ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Były już wady, to teraz wymieńmy zalety.

1. Klimat. (Chociaż nie zawsze, upały w lecie są bardzo męczące).

Co jeszcze..?


no oby sie tylko na jednym - tym pierwszym punkcie skonczylo

zartowalem

2.ilosc fiest i sposob w jski sie bawia
PULPO!

[ Dodano: Czw Lip 20, 2006 11:31 am ]
Zeby nie bylo tak, ze w Hiszpanii nic mi sie nie podoba, to wypowiem sie tez i w tym temacie. Otoz podoba mi sie taka radosc zycia, ktora jest wsrod Hiszpanow latwo zauwazalna. Oni naprawde umieja sie bawic. W Polsce wiekszosc ludzi chodzi po ulicach "naburmuszona" i wygladaja jakby byli obrazeni na caly swiat (spostrzezenie mojego meza), a Hiszpanie maja raczej pogodny wyraz twarzy
Podoba mi sie tez, ze zycie (zwlaszcza latem) toczy sie tu poza domem. Ludzie chetnie wychodza posiedziec w roznego rodzaju barach (wlasnie, ilosc fajnych barow i knajpek to tez zaleta Hispzanii). Bardzo czesto widuje sie tez w takich barach starsze osoby, i to nawet starsze babcie, ktore wychodza razem pogadac i napic sie piwka. Podczas gdy w Polsce jedyna rozrywka takiej przyslowiowej babci jest wyjscie do kosciola i ewentualnie ogladanie "Mody na sukces". Nie wspomne juz o tym, ze nawet moja mama uwaza, ze dziewczynie NIE WYPADA pic piwa, a zwlaszcza w barze. NO a starsze osoby maja jeszcze bardziej konserwatywny punkt widzenia.

[ Dodano: Czw Lip 20, 2006 2:46 pm ]




Podoba mi sie tez, ze zycie (zwlaszcza latem) toczy sie tu poza domem. Ludzie chetnie wychodza posiedziec w roznego rodzaju barach (wlasnie, ilosc fajnych barow i knajpek to tez zaleta Hispzanii). Bardzo czesto widuje sie tez w takich barach starsze osoby, i to nawet starsze babcie, ktore wychodza razem pogadac i napic sie piwka.


Mnie to też się bardzo podoba, to wieczorne życie towarzyskie starszych ludzi. Zawsze eleganccy, uśmiechnięci, panie umalowane, ładnie uczesane i to nie od święta, tylko tak normalnie spotykają się na takie zwykłe pogaduszki.
A mnie te starsze babeczki denerwuja. Ale to tylko dlatego, ze jestem na koncu swiata. Gapia sie na mnie jak jakies zjawisko przyrodnicze. Ale przyznam sie. Chociaz osobiscie nie przepadam za barami, to zwyczaj ten podoba mi sie.
A ja np. nie mieszkam w Hiszpanii,ale skoro tu w Polsce są teraz takie upały nie do zniesienia ,a tam jest koło 40 stopni to nie wiem jak tam ludzie sobie dają z tym radę.5 sierpnia wylatuję do Hiszpanii do rodzinki na provincje Castellon a słyszałam ze w tym miesiacu ta sa najweksze upały...szokk

Gapia sie na mnie jak jakies zjawisko przyrodnicze.
Agata, to chyba wynika z tzw. malomiasteczkowosci. W Twoim miasteczku wszyscy sie znaja, a Ty jestes tam "nowa" a na dodatek "obca" wiec wzbudzasz swoja osoba ciekawosc. Na mnie ani tu w Jerez (200 tys mieszkancow), ani w El Puerto (70 tys mieszkancow), gdzie wczesniej mieszkalam, nikt sie nie gapil.
No i jeszcze smiem nie mowic w ich jezykach.
I jeszcze odebralas "ich" chlopa miejscowym dziewczynom!
W sposob doslowny! A tak powaznie one nie byly go warte co za samokrytyka!

A tak powaznie one nie byly go warte
Pewnie, ze nie! Polskie dziewczyny sa najlepsze!
No tak wychodzi na to, ze zaletamu hiszpanskiej rzeczywistosci sa POLKI.

Oprocz tego lubie tutejsze alkohole, o ktore trudniej w Polsce.

No tak wychodzi na to, ze zaletamu hiszpanskiej rzeczywistosci sa POLKI.
Rzeczywiscie taki wyszedl nam wniosek ...

[ Dodano: Czw Lip 20, 2006 11:16 pm ]
a ja powiem w skrocie- POPIERAM wszystkich co do joty hehe naprawde nie wiem jak inaczej to okreslic,wyjeliscie mi to z ust hehe
Kolejna rzecz, ktora mi sie podoba, to taka, ze chyba kazde, nawet najmniejsze miasteczko ma tu swoje biuro informacji turystycznej, gdzie mozna dostac mapki z zaznaczonymi ciekawymi miejscami do zwiedzania, gdzie mozna kupic mnostwo roznego rodzaju pamiatek z danego miasteczka. Widac, ze turystyka jest tu naprawde promowana, ze tak wladzom miast jak i samym mieszkancom zalezy, zeby ich miasteczka byly odwiedzane. Natomiast w Polsce uwazam, ze tego brakuje. Owszem, w duzych miastach tez tak jest, ale jak moj maz chcial kupic jakas pamiatke z mojego miasta (Kalisz - ponad 100 tys mieszkancow), to nic nie moglismy znalezc poza malo atrakcyjna ksiazka. NIe mowiac juz o mniejszych miasteczkach ...
juanita75, to fakt. Wszedzie sa informacje turystyczne, a sami informatorzy tez sa ogromnie interesujacy. Jeden taki z Wloch gdzies na stacji benzynowej w Kraju Baskow, az sie poplakal z tesknoty za wloska kuchnia, za koperkiem i bardzo milo wspominal polska kuchnie.
W pelni się zgadzam z przedmówcami
Mam nadzieję,że wątek się rozwinie. bo jest bardzo pozytywnie energizujący
Dopisuje sie do klimatu. Faktycznie klimat jest bardzo sprzyjajacy. Dodatkowo w Torrevieja i okolicy sa laguny solne. W jednej z tych lagun mozna brac zabiegi. Nalezy posmarowac sie blotem (ma specjalne wlasciwosci). Blotem nalezy nasmarowac miejsca np. bolace lub zmienione dermatologicznie. Po wysuszeniu sie tego blota nalezy wejsc do laguny na okolo 20 minut, a nastepnie splukac sie zwykla woda. Natomiast w domu dokladnie sie umyc. Woda z lagun jest bardzo slona. Nalezy wziac okolo 10 zabiegow. Czy pomaga? Najlepiej sprawdzic samemu!

Poza tym owoce, owoce, owoce ....
Nolciu slonko, czy probowalas juz tych zabiegow?
No tak... Ocean Antaltycki... Tez ma wlasciwosci (?) lecznicze. Slony jest ogromnie (ach ten Baltyk! ) , zawiera przerozniaste sole mineralne. Kto tylko ma problemy ze skora leci pedem na plaze i teoretycznie sie leczy. Na ile w tym przawdy? Pewnie sporo. Dzisiaj jest slonacznie, wiec sprawdze jak dziala dawka jednorazowa na twarz. I co moj syn na to powie. Bedzie to jego pierwszy raz.
Tak bylam juz na tych solankach i blotku!! Inni tez przychodza!

Tak bylam juz na tych solankach i blotku!! Inni tez przychodza!

I jak było?
Bylo fajnie. Skora faktycznie zareagowala, gdyz przez pol dnia byla nieco zaczerwieniona, a pozniej przybrala normalny kolor. Tych zabiegow trzeba wziac przynajmniej 10 aby byl jakis efekt. Tak wiec pozniej sie wypowiem po calej serii zabiegow.
A ja lubie w Hiszpani gratisy do zakupow.
Tak! Czasami naprawde mozna trafic na super fajne gratisy! Juz tu kiedys wspomnialam, ze kupujac mleczko do opalania dostalam gratis balsam po opalaniu i wielki plazowy recznik. Kilkakrotnie kupilam tez tonik ASTOR, do ktorego dolaczona byla spora tubka z kremem. Czesto tez udalo mi sie kupic tonik DIADERMINE, do ktorego dolaczony byl normalnej wielkosci plyn do demakijazu oczu. I to sa naprawde gratisy, a nie, ze po dodaniu cen tych produktow, wychodzi nam, ze jednak placimy za ten gratis. Fajne gratisy dodaja tez czasami do niedzielnych gazet. Ja, kupujac "La Voz de Cadiz" zebralam sliczna kolekcje porcelanowych ... (nie wiem jak je nazwac) ... pudeleczek?, naczynek?, w ktorych mozna trzymac bizuterie, a takze np. recznie malowane solniczke i pieprzniczke.
Lubie rowniez zwyczaj przywozenia chleba do domu i zostawiania go na drzwiach, furtkach, bramach. Czasem u nas podjedza go ptaki, ale bardzo rzadko. A rozlicza go sie potem a nie przed.

Lubie rowniez zwyczaj przywozenia chleba do domu i zostawiania go na drzwiach
Nigdy o tym nie slyszalam! A to zwyczaj ogolnohiszpanski czy moze tylko galicyjski?
Moze stricte galicyjski. W Ferrol tez tak zostawiali chleb bez opieki. Nikt tego chleba nie kradnie i wisi sobie godzinami.
U Was tego nie ma? Nie mniej mi sie ten zwyczaj bardzo podoba.
Nie zaprzecze, ze bardzo przydalby sie taki swiezutki chlebek z rana. Niestety nigdy tu nie slyszalam o takim zwyczaju. Moze w Katalonii maja taki zwyczaj. Byloby fajnie, to po przeprowadzce bede miala rano pachnacy i mieciutki chlebek.

swiezutki chlebek z rana z rana jak z rana, zwykle przyjezdzaja okolo 11stej.

okolo 11stej.
No tak .... tego sie nalezalo spodziewac
I to wszystko co jest fajne wiecej nazekalyscie na ta Hiszpanie kurna mam zaszepionego malego stracha teraz
Ale co tam sama sprawdze jade na wakacje do Hiszpani ogladac zakatki La Mangi znacie te tereny?
marzena, dopoki tu nie przyjedziesz i nie zamieszkasz Twoje wyobrazenia o Hiszpanii beda inne, pisalismy to juz nie raz, ze co innego jest przyjechac na urlop do ES a zyc tu, co nie znaczy ze tu jest zle, ale zycie, problemy, obowiazki, wredni ludzie..itp. sa wszedzie, nawet tam gdzie sa piekne plaze i jest bardzo cieplo...mysle ze gdziekolwiek bysmy nie zyli, to od nas zalezy jak sobie zycie poukladamy...ale warto miec marzenia i je raelizowac i zycze abys za trzy lata pisala z nami juz stad...
marzena, wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma .
Hiszpania jak inne kraje ma swe dobre i złe strony .
Możesz trafić dobrze , mieć super prace , dzieci fajnych nauczycieli i kolegów , ciepły klimat , przyjaźni sąsiedzi , współpracownicy i wszystko jest ok ale może być tak ze coś bedzie nie tak , a to problem w szkole , ktoś nieprzychylny , urzędnicy upierdliwi , różnie nam los rozdziela . Przyjedziesz i się przekonasz .
Mimo tego ze rónie bywa to mi podoba się tu - teraz .
a ja tęsknię za porcją porras maczanych w chocolate caliente....mmmmm ,i za cieplutkim ,świeżo upieczonym croissantem (w życiu w PL nie jadłam takiego ,serio!),no i cafe solo do tego i już dzień dobrze zaczęty!

a ja tęsknię za porcją porras maczanych w chocolate caliente

Pory w czekoladzie
No nie wiem, nie wiem, a próbowłaś może zamiast porów rabarbar?
Kawa w Polsce podobno podobno 8 zł i trzeba dłuuuuuuuugo szukać miejsce na wypicie i moze się okazać, ze nie ma miejsca.
W Hiszpanii prawie każdy dzień zaczyna od kawy i to potem wchodzi w krew. PO pewnym czasie nie dziwi Cię kawiarnia pełna i gwarna z rana. Wieczorem dziadki koniecznie ida na piwko, a babcie na pogadankę. Mecz się ogląda tylko w barze. No i babcie w sklepie, które obok mielonego kupują winko.;) To winko zaczynasz też kupywac i robisz się znawca i zmakosz a potem w Polsce nie chcesz pić tych pomyi.

Autostrady. Czysta przyjemność jazdy. Wszędzie się robi blisko. Jak masz samochód to raj dla smakoszów wycieczek. Każdy łikend można zapełnić super wycieczką.

Szkolnictwo. Nauka od 3 roku życia jest bezpłatna. Od 6 roku płacisz połowę, albo wcale za ksiażki. Dokładnie nie wiem od czego to zalezy. Szkoły są liczne i małe.

Dzieci. Są wszędzie tolerowane. Nikt Ci nie zwróci uwagi, ze dziecko przeszkadza. Raczej pomogą jak płacze. Jak mi się któreś oddali to zanim dojdę to już ktoś się pyta, gdzie są rodzice i czy się nie zgubił.

Benzyna. Chyba najtańsza w Europie. Przyszedł kryzys to jeszcze cenę obniżyli.
W czasie kryzysu rząd kombinuje jak pomóc ludziom np. w spłatach kredytów.

Jesli chcesz zalozyc dzialalnosc to mozesz sie starac o pelne dotacje z Unii, bo ten system maja mocno rozwiniety.

Policja. Wyjatkowo uprzejma. Tak samo obsluga w sklepie. Raczej przepraszaja niz marudza. Pakuja zakupy prawie w kazdym sklepie.

Usmiech. Hiszpanie sie usmiechaja.

Pierwsza rzecz jaka trzeba kupic w Hiszapnii to torba na zakupy, wielka i na kolkach. Taka torbe zostawiasz przy wejsciu i nikt ci nie ukratnie. Siat sie tutaj nie dzwiga.

Maja niesamowicie slodkie winogrona i pyszne melony. Niektore owoce i warzywa zobaczysz pierwszy raz na oczy.

Hiszpanki nie sa specjalnie piekne ani specjalnie szczuple, wiec Twoje morale sie podnosza. hi hi. Zwlaszcza, ze plec przeciwna zauwaza Twoja egzotyke.

Hiszpanki to prosty jezyk. 3 miesiace rozumiesz, 6 gadasz, rok czujesz sie jak u siebie, 2 lata jestes swojaczka.

Darmowa nauka jezyka. Jest taka, albo jest w przystepnej cenie.
Dzieci w szkole maja za darmo.

Ogolnie szkolnictwo wg mnie duzo lepsze, bardzie opiekuncze, a nie konkurencyjne. W tym roku w szkolach wprowadzili nauke angielskiego od 4 roku w ramach szkoly.

To takie moje plusy. Sorki za literki. Przeskoczyla mi klawatura na angielska.

Hiszpanki to prosty jezyk. 3 miesiace rozumiesz, 6 gadasz, rok czujesz sie jak u siebie, 2 lata jestes swojaczka. nie ja

jade na wakacje do Hiszpani ogladac zakatki La Mangi znacie te tereny nie jest tam brzydko, ale na Costa Blanca - ok. 100 km w strone Barcelony ladniej.
No no juz mi sie znowu podoba

Hiszpanki to prosty jezyk. 3 miesiace rozumiesz, 6 gadasz, rok czujesz sie jak u siebie, 2 lata jestes swojaczka.

ha ha to nie u mnie jestem tu równo 2 miesiące i dalejmam duży problem ze zrozumieniem czegokolwiek co do mnie mówią no ale mam jeszcze miesiąc na osłuchanie się

ale podoba mi się trochę rytm ich życia...oni z niczym się nie spieszą,zawsze mają czas żeby przystanąć na rogu i pogaworzyć ze znajomą

no i te siatki na kółkach świetna rzecz ...jak sobie przypomne moje ręce obłdowane w Polsce ciężkimi siatami to się zastanawiam czemu w Polsce nikt nie wpadł na ten pomysł

no i ta czekolada mmmm...co prawda wypijana w domu a nie w knajpce(mieszkam chyba w rejonie gdzie nie ma zbyt wielu smakoszy tego trunku ) to jest to naprawdę coś co często poprawia chumor

zawsze mają czas żeby przystanąć na rogu i pogaworzyć ze znajomą albo na srodku ulicy

ja pamiętam jedną babcię u mnie w mieście która miała taki kosz-siatkę na kółkach i wszytkie inne babcie (bojcory) mówiły ze to wariatka .
Bo to jest właśnie podejście Polaków, wolą się nadźwigać, niż korzystać z wygody.
juanita75, dopiero teraz kupujesz ta siatke? To i tak długo się uchowałaś bez niej .

To i tak długo się uchowałaś bez niej

To prawda, dlatego wlasnie stwierdzilam, ze juz najwyzszy czas.
U nas to był jeden z pierwszych zakupów,zaraz po tym jka minęliśmy kasę w supermarkecie i okazało sie że reklamówek jest aż tyle że nie ma jak ich złapać na 4 ręce . Całe szczęście w pobliżu był sklep z takimi cudami jak te wózeczki i mamy"cudo z napędem na 2 koła"
Mi maz kupil ta siate. Polskie myslenie i polskie przyzwyczajenia trasznie wchodza w krew. NIgdy nie pamietam aby ja brac. Teraz specjalnie wracam i przynajmniej komfortowo kupuje owoce i warzywa, bo wlasnie to zdrowie najwiecej wazy.
Chcialam kupic mamie, ale mi odmowila. Nie we wszystkich sklepach w POlsce jest, gdzie ja zostawic. Wiadomo nie mozna komfortowo zostawic, bo zaraz sie ulotni jak kamfora.

Kiniaja po dwoch miesiacach jeszcze sie klocilam z mezem, ze nie bede gadac i juz.
Musi przyjsc taki czas, ze nagle zaskoczyc i potem idzie szybko. Najlepiej poznac sympatyczna hiszpansko jezyczna kolezanke co bedzie z Toba na tej kawce cierpliwie rozmawiala.

Jesli chodzi o te ksiazki to pewnie zalezy od rejonu. W Galicji dofinansuja na bank. W pierwszej primaria kolezanka ma corke i placi polowe, a druga ma dziecko w trzeciej i placi tylko za cwiczenia. Te ksiazki jak zrozumialam nie ma na wlasnosc i trzeba pilnowac aby nie zniszczyly. Ceny niestety sa tutaj obledne, wiec jest to niesamowita pomoc.

Ja wogole jestem szkola nasza zachwycona. Mam jedno dziecko bezproblemowe a drugie przeciwnie. Szkola do mnie wyszla z propozycje wspolpracy z psychologiem. Daje mu dodatkowe lekcje wyrownujace. Teraz razem szukamy dodatkowych zajec dla niego poza szkola. To nie ja tylko szkola napisala zapytanie do galicyjskiego centrum psychomotrycznego w naszej sytuacji.

Moje dzieci bez problemu do szkoly zostaly przyjete od 3 roku na takich samych warunkach co hiszpanskie a jeszcze nie mielismy NIE, ani meldunku. NIC.
Dziobalek, zgadzam się a teorią

I jeszcze podobają mi się baseny przy blokach , w lecie tylko się zjeżdza windą i jest się na basenie

To rzeczywiscie jest fajna sprawa. Mniej mi sie juz za to podobaja koszty z tego wynikajace. Niedawno mielismy zebranie Comunidad de Vecinos i podjeto decyzje o zagospodarowaniu terenu wokol basenu, co niestety musza sfinansowac wlasciciele mieszkan. Wybrano najtansza opcje i nam przypadlo do zaplaty ... 700 euro.

Wybrano najtansza opcje i nam przypadlo do zaplaty ... 700 euro. o kurcze niezła sumka?
U co zrobią dokładnie? Jakiś plac zabaw w pobliżu? Ławeczki czy coś innego , a może kort?

U co zrobią dokładnie? Jakiś plac zabaw w pobliżu? Ławeczki czy coś innego , a może kort?

No niestety, na kort to tam nie ma miejsca. Chca wyrownac teren wokol basenu, zrobic jakies betonowe wylewki i polozyc na tym jakies panele czy cos w tym stylu. Do tej pory teren wokol basenu byl wysiany trawa, ale okazalo sie, ze niektorym bylo niewygodnie w tylek ...

Chca wyrownac teren wokol basenu, zrobic jakies betonowe wylewki i polozyc na tym jakies panele czy cos w tym stylu. Do tej pory teren wokol basenu byl wysiany trawa, ale okazalo sie, ze niektorym bylo niewygodnie w tylek ...

Co za pajace..

Do tej pory teren wokol basenu byl wysiany trawa, ale okazalo sie, ze niektorym bylo niewygodnie w tylek ... kurcze i to im nie wystraczało .

Ja jeszcze znalazłam jeszcze zaletę - dobre produkty firm takich jjak eroski czy mercadona .
Używamy przykładowo pieluch z eroskiego , chustczek .
W Polsce niebyły aż tak dobre , przyjajmniej przedtem.
Za to niewiem czy marzena nie ma lepiej w Niemczech , bo słyszłam ze tam o wiele lepszę są produkty . Niby ta sama firma ale chyba jednak się różnią .


Za to niewiem czy marzena nie ma lepiej w Niemczech , bo słyszłam ze tam o wiele lepszę są produkty . Niby ta sama firma ale chyba jednak się różnią .

Fakt faktem ze w Niemczech jest potezny wybor i rzeczy roznia sie TA sama firma i duza roznica (mysle o Polsce) ale tu tez zdarzaja sie rzeczy do niczego bede mogla porownac jak bede tam mieszkac w Hiszpani
Jedyne czego sie boje wyjezdzajac z Niemiec ze mi sie byt pogorszy ale te morze i slonce jest silniejsze
oj Santo,Santo! pomyliły ci się porros(inaczej puerros) z porras. te pierwsze to rzeczywiście pory ,ale te drugie to grubiutkie,gładkie churros.no nie mów,że nie jadłeś!

oj Santo,Santo! pomyliły ci się porros(inaczej puerros) z porras.

No, troche sobie pomyliłem...
ja generalnie nie lubie slodyczy na sniadanie, dlatego bardzo sobie chwalilam inne danka jak media luna z pomidorkiem i oliwa, smakowe smalce w Andaluzji , czy rzecz nie do przebicia - pinchos w Nawarze. ale ja w ogole ze slodyczy to ozorki w galarecie, a od biedy sledzik po japonsku. ja mieszkam w urbanizacji z kortem i basenem, roczny koszt utrzymania to ok.700 eoro, w tym odpis na remonty i innowacje. ale to ma dopiero 8 lat, wiec tynk sie nie sypie

Mam nadzieję,że wątek się rozwinie. bo jest bardzo pozytywnie energizujący

To ja pociągnę, bo ostatnio dużo się zastanawiam nad tym, czego nie było w Polsce a tu jest i to mnie cieszy. (chociaż większość już Dziobalek wyjęła mi z klawiatury, no i co region to nieco inaczej)

Dodaję od siebie co lubię:
- SIDRA!!! Uwielbiam Pimientos del piquillo, szparagi, dobre wino za marne grosze...
- Pijany Hiszpan to wesoły Hiszpan, gdy ktoś mnie zaczepia w nocy na starówce to raczej chce pogadać o niczym niż mi przyłożyć (oczywiście są wyjątki)
- Trzeźwy Hiszpan to też wesoły Hiszpan - gdy nadepnę mu na nogę to mnie nie opierniczy ale jeszcze przeprosi
- Brak psich kup na trawnikach (mandat)
- Chińskie sklepiki lubię, gdzie za marne grosze mogę kupić różne pierdółki, miseczki, ściereczki, szydełka, pudełeczka i masę innych rzeczy, które w zwykłym sklepie - często takie same - kosztują dużo więcej.
- Częsty deszcz w lecie tu gdzie mieszkam. Może być nie wiem jaki upał, i tak co trzy dni przyjdzie szybka burza i ochłodzi. I te tęcze...
- Sępy lubię latające nad głową. No lubię, i nie wiem jak to wytłumaczyć. Takie wielkie są i fajne
- Na ludzi bezdzietnych nie patrzy się jak na wstrętnych egoistów, i nie opowiada się im namolnie o "szklance wody na starość"... w ogóle jakoś nikt się mi tu nie wtrąca w mój pogląd na życie

I pewnie jeszcze coś mi się przypomni...

- Brak psich kup na trawnikach (mandat)

To chyba ja mam jakiegos pecha. Bo zawsze tam gdzie mieszkam, to musze slalomem chodzic, zeby owe kupy omijac. (zreszta pisalam juz o tym w jakims innym watku . Zreszta niedalej jak wczoraj ide waskim chodnikiem zatarasowanym przez babcie z pieskiem, ktory akurat zalatwia swoja fizjologiczna potrzebe. Po zakonczeniu poszli dalej, kupa zostala na chodniku, a doslownie dwa kroki dalej, przy skwerku byl specjalny kosz na psie kupki ...

Częsty deszcz w lecie tu gdzie mieszkam. Może być nie wiem jaki upał, i tak co trzy dni przyjdzie szybka burza i ochłodzi.

A tego to naprawde zazdroszcze. Chociaz nie moge powiedziec, bo tu gdzie teraz mieszkam, to i tak jest lepiej pod tym wzgledem. Latem nawet pokropi czasami raz na miesiac. Tam gdzie mieszkalam w Andaluzji, to w okresie maj-pazdziernik mozna bylo zapomniec o jakichkolwiek opadach.
a ja juz dawno psich kup nie widzialam na trawniku, bo tu trawnikow zero... a padac to dopiero na jesien bedzie...

- Brak psich kup na trawnikach (mandat)

No sępy, a właściwie orłosępy, quebrantahuesos potocznie zwane O takie:
http://reddeparquesnacion...una/img/050.jpg


To ja raz takie cos widzialam tu u siebie. I prawde mowiac przestraszylam sie.
Mnie za pierwszym razem też ciary przeszły jak mi dwa przeleciały klika metrów nad głową Właśnie za to je lubię, że są takie wielkie, majestatyczne i wydają się groźne. Budzą respekt dla przyrody...

Czasem się jakiś zapędzi nad miasto. Ma to to ze dwa metry rozpiętości, a jak jesteś w górach to przelatują nad głową i - naprawdę - słychać szum skrzydeł. Coś niesamowitego.


To ja bym na pewno wykorzystała takie chwile na zrobienie fotki.
Szkoda, że u mnie nie latają.

Cauliflower napisał/a:
- Sępy lubię latające nad głową. No lubię, i nie wiem jak to wytłumaczyć. Takie wielkie są i fajne

Jakie sępy?
ja tez je widzialam niedaleko logronio
Cauliflower, no tak czytam o tych sepach i nagle Tudela mi staje przed oczami- kilkadziesiat km od miasta jest w Caparroso swinska farma (jakby sie ktos pytal to nasi budowali w tym ja ksiegowosci pilnowalam) i tam byl zwyczaj, ze martwe zwierzaki wrzucalo sie do specjalnie wykopanej fosy ( smorod straszny) i nie zasypywalo, zeby sepy mialy co jesc, czasem jak sie to towarzystwo zlecialo to na ziemi wygladaly jak ponure gnomy, a co do rozpietosci skrzydel to 2 metry to malo, dorosle maja chyba sporo wiecej bo jak czasem lotki gubily to samo pioro miala ponad 40 cm.
Bylam kiedys na wycieczce szlakiem turystycznym ok.100 km od Cordoby (ruta de Hornachuelos) i bylo mnostwo sepow... I rzeczywiscie, kiedy przelatuje nisko, to ciarki przechodza po plecach - szum jakby szybowiec lecial. A czy nie sa grozne.... zalezy. Chyba dwa lata temu bylo glosno w tv, ze sepy pozabijaly (!) kilka krow. A przeciez krowa jest wieksza od czlowieka...
normalnie sep zywego nie ruszy, ale z glodu moze sie to zdarzyc- jak weszla afera z ptasia grypa to kazali te fosy zasypywac i biedne ptaki, zwlaszcza mlode szukaly jedzenia w miastach, a czesto ratowali je ochotnicy bo byly krancowo wyczerpane z glodu, na szczescie juz od nowa mozna im zostaiwac jedzenie na polu. a co do przelotu takiego bydlatka, no to mozna sie strachu najesc, kolega sobie sjeste urzadzil i ptaszydlo chyba uznalo, ze ma obiadek bo wyladowal mu na nogach - i tak mial szczescie, ze nie na twarzy - skonczylo sie tylko na kiku szwach jak go zahaczyl szponami. w okolicach Tudeli to bylo tego mnostwo
Dziewczyny, wszystko co napisalyscie, a zwlaszcza Dziobalek i Agata moglabym napisac i ja.
Smutno mi , ze jade do PL i zal zabierac dzieci z tego kraju.Ale mam cel -wroce tu

dodam do tych zalet jeszcze to, tutajnapoludniu deszcz nawet w grudniu jest cieply...
Nie wiem ja zniose jesien i zime w Polsce .
Tempo zycia i radosc w Hiszpanii sprawia , ze dzien jest dluszy o pare godzin i to jest nasze tempo-moje i dzieci tez.

Brak psich kup na trawnikach
Gdzie ? To sie przeprowadze


I to wszystko co jest fajne wiecej nazekalyscie na ta Hiszpanie kurna mam zaszepionego malego stracha teraz
Ale co tam sama sprawdze jade na wakacje do Hiszpani ogladac zakatki La Mangi znacie te tereny?


Znamy La Mangę. Całe wybrzeże Costa Calida i Mar Manor jest piękne. O wiele ładniejsze niż sąsiednia Costa Blanca. Nie martw się, przyjedź i zobaczysz, że bardzo Ci się spodoba.

W Hiszpanii lubię klimat, kuchnię, język. Lubię miłych ludzi, którzy uśmiechają się na ulicach. Lubię tanie i ładne ciuchy i niektóre drogie buty

Lubię urodę Hiszpanów (nie wszystkich).

I bardzo, bardzo lubię feerię barw i zapachów wiosną. Te wszystkie egzotyczne drzewa, krzewy i kwiaty, dziwne kształty, kolory. Cudo.

W Hiszpanii lubię klimat, kuchnię, język. Lubię miłych ludzi, którzy uśmiechają się na ulicach pod tym mogę i ja się podpisać ale z tym
skara, no ja mojej Costa Blanca na La Mange bym nie zamienila, ale to moze kwestia gustu.
a co do psich kup to w Elche nieposprzatanie kosztuje od 40 do 200 euro mandatu, juz ludzie przywykli i torebkami na spacer z psem wychadza, u nas w regulaminie tez jest zapisany obowiazek sprzatania na terenie urbanizacji jak psiak nie zdazy. wedrowne koty na szczescie nie brudza, chyba maja ciekawsze miejsce niz nasze trawniki. za to diuny niestety brudne, tam jak psa prowadza na spacer to sie juz nie przejmuja, i to chyba nie tylko psie sie tam trafiaja, ale i homosapiensowe tez.
A ja mam do Was lekką prośbę..
O denerwujących psich kupkach i innych rzeczach które trudno zaakceptować w hiszpańskiej rzeczywistości, proszę pisać w tym wątku Co mnie denerwuje w Hiszpanii? - wpisz.
Fajnie się czyta osobno dwa wątki, co lubimy w Hiszpanii i czego nie cierpimy.
a ja wlasnie sie ciesze, ze sa te mandaty i to mi sie podoba. w koncu mozna spokojnie przejsc sie po ulicy.
Sklepowe pogaduszki. Cały sklep huczy, bo każda ma coś do opowiedzenia. Śmiechu jest przy tym i nikomu kolejka się nie dłuży.
Mnie to ciekawi, czy te sprzedawczynie sa takie miłe z przymusu, czy to jest tutaj naturalne.
świeży sok z pomarańczy,do kupienia wszędzie,wyciskany na moich oczach-super! W PL pomarańcze to jak zwykle szaleństwo cenowe ,wiec i sok ,jak już gdzieś dają(na ogól w COFEE-HEAVEN)to cena niezachęcająca do częstego popijania.


Mnie to ciekawi, czy te sprzedawczynie sa takie miłe z przymusu, czy to jest tutaj naturalne.

w duzym stopniu to obowiazek w pracy, ale w ogole to ja pamietam reakcje na moje wejscie w Polsce do sklepu, tu nawykowe - mowie dzien dobry, a te paniuski nawet nie odburkna, bo sa zajete obrabianiem tylka sasiadce, cud boski, ze mnie obsluzyly. tu raczej potrafia przegiac w druga strone, zwlaszcza w mniejszych sklepach to zglaskalyby na smierc, zeby tylko cos kupic.

pamietam reakcje na moje wejscie w Polsce do sklepu, tu nawykowe - mowie dzien dobry, a te paniuski nawet nie odburkna

Mam takie same doswiadczenia. Mowie kasjerce w Carrefourze w Polsce dzien dobry, a ona sie patrzy na mnie jak na jakiegos dziwaka.


Ja mysle, ze jest to naturalne. Ludzie tutaj sa raczej serdeczni, przyjaznie nastawieni do swiata i zycia, bez przymusu zawsze zagadaja i powiedza cos milego. Nigdy zreszta nie wyczulam, zeby ten usmiech sprzedawczyn czy kasjerek byl wymuszony.
Potwierdzam, nawet pakują rzeczy do reklamówek, a w Polsce nigdy mi się to nie zdarzyło
teraz w PL tez kaza im pakowac w kazdym razie w dawnym Albercie tak bylo jak jeszcze nie wyjechalam , a mnie to osobiscie wpienia, wole, zeby poczekaly z obsluga kolejnej osoby a ja zapakuje jak mi wygodnie, niekazdy wrzuca rzeczy do auta
..ja tez mysle ze Hiszpanie z natury sa dla obcych uprzejmi, inaczej moze to wyglada w bliskich kontaktach, ale na ulicy, w sklepach, srodkach lokomkocji sa dla siebie mili, chetnie zagaduja do siebie,pozdrawiaja sie krzyczac z drugiej strony ulicy...nie patrza na siebie wilkiem...tego w PL niestety nie ma...kazda oznaka uprzejmosci dla obcego czlowieka odbierana jest z dystansem, podejrzeniem albo zdziwieniem czemu komus jest do smiechu badz dlaczego ma dobry humor...zauwazylam to podczas mojej ostatniej wizyty w PL i troche mi bylo przykro...

a mnie to osobiscie wpienia, wole, zeby poczekaly z obsluga kolejnej osoby a ja zapakuje jak mi wygodnie, niekazdy wrzuca rzeczy do auta
No ale zawsze jak Ci nie pasuje, możesz przepakować już na spokojnie gdzieś na ławeczce poza sklepem. Pomyśl sobie starsze kobiety, one zazwyczaj nie bardzo mają siłę, a tak w sklepie taka niewielka pomoc, a zawsze coś.

Sklepowe pogaduszki. Cały sklep huczy, bo każda ma coś do opowiedzenia. Śmiechu jest przy tym i nikomu kolejka się nie dłuży.
Mnie to ciekawi, czy te sprzedawczynie sa takie miłe z przymusu, czy to jest tutaj naturalne.
tez jestem ciekawa i brakuje mi w pl tego halasu nie tylko w sklepach ale iw metrze czy autobusie

A jeszcze dzisiaj mi się zdarzyła taka przyjemna sytuacja..
otóż byłam w Carrefourze, wzięliśmy trochę rzeczy, ja stoję przy kasie (jak zawsze)
Mój mąż pakuje do reklamówek.. zapłaciłam wzięłam rachunek, no i przeszliśmy już dobrych parę metrów kierując się do wyjścia, chwile potem ktoś do nas woła, obracamy się, a tu dziadek biegnie z zapomnianą przez nas malutką rzeczą, by nam ją wręczyć..
(no jakoś umknęła mojemu mężowi.. by to zapakować)
Jeju ale bym klęła w domu, w końcu taka mała pierdółka ale kosztowała 20 €
(że tak powiem pędzelek do aparatu)
No i gdyby nikt nie zwrócił uwagi na to, że zapomnieliśmy.. to niestety musiałabym kupić pewnie to jeszcze raz.

w nocy z piątku na sobotę pojechałem z kumplem Javi'm po jego zonę do Tudela de Navarra,jak zwykle bylismy głodni więc wstapilismy na kebab,po wyjściu i uruchomieniu samochodu,biegnie ten pacjent i woła ze jakas "bolsa" została patrzymy po sobie i nikt torby nie zostawił,okazało się że to moja mała "mochilla",dlatego nie skojarzyłem,były tam wszystkie dokumenty,telefon,karty,pieniądze.Trochę cieżko by było potem jako,że to 440km od mojej miesciny,tyle że to był Pakistańczyk,no ale jestem mu wdzięczny.
generalnie jest to normalne, ze jak czegos zapomnisz i ktos to zauwazy to bedzie probowal oddac ( nie liczy sie w miejscach zamieszkanych i uczeszczanych przez rumunska mniejszosc etniczna, czytaj Cyganow tam niestety wyparuje)
a Roby, obawiam sie, ze jakbys zapomnial czegos wiekszego niz portfel to nie ma gwarancj, ze nie zaczalby sie alarm bombowy ( sama pare takich przezylam na poczatku lat 90 w Madrycie raz w autobusie dwa razy w metrze i raz w centrum) no i wtedy szok - jak jedziemy w Lodzi tramwajem i jakis osobnik pedzi z torba przez wagon do motorniczego bo ktos zapomnial (nasi jeszcze wtedy tez potrafili byc uczciwi) , my po tych doswiadczeniach zdretwielismy.
Jeszcze coś mi się podoba w Hiszpanii.

Niewiarygodnie przyjemnie żyje się w społeczeństwie, które jest dla siebie uprzejme. A właściwie dobrze mi robi odcięcie, wręcz odizolowanie się od polskiej rzeczywistości - telewizji, gazet, nawet na polskie portale przestałam zaglądać.
Hiszpańskie wiadomości to - przy polskich - prawie przyjemność. Trochę polityki (a nie prawie 100% czasu antenowego), trochę kultury, trochę sportu.
Polskie wiadomości? Prawie jak relacja z przedszkola: "bo Pan Polityk A powiedział to, Polityk B zaprzeczył, a Polityk C się obraził".

Weszłam na polskie kocie forum - wątek, który rozwija się najprężniej to wątek "co was wnerwia" , leci już chyba dwudziesta piąta część. Ot, wnerwiają się ludzie, i chyba to lubią nawet
Weszłam na forum mojego miasta - dyskusja o psich kupach na trawnikach skończyła się wielką pyskówką. Odetchnęłam z ulgą. Primo - z powodu braku kup. Segundo - z powodu takiego sposobu rozmawiania o tym problemie.
Cauliflower, tylko nie mow , ze to kocie forum ma nazwe zaczynajaca sie na "M". zapewniam Cie, ze istnieja inne i ciekawsze tez o ogonach. a swoja droga niestety polska polityka jest zdziczala, a z duzym zaniepokojeniem obserwuje, ze i hiszpanskiej zaczyna sie to udzielac niestety. zwlaszcza ostatnio przed wyborami.

Cauliflower, tylko nie mow , ze to kocie forum ma nazwe zaczynajaca sie na "M".
A skąd wiesz

El Rocío




To też zaleta, prawda?
- Pielgrzymka do el Rocío, chyba największa, najpiękniejsza na świecie!
zaleta , wedlug mnie tutejszy folklor i tradycje to ogromna zaleta


mialam na mysli te polskie kasjerki, ktore maja przykazane, ze maja to robic a poniewaz im sie nie chce robia to z wielką łaską.

Wiesz, jakoś sobie nie przypominam, by w Polsce kasjerka, cokolwiek (i kiedykolwiek) wpakowała mi do reklamówki. Tutaj nawet jak z 10 rzeczy kupisz, to i tak pomoże Ci zapakować.. a nawet sam chleb
No wlasnie w niektorych sklepach maja teraz nakazane to pakowanie i sa z tego bardzo niezadowolone .
WIesz samo pakowanie to jedno ale tutaj ludzie sie nie spiesza i ani dla kasjerki ani dla czlowieka , ktory stoi za nami w kolejce nie ma problemu , zeby zaczekac az skonczymy sie pakowac.
No dobra może w Polsce jest inaczej ale nie wszędzie i... w Polsce jest inny system pracy więc nie do konca można porównywać polskich kasierek i hiszpańskich . Bo trzebaby było porównywać wszytko .
kinia121, system pracy kasjerek jest wszedzie podobny - supermarkety stosuja te same procedury we wszystkich krajach - inna sprawa to lokalny koloryt - ja pamietam jak jeszcze za dawnych dobrych handlowych czasow kiedy to przyjezdzali ludzie po towar ( konkretnie buty- bo czym mozna bylo w Elche sie zajmowac?) nadziwic sie nie mogli jak sprzedawczynie w malych sklepach, kasjerki i kelnerzy ZAWSZE sobie jakies zajecie znalezli - nawet pucujac piorkiem po raz piaty odkurzona wystawe - a w Polsce do dzis sprzedawczyni jak z laski pracuje, no chyba, ze na swoim to moze sie przylozy troche do pracy, ciagle jeszcze pokutuja socjalistyczne standardy. choc nie powiem tu tez potrafia sie obijac, ale jakos mniej ostentacyjnie.
wiecie ja sie w sumie nie dziwie , tutaj kasjerka zarabia 900 euro , u nas 1200 zl a ceny w sklepach te same jak porownywalam.A kasjerka ma naprawde niezly zapieprz i jeszcze odpowiedzialnosc finansowa.Poprostu Polska to taki kraj , dla obywatela napewno nie jest przychylny...
ja kasjerkom pracy nie zazdroszcze - toz to tony towaru dziennie przenosza, trzeba miec naprawde zdrowie, nie mowic juz o odpowiedzialnosci.
Czy system jest taki sam , no nie wiem .
Mam znajome które pracują na kasie . Pracują po 8-12 godzin dziennie , przerw nawet na siku bardzo mało . Nie wiem czy słyszeliście o plotce co by karierki w Polsce w pewnej sieci miały by nosić pampersy zeby zwiększyć ich wydajność i za jaką kasę ? Do tego polscy klienci bardzo różnią się od tych hiszpańskich więc koło zamknięte . Ja w przeciwieństwie spotkałam się nie raz z miłą obsługą przy kasie w PL . I to nie ze strony jakiś znajomych , bo ja zawsze staram się podejść miło do tych kobiet . tak jak pisałyście tu nikt się nie śpieszy , w PL kierownictwo wymaga od kasjerek większej "przepustowości" szybszej obsłogi bo jak nie to na twoje miejsce jest wiele chętnych nawet za taką kasę . W Pl ile mają przerw a ile tu w Hiszpanii? Mysle ze to też jest różnica. Tak jak napisała ikxio, zawsze się znajdzie coś do zrobienia , nie ma klientów to dołożysz towar , posprzątasz itd. itd.
Poza tym mówimy tu o zaletach hiszpańskiej rzeczywistości a wyszło ze narzekamy na Polskie realia, narzekamy jak to przystało na prawdziwych Polaków .
Podoba mi sie to, że w sklepach właściwie nie ma kolejek, nawet przed świętami spokojnie można sobie zrobić zakupy, i jest towar.W Polsce przed świętami czy długim weekendem najpierw straszne kolejki,a przed zamknięciem nie ma po co przychodzic, bo półki wymiecione.A sklepów tutaj jest mniej - jeśli chodzi o hipermarkety.W moim mieście mam jeden Carrefour i jeden Carrefour Ekspress.
Podoba mi się traktowanie ludzi niepełnosprawnych - nie są oni izolowani od reszty społeczeństwa, wręcz przeciwnie - często widzę, jak spacerują, chodzą na wycieczki i nawet pracują przy pracach porządkowych.W Polsce takie osoby najczęściej zamyka się w zakładach zamkniętych.
Wczoraj byłam popatrzeć, jak miasto świętowało wygraną Barcelony.Policja, owszem, z daleka obserwowała to miejsce, ale zupełnie nie interweniowała.A wandalizmu też trochę było - zniszczone samochody, słupy, sklep.W Polsce jeśli nawet nic się nie dzieje, policja w pełnym rynsztunku prowokuje zgromadzonych.Gdyby wczoraj do akcji wkroczyła polska policja, byłyby szkody kilka razy większe.
To na razie tyle.
Hiszpanie sa tak spragnieni jakiegokolwiek sukcesu, ze eczoraj po wygranej Barcy to nawet najbardziej zatwardzialy madrileño czul sie Katalonczykiem, a co do zachowan policji - rzeczywiscie nasza polska czesto zachowuje sie jak oddzialy szturmowe ZOMO w stanie wojennym- zamiast negocjacji przewaza polityka paly - ale i tu wesolo nie bywalo, proces uspakajania kibicow tez troche trwal - pamietam jak Real zdobyl mistrzostwo ligi kikanascie juz lat temu i po raz pierwszy zamknieto dostep do fontanny Cibeles dla kibicow ( wczesniej zostala uszkodzona przez wandala kibica rzezba) i wszyscy sie bali, ze beda rozroby - znaleziono salomonowe wyjscie - pilkarzy zaraz po meczu aurokar przywiozl pod fontannne, zamoczyli tylki w imieniu kibicow (taka tradycja kapieli w fonntannie) dostali brawa. odjechali i balanga trwala do rana bez wiekszych rozrob - po prostu czasem ktos mysli jak spacyfikowac nastroje zamiast draznic byka
Mnie sie podoba to że wkońcu i u mnie w Asturii wyjrzało słońce i wreszcie jest ciepło

Podoba mi się traktowanie ludzi niepełnosprawnych - nie są oni izolowani od reszty społeczeństwa, wręcz przeciwnie - często widzę, jak spacerują, chodzą na wycieczki i nawet pracują przy pracach porządkowych.W Polsce takie osoby najczęściej zamyka się w zakładach zamkniętych.

codzien widze, choc mieszkam w sume na zadupiu jak autobus szkolny przywozi niepelnosprawne dzieci , kierowca ma spec winde dla wozkow i pomaga mamie odebrac dziecko z autobusu.
No i to co porusza sie w PL w ostatnich dniach.Glosowanie do europarlamentu- tutaj od lat stosowane sa specjalne karty do glosowania dla niewidomych , a w PL znowu nikt o to nie zadbal
czy gdzieś poza PL sprzedawca prosi o końcówkę kwoty do zapłaty? bo mnie to już wkurza totalnie-płacę np.34,65 i zawsze kasjer pyta ,czy dostanie 4,65. i wszyscy karnie grzebią w portmonetkach ,reszta przestępuje z nogi na nogę ze zniecierpliwieniem.no,zgroza jakaś,bo żeby od czasu do czasu..a tu na każdym kroku chcą od człowieka tę nieszczęsną końcówkę!
w Es sie z tym nie spotkalam,choc przyznam,ze sama czasem grzebie w portfelu w poszukiwaniu "koncowki" zeby sie pozbyc drobniakow a dostac np. banknot

Podoba mi sie to, że w sklepach właściwie nie ma kolejek

Nie ma?
Zawsze omijam (pod domem) "Dia" tam można stać z pół godziny z np. jedną rzeczą
Wolę "el jamón" - zdecydowanie mniejsze kolejki.
Rano jak się pójdzie, to obłęd w sklepie z 15, 20 osób.. w kolejce.. (potrafi być) tragedia.

sa kolejki jak diabli i zawsze pytanie "za czym kolejka ta stoi?" oni TV od frankizmu dostali za bezdurno i do . NET jest jeszcze jedna wersja plotki, ale wszystko ma swoje granice

rzyznam,ze sama czasem grzebie w portfelu w poszukiwaniu "koncowki" zeby sie pozbyc drobniakow a dostac np. banknot

U mnie tego nie ma.Chyba że macie inne kryteria definicji tłumu ? Ile ma być osób w kolejce,żeby był tłum?
W moim pobliskim lidlu tłumem jest może 5 osób.Jak taki tłum się zbierze, to zaraz otwierają drugą kasę.

Chyba że macie inne kryteria definicji tłumu ? Ile ma być osób w kolejce,żeby był tłum?

Jak sie czeka pól godziny w kolejce do kasy, to chyba juz mozna mówic o tlumie?

I wlasnie dlatego ja wole robic zakupy w srodku tygodnia, w srody, w czwartki. Jest zdecydowanie luzniej.
No nie pół godziny to nigdy nie stałam.

U mnie w Carrefourze w piatek wieczorem i w sobote to normalka.
O tak. Kolejki i walki dzieci o konika.
W każdym sklepie stoi jakiś konik czy samochód, do którego się wrzuca pieniążka i zaczyna się ruszać. To jest cudowne rozwiązanie dla rodziców, pod warunkiem, że w sklepie jest jedno dziecko zainteresowane zabawą i grzecznie sobie siedzi na koniku, a rodzic stoi w kolejce do kasy. Zazwyczaj jednak dzieci jest więcej, i po trzech minutach zaczyna się walka, zrzucanie z konika i płacz i krzyk.

Dlatego do sklepu zazwyczaj chodzę o czternastej, gdy Hiszpanie jedzą obiadek (uroki życia człeka bezrobotnego ) Nie lubię tłumu i hałasu, a o tej porze zazwyczaj jest pusto.

Urok hiszpańskiej rzeczywistości - brak ludzi w sklepach we wczesnych godzinach popołudniowych
Kolejki w Hiszpanii tez sa, to w koncu normalny kraj, a nie jakies paradiso (pisze slowo hiszpanskie, bo nie chce rymowac Kraj - raj ). Zalezy tylko w jakich godzinach, w jakich dniach i gdzie.

Haha, ja tez zawsze wciskam kasjerce "koncowke" i o dziwo zawsze mi troche glupio z tego powodu, bo tak sie dziwnie patrza, ale to olewam. Wole pozbyc sie drobniakow z portfela i juz.

Haha, ja tez zawsze wciskam kasjerce "koncowke" i o dziwo zawsze mi troche glupio z tego powodu, bo tak sie dziwnie patrza, ale to olewam. Wole pozbyc sie drobniakow z portfela i juz.

A ja tam sie zawsze cieszę gdy jest końcóweczka przy zakupach...,17....,16 itp bo własnie wtedy się pozbywam brązu,chłopaki których znam pozbierali po parę kilo już dwucentówek i jednocentówek,więcej warte na złomie niż normalnie

Urok hiszpańskiej rzeczywistości - brak ludzi w sklepach we wczesnych godzinach popołudniowych

Phi, w tych godzinach to i w Polsce nie ma kolejek

chłopaki których znam pozbierali po parę kilo już dwucentówek i jednocentówek ..no wlasnie moj Miso tak odrzuca wszystkie ponizej 50 centow a ja potem sie glowie gdzie je wydac, bo szkoda zeby pieniadz mi lezal w szafie..do 5 centow zawsze upycham w roznych automatach (najczesciej na parkingach), a te male 2 i 1 staram sie wypychac gdzie sie da
ja stwierdzilam ze wysle syna zeby poprosil o zamiane, dziecku chyba nie odmowia

ja stwierdzilam ze wysle syna zeby poprosil o zamiane, dziecku chyba nie odmowia ...bardzo sprytnie mamadwojki
Wczoraj - piątek - zaszłam do Lidla po picie - kolejka dwuosobowa.
A dzisiaj w samo południe byłam w mercadonie - tłum może z czteroosobowy.
Jeszcze przepytałam domowników, czy stali kiedyś dłużej niż 10 minut w kolejce - zaprzeczyli.
Ale w piątki i soboty wieczorem to się zawsze stało nawet i 40 min w Carrefourze. Masakra, w innych marketach było podobnie. W Mercadonie jedynie nigdy wielkich kolejek nie widziałem, ale tam nic nie ma i jest drogo
A te kolejki to zależą od regionu, w takim Torremolinos to kolejki są prawie zawsze, bo kupa turystów, itd.
Kolejki u nas w są. Najgorsze w Lidlu .

Końcówkę pytają . Najczęściej w Mercadonie chyba.

w piątki i soboty wieczorem to się zawsze stało nawet i 40 min w Carrefourze.
U nas tez. A zwlaszcza w lato.
Ale dobrze ze wymyslili te kasy samoobslugowe.Ludzie mysla,ze tam tylko mozna placic karta i dlatego tam nie chodza.Sama kiedys tak myslalam,az kolezanka z bledu mnie wyprowadzila


Zgadza sie,bo tanio i do tego w tej mojej najbliższej w tygodniu otwarta jedna kasa , choc mają ich więcej.

w tygodniu otwarta jedna kasa , choc mają ich więcej.
heehee kas maja od groma... a zawsze kolejki
a u nas dla odmiany w Mercadonie najwieksze , w SUper SOl nie ma wcale a w Lidlu jak sie robi tlok to zaraz otwieraja druga kase.
W carrefour latem przed zamknieciem byla tragedia...
w pl to wiecznie wydac nie maja.
ostatnio kupowalam bulki w piekarni. mialam tam iles do zaplaty, klade 20 zl a pni rece rozklada i mowi...ooo nie, ale ja nie mam wydac. a co mnei to kurna obchodzi?? mowie jej, ze ja nie mam drobniej , wiec place jak mam albo w ogole i biore bulki. to powiedziala, ze mam jej oddac kiedy indziej.
tak mnie to irytuje, ze nie wiem

a co do kolejek to ja tam w es stalam w dlugich kolejkach tez. w dia pod nosem byly kilmetrowe, ale szybko szlo
kiedys przeciez wydawali zapałkami
mamadwojki, ale mi czasy przypomnialas !
Dziś w sklepie mnie natchęło. Podoba mi się, że tutaj bez kręcenia nosem ani dodatkowych kosztów przygotowują mi mięso jak chcę. Chcę kosteczki - mam kosteczki, chcę filety - filecik zrobiony, mielone - żaden problem. Dzięki temu wiem co jem i nie tracę czasu
takie podejscie w miesnym czesto przybyszow z Polski zaskakuje, a ja tak przywyklam, ze z kolei w Polsce pani w slkepie zrobila wielkie oczy jak mi sie wymyslilo, zeby mi schab na kotlety porabala
a ja bylam wczoraj swiadkiem w tramwaju, jak kobitka chciala zaplacic za chlopaka za bilet, by nie placil kary..bo zlapal go konduktor...choc go wogole nie znala, ale chciala pomoc..tyle ze bylo juz po ptakach bo kara zostala zarejestrowana w systemie..ale samo to, ze chciala mu bezinteresownie pomoc bylo dla mnie szokiem...
O policji.
Syn jeździł sobie rowerem.Już się ściemniało.Z daleka zauważył nadjeżdzającą policję.Bał się trochę, bo rower nie miał świateł.Zatrzymał się więc i udawał,że coś robi przy rowerze.Ale oni się zatrzymali przy nim.....I zapytali grzecznie, czy nie potrzebuje pomocy.
W Polsce to by nie przeszło, jeszcze by mandat wlepili, a nie pomogli.
Podobnie córka.Była za znajomymi w parku.Z daleka zobaczyła patrol policyjny, od razu się wystraszyła.W Polsce nawet za nicnierobienie dzieci są spisywane, często nawet policja udaje się pod szkoły,żeby podnieśc statystyki spisanych dzieci.Ale policja grzecznie poinformowała,żeby za 15 minut opuścić park, bo go zamykają.
Jeszcze bym miała cośdo powiedzenia na temat zachowania policji na meczach piłkarskich.
Byłam na meczach w Polsce i byłam tutaj.W Polsce policja w pełnym rynsztunku, w kaskach, z pałami, gazami łzawiącymi.Nie jestem nastolatką ( niestety ) ale sam ich wygląd prowokuje kibiców.
A tutaj ? Sielanka.Kilku policjantów, ubranych zwyczajnie, bez tarcz i przyłbic.Spokój.

...ale sam ich wygląd prowokuje kibiców.

Kibice atakują Policję bo ta jest w kaskach i z pałami?
Brzmi to trochę jak "założyła krótką spódnicę więc prowokuje, żeby ją zgwałcić".

Nie winiłabym służb porządkowych za to, że banda wyrostków zachowuje się jak stado wściekłych małp...

Polski kibic nie będzie płakał, jak jego drużyna przegra mecz. Polski kibic będzie bluzgał i rozbijał wystawy sklepowe. Ewentualnie pobije kibica drużyny przeciwnej, żeby sobie ulżyć.
Ot, kwestia podejścia do sportu i do rozgrywek piłkarskich, inna kultura. Jeżeli od lat wiadomo, że mecz = rozróba, to trudno wymagać, żeby Policja przychodziła w koszulkach z krótkim rękawem.

[Kibice atakują Policję bo ta jest w kaskach i z pałami?
Brzmi to trochę jak "założyła krótką spódnicę więc prowokuje, żeby ją zgwałcić".

.


I tutaj strzeliłaś w dziesiątkę !
Pewnie, że bym się wściekła, dlatego nigdy nie idę do sektora dla kiboli i staram się unikać sytuacji niebezpiecznych. Za mną Policja z pałami nigdy nie ganiała

Staram się też unikać sytuacji niebezpiecznych, bo wiem, że ofiara jest w stanie przyczynić się do przestępstwa (tak, jak piszesz). Pod warunkiem jednak, że trafi na przestępcę (no może nie przestępcę, ale człowieka ze skłonnościami). Bo w gronie normalnych ludzi ta dziewczyna z przykładu może sobie chodzić nawet nago i nikt jej nie zgwałci. Vide kobiety opalające się topless na plaży

Dlatego za zachowanie kiboli na stadionach winię tylko i wyłącznie ich własną głupotę i agresję (pod warunkiem, że Policja nie popycha i nie pałuje bez powodu - tylko stoi sobie w szeregu, jak to bywało na meczach, których byłam świadkiem). Tysiące ludzi wraca spokojnie z meczu do domów i nie odczuwa potrzeby bicia kogokolwiek. Nie usprawiedliwię zatem zachowania "kibiców" obecnością Policji, bo mnie i moim znajomym ta Policja nigdy nie przeszkadzała, przeciwnie, czułam się bezpieczniej. Sytuacji ze wspomnianego przez Ciebie meczu nie znam, więc się nie wypowiadam.

Co do pracy Policji w Hiszpanii - też zdarzają się demonstracje siły, chociażby na drogach w mojej okolicy. Bo skoro zatrzymania terrorystów zdarzają się co kilka tygodni i są raczej wynikiem zaplanowanej akcji, to jak wyjaśnić bijącą wręcz po oczach obecność Guardia Civil wyposażonej w karabiny, kamizelki kuloodporne i kolczatki do blokowania dróg na poboczach, kilka razy w tygodniu...
o bezpieczeństwie na stadionach można by długo dyskutować.w PL jeszcze długo nie będzie porządku,bo brakuje kasy niemal na wszystko,a trzeba by zainwestować w monitoring,zadać sobie trud odnalezienia kibola,przykładnie go ukarać ,zakazać dozywotnio wstępu na stadion czyli jak na polskie warunki kuuuuupa roboty.zaraz znajdą się malkontenci marudzący,że są ważniejsze wydatki w klubie typu miękkie foteliki dla zarządu itp. Anglia jakoś się uporała z chuliganami na stadionach ,właśnie dzięki monitoringowi i nieuchronności kary,więc teoretycznie można?można!
przyklad ze wczoraj, poszlam do banku zaplacic kare (za przestepstwo drogowe ), no i mialam zaplacic 150€ (bylo wszytko wydrukowane i wypisane), a Pan w kasie w banku mnie poinformowal ze po rabacie zaplace 105€ ...to mi sie podoba, jakies znizki w naliczonych karach dlaczego ? nie wiem, ale czemu nie

dodam tylko ze od Pana z okienka niezle zionelo niestrawionym jeszcze alkoholem, wiec biore poprawke ze sie mogl pomylic aczkolwiek ucieszylam sie ze zaplacilam mniej
haha a to dobre...mogliby tak z rachunkami robic

poszlam do banku zaplacic kare (za przestepstwo drogowe ), no i mialam zaplacic 150€

za przestępstwo tak mało? i bez pierdla? to słabe przestępstwo, raczej mi wykroczeniem pachnie

przyklad ze wczoraj, poszlam do banku zaplacic kare (za przestepstwo drogowe ), no i mialam zaplacic 150€ (bylo wszytko wydrukowane i wypisane), a Pan w kasie w banku mnie poinformowal ze po rabacie zaplace 105€ bo z mandatami tak jest jak zaplacisz np w ciagu 2tyg to nawet 50% znizki mozna dostac
a co do obecnosci i kontroli policji wszelakich na drogach to akurat mi jakos nie przeszkadza,jak juz ich widac to w 99% stoja na rondach wiec tak za bardzo ruchu nie blokuja, po 2 generalnie szukaja dilerow narkotykow lub najaranych malolatow czy tez pijanych kierwocow i wcale mi to nie przeszkadza jak jakis zlapia a ja moge "stracic" 5 min.Jak na autostardzie moje lepszej polowie poszla opona i zaczela sie sama zabierac do jej wymiany, pojawily sie mossosy i sami jej wymienili.Ja np uwazam ze policja local np za bardzo odpuszcza tzw"turystom" w miejscowsciach wakacyjnych.Drzacy sie mlodzi angle czy tez niemcy , latajace butelki z hotelu i k..wa to wtedy sie zaden nie pojawiaja w tych regionach
Królewskie cukierki

Królewskie cukierki
Parada na trzech króli, rozrzucają cukierki ze dwa kilo mam
aaaaa a u mnie leje
Cześć wszystkim, to mój pierwszy post.

Zdziwiło mnie bardzo, że nikt tutaj nie napisał o kwestii sportowej. Druga najciekawsza (po angielskiej) liga piłkarska i najlepsza europejska liga koszykarska. Poza tym świetna reprezentacja narodowa (przynajmniej w powyższych dyscyplinach). Z Hiszpanii także pochodzi dwóch obecnie najlepszych koszykarzy europejskich, dlatego niewątpliwie Hiszpania jest gratką dla pasjonatów sportu.

Druga sprawa, mam wrażenie zupełnie zapomniana, to architektura i szeroko pojęta urbanistyka dużych miast Hiszpanii. Nie jestem ekspertem w kwestii metropolii hiszpańskich, ale moja wiedza pozwala mi stwierdzić, że Madryt i Barcelona to fenomenalne miejsca z wieloma zabytkami i atrakcjami. Dla typowego mieszczucha (vide ja) są to organizmy, gdzie można odetchnąć prawdziwym "zachodem", który w Polsce funkcjonuje już jako symbol. Może zbyt dużą wagę przywiązuje do kwestii krajobrazu miejskiego z różnych względów osobistych, ale w Polsce po prostu nie ma tak niesamowitych miejsc.

A gwoli ścisłości:


bo z mandatami tak jest jak zaplacisz np w ciagu 2tyg to nawet 50% znizki mozna dostac by.lol juz dawno po terminie, ale to szczegol, wazne ze zaplacilam mniej

Iberysta, chyba nie ten watek
mm, czemu? Wymieniłem dwie zalety hiszpańskiej rzeczywistości.
Iberysta, chyba dalej nie lapiesz tego watku
Iberysta, nie badz taki dokladny - tu leci sie po obywatelstwie - wiec sa Rumuni, Polacy i Hiszpanie tudziez dziesiatki innych obywateli , ale faktycznie etnicznie zalicza sie ich do Cyganow, Romowie to taka poprawna politycznie nowomowa przynajmniej dla mnie

A gwoli ścisłości:
ikxio napisał/a:
rumunska mniejszosc etniczna, czytaj Cyganow

Cyganie to romowie, a nie Rumuni, ale może tam w Hiszpanii cyganie to Rumuni. W Polsce, bynajmniej, nie są to Rumun


i on ma racje, nawet w Hiszpanii Rumuni sa Rumunami a Cyganie Cyganami

Parada na trzech króli, rozrzucają cukierki ze dwa kilo mam

haha ja tez mam zapas na najblizsze tygodnie W Barcelonie parada byla naprawde suupe Jak juz cos robia to z pelnym rozmachem

Jak juz cos robia to z pelnym rozmachem ..no wlasnie na przekor kryzysowi

Romowie to taka poprawna politycznie nowomowa przynajmniej dla mnie

Prawda. Ale Romowie to poprawna politycznie gadka względem słowa 'cygan', a nie Rumun. Natomiast spierać się dalej nie będę, bo nie wysilając się za bardzo też chyba zdarzyło mi się uprościć naród rumuński do po prostu cyganerii. Nie będę wnikał, czy i ile mają ze sobą wspólnego Rumuni i cyganie, ale wyglądają tak samo. I tak samo kradną.

Rumuni i cyganie, ale wyglądają tak samo. I tak samo kradną.

Jasne, wszyscy. W Hiszpanii masz tych Rumunów co najmniej z 800 tys no i wśród nich są naprawdę różni ludzie, niektórzy to zwykłe cwaniaki i kombinatorzy, tak samo jak część naszej emigracji, no ale dużo jest normalnych, pracowitych Rumunów. Cyganie są jacy są, nieważne czy Rumuni czy jacyś tam inni, ich mentalności nie zmienimy, ale nie każdy Rumun to cygan.
To uogólnienie to oczywiście nie na poważnie, ale w Polsce to z czystym sumieniem mogę powiedzieć - nie widziałem pracującego cygana.

ile mają ze sobą wspólnego Rumuni i cyganie, ale wyglądają tak samo. I tak samo kradną.

to samo można powiedzieć o znaczącej części Polaków rozsianych po świecie, ale nam wcale nie jest milo słuchać jacy to z nas pijacy i złodzieje, tego rodzaju uogólnienia sa niczym więcej jak zachowaniem idiotycznym

oj dobra, dajcie jakies pozytywne przyklady rzeczwistosci hiszpanskiej zamiast snuc wywody czy Cygan to Cygan czy Rom itd
a ja jeszzcze chailaam wlasnie ze nie prawda jest ze rumun wyglada jak cygan. pelno jest rumunow wygladajacych bardziej po polsku niz cygansku
karolina,
no co

to tyt opisz jak sobie hiospzanie radza w sniegu ...:P o nartach etc

no co no wiesz co

e tam, przeciez se nie radza ze sniegiem, to co mam pisac pozytywnego

..fajny avatarek masz
no facet na nartach se wlasnie radzi

dzieki

no facet na nartach se wlasnie radzi hehehe...w sumie tak, szkoda ze nie mam biegowek, to bym tez posmigala po parku
no widzisz :d ja tez bymw sumei pobiegala

..fajny avatarek masz
Oo, ulubiona bajka mojego kota Gapi sie w ekran, a spróbuj zaslonic

Gapi sie w ekran, a spróbuj zaslonic koty sa boskie

nam wcale nie jest milo słuchać jacy to z nas pijacy i złodzieje

Mnie to bawi, poza przypadkiem, kiedy Niemcy na nas narzekają. Ale nie będę tu teraz krytykował Niemców, bo zaraz odezwą się kolejne politycznie poprawne (i modne) głosy. Zresztą złodzieje to nie wiem, ale pijakami to jesteśmy. Dla przeciętnego Hiszpana - na pewno.

Iberysta, co do Cyganow to sa rozni, znam tubylczych pracujacych i nie pracujacych, nie uogolniaj, a w mojej okolicy nie mowi sie pijany jak Polak, tylko jak Niemiec na Majorce. Europa jest bogata kulturowo
ojciec dyrektor bylby z was dumny
amen

Jak cyganie mają być problemem społecznym to niech przynajmniej pracują.

He,ale przeciez tutaj jest duzo Cyganow niepracujacych... Ja tam - w przeciwienstwie do Norbo- nie widzialam "pracujacych mas cyganskich". A jesli juz, to sa to wyjatki, nie masy.


Wracajac do tematu zalet rzeczywistosci hiszpanskiej - obfite, wszechobecne, atrakcyjne i fascynujace wyprzedaze W Polsce nie ma ich tyle, nie na taka skale.

Hehe..

Dziś też kupiłam kilka niepotrzebnych mi rzeczy..
Rebajas nawet 80%-centowe, to mi się podoba.

Dziś też kupiłam kilka niepotrzebnych mi rzeczy..

no widze, ze kolezanka bardzo aktywnie walczy z kryzysem
Po Polsce chodzą takie anegdotki, jakiej to kolejki się w sklepie nie widziało przy jakiejś okazji (ostatnio święta Bożego Narodzenia), "a podobno kryzys". Oczywiście każdy to opowiadający, wyraża stosowną zawiść. Co jak co, ale bardziej zawistnych od Polaków nie ma chyba.

Co jak co, ale bardziej zawistnych od Polaków nie ma chyba. sa sai to nie bede mowic kto

sa sai to nie bede mowic kto no nie daj sie prosic, powiedz
mm, domysl sie

Po Polsce chodzą takie anegdotki, jakiej to kolejki się w sklepie nie widziało przy jakiejś okazji (ostatnio święta Bożego Narodzenia), "a podobno kryzys".

Tutaj mowi sie to samo, ale przechodzac obok pelnych barow
anvien, w piatek wieczorem, mam myslec?ee tam

mm, domysl sie
¿Txuruskuskus ostias pues?

anvien, w piatek wieczorem, mam myslec?ee tam wczoraj miales myslec


¿Txuruskuskus e ee:roll: chyba polacy bardziej

ale w końcu nie mieszkam w epicentrum no właśnie
ale jak w każdej nacji są wyjątki te dobre i te złe, wiec nie chce generalizować, ale nie jedno już przeżyłam i widzialam, i wiele jeszcze przede mną
Podoba mi sie w Hiszpanii to, ze w piatkowe poludnie w pracy wszyscy sa juz w wekendowym nastroju i nie chce im sie wynajdowac problemow. A jak sie problem przypadkiem sam wynajdzie - to sie go rozwiaze w poniedzialek

to sie go rozwiaze w poniedzialek blad najwczesniej we wtorek .
Cauliflower, bo my jestesmy inni, ale prawdziwi hiszpanie nie maja czasu na rozwiazywanie problemow w ponedzialek bo :
1. skonczyl sie weekend i trza bylo sie do roboty zwlec i wszyscy sa juz zli z tego powodu
2. nalezy w pracy omowic co sie robilo przez weekend
3. omowic wszystkie wydarzenia sportowe a to zajmuje jakies 8h
4. ...................................


2. nalezy w pracy omowic co sie robilo przez weekend

A to to nie tylko w poniedzialek. Codziennie trzeba omówic. Do biura obok tego, w ktorym bywam ja, codziennie rano przychodzi Dwóch z Trzech Najwazniejszych Panów z Kontroli Jakosci. Na ploty przychodza. Czasem omowienie "bardzo waznych spraw" zajmuje im 3 pierwsze godziny zmiany Kawke sobie wypija... o narciarstwie pogadaja...

Dzis widzialam, jak ekipa z nastepnego biura przygotowywala sobie almuerzo - revuelto de gulas (na przyniesionej kuchence elektrycznej, bo mamy tylko piekarniki i mikrofale) Ale temu sie nie dziwie, sama sobie przynosze wypasione dania do odgrzania

Podoba mi sie w Hiszpanii to, ze w piatkowe poludnie w pracy wszyscy sa juz w wekendowym nastroju i nie chce im sie wynajdowac problemow

ja tu taki weekendowy nastrój spotykam na co dzień, a czasami całymi dniami

ja tu taki weekendowy nastrój spotykam na co dzień, a czasami całymi dniami dokladnie, telefony sie moga urywac ale jedzenie wazniejsze, i nikt sie nie przejmuje bo to "tylko" praca

Po Polsce chodzą takie anegdotki, jakiej to kolejki się w sklepie nie widziało przy jakiejś okazji (ostatnio święta Bożego Narodzenia), "a podobno kryzys". Oczywiście każdy to opowiadający, wyraża stosowną zawiść.

A z czego wynika ta oczywistość? To pytanie jest całkiem naturalne, bo skoro jest taki straszny kryzys, to powinno to tez miec jakies odzwierciedlenie w rzeczywistosci, a tego nie widać nic a nic.

bo skoro jest taki straszny kryzys, to powinno to tez miec jakies odzwierciedlenie w rzeczywistosci, a tego nie widać nic a nic.

Bo moze ludziom wstyd, ze nie spadli z dotychczasowego poziomu zycia i sie kamufluja Jak to ktos juz napisal: dopoki stac nas jeszcze na kawe i lampke wina w knajpce...
O ile wiem, w Polsce nie bylo i nie ma poki co kryzysu. Zreszta niemal wszystkie kraje juz z tego kryzysu sie podnosza... oprocz Hiszpanii. Ponad 4 miliony zarejestrowanych bezrobotnych, zadluzenie panstwa - nawet ZP ostatnimi czasy jakos spuscil z tonu - nie wroza dobrze na nadchodzacy rok.
Jako ze w Polsce nie mieszkam i coraz slabiej (niestety lub stety, sama nie wiem) orientuje sie w aktualnej sytuacji mojej Ojczyzny, za kazdym razem, gdy mowie o kryzysie, mam na mysli Hiszpanie, moja druga ojczyzne. W tym sensie mowimy o tym samym zjawisku z dwoch roznych, malo kompatybilnych perspektyw i kazde z nas ma racje. Piszacy z Polski i o Polsce mowiac, ze kryzysu nie ma i go nie wiedac oraz piszacy z Hiszpanii i o Hiszpanii mowiacy twierdzacy odmiennie.

Zreszta niemal wszystkie kraje juz z tego kryzysu sie podnosza... oprocz Hiszpanii

Ktos ogladal TV

Ktos ogladal TV

Czasem mi sie zdarza Ale pomimo ze podany w mediach, to jednak wiecej niz faktoid.

to jednak wiecej niz faktoid

jakis dowod?

jakis dowod?

Poszukaj sobie
norbo, malutko dowodzik - w ubieglum roku pensjomisci placili 9% zaliczki na podatek, w tym 12,5% jak nie zmienia progow podatkowych mozna liczyc na zwrot, ale jest to wymuszona pozyczka od spoleczenstwa i to tej najslabszej czesci. poszukaj dalej, bo rece opadaja.
ale ja pytalem o dowod na:

norbo, po ostatnich wynikach sesji gieldowych widac wyraznie - nie podnosza sie i dodatkowo nastapil atak na euro - zwykle tak dzieje sie w czasach niestabilnej gospodarki - nie samym dolarem i euro swiat zyje, mamy zdaje sie wiecej graczy
spekulacje walutowe to raczej slaby dowod na koniec kryzysu
norbo, no wiec pisze, ze mamy kryzys w pelnym spekulacyjnym rozkwicie, nie dowodze, ze jest inaczej.
i dlatego napisalas:

norbo, poczytaj, ja tego nie pisalam i nie cytowalam
no nie ty....
wiec jak ustalone, ze ja mam raczej ponury obraz hiszpankiej gospodarki to widac na kazdym kroku - choc co mnie zaskoczylo - uslugi typu szewc powinny kwitnac, a tymczsem w malutkim miasteczku sa 3 gabinety kosmetyczne 7 czy 8 zakladow fryzjerskich, a szewc zamknal biznes rok temu, sklep z ciuchami do sprzedania, trzyma sie tylko ferreteria i gotowe dania obiadowe. no i oczywiscie knajpki plus otworzyli miejsce z czyms cos co niewatpliwie jest daniem typowo europejskim od Bosforu przez Berlin po Atlantyk czyli KEBAB ciekawe jak dlugo pociagnie, bo pizzeria w tym samym miejscu splajtowala po ubieglym sezonie.
ikxio, u nas tez padaja sklepy z ciuchami w zastraszajacym tempie, najpierw zwijaly swoje placowki "sieciowki", bo wiadomo po co w takiej Vitorii az 5 sklepow ZARA, a teraz czas na mniejsze butiki sprzedajace po zawrotnych cenach "markowe" ciuchy jak dla mnie nieznanych firm (glownie z Bella Italia)..wchodzac do centrow handlowych coraz czesciej widac pozaklejane papierami wystawy sklepowe, bynajmniej nie z powodu "Rebajas"

no wiec pisze, ze mamy kryzys w pelnym spekulacyjnym rozkwicie...

Kursy walut zminiają się zawsze, zawsze jest też jakaś spekulacja, na tym polega rynek i nie ma w tym nic nienormalnego.

ikxio, u nas tez padaja sklepy z ciuchami w zastraszajacym tempie, najpierw zwijaly swoje placowki "sieciowki", bo wiadomo po co w takiej Vitorii az 5 sklepow ZARA, a teraz czas na mniejsze butiki sprzedajace po zawrotnych cenach "markowe" ciuchy jak dla mnie nieznanych firm (glownie z Bella Italia)..wchodzac do centrow handlowych coraz czesciej widac pozaklejane papierami wystawy sklepowe, bynajmniej nie z powodu "Rebajas"

Bo, Hiszpania obok Grecji i Portugalii zaliczana jest do najbardziej dotkniętych problemami gospodarczymi krajów UE.

W Polsce natomiast nie wiedziałem w żadnej galerii zamykanego sklepu, widziałem za to kilka przypadków nowootwieranych...
czasem tutejsze podejscie do rzeczywistosci moze zalamac- ja mieszkam w malutkiej miejscowosci nad samym morzem - knajpki i sklepiki to ceny absurdalne, a do tego lokale sa wlasnoscia ludzi starych lub bardzo starych, ktorzy juz sami biznesu nie poprowadza, a za wynajem chca takie pieniadze, ze nic dziwnego, ze sie wszystko zwija.
Wchodzę w "Zalety hiszpańskiej rzeczywistości" myśląc, że się podbuduję po "co nas denerwuje..." tymczasem czytam o wysokich cenach, zamykanych sklepach etc.

Wchodzę w "Zalety hiszpańskiej rzeczywistości" myśląc, że się podbuduję po "co nas denerwuje..." tymczasem czytam o wysokich cenach, zamykanych sklepach etc.

To może ja dla odmiany napiszę coś miłego ... Mamy połowę lutego, a ja właśnie zakupiłem świeżutkie truskawki na Boquerii za 1,5e kg i wsuwam, leżąc sobie na sofie, z promykami słońca z tarasu, oglądając na kompie "El Secreto de Sus Ojos" i czekając aż moje katalońskie dziewcze wróci z uniwerku.

zakupiłem świeżutkie truskawki na Boquerii za 1,5e kg i wsuwam

rozkoszuj się bo w tym roku to raczej za wiele hiszpańskich truskawek nie będzie

Mamy połowę lutego, a ja właśnie zakupiłem świeżutkie truskawki na Boquerii za 1,5e kg i wsuwam, leżąc sobie na sofie, z promykami słońca z tarasu, oglądając na kompie "El Secreto de Sus Ojos" i czekając aż moje katalońskie dziewcze wróci z uniwerku. Matko jak niektorym dobrze..............
u mnie ani truskawek, ani slonca, ani ciepla, ani czasu na film.....no tylko Misio juz wrocil do domu
U mnie truskawki sa... dwa euro za mala skrzyneczke. I tansze nie beda nawet w pelni lata

U mnie truskawki sa... dwa euro za mala skrzyneczke. I tansze nie beda nawet w pelni lata a ile ma ta mala skrzynka?

Pól kilograma

Pól kilograma zdzierstwo ale u was chyba wogle jakos drozej ze wszytskim?
Cauliflower, u nas ceny podobne , ale ostatnio się 'szarpnęliśmy' na te 2 kilowe (syn uwielbia) ależ one były pyszne , ten smak - normalnie jak w lecie aż byłam zdziwiona . To zdecydowanie zaleta mieszkania w Es .

Ale tez (podobno) lepiej sie zarabia podbno to w cataluni sie lepiej zarabia? po cenach truskawek to musielbisicie zarabiac 2x wiecej
ja dzis kupowalam owoce i akurat wpadly mi w oko piekne olbrzymie czerwone truskawki 5,90€ za kilo zdecydowalam sie na klementynki i gruszki
a ja tęsknię za żołtymi kiwi....

a ja tęsknię za żołtymi kiwi....


mmmmmmmmmmm.........
a ja za owocami opuncji zbieranymi z pola kolo Kadyksu tyle, ze obierac trzeba bylo w rekawicach spawacza.
Cześć !!!
Ale wam dobrze jecie owoce , grzejecie się w słońcu a ja marznę zakopana w zaspach śniegu.!!!!

Ale już widać światełko w tunelu.
W marcu jadę do Hiszpanii , przyznam że na wariata !!!!
nikogo tam nie znam , języka też ale pomyślałam że może rodacy coś podpowiedzą !!!

był taki temat do którego miasta na południu najlepiej pojechać ale jakoś szybko się skończył więc może u was którzy znacie Hiszpańską rzeczywistość czegoś się dowiem.???

gdzie teraz najlepiej szukać kwatery na rok, jakie są ceny, czy na wsiach można wynająć tani domek dla jednej- dwóch osób jakie są rachunki za prąd , jedzenie , internet .????

szukałam w innych tematach ale informacje są z 2006-2008 roku a co teraz?
Może macie sąsiada albo znajomego który coś takiego wynajmuje?????

a ja marznę zakopana w zaspach śniegu.!!!! to tak jak ja na polnocy ES

No właśnie dlatego pytałam o koszty utrzymania przecież w Polsce też życie i mieszkanie kosztuje jak to tam z tym jest w Hiszpanii.
na innych tematach wiadomości kończą się w 2008 roku
teraz podobno ceny spadły np nieruchomości może inne też?
Bądźcie ludźmi dajcie jakieś przykłady ?????
Bajka, sio do odpowiedniego watku! A nie tutaj pisac!
Właśnie pisałam że nie ma takiego wątku bo pokończyły się dawno temu jeśli jakiś znasz to podaj !!!!!!!

A głównym moim problemem jest właśnie znalezienie mieszkania to chyba tu !!!!!

Jacyś tacy mało życzliwi jesteście gdybym ja tam była zaproponowałabym że poszukam w gazetach w swoim rejonie ( bo znałabym już język ) coś bym doradziła bo znałabym realia mieszkania w Hiszpanii .
A widzę że tu tylko każdy mnie zbywa a pomóc nie chcecie
Cecha narodowa czy co?????

teraz podobno ceny spadły np nieruchomości może inne też?
Bądźcie ludźmi dajcie jakieś przykłady ?????
ja nie zauwazylam spadku cen, wrecz przeciwnie ceny wyzywienia, czy komunikacji poszly od 2006 roku w gore a mieszkania nie staniala, ale ja mieszkam w jednym z najdrozszych regionow Hiszpanii wiec tez to troche inaczej wyglada u nas wynajem mieszkania 4 pokojowego to koszt 800 euro i w gore, pokoj studencki to jakies 250 - 300 Eur na miesiac.
Cena kupna mieszkania u nas to 300-400tys Eur, srednio oczywiscie..uwazam ze ceny sa mocno przesadzone ale rynek nie reaguje tak na kryzys jakby sie wydawalo..wlasciele wola nawet nie wynajmowac i trzymac puste nieruchomosci niz taniej sprzedawac...a wciaz sie mnostwo nowego buduje...ale to Pais Vasco...na poludniu pewnie jest taniej i jest wiecej mniejszych nieruchomosci..propounje zebys popatrzyla na stronach biur nieruchomosci..na pewno zbierzesz weicej informacji

Bajka, spokojnie

to nie to ze nie chcemy podpowiedziec, troche watek nie ten, a w sumie od czasu do czasu ktos pyta i juz wiele razy o tym pisalismy, o cenach itd...poza tym poczekaj chwilke, zacznie sie tydzien i wiecej osob wejdzie na forum, ktore ci podadza wiecej konkretow z okolic ktore cie interesuja, gdybys sie wybierala do Kraju Baskow podalabym ci wiele konkretow i adresow, gdzie pojsc i o co zapytac
anvien bardzo ci dziękuję za życzliwość .
w innym wątku przeczytałam że agencje naciągają ludzi i oszukują dlatego pytam rodaków którzy tam są i znają realia.
słyszałam że podobno księża w kościołach w mniejszych miejscowościach pełnią rolę takich lokalnych agencji ale nie mam pewności że tak jest??

Myślałam że skoro piszą tu Polacy z różnych miejscowości to pomożecie mi mniej więcej
wybrać okolicę gdzie znajdę tanie mieszkanie lub domek i gdzie utrzymanie będzie podobne cenowo jak w Polsce.

Ot takie marzenie naiwnej życzliwie nastawionej do ludzi rodaczki
Bajka, nie masz sie o co obrazac. Jesli uwazasz, ze zaden z istniejacych watkow na interesujacy Cie temat sie nie nadaje, to zaloz nowy. Nie rozumiem, dlaczego uparlas sie zadawac pytania na temat cen i kosztow utrzymania w watku o "zaletach hiszpanskiej rzeczywistosci" ani dlaczego akurat w tym watku chcesz szukac mieszkania.

Właśnie napisałam swoją opinię o trzymaniu się wątków , zbywaniu i zakładaniu własnych w temacie ''Zycie w Hiszpanii" założony przez niejaką Pati proszę przeczytaj i może wtedy mnie i podobnych do mnie którzy chcą się czegoś dowiedzieć zrozumiesz.

Pozdrawiam Bajka
A przecież tak niewiele chcemy tylko aktualnych informacji które wszyscy macie w głowach
Dodam że czytam wszystkie tematy do końca i aktualnych a w większości żadnych odpowiedzi na swoje pytania nie znajduję w ich tekstach.

Dodam że czytam wszystkie tematy do końca i aktualnych a w większości żadnych odpowiedzi na swoje pytania nie znajduję w ich tekstach.
To zadaj nowe pytania w nowym wątku, czy to tak trudno?
Tutaj piszemy o ZALETACH HISZPAŃSKIEJ RZECZYWISTOŚCI i proszę się tego trzymać.
Nie chcemy mieć tutaj kogel-mogel, mydło i powidło, więc uszanuj to.
no to niewatpliwa zaleta hiszpanskiej rzeczywistosci jest to, ze mieszkajac tu dlugo nabieramy przeswiadczenia, ze jest ona jak ocean, a nawet troche wieksza bo latwiej o migawke z Ekwadoru niz Rosji a Atlantyk ciagle jest traktowany jak Baltyk czyli morze wewnetrzne -moze stad tyle w nich beztroski ? Taki fajny swiat, ktory z jednej strony sie konczy na Pirenejach, za z drugiej na Andach
Ikxio, cos w tym jest. Dla mnie to jest wlasnie niewatpliwa zaleta Hiszpanii - ze bez wyjezdzania z kraju mozna spedzic urlop gdzie sie chce - albo na sniegu w gorach, albo na goracej plazy; albo wsrod czestych deszczy, albo w upalnym sloncu... Do tego Kanary sa czynne caly rok, ze swoja w miare stala pogoda A jakby co to zawsze mozna pojechac do dawnych hiszpanskich kolonii za ocean I piekne jest to, ze znajac hiszpanski niemal pol swiata stoi przed toba otworem

Do tego Kanary sa czynne caly rok, ze swoja w miare stala pogoda A jakby co to zawsze mozna pojechac do dawnych hiszpanskich kolonii za ocean I piekne jest to, ze znajac hiszpanski niemal pol swiata stoi przed toba otworem oj tak, to jest naprawde wieeeeeeeelki plus
A czy zaletą hiszpańskiej rzeczywistosci nie są mocno taniejące mieszkania i nieruchomości - gdzieś cztałem, że w Hiszpanii jest ponad 1 mln pustostanów?
i dobrze, jeszcze przybedzie. w koncu ja mieszkam w miejscowosci, ktora sklada sie glownie z pustostanow (nie liczac sezonu wakacyjnego) choc widze tendencje, zwlaszcza u ludzi na emeryturze, ze sie przenosza do tych letnich mieszkan (moja wiocha jest z widokiem na Alicante, wiec w sumie bliziutko) zostawiajac mieszkania dzieciakom - jeszcze popyt spadnie.

A czy zaletą hiszpańskiej rzeczywistosci nie są mocno taniejące mieszkania i nieruchomości Pewnie ze jest to zaleta, ktora ma jedna wade. Nikt nie daje kredytow zeby te mieszkania kupic. Nawet chca(chcieli)sprezentowac samochod, gdy kupisz mieszkanie. A rynek pracy chyba ciagle nie ma zbyt wiele do zaoferowania.

200 tys euro za mały barak na skale z działką 100 m2, za niewiele mniej, domek w szeregu z mniejsza dzialka na wsi, ktora nie ma polaczenia ze swiatem, Galicja. Ceny domow/mieszkan dalej sa koszmarne. Za mniej wiecej te same ceny mozna kupic fajne mieszkanie w Warszawie.
u nas na polnocy jest jest jeszcze drozej, zeby kupic chalet trzeba wydac jakies 400tys Eur...jest duzo mieszkan pustych, ludzie boja sie wynajmowac komus, bo prawo najmu chroni niepłacących czynsz, wladciciel ma w sumie zwiazane rece...a do tego caly czas sie duzo buduje..tylko kto i za co to bedzie kupowal

, bo prawo najmu chroni niepłacących czynsz, wladciciel ma w sumie zwiazane rece...?

Można coś więcej na ten temat ?
mada, nie znam sie za bardzo na parwie tutaj, czasem mam wrazenie ze tu wgole nie obowiazuja zadne prawa, ale nawet jak nie placisz kilka miesiecy najmu, to wlasciciel nie ma prawa cie wyrzucic, nawet jesli ma sporzadzona umowe legalna itd...podobno musi cie podac do sadu o nieplacenie, wszczac urzedowa procedure, a ty dalej mozesz zostac w mieszkaniu...
Santo, nie mieszaj, jakby ktos dopracowal sie metody jak zabic sasiada /tesciowa/adwokata i nie odpowiadac za czlowieka to swiat bylby piekny, a prawo wynajmu mieszkan w Hiszpanii pisali komuchy spod znaku Franco
Nie wiem jak sie ma prawnie, ale slyszalam ze wyrzucic nieplacacych wynajmu jest dosyc trudno...

u nas na polnocy jest jest jeszcze drozej, zeby kupic chalet trzeba wydac jakies 400tys Eur...jest duzo mieszkan pustych...

Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że chalet, to nie jest to z czym mi się kojarzy.
W Polsce za te pieniądze można ich kupić duuuużo więcej i to chyba w dowolnej lokalizacji.
Santo, no prosze cie
dobra mialam na mysli polowke blizniaka ze skrawkiem trawnika

Santo, no prosze cie
dobra mialam na mysli polowke blizniaka ze skrawkiem trawnika


W Polsce też szalety są zazwyczaj w zabudowie bliźniaczej.
Tak tylko ze ceny mieszkan uzywany odpoczatku kryzysu spadly tylko 5%. Mieszkanie 70 metrow do refomowania stare w Zaragozie kosztuje 100 tysiecy € malo??
to rodzice mojego kolegi postawili nowy dom w Polsce w Ostrowcu z garazem nowe wszytsko 350tysiecy zlotych.

Tak tylko ze ceny mieszkan uzywany odpoczatku kryzysu spadly tylko 5%. Mieszkanie 70 metrow do refomowania stare w Zaragozie kosztuje 100 tysiecy € malo??
to rodzice mojego kolegi postawili nowy dom w Polsce w Ostrowcu z garazem nowe wszytsko 350tysiecy zlotych.


No bo za mieszkanie w bliskim sąsiedztwie innych ludzi też trzeba zapłacić.
wezcie jeszcze pod uwage, ze malo kto kupuje mieszkanie za gotowke, a kredyt tezkosztuje - teraz euribor jest niski, ale kto wie co bedzie za kilka lat ? moze sie tak zdarzyc, ze odsetki beda przekraczaly splate kredytu - i to tez trzeba liczyc jako koszt mieszkania marzyciele.
Oczywiscie ze euribor wzrosnie. Teraz jest na poziomie 1,3.Rok2008 zakonczyl na poziomie 4,3.Co znaczy kolega hiszpan zaczol placic hipoteke 450 na miech.3lata pozniej placil 650. Inny znajomy zaczol placic680 a 4 lata pozniej 1020.
teraz jest niski, ale jak dlugo sie utrzyma ta tendencja?

teraz jest niski, ale jak dlugo sie utrzyma ta tendencja?

A ktos to wie?
tinglit, pewnie do przedostatniego sprzedanego pustostanu

teraz jest niski, ale jak dlugo sie utrzyma ta tendencja?

Stopy juz nie bardzo gdzie maja spadać, więc jak tylko się w strefie Euro pojawi inflacja, zaczniemy jazdę w górę. I wtedy to kredytobiorcy moga naprawdę dostać w skórę.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •