AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Gdzie byście się przenieśli w przeszłość i przyszłość, gdybyście mogli podróżować w czasie?
Jeżeli chodzi o przeszłość to zdecydowanie Starożytny Rzym. Ten okres najbardziej mnie fascynuje. Wielkie zwycięstwa, podbój nowych terenów i ciągłe powiększanie się Cesarstwa. Chciałbym się wcielić w jakiegoś generała, który dowodziłby niemałą armią.
Później przeniósłbym się do czasów II wojny światowej. Teraz jednak już nie jako żołnierz, ale jako "obserwator"
Na koniec zostawiłbym sobie coś najciekawszego. Mianowicie przeniósłbym się do ery dinozaurów. Chciałbym zobaczyć jak naprawdę wyglądały, poznać ich życie i jednego z nich dotknąć (jakiegoś niegroźnego xD).
Co do przyszłości to pewnie mimo wielkich pokus wolałbym się do niej nie przenosić.
Jeśli już miałbym uruchomić time machine to wybrałbym przyszłość. I to bardzo niedaleką. Od po to, żeby zobaczyć czy Andrew Lepper poniósł definitywną klęskę, czy Platformers spełnili swoje obietnice i czy warto kupować edycję kolekcjonerską wiedźmina (bo zamówiłem). Podróżowanie na większe odległości w kontinuum zwłaszcza do starożytności czy WWII grozi prędką dekapitacją, postrzałem, rozerwaniem czy łapanką. A dinozaury mają dziwną manierę niezwracania uwagi, co im się pęta pod nogami i deptać albo to poprostu zjadać. Ani jedna ani druga opcja mnie nie interesuje. Zdecydowanie wolę już dinozaury z SLD (przepraszam z LiD). Tak samo paskudne mają mordy ale mniej groźne dla otoczenia są, choć w kupie mają parszywą zdolność rozpleniania wszelkiego rodzaju plugastwa, chamstwa i korupcji. Jak interesuje Cię życie dinozaurów to włącz dowolne wiadomości. Napatrzysz się, że hej.
Rzuciłem okiem na mój post powyżej...
Andrew Lepper leży jak długi, Platformersi kłamali jak zwykle (sprawa stadionu i Euro 2012), EK Wiedźmina nie trzeba było zamawiać na gram.pl tylko poczekać i kupić w Empiku albo MM/Saturn miałbym szybciej i bez stresu, że kasę ode mnie wzięli i do dziś nie widziałem gry na oczy.
Time Machine zadziałało, bo miałem jakieś głupie przeczucie pisząc poprzedniego posta, że będzie tak jak jest teraz. Pocieszeniem pozostaje klęska Andrew Leppera, ale pocieszenie to marne.
Szkoda, że nie mam takiej krótkodystansowej Time Machine...
Błee, takiej machiny użylbyś do podpatrywania polityków? Gdyby jeszcze chodziło o np. Lewandowską, to bym zrozumiał, ale Lepper? Stary, polityka to, jak to ujął ostatnio redaktor bodaj Morozowski, 'nawóz płynny' , w takowym możesz się potaplać spokojnie w teraźniejszości
Ja bym się przeniósł dokładnie o jeden dzień, ale jutro rano. Zajrzawszy uprzednio na lotto.pl. I już bym nie wracał
Ja zaś podam przepis na mój wehikuł czasu:
Przenosimy się na kraniec naszego kosmosu, wyciągamy potężny teleskop i celujemy nim w ziemię. Co ujrzymy? Ziemię sprzed kilku milionów lat!
Jak to się dzieje? Po prostu światło z tamtego okresu dopiero do nas, znajdujących się na obrzeżach Wszechświata do nas dociera...
I proszę o Nobla...
To tylko kwestia postrzegania, a nie przemieszczania się
No, ale "wehikuł" jest jakby nie patrzeć
Błee, takiej machiny użylbyś do podpatrywania polityków? Gdyby jeszcze chodziło o np. Lewandowską, to bym zrozumiał, ale Lepper? Stary, polityka to, jak to ujął ostatnio redaktor bodaj Morozowski, 'nawóz płynny' , w takowym możesz się potaplać spokojnie w teraźniejszości
Nie tylko polityków, ale przede wszystkim, bo niestety to oni najbardziej decydują o naszej sytuacji finansowo-prawnej.
A pomysł z lotkiem udany... jeden skok i ustawka na całe życie
Decydują, nie decydują... za bardzo się nimi nie można przejmować, bo by człowiek pierdolca dostał A u nas akurat idzie ku lepszemu chyba, zarówno jesli chodzi o parlamentarzystów, jak i sytuację w kraju.
Gdybym miał taką maszynkę i mógł z niej korzystac kiedy chcę, to pewnie używałbym jej do każdej głupoty, np. nie tak dawno temu siedzę sobie beztrosko przed komputerem, jest piękny słoneczny dzień, a tu BACH, osa mi wlatuje przez okno do pokoju, a skubana była taka wielka, że mogłaby z powodzeniem zeżreć mojego kota ale jako człowiek dobroduszny nie chcialem jej zabijać, groźby słowne i dyplomacją nie dały rezultatów więc wziąłem pierwszą lepszą rzecz jaką miałem pod ręką, pech chciał, że był to talerz, i chciałem ją odgonić. "A kysz ty brzydkie!" krzyknąłem i machnąłem tym talerzem, tylko nawet nie zauważyłem, że w talerzu wciąż była zupa...rosół nie czyści sie zbyt łatwo, wolałbym się cofnąć w czasie Ale gdybym mógł się cofnąć tylko raz to pewnie nigdy bym tego nie zrobił bo nie wiedziałbym czy to bedzie akurat ta krytyczna sytuacja, czy kiedys nie przyda mi sie bardziej, chociaż chętnie udałbym się do średniowiecza po jakąś fajną zbroję, mieczyk i może, ewentualnie po jakąs księżniczkę
Ooo...Gdybym miała maszynę do przenoszenia w czasie przeniosłabym się do wczorajszego popołudnia i powtórzyła alternatywne wzory z fizyki na: "s", "v", "t", "a" o których kompletnie zapomniałam na sprawdzianie Albo...Wróciłabym się do dnia kiedy chciałam sobie kupić sukienkę na połowinki i pomyślałam ,że wróce i kupię jak się zastanowię...Jak się zastanowiłam to sukienki już nie było Lub...Hmm...Właściwie tysiące zwykłych codziennych spraw wydaje się ,że można było rozwiązać lepiej, ale jeśli miałabym tylko jedną szansę? Myślę ,że chciałabym zobaczyć starożytną Grecję
Do 27 XII 2001 r. (ewentualnie, gdyby to okazało się niemożliwe - do 19 VII 2004)... Nie pytajcie dlaczego tak... Ale pewnie by mnie z Wami nie było...
Młoda polska. Chciałbym spojrzeć w szatańskie oczy Przybyszewskiego, napić się z Wyspiańskim, pogadać z Żeleńskim na temat tłumaczeń płynących wprost z serca. Przy okazji posłuchać opętańczego Szopena, poznać bliżej Dagny i w końcu umrzeć tak jak człowiekowi przystoi: z flaszką w łapie.
Powojenne stany zjednoczone. Chlałbym po knajpach upajając się alkoholem sączącym się wraz z diabelskim jazzem - tylko po to, by wraz z Philipem Marlowem (wiem, wiem że to postać literacka - ale takich wtedy były setki... chyba) pogadać jak melancholik z melancholikiem i dojść do wniosku, że nie ma po co wracać do domu - więc wracajmy do knajpy.
A może ten topic do filozofów i dywagacja pt. gdybyśmy mogli przenieść się w przeszłość, to co byśmy zrobili i kogo chcieli zobaczyć/poznać?
Ciekawa interpretacja podróży w czasie, ale można się podjąć twojej propozycji.
Gdybym mógł cofnąć się w czasie... Hm, może nie będzie to zbyt rozsądne czy pożyteczne wykorzystanie takiej ewentualnej możliwości, przecież wielu zapewne będzie wymieniać wyniosłe wydarzenia, w których można by wziąć udział, jak choćby nawet Hołd Pruski czy Wielka Smuta (tutaj odnoszę się do wspaniałych sukcesów w historii polskiej państwowości), jednak osobiście nie życzyłbym sobie wylądować w zamierzchłych czasach... To już wyjątkowo odległa historia, która jest tym ciekawsza im więcej tajemnic i niepotwierdzonych wątków zawiera. Ja, jako również pasjonat historii, ale i także architektury chciałbym choć na kilka dni cofnąć się dwa razy w pomroki dziejów, jednak niezbyt daleko. Pierwszą podróżą była by wycieczka do Warszawy roku 1930, powiedzmy... Do stolicy Polski pulsującej kulturą i sztuką. Do miasta ze wspaniałymi pierzejami kamienic, willami możnych, pałacami i zamkami będacymi pozostałościami po okresie Królestwa. Wtedy Warszawa, jak wynika ze starych fotografii i planów miejskich była świetnie zorganizowana, pełna ducha historii, pełna wielu kultur. Rosyjskiej, niemieckiej, żydowskiej czy wielu innych... Lata trzydzieste dwudziestego wieku to według wielu najlepszy okres dla stolicy, dla Warszawki... Dziś, mamy to co mamy, chaos urbanistyczny, wszechobecną PRL-owską zabudowę postawioną w miejsach, gdzie kiedyś błyszczały kamienice i pałace, które w trakcie działań wojennych zostały obrócone w pył... Przykładem niech będzie ul. Marszałkowska... Porównajcie sami. Na początku XX wieku i Na początku XXI wieku.
Drugim okresem, w którym chciałbym się znaleźć są lata siedemdziesiąte XX wieku... Tak, okres głębokiego PRL... Jednak ciekawość mnie zżera... Urodziłem się wolnej RP, nie miałem tej wątpliwej przyjemności dorastania w czasach socjalizmu... Ale wydaje mi się, że w tamtych czasach zwykli ludzie byli jednak bliżej siebie niż w czasach obecnych... Wtedy zwykła drobnostka mogła cieszyć, a dziś nawet najmniej ważny szczegół może irytować.
PRzeniosłabym się do lat <1000 i podbiłabym świat.
trudnym zadaniem jest przenieść się w czasie .
Paradox : budując maszyne czaso przestrzenną działającą na zasadzie drzwi musimy mieć 2 par drzwi.
jedne "wejściowe" drugie " wyjściowe"
Budując same wejściowe możemy się pocałować w dupe ponieważ nie ma gdzie przez nie wejść.
możemy jednak liczyć na to że zaprojektujemy "wyjściowe" i pojawią się one w przyszłości ( ot ktoś wpadnie na pomysł)
jednak myśle że podróże w czasie istnieć nie będą .
Dlaczego?:problem z drzwiami no i oczywiście konsekwencje takich podróży (broń boże zobaczyć kogoś z rodziny albo pomóc chociażby newtonowi i ochronić jego głowe przed jabłkiem)
Była kiedyś naprawdę wspaniała książka na ten temat... "Operacja Dzień Wskrzeszenia" Andrzeja Pilipiuka. Tam właśnie fabuła opierała się na podróżach w czasie i główni bohaterowie byli jak napisałe Kimex ostrzegani przed kontaktem z członkami własnej rodziny, gdyż skutki mogłyby być nieprzewidywalne.
Swoją drogą, nie rozumiem Almaterii... Po co cofać się aż tysiąc lat w czasie by usiłować zdominować znany świat? Przecież wtedy to mijało się z celem, jeżeli już koniecznie chcemy wprowadzić władzcze plany, to tak samo możemy dokonać tego dzisiaj. Nie można zakładać, że pominiemy setki lat rozwijania sztuki wojennej i w wieku X czy XI skorzystamy z broni maszynowej, czy pocisków artyleryjskich. Zresztą, nawet biorąc ze sobą dzisiejszą broń palną po kilku starciach skończy się amunicja i nasz AK47 czy M16 będzie bezużyteczny... No i pamiętajmy o tym, że cofając się do naprawdę zamierzchłych czasów jesteśmy zupełnie nieprzystosowani do życia w takich warunkach. Do zdrowej i naturalnej żywności, do brudnej wody, do powietrza nieskażonego emisjami gazów, do klimatu, do braku udogodnień cywilizacyjnych takich jak choćby i podstawowe leki.
Swoją drogą, nie rozumiem Almaterii...
...nie trzeba.
jeżeli już koniecznie chcemy wprowadzić władzcze plany, to tak samo możemy dokonać tego dzisiaj.
Ale-dzisiaj-jest-trudniej-więc.
Zresztą, nawet biorąc ze sobą dzisiejszą broń palną po kilku starciach skończy się amunicja i nasz AK47 czy M16 będzie bezużyteczny... No i pamiętajmy o tym, że cofając się do naprawdę zamierzchłych czasów jesteśmy zupełnie nieprzystosowani do życia w takich warunkach. Do zdrowej i naturalnej żywności, do brudnej wody, do powietrza nieskażonego emisjami gazów, do klimatu, do braku udogodnień cywilizacyjnych takich jak choćby i podstawowe leki.
Ej, psujesz mi marzenia. >> To naprawdę nie fer, ja po prostu nie obmyśliłam wszystkiego w szczegółach. Pfff. Przypomnij mi kiedyś o tym.
Kurczę, jak ja lubię takie tematy . Oto mój szatański plan:
1: Szybki rzut oka na wynik dzisiejszych losowań lotto i zgarniam kasę po powrocie.
2: Powtarzam za jakiś czas...
3: I znowu...
4: I po raz kolejny...
5: Hmm... może jeszcze kilka razy?
6: Za zarobione w ten sposób miliardy (nie muszę się wszak ograniczać tylko do państwowego Totolaotka )
7: Wykupuję maszyny umożliwiające produkcje broni, amunicji, nowoczesnych maszyn, wszelkich leków i broni jądrowej .
8: Wykupuję po trochu każdej rzeczy którą będę mógł produkować dzięki takiej maszynerii (duużo broni i amunicji).
9: Zabieram na eskapadę dużą ilość nauczycieli (premiowane są przedmioty ścisłe) oraz wszelkiego rodzaju techników no i jacyś najemnicy tez się nadadzą .
10: Cofam się do, powedzmy trzynastowiecznej polski (bym wiedział że wspieram odpowiednią nację ).
11: Przejmuję władzę w kraju...
12: A dzięki dobrom zabranym z przyszłości także za granicą .
13: Rozbudowuję infrastrukturę, buduję wszelkiego rodzaju fabryki itd.
14: Uczę trzynastowiecznych Polaków jak mają z tych dóbr korzystać, i szkolę przyszłych naukowców, techników, żołnierzy itd.
15: Umieram z poczuciem, że zrobiłem dla Polski wiecej niż ktokolwiek inny .
Ew. jeśli dostanę napadu lenistwa, poprzestane na punkcie piątym, i będę cieszył się z bogactwa do końca życia .
16. Trzynastowieczni Polacy uznają cię jako zagrożenie zesłane przez złe siły... Zostajesz w niewyjaśnionych okolicznościach zamordowany i cały plan, który obmyśliłeś nie zostanie zrealizowany...
Swoją drogą, mam kilka uwag. Bierzesz ze sobą maszyny... Jednak czym będziesz je karmił? Jak uzyskasz na poczatku stały dostęp do ropy naftowej, gazu ziemnego czy prądu elektrycznego? Ropę i gaz możesz jeszcze w odpowiednich kontenerach przetransportować? Ale energię? Zerwiesz z drzewa? Bez prądu nie zrobisz dosłownie nic. Ropa i gaz szybko się skończą i zostaniesz z przysłowiową ręką w nocniku. xD
Elektrownie wodne są podobno proste do zmontowania, te mniejsze? D: *Idzie sprawdzić Coś.*
Dobrze mówi dziewczyna, piwo dla niej!
Ty to masz problemy Dzwonku . Biskupom dam w łapę żeby się nie czepiali, moi ludzie będą mieli krzyże wyhaftowane na ubiorach a na maszynach wypisane będą wypisane cytaty z Biblii .Współczesne nam mapy umożliwią szybkie znalezienie surowców. Energię pozyskujemy z wiatru, potem elektrownie wodne, cieplne (palimy głównie biomasę i węgiel) itd.
Widzisz, jak masz zamiar urochomić elektrownie wodną czy wiatrową? Będziesz potrzebował maszyn by zdobyć surowce (i już wtedy niezbędna będzie energia elektryczna) niezbędne do wyprodukowania odpowiednich materiałów. By wyprodukować materiały będziesz potrzebował zakładów danego typu (i znów niezbędna jest energia podczas budowy obiektu i w trakcie okresu jego działania). Nie będę już wspominał o tym, że ropę będziesz zmuszony poddać procesowi przekształcania w benzynę lub olej napędowy. Do tego znowu braknie ci odpowiedniego zakładu, energii i surowców. Więc. Zabierając ze sobą ropę jest ona bezużyteczna, gdyż maszyny wymagąją energii elektrcznej oraz benzyn lub oleji napędowych. Jeżeli zabierzesz dwa ostatnie materiały, to właśnie maszyny wyjątkowo szybko je wyczerpią i zostaniesz z niczym. Uwierz, nie jesteś w stanie pominąć kilkuset lat rozwoju cywilizacyjnego. Dodatkowo nie mam pojęcia jakbyś chciał powiedzmy cysternę przetransportować, więc nie mamy nawet co mówić o głowicach dalekiego zasięgu (a silosy to będą na ciebie czekały już w XIII wiecznej Polsce?). Są miliony problemów, których nie dałbyś rady ominąć.
Będziesz potrzebował maszyn by zdobyć surowce
...przeniesiemy z przyszłości właśnie. xO
Strrrasznie problematyczny jesteś, wiesz? : <
Ej, a czemu Nie Można Zobaczyć Się Z Przeszłości Ani Nikogo Znanego? Gupie.
MArcin luter zaciekawiony Twoją osobą zatrzyma się na chwile i nie zdązy już uciec przed furmanką i zginie przed kościołem do którego miał przybijać swoje tablice?
Marcin luter zaciekawiony Twoją osobą zatrzyma się na chwile i nie zdązy już uciec przed furmanką i zginie przed kościołem do którego miał przybijać swoje tablice? Ewentualnie przypadkowo potrącisz serbskiego zamachowca w podczas przejazdu Franciszka Ferdynanda w Sarajewie roku 1914 i nie dojdzie do zamachu, w wyniku czego I WŚ nie wybuchnie, nie zostanie sporządzony Traktat Wersalski i Polska przez następne wieki pozostanie pod zaborami... A ty przecież jedynie chciałaś popatrzeć sobie na arcyksięcia, prawda Alma?
Ale jest też druga strona... Możesz zatrzymać Józefa Stalina zmierzającego na posiedzenie w Jałcie, możesz przeprowadzić na niego udany zamach. Wtedy być może Wielka Trójka zmieniłaby założenia z 1944 z Teheranu i Polska stałaby się elementem Planu Marshalla i nie przystąpiłaby do Układu Warszawskiego, w wyniku czego Polacy żyliby na tym samym poziomie co Anglicy, Niemcy czy Holendrzy...
Co ciekawe, prymitywne baterie budowali już Mezopotamczycy i Egipcjanie. Naprawdę!
Co do mojego stanowiska w sprawie ewentualnego zobaczenia czegoś w przeszłości... Jak Dzwonek, Warszawa sprzed wojny plus starożytna Grecja, Rzym, Troja, Termopile i te sprawy. Czasy (mowa oczywiście o starożytności, nie Warszawie), w których honor, wiedza, inteligencja ważniejsze były od statutu, majątku czy nazwiska...
Czasy (mowa oczywiście o starożytności, nie Warszawie), w których honor, wiedza, inteligencja ważniejsze były od statutu, majątku czy nazwiska...
Tak myślisz? xD
A kto o jakichkolwiek silosach mówił? Wrzucamy Bombkę na furmankę, zostawiamy w docelowym miejscu i JEB . Ew. używamy naszykowanego wcześniej samolotu (zrobienie pasa startowego może nie jest już bardzo trudne, co?
A wracając do tematu "co bym chciał zobaczyć" hmm... może dwudziestolecie międzywojenne? A dzięki broni zdobytej w przyszłości Polacy wygraliby II WŚ... ok, kończę już .
Tak myślisz? xD
Może nie zawsze, ale na pewno były to czasy bliższe tym ideałom, o których napisałem
A ja bym się jednak kłócił z tym Seraf. Wtedy liczył się przede wszystkim tytuł i status rodziny, ja bym nie preferował, rodzisz się w złej rodzinie, masz prze*ebane na całe życie.
Może po kolei.
@R2D2: Stary, myślisz, że pociski opracowane w ostatnich latach działają jak kamienie do rzymskiej procy, które można zastosować inaczej niż to przewidziano? Dzisiejsze ładunki są "inteligentne", potrzeba całego zaplecza by wystrzelić rakietę danego typu, silosów, centrów dowodzenia balistycznego, satelit, radarów... Tak samo sprawa tyczy się z bombami. Nie możesz takiego pocisku przewieźć trzy tysiące kilometrów na furmance by rozpocząć bombardowanie na przykład Berlina. Taki ładunek wymaga odpowiedniego przechowania w luku, na przykład w magazynach zbrojeniowych lub na pokładzie bombowca... Tymczasem ty nie masz ani infrastruktury militarnej, ani nawet możliwości by taką zbudować. Jeżeli myślisz, że jednym spychaczem (z którego nota bene nie masz jak skorzystać bez zasilania) wyrównasz polną drogą i puścisz tam pas startowy to się mylisz. Era samolotów startujących w warunkach polowych już się dawno skończyła... B2 Spirit to nie Bristol Blenheim, który wystartuje i wyląduje wszędzie... Potrzebujesz równiótkiego asfaltowego lub betonowego pasa startowego... Nie wspominając już o tym, że bez kontaktu z systemami satelitarnymi, siecią radiową etc. taki samolot nawet nie ruszy się z miejsca... No i nie masz paliwa lotniczego. Wiesz więc jakie masz możliwości? Zabierasz za sobą stu chłopa. Jeszcze w dzisiejszej epoce opracowujesz pełen pancerz kryty oparty na kewlarze. Każdego z najemników wyposażach w AK47 (niezawodny karabin!). Wieziesz ze sobą kilka skrzyń amunicji, wystarczy. Pojedynczy strzał zabija każdego w tej epoce. Dodatkowo ładujesz na pokład lodówki z lekami etc zaopatrzone w panele słoneczne. Co prawda na takich płytach nie masz szans na utworzenie sieci energetycznej, ale na kilka lodówek potrzebujących niewiele energii wystarczy. Kiedy jesteś już przygotowany to jazda.
Zdobywasz odpowiednie połacie terenu bogate w zasoby i na podstawie wiedzy z XXI wieku powoli rozpoczynasz proces budowania infrastruktury... Proste?
@Vince: Masz sporo racji, jednak sądzę, że Seraphe miał na myśli, iż w czasach Cesarstwa miałeś okazję od przysłowiowego zera dojść na wysokie stanowiska. Wtedy urodzenie, oczywiście, dawało więcej możliwości, jeden szary człowiek też mógł zyskać bogactwo, sławę i respekt. Spójrzmy choćby na okres feudalnej Europy, wtedy była surowa segregacja społeczeństwa, której nie można było nagiąć.
ja jednak balbym się nieco konsekwencji.
Pytanie : zabijam w przeszłości swoją 2 letnią matke . Dezintegracja mnie samego?
Pytanie : zabijam w przeszłości swoją 2 letnią matke . Dezintegracja mnie samego?
I to pewnie bez rzutu obronnego
rodzisz się w złej rodzinie, masz prze*ebane na całe życie.
Niekoniecznie. Historia zna wiele przypadków, gdy człowiek z dna staje się kimś. A Wałęsa?
Niekoniecznie. Historia zna wiele przypadków, gdy człowiek z dna staje się kimś. A Wałęsa?
Wałęsa był ze starożytności? xD
Wałęsa nie jest postacią starożytną, nie ma co się kłócić... A tak już zupełnie odbiegając od tematu pozwolę sobie napisać kilka słów o Wałęsie właśnie. Ale to w innym temacie. xD
Dzwonsson: To juz proponuję szybko śmignąć do przyszłości i zdobyć jakieś naprawdę wypaśne pancerze . I luda by trochu więcej trza było... Toż na taką setkę wystarczy spuścić lawinę i po ptakach... Ale pomysł nie jest zły .
Nie leć z tym jeszcze do mamy i kolegów*, to tylko takie gdybanie
*Jak coś, to tylko mój kiepski żart, no offence
Dzwonsson: To juz proponuję szybko śmignąć do przyszłości i zdobyć jakieś naprawdę wypaśne pancerze . Zwłaszcza kiedy nie wiesz co możesz w owej przyszłości zastać... Masz pewność czy groźba wojny nuklearnej, która towarzyszy nam od końca II WŚ kiedyś nie przeistoczy się w rzeczywistość, której końcem będzie zagłada i prawdopodobne zdegradowanie ludzkości do czasów pierwotnych lub całkowite wyginięcie naszego gatunku? Być może jedyną rzeczą jaką wyniesiesz z wędrówki do przyszłości będzie pył radioaktywny i skażenie, któremu zostaniesz poddany... Możesz też oczywiście zejść z tego świata już w chwili przejścia przez granicę czasu. Skąd wiesz czy wszystkie klątwy prognostyków się nie sprawdzą i świat nie będzie przypominał obrazu z filmu "Waterworld"? A może ziemia będzie tak zdegradowana, iż zabraknie na niej życiodajnych gazów? Lub jak już wspomniałm, skażenie, które może okazać się zbyt silne i doprowadzi ono do twojego natychmiastowego zgonu?
Uwielbiam te pesymistyczne opowiastki.
Ale z całą pewnością będzie ciekawie .
A ja chciałbym jeszcze zobaczyć na budowniczych ściągających potężne bloki kamienne z kamieniołomów w celu zbudowania piramid w Gizie. Historycy spierają się co do tego, ilu ludzi brało udział w tym przedsięwzięciu ponieważ zawarta w tekstach źródłowych informacja o liczbie ludzi nie wystarczyłaby do zbudowania piramidy w tak krótkim czasie.
A niektórzy twierdzą, że to robota... obcych
Podobnie jak rysunki na płaskowyżu Nazca.
I sto innych rzeczy Obcy, a może ludzie z przyszłości?
a może ludzie z przyszłości?
Tylko jaki mieliby w tym cel?
Tylko jaki mieliby w tym cel?
A jaki Wy macie cel, że się tak zastanawiacie jak podbić świat 1000 lat temu albo się tam przenieść i pozwiedzać?
A jaki Wy macie cel, że się tak zastanawiacie jak podbić świat 1000 lat temu albo się tam przenieść i pozwiedzać?
Jaki cel? Ja tam lubię sobie pogdybać nad tym co bym powiedział Hitlerowi czy innemu gdybym go spotkał i miał okazję z nim porozmawiać
Tylko jaki mieliby w tym cel?
No jak to jaki, żeby zbudować grobowce faraonom
Eee, ludzie z przyszłości przybywają do przeszłości, żeby urządzić pogrzeb jakiemuś Faraonowi?
I po co?
Oj jaja sobie robię.
A na serio - takie teorie, że podwaliny ludzkiej cywilizacji stworzyli... ludzie z przyszłości snuł bodaj Daniken. Po co? Ano po to, żeby ludzkość w ogóle mogła zaistnieć, że niby bez tej interwencji nie zeszlibyśmy na dobre z drzewa i takie tam Paradoks? Jak najbardziej, na tym polega urok tych domysłów
Gdyby dało się podróżować z prędkością większą od prędkości światła, to w pewnym sensie można by podróżować w czasie - można by oglądać przeszłość.
Gdyby podróże w czasie były możliwe, to chyba wolałbym zmienić kilka rzeczy w swoim życiu, niż spotkać się z jakąś historyczną osobą.
Gdyby dało się podróżować z prędkością większą od prędkości światła, to w pewnym sensie można by podróżować w czasie - można by oglądać przeszłość.
Gdyby podróże w czasie były możliwe, to chyba wolałbym zmienić kilka rzeczy w swoim życiu, niż spotkać się z jakąś historyczną osobą.
a efekt motyla?(film idealnie oddaje skutki takich zmian)
No co jak co, ale "Efekt motyla" pokazuje skutki takich zmian w sposób idiotyczny i niekonsekwentny (patrz: stygmaty)
No co jak co, ale "Efekt motyla" pokazuje skutki takich zmian w sposób idiotyczny i niekonsekwentny (patrz: stygmaty)
Efekt motyla raczej nie jest o Efekcie motyla, true?
Myślę, że najlepiej to zobrazowała pewna bardzo popularna swego czasu trylogia co się nazywała "Back to the future", znaczy nas stary dobry "Powrót do przyszłości", tam to dopiero świat trochę się zmienił:).
Hmm tak sobie myślę i aktualnie to chciałbym się cofnąć te 2000 lat wstecz i sprawdzić czy ten Jezus to był i czy można było z nim pogadać i w ogóle o czym on mówił:)
O ile zrozumiał byś jego język którym się posługiwał prawda
No ten szczególik mógłby nastręczyć problemów, ale myślę, że przy dużym nakładzie dobrej woli hipotetycznie można by się nauczyć starohebrajskiego (coś mi mówi, że Jezus mówił po aramejsku, ale nie mam pewności).
Efekt motyla jako traktowanie wszystkiego dookoła jako dynamicznego zbioru z korelacjami między obiektami A i B? Tu nie potrzeba cofania się w czasie. Np. weźmy rzut kostką. Matematycy liczą rachunek prawdopodobieństwa. Fizycy... nie zajmują się takimi bzdurami, przecież przenikanie hiperprzestrzeni srutututu jest lepsze. Zaś efekt motyla mówi o setkach/tysiącach/milionach czynników zewnętrznych które wpływają na ten rzut. Najpierw tarcie o dłoń, rotacja, ruch powietrza (który może być wywołany nawet przez czyiś ruch albo prąd powietrza płynący z ... no, z okna) później kostka spada na blat - kolejny raz tarcia, uderzenia, nierówność z nierównością, ślizgi... magia.
No ten szczególik mógłby nastręczyć problemów, ale myślę, że przy dużym nakładzie dobrej woli hipotetycznie można by się nauczyć starohebrajskiego (coś mi mówi, że Jezus mówił po aramejsku, ale nie mam pewności).
Musiałbyś również wybrać który - bo wedle oficjalnych przekazów, było co najmniej 3 równolegle. Taki "cud" nad Morzem Martwym i okolicami...