna.
no ze gowniany bardzo szedlem do kina z nadzieja na dobre mannowe kino, a wyszedlem wkurwiony calkiem. aktorzy juz przed obejrzeniem filmu mi nie pasowali, ale ludzilem sie tym ze zle ich oceniam - wyszlo ze ocenialem dobrze - fatalni, jako fan serialu nadal mam innych ludzi przed oczami, ich gadki, ich uszczypliwe odzywki itd. wiadomo - inna epka, inni bahaterowie, inny klimat - ale film nie ma nawet cczesci klimatu innych filmow manna - wizualnie rowniez zawod - za duzo kamery z ręki, przec co wyglada amatorsko, za malo ujec nocnych miasta aniolow, brak sterylnych, szpitalnych pomieszczen. nawet rezyseria jakas taka inna - zbyt nowoczesna, zbyt spieszna, brak rownowazacych dynamiczne sceny, ujęć. ogolnie klapa
http://www.dansemacabre.p...php?p=8386#8386
przenosimy sie tutaj
No ja polubiłem ten film, ale bodajże dopiero za czwartym razem dopiero, wcześniej uznawałem go za każdym razem za cienki, ale jakoś zawsze ciągneło mnie do ponownego obejrzenia. Farrell i Foxx wg. mnie dobrze dobrani, pasują do ról po prostu, brak większych zażyłości, relacje czysto zawodowe. No i końcowa strzelanina to absolutny majstersztyk jak dla mnie. Nakręcona z cyfrówki, z ręki, pełen realizm. Jak dla mnie najbardziej niedoceniony film Manna.