AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Języki i kolczyki
w polskiej prasie kilka pozytywnych recenzji, na wp akurat mniej, ale patrząc na tematykę - wszyscy maniacy japońskiego exploitu powinni się zainteresować
Mortadela! ja poproszę to Londynu mi to przywieźć!!!
Mortadela! ja poproszę to Londynu mi to przywieźć!!!
Tak jest, szefie! Jako oddany giermek poszedłem dzisiaj do Empiku i nabyłem drogą kupna, choć serce się krajało, jak płaciłem prawie 20 PLN za 100-stronicową książeczkę na dodatek napisaną wielką czcionką. Sprzedawczyni spytała się nawet czy to wersja kompletna tej książki Tak sobie myślę, że przeczytam sobie jak będę wracał do domu z pracy
że tak spytam nieśmiało: miał ktoś przyjemność przeczytać? jakieś opinie można prosić czy warto wydać to kilkanaście złociszy czy lepiej je inaczej spożytkować?
Moim zdaniem, książka nie jest warta swojej ceny. Nie rozumiem również aury skandalu, która rzekomo unosiła się nad tym tytułem. Do tego sporo niedociągnięć warsztatowych, a porządna korekta zdołałaby odchudzić "Języki i kolczyki" do rozmiarów przeciętnego opowiadania.
A ja powiem na opak, że świetna - ciężko ją rozpatrywać pod kątem jakiegoś mocnego exploita, niemniej wylewa się z tego bezsens i emocjonalne zatopienie. Ogółem bardzo ciekawe, choć niewesołe sprezentowanie kondycji psychicznej młodych ludzi, którzy właściwie nie wiedzą co ze sobą zrobić. Kilka kapitalnych kwestii - jak ta w restauracji . Poza tym faktycznie trochę ostrzejszego seksu i transformacje ciała, plus oczywiście wulgarny język. Ze swojej strony polecam, z tym, że nie jako exploit, a mroczny dramat, poruszający pewne drażliwe kwestie. Przy czym zdaje sobie sprawę, że pod względem warsztatu literackiego książka nikogo nie zachwyci, trzeba jednak zadać sobie pytanie, czy autorka postawiła sobie to w ogóle za cel. Bo po lekturze prędzej człowieka zbiera na myślenie i to w czarnych barwach, niźli zapatrywanie się na kwestie techniczne. Z innej beczki - zamierzona wulgarność komponuje się ze światem przedstawionym, szarym i nudnym. Światem w którym kolejne dni pomaga przetrwać alkohol, a jedynym ciekawym zajęciem jest zadawanie sobie bólu poprzez kolczykowanie, bądź tatuowanie ciała - no bo to w końcu coś nowego. Światem w którym nawet bliskie osoby pozostają sobie anonimowe. Nie wiadomo nawet, czy morderstwo jest w stanie rozbić taki układ. Całości dopełnia niejednoznaczne, otwarte zakończenie. Trzeba się będzie zabrać za inne teksty Kanehary, bo szalenie ciekawych kwestii dotyka, a nagroda za "Języki i Kolczyki" jej się należała. W 2008 roku powstał film na podstawie książki, w reżyserii Yukio Ninagawy - twórcy "Blue Light" (2003) - czego się można było spodziewać po seansie z obrazem z 2003, facet zdał egzamin i nakręcił solidną ekranizację. Mroczną, erotyczną, fragmentami wręcz duszną. Jakkolwiek by nie było z nihilistyczną historią która ma taką siłę wyrazu, a zrodziła się w głowie tak młodej pisarki zapoznać się warto.
Mnie powieść przypadła do gustu - Kanehara przedstawiła znakomicie proces powolnego staczania się człowieka na samo dno, i to z jego perspektywy. Jest to obraz niesamowicie ponury, nihilistyczny i pozbawiony nadziei na lepsze jutro. Wspomniana przez Duxa wulgarność pełni tu ważną rolę, bowiem czyni nakreślony przez autorkę obraz bardzo realistycznym, nie brakuje też odrobiny wisielczego humoru. Pewno, że można byłoby dodać jakieś ciekawe wątki poboczne i rozbudować dość krótką całość, ale powieść i tak wywarła na mnie spore wrażenie.
Jak dla mnie słabe, świnie od duksa lepsze były, bo dużo krótsze