AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
jeden z najbardziej znanych rezyserow amerykanskich! no i jeden z lepszych - nie sili sie na kino nie wiadomo jakie, robi kino rozrywkowe o niesamowitym ładunku emocjonalnym, idealnie operuje tzw. napieciem, jego filmy zawieraja ponadczasowe przeslanie! wczesny pojedynek na szosie niszczy, pozniejsze szczeki wyznaczaja nowe granice horroru i staja sie jednym z najbardziej rozpoznawalnych filmow wszechczasow, e.t. do dzis wzrusza pokolenia, lista szindlera do dzis pozostaje jednym z lepszych filmow o holocauscie (o ile nie najlepszym), o indianie jones nawet nie wspomne itd itp
oglnie jeden z najlepszych rzemieslnikow i jeden z tych rezyserow ktory nigdy nie pozostawia widza obojetnym wobec jego dziela
co myslicie? jakie filmy szanujece najbardziej?
No to ja powiem, ze nie znoszę kina tego pana, z tonami patosu (Lista Schindlera - lukrowana laurka), wzniosłym przesłaniem, patetyczną muzyką, głupimi przygodami pewnego archeologa (możecie teraz zacząć rzucać kamieniami) - ja jestem na nie. "Dzięki" niemu i podobnym tfurcom, zaczęto kino oceniać przez pryzmat wpływów i sukcesów kasowych, co znacznie zahamowało co ambitniejsze pomysły. Producenci zaczęli się wpieprzać i żądać happy endów, przesłań, nawet Blade Runner w wersji komercyjnej został koszmarnie zniekształcony, na szczęście istnieje wersja reżyserska. No i kawonaławizm. Nie, zdecydowanie nie lubię twórczości tego pana, a zwłaszcza wpływu, jaki m.in. wywarła na sytuację kina.
ale ponadczasowe przeslanie to najwazniejsza rzecz! <rzuca kamieniem>
wplyw na kino mial duzy, wcale nie zly! jakby nie on to i tak w koncu ktos by skierowal kino na te bieguny! a i wtedy byloby to pozbawione dziel spielberga a ze wielu rezyserow ne potrafi dawkowac wszystkiego w odpowiednich ilosciach, nie potrafi dzialac w takim stopniu na emocje jak spielberg, wykorzystujac przy tym najnowsze techniki i fajerwerki, to juz nie wina spielbegra
W przypadku Spielberga mam ogromne braki, wielu nie oglądałem, kilka obejrzanych słabo pamiętam. Chociaż i tak moge stwierdzić bez większego zastanowienia że Spielberg, ewidentnie zna się na rzeczy, kto ja kto ale nikt inny nie robi kina rozrywkowego. Uwielbiam całą trylogię Indiany Jonesa, Jaws to doprawdy wzorcowy istruktaż "jak trzymać napięcie przez cały film", Saving Private Ryan to znakomite kino wojenne (jeżeli chodzi o przedstawienie wojny, to realizm wręcz porażający), Minority Report to ciekawe i udane kino futurystyczne, Hook i Lost World przyzwoite. A reszta? Mało pamiętam z 1941, Bliskich Spotkań i E. T.
W każdym razie niedługo nadaży się dobra okazja na dokształcenie się przeze mnie w temacie Stevena. Lista Schindlera niedługo w telewizij, a na vhs dorwałem Imperium Słońca i Jurrasic Park.
Koleś wywarł na kino ogromny wpływ, nie ma wątpliwości. A co do oceniania kina przez pryzmat kasowy to raczej wina Michaela Baya (ale na jego Transformery i tak czekam z dużym zainteresowaniem ).
michael bay tez spoko! bad boys fajne !
Bad Boysów nie widziałem, za to Twierdza jest naprawdę fajna!
bad boys fajn y film akcji - rozrywkowe kino na poziomie - teledyskowa formula, duzo humoru, widopwiskowe sceny !
Minority Report to ciekawe i udane kino futurystyczne
Zwłaszcza zarąbista końcówka A że Szeregowiec Ryan tak jest oceniany, to kwestia początkowej sekwencji, a zwłaszcza jej filmowania, potem zaś historia jest, niestety, cokolwiek niedorzeczna, zaś końcówka poraża womitywnym wydźwiękiem.
No w końcówce Minority Report się rozjeżdza, zamiast mocnego, wymownego zakończenia mamy typowy finał. Ale to chyba wina książkowgo pierwowzoru.
A co do Szeregowca, niedorzeczna historia? Trochę sprecyzuj.
No, a jak nazwiesz niebezpieczną wyprawę po jedynego ocalałego syna jakiejś baby? Wiarygodne to? Bo dla mnie nie. Jak pomysł jest głupi, to ja filmu nie kupuję.
Ja to kupuję, a pomysł wcale nie był głupi. Czterej synowie pani Ryan zostali wysłani na wojnę, trzech z nich zginęło, dowództwo więc wysyła oddział żołnierzy aby odnaleźli jej ostatniego żyjącego syna. Bo jakby zginął to pani Ryan nie miałaby już nikogo, a przecież i tak straciła już trzech synów. Dowództwo czuje się odpowiedzialne i rozumie tragedię tej kobiety? Można tu zadac sobie kolejne pytanie czy wysłanie oddziału po jednego człowieka ma sens, przecież wiadomo że ktoś z nich zginie, o ile nie wszyscy. Ponieważ dowództwo wysłało ich w celach propagandowych, nieważne że ośmiu dobrych żołnierzy może zginąć, ważne jest to że ostatni żyjący syn pani Ryan wróci do domu i zostanie mimowolnym bohaterem. Dowodem na to że "nie zapominamy o naszych na froncie i ich rodzinach".
A ja myślałem że nie pasuje ci amerykańska flaga.
Można tu zadac sobie kolejne pytanie czy wysłanie oddziału po jednego człowieka ma sens, przecież wiadomo że ktoś z nich zginie, o ile nie wszyscy. Ponieważ dowództwo wysłało ich w celach propagandowych, nieważne że ośmiu dobrych żołnierzy może zginąć, ważne jest to że ostatni żyjący syn pani Ryan wróci do domu i zostanie mimowolnym bohaterem. Dowodem na to że "nie zapominamy o naszych na froncie i ich rodzinach".
Przeciez to było jasne od pierwszej chwili, że tego typu wyprawa to debilizm i że to ma mieć wydźwięk antywojenny w ogóle, ale czy warto było robić z tego pełnometrażowy film? Według mnie - nie.
A flaga amerykańska, że się tak wyrażę, była przysłowiowym gwoździem do trumny, jeśli wiesz, co chcę powiedzieć...
Jezu, ty chyba niewiesz o czym ja piszę. Dowództwo ma w dupie że wysyła żołnierzy na pewną śmierć w ich interesie leży żeby wysłać Damona do domu. Wtedy ludzie w całej ameryce, dowiedzą się jacy to oni dobroduszni i wyrozumiali. Nawet żołnierze z wysłanego oddziału, niechcieli iść na taką wyprawę po jednego człowieka, nawet Damon był zaskoczony gdy oni przyszli po niego. Niepodoba ci się punkt wyjścia scenariusza? Mi się wydaje że raczej niepodoba ci się decyzja dowództwa.
Pewnie że warto było robić pełnometrażowy film.
Flaga amerykańska, no cóż to amerykański film zrobiony ku pokrzepieniu amerykańskich serc. Gdybym był amerykaninem nie przekadzałoby mi to ani trochę. Ale nie jestem, więc dla nie-amerykańskiego widza, ten patriotyzm jest widoczny.
Hm, dlaczego wmawiasz mi, że czegoś nie rozumiem? Doskonale rozumiem, o co chodziło, jednakże nie podoba mi się to, nie podoba mi się po prostu scenariusz, bo z taką treścią i punktem wyjścia to można film tv zrobić i po jakichś Wiadomościach puścić, a nie kinowy wysokobudżetowiec. Punkt wyjścia scenariusza wydaje mi się zbyt oczywisty, a przesłanie - nazbyt nachalne. O to mi chodzi. No i ten nieszczęsny flagoamerykanizm, który równoznaczny jest z natrętnym patosem. To, oczywiście jest moje zdanie, przecież nikt nie broni Ci mieć innego
ty to troche przesdadzadz - to wiadome! film, jezeli chodzi o realizacje, zdjecia, dynamike, montaz scen walki prawie nie ma sobie rownych (tylko peckinpah go przewyzsza) , a tresc (ktora kiedys wydawala mi sie naiwna i debilna) nie jest chyba az tak glupia, bo z tego co gdzies czytalem to take propagandowe zagrywki maly miejsce - nie dokladne takie ale o podobnym stipniu absuru w koncu to usa karolinko :*
Wiesz, Jur, to, że coś ma miejsce, nie zawsze oznacza, że warto o tym kręcić film . Do realizacji się nie czepiam - w końcu budżet był taki, że można było sobie na wszystko naj pozwolić. Tylko treść nie ta... ech, ja to jestem niedzisiejsza, ale cały czas mam przed oczami filmy z lat 70., kiedy to nawet za dużo mniejsze pieniądze kręcono wartościowe filmy, a fabuły nie były prostackie.
ty uwazasz ze realizacja to tylko kwestia budzetu ? daj mi taka kase jaka dostal spielberg i ciekawe co mi wyjdzie
Dziwi mnie trochę że mało kto dotychczas wypowiedział się w tym temacie. Spielberg jednak trochę filmów nakręcił.
Dziwi mnie trochę że mało kto dotychczas wypowiedział się w tym temacie. Spielberg jednak trochę filmów nakręcił.
nie dziw sie, ludzie z dm nie wypowiadaja sie w moich tematach
ty uwazasz ze realizacja to tylko kwestia budzetu ? daj mi taka kase jaka dostal spielberg i ciekawe co mi wyjdzie
Oczywiście, że nie - dlatego niskobudżetowe, stare filmy są stokroć lepsze od gniotów Spielberga A tak serio - zgodzę się, że rzemiosło to zna, sprawny jest, ale brakuje mu właśnie prawdziwego talentu, tej iskry bożej i choćby się sfajdał w ten swój reżyserski fotelik, to może tylko przecierać z kurzu puszki z filmami Kubricka na ten przykład
kubrick akurat szłu nie robi, podobny poziom, inna epoka, inny styl
kubrick akurat szłu nie robi, podobny poziom
Bluźnisz, chłopie
Spielber to "Pojedynek na szosie" nic innego się nie liczy. Reszta to hollywoodzka papka, którą po prostu dobrze się ogląda i niekiedy za szybko zapomina. Ale "Duel" to arcydzieło!
no bo ty nie jestes "czlowiekiem z dm" tylko"czlowiekiem z poznania" wiec to zupelnie inna para kaloszy
Przyjmijmy, że jestem "poznańskim człowiekiem z DM". Generalnie Bartas też.
no czyli osobna kategoria tak jak mowilem
No to ja powiem, ze nie znoszę kina tego pana, z tonami patosu (Lista Schindlera - lukrowana laurka)
Jeżeli to żart miał być to nie bardzo wypalił.
Próby zaszufladkowania tego reżysera mijają się z celem. Owszem, przez jego filmy czasem przeziera amerykański prowincjonalizm (przez ogólnie chwalony "Pojedynek na szosie" również), no ale Spielberg to dziecko prowincji właśnie. To samo możemy zarzucić Felliniemu, że poprzez "Amarcord" włoski prowincjonalizm przebija.
Dla mnie Spielberg jest przede wszystkim mistrzem reżyserii, i nawet jego zacielki przeciwnicy muszą przyznać, iż jest on zwierzęciem filmowym jakich mało. Posiada pazur, jakiego imho nia miał Kubrick, u którego zawsze przeszkadzał mi nadmierny szafarz formalny. Co jest wyznacznikiem mistrzostwa tego reżysera? To, że wie jak dotrzeć do emocji widza, do każdego rodzaju emocji. "Pojedynek na szosie" i "Szczęki" ogląda się ze ściśniętym gardłem, "E.T." i "Kolor purpury" - ze ściśniętym sercem. Trudno wyobrazić sobie większą przepaść gatunkową niż między "Poszukiwaczami zaginionej Arki" a "Listą Schindlera", a przecież oba są w swoim rodzaju filmami doskonałymi. To naprawdę świetny reżyser i uważam że jego zwycięska pozycja we wszelkich rankingach na reżysera wszechczasów jest usprawiedliwona, choć prywatnie mam innego faworyta.
Co to jest szafarz formalny? Bo wg np. takiej Wikipedii: Szafarz - osoba zarządzająca powierzonym jej dobrem, współcześnie menadżer. W chwili obecnej słowo to używane jest w odniesieniu do osoby udzielającej sakramentu.
Może chodzi o sztafaż formalny? Ale i tak nie widzę związku. Kubrick był świetny technicznie, a jego filmy bardzo dopracowane, ale nie widzę tu jakiejś sztywności, jedynie elegancję i wymagania narzucone samemu sobie. Spielberg liczy na familijne efekty, łatwe wzruszenia, magię wzniosłych momentów i happy endów.
Ciekawa jestem, gdzie u Kubricka pociskanie filmów na jedną modłę. Porównaj sobie bohatera w Lśnieniu i bohatera w Barrym Lyndonie - jeden pokazany do granic człowieczeństwa i początków demonizmu, a drugi - niby główny bohater, a i tak bezceremonialnie Kubrick go na końcu olewa, wskazując, że tak naprawdę to chciał nam co innego pokazać.
Sformułowanie: spontan u Spielberga uważam za komentarz rozweselający
Co to jest szafarz formalny? Bo wg np. takiej Wikipedii: Szafarz - osoba zarządzająca powierzonym jej dobrem, współcześnie menadżer. W chwili obecnej słowo to używane jest w odniesieniu do osoby udzielającej sakramentu.
Może chodzi o sztafaż formalny? Ale i tak nie widzę związku. Kubrick był świetny technicznie, a jego filmy bardzo dopracowane, ale nie widzę tu jakiejś sztywności, jedynie elegancję i wymagania narzucone samemu sobie. Spielberg liczy na familijne efekty, łatwe wzruszenia, magię wzniosłych momentów i happy endów.
Ciekawa jestem, gdzie u Kubricka pociskanie filmów na jedną modłę. Porównaj sobie bohatera w Lśnieniu i bohatera w Barrym Lyndonie - jeden pokazany do granic człowieczeństwa i początków demonizmu, a drugi - niby główny bohater, a i tak bezceremonialnie Kubrick go na końcu olewa, wskazując, że tak naprawdę to chciał nam co innego pokazać.
Sformułowanie: spontan u Spielberga uważam za komentarz rozweselający
latwe wzruszenia? a co to takiego? wikipedia nie podaje defginicji nawet. wzruszena, dzialanie spielberga na emocje ma uzasadnienei fabularne. a pisza ze spielberg nie jest swietny tecvhnicznie - moge z czystym sumieniem napisac ze nie masz pojecia o kinie.
a spontan w spielberga wynika chyba tez wlasnie z tej umiejetnosci dzialana na roznorakie emocje, bez najmniejszego wysiłku. ale cos - niektorzy, o snobistycznych zapędach nigdy teg nie zauważą...
Spielberg liczy na familijne efekty, łatwe wzruszenia, magię wzniosłych momentów i happy endów.
Całkowicie się zgadzam, od połowy lat 70-tych Spielberg bezczelnie dąży do tego, abym zwymiotował na jednym z jego filmów, od przesytu tego typu bajerów. Ma jednak szczęście, że odpicował wspomniany wcześniej "Duel", za co nie mam sumienia robić poruty jego produktom. Jednak kiedy słyszę, że lukrowany "E.T." i badziewny "Kolor purpury" ogląda się z zaciśniętym sercem, nóż mi się w kieszeni otwiera niczym Mitchumowi w "Nocy myśliwego".
lobo jestes niepowazny
a pisza ze spielberg nie jest swietny tecvhnicznie - moge z czystym sumieniem napisac ze nie masz pojecia o kinie.
Gdzie Jurandku wyczytałeś, że ja twierdzę, że nie jest świetny technicznie? Może i jest, ale czy to świadczy o wielkości reżysera? To też, ale nie tylko to. A Wikipedię podałam jako akurat będące pod ręką źródło znaczenia pewnego słowa, bo nie do końca wiedziałam, o które słowo chodzi KZ
A ja równie dobrzemogę powiedzieć, że Ty się nie znasz na kinie, bo też oglądasz wybiórczo i np. Tess nie widziałeś ale czy to czegoś dowodzi?
Ciekawa rozmowa :].
Jak się forum ożywiło! Od razu więcej użytkowników zagląda Jedno trzeba oddać Spielbergowi - że wzbudza wielkie emocje
Kubrick - forma tak dopieszczona że gdy oglądam film Kubricka myślę tylko o formie. Do każdego tematu podchodzi w sposób bardzo podobny, czasem się zastanawiam czy potrafi ustawić ujęcie inaczej niż w układzie zamkniętym, i czy jest mu znane takie cuś jak różnicowanie temperatury i rytmu. Wszystkie sceny "Odysei", "Barry Lyndona", "Lśnienia" utrzymane są w tej samej temperaturze, bez cienia nerwu i szaleństwa, wogóle bez życia. Próbuję wyobrazić sobie Kubricka jako reżysera filmu tak naładowanego energią jak "Indiana Jones". Może wyobraźnię mam niezabogatą, ale jakoś tego nie widzę, Kubrick po prostu nie chwytał żywiołu kina, nie miał też tak bogatego warsztatu jak Spielberg. Znakomity technik (potrafił zaprojektować obiektyw żeby dawał załamanie perspektywiczne jak na obrazach z wieku XIX) ale reżyser średni.
Nie ma spontanu. Wszystko jest obliczone na zysk. Wzruszenie, dobre zakończenie - to przyciąga ludzi do kina, to jest specjalnie wpisane w scenariusz, nawet, gdy robi się niedobrze. Nieładnie, że posądzasz mnie o snobistyczne zapędy... nie jestem snobką, oglądam filmy z różnych półek i oceniam tak, jak mi w duszy gra, mam w nosie to, co kto inny uważa.
Oczywiście, że emocje w filmach Spielberga są wyliczone. Rzeczy tak udane nie powstają zupełnie spontanicznie. Miałem na myśli to, że odbiór filmów Spielberga jest spontaniczny - widownia siedzi, poddaje się magii, nie zastanawia się ile sekund trwa travelling ani ile razy kamera musiała zostać zrzucona z dachu żeby spadła pionowo na obiektyw (scena próby samobójstwa Alexa w "Pomarańczy"). Spielberg czaruje widza zamiast kazać mu gryźć się z formą. Przebija przez to o wiele większa pewność warsztatu niż u Kubricka, bo Spielberg instynktownie wie jakiego środka użyć, aby uzyskać zamierzony rezonans emocjonalny. Kilkadziesiąt lat wcześniej analogiczny dryg przejawiał Chaplin, który również na własnych filmach dorobił się milionów. Chaplina też zmieszamy z błotem że komercyjny?
Spielberg to taki Piotruś pan , wystarczy że napije sie Red Bulla i już mysli że potrafi latac
Może wyobraźnię mam niezabogatą, ale jakoś tego nie widzę, Kubrick po prostu nie chwytał żywiołu kina, nie miał też tak bogatego warsztatu jak Spielberg. Znakomity technik (potrafił zaprojektować obiektyw żeby dawał załamanie perspektywiczne jak na obrazach z wieku XIX) ale reżyser średni.
Piszesz, że Kubrick był znakomitym technikiem, a jednoczesnie, że nie miał warsztatu. Pytanie za 100 punktów - wyjaśnij wobec tego, czym jest wobec Ciebie warsztat, bo wg moich wiadomości właśnie umiejętnościami technicznymi, rzemiosłem
Widziałem Listę Schindlera, jak dla mnie jeden z najlepszych Spielbergów. Faktycznie (zgodnie z przewidywaniami), jeżeli chodzi o filmowe przedstawienie holocaustu, jest jak na razie najlepszy (Pianista ogólnie dobry, ale nie ten poziom jednak (dla mnie oczywiście)). Nie pozostawia obojętnym, wiele scen doprawdy porusza, zapada w pamięć, no i wyreżyserowany znakomicie po prostu. Czarnobiała stylistyka sprawadziła się idealnie, zatrudnienie mało znanych (wtedy) aktorów (Neeson, Fiennes) też wyszło na plus, zdjęcia przepiękne, muzyka w dobrym tonie. Nie no, Spielberg to JEST świetny reżyser.
jasna sprawa ze to najlepszy film o holocauscie, mimo odejscia od prawdy historycznej, mimo pewnej ilosci uproszczen, mimo kilku lzawych scen (bedacych jak najbardziej na miejscu, uzasadnionych fabularnie). w ani jednym % nie zgadzam sie z karolinką, ze to łzawa laurka - bo lzawą laurką nie moze byc arcydzielo, w ktorym pakowane są kulki w łeb dzieciom, palone są zwloki, bite są żydówki (i to wszystko pokazane bez zadnego zlagodzenia - prosto, dosadnie i brutalnie - tak jak byc powinno w tym przypadku). nie zmieni tego ani koncowa scena w ktorej schindler placze jak male dziecko, ani tez (genialna) partytura williamsa (do ktorej zapewne karolinka tez sie przyczepia) - ktora jest jedna z najlepszych w jego dorobku. nie zmieni tego tez przeinaczenie faktow historycznych - bo to nie jest dokument, to jest dramat ktorego tlem jest holocaust - i jako taki sprawdza sie w 100%
10/10
lzawą laurką nie moze byc arcydzielo, w ktorym pakowane są kulki w łeb dzieciom, palone są zwloki, bite są żydówki (i to wszystko pokazane bez zadnego zlagodzenia - prosto, dosadnie i brutalnie - tak jak byc powinno w tym przypadku)
Dokładnie, te sceny Spielberg pokazał bez żadnych ogródek, wręcz w paradokumentalnej formie. Dlatego też, tak emocjonalnie odebrałem ten film, poruszył mnie, że się tak wyrażę. A określenie "łzawa laurka" wyjątkowo nie na miejscu. Bo ja tu nie widziałem niczego co mogłoby stwarzać takie niesprawiedliwe porównania.
Pisząc o laurce, miałam na myśli to, że w zasadzie film zrobiono tendencyjnie - ku chwale herosa Schindlera, nie dostrzegając nieco ciemniejszej strony jego osoby (a była i taka - facet był przed wojną szpiegem Abwehry, szpiegował Polskę i Czechy, z tą jego listą, z tego, co wiem, nie było to też do końca tak, jak w filmie) - warto było tę postać ubarwić, skomplikować, ale Spielberg ma to do siebie, że na własne potrzeby, jak i swoich bardzo często nastoletnich widzów, maksymalnie upraszcza - czarne-białe. Kiedyś tego nie było. A najgorsze jest to, że Amerykanie święcie wierzą w to, że takie filmy pokazują rzeczy takimi, jakimi one były, niestety, tak też nie jest!
ale karolinko, ze schindler byl taki a owaki to nieistotne, wpiszezsz w google schindler i masz to wlasnie co powyzej napisalas - zadne odkrycie. wlasnie dlatego pisze ze "mimo" odejscia od faktow historycznych ten film powala. ten film przede wszystkim pokazuje holocaust - i tu nie wprowadza zadnych ubarwien, zlagodzen dla "nastoletnich widzow", bo i lista schindlera nie jest filmem dla nastolatkow.
"Lista Schindlera " to sentymentalna kupa, jak film o Holokauscie to tylko "Noc i mgła ".Przy nim "Lista..." to 5-10-15
"Lista Schindlera " to sentymentalna kupa, jak film o Holokauscie to tylko "Noc i mgła ".Przy nim "Lista..." to 5-10-15 Smile
Koleś rządzisz po prostu, mówisz że coś ci się niepodoba i polecasz coś innego. Nie podając argumentów za i przeciw.
znam osobiście panią Stellę Muller-Madej, która przeżyła piekło w Płaszowie jako mała dziewczynka dzięki temu, że została umieszczona na liście Schindlera. Niestety, pan Spielberg pomimo długiego spotkania ze Stellą, która miała niejako informacje z pierwszej ręki postanowił skorzystać z książek tego Australijczyka Thomasa Jakiegośtam, co nieco rozgniewało Stellę i położyła lachę na cały projekt.
Po obejrzeniu filmu stwierdziła, że jest przekombinowany - Schindler był inny, Goeth był inny, za dużo lukru na filmie i ogólnie niezadowolona była. Przypieczętowała to ostatnią sekwencją w Jerozolimie, gdzie stwierdziła, że ma w dupie (dokładnie tak powiedziała - zawsze miała cięty język i ciężki charakterek) to co się dzieje i nie ma jej wśród osób kładących kamyk na grobie Schindlera. Stella siedziała po drugiej stronie kamery i popijała zimne napoje.
Zainteresowanych odsyłam do dwutomowego dzieła Stelli pt. "Dziewczynka z listy Schindlera".
A tak w ogóle to moim ulubionym filmem o tematyce holocaustu IIWŚ jest i będzie "Ucieczka z Sobiboru".
ale przeciez kazdy juz chyba tutaj pisze ze ten film nie ma nic wspolnego z prawda jezeli chodzi o schindlera - i czesc osob wlasnie dlatego okresla mianem "syfu". ale przeciez to nie jest film biograficzny! a i w sposobie ukazania samego holocaustu(w oderwaniu od osoby schinldera) jakos nie wydaje mi sie zeby spielberg kloryzowal i kombinowal. no ale jak najlepszym filmem o holocauscie jest "ucieczka z sobiboru" to nie mamy o czym dyskutowac
no ale jak najlepszym filmem o holocauscie jest "ucieczka z sobiboru" to nie mamy o czym dyskutowac
słuchaj no, nie napisałem, że najlepszym, tylko ULUBIONYM. Jak chcesz być ironiczny, to chociaż czytaj dokładnie to co napisałem. Nie twierdzę, że "Ucieczka..." to najlepszy film o powyższej tematyce, ale mój ULUBIONY!!! I bardziej na mnie oddziałowuje niż lista Schindlera, która nie zapadła mi nijak w pamięć. A to, czy najlepszy, to nie mnie osądzać, bo nie widziałem wielu filmów z tego gatunku i nie mam konkretnej skali porównawczej.
A w ogóle to odnoszę wrażenie, że jeśli ktoś reprezentuje inne niż Ty poglądy na dany film/gatunek jest od razu uważany za osobę nie wartą splunięcia, raczej wyśmiania.
Podejście tożsame z większością użytkownikow serwisu HO, gdzie jeśli ktoś wyrazi pogląd sprzeczny z poglądami większości na dany film czy gatunek zostaje od razu zaszczuty i zbesztany.
ulubiony, czy najlepszy - nic i tak to nie zmienia. mozesz reprezentowac inne zdanie, ale wez se wreszcie poprawke na moje posty, prosze cie...
co do HO - to chyba nie ma osoby ktora by sie tam bardziej nadawala od ciebie
Jurandku, uspokój się, proszę
Co do LS - wiadomo, że nawet w biograficznych filmach zdarzają się przekłamania czy przeinaczenia. Jednakże w tym wypadku ma to o wiele większe znaczenie - wszak żyją osoby pamiętające tamte wydarzenia, ich WŁAŚCIWY obraz i, jak Buio napisał, mają krytyczne zdanie i też uważają, że ten film jest przesłodzony i nieprawdziwy. W ten sposób przekłamania, uproszczenia i filmowanie tak, by "pasowało" do przyjętego z góry założenia, znacznie zaniżają wartość filmu. Bo nie ma nic gorszego, niż film TENDENCYJNY
Jednakże w tym wypadku ma to o wiele większe znaczenie - wszak żyją osoby pamiętające tamte wydarzenia, ich WŁAŚCIWY obraz i, jak Buio napisał, mają krytyczne zdanie i też uważają, że ten film jest przesłodzony i nieprawdziwy.
Dlaczego według ciebie ten film jest "przesłodzony"? Tylko nie pisz proszę że przesłodzony bo TENDENCYJNY.
Dlaczego według ciebie ten film jest "przesłodzony"? Tylko nie pisz proszę że przesłodzony bo TENDENCYJNY.
Przesłodzony, bo zbytnio sentymentalny, taki dobry pan, wszyscy na klęczkach... hehehe
taki dobry pan, wszyscy na klęczkach... hehehe
Pisząc ironicznie dobry pan masz na myśli (chyba) tego prawdziwego Schindlera, nie filmowego. Rozumiem że myśl o prawdziwym Schindlerze, jego niecnych sprawkach i nieszlachetnym postępowaniu nie dawała Ci spokoju podczas oglądania.
Rozumiem że myśl o prawdziwym Schindlerze, jego niecnych sprawkach i nieszlachetnym postępowaniu nie dawała Ci spokoju podczas oglądania
Nie, gdyż wtedy nie znałam innych faktów. Jednak, mimo, że kiedy byłam młoda, "łyknęłam" ten film, zastanawiała mnie nieco ta papierowość postaci Schindlera, jej jednowymiarowość. Jak widać - miałam słuszne obawy. A szkoda, bo jak już pisałam, chętnie zobaczyłabym film z niejednoznaczną postacią jako dowód na to, że jednak nie był ani taki dobry, ani taki zły - tylko ludzki i że jednak jakoś się potrafił obronić.
O Holocauście myślę, że można powiedzieć znacznie lepiej. Tak, film jest tendencyjny, sentymentalny i przekłamany - dlatego go nie cenię.
Poza tym zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego Spielberg, mając żywych świadków, uczestników tamtych wydarzeń, wysłuchawszy nawet ich relacji, zdecydował się na ekranizację jakiejś książki? Może właśnie jej autor znacznie wszystko wygładził i podkoloryzował, bo prawda, jak zwykle, jest nieco inna i nie jest taka fascynująca, jak fabuła? Nie podoba mi się to i tyle.
Aha, czemu mnie tak atakujesz, Charlesie? Ja Ci nie zabraniam uważać Listy za arcydzieło, tylko uważam, że wcale nim nie jest
holocaustu
a widzieliscie Sir Volodyjowskiego i Knife in the water?
a film nie powinien odtwarzac rzeczywistosci
a akurat Szindler jest pokazany w filmie jako osoba przechodzaca przemiane - poczatkowo cyniczny cwaniaczek, potem bohater z tym ze bohaterem zostal pod wplywem okolicznosci i jego przemiana jest calkiem wiarygodna.
Koleś rządzisz po prostu, mówisz że coś ci się niepodoba i polecasz coś innego. Nie podając argumentów za i przeciw.
koleś rządzisz po prostu , ja nie potrzebuje argumentów
Podobno "Liste.." miał robic Billy Wilder
Właśnie widzę . Teraz się zastanawiam dlaczego ci bana zdjeli... . W sumie to święta były niedawno.
a widzieliscie Sir Volodyjowskiego i Knife in the water?
a film nie powinien odtwarzac rzeczywistosci
a akurat Szindler jest pokazany w filmie jako osoba przechodzaca przemiane - poczatkowo cyniczny cwaniaczek, potem bohater z tym ze bohaterem zostal pod wplywem okolicznosci i jego przemiana jest calkiem wiarygodna.
Co do słowa "Holocaust" - przyjęło się nawet w naszym języku, panie purysto, ja tam nienawidzę niepotrzebnych wtrętów z obcych języków, ale akurat to słowo jest rozumiane na całym świecie - i o to chodzi, prawda? To więcej, niż zwykłe słowo - niesie ze sobą ogromne znaczenie.
Zgodzę się, że w zasadzie film nie powinien odtwarzać rzeczywistości, istnieje coś takiego, jak licentia poetica, ale film oparty na historycznych wydarzeniach, KTÓRE SĄ PAMIĘTANE PRZEZ ŻYWYCH ŚWIADKÓW w zupełnie inny sposób, powinien pewne rzeczy respektować. Nie lubię też wygładzania postaci i dopasowywania jej do widzimisię danego reżysera. Wiem, że facet był nieciekawy, a potem zrobił coś innego, ale czy aż takie to było nagłe objawienie? Czy tak go olśniło w jednym momencie? Nie lubię, jak mi się coś na tacy podaje. Sposób, w jaki pokazał to Spielberg, jest po prostu sztuczny i nachalny - moim skromnym zdaniem
W ogóle uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Każdy ma własne zdanie, będzie używał różnorakich argumentów, by je poprzeć, więc nie ma mowy o jakichś ugodach. Powiedzmy - jednemu sie podoba, innemu nie i chyba wystarczy? Akurat mnie się nie podoba, nie lubię tego typu filmów, uważam je za zbyt swobodnie traktujące rzeczywiste wydarzenia, a poza tym trochę sentymentalne, więc może na tym zakończę. Bo nie ma o co strzępić klawiatury, doprawdy. Poza tym jest to Danse Macabre, a nie Taniec z gwiazdami (pokroju Spielberga)
Poza tym jest to Danse Macabre, a nie Taniec z gwiazdami (pokroju Spielberga) Wink
W temacie o Spielbergu przynajmniej coś się dzieje . A tak wogóle to do porozumienia nie dojdziemy na pewno, ja uważam twoje argumenty za nijakie, Ty moje też. Więc spoko nikt nie doznał nagłego olśnienia.
Nie chodzi mi o dokument; ta rozmowa zaczyna mnie nudzić, bo teraz to jest po prostu dzielenie włosa na czworo i czepianie się jakichś pierdół - a to Holocaustu, a to niuansów realizacyjnych... Czy uważasz, że między tendencyjną laurką a dokumentem nie ma miejsca na ciekawy portret?
Oczywiscie mozna by nakrecic wywiady z osobami ktore przezyly i bylby z tego jakis dokument, obstawiam w ciemno ze jakis nakrecili?
'Shoah' Lanzmanna. ale zakładam w ciemno, że sobie dworujesz swoją drogą trzeba by to w końcu obejrzeć, żeby zobaczyć z jakiego względu polska prawica dostawała piany na pysku na samo wspomnienie o tym filmie. jakoś chyba ostatnio wyszedł box z ładnym wydaniem tego prawie 10-godzinnego dokumentu.
Nie chodzi mi o dokument; ta rozmowa zaczyna mnie nudzić, bo teraz to jest po prostu dzielenie włosa na czworo i czepianie się jakichś pierdół - a to Holocaustu, a to niuansów realizacyjnych... Czy uważasz, że między tendencyjną laurką a dokumentem nie ma miejsca na ciekawy portret?
No jest i wlasnie w tej przestrzeni miesci sie lista szindlera
'Shoah' Lanzmanna. ale zakładam w ciemno, że sobie dworujesz swoją drogą trzeba by to w końcu obejrzeć, żeby zobaczyć z jakiego względu polska prawica dostawała piany na pysku na samo wspomnienie o tym filmie. jakoś chyba ostatnio wyszedł box z ładnym wydaniem tego prawie 10-godzinnego dokumentu.
mialem na mysli dokument o szindlerze
No jest i wlasnie w tej przestrzeni miesci sie lista szindlera
Tak, ale Twoim zdaniem, a moje jest inne. Nie będę wszak tego ciągnąć w nieskończoność. Temat z mojej strony zamknięty.
Obejrzałem w końcu Jurrasic Park, wrażenia bardzo pozytywne, wzorcowa rozrywka dla całej rodziny. To co mnie zaskoczyło (in plus) to dość długi i klimatyczny wstęp; zapoznanie się z bohaterami, przedstawienie funkcjonowania parku itp. Druga połowa to już ciągła akcja i masa emocji. Odpowiednio wyważona i inteligentna rozrywka. Efekty i dizajn dinozaurów nie zestarzały się ani trochę (porównajcie je sobie do tych z nowego King Konga to chyba najlepszy komentarz), dobrze dobrana obsada, no i realizacja na najwyższym poziomie, ale w końcu to Spielberg.
Odchodząc na chwilę od tematu.
Catch Me If You Can- Bardzo dobry i zabawny film, pomimo że to filmowa biografia (potraktowana co prawda z przymrużeniem oka) cały czas zachowuje żywiołowe tempo. Obyło się bez jakichś nudnych zapychaczy jak to było chociażby w przypadku takiego Aviatora, Spielberg pokazał to co najciekawsze. Aktorstwo na wysokim poziomie, zwłaszcza Di Caprio spisał się na medal. Zdjęcia i muzyka jak to u Stevena, znakomite.
Aviator znakomity jest akurat