ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

"ESPAÑA DIRECTO" - dziś pokazała skrajnie żyjące rodziny hiszpańskie w Hiszpanii.
Nędza z biedą, to za mało aby opisać warunki w jakich znalazły się te rodziny.
Los się różnie w życiu układa - tym rodzinom przyszło żyć jak?
Bez łazienki!!! Mają jedną wspólną na cały jeden budynek w centrum miasta w Madrycie.
(Dokładnie to 15 min. od centrum) Mężczyzna emeryt - wypowiada się.. Dostaje 500 euro emerytury, wynajmuje tu pokoik 15 m2, - za 300 euro, 200 euro zostaje na życie. Podobnie inne rodziny, każde znajdujące się tam mieszkanko liczy zaledwie 15 m2!!! I wspólna łazienka - 300 euro miesięcznie.. Ściany z grzybem.. syf, brud i ubóstwo.. Ech..

-----


Coz, zycie... Osobiscie nie widze w tym nic dziwnego, takie rzeczy maja miejsce w kazdym panstwie. Inna sprawa, ze nie zawsze mozna wszystko zwalic na "los" bo jednak, jak by na to nie patrzec, mamy jakis wplyw na to, co sie dzieje z naszym zyciem.

Coz, zycie... Osobiscie nie widze w tym nic dziwnego, takie rzeczy maja miejsce w kazdym panstwie.

- Zgadza się, ale jakoś w Hiszpanii mało o tym mówią.
Zresztą są jeszcze gorsze warunki - kartony.
Widziałeś w Polsce? - Bo ja osobiście nie. A tutaj tak.


Zresztą są jeszcze gorsze warunki - kartony.
Widziałeś w Polsce? - Bo ja osobiście nie. A tutaj tak.

Bo nie ma w Polsce tylu cyganow i cudzoziemcow




Bo nie ma w Polsce tylu cyganow i cudzoziemcow

Ale mi wyjąłeś, to z ust. Miałam dokładnie to samo napisać.

Zgadzam się z tym w pełni. Poznałam w swoim życiu wiele osób biednych (poprzez pracę), przekonałam się, że 10% to te, które miały w życiu pecha, w pewnym momencie ich życia wszystko zaczęło się walić mimo usilnych starań o zachowanie dobrego poziomu życia.
Natomiast pozostałe 90% to lenie, czekające na mannę z nieba, nie dające z siebie nic, żeby wpłynąć na swój los pozytywnie i obwiniające wszystkich wokół o swoje "niepowodzenia". Ci ludzie nawet nie potrafią lub nie chcą wykorzystać pomocy, którą ktoś im oferuje, bo jak Andzela słusznie zauważyła, to co mogliby otrzymać to dla nich zbyt mało. Dla takich osób, zawsze wszystkiego będzie za mało i zawsze będą obwiniały system i innych ludzi za ich "smutne życie".

Tylko, ze gdy ten gosc w drogim samochodzie ciezko pracowal lub wkuwal do egzaminow martwiac sie przy okazji skad zdobyc pieniadze na studia, oni woleli pic, bawic sie, lub poprostu nic nie robic z czystego lenistwa...
Podobnie sprawa wyglada na calym swiecie..
mysle ze to nietylko sprawa lenistwa , nie mozna wszystkiegona lenistwo zganiac , mysle ze to tez sprawa strachu , ze sie nie uda , takze tego ze poprostu tak zostali wychowani ci ludzie . Moze dla kogos kto własnie osiagnoł cos w zyciu takie tłumaczenia sa głupie , bo przeciez próbujac nic sie nie straci ale zupełnie moze inaczej wygladac to ze strony tego który sie boi itd.
Zycie nauczyło mnie ze łatwo kogos ocenac a trudniej go nam zrozumiec .Owszem wiem sa ludzie leniwi i temu wogóle ni zaprzeczam ale sa tacy którzy sa zagubieni , boja sie nie wiedza co roic aby było lepij . No i nie kazdy z nas urodził sie zaradny. Przeciez ludzie maja rózne charaktery .
Gdy jestes na dnie jest ci bardzo trudno dzwignac sie . Tak mi sie wydaje .

Gdy jestes na dnie jest ci bardzo trudno dzwignac sie
Uwierz mi, moi rodzice prowadzili taki tryb zycia, ze bywalo naprawde roznie, od skrajnosci w skrajnosc, mam na mysli sprawy finansowe, jednego dnia mieli bardzo dobrze prosperujace firmy, z ktorych wyciagali bardzo duze pieniadze a nastepnego szybko przepisywali caly majatek na polowe rodziny, zeby nie wyladowac calkiem n aulicy... Ale zawsze potrafili stanac na nogi dzieki temu, ze probowali, dlatego flaki mi sie przewracaja jak slysze usprawiedliwianie czyjegos leniztwa brakiem zaradnosci. Wkoncu zeby zarobic pare groszy na wlasne utrzymanie na cywilizowanym poziomie naprawde niewiele potrzeba...
wiesz Synek..ale ludzie sa rozni i jedni sie dzwinga zawsze..niewazne ile razy dostana po glowie a inni nie, wie cnie mozna tak mowic, ze Ci co nie potrafia wstac to smierdzace lenie i pijaki.
owszem, sa tacy co mogliby zyc dobrze, ale im si enie chce..albo wpadli w nalog albo wola narzekac i marudzici i czekac az mim cos z niegba spadnie.

poza tym, czasem bywa tez tak,z e nawet Ci co studiowali klepia bide, bo wlansie nie maja pomyslu na zycie, nie potrafia sie odnalezc.
Dokładnie, nie wszyscy są tacy sami i są różne powody ich biedy...
Nie jest też tak, że wszyscy Ci z dobrych samochodów sami na nie zapracpwali.
Bo jak widzę laskę blondi, plastic-fantastic, która ma najwyżej 19 lat, w jakimś rewelacyjnym kabrio, to mnie też trzęsie, jak widzę jak zadziera nosa. To samo się tyczy typków w dresie po ok 20 lat. Sorry, ale oni wiadomo w skąd mają pieniądze na to, i mi się takie coś nie uśmiecha. Pewnie dlatego jeżdżę Fiatem Pandą...
greatdee, co do 20 letnich typkow w dresach to w 99% jezdza oni starymi, zdezelowanymi E36 za kilka groszy lub golfami 3 w podobnym stanie a jak ktoremus rodzice doloza to kupuje starego golfa IV slozonego z trzech o miejszej wartosci niz Twoj Pandzior :> Ale zgadza sie, ze bywa roznie, sa ludzie po studiach, ktorzy klepia biede z roznycch powodow ale ten temat zostal poruszony z mysla o ludziach, ktorzy zyja na calkowitym dnie, a zeby tam znalezc to trzeba naprawde nic nie robic ze swoim zyciem...

a zeby tam znalezc to trzeba naprawde nic nie robic ze swoim zyciem... eee nie bylabym pewna, bo naprawde roznie zycie sie uklada. oczywiscie pewnie wiekszosc jest w takim stanie tylko i wylacznie przez siebie samych, ale nie generalizujmy ..bo dzisiaj masz miliony jutro nie masz nic. i nie tylko z wlasnej winy
a mnie sie wydaje ze na przyklad na nasza obecna sytuacje w polsce ciagle ma wplyw byly ustroj..ludzie ktorzy nie bardzi musieli myslec, wszystko bylo podstawione wlasciwie pod nos.nawet praca byla obowiazkiem wiec zawsze pare groszy bylo, a teraz sa dzieci tamtych ludzi ktorzy wychowani w atmosferze talonow, dobrodziejstw ktore ofiarowaly zaklady pracy i "sie nalezy" maja klopoty z patrzeniem na realny. kapitalistyczny , bestialski swiat w ktorym od poczatku musisz walczy
w madrycie zyja ludzie tak samo jak w warszawie, oni mieli franco, epoke dyktatury, my mielismy komunizm--i fakt ze u nas bylo duzo lepiej..jedynie politycznie sie da porownac-dyktatura i rzady ziomali
a wiecie co? jeszcze mysle ze ci ludzie sa po prostu juz starzy, bo za 500 euro w madrycie jest nedza, ale na poludniu, w andaluzji czy walencji spokojnie mogliby wynajc maly domek za 200 euro w jakims malenkim nieturystycznym miasteczku....i kazde miasto ma swoich biedakow, kartony, namioty...zwykla nowoczesna rzeczywistosc.w warszawie jest trudniej bo jest zimniej troszku.....

a widzieliscie hiszpanskich dresiarzy?? kolczykowcy, piersingi jedne.....


a widzieliscie hiszpanskich dresiarzy?? kolczykowcy, piersingi jedne.....


????

Sorry, ale np. interesuję się piercingiem... I nie wiem co on ma wspólnego z dresiarzami...
dobra..a co to jest dresiarstwo??byc w grupie?byc z takimi samymi?byc lekko prymitywnym???....wiesz w andaluzji nie da sie nosic dresu....ale wlasnie przeklucie sobie brwi, jezyka , wargi, nosa , pepka do tego wloski na dziki zolty.....i juz.wszyscy na osiedlu ......nie mowimy o kulturze piercingu jako wyznaczniku pewnych pogladow, podobnie jak nie mozemy powiedziec ze dresik to zawsze chuligan. moj poglad dotyczy tej czesci mloziezy, ktora nie znajac swoich prawdziwych pogladow idzie slepo za wiekszoscia. tu gdzie mieszkam mozesz prawie na stowke stwierdzic kto sie przekluje i kto nie.wrecz po dzielnicach...ocenach w szkole....pozimie rodzicow...
sorki kolczyki sa fajne , ale wtedy gdy sa w mniejszosci i sa czyms oryginalnym...jednak gdy 80 % dzieciarni na podworku ma dziury to wlasnie brak ozdobek wyroznia

i dla ciebie...co to znaczy ze sie ineteresujesz piercingiem??szukasz nowych miejsc ktore mozna ozdobic??czy tez studiujesz antropologie i widzisz zwiazki z hierarchia i iloscia dziurek???


i dla ciebie...co to znaczy ze sie ineteresujesz piercingiem??szukasz nowych miejsc ktore mozna ozdobic??czy tez studiujesz antropologie i widzisz zwiazki z hierarchia i iloscia dziurek???


"ciebie" pisze się z dużej litery, chyba że mnie nie szanujesz...
To nie temat o piercingu, więc powiem raz, a krótko:
Kolczyki nie są dla mnie ŻADNYM wyznacznikiem. Interesuję się tym jako metodą ozdabiania ciała, i historią tej metody, oraz sinusoidą jej popularności.
Jeśli ktoś lubi piercing i zrobi sobie kolczyki, a nijak nie przystaje do grupy o której piszesz to co?? To i tak nie ważne, bo ma kolczyki, więc społeczeństwo (w tym takie osoby jak Ty) i tak go tam zaklasyfikują... Kolczyki nie są fajne tylko wtedy jak są wyjątkowe, i służą do odróżniania się. Nie o to w piercingu chodzi... Żyjemy w innych czasach, gdzie kolczyki nie są żadnym"HALO"! Spytaj jakiegokolwiek fascynata piercingiem (nie mam tu na myśli małolatów, którzy zrobią sobie na raz po 5 kolczyków gdziekolwiek) czy robi to dla wyróżnienia się?? NIE. Robi to bo to kocha, to go "kręci". Innych "kręci" szydełkowanie...
Koniec na ten temat w tym wątku ode mnie.

a wiecie co? jeszcze mysle ze ci ludzie sa po prostu juz starzy, bo za 500 euro w madrycie jest nedza, ale na poludniu, w andaluzji czy walencji spokojnie mogliby wynajc maly domek za 200 euro w jakims malenkim nieturystycznym miasteczku....i kazde miasto ma swoich biedakow, kartony, namioty...zwykla nowoczesna rzeczywistosc.w warszawie jest trudniej bo jest zimniej troszku.....

Gdzie ty masz wynajem domków za 200 euro?
Przepraszam, ale w Andaluzji za 500 euro to też jest nędza.
Idziesz do spożywczego i na jeden raz nie masz 30 euro - a w reklamówce niewiele, jakaś pizza, mleko, napoje.. słowem kilka rzeczy na dwa dni..
wiesz andzela...500 euro w andaluzji to nie taka nedza.pracowalam kiedys w barze gdzie przychodzilo sporo staruszkow.mieli po 450-480 euro emerytury i fakt ze chodzili piechota, nie jadali obiadow na miescie i nie wyjezdzali na wakacje...ale jak to w barze sluchasz historii i wychodzi ze jakos sobie radza....do tego naprawde da sie wynajac domek za 200 euro. jasne ze nie na plazy ani w okolicy przemyslowej gdzie wszyscy zjezdzaja zeby szuakc pracy i mieszkania...ale gdzies w gorach, spokojnie.
tak w sumie jakkolwiek zgadzam sie ze biedy w hiszpanii jest duzo , to mysle ze w innych krajach jest tak samo...taka nowoczesna rzeczywistosc
a co do 30 euro na zakupy....jak wybierzesz mleko z DIA, szynke z tych typu sandwich,i serek z plusa to nawet na troche wystarczy...ja dla 5 osob wydaje na zarcie plus chemie plusjakies drobiazgi supermarketowe ok.100 euro na tydzien...nie jest pieknie, ale spokojnie sie da
i na koniec...absolutnie nie mowie ze ci biedacy w madrycie nie sa autentyczni i ze maja jakis luxus---nie...ale wiem ze tego typu reportaze mozna nakrecic za kazdym rogiem i w kazdym miejscu europy

500 euro
To ja place rate za mieszkanie.

JA mam tyle roznych oplat miesiecznie nie placac za mieszkanie
Chodzilo mi o to ze jak mozna wyzyc za taka kwote ?? Jest to niemozliwe .
500euro faktycznie bardzo malo, Ale inna sprawa, ze chyba nigdzie tak malo nie placa...

wiesz andzela...500 euro w andaluzji to nie taka nedza.pracowalam kiedys w barze gdzie przychodzilo sporo staruszkow.mieli po 450-480 euro emerytury
- Tak dla emeryta starcza, aż za nadto, ale dwie czy więcej osób to już "nędza" - czyli minimum.


inma napisał/a:
Chodzilo mi o to ze jak mozna wyzyc za taka kwote ?? Jest to niemozliwe .

Możliwe, wszystko jest możliwe.

Mialam na mysli jedzenie i oplaty !!!! Gdzie tak tanio jest w takim razie ???? Chyba sie przeprowadze !!!! Jesli za 500 e mozna wszystko !!!!
no wlasnie powiedzcie mi jak to jest z zarobkami. W kazdym rejonie placa inaczej? Jakie to są roznice? Np. nauczyciel ile moze wyciagnać albo pielegniarka, czy opiekunka..

no wlasnie powiedzcie mi jak to jest z zarobkami. W kazdym rejonie placa inaczej?

Andaluzja:
Opiekunka 400 euro w zwyż. (miesiąc).
Tłumacz 15-20 euro 1h
Prace fizyczne (campo) 30 euro, jeden dzień.
Praca w sklepie (rano i wieczorem) 800 euro miesiąc.

W kazdym rejonie placa inaczej?
Zgadza sie. Place sa uzaleznione od regionu i to nie tylko umownie ale rowniez wg. convenio. Np. w La Rioja sa nizsze minimalne stawki wynagrodzenia niz w Sasiednim Navarra i roznice bywaja nawet dosyc znaczne. Jak wyglada roznica w zarobkach pomiedzy Madrytem a santander to sie niestety nie orientuje ale moze uda mi sie dowiedziec
no tak myslalam..
Niestety w Polsce również ceny są zróżnicowane w zależności od miasta. za przykładową pensję 2000 zł w stolicy można wynająć jedynie mieszkanie i już niestety na opłaty nie wystarczy, a za te same 2000 zł w małym mieście, można wynająć piękne mieszkanie (500 zł) żyć na jakimś tam poziomie i jeszcze odłożyć.
Tak samo zapewne jest w Hiszpanii....w Barcelonie i Madrycie niestety trzeba więcej wydawać, ponieważ życie droższe, a w małym prowincjonalnym miasteczku za te same pieniążki można żyć na wysokim poziomie. Dlatego zawsze uciekałam z metropolii do małych miasteczek, gdzie żyje się spokojnie
A wracając do tematu "nędzy" wśród mieszkańców Hiszpanii...no cóż..ostatnio oglądałam program, jak całe rzesze polaków koczują na mostach w kartonach we Francji. I wypowiedzi tych ludzi były przeróżne...jedni przyjechali tu z nadzieją dorobku a stoczyli się na samo dno i już nie mają siły się podnieść...a inni, mimo, że stracili wszystko...głęboko wierzą w to, że jeszcze im się w życiu ułoży. Dlatego życzę tym wszystkim , aby nigdy nie tracili nadziei.

całe rzesze polaków koczują na mostach w kartonach we Francji.
Pare lat temu bylam w Lourdes we Francji. Przed katedra jest droga i maly mostek. Tam kleczal czlowiek i prosil o jalmuzne.Bylam na wycieczce z Kosciola w Madrycie,wiec bylo nas troche. Jakie bylo moje zdziwienie jak ten biedny czlowiek odezwal sie do nas po polsku bo uslyszal Polakow!! Mowil,ze wcale nie musi kleczec i sie ponizac,ale tam zarabial wiecej niz np murarz.
Ale sa,wiem polacy,ktorym sie nie powiodlo. Znam paru takich...biedni ludzie,moglabym opisac jeden przypadek,ale to chyba nie ten watek.

A wracając do tematu "nędzy" wśród mieszkańców Hiszpanii...no cóż..ostatnio oglądałam program, jak całe rzesze polaków koczują na mostach w kartonach we Francji. I wypowiedzi tych ludzi były przeróżne...jedni przyjechali tu z nadzieją dorobku a stoczyli się na samo dno i już nie mają siły się podnieść...a inni, mimo, że stracili wszystko...głęboko wierzą w to, że jeszcze im się w życiu ułoży.

- Straszne..


To opisz tu,
Andzela prosi wiec Twoje zyczenie jest dla mnie rozkazem

Znalam pare lat temu chlopaka,mial wtedy jakies 35 lat. W Polsce byl nauczycielem matematyki.Przyjechal do Hiszpanii z zona szukajac lepszego bytu.Niestety,po jakims czasie zona wrocila do Polski,zostawiajac go tu.Wtedy pracowoal na "butano".Rozwozil gaz.Ale w miedzyczasie zona z Polski napisala mu list,ze nie chce juz z ni byc.Zalamal sie chlopak.Zaczal pic. Spal na dworcach,po klatkach i wogole.Czesto jednak przychodzil do nas /mieszkalam na Vallecas/ myl sie,zjadl cos cieplego. W koncu stwierdzil ze trzeba z tym skonczyc.Przestal pic,chcial zmienic swoje zycie na lepsze. Ktoregos dnia przechodzil przez autostrade w Madrycie,spieszac sie na autobus ktory wiozl go do pracy.Uderzyl w niego TIR.Lezal 2 tygodnie w szpitalu,robili mu pare operacji....niestey,nie przezyl.
To jest zycie.....Wiesz ze zyjesz jak zwierze/bo tak bylo/ ale w koncu chcesz je zmienic...ale nie ,los nie daje Ci takiej szansy....
Zostawil zone i dwojke dzieci.

I jeszcze jeden przyklad,ktory najbardziej mnie dotyczy/no i bohatera/
10 lat temu poznalam chlopaka.Mial na imie Sebastian.Kochalismy sie,mielismy sie pobrac.Niestey,coraz czesciej przychodzil pijany do domu,wymyslal najrozniejsze rzeczy zebym mu wybaczyla.Ktoregos dnia wrocil z pracy tylko po paszport bo rzekomo zatrzymala go policja-klamstwo.Pil. Rozstalam sie z nim po 2 latach meczarni-mojej meczarni-
Rodzice jego nie wierzyli a dzwonilam do nich tyle razy!!!!! Blagalam o pomoc!!! Mowili ze przesadzam.
Poznalam mojego meza,wyszlam za maz. SebastIan pil. Wkoncu rodzice jego zaczeli go szukac bo sie nie odzywal dlugi czas. Nie mogli go znalezc.Przyjechal jego ojciec,byl 2 tygodnie,nie znalazl go. W koncu dowiedzialm sie ze Sebastian nie zyje. Zmarl 1 stycznia.Po prostu zapil sie w Sylwestra.
Jego matka dzwonila do mnie,plakala...ale to juz bylo za pozno...czemu NIKT nie chciaAL MI WIERZYC ??????????
Tak..........

Znalam pare lat temu chlopaka,mial wtedy jakies 35 lat. W Polsce byl nauczycielem matematyki.Przyjechal do Hiszpanii z zona szukajac lepszego bytu.Niestety,po jakims czasie zona wrocila do Polski,zostawiajac go tu.Wtedy pracowoal na "butano".Rozwozil gaz.Ale w miedzyczasie zona z Polski napisala mu list,ze nie chce juz z ni byc.Zalamal sie chlopak.Zaczal pic. Spal na dworcach,po klatkach i wogole.Czesto jednak przychodzil do nas /mieszkalam na Vallecas/ myl sie,zjadl cos cieplego. W koncu stwierdzil ze trzeba z tym skonczyc.Przestal pic,chcial zmienic swoje zycie na lepsze. Ktoregos dnia przechodzil przez autostrade w Madrycie,spieszac sie na autobus ktory wiozl go do pracy.Uderzyl w niego TIR.Lezal 2 tygodnie w szpitalu,robili mu pare operacji....niestey,nie przezyl.

O.. Mnie takie historie bardzo poruszają, ale jestem silna..
(Staram się) aż mi łzy stanęły. Jak ma się te 18-20 lat wszystko wydaję się być takie piękne kolorowe, cały świat przed nami, niestety rzeczywistość jest twarda i trudna, człowiek się uczy i po jakimś czasie przychodzi olśnienie, że trzeba walczyć i nie ma nic za darmo..



Znam jeszcze inną historę..
Historia na faktach z tego Forum..
Chyba najgorsza, najsmutniejsza z tych wszystkich..


Jak zaczęłaś to dokończ... Bo np. ja nie wiem co masz na myśli...
Nie muszę opowiadać, bo ta historia jest tutaj na forum..
Chłopak próbował ułożyć sobie życie w Madrycie, zerwał kontakt (dlaczego?) z rodziną w PL
Co go spotkało AIDS - Ci co dokładnie czytają forum wiedzą o kogo chodzi..
No i tak czasami bywa..
Chcesz dobrze wychodzi źle. Ot i VIDA.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •