AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Wiecie co mieszkam tu 3 lata ale dalej zastanawiam się jak postępować żeby nie strzelić jakiejś gafy .
Czy moglibyście coś napisać o zwyczajach - jak sie zachowują Hiszpanie jeśli chodzi o różne okazje i sytuacje które co rusz nas spotykają , to narodziny dziecka , pogrzeb (śmierć ) , pobyt w szpitalu , różne uroczystości kościelne typu chrzest , małżeństwo , komunia itd.
Jakie prezenty , życzenia itd. itp.
Macie jakies doświadczenie w tej kwestii ?
Np. leżąc parokrotnie w szpitalu w PL byłam masowo odwiedzana przez rodzinę , znajomych , przyjaciół itd.
Jednego dnia miałam do zjedzenia 4 obiady bo oczywiście każy kto przyszedł to z obiadem , plus jakieś owoce , napoje ,słodycze dostawałam .
A W Es jak jest ?
kinia121, co do szpitala to niestety mam doswiadczenie, choc wolalabym go nie miec - moge napisac tylko o okreslonym regionie - szpital w Elche i alicante, panstwowy. jest tak ze istnieje jeden czlonek rodziny - prowadzacy, majacy prawo byc przy chorym cala dobe lub wskazac zmiennika i jednoczesnie sterujacy naplywem odwiedzajacych, tak zeby to nie bylo uciazliwe dla pacjenta obok - pokoje sa dwuosobowe przedzielone kotara plus ubikacja z umywalka i takimi bajerkami do mycia basenu i kaczek, wanna czy prysznic na zyczenie - jest na tym samym pietrze. lekarze zalecaja uzgodnienie co chory moze jesc - jako uzupelnienie kateringu - czasem u nas konczylo sie, ze chory zjadal porcje domowa, zdrowy szpitalna - tak dla urozmaicenia. salowe i pielegniarki za obsluge pieniedzy nie biora, mozna sie zrewanzowac jakims kwiatkiem lub czekoladkami, ale obowiazku generalnie nie ma, ja mialam hiszpanskim obyczajem koszyczek z czekoladkami na stoliku - przychodzila obsluga to czestowalam - nie protestowali, mam zreszta ten sam zwyczaj w domu - jak przywoza gaz to oprocz niewielkiego napiwku tez jest czekoladka - o tyle skuteczne, ze zwykle jak zamowie to mam na cczas, a na mojej wsi roznie bywalo.
co do wesel i nnych uroczystosci to jest najczesciej system listy prezentow ustalonej w konkretnym sklepie i po prostu albo sie wlaca czesc na jakis drozszy prezent, albo na jeden konkretny - proste i praktyczne. samo wesele to roznie ja bylam na dwoch - jedno to byla zabawa do prawie bialego rana, drugie - znacznie skromniejsze zakonczylo sie wyjazdem mlodych w podroz, dojedzeniem tortu i do domciu.
Ze szpitalem moim zdaniem tutaj jest paranoja. Do szwagierki, która spędziła dobę w szpitalu po nieskomplikowanym zabiegu musiałam jechać 100 km!!! Miała 20 osób z wizytą. Za to po porodzie było jeszcze gorzej, 2 doby w szpitalu i 60 gości. Mówiła, że ona tylko o śnie marzyła a tu ciągle jej przeszkadzali. Tutaj śpią przy chorych, siedzą całą noc. Paranoja jakaś, a personel szpitalny nie przegania.
Chrzest, ślub, pogrzeb to podobnie jak u nas. Ceremonia w kościele (większość stoi pod) a potem wyżerka w restauracji. Prezentami są najczęściej pieniądze, przelewane na konto. Sztampa, nuda. Zaliczyć i zapomnieć
skara, w Elche kiedys tez tak bylo - tlumy dzieciakow i doroslych petajacych sie po calym szpitalu (polowa lat 90) potem to troche rozgonili wprowadzajac tego nieszczesnego familiar responsable - co taki czlowiek przy tym obyczaju tlumnych odwiedzin szpitalnych przezywa to wole nie myslec - wladza wykonawcza w rodzinie to rzecz straszna, a to, ze pozwalaja komus z rodziny w kazdej chwili byc z chorym - ja uwazam, ze to nie jest najgorsze rozwiazanie, jak mimo wszystko porownam te szpitale z polskim kolchozem, gdzie nawet nie ma gdzie przysiasc w godzinach odwiedzin - bo cie z lozka PANI SALOWA zgoni to ja wole chorowac tutaj.dalej nie ciagne bo to temat rzeka.
ciekawym obyczajem sa slynne obiadki firmowe przed Bozym Narodzeniem - jedzenie i picie jest limitowane, jak masz ochote na cos wiecej to przy barze z wlasnej kieszeni, chyba, ze firma szarpnie sie na barra libre - czyli wolny dostep do napitkow. ja pamietam jak pierwszy raz firma zorganizowala takie przyjecie dla Polakow (Hiszpanow zreszta tez) przed przerwa swiateczna, nasi rodacy byli zaskoczeni stylem - bylo to cos w rodzaju rautu - sterty kanapeczek, koreczkow, salatek, oczywiscie bar do dyspozycji, muzyczke zapewnial niewielki band w stylu country, a oni mysleli, ze bedzie jak na wiejskim weselu - od rosolku przez schabowe do deseru - oj zebyscie te miny widzieli. choc generalnie takie imprezki to raczej styl obiadowy. no i ten zwyczaj zaimportowany z USA - bez przynajmniej trzech toastow i kilku przemowien osob mniej lub bardziej waznych sie nie obedzie.