AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Powiedzcie Mi jeśli wiecie jaka w Hiszpanii jest dopuszczalna obrona kobnieczna ? Czy można np.: posiadac gaz do obrony?
Pytam sie bo w Polsce byłam już niestety zmuszona do użycia gazy w sytuacji niebezpieczeństwa . A wczoraj pewnien pan pozwolił sobie na niemiłe zachowanie w windzie i chętnie to bym mu własnie gazem w gębe prysła , ale dostał jednynie kopa.
Zreszta przyznam że o dziwo spotrkałam już tu zboczuchów co se majstrują przy "rozporku" .
Jak można sie bronic???
Dobre pytanie- ja np. posiadam pistolet gazowy i nie wiem czy jadąc do Hiszpanii mogę go wziąć i w awaryjnej sytuacji użyć.
ups....pierwsze słyszę
moja żona często wracała późno w nocy z baru i nigdy nie miała niemiłych zdarzeń,niemniej jednak wszystko możliwe...
najpewniejszym sposobem jest zgłoszenie na policje o molestowanie, w hiszpani trwa teraz akcja VIOLENCIA CONTRA MUJER, więc na każdy przypadek zgłoszenia o molestowaniu czy pobiciu kobiet zjawiają sie natychmiast
ESPANA: DONDE ACUDIR EN CASO DE MALOS TRATOS...
SERVICIO DE ATENCION INMEDIATA PARA MUJERES MALTRATADAS- ESPAÑA
LLAMA AL TELEFONO DE URGENCIA 902 11 65 04 (24 HORAS)
TELEFONO DE URGENCIA PARA DENUNCIA DE MALOS TRATOS: 900 100 009
LLAMADA GRATUITA 24 HORAS
TU MASZ STRONE ZE WSZYSTKIMI NUMERAMI
http://www.nodo50.org/muj...dondeacudir.htm
ZAWSZE MOŻECIE UZYC PROSTYCH I PEWNYCH sposobów typu proszek do prania czy sól, RZUCAJĄC MU W OCZY, nie jest zabronione nosić w kieszeni.
z gazem uważajcie bo w windzie bedziecie tak samo poszkodowane jak...ZBOCZENIEC!!!
nie bój się dzwonić...
GreGoriO, ja tez byłam w szoku , szczególnie że byłam z synem w wózku . aLe kopniak na szczęscie poskutkował . Pozatym umiem sie bronic , mąż mnie uczył pare chwytów znam . Jednak wiem że lepiej nie wdawac sie w większy kontakt z napastnikiem bo przy mojej posturze to wielkich szans bym nie miała , wole zaskoczyc i ucieczka . Tak zrobiałm w Pl . W windzie to rzeczywiscie to nie bardzo ten gaz by sie przydał ale tak sobie myśle czy sobie nie kupic na wszeslki wypadek .
Mnie jeszcze nigdy nikt nie napastowal... Moze jestem malo pociagajaca, jedyny przypadek trafil mi sie w Polsce w zatloczonym barze zostalam uszczypnieta w tylek przez bardzo pijanego faceta. Wymierzylam policzek i na tym sie skonczylo.
Ale szczerze mowiac poczulam sie okropnie tym szczypnieciem, moze dlatego, ze bylam w szostym tygodniu ciazy.
a ja sie tu czulam bezpieczniej niz w Polsce...jak widac zboczuchow nigdzie nie brakuje..kinia121, dobrze ze on niebyl jakis wybitnie agresywny...zeklabym ze jakis zdesperowany, skoro tak przy matce z wozkiem....tragedia...ale znowu w windzie gazem pryskac..tez moglo byc niebezpieczne dla ciebie i dziecka...
Mi nie przytrafiło się tutaj jeszcze coś tak przykrego jak kinii
Tutaj się czułam rzeczywiście bardzo bezpieczna.. - do czasu..
Ostatnio na pewnym osiedlu porwali i zamordowali pięcioletnią dziewczynkę, - koszmar.
Potem została wrzucona do rzeki.
Bezpiecznie jednak nigdzie nie jest.
Nie znasz dnia ani godziny..
Andzela, Boże takie tragedie przerażaja Mnie najbardziej , bo ja to jeszcze mam szanse ale co takie małe dziecko . Chyba żadnych , no może minimalne ale jedynie kiedy będzie rozważne o co raczej nieraz trudno w tym wieku a i to nie ustrzeże .
Tu przypomniała mi sie historia mojej ciotki która chyba w wieku 9 lat (jakos to było przed komunią ) została zaczepiona przez pewnego pana który twierdził że zna jej tate , jest jego dobrym kolegą i tata własnie wysłał go po nia bo czeka gdzies tam z rowerem(w prezencie) . Ciotka zgodziła się sie pójśc razem z nim . Facet wyprowadził ją gdzies nad rzekę oddaloną od miasteczka , a kiedy ona pytała jak dalego odpowiedał że już blisko . Kiedy znależli sie nad rzeką , ciotka dopiero zaczęła cos podejżewac że jest nie tak ale udawała że wszystko jest w porzadku . I zapytała czy może iśc sie wysikac w krzaki , i to był jej ratunek, bo jak tylko oddaliła sie na tyle żeby cichaczem uciec , mówia że biegła jak nigdy dotąd takiego miała stracha . Facet jak sie zorientował wyszedł na drogę zaczął machac , krzyczec żeby sie nie bała ale ciotka na szczęscie uciekła . W miasteczku pobiegła do domu , powiedziała o wszystkim tacie i ten poszedł szukac tego faceta ale już go nie było . Ale widac że nawet tak duze dzieci (9 lat) są łatwowierne.
Zastanawia Mnie jak to był przedtem , pamiętam że dzieci same bawiły sie na dworze , przynajmniej ja tak sie bawiałam i moi koledzy , kuzynki . Dorośli nas nie pilnowali . Czy wczesniej było Mniej takiech przypadków , mniej zboczuchów , morderców itp. ludzi ? Owszem rodzice mówili żeby nie rozmawiac z nieznajomymi , nie brac słodyczy , nie wierzyc , nie odchodzic ale puszczali Nas dzieci samych na dwór , a teraz to ja jako matka tak sobie myśle że ja Wiki to chyba nigdy samej nie puszcze nawet na plac zabaw , czy ja jestm przewrażliwiona , nadopiekuńcza, czy to nie jest chore ?
[ Dodano: Czw Kwi 17, 2008 9:53 am ]
czy ja jestm przewrażliwiona , nadopiekuńcza, czy to nie jest chore ?
ja mam to samo - w polsce jak moje dzieci spóżniły się za szkoły pare minut to już się ubierałam i leciałam pod szkołe, to nie jest chore poprostu tyle sie tego wszystkiego słyszy że boimy się o nasze dzieci
łaśnie na to musimy uczulać nasze dzieci - ograniczone zaufanie do obcyc wiesz ale niektóre dzieci to zrozumią , bo są rozważne . Inne jak moja córka sa roztrzepane i takie jeszcze dziecinne że mówią że rozumią ale i tak postępuja inaczej . Ale ja takie rzeczy Wiki tłumacze z uporem maniaka , może wkońcu ona to zrozumie albo ew. kiedys będzie miała wspomnienia z dzieciństwa że matka to była jakas przewrażliwiona , nadgorliwa i zwariowana , ale dla Mnie lepsze to niż płacz i ból gdyby ,... nawet nie myśle co by było ... .
o kurcze..wspoclzuej ci...
Jak mialam nie wiem...jakies 10 lat to w Toruniu na klatce schodowej zaczepil mnie zbok. znaczy ja poszlam wyrzucic smieci i jak wracalam to on stal na polpietrze i bawil sie..hmm
Wylecialam z klatki,zawolalam tate ,zlecial na dol ale juz go nie bylo...
nie zapomne tego ch....a
stal na polpietrze i bawil sie..hmm ...jak bylam studentka, to regularnie takie zboki grasowaly kolo akademikow, czekajac na wracajace wieczorem z zajec studentki...tyle, ze w wieku studenckim to czlowiek sie bardziej z tego nasmiewal niz bal...ale jako dziecko pamietam ze nawet odrazajacy byl dla mnie widok sikajacego faceta na ulicy
...jak bylam studentka, to regularnie takie zboki grasowaly kolo akademikow, czekajac na wracajace wieczorem z zajec studentki...
U mnie bylo tak samo i to nie tylko wieczorem. Kiedys w poludnie wyskoczyl mi taki zbok zabawajac sie ... jak przechodzlam przez skwerek. Chyba wtedy poblam swoj rekord predkosci w bieganiu.
Zastanawia Mnie jak to był przedtem , pamiętam że dzieci same bawiły sie na dworze , przynajmniej ja tak sie bawiałam i moi koledzy , kuzynki . Dorośli nas nie pilnowali .
Kinia i szanowne towarzystwo, zawsze byli i beda tyle, ze wczesniej o tym sie az tyle nie mowilo.
U mnie w parku byl tez taki co za drzewami sie chowal i sie bawil. O rany, ale bylo smiechu wsrod dzieciarni, ze on jakis chory jest. Bal sie i zawsze uciekal. Zabawa polegala by zajsc go od tylu i krzyknac. Dwa duze psy na smyczy tez pomagaly w przeganianiu
Raz w tranwaju ja z kolei nigdy nie zapomne takiej wielkosci!!!!
Zawsze bedziemy sie bac o swoje dzieci. Kinia Twoja ciotka uciekla, bo jej rodzice ja uczulali na dziwnych osobnikow.
Bo dzieci trzeba uczulac, ale nie mozna panikowac. Straszne historie sie zdarzaja. I beda sie zdarzac. Mozemy jedynie ufac swiom dzieciom, ze wiedza co robic i ze maja troche oleju w glowie i szybkie nogi lub donosny glos.
No i oczywiscie, ze trzeba pilnowac. Zycie jest krotkie, podle i straszne, ale to nie powod by z niego zrezygnowac na rzecz strachu.
Do mojej kolezanki na podworko tez przychodzil zboczuch i przy dzieciach bawil sie..... Wmomencie kiedy zobaczyl jakiegos doroslego ulatnial sie, a ze bylo to takie osiedle oddalone od miasta gdzie staly trzy bloki ludzie dosyc dobrze sie znali i wszystkie chlopy zmowili sie - wieczorem pochowali sie po bramach i czekali. gdy nasz pan w najlepsze sie bawil i pokazywal co nieco dzieciom - obkrazyli go,zalpali, sprali na kwasne jablko, rozebrali z ciuchow i puscili wolno wiecej ponoc tam sie nie zjawil
dobrze gnojowi takich nie zaluje
kropka010, ..zeby przegonic z danego miejsca to dobra metoda...ale pewnie przeniosl sie w inne miejsce...na chorobe/dewiacje/zboczenie niewiele moze pomoc...i to jest najsmutniejsze
tak Anvien masz swieta racje ale co innego my szaraki mozemy zrobic a ci co sa na gorze i duzo by mogli zrobic to robia a i owszem ale dopiero wtedy jak sie cos stanie
kropka010, masz racje....nawet rodziny czesto nie wiedza ze maja "zboczenca/osobe patologiczna" w rodzinie, wielu z nich potrafi sie dobrze maskowac, im tak naprawde najwieksza satysfakcje sprawie budzenie w innych leku/zaskoczenia w momencie obnazania i masturbacji..wielu z nich tak naprawde zdaje sobie sprawe z tego,ze to co robia jest "niemoralne" i sami popadaja w depresje...ale co z tego...
Przypomnialo mi sie,ze wtedy bylo duzo zbokow i w szkole nam mowili,ze jezli spotkamy jakiegos co sie bawi...to trzeba mu powiedziec "moj chlopak ma wiekszego i sie nie chwali".
I szczerze mowiac ,dopiero potem zrozumialam o co tu chodzilo...no bo mialam 10 lat...kiedys dziewczynki nie dojrzewaly tak szybko.