ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Zastanawia mnie czy nie warto byłoby poświęcić osobny temacik temu panu , bo zarówno "Punishment of the Tokugawa Women " jak i "Horrors of Malformed Men" to obok "Blind Beast" Masumury prekursorzy ero guro w świecie filmu, skądinąd żal byłoby by je pakować do ogromu ekstremy, często nastawionej jedyne na szokowanie widza, bądź wizualizację chorych fantazji co po niektórych.

"Horrors of Malformed Men" (1969) - Zaczyna się niczym oniryczna wizja, po to żeby i tak postawić na totalny surrealizm i niezwykłość świata przedstawionego, jednak nie ze snu, a realnego. Historia mężczyzny który trafia na wyspę, gdzie pewien oszalały gość deformuje ludzi; wszystko ma związek z przeszłością i... rodziną. Ishii zaskakuje wszystkim, już wizyta w szpitalu psychiatrycznym ma w sobie to coś, te kobiety pozamykane w celach, oszalałe, wariat nie wiedzieć czemu atakujący głównego bohatera, ciąg zdarzeń w wyniku których ktoś ginie, koniec koców przybycie na wyspę, wkroczenie w świat jakby iluzoryczny, a jednak prawdziwy. Wizja twórców wywołuje wytrzeszcz gałek ocznych, a zarazem zachwyt nad tym, że kiedyś robiło się tak kopnięte rzeczy. Zdeformowane ciała zadziwiają, budzą grozę, podobnie jak linia fabularna - cholernie przewrotna - i jak zwykle oscylująca gdzieś wokół tego, że gniew zawsze wraca do człowieka i na opanowanie niekiedy może być za późno. Obraz działa na wyobraźnię, bo gdyby główny bohater zbudował tą groteskową "budowlę" do czego z resztą obłąkaniec go zmuszał - to byłoby na co popatrzeć... z resztą cóż tu dużo mówić, przejażdżka po piekle, które każdy tworzy sobie na własne życzenie - czyli po malowniczej, pełnej pokracznych istnień wyspie to wrażenia niedefiniowalne.

"The Joy of Torture" (1968) - zaczęło się jednym z moich ulubionych haseł, że "natura ludzka jest niezmienna" odnośnie ery (tak właściwie jednego z okresów, bo cała ich kultura jest przesiąknięta brutalnością) krwawych tortur w Japonii. Widać jasno i wyraziście już z początku, że reżyser skupi się na torturowaniu kobiet i faktycznie...

I. Historia kobiety której brat zostaje ranny, a leczenie kosztuje tyle, że trzeba jakoś za to zapłacić... domyślacie się jak W międzyczasie rodzi się kazirodcze uczucie, a braciszek popełnia samobójstwo po tym, jak jej kochanek gwałci ją na jego oczach. Ona sama wpada w furię i prawie popełnia zabójstwo. Efekt... ukrzyżowanie do góry nogami nad brzegiem morza, utopić ją ma przypływ.

II. Kapłan używa życia z ukochaną - zakonnicą, inna ich przyłapuje, wiec żeby uniknąć odpowiedzialności śpi i z tą. Urażone kobiety bywają jednak dużo gorsze od niejednego sądu...

III. Tatuażysta chce zrobić swój najlepszy tatuaż, zawiązuje w końcu znajomość z przedstawicielem surowego prawa który ukazuje mu prawdziwą brutalność tortur... mężczyzna coraz bardziej zafascynowany brutalnymi karami, zaczyna ryć na skórze tej jedynej dzieło swojego życia...

Gdzieś w tle mamy dwóch przedstawicieli prawa - normalnego i takiego, z którego system zrobił potwora. Pierwsza historyjka może ruszyć, ostatnia każe zastanowić się nad istotą fascynacji śmiercią i bólem. W zasadzie wszystkie trzy historie są piekielnie ciekawe, dobrze nakręcone, nie zabrakło tragizmu... no i film wcale nie jest taki głupi. Bez ogródek ukazuje okrucieństwo za czasów shogunów, czasem aż za bardzo, a kary są rzeczywiście okrutne. Oczko wyżej niż za "Shogun's Sadism", związany z serią Tokugawa Ishii'ego. Tutaj daje on pokaz swoich umiejętności reżyserskich, a reżyser w/w pomimo wszystko nie jest aż tak dobry jak on. Kręci film ciężki w odbiorze, a zarazem tak wciągający... od strony technicznej również nie idzie co zarzucić. Z pewnością jedno z jego najwybitniejszych dokonań.

"Inferno of Torture" (1969) - "Tokugawa irezumi-shi: Seme jigoku" zaskakuje przemyślaną fabułą w tle historie dosyć przygnębiające i smutne, świat gejsz i siłą zmuszanych do tatuowania się dziewcząt... sprzedawanych potem cudzoziemcom. Dramat kobiety w ciąży z pasem cnoty, a raczej majtami blokującymi dostęp... nieszczęśliwej miłości, kobiety oślepionej za to, że prezentowała sobą jakieś wartości. Ishii nierzadko skupiał się w swojej twórczości na tatuażach ("Black Cat's Revenge") czyniąc je tutaj motywem niemal, że przewodnim. Po raz kolejny cierpią przed kamerą tylko i wyłącznie kobiety tak de facto, bo mężczyźni zabijani są szybko jeśli już. Sporo tutaj erotyki, gwałtów na zmuszanych do prostytuowania się dziewcząt i wreszcie szaleństwo tatuażysty którego ukochana została gwałcona, jej skórę zniszczył nie jego tatuaż, a ona popełnia samobójstwo wprost na jego oczach... genialny finał z fosforyzującymi tatuażami i próba ucieczki dwóch kobiet z piekła, przebiegniecie przez targ pełen martwych psów... swoją drogą ciekawe jak to smakuje, skoro tak sie tym zajadali Konkludując tortury okrutne, a film znowu porusza Ishii nigdy nie skupiał się na szokowaniu poprzez szok, i chociaż jego ero guro było w taką reakcję wycelowane, to i tak świetnie nakręcone i z ciekawą fabułą - było czymś więcej, podobnie zresztą jak genialny "Moju"... niech ktoś powie, że to "szok dla szoku"

"Black Cat's Revenge" - z kolejną ciekawą rolą w dorobku czołowej japońskiej mścicielki srebrnego ekranu, Meiko Kaji. Ta w potyczkach pomiędzy klanami oślepia mieczem kobietę i zostaje przez nią przeklęta, członkowie jej rodziny zaczynają ginąć w dosyć bestialski sposób - wycina się im tatuaże. Wszyscy wiedzą kto jest winny, inny klan. Dochodzi do krwawego rewanżu, a ona sama spotyka się z kobietą, którą niegdyś sama tak bardzo zraniła. Trochę humoru z początku, potem powaga i niezła historia, z pierwiastkiem nadprzyrodzonym w tle, i paroma naprawdę pokręconymi momentami. Autentycznie drastyczny finał cieszy oko. Najsłabszy film Ishii'ego jaki widziałem, co nie znaczy że zły, wręcz przeciwnie. To kawałek ładnie wykonanej eksploatacji ze świetna muzyką w tle, zręcznie skonstruowana opowieść o zemście której prawdziwe oblicze i obiekt zarazem, definitywnie poznajemy dopiero podczas finalnego starcia.

Ktoś coś doda w temacie Teruo? Interesuje mnie szczególnie co nieco o jedynym filmie z serii "Joy..." którego niestety nie miałem jeszcze przyjemności oglądać...


Na temat filmow Ishii troszkę się już przwijało na tym forum - sam coś tam opisywałem plus recenzja do "Joy of Torture"
Odnośnie filmu który chciałbyć zobaczyć to chyba chodzi Ci o "Orgy of Edo". Został on wydany w wersji niemieckiej na DVD ale ja go nie posiadam i o ile się nie mylę zdobycie go może nie być łatwe. W swoim czasie był dostępny w necie trailer. T. Ishii nakręcił kilkadziesiąt filmów w tym np kilka z tzw. kina kopanego btw niezłe zresztą.
Kilka linków sorry za skrótowe opisy ale w większości z hoororem nie mają nic wspólnego
http://www.imdb.com/title/tt0269401/
opisywałem na DM
http://www.imdb.com/title/tt0183061/
warto
http://www.imdb.com/title/tt0142998/
http://www.imdb.com/title/tt0142996/
też o ile się nie mylę opisywane na DM
to tak z pamięci bo cięzko sie połapać w twórczości tego pana
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •