AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
nareszcie udalo mi sie obejrzec!!film opowiada o przygodach opiekuna cmentarza i jego przyjaciela walczacego z plaga zombie.sa cudowne zdjecia cmentarza, niezla muzyka, duzo smiechu i piekna Anna Falchi. od dluzszego czasu zaden horrorek nie sprawil mi takiej przyjemnosci w ogladaniu
Tak, filmik jest cudowny. Szczegolnie dobrze wypada Rupert Everett jako stroz cmentarza, Francesco Dellamorte. "Cemetery Man" jak dla mnie stanowi stylowe polaczenie zombie horroru i zabawnej czarnej komedyjki. Soavi kreuje naprawde mistyczna atmosfere, a watek romansu pomiedzy asystentem Francesca, Gnaghim a ucieta glowa dziewczyny imieniem Valentina jest po prostu slodki. Swietne efekty specjalne autorstwa protegowanego Argento, Sergio Stivalettiego dopelniaja calosci. A Anna Falchi jest przepiekna!
ja się zbierałem do obejrzenia Dellamorte Dellamore długo długo, bo mi się coś kojarzyło że to film po włosku, a miałem wersję jak najbardziej angielską bałem się więc trochę, że miesiące oczekiwania zabiją mi przyjemność z projekcji ze względu na zbyt wybujałe oczekiwania - a gdzie tam! film palce lizać.
DD ma świetny klimat - taki duszny, ale bardzo często rozładowywany komediowymi wstawkami - dla mnie jest to dość unikalne połączenie, bo większość horror komedii to sery są okrutne. tutaj jest i nastrój i uśmiech, a to sztuka nie lada! o zaletach pięknej protagonistki wspomniał już Bartek - nie pozostaje mi nic innego jak się pod tym podpisać.
a zakończenie jest bardzo ciekawe, wpisujące się w klimat filmu. dla mnie bomba!
"Dellamorte Dellamore" to całkiem oryginalny i dobry film, zwłaszcza od strony wizualnej. I nie chodzi mi wcale o Annę Falchi he he, choć zdecydowanie jest ona jedną z najmocniejszych stron filmu Osobiście jednak wolę inne dziełko Soavi'ego - "Stagefright". Morderca w sowiej masce (zwłaszcza kontemplujący pod koniec filmu swoje dzieło zniszczenia) zapada w pamięć na długo.
No coz, choc "Dellamorte Dellamore" jest filmem swietnym, to jednak tu sie musze z Mortem zgodzic. "Stagefright" aka "Deliria" Soaviego po prostu wymiata. Morderca w masce sowy wyglada niesamowicie, sceny morderstw sa kurewsko krwawe, a suspens momentami wgniata w fotel. Musisz ten horror zobaczyc, bo warto!!!
no to wlasnie jestem po seansie z drugim dzielem Soaviego->Stagefright.Elementy ktore wymieniliscie faktycznie dzialaja na wielka korzysc filmu:krwawe zabojstwa, wyglad psychola, i niesamowita scena kontemplowania przez goscia rzezi jakiej dokonal.Niestety, nie zabraklo typowych mankamentow slasherow:glupota bohaterow jest wprost miazdzaca, irytujacy jest tez nasz zabojca miejscami(moja babcia szybciej chodzi), kiepskie aktorstwo.Wiem ze to moze byc dla czesci z was urokliwe, ale dla mnie duzy minus za to.
ogolnie narobiliscie mi(i soavi dellamortem) za duzych nadziei, ktore nie dokonca zostaly zaspokojone.6.5/10(to pol za ladna bohaterke )
I ja obejrzałem dzisiaj "Dellamorte Dellamore", film posiadam od pewnego czasu
ale zawsze jakoś brakowalo okazji, na ale w pracy miałem trochę czasu więc się skusiłem i nie żałuje.
Naprawdę świetny film. Doskonały klimat, piękne zdjęcia, wspaniała Anna Falchi i sporo czarnego humoru. Bardzo podobała mi się rola Ruperta Everetta i jego pomocnika. Scena z głową oraz scena seksu na grobie eks męża po prostu wymiatają.
Polecam wszystkim ten film a zwłaszcza tym którym sie podobała seria Evill Dead oraz Martwica Mózgu.
Obok "Wysypu żywych trupów" to najlepszy film o zombie jaki widziałem w tym roku.
Soavi wrócił moi drodzy i jest podobno w wielkiej formie. "Arrividerci amore, ciao" to jego pierwszy film kinowy od, bagatela, 12 lat i podobno kopie publikę jak rzadko! Mówi się nawet o europejskim thrillerze dziesięciolecia. Oczywiście, biorąc pod uwagę niedawną falę nieudanych powrotów dawnych mistrzów na ekrany, wypada się trochę od tych ocen zdystansować, ale z drugiej strony trudno pohamować radość, biorąc pod uwagę, że gwiazda twórcy koronowanego przez samego Argento znów odzyskuje dawny blask !
A na koniec słówko od samego Soaviego: "Nigdy nie porzuciłem mojej miłości dla kina. Czekałem tylko na dobry pomysł, taki, który mną poruszy. (...) Kiedy skończyłem czytać scenariusz do "Arrividerci amore, ciao" byłem wstrząśnięty: co za historia, co za siła! W końcu znalazłem scenariusz, którym mogłem powrócić na ekrany".
film jest ekstra. wczoraj wieczorem obejrzałem i odrazu nabrałem ochoty by obejrzeć raz jeszcze.
bardziej groteska czy czarna komedia niż horror, ale na pewno ponad 100 minut świetnej zabawy. kilka scen, jeżeli chodzi o humor, ośmiele się porównywać do tych z "Evil Dead 2". powrót z grobu motocyklisty, którego pochowali w grobie razem z motocyklem, czy też czy też scena amputacji, na którą decyduje się Francesco Dellamorte poprostu rozłożyły mnie na łopatki. zombie-harcerze i burmistrz (pierwszy burmistrz), który na grobie swojej córki opowiada o planach związanych z przyszłymi wyborami "jeżeli straciłeś kogoś bliskiego zagłosuj na kogoś kto cierpi tak jak ty" bezbłędni.
tyle że końcówka to już nie jest horror komediowy czy groteska. dla mnie to zakończenie zmierza w stronę dramatu egzystencjonalnego. troche mi ta poważna, zupełnie nieśmieszna końcówka nie pasowała do całego filmu... mimo iż jest bardzo dobra. a poza tym wszsytko w tym filmie jest bardzo dobre. muzyka, zdjęcia, pomysł... scena miłosna.
pierwszy mój kontakt z Soavim i w ogóle... OCH, ACH! raczej na pewno sięgne po "Stagefright", o którym wspomnieliście (i po inne jego filmy również).
nie wiem czy ktos o tym już wpominał , ale postać Francesco jest wzorowna na bohaterze bardzo popularnego włoskiego komiksu Dylandog (jeden z ulubionych komiksow Umbeto Eco ), który ukazał się także w Polsce
właśnie się tym zainteresowałem... scenariusz powstał na podstawie powieści Tiziano Sclavi, który to jest odpowiedzialny włąśnie za historie o Dylanie Dogu. a co do samego komiksu (przepraszam za offtopic), przeczytałem kiedyś, że szykuje się jego ekranizacja.
nawet newsa znalazłem:
Platnimu Studios we współpracy z Relativity Management i Shop Animation Studios wyprodukuje film zatytułowany "Dylan Dog: The Fourth Kingdom". Obraz zostanie zrealizowany przy użyciu animacji komputerowej.
Projekt wyreżyseruje Ian Pearson według scenariusza, który napisał wspólnie z Gavinem Blairem. Film opowiadał będzie historię Dylana Doga - prywatnego detektywa zajmującego się sprawami paranormalnymi, który musi schwytać tajemniczego seryjnego zabójcę zanim jego działania doprowadzą do ostatecznej konfrontacji pomiędzy siłami dobra i zła, a tym samym zniszczenia świata.
i gra jeszcze była Dylan Dog na Amigę miałem.
co do Dellamore... film rewelka, ale taki Stagefright to moim zdaniem ma ino ładne zdjęcia i świetnego mordercę - reszta mocno taka sobie. ale dość dawno oglądałem...
Powtórzę sam siebie, bo co tu można jeszcze dodać? Jeden z najlepszych włoskich horrorów, zdecydowanie najjaśniejszy punkt w latach 90tych. Z braku adaptacji któregoś z istniejących już albumów o Dylanie Dogu. Wobec zaprzestania pracy twórczej, a następnie śmierci Fulciego. W przypadku wciąż trwającego kryzysu Dario Argento. Brakuje mu nieco wyrazistszej muzyki, może też nieco spójności pomiędzy sekwencjami – poza tym jednakże perełka. I ostatni do dnia dzisiejszego horror Soaviego.
a ja - Buio Omega, przeogromny miłośnik włoskiego kina grozy po prostu NIE CIERPIĘ Dellamorte Dellamore. Może dlatego, że humor w horrorze mnie kompletnie nie kręci, co więcej - potwornie irytuje...
Stagefright jest świetny, Church trochę słabszy, Sect średniawe, ale DD to dla mnie straszliwy kał.
A teraz bijcie...
A teraz bijcie...
Ja nie uderzę, gdyż w całej rozciągłości podzielam Twoje stanowisko w tej sprawie. DD jest dla mnie przeokrutnie nudnym i pretensjonalnym kałem, który udaje coś, czym nie jest. Niemniej szanuję zdanie miłośników DD, gdyż o gustach się (teoretycznie) nie dyskutuje
Dawno oglądałem, ale jakoś szczególnie zachwycony się nie poczułem, tyle że jam myślał, żem za głupi na to po prostu i ot dlatego mi się strasznie nie podobał a tu Buio pisze, że dla niego szrot, dla Kami też bez polotu, ciekawie się robi
Humoru w horrorach też nie znosze z małymi wyjątkami jak choćby ostatnio 'Hatchet', ale Dellamorte Dellamore nie podszedł mi nie tylko z tego powodu.