AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Chciałbym by każdy opisał tutaj to co zaobserwował w zachowaniu Hiszpańskich mieszkańców. Czy byliście świadkami wandalizmu?-co niestety np w Polsce jest dostrzegane dość często, lub czy np. przejść się samemu, wieczorem lub nocą jest niebezpieczne ponieważ ktoś może na nas czychać ukryty w bramie lub coś w tym rodzaju z zamiarem kradzieży i pobicia. i "drugą stronę medalu"- czyli uprzejmość i pomocna dłoń mieszkańców.
Czy byliście świadkami wandalizmu?
Tak, mam okno od kul z 'wiatrówki" (taki niegroźny karabin)
Sąsiada dzieci się bawiły.
Podobnie jak Andzela, widzialem nie raz jak lepki cos niszcza, ale byly to glownie zaparkowane samochody albo skutery (auto mojej mamy tez jest porysowane bo trzyma je n aulicy), ale na spacerek nawet pozno w nocy bez zadnych obaw mozna sie wybrac.
Tak, mam okno od kul z 'wiatrówki" (taki niegroźny karabin)
Sąsiada dzieci się bawiły.
Okno mojej tesciowej tez ucierpialo w podobny sposob.
Chciałbym by każdy opisał tutaj to co zaobserwował w zachowaniu Hiszpańskich mieszkańców. Czy byliście świadkami wandalizmu?-co niestety np w Polsce jest dostrzegane dość często, lub czy np. przejść się samemu, wieczorem lub nocą jest niebezpieczne ponieważ ktoś może na nas czychać ukryty w bramie lub coś w tym rodzaju z zamiarem kradzieży i pobicia. i "drugą stronę medalu"- czyli uprzejmość i pomocna dłoń mieszkańców.
zero wandalizmu czy niebezpiecznych sytuacji
wszyscy super mili i pomocni
no ale ja mieszkam w malym miasteczku, a wlasciwie (uwaga, chwale sie - jeszcze nie zdazylam napisac o tym na forum ) to ostatnio przprowadzilam sie na wies, taka totalna
wiec moze to ze bezpiecznie to efekt tego ze wszyscy sie znaja
chociaz z drugiej strony, w Polsce w malych miasteczkach obcy maja ciezko, a tu wrecz przeciwnie
to tylko pozazdrościć takiego spokoju.
Podobnie jak Andzela, widzialem nie raz jak lepki cos niszcza, ale byly to glownie zaparkowane samochody albo skutery (auto mojej mamy tez jest porysowane bo trzyma je n aulicy), ale na spacerek nawet pozno w nocy bez zadnych obaw mozna sie wybrac.
w hiszpanii to wszystkie auta porysowane są bo jak oni chca zaparkować to nic ich nie powstrzyma nawet brak miejsca... lekko uderza w inny zaparkowany samochu aby go przesunąć ... dlatego też duza ilość hiszpanów zasawia samchod na luzie...
Hiszpanie może sie nie biją... ale za to potrafia sie tak wyzywać ze w Polsce to by już dawno ręka poszła w ruch...
i z tego co wiem to gdy im coś upadnie to tego nie podnoszą np. papieros...
U mnie cicho i spokojnie. Ni ziebia ni grzeja. Natomiast kilka tygodni temu w Castilla okradli moja bratanice. Szla sobie z chlopakiem ulica z rownoleglej wyszlo kilku lebkow i zabrali im to co mieli. Ot traf.
Bo to chyba tak jak wszędzie: są porządni ludzie i są złodzieje, wandale itp. Mojemu chłopakowi ukradziono portfel i dokumenty w metrze w Barcelonie (całe szczęście, że jego paszport był w mojej torbie, bo mielibyśmy problem z powrotem do kraju - wylatywaliśmy następnego dnia). to był jedyny przestępczy incydent, z którym spotkałam się w Hiszpanii. I zgadzam się z Andzela, nawet późnym wieczorem bez obawy można spacerować po mieście, bo wszędzie jest mnóstwo ludzi. A wyzwiska i wulgaryzmy słyszałam na ulicy raz, w polskim wydaniu
I zgadzam się z Andzela, nawet późnym wieczorem bez obawy można spacerować po mieście, bo wszędzie jest mnóstwo ludzi. A wyzwiska i wulgaryzmy słyszałam na ulicy raz, w polskim wydaniu
No proszę.. zbieg okoliczności?
Tutaj nie znam w sumie żadnych Polaków (z wyjątkiem jednej Polki)
i któregoś dnia przeżyłam wielkie zaskoczenie, siedząc sobie w parku usłyszałam wyzwiska Polaka do psa.. :S Ten człowiek wyglądał jakby tyle co więzienie opuścił, podszedł do mnie i spytał o papierosa, musiałam mu niestety odpowiedzieć po hiszpańsku, bo wstyd się było przyznać że to mój rodak.
Jeszcze jedno, nie czuję się bezpiecznie w każdym mieście hiszpańskim, (jeśli chodzi o noc) np. 'Estación Sur' i okolice (Madryt) to miejsce gdzie należałoby trzymać się z daleka.
Jeszcze jedno, nie czuję się bezpiecznie w każdym mieście hiszpańskim, (jeśli chodzi o noc) np. 'Estación Sur' i okolice (Madryt) to miejsce gdzie należałoby trzymać się z daleka.
_________________
bardzo cenna uwaga.
w hiszpanii to wszystkie auta porysowane są bo jak oni chca zaparkować to nic ich nie powstrzyma nawet brak miejsca... lekko uderza w inny zaparkowany samochu aby go przesunąć ... dlatego też duza ilość hiszpanów zasawia samchod na luzie...
haha! Mnie zawsze fascynował sposób parkowania barcelończyków prawka w polsce to by oni nie zdali ale radza sobie wysmienicie hihi
albo któregos dnia idę sobie wąską, zupełnie pustą uliczką i mijam samochód z drzwiami otwartymi na oścież, kluczykami w stacyjce i załączonym radiem... buahahah
Nigdy się zagrożona nie czułam, nigdy mi nic nie ukradli.
No wlasnie wlasnie, sa ludzie i ludzie. Obok mojej pracy blakal sie pewien mezczyzna, ktory usilnie probowal pokazywac publicznie wnetrze swoich bokserek(mnie to uniknelo ale niebezpiecznie sunal w moja strone). Wiadomo ta choroba nie dotyczy tylko Hiszpanow ale takze i inne narodowosci.
Nastepnie kolejne napomkniecie apropo parkujacych. Toz to jakas tragedia a nawet wrecz fobia! Dla nich nie istnieje pojecie NIE MA MIEJSCA. Podczas gdy my widzimy brak, oni widza przestrzenie cale. halo halo o co kaman ja sie pytam. Dwa noze mi sie w kieszeniach nie raz otwiraly, widzac jak chlop tudziez kobicina swoim pieknym na oko nowiutkim samochodem, obdziera dwa stojace w poblizu malej luki w ktora on/ona chce sie wcisnac.
W zasadzie tu mozna interes zycia zrobic(Polski kraj slynie z kombinatoryki stosowanej moze dlatego stad moj pomysl). Przyjechac swoim samochodem i tylko spogladac zza jakiegos winkla, czy cos nie puka. A jak juz popuka, to pieknie podleciec iiii nie strzelic w rylo tylko wiadomo..
o zesz ja lowca gupia
A co do dobrych stron, to bardzo urzeka mnie ich otwartosc i uprzejmosc. Tutaj czlowiek nei krepuje sie zaczepic kogos na ulicy(tzn. ja sie nigdzie nie krepuje ale nie mowimy o wyjatkach:P ) i spytac o droge sklep czy cokolwiek. Zazwyczaj jest doprowadzony pod sam cel(o ile nie jest to boogwieile kilometrow) z usmiechem, kurtuazja itd. To narod bardzo zaangazowany, ktory sluzy pomoca i chce to robic nie bo musi tylko bo chce. To ofkoz moje osobiste zdanie i jak ktos ma inne to moze je tu zamiescic w rubryce nr 1 czyli ¨¨Co niemilego spotkalo Cie ze strony Hiszpan¨¨:)
i z tego co wiem to gdy im coś upadnie to tego nie podnoszą np. papieros...
Ja w Hiszpani bylam tylko na wakacjach,ale z moich obserwacji wynika , ze jest tam bardzo bezpiecznie. Kiedys wracalam z chlopakiem przez Park Turia w Walencji a bylo to w nocy i nic przykrego na szczescie nas nie spotkalo..(nie to co w Polsce)
Pozatym bylo bardzo czysto na ulicach.. Raz zdarzylo nam sie ze przechodzác ulicá mój chlopak przypadkiem kopnál butelke plastikowá , która lezala na ziemi i nagle grupa Hiszpanów którzy stali niedaleko spytala sie nas "To wasza butelka?" Odpowiedzielismy ze nie, a oni byli bardzo zdziwieni..nie wierzyli nam i chcieli zebysmy podniesli,ale moj chlopak powiedzial,ze ta butelka lezala na ziemi...i poszlismy dalej... Bardzo zdzwilismy sie ich zachowaniem ,ale odebralismy to pozytywnie Jeden drugiemu zwraca uwage... Bylam i jestem pod wrazeniem
valencia24, powaznie z ta butelka? Ja tu chyba jestem wyjatkiem, bo nie wywalam wszystkiego pod nogi na ulicy. No dobra, moze tacy smieciowi to oni nie sa, ale jednak... To co zostawiaja na plazach, to az strach, mimo, ze sa kubly na smieci.
U mnie jednak parkowanie nie jest takie zle. Za wyjatkiem miejsca. A raczej jego braku.
U mnie jednak parkowanie nie jest takie zle. Za wyjatkiem miejsca. A raczej jego braku.
NO u mnie jest tragedia. Moj samochod ma ok. trzech miesiecy i juz jest poobijany i topomimo tego, ze trzymam go w garazu a jak gdzies parkuje w centrum to uwazam zeby np. nie zapakowac obok samochodu z fotelikiem dla dziecka (bo wtedy pewne, ze beztroska mama wsadzajac swoja pocieche w fotelik otworzy dzwi samochodu na osciez i rabnie nimi w moj ).
Tu, gdzie mieszkam (Mataro) jest nadzwyczaj spokojnie. Oczywiscie sa miejsca, gdzie lepiej sie nie zagladac, ale centrum, okolice plazy itp moge polecic o kazdej porze dnia i nocy. Po prostu czuje sie bezpiecznie, w przeciwienstwie do Polski. Ostatnio pojechalam na kilka dni do rodzicow i wlos mi sie zjezyl, wstyd sie przyznac, ale balam sie, najnormalniej w swiecie balam sie isc ulica.
valencia24, powaznie z ta butelka?
No powaznie mówie To byl jedyny chyba smiec , który widzielismy na ulicy. Naprawde w Walencji bylo bardzo czysto. Pozatym zapomnialam dodac wczesniej, ze tak czystego metra w zyciu nie widzialam. Bylismy pod wrazeniem. Nie to co w Londynie, papierki, resztki jedzenia, butelki itd, itp.
Nie to co w Londynie, papierki, resztki jedzenia, butelki itd, itp. e tam, ja widzialam Londyn okolo siodmej rano i wlasnie byl sprzatany. Co na nie wiele pomoglo, bo juz kolo poludnia byl podobny bajzel...
Nio dobrze, chyba jeszcze jeden problem, ktory nie powiem, ze nie dotyczy naszego kraju...smieci. Wlasnie wrocilam z Fuengirola i z Malagi...maj gat czyli w Cordobie to samo w Sevilli i Madrycie tez. Granada nie lepsza. Tylko tam na razie bylam ale wszedzie taki sam syfon:/ Az szkoda w tak pieknym kraju, a poza tym chyba maja problem gdzieniegdzie z kanalizacja pod ulicami:/
A juz totalnie wyprowadza mnie z rownowagi jak wchodze do knajpy i ludzie rzucaja pod siebie doslownie wszystko co sie da :/ Toz to jakas tragedia...obojetnie czy siedza wewnatrz czy na zewnatrz, bo jak mowia-posprzataja..wewnatrz kelnerzy a na zewnatrz smieciary i samochody czyszczace ulice. Moze jestem przewrazliwiona i dlatego w mojej torebce wiecznie walaja sie smieci oczekujac na pobliski smietnik:/
A co do dobrych stron, to bardzo urzeka mnie ich otwartosc i uprzejmosc. Tutaj czlowiek nei krepuje sie zaczepic kogos na ulicy(tzn. ja sie nigdzie nie krepuje ale nie mowimy o wyjatkach:P ) i spytac o droge sklep czy cokolwiek. Zazwyczaj jest doprowadzony pod sam cel(o ile nie jest to boogwieile kilometrow) z usmiechem, kurtuazja itd. To narod bardzo zaangazowany, ktory sluzy pomoca i chce to robic nie bo musi tylko bo chce. To ofkoz moje osobiste zdanie i jak ktos ma inne to moze je tu zamiescic w rubryce nr 1 czyli ¨¨Co niemilego spotkalo Cie ze strony Hiszpan¨¨:)
Mnie właśnie też strasznie ujeła ta uprzejmość. Jak się raz zgubiłam w Blanes i spytałam jednego chłopaka o droge to poszedł z nami (mną i moją koleżanką) aby nas zaprowadzić aż mi głupio było, że leciał z nami taki kawał ale był wyraźnie uradowany, że może nam pomóc.
No a co do niemiłych sytuacji (mnie to akurat nie spotkało) ale w miejscowościach turystycznych jest dużo złodzieji. Spotkałam raz polaków, którym wsszystkie dokumenty i pieniądze ukradli na plaży.
no to z mojego doswiadczenia Wam powiem- im dalej na polnoc tym czysciej, jakos szukaja kosza na smieci. jakbyscie zobaczyli biednego barmana wytrzasajacego pod bar popielniczki, zeby wydawalo sie, ze jego lokal jest uczeszczany? ja to widzialam kilkanascie lat temu w Madrycie w ogole do niedawna smieci to bylo patrimonio nacional i tyle. stopniowo sie poprawia i to nawet od kilku ladnych lat czasem ustawiaja pojemniki do segregacji smieci i juz jak sa to raczej uzywane poprawnie. ja to stara harcerska szkola - nawet jak piknik to smieci zabieralam ze soba - czase widzialam okragle oczy dlaczego np. na merendero mamy na drzewku zawieszona reklamowke na smieci, ale potem zauwazylam, ze Hiszpanie zaczeli robic to samo - wiec po prostu brak nawyku spolecznego nic wiecej.
Mnie właśnie też strasznie ujeła ta uprzejmość. Jak się raz zgubiłam w Blanes i spytałam jednego chłopaka o droge to poszedł z nami (mną i moją koleżanką) aby nas zaprowadzić aż mi głupio było, że leciał z nami taki kawał ale był wyraźnie uradowany, że może nam pomóc.
ja rejestrujac sie w urzedzie pracy zapytalam urzedniczke gdzie jest komisariat to wstala od biurka, wyszla ze mna z urzedu i poszla mi pokazac dokladnie jak isc
A zlodzieje i margines sa zapewne wszedzie ale to i tak nie zmienia faktu , zementalnosc i uprzejmosc iszpanow odpowiada mi bardziej niz Rodakow. ..pisalismy tez o tym w innych watkach, ze Polak pijany to czlowiek agresywny, sklonny do burd i bijatyk, pijany Hiszpan to czlowiek wesoly chetny do zabawy...cos w tym jest..wystarczy zobaczyc jak sie tu na fiestach podpita/po "marysce" mlodziez zachowuje a jak w PL...tu smieja sie, zaczepiaja, zartuja..a Polacy..no coz lepiej uciekac jak najdalej..nie chce wypowiadac sie za cala populacje, ale w przewazajacej czesci tak jest...nasza zasciankowa przeszlosc jeszcze w nas gdzies siedzi
właśnie dzwonil moj tata , ze ukradli rower mojego syna.Byl przypiety lancuchem za krata na klatce .
Dla policji-coz tam rower , dla mojego taty moze tez skoro 10 lat temu okradziono im mieszkanie ze wszystkiego .Codzien najarane i pijane towarzystwo stoi pod ich domofonem i straszy mieszkancow a policja jezdzi radiowozem po podworku i na tym sie konczy ich praca i strozowanie.
Tutaj mamytaras pelen rzeczy i nikt sie ne interesuje a do Pl wracamy i dziecko na lato zostalo bez roweru
Oo, temat dla mnie na czasie Właśnie miałam ochotę się podzielić wrażeniami.
W mieście spokój. Czuję się bezpiecznie. Ale...
Wczoraj pojechaliśmy ze znajomymi połazić po okolicy, na szlak turystyczny wiodący do wodospadu, nieistotne. Szlak dość uczęszczany, zwłaszcza w niedzielę. Zachowanie ludzi ogólnie w porządku, pomijając jedną rodzinkę przy źródle, której zachowanie dwóch synków najwyraźniej wymknęło się spod kontroli. No ale to szczegół.
Idziemy sobie, idziemy, ptaki śpiewają, turkusowa rzeka płynie w dole, fajnie jest.
Nagle spotykamy faceta z grupką pięciu dziewczynek w wieku około 12 lat (ojciec jednej z nich? nie wiem, wyglądało na jakąś mini-wycieczkę). W miarę jak się zbliżamy facet rozstawia dziewczynki za drzewami. Podchodzimy na wysokość tych drzew, facet gwiżdże przeraźliwie, dziewczynki wyskakują zza drzew z dzikim wrzaskiem, wymachując wszystkimi kończynami. Zatykam uszy. Dziewczynki cichną, a facet daje instrukcje "Ciebie było widać, ty musisz bardziej przykucnąć, venga, idą następni chowajcie się". Zbliża się następna grupka ludzi, gwizd, dziewczynki z rykiem wyskakują zza drzewa...
Taka zabawa. W górach. Parque Natural im się z placem zabaw pomylił?
A mi coś o jakimś szacunku dla przyrody gadali rodzice...
no to z mojego doswiadczenia Wam powiem- im dalej na polnoc tym czysciej, jakos szukaja kosza na smieci. jakbyscie zobaczyli biednego barmana wytrzasajacego pod bar popielniczki, zeby wydawalo sie, ze jego lokal jest uczeszczany? ja to widzialam kilkanascie lat temu w Madrycie w ogole do niedawna smieci to bylo patrimonio nacional i tyle. stopniowo sie poprawia i to nawet od kilku ladnych lat czasem ustawiaja pojemniki do segregacji smieci i juz jak sa to raczej uzywane poprawnie. ja to stara harcerska szkola - nawet jak piknik to smieci zabieralam ze soba - czase widzialam okragle oczy dlaczego np. na merendero mamy na drzewku zawieszona reklamowke na smieci, ale potem zauwazylam, ze Hiszpanie zaczeli robic to samo - wiec po prostu brak nawyku spolecznego nic wiecej. mieszkam juz kilkanascie lat w madrycie i codziennie chodze na kawke i nigdy niewidzialem zeby ktos wysypywal smiecie specjalnie,czasem to juz ludzie legeny potrafia wymyslac
mapol, to nie legenda, bo ja to widzialam, to byl rok 1991 , dzielnica taka sobie i bar mocno podrzedny, tyle, ze ledwo otwarty. a we wszystkich haldy smieci przed kontuarem
byc moze wiekszosc z was ma auta-ja nie.Bardzo czesto pokonuje wszelakie trasy wzdluz drogi.To co sie dzieje po drodze wyglada tak jakby wszystkie smieci zbierano po to aby je tam skladowac.
ja dzis czekalam na autobus - przystanek troche w polu, a dookola to sterty smieci - wiadomo po weekendzie nie sprzatane, a ludzie wracaja z plazy, dyskotek. zeby choc jakis kontenerek postawili obok,ale niczego nie ma - za to syf kosmiczny, musze fotke zrobic i do ayuntamiento podeslac
albo wystarczy przejsc sie wzdluz rzeki, niby piekny parczek, trasy rowerowe i do biegania..a na calej dlugosci brzegu, na wszystkich badylach i gazleziach wystajacych z wody tony plastykowych workow...