ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Grzebiąc dzisiaj w internecie naszła mnie pewna dygresja na temat tolerancji, przede wszystkim w jej polskim wymiarze i właściwie na każdym z możliwych pól. Odmienność koloru skóry, pochodzenia, wyznania, orientacji seksualnej i tak dalej... W Polsce wszystkie te zagadnienia istnieją, nie sposób zaprzeczyć. Pytaniem jest jaka jest świadomość naturalnie polskiej większości w ideologii głoszącej, iż czarnoskóry nie jest w niczym gorszym obywatelem niż osoba identyfikowana jako biała, iż wyznawca judaizmu rozumiany jako żyd wcale nie jest stereotypowym milionerem, który chce cały polski majątek nieuczciwymi zagrywkami przejąć, iż homoseksualista nie jest przecież automatycznie pedofilem etc; etc? Wiele jest w Polsce osób, które w jakiś sposób wyróżniają się na tle rdzennej ludności stereotypowo polskiej, mamy z nimi kontakt dzięki telewizji, radio, internetowi czy pracom naukowym, przecież lista wyżej wymienionych składa się z setek naziwsk, często wyjątkowo znanych... Jednak możemy owe osoby spotkać też w naszym środowisku, choćby i mijające nas na ulicy... I jaki jest właśnie wasz stosunek do tych ludzi? Jak postrzegacie też opinię ogółu polskiego? Jakim ten ogół według was jest?



Pytaniem jest jaka jest świadomość naturalnie polskiej większości w ideologii głoszącej, iż czarnoskóry nie jest w niczym gorszym obywatelem niż osoba identyfikowana jako biała, iż wyznawca judaizmu rozumiany jako żyd wcale nie jest stereotypowym milionerem, który chce cały polski majątek nieuczciwymi zagrywkami przejąć, iż homoseksualista nie jest przecież automatycznie pedofilem etc; etc?
To nie jest żadna ideologia, tylko stereotypy. Osobiście prawie nie spotkałem się z takimi postawami, ale ludzi, którzy wierzą w stereotypy może być bardzo dużo. Kiedyś myślałem, że ludzie po sobie sprzątają (a już na pewno, kiedy mieszkają z obcymi ludźmi)... potem poszedłem na studia. Tak samo może być z wizerunkiem homo, czarnego, Żyda etc. Z czasem człowiek zaczyna się przekonywać, że część stereotypów znajduje statystycznie swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Trzeba też sobie odpowiedzieć na pytanie "czym dla mnie jest tolerancja". Dla mnie to nie tyle akceptowanie, lubienie, mówienie, że nie ma w czymś nic złego, że wszystko się nam podoba, och i ach, co po prostu żyj i daj żyć innym. Nie lubię gejów, nie podoba mi się to, co robią, uważam, że to jest chore i nienormalne, ale nic im nie robię.
Buaaachaa haaa ha… (czknięcie) .. i temat o tolerancji i stereotypach rozpoczął osobnik który w temacie „Moralność”( trudno to zapomnieć) zapluwał się za przeproszeniem o tym jakie to te baby są beznadziejne, niewykształcone, mało robotne (a prym wiodą w tym oczywiście polki) i miotał stereotypami ich dotyczącymi jak z karabinu wykazując wyjątkowy brak tolerancji i zrozumienia dla zmieniającej się (na lepsze) roli niewiasty w społeczeństwie a teraz jakby nigdy nic zakłada taki temat ….och ach. ..kolorowi żydzi homoseksualiści .. ..Tolerancja …pewnie tylko mnie to bawi (jak zwykle)

Uciekam zanim na mnie ktoś naskoczy albo ukamienuje
(Rzuca kamieniem za Mumin)



Buaaachaa haaa ha… (czknięcie) .. i temat o tolerancji i stereotypach rozpoczął osobnik który w temacie „Moralność”( trudno to zapomnieć) zapluwał się za przeproszeniem o tym jakie to te baby są beznadziejne, niewykształcone, mało robotne (a prym wiodą w tym oczywiście polki) i miotał stereotypami ich dotyczącymi jak z karabinu wykazując wyjątkowy brak tolerancji i zrozumienia dla zmieniającej się (na lepsze) roli niewiasty w społeczeństwie a teraz jakby nigdy nic zakłada taki temat Widzę, że niewiele z tamtej dyskusji wyniosłać. Zwróciłem uwagę, że rola kobiety oraz jej kierunki bytności w społeczeństwie znacznie się zmieniły, w związku z czym nastąpiło wyjątkowe odejście od przyjętych przed wiekami struktur. Jeżeli dla ciebie jest to szastanie stereotypami, to mi przykro. Poprzednia debata rozbijała się nawołanie do równych praw, podczas kiedy często mamy do czynienia z sytuacją odwrotną w stosunku do tej opisywanej przez podręczniki historyczne. Zauważyłem także, iż zachodzące zmiany to kwestia wielu lat, a światem rządzą pewne wypracowane elementy kultury, o czym poniżej.
Ech…chyba nie bardzo pamiętasz co wtedy poza tym tam napisałeś ,jak to mówią -pamięć masz dobrą tylko ,że krótką.

faktycznie kontynuowanie tego niema sensu i miejmy nadzieje że z tej dyskusji „wyniosę” więcej zbawiennej prawdy o świecie i naturze ludzkiej .

Co do tolerancji do ludzi innego pochodzenia w naszym pięknym nadwiślańskim kraju to powiem szczerze ze mimo tego co się zwykło się pisać w tej materii o polakach(niepozytywnego) odbiega od moich osobistych obserwacji i doświadczeń. Zacznę od tego ze wiele razy zmieniałam szkoły i często się przeprowadzałam, prawie w każdej placówce edukacyjnej do której trafiałam było kilka egzemplarzy dzieciaków o bardzo egzotycznej urodzie i jeszcze bardziej egzotycznych imionach typu; Fatima, Tigran, Nikita, Sonia itp. Nikogo ich odmienności nie ekscytowała ani w pozytywny ani w negatywny sposób. Nawet kiedy przez krótki czas musiałam chodzić do typowo „wiejskiej” szkoły do której uczęszczała także Koreańska uczennica (z wymiany) i nie wzbudzała zadanej sensacji i uczestniczyła w życiu towarzyskim tak samo jak wszyscy. Zresztą szukanie tak zwanych „czystych” polaków może okazać się dość trudne. Nawet jak patrzę na własną rodzinne ( tą bliższą i tą całkiem daleką) to wiedze ze to prawdziwy tygiel złożony z potomków holendrów sprowadzonych w XVII wieku do osuszania nadwiślańskich terenów potem wpływy niemieckie i potomkowie Turków wziętych w jasyr przez Sobieskiego a po kądzieli to już zupełnie ręce mi opadają jak próbuje czegokolwiek się dowiedzieć ,mało tej słowiańskości oj mało , jakiegoś antysemityzmu tez o dziwo na własne oczy nie uświadczyłam mimo ze znam ludzi żydowskiego pochodzenia i jako dziecko spędziłam w ich towarzystwie nieco czasu .

Jeśli zaś chodzi o homoseksualistów to tu już niestety sprawy nie wyglądają tak różowo i od razu widać ze to właśnie budzi w ludziach jakieś niezdrowe emocje. Według mnie to ze dwoje ludzi może się kochać i pożądać i nie da się tego wytłumaczyć ich pędem do prokreacji jest bardzo… romantyczne

Co do tolerancji do ludzi innego pochodzenia w naszym pięknym nadwiślańskim kraju to powiem szczerze ze mimo tego co się zwykło się pisać w tej materii o polakach(niepozytywnego) odbiega od moich osobistych obserwacji i doświadczeń. Fakt, aż tak tragicznie jak nakreślają to pewne źródła medialne nie jest, aczkolwiek problem w jakimś stopniu obejmuje niewielką część społeczeństwa. Z agresją słowną spotykałem się osobiście nie raz i nie dwa, jednak nie były to akty nagminne, a co ważne, nie miałem kontaktu z agresją fizyczną, więc jak powiedziałem, problem jest nieco wyolbrzymiany, mimo iż często spotykane bazgroły, gdyż inaczej tego nazwać się nie da, mnie osobiście obrażają. Mam tu na myśli tego rodzaju działalność "artystyczną"... O napaściach, szarpaninach i tym podobnych słyszałem przeważnie ze wspmnianych sił przekazu, aczkolwiek pamiętam, iż jakiś czas temu mój kumpel w wojewódzkim mieście, Opolu, został przez nastolatka z tego samego liceum zaatakowany ostrym narzędziem tylko dlatego, iż jest kolor jego skóry odbiega od większości... Jednak to tylko pojedyncze incydenty, póki co żadna tragedia się nie zdarzyła, więc można być w miarę spokojnym.
Mój brat był na uroczystościach związanych z pamięcią o holokauście - międzynarodowe, żydowskie spotkanie. Był tam w roli tłumacza. Wątpię by ktoś słyszał o tym, co się tam stało. Otóż... w jakiś czas po rozpoczęciu tej dość poważnej uroczystości do sali bankietowej wpadła banda ludzi podających się za anarchistów, wyglądająca raczej jak brudni dresiarze z transparentami w których wspaniałomyślnie oświadczali swoje poparcie dla żydów ginących w Izraelu. Nikt nic powiedział, jeden z żydowskich gości nagle podszedł i uderzył z całej pary pierwszego lepszego anarchistę w pysk.

Pomijając już nieodłączne dla naszego kraju incydenty (jednemu z rosyjskich skrzypków z uznanej na całym świecie orkiestry ukradziono buty itp.) naprawdę czuję się zażenowany poziomem naszych rodaków. I tak, nawet jako Polak bym tym ludziom chętnie wpierdolił.

Co do tolerancji, obraz Polski jednak często jest przejaskrawiony. W malutkim Ożarowie mamy bułgarów, którzy żyją i funkcjonują bez najmniejszych problemów. Ich dzieci bardzo szybko uczą się polskiego, nikt nie wytyka ich palcem - jak to "w Polsce być powinno". Jest też bardzo szanowany hinduski lekarz. I czarny dzieciak Pascal. Moja matka jako dyrektorka szkoły i osoba uczestnicząca w większych wydarzeniach w wiosce może potwierdzić, że absolutnie nie ma mowy o najmniejszych przejawach nietolerancji.
Pierwsza zasada dotycząca tolerancji jest taka, że każdy ma się za tolerancyjnego.
Nawet osobnicy startujący z tekstem typu- "Ja to tolerancyjny jestem, ale niech te obrzydliwe pedały z dala się ode mnie trzymają bo.."
Polacy jako naród może i tolerancyjni nie są, ale wkurza mnie przyprawianie nam gęby naczelnych antysemitów Europy. Tak zwane incydenty zdarzają się wszędzie.
Nawiasem mówiąc zapoznałam się ze słynnym tematem o moralności i wiesz co Dzwonsonie? Muminek ma rację

Polacy jako naród może i tolerancyjni nie są, ale wkurza mnie przyprawianie nam gęby naczelnych antysemitów Europy. Tak zwane incydenty zdarzają się wszędzie. Owszem, incydenty się zdarzają, jednak są to głównie rozruchy zorganizowane przez muzułmańskich ekstremistów w związku z izraelskimi ofensymi przeciwko krajom arabskim... Nigdzie natomiast nie spotkałem się z antysemickimi myślami przekazywanymi swobodnie na antenie ogólnokrajowej stacji radiowej (choć tutaj ze względu na język i brak tłumacza czy też osoby, która by mogła mnie oświecić jestem momentami nieco ograniczony) czy z "wieszanymi" Gwiazdami Dawida tudzież propagowanymi Swastykami... Nigdzie też nikt mi nie powiedział: "W*********j do Izraela!" A w Polsce owszem. Rzeczpospolita jest krajem wysoce antysemickim, jednak obraz ten ulega zmianie, choćby i dzięki takim ludziom jak Lech Kaczyński (działania w tym kierunku są chyba jedynymi ruchami prezydenta jakie wspieram )... Są organizowane rozmaite eventy oraz akcje uświadamiające i zapoznające z kulturą żydowską, temat polskiej społeczności mojżeszowej często trafia do mediów, postacie głównych rabinów w kraju są częściej rozpoznawane, zwykle pojawiają się wzmianki o świętach judaistycznych, istnieją organizacje dbające o obiekty kultury żydowskiej takie jak dawne synagogi czy cmentarze... Na poziomie oficjalnym Polska jest krajem wielce propagującym żydów, nie zaprzeczę. Jednak na poziomie życia codziennego sytuacja jest tragiczna.

Polacy jako naród może i tolerancyjni nie są, ale wkurza mnie przyprawianie nam gęby naczelnych antysemitów Europy. Tak zwane incydenty zdarzają się wszędzie. Albo jak się słyszy bzdurne teksty typu „Polskie obozy zagłady dla Żydów”!!!! Nikt nie pamięta ze Polacy często z narażeniem życia swojego i swoich bliskich ukrywali Żydów podczas wojny, ale o tym się już tak chętnie nie mówi .


Albo jak się słyszy bzdurne teksty typu „Polskie obozy zagłady dla Żydów”!!!! Nikt nie pamięta ze Polacy często z narażeniem życia swojego i swoich bliskich ukrywali Żydów podczas wojny, ale o tym się już tak chętnie nie mówi .
No cóż. Zawsze trafi się jakiś ch**, który za kilka browarów wyda Żyda, podłoży koledze nogę w pracy etc.

Z twojego punktu widzenia. A własna opinia jest jak rzyć. Każdy ma swoją.
Jak nas gnębić to żle, jak my gnębić to tylko wyrażamy własne zdanie...hmmm?


Albo jak się słyszy bzdurne teksty typu „Polskie obozy zagłady dla Żydów”!!!! Nikt nie pamięta ze Polacy często z narażeniem życia swojego i swoich bliskich ukrywali Żydów podczas wojny, ale o tym się już tak chętnie nie mówi . Saiya, nie wiem czyj to cytat, aczkolwiek znalazł się w twoim poście, stąd to oznaczenie... W każdym razie, nie neguję poświęcenia polskich obywateli w celu ratowania żydowskich rodzin, często będących zaprzyjaźnionymi czy sąsiedzkimi, w trakcie Holokaustu, przecież większość odznaczonych orderem "Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata" to Polacy... Dzięki takim właśnie ludziom dzisiaj mamy okazję cieszyć się pracą takich osób jak Szewach Weiss na przykład.

Dzięki takim właśnie ludziom dzisiaj mamy okazję cieszyć się pracą takich osób jak Szewach Weiss na przykład.

I Gross.

Albo jak się słyszy bzdurne teksty typu „Polskie obozy zagłady dla Żydów”!!!! Nikt nie pamięta ze Polacy często z narażeniem życia swojego i swoich bliskich ukrywali Żydów podczas wojny, ale o tym się już tak chętnie nie mówi .
I w dodatku mało kto o tym wie!
Tacy Niemcy w swoich podręcznikach historii już dziś skupiają się na cierpieniach ich wygnanych, niedługo wyjdzie na to, że to my zaczęliśmy wojnę.


ale nie wiem co komu geje przeszkadzają- niech sobie chodzą za rączkę- ich sprawa.
Jako kobieta nigdy tego nie zrozumiesz. Podobno była taka jedna, która modliła się do Boga, że chce być mądra, inteligentna i w ogóle - Bóg zamienił ją w mężczyznę.
Geje są po prostu obrzydliwi. Nie wygląda to fajnie, ale poza tym nie jest szkodliwe (chyba), więc niech sobie żyją.

Jako kobieta nigdy tego nie zrozumiesz. Ja za to sądzę ,że z niezrozumieniem to możesz się spotkacie ze strony nie tylko kobiet ale i heteroseksualnych mężczyzn którzy po prostu są cywilizowanymi i dojrzałymi osobnikami czyli …..nie zlęknionymi homofonami
No więc w ramach tolerancji zabrońmy używać w miejscach publicznych słów mama i tata, bo obrażają homo. Przymykajmy oczy na przestępstwa popełnione przez homo, oni i tak nie mają łatwo? Głupia ironia? Broń boże. Fakty. Może geje i lesby nie miały tylu przeciwników, gdyby nie to, że jako mniejszość chcą terroryzować większość.

Dzwonsson, Polacy nie raz i nie dwa byli obrażani przez państwo Izrael. Państwo to, kiedy ktoś się o nim źle wyrazi, od razu szasta słowami typu antysemityzm czy rasizm. Dla swoich obywateli domaga się specjalnych praw. Jest też sprawa tzw. "żydokomuny". Oczywiście jest to już skrajność, ale zupełnie z nieba się nie wzięło, "trochę" żydów we władzach komunistycznych siedziało. To wszystko sprawia, że naród ten nie jest zbyt lubiany w Polsce, ale też, o czym zapominają praktycznie wszyscy polscy filosemici - na całym świecie.

Ogólnie rzygać mi się chce jak patrzę na to co się obecnie wyprawia - zamiast dążyć do równowagi, dąży się do skrajności, jak z tym zakazem używania słów matka i ojciec w szpitalach. Żeby pokazać jak kochają żydów, polskie władze zakładają te ich myce, mimo, że z ich wiarą nie mają nic wspólnego. Część ludzi wręcz wydałaby izraelitom swoich rodaków, jeśli ci mówiliby nie izraelomyślnie. Jak już pisałem wyżej - rzygać mi się chce na to.

Dzwonsson, Polacy nie raz i nie dwa byli obrażani przez państwo Izrael. Prosiłbym o konkretne przykłady.

Podobno była taka jedna, która modliła się do Boga, że chce być mądra, inteligentna i w ogóle - Bóg zamienił ją w mężczyznę.
Ekhem, hm, hm,eee-chyba coś mi w gardle utkwiło.


Ogólnie, wybacz Dzwonssonie- Żydzi to bardzo czepliwy naród ( całkiem jak Polacy)- wciąż mają do wszystkich o coś pretensję, a potem się dziwią, że nikt ich nie lubi. Są Żydzi i Żydzi, nie przeczę, iż istnieje prawicowa grupa silnie zakorzeniona w stereotypach i nienawiści historycznej. Osobiście do nikogo nie mam żadnych pretensji, przykładowo na forum byłem jednym z najbardziej aktywnych użytkowników apelujących tutaj o pojednanie i przyjaźń z narodem niemieckim... Taką samą postawę utrzymuję w stosunku do wszystkich innych narodów, które przyczyniły się do pogromów i aktów barbarzyństwa. Historia jest jedynie historią, świadczy ona o sukcesach i porażkach ludzkości w poprzednich latach. My tylko dopisujemy mimowolnie własne rozdziały, które mogą okazać się korzystniejsze z punktu widzenia przyszłych pokoleń. Nie mam zamiaru w żaden sposób odbierać komukolwiek prawa do krytyki syjonizmu i judaizmu w dowolnych postaciach, cieszmy się wszyscy możliwością wolności słowa. Zgadzam się też z tym co napisałaś, powinniśmy zadbać o równe prawa miast przechodzić ze skrajności w skrajność.
Ciekawi mnie co w takim razie lud homofobiczny i mizoginistyczny myśli, tak dla odmiany nie o homo (ile można to wałkować) tylko o biseksach .….o tych strasznych nie do końca zdecydowanych i zadeklarowanych ?

Prosiłbym o konkretne przykłady.
Bardzo popularny (z tego co mówili u nas w mediach) komiks w Izraelu, w którym Polacy są gorzej przedstawieni niż Niemcy, wręcz naziści ratują ich przed nami. W Polsce komiks obrażający tak dotkliwie żydów nie mógłby się ukazać. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że żydzi polskiego pochodzenia protestowali przeciwko temu komiksowi. Państwo to też jego obywatele, więc dlatego napisałem, że to Izrael w tym przypadku obraził Polskę. W tej chwili nie pamiętam wcześniejszych przypadków, ale wiem, że były. Po prostu dawno się tym nie interesowałem.


Ciekawi mnie co w takim razie lud homofobiczny i mizoginistyczny myśli, tak dla odmiany nie o homo (ile można to wałkować) tylko o biseksach .….o tych strasznych nie do końca zdecydowanych i zadeklarowanych ?

Geje z przykrywką.

Bardzo popularny (z tego co mówili u nas w mediach) komiks w Izraelu, w którym Polacy są gorzej przedstawieni niż Niemcy, wręcz naziści ratują ich przed nami. W Polsce komiks obrażający tak dotkliwie żydów nie mógłby się ukazać. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że żydzi polskiego pochodzenia protestowali przeciwko temu komiksowi. Państwo to też jego obywatele, więc dlatego napisałem, że to Izrael w tym przypadku obraził Polskę. W tej chwili nie pamiętam wcześniejszych przypadków, ale wiem, że były. Po prostu dawno się tym nie interesowałem. Odpowiedzią niech będzie ten artykuł z Gazety Wyborczej. Kwestia niechęci izraelsko-polskiej jest tam dosyć głęboko rozpatrzona.

Skoro jest kilku znanych homoseksualistów będących postaciami medialnymi vide lubiany przez wiele osób Tomasz Raczek, nie widzę powodu by szarzy ludzie musieli się ukrywać ze swoimi skłonnościami.
A jednak się ukrywają, żeby im ktoś łomotu nie spuścił. Tych paru publicznych homo to takie pokazanie-"Patrzcie jacy jesteśmy tolerancyjni - nawet pokazujemy ich w telewizji"


Odpowiedzią niech będzie ten artykuł z Gazety Wyborczej. Kwestia niechęci izraelsko-polskiej jest tam dosyć głęboko rozpatrzona.
Przede wszystkim jest to wywiad gówna wyborczego, gazety która jest bardziej europejska niż Polska, przez co dla mnie zupełnie niewiarygodna w takich sprawach. Ale same wypowiedzi rozmówcy dość ciekawe, chociaż gdyby wywiad prowadził ktoś normalny to wywiad mógłby być mniej cukierkowy. No ale gw to gw.


Nie ma czegoś takiego jak dwie narodowości. Albo jest się Żydem albo Polakiem. Nie chcę cię kolego w żaden sposób obrazić, aczkolwiek taka opinia wynika przede wszystkim z niewiedzy. W umysłach wielu ludzi wciąż pokutuje obraz żyda ortodoksyjnego, w tym kontekście żyjącego w odosobnieniu od naturalnej społeczności, wśród której diaspora się znajduje... Jednak dzisiaj większość europejskich środowisk żydowskich stanowi reforma, żydzi, którzy od dwustu przynajmniej lat żyją wmieszani w kulturę państwa, w którym żyją oni oraz z dawien dawna ich przodkowie. Według tej właśnie większości pojęcie narodu żydowskiego straciło na znaczeniu, przestało wręcz istnieć. Do czynienia mamy albo z Izraelczykami, albo z Polakami, Niemcami, Francuzami i tak dalej, i tak dalej. W tej materii pojęcie "żyd" jest jedynie określeniem równym z wyrażeniami takimi jak "chrześcijanin" czy "muzułmanin", czyli stanowi ono wykładnie przynależności jedynie wyznaniowej... Tutaj pojawia się też zagadnienie konwertytów, czyli osób naturalnie innej wiary niż mojżeszowa, które to zdecydowały się przystąpić do długotrwałego procesu i po jego zakończeniu zostały zaliczone w poczet wyznawców judaizmu... Czy takie osoby tracą prawo do bycia Polakami? Powtarzam, urodziłem się w Polsce, moje imię i naziwsko wskazują jasno, iż z tego właśnie kraju pochodzę, w tym też kraju się wychowałem i uczęszczałem do szkoły, polski jest moim językiem ojczystym, podczas gdy moja znajomość hebrajskiego ogranicza się do zwrotów religijnych, mam także polski paszport... I według ciebie nie jestem Polakiem, gdyż zamiast do kościoła uczęszczam do synagogi, a wolne miast w niedzielę mam na przełomie piątku i soboty?
Również nie rozumiem podejścia Stridera pod względem:


większość mężczyzn nie ma nic przeciwko lesbijkom, a wyklinają na gejów. Dziwne, głupie i nielogiczne.

Właśnie, że logiczne. Chodzi o to, że większość mężczyzn (W tym ja) uważa, że geje są obrzydliwi bo trudno jest sobie wyobrazić dwóch facetów w łóżku (Sic!). Natomiast jeśli chodzi o lesbijki to nie mamy nic przeciwko bo to są kobiety a normalny facet nie ma nic przeciwko kobietom

Właśnie, że logiczne. Chodzi o to, że większość mężczyzn (W tym ja) uważa, że geje są obrzydliwi bo trudno jest sobie wyobrazić dwóch facetów w łóżku (Sic!). Natomiast jeśli chodzi o lesbijki to nie mamy nic przeciwko bo to są kobiety a normalny facet nie ma nic przeciwko kobietom

A poza tym, że wygląda to nieciekawie to co? Nic. Po co się zachowywać jakby co najmniej było się zmuszonym żeby ich oglądać. A dwie lesbijki to już dwie kobiety dla Ciebie mniej na tym świecie Poza tym, homoseksualizm to homoseksualizm, nieważne czy w wykonaniu kobiet, czy mężczyzn. Nie przeczę, że wolałbym się znaleźć w towarzystwie lesbijek, ale na chłopski rozum, one są groźniejsze dla męskiego gatunku

Właśnie, że logiczne. Chodzi o to, że większość mężczyzn (W tym ja) uważa, że geje są obrzydliwi bo trudno jest sobie wyobrazić dwóch facetów w łóżku (Sic!). Natomiast jeśli chodzi o lesbijki to nie mamy nic przeciwko bo to są kobiety a normalny facet nie ma nic przeciwko kobietom Z tego by wynikało że moralne jest tylko to co sprawia frajdę „panom świata” czyli facetom hetero.
Mówi się, że gdy u mężczyzn homoseksualizm to orientacja u kobiet to tylko preferencje.
Chodziło mi tylko o to, że sex lesbijek wygląda ciekawiej Nie popieram tego ale jeśli miałbym wybierać to wolę lesbijki od gejów.

Gdzieś już były jakieś objawy braku tolerancji, w Angli? Nie pamiętam, chyba gdzieś na wyspach. Według mnie to bardzo podobny przypadek. Mój post to także będzie przykład dla Stridera, twierdzącego iż nietolerancja w stosunku do Polaków ma znacznie łagodnieszy wymiar, niż adekwatne nastawienie do środowisk żydowskich... W ostatnich latach ilość morderstw na obywatelach polskich w UE osiągnęła najwyższy wynik w historii (nie licząc działań zbrojnych). Polacy tracili życie wielokrotnie w Wielkiej Brytanii, a ponadto w Belgii, Holandii oraz Irlandii... O zamordowanych zaś osobach wyznania mojżeszowego słyszymy jedynie w krajach muzułmańskich oraz na terytorium rosyjskim. Nie mam zamiaru udowadniać niczego specjalnego, aczkolwiek dzisiaj są w Europie grupy o nastrojach silnie antypolskich, co z mojego punktu widzenia jest faktem wyjątkowo bolesnym, gdyż sam Polakiem jestem.

Mówi się, że gdy u mężczyzn homoseksualizm to orientacja u kobiet to tylko preferencje.
Kto wie? Może to wszystko tylko kwestia preferencji - w końcu bywały cvwilizacje w których seks mężczyzn z kobietami uważany był za obrzydliwy.

Dzwonsson, a więc powiedz mi: Żyd to narodowość czy wiara?
Vinci, zgadza się, nie zrozumiałeś mnie;) Chodzi mi to, pokażę na Twoim przypadku, że nie można jednocześnie mówić o sobie, że jest się Polakiem, Ukraińcem i Rosjaninem. Tylko i wyłącznie o to. Jeśli Żyd to narodowość, to uważam, że nie można być i Żydem i Polakiem.


Dzwonsson, a więc powiedz mi: Żyd to narodowość czy wiara? Wiesz, to kwestia stosunkowo skomplikowana i ma ścisły związek w przekonaniami w kwestii wyznania. Ale postaram się jakoś tę sprawę w miarę jasno wytłuszczyć. Żydzi są różni, Halacha, czyli wspomniane już przeze mnie prawo żydowskie jasno definiuje wyznawcę judaizmu jako osobę przynależną do narodu żydowskiego, nawet w przypadku, gdy ową osobą jest konwertyta... Według ortodoksyjnych poglądów sprawa właśnie tak wygląda i nie podlega to żadnej dyskusji. Jednak na przełomie wieków ukształtowały się także inne ruchy wyznaniowe, główne z nich to konserwatyzm i reforma. Judaizm konserwatywny zakłada, iż Halacha podlega zmianom związnym z rozwojem jako prawo jedynie tradycyjne, więc często ludzie związani z tym wyznaniem twierdzą, iż naród mojżeszowy przez okres wieloletniej diaspory przestał istnieć, w związku z czym deklarowana narodowość, przynależność narodowa przez tych właśnie ludzi jest podyktowana miejscem pochodzenia elementu diaspory. Z kolei judaizm reformowany to właściwie droga wyboru, gminy wyznaniowej bądź nawet i pojedynczej jednostki, w stosunku do prawa tradycyjnego... Ten odłam religijny zakłada otworzenie się na świat na wszystkich płaszczyznach, w związku z tym właściwie wszyscy żydzi reformowani deklarują się jako osoby przynależacę do danego narodu, pośród którego żyją, aczkolwiek wyznania mojżeszowego... Często jest też tak, iż żydzi tracą nawet poczucie przynależności religijnej, dobrym przykładem w tym aspekcie może być Ludwik Dorn, Bronisław Geremek czy Adam Michnik. Wiem, wszystko wygląda na zagmatwane, jednak stare żydowskie przysłowie mówi przecież: "Gdzie żydów dwóch, tam opinie trzy".

No ty się naprawdę Robaczku napraszasz, a ja chciałam być miła. Ale tak, to pojadę po całości
W psychologii od czasów Junga istnieje pojęcie "Cienia". Ogólnie chodzi o to, że swoje nieakceptowane cechy, to czego się wstydzimy ( mroczne żądze )wypieramy do podświadomości i przenosimy niejako na inne osoby.
Stąd jeśli nas ktoś wkurza to znaczy, że ma cechy których u siebie nie akceptujemy.
Taki gej niemęski jest wrogiem dla tego kto sam niekoniecznie czuje się pewnie w roli mężczyzny. No i jeszcze może ...a dobra jeszcze Ci trochę odpuszczę.

A czy wie pani, że Jung jest już od dawna nieaktualny, a od zawsze był nienaukowy?
Nie wydaje się pani dziwne, że w przypadku nieudanej terapii Jung mówi o "oporze" pacjenta, który nie chce zaakceptować Cienia? To tak, jakbym Ci mówił, że jesteś głupia, a jakbyś nie chciała tego zaakceptować, to nazywałbym to "oporem" przed integracją Cienia. Ciekawe jest też to, że pacjenci freudowscy mają sny freudowskie, a pacjenci jungowscy mają sny jungowskie. Wszystko u Freuda sprowadza się do kompleksów na tle seksualnym, a u Junga do poszukiwania Jaźni (ktoś w ogóle jest w stanie udowodnić istnienie Jaźni?). Kiedy dziecko maluje kółka na kartce, to to niby ma być dowodem na istnienie Jaźni, która jest "dookrągleniem" osobowości. Ego ma być soczewką, która jest potrzebna do percypowania świata, rozwijania się, a wg Junga dzieci nie rodzą się z ego - w jaki więc sposób się rozwijają? Jung stawia na przeciwnych biegunach percepcję i intuicję, kiedy jedno z drugim jest ściśle powiązane (ile razy jakiś szczegół cudzego zachowania, słowo czy coś, powoduje powstanie jakiegoś podejrzenia wobec tej osoby?). Psychologia obecnie nie jest nauką. Może neuropsychologia coś zmieni.

A czy wie pani, że Jung jest już od dawna nieaktualny, a od zawsze był nienaukowy?
Nie twierdziłam, Panie Szanowny , że jest inaczej. Użyłam zwrotu-od czasów Junga (w domyśle do dziś). Bo też żaden współczesny psycholog nie zaprzecza istnieniu podświadomości- owej strasznej piwnicy ( krypty raczej) pełnej potworów.
Nie martwcie się też Panie Hrabio moją amatorską psychoanalizą. Wszystko wskazuje na to, że zdrów jesteście (gdybyście się domagali zamykania, kastrowania itp. dla wstrętnych pedałów można by się zastanawiać). A tak to tylko p...cie byle p...ć.
Problem w tym, że o ile kobietą się jest i już, o tyle nie wiedzieć czemu męskość trzeba ciągle udowadniać na przykład podkreślając swoją odrazę dla homosiów (albo charchając na chodnik ).
Tak czy owak- żyj i daj żyć innym

Problem w tym, że o ile kobietą się jest i już, o tyle nie wiedzieć czemu męskość trzeba ciągle udowadniać na przykład podkreślając swoją odrazę dla homosiów (albo charchając na chodnik ).

Pozwolę sobie się wtrącić. Mężczyzną też jest się i już, ale bycie męskim to już inna sprawa. Kobieta też wcale nie musi być kobieca. Niektórzy mężczyźni charają na chodnik, inni bekają, część potrzebuje samochodu żeby poczuć się męsko, fakt, ale ciągle mam wrażenie, że generalizujesz i śmierdzi mi to lekkim feminizmem. Poza tym, kobiety też podkreślają/uwydatniają swoją kobiecość chociażby przez makijaż, ubrania itp.

Nie twierdziłam, Panie Szanowny , że jest inaczej. Użyłam zwrotu-od czasów Junga (w domyśle do dziś). Bo też żaden współczesny psycholog nie zaprzecza istnieniu podświadomości- owej strasznej piwnicy ( krypty raczej) pełnej potworów.
Zdziwiłabyś się.


ale ciągle mam wrażenie, że generalizujesz i śmierdzi mi to lekkim feminizmem.
Cóż mogę powiedzieć psze Pana, Panie Moderatorze- to Saiya zaczął.
I tu najlepiej widać, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia- jak Saiya-jin opowiada o babach z ping-pongiem zamiast mózgu to jakoś Cię to nie razi.
Za to gdy ja mówię o pluciu ( a ten uroczy zwyczaj dotyczy lekko licząc 1/3 męskiej populacji Polski )to jejku, jejku straszny feminizm.

Ale ja się nie "spinam", żeby się luzować. Nie wszystko mówię na poważnie (małe stopy). Chill out, czy jakoś tak.

ak Saiya-jin opowiada o babach z ping-pongiem zamiast mózgu to jakoś Cię to nie razi.
O nich mówił on, a nie ja.

Toteż chodziło mi tylko o, że niektórzy muszą tę męskość dowartościowywać poniżając innych. Faktycznie coś w tym rzeczywiście jest. W pewnych środowiskach wciąż pokutuje obraz mężczyzny spełnionego, dobrze zbudowanego fizycznie, gardzącego słabszymi osobnikami, udowodniającego otoczeniu, iż władzę i szacunek zdobyć można jedynie siłą i pogardą, choćby dla prawa, świeckiego czy moralnego (vide plucie w miejscu publicznym). Oczywiście, nie dotyczy wszystkich z nas, jednak nie można udawać, iż właśnie tacy mężcznyźni także gdzieś tam istnieją.
Problem w tym, że o ile kobietą się jest i już, o tyle nie wiedzieć czemu męskość trzeba ciągle udowadniać na przykład podkreślając swoją odrazę dla homosiów. Tu się nie zgodzę. Kobiety znacznie częściej starają się podkreślić swoją kobiecość, przywiązując wagę do własnego wyglądu zewnętrznego w takich kwestiach jak ubiór, makijaż, uczesanie i tak dalej. Większości zaś mężczyzn obojętne jest czy są postrzegani jako osobnik do szpiku męski. Dzisiaj także pojęcie męskości uległo zmianie, podczas gdy model kobiecości wciąż jest mniej więcej ten sam. Oczywiście nie ma w tym nic co mogłoby sprowadzić rolę kobiety do pewnej niszy, kobiecość jest wysoko cenioną wartością, która w pełnej formie występuje niestety coraz rzadziej. Twój zaś opis męskości rzeczywiście nieco trąci feminizmem, aczkolwiek nie mam zamiaru wielce się z tobą sprzeczać. Według twojego mniemania byłbym egzemplarzem po prostu pozbawionym przymiotów męskich, gdyż ani nie pluję ostentacyjnie na chodnik, ani nie odrażają mnie homoseksualiści płci męskiej.

Faktycznie coś w tym rzeczywiście jest. W pewnych środowiskach wciąż pokutuje obraz mężczyzny spełnionego, dobrze zbudowanego fizycznie, gardzącego słabszymi osobnikami, udowodniającego otoczeniu, iż władzę i szacunek zdobyć można jedynie siłą i pogardą, choćby dla prawa, świeckiego czy moralnego (vide plucie w miejscu publicznym). Oczywiście, nie dotyczy wszystkich z nas, jednak nie można udawać, iż właśnie tacy mężcznyźni także gdzieś tam istnieją
No wreszcie jakiś głos rozsądku.


Qurcze, wygląda na to, że porozumienie pomiędzy płciami jest niemożliwe. Bądźmy szczerzy i poważni, na wielu płaszczyznach kompromis jest celem właściwie niemożliwym do osiągnięcia.
Wiesz co Dzwonssonie, zachowałeś się po prostu niegrzecznie.
Przyjęło się, że pierwszeństwo kupowania ma ten, który jest przy automacie pierwszy.
Wystarczyło spytać z uśmiechem:"Można?"- i już byłoby miło.
No i to Twoje tłumaczenie-


I tu najlepiej widać, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia- jak Saiya-jin opowiada o babach z ping-pongiem zamiast mózgu to jakoś Cię to nie razi.
Za to gdy ja mówię o pluciu ( a ten uroczy zwyczaj dotyczy lekko licząc 1/3 męskiej populacji Polski )to jejku, jejku straszny feminizm.


Chyba za szybko osądzasz i wyciągasz wnioski. Jego jeden post, który uznałem za obraźliwy - poleciał, a i napisałem pewne PW, tam gdzie trzeba, więc to wyżej to bzdura i wcale nic tu najlepiej nie widać. Są rzeczy, które załatwiam jako moderator prywatnie. Z Twoim postem się po prostu nie zgadzałem, głównie dlatego, że nie używałaś słów typu - niektórzy, nie wszyscy i brzmiało to jakbyś mówiła o wszystkich mężczyznach, tyle.

W ogóle dziwna sprawa. Simi opowiada o tym, jak to niektórzy mężczyźni plują itd. W odpowiedzi widzę, jak Saiya pisze, że to stare baby plują, a niektóre kobiety nie myją się i śmierdzą (jakby wszyscy faceci się myli). Ej, słuchajcie, a wiecie, że niektórzy faceci dłubią w nosie i robią kulki, a niektóre kobiety wąchają własne bąki? I co z tego? Parodia. Nie widzę sensu w wymienianiu uszczypliwości i próbowaniu udowodnienia przeciwnej płci jaka ona jest naprawdę. Na szczęście widzę, że temat zaczyna zmierzać w lepszą stronę.

No i co do ideału, hmm, wierzysz w jeden ideał, Simi? Gdyby wszyscy mężczyźni starali się dostosować do jakiegoś utartego stereotypu idealnego mężczyzny, to by się to źle skończyło po prostu i tyle. Gdzieś na świecie są też i takie kobiety, które lubią, gdy ich mężczyzna sobie czasem splunie i barbarzyńskim głosem szepnie coś czasem do ucha Każdy ma inny ideał. W mediach kreowane są sex-bomby itp. może i przystojni/ładne, ale czy po poznaniu takiego/takiej byłby tym ideałem to też nie wiadomo.

Odnoszę czasem wrażenie ze cechy które obecnie przypisuje się danej płci są jakoś sztucznie dobrane, ze niby kobiety makijażem podkreślają swoją kobiecość a to właśnie mężczyźni swojej męskości i paradoksalnie urody podkreślali makijażem- im społeczność czy plemię było bardziej zmilitaryzowane, im większy kult wojownika panował, tym większa uwagę i dbałości mężczyźni przywiązywali do swoich fryzur (zarostu) biżuterii i makijażu ,nie mylić z barwami wojennymi (od wikingów do Masajów) podczas gdy kobiety nosił np. krótkie włosy lub mniej okazałe szaty.

Ciekawe na czym Twoim zdaniem- na wypychaniu słabszych z kolejki? Jak zaznaczyłem, dziewczyna stała koło automatu i namyślała się nad wyborem... Nie wypchnąłem jej, nie przetrąciłem. Stanąłem przy automacie i zakupiłem co miałem zakupić, nie będę czynił nikomu sztucznych uprzejmości. Jeżeli stajesz z boku i poddajesz rozmyślaniom na pozór prostu wybór, to raczej nie powinno cię dziwić, iż ktoś podchodzi do maszyny i nie zwracając na ciebie uwagi kupuje co ma kupić. Jakby owa osóbka stała bezpośrednio przy automacie, to przecież siłą bym jej nie wypchnął i cała sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Tyle gwoli wyjaśnienia.

Z Twoim postem się po prostu nie zgadzałem, głównie dlatego, że nie używałaś słów typu - niektórzy, nie wszyscy i brzmiało to jakbyś mówiła o wszystkich mężczyznach, tyle.
Hej, po prostu wydawało mi się to oczywiste!
A co do plucia miałam nieszczęście stać na przystanku razem z naprawdę obrzydliwym gościem i tak mi się skojarzyło.

Tatuś Ci bajek naopowiadał, mumin.
Fakt Dzwonek, jakoś super grzeczne to nie było z Twojej strony


wieszanie za ścięgna
Możesz rozwinąć?
Cholera, Simi, pasuję do Twojego profilu prawdziwego mena

Sprostowanie. Takich prawdopodobnie nigdy nie było.


Nie rozumiem tylko która z tych cech jest taka nieprawdopodobna Każda z tych cech jest zupełnie normalna i spotykana u mężczyzn. Problem leży w ich kombinacji i zestawieniu. Nie możesz oczekiwać, iż mężczyzna będzie naszpikowany wszystkimi pozytywnymi przymiotami, gdyż taki właśnie osobnik, to często jedynie wytwór kobiecych pragnień, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.
Mocno się rozkręciliście. Omawiacie wszelkie możliwe przypadki? Hmm.. sam nie wiem. Co tu można gadać?
*tonem dziecka z audycji radiowych*
Tolerancja - to takie dziwne zjawisko o którym się słyszy a którego nie widać.

Jeśli mężczyzna wpadał w ręce wroga lub była jego egzekucja to była to zawsze doskonała okazja na wykazanie się(tak potem pomięć po nim przetrwała) ...a co robiono delikwentowi zależy od plemienia i czasów ….ble i fuj
Poczytaj trochę

Mumin, sorry, będę drążył temat - jak za ścięgna? ;o Jak to fizycznie miałoby wyglądać?

Tatuś nic nie opowiadał (małomówny wyjątkowo) na własne muminowe oczęta widziałam że on po prostu taki jest
Jak wspomniałam wynosimy wzorce z domu rodzinnego ….spokojnie ja o wasze nie pytam…
Nie rozumiem tylko która z tych cech jest taka nieprawdopodobna

Wyraźnie idealizujesz. Jak twój ojciec nie nazywa się J. Chan, to w wieku 50 lat bije się co najwyżej, jak jakaś miękka parówa. Oczytany? No... może mamy inne definicje tego słowa. I co Ty możesz wiedzieć o jego uczciwości? Człowiek sam o sobie tego nie wie, dopóki nie stanie przed próbą. Już Szekspir pisał, że "być uczciwym, to jak być wybranym pomiędzy tysiącami". Sorry, ale ja twoją opowiastkę wsadzam pomiędzy bajki.

Mumin, sorry, będę drążył temat - jak za ścięgna? ;o Jak to fizycznie miałoby wyglądać? A co jesteś zainteresowany małą próbą męskości ?
Więc podaje instrukcje :
1. Skombinuj solidny słup i mocno wkop go pionowo w ziemie
2.Pszywiąsz do jego szczytu kilka mocnych lin na końcach których są haki ( nie mam pojęcia jak takowe wyglądają i ile powinno ich być )
3. Zdejmij koszulkę i poprosi o pomoc kumpla (to dozwolone) by przewlókł haki przez mięsień piersiowy większy (przenosi się na łopatkę oraz na dystalną część ścięgna mięśnia dwugłowego ramienia)
4. Wprowadzi się w trans za pomącą jakiegoś toksycznego gu**a i zacznij tańcz wokół słupa .
5. Na koniec zerwij gwałtownie haki …..i brawo jesteś wojownikiem

Mumin, teraz dałaś po prostu świadectwo, iż jesteś "córeczką tatusia", która zapatrzona w swojego ojca widzi w nim postać aż emanującą wizją idealnego mężcznyzny. To, iż ty twierdzisz, że pewien obraz ideału wynosimy z rodzinnego domu, wcale nie znaczy, że tak właśnie jest. Ludzie są też na swój sposób unikatowi. Mężczyzny, który będzie posiadał takie zestawienie cech jak twój ojciec, nie znajdziesz, w związku z czym Mumim dalej będzie samotnie błąkała się po Krainie Muminków w poszukiwaniu nieistniejącego ideału.
Mi też się wydaję, że znalezienie takiego mężczyzny będzie trudne, jeśli nie niemożliwe. Idealizacja ojca, a następnie szukanie jego cech u partnera to dość częste zjawisko psychologiczne. W każdym razie, Panie i Panowie - co to ma wspólnego z tolerancją?

Wiecie, jak chcecie, to można stworzyć temat: "Tata Mumina - ideał mężczyzny. Prawda czy mit."

A co jesteś zainteresowany małą próbą męskości ?
Tak, powieś mnie na haku! Za co chcesz! xD
Dzięki za wykładzik.

Panie i Panowie - co to ma wspólnego z tolerancją?
A czy w wątku o tolerancji powinno się tolerować offtop?

Nie dorastasz temu facetowi do pięt chłopaczku i raczej się nie zapowiada by to się zmieniło.
A co Ty możesz o mnie wiedzieć?
Sorry, uważasz, że ojciec powie Ci: "zdradziłem twoją matkę, oszukuję, nie płacę podatków, pracuję na czarno" etc.? Musisz być strasznie głupia, jeśli myślisz, że to, co pokazuje Ci ojciec, jest czymś więcej niż gęba rodzica.

A czy w wątku o tolerancji powinno się tolerować offtop?

Absolutnie nie. To nie jest temat powszechnej tolerancji pierdół tylko temat o tolerancji w kraju. No


A co Ty możesz o mnie wiedzieć?
Sorry, uważasz, że ojciec powie Ci: "zdradziłem twoją matkę, oszukuję, nie płacę podatków, pracuję na czarno" etc.? Musisz być strasznie głupia, jeśli myślisz, że to, co pokazuje Ci ojciec, jest czymś więcej niż gęba rodzica.


A co Ty możesz wiedzieć o jej ojcu? Każdy ma ciemne strony, jej ojciec na pewno też, ale mumin to chyba zaznaczyła w swojej wypowiedzi, prawda? No i nie wiem na co liczysz? Że powiesz jej dwa naprędce sklecone zdania, a ona nagle "przejrzy na oczy" i przestanie wierzyć w to, jaki jest jej ojciec? Zastanówcie się w ogóle nad sensem tej rozmowy. Ton i atmosfera, jakie panują w Waszej dyskusji też pozostawiają wiele do życzenia. Dajcie sobie po kolapsie w tyłek i zacznijcie rozmawiać jak ludzie, bo w przeciwnym wypadku Vinci będzie zły, wrrr

I co Ty możesz wiedzieć o jego uczciwości?
Za to Ty/Wy wiecie wszystko. Najlepiej to obsmarujcie go gównem z góry. W końcu to forum. Tu wszystko wszystkich gówno obchodzi, co nie? Wyjebcie ten temat bo już mnie wkurwia żałością.
Są pewne granice. Jak ktoś opowiada bajki, to sorry.
Aczkolwiek zdecydowanie lepiej mieć dobre, chociaż może nieco zakłamane (aczkolwiek nie znam ojca naszej koleżanki, więc nie mam zielonego pojęcia o tym człowieku, więc to nic personalnego), zdanie o własnych rodzicach, niż mówić o nich tylko i wyłącznie w kontekście negatywnym.

Dajcie sobie po kolapsie w tyłek
Ależ to było niestosowne, każda prawdziwa kobieta poczułaby się obrażona chyba. Na szczęście oprócz prawdziwych są też normalne, one spróbują oddać i może fajna zabawa wyniknąć

Śmieszna dyskusja o szanownym rodzicielu, zwanym potocznie Tata Muminka (jak nazywał się zanim muminek się urodził?;)). Mumin nie wymieniła wszystkich cech swojego taty, zawsze jest możliwość, że oprócz tak wielu zalet ma jeszcze dużo wad i to znacznie gorszych, przez co większość z Was np. zaczęłaby przesyłać paczki z żywnością dla Mumin, a WOŚP przez dwa lata zbierałaby tylko i wyłącznie na Nią (to oczywiście czysta gdybylogia, mająca na celu wyśmianie trybu prowadzenia dyskusji, mam nadzieję, że nie uraziłem córki swojego ojca;)).
Jak pisałam o tatusiu mumina apropo wzorców które odbieramy w domu to przez myśl mi nie przeszło, że z tego jakaś debata wyniknie i zostanę oskarżona o kłamstwo itp.
Szczerze mówiąc to jestem w szoku….
Bez przesady mumin - szacunek to jedno, a stwierdzenie faktu obniżania się sprawności fizycznej z wiekiem - drugie...

Za to Ty/Wy wiecie wszystko. Najlepiej to obsmarujcie go gównem z góry. W końcu to forum. Tu wszystko wszystkich gówno obchodzi, co nie? Wyjebcie ten temat bo już mnie wkurwia żałością.

Popieram. Sam miałem coś takiego napisać, poniekąd napisałem. Dziewczyna zachwala ojca, a tu zaraz reakcja, zjeżdżanie go. To chyba coś w rodzaju sprowadzania kogoś lepszego do własnego poziomu, żeby poczuć się lepiej. Polska. W każdym razie - z tematu robi się bagno. Dzwonek, to Twój ulubiony dział, zakładasz temat, a nie reagujesz. Już dwa razy interweniowałem.


Szczerze mówiąc to jestem w szoku….

Nie martw się, nie jesteś sama.

Przyznam rację Yarpowi i Vinci'emu. Sam jakiś czas temu pisałem tu posta w którym chciałem dość ostro objechać Saiyę, ale uznałem, że nie tędy droga.

W takich sprawach nienawidzę generalizacji, którą posługuje się Saiya. Szczególnie wobec nieznajomych. Bo przecież nikt tu się z zainteresowanych, do cholery, dobrze nie zna. Sam Saiya wspominał o tym, żeby nie przekraczać granic, niech więc się zastosuje do własnych cholera słów, bo najwyraźniej jest ślepy albo obraziła go wypowiedź Mumin i stąd nazywanie jej głupią czy dyskredytowanie jej ojca. Średnio to przystoi facetowi, za jakiego się uważasz, Saiya.

Nikt nie jest idealny. Mumin nawet to podkreśliła. Tym bardziej nie mogę zrozumieć motywacji Saiyi. Poczucia humoru Stridera też nie podzielam, delikatnie mówiąc.

Byłbym za tym, żeby albo wyjaśnić sprawę, albo po prostu wywalić ten offtop (w archiwum nie ma sensu tego składować). A pfu.
Oj, Sayia przecież od początku, od tekstów o głupocie kobiet, prowokuje nasze Panie...

W każdym razie - z tematu robi się bagno. Dzwonek, to Twój ulubiony dział, zakładasz temat, a nie reagujesz. Już dwa razy interweniowałem. Spokojnie, musiałem poważnie zastanowić się nad granicami dopuszczalności w kwestii swobody wypowiedzi... Poniżej wyniki moich przemyśleń.
Tool - Intolerance

I don't want to be hostile.
I don't want to be dismal.
But I don't want to rot in an apathetic existance either.
See
I want to believe you,
and I want to trust
and I want to have faith to put away the dagger.

But you lie, cheat, and steal.
And yet
I tolerate you.
Veil of virtue hung to hide your method
while I smile and laugh and dance
and sing your praise and glory.
Shroud of virtue hung to mask your stigma
as I smile and laugh and dance
and sing your glory
while you
lie, cheat, and steal.
How can I tolerate you.

Our guilt,our blame ,
I've been far too sympathetic.
Our blood, our fault.
I've been far too sympathetic.

I am not innocent.
You are not innocent.
Noone is innocent.

A co powiecie na to?


A nie pisałem już gdzieś, że żartowałem? Czy może podchodzicie do wszystkiego tak na sztywno?

A może coś jest nie tak z Twoim żartem, hmm?

Co do cytatu z Insi. Nie raz słyszałem takie rzeczy, kiedyś myślałem, że coś w tym może być, teraz mam takie wypowiedzi gdzieś. Jak ktoś tam dobrze napisał - Żydzi nie mieszkają w Polsce od XXw. tylko od paru stuleci i różnie na przestrzeni tych wieków się w Polsce działo. No i Polacy sami potrafią doskonale zaszkodzić własnemu krajowi, nie potrzebujemy do tego Żydów

A co powiecie na to? Typowy antysemityzm wydania polskiego, tego typu wypowiedzi są normą w środowiskach internetowych... Aczkolwiek zauważ, iż owego użtkownika forum poważnie obciążono za rzeczoną wypowiedź. Przykładowa odpowiedź osobnika nickiem Seldon:

A może coś jest nie tak z Twoim żartem, hmm?
Koleżanki z roku jakoś się nie obrażają.

Koleżanki z roku jakoś się nie obrażają.
Pewnie za głupie są, by zrozumieć, że je obrażasz. Także Simi, mumin - plus
Cóż, pozwolę sobie nie zgodzić się z szanownym Dzwonssonem. Sądzę, że moje argumenty były wysoce cywilizowane, a i kierowałam je wyłącznie do Sayja-jina ( a nie do połowy ludzkości ) co zresztą już wyjaśniałam.
Nie podoba mi się też rozstrzygnięcie sporu Sayi z Muminem.
Należałoby odróżnić napastnika od ofiary napaści ( która może się bronić wszelkimi dostępnymi środkami ). Ty zaś wrzucasz ich do jednego worka.

Należałoby odróżnić napastnika od ofiary napaści ( która może się bronić wszelkimi dostępnymi środkami ). Ty zaś wrzucasz ich do jednego worka. Forum tematyczne, to nie pole bitwy czy kryminalna inscenizacja, więc nie będę rozstrzygał kto jest napastnikiem, a kto zaatakowanym i jakie prawa do obrony przysługują poddanemu represjom. Osoba rozgarnięta nie tylko nie wywołałaby takiego sporu, ale nawet w sytuacji w jakiej znalazła się Mumim nie próbowałaby go kontynuować, gdyż mija się to de facto z celem. Oboje zachowali się niczym dzieci walczące o metr kwadratowy przestrzeni w piaskownicy, więc nie widzę powodu by nie kwalifikować ich do tej samej kategorii. To jest koniec tego jakże płytkiego tematu, jeżeli masz jeszcze jakieś uwagi, zapraszam do tematu dotyczącego pracy moderatorów, na PW, bądź na GG, tam przedyskutujemy wszystkie kwestie jeżeli będzie taka potrzeba. Jeżeli dalej będziecie drążyć wasze konflikciki, będę zmuszony przerzucić każde z was po kolei przez kolano.

Kozackie;)

A właśnie - jak u Was z tolerancją do innych ludzi? Dosiada się typ w autobusie i próbuje zagaić rozmowę - zbywacie go, każecie się odstosunkować, czy może z przyjemnością nawiązujecie rozmowę, ciekawi zdania tej osoby? Wyrozumiałość i przyjazne nastawienie czy dystans?
Strider, wszystko zależy od konkretnego przypadku. Jeżeli będzie to miła osoba nie budząca nadzwyczajnych podejrzeń, czemu nie? Zawsze przecież można jakoś umilić sobie czas jadąc pociągiem czy autobusem w konkretne miejsce. Oczywiście, rozpocząć rozmowę może też ktoś wyjątkowo natarczywy, wzbudzający w nas negatywne odczucia z jakiegokolwiek powodu, wtedy staram się szybko zakończyć konwersację. Aczkolwiek w taki sposób poznałem kilka osób, które mnie najzwyczajniej w świecie zagadały gdzieś na dworcu kolejowym czy w jakimkolwiek środku transportu publicznego. Taka sytuacja może mieć plusy i minusy, wszystko zależy od kontekstu i określonej sytuacji. Mimo, iż często zdarza mi się generalizować, w tym wypadku odradzam trzymanie się z góry ustalonej postawy.
U mnie też z tym bardzo różnie. Jeśli ktoś w pierwszych zdaniach nie rozpocznie jakiegoś tematu, który mnie interesuje, albo np. zacznie mówić o muzyce, a okaże się, że nasze gusta są różne, to zazwyczaj na tym się kończy rozmowa i nie mam ochoty jej dalej kontynuować. No i muszę przyznać, że na kobiety, które rozpoczynają jakiś temat, patrzę przychylniejszym okiem

Ostatnio w tramwaju miałem taką sytuację, ale wywołaną przez osoby trzecie (trochę ich było xD). Stoję sobie, wsiada ładna panna, staje obok, a na następnym wsiada wycieczka z przedszkola, zgraja taaaaakich małych szkrabów, łapią się kurczowo rurek, nas za spodnie i krzyczą gdy tramwaj skręca, toteż zaczęliśmy rozmawiać o dzieciach i takich tam, i było bardzo miło, miałem dobry humor do końca dnia
Ja przyznam ,że mnie strach straszny oblatuje jak ktoś obcy zaczyna mnie nagabywać , czasami miewam wrażenie, że jestem ofiarą jakiejś klątwy paskudnej przez którą zawsze ,ale to zawsze gość który próbuje nawiązać ze mną rozmowę okazuje się mimo niekiedy całkiem miłego dla oka wyglądu kompletnym sadystycznym świrem i zbolem. Pozbycie się tego kłopotliwego i bardzo „ekspansywnego” nowego znajomego potrafi trwać latami lub być całkiem ponad siły. Jednak mimo złych doświadczeń czasami sama lubię kogoś zaczepić , zwłaszcza jak się jest daleko od domu i jest to istota zupełnie niepodobna do tych jakich znam z dolinie muminków (zwłaszcza wtedy) to powstrzymać się nie mogę a po za tym instynktownie wybieram ludzi łagodnych i normalnych .
Ja tam zawsze z takimi ludźmi rozmawiam, często są bardzo interesujący - mimo dość ekscentrycznego wyglądu, zachowania czy sposobu wyrażania się . Ba, czasem dzięki tego typu rozmowom inaczej patrzę na różnych "odmieńców" - w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście
Nie wiem, ja dzisiaj z ormianinem kierownicę do Audi jechaliśmy kupić bo koleś nie ma prawka. Sympatyczny koleś, w sumie jak każdy inny. Chyba nie rozumiem problemu nietolerancji, serio.

Kocham rozmowy z przypadkowymi ludźmi. Chyba mam jakiś dziki talent (albo wyglądam jak żulisko) bo często podchodzą tacy typkowie w wytartych dresach wyglądający dziesięć lat starzej niż powinni, częstują Camelem czy Marlboro i zaczynają opowiadać historię swojego życia. Potrzebują przypadkowej osoby, która ich wysłucha - kiedyś mieli wiele, dziś są nieudacznikami wałęsającymi się po wódzie na dworcach.
Widzę, że kolejny ciekawy temat pomijałem xD... no nic, co do nieznajomych to jadąc w autobusie czasami się zagada (a, że rzadko podróżuję to i bardzo rzadko zagaduję xD) a sam mam chyba jakąś odpychającą aurę bo nikt do mnie tak przypadkowo nie zagadał xD, raz tylko pamiętam jak siedziałem na przeciwko dziewczyny w pociągu oboje przysypialiśmy a jakiś dziadek za nami odebrał komórkę i darł się tak, że pewnie i konduktor go usłyszał xD... mieliśmy niezłą polewkę xD.

Kozackie;)

A właśnie - jak u Was z tolerancją do innych ludzi? Dosiada się typ w autobusie i próbuje zagaić rozmowę - zbywacie go, każecie się odstosunkować, czy może z przyjemnością nawiązujecie rozmowę, ciekawi zdania tej osoby? Wyrozumiałość i przyjazne nastawienie czy dystans?

Po tym jak na dworcu PKS podrywał mnie pedał, od razu odchodzę jak zagaja do mnie jakiś kolo.

Po tym jak na dworcu PKS podrywał mnie pedał, od razu odchodzę jak zagaja do mnie jakiś kolo. Wybacz Saiya, jednak taki tok myślenia jest nieco żałosny... Jeżeli kiedykolwiek zostaniesz okradziony, powiedzmy kieszonkowiec w autobusie dyskretnie pozbawi cię portfela, to jeżeli mogę spytać, zaprzestaniesz korzystania z transportu publicznego? Naprawdę, kiedy jesteś obiektem atrakcyjnym dla homoseksualisty, wystarczy grzecznie powiedzieć, iż jest się osobą o odmiennych skłonnościach seksualnych. Znając też kilku homoseksualistów zauważyłem, iż nie rozpoczynają żadnych działań nie mając pewności czy obiekt zainteresowanie także jest homoseksualistą. Mówiąc już teraz całkowicie żartem... Może dałeś mu jakieś zachęcające znaki?

Może dałeś mu jakieś zachęcające znaki?
Jeśli siedzenie na ławce i patrzenie w dal można uznać za "zachęcający" znak.
Szczerze? Nie odczuwam potrzeby rozmawiania z facetami. Wystarczy mi kolegów z podwórka, szkoły.

Szczerze? Nie odczuwam potrzeby rozmawiania z facetami. Wystarczy mi kolegów z podwórka, szkoły. Oczywiście, zgadzam się, przecież każdemu rodzice wpajali elementarne podstawy komunikacji międzyludzkiej opartej na zakazie toczenia rozmów z nieznajomymi... Ale będąc już poważnym, nikt przecież nie ma zamiaru przekonywać cię, iż powinieneś takie przypadkowe dyskusje toczyć, jednak można to zdecydowanie grzeczniej rozegrać w miejscu odejścia od delikwenta, który stara się wszcząć konwersację.

Po tym jak na dworcu PKS podrywał mnie pedał, od razu odchodzę jak zagaja do mnie jakiś kolo.

No, niestety też miałem tą nieprzyjemność (w zasadzie to dostałem ze dwa komplementy ), ale żeby zaraz od razu stronić od ludzi w obawie, że każdy może być "nie teges"?

Dzwon, ciekawe co byś Ty zrobił gdyby Cię podrywał wytapetowany, błyszczący facet w obcisłej skórzanej kurtce i spodniach rurkach . Tylko mi tu nie pierdol że wszcząłbyś z nim kulturalną dyskusję i próbował przekonać go, że jesteś hetero, normalny człowiek zawsze staje wryty i nie wie jak się ma zachować
No są tacy co wiedzą, może to wpływ środowiska czy coś;) W każdym bądź razie Dzwonsson moje zachowanie w takim przypadku nazwałby haniebnym, homofobicznym itp itd.;)

Sam raczej rozmowy nie wszczynam i wolę unikać takich rozmów, bo zazwyczaj schodziły one na tematy polityczne, a najchętniej i najgłośniej prowadziły je osoby, dla których Jarek to niezwykle inteligentny i elokwentny wódz, a Polską rządzą czerwoni i Bruksela;) Za to parę razy np. udzieliłem rady niepytany (tzn pytanie było, tylko nie skierowane do mnie;)), ot tak spontanicznie.
Dawno nie widziałem tylu buraków na jednej stronie.
To nam do szkoły na wymiane przywiezli jakiegoś kolesia z Izraela (Żyd). To rozmowa grzeczna nastąpiła owszem lecz gdy coś zeszło na tematy arabskie to... Przynajmniej nie próbował namawiać do obrzezania.

Co do zachowania kiedy gej podchodzi i proponuje wspólną noc to kulturyści w dresach wymyślili ciekawy sposób (ile razy to już widziałem ech...). Biorą i bez żadnych brzydkich słów przeszli do solidnych argumentów. Owszem można tłumaczyć ale to nic nie da...

Dawno nie widziałem tylu buraków na jednej stronie.

To wejdź na portal wybiórczej albo onet.pl

To nam do szkoły na wymiane przywiezli jakiegoś kolesia z Izraela (Żyd). To rozmowa grzeczna nastąpiła owszem lecz gdy coś zeszło na tematy arabskie to... Przynajmniej nie próbował namawiać do obrzezania. Niestety, obywatele Izraela są poddawani dosyć silnym wpływom propagandy anty-arabskiej, w związku z czym nie dziwi mnie ewentualna nienawiść do tej grupy etnicznej jaką pałał młody Izraelita. A takie wystąpienia jak ostatnie show Ahmedineżada stanowią idealny materiał, który potwierdza rzekome założenia myśli izraelskiej w kontekście arabskim.
Nie dziwie się im patrząc na plan polityczny hezbollachu , hamasu i innych


* Ustanowienie w Libanie republiki islamskiej na wzór Iranu.
* Doprowadzenie do wycofania się z terytorium Libanu sił ONZ, głównie amerykańskich i francuskich.
* Zwalczanie wszelkich wpływów świata zachodniego
* Doprowadzenie do wycofania się wojsk izraelskich, następnie zniszczenie państwa Izrael (którego Hezbollah postrzega jako tzw. "małego szatana") i ustanowienie rządów islamskich nad Palestyną a zwłaszcza nad Jerozolimą.


Swoją drogą nie mogli by se dać na wstrzymanie? Są przecież komuniści na świecie...

Czarny W Polsce Nie Pożyje

Klubowa ochrona krzywo patrzy na czarnoskórych muzyków; Kenneth już dobrze wie, co to znaczy, gdy ktoś mówi: małpo, bambusie, czarnuchu. Skarży się szefowi, a szef: - Daj spokój, to wy jesteście problemem.

Zaczyna się zwyczajnie, krok za krokiem, niespiesznie, bo i do czego się spieszyć. Szumi ulica, warczą samochody, stukają obcasy; normalka, spacer jak każdy inny. I nagle, po minucie, a może po pięciu, wchodzi się, wbrew woli i zupełnie niechcący, w korytarz dźwięków i słów niesłyszalnych dla innych, bo nie ich dotyczą.

- O, zobacz synku, idzie Bambo. Taki czarniutki jak nasz Azorek.
- Małpę wziął se. Do zoo, kutasie.
- Patrz pani, Murzynek.
- Szympans, a mówi.
- Asfalt.
- Chcesz banana?
- Opona.
- Chuju, się bujasz z czarnuchem.

Oczy patrzą pod stopy, gęba czerwona ze wstydu, ale nie można wiecznie iść ze wzrokiem wbitym w chodnik ani też wstydzić się bez końca, w dodatku nie za siebie. Nie wiedzieć kiedy wstyd zamienia się w złość, złość we wściekłość, a dookoła cały czas widać domy i samochody, sklepy i kawiarnie, tylko już jakoś wrogie, nie takie same jak przedtem.

Oraz przechodniów. Matka ciągnie za rękę nabzdyczonego przedszkolaka. Drepcą panie z torbami pełnymi zakupów. Szczebiocą dwie gimnazjalistki. Jest facet z teczką i facet bez teczki. Panna jak z żurnala (bucik, pończoszka, kożuszek, torebka) pod rękę z koleżką machającym kluczykami od samochodu. Zgarbiony emeryt i grupka studentów, a może maturzystów.

Nie ma - zapamiętajmy - ani jednego ogolonego na łyso byczka w wysokich glanach i w kolorowym klubowym szaliku, obowiązkowo z celtyckim krzyżem. To nie sektor stadionu opanowany przez kiboli rzucających bananami w czarnoskórych piłkarzy. To żadna zakazana dzielnica, lecz centrum europejskiego miasta: przepiękny wrocławski rynek.

Karolina Łagowska, dziennikarka "Gazety" z Wrocławia: - Kilka miesięcy temu dwóch czarnych turystów zapytało mnie o drogę. Miałam wolną chwilę, więc pomyślałam, że podprowadzę ich. To trwało może z dziesięć minut. Tych wyzwisk nie zapomnę do końca życia.

Michał Gawlicz, socjolog z wykształcenia i menedżer wrocławskiego zespołu reggae Habakuk: - Słyszałem, że czarny ma u nas przejebane. Ale, na Boga Ojca, nie wierzyłem we wszystko, to przecież niemożliwe. Do czasu, aż parę razy przeszedłem się po Wrocławiu z moimi czarnymi przyjaciółmi. Bo kiedy idziesz sam albo w towarzystwie białych, po prostu tego nie słyszysz. Jesteś jak niewidomy w jesiennym parku - liście mają setki kolorów, lecz barwy są poza zasięgiem twoich zmysłów. Z rasizmem jest podobnie - biała skóra powoduje, że nic nie zauważysz. Ale wystarczy, że masz choć trochę inny kolor. Maszerowałem tak sobie kiedyś z człowiekiem z Jamajki; starszy, siwy gość, grał jeszcze z Marleyem, muzyk z najpierwszej półki, przywiózł do Wrocławia reggae'owy dream team. Pierwszy raz w Polsce, ani w ząb języka, aż nagle mówi: - Chyba wiem, co znaczy asfalt. Nie spotkaliśmy żadnego skina. Tylko normalnych ludzi.

***

Na ekranie komputera młody chłopak (wygląda może na 25 lat, choć jest o dekadę starszy: kolczyk w uchu, diamencik w zębie, skórzana, płaska czapeczka, miękkie, kocie ruchy) śpiewa przed rozskakaną publicznością. Albo - stoi przy pianinie z butelką piwa i coś tam sobie nuci głosem lekko wpadającym do ucha. Albo - nawija z głowy, do rytmu i rymu, i choć jestem pewien, że większość publiczności go nie rozumie, to jednak bardzo się podoba. Albo - rozmawia z facetami, których - zapewnia mnie Michał Gawlicz, z którym oglądam nagranie - widzi pierwszy raz w życiu, i jest to rozmowa serdeczna.

- To w porzo gościu, zero agresji, wklei się w każde towarzystwo - opowiada. - Wiem, bo wiele razy to widziałem. Jeździmy po Polsce, po koncercie w Częstochowie przepuścili nas w kolejce w knajpie: przybij pionę, koleżko, szacuneczek, fajnie grałeś i takie tam gadki. Spoko, ma luz do każdego, normalny ziom, zero stresu, a jeśli już, to inni, jakieś zapyziałe burki, mają z nim stres. Dlatego ciągle nie chce mi się wierzyć, choć to nie sprawa wiary. Wiem, cholera, co zrobił.

W nocy z 14 na 15 listopada Humphrey L., kryjący się pod sceniczną ksywką King Lover, pociął nożem trzech mężczyzn we wrocławskim pasażu Niepolda. Pierwsze wiadomości były zatrważające - dwóch ranionych jest w stanie krytycznym.

Król Kochaś - mówią o nim w branży - to artysta światowego formatu. Urodził się na Jamajce, lecz całe dorosłe życie spędził w Holandii. Zawojował muzyczne kluby Europy. Ma na koncie kilka przebojów podśpiewywanych na obu półkulach. Sprzedaje płyty w wielotysięcznych nakładach. Jeździ z koncertami od Ameryki po Chiny. Grał na Przystanku Woodstock. Od czterech lat mieszka we Wrocławiu, bo mu się tak spodobało.

Teraz siedzi w areszcie śledczym. Postawiono mu zarzut trzykrotnego usiłowania zabójstwa. Kolegę Kochasia, który po bójce czym prędzej zwiał do Holandii (sąd nie nakazał jego aresztowania), oskarżono, że dwukrotnie próbował zabić.

***

Pytanie brzmi: dlaczego "ci inni", te "zapyziałe burki" (choć to panna z kawalerem, pan z teczką lub bez teczki) miewają z Humphreyem L. potworny stres? Michał Gawlicz ma na to prostą odpowiedź: Król Kochaś jest czarny.

King wygląda niegroźnie i sympatycznie, ale tamtej nocy przekroczył granicę obrony koniecznej. To raz.

Dwa - wychodził z klubu nad ranem i był bezdyskusyjnie na gazie (- Nie jest tak - opowiada Michał - żeby walił do zgonu, a potem był agresywny. Zresztą następnego ranka mieliśmy jechać w trasę, a Kochaś jest odpowiedzialnym profesjonalistą. Ale w klubie wypije nawet ksiądz proboszcz).

Trzy - niedawno Kochasia spisała policja, jak popalał lufkę. Żadne tam hurtowe ilości, lufka jak lufka; grasz albo słuchasz reggae, to i zapalisz - prawda tak stara jak muzyka z Jamajki. Ale trawa jest trawa, zakazana przez prawo, więc na swoje nieszczęście King jest już notowany.

Kochaś ma w plecy. W niczym nie przypomina ministranta, ale raczej rozrywkowego luzaczka. Miał przy sobie - wedle pierwszej wersji zdarzenia - zabronioną kodeksem sprężynową kosę. Trzech facetów odwieziono do szpitala - jeden leży tam do dziś.

Humphrey L. powinien nieźle beknąć przed sądem.

A jednak Michał uważa, że warto zastanowić się, dlaczego taki koleżka jak Kochaś akurat w Polsce biega z kosą w kieszeni?

***

Prokuratura ustaliła (choć śledztwo nadal trwa), że wszyscy uczestnicy zajścia byli pod wpływem: dwóch czarnych, dwóch białych z dziewczynami i jeszcze jeden biały mężczyzna. On ucierpiał najbardziej, kiedy próbował nie dopuścić do bitki.

Ucierpiał też czarnoskóry kolega Kochasia - nóż użyty w bójce przypadkowo zatrzasnął mu się na palcu. Ale to wcale nie zmniejsza jego winy.

Wiadomo też, że poszkodowani mają rany kłute i cięte. Na brzuchu, rękach, ramionach i twarzach. Rany spowodowały duży upływ krwi. Oraz potężny szok; mogli nawet stracić przytomność, więc nie od razu zeznawali, a dziś całą sprawę pamiętają raczej mgliście.

Nie ma również świadków, którzy widzieliby zdarzenie od początku do końca. Jest tylko wersja sprawcy - Kochasia: wyszedł z klubu, usłyszał bluzgi, odwrócił się i złapał taksówkę. Ale bluzgi nie ustawały, więc cofnął się od samochodu i zaczął ciąć.

A potem czarni odjechali. Policja zwinęła Kochasia z domu.

Postawione zarzuty - uważa prokurator Agnieszka Skoczek - są uzasadnione. Śledztwo jest rozwojowe, więc istnieje nadzieja, że uda się ustalić wszelkie okoliczności. To należy - podkreśla - do obowiązków prokuratury. Na tym polega trzymanie się litery prawa, ducha paragrafów i prawideł służbowej pragmatyki. Prokuratura jest jak precyzyjny mechanizm. Musi wypełnić powierzoną jej funkcję. Uczucia, w śledztwie rzecz poboczna, są bez znaczenia.

Wiemy też, że pasaż Niepolda - wrocławskie zagłębie klubów, pubów i knajp, położone ledwie kilka kroków od rynku - ma kiepską reputację. Mordobicia są tu na porządku dziennym, ochroniarze za często nie interweniują, a policja - bywa - spóźnia się. Nie ma kamer monitorujących ulicę i okoliczne przystanki. Nocami są za to tłumy napitych ludzi.

***
Na głowie bandana i czapeczka z daszkiem, gruby łańcuch na szyi i portki z krokiem w okolicach kolan. Urodził się czterdzieści lat temu w Surinamie, niewielkiej zamorskiej prowincji Holandii nad Morzem Karaibskim. Do Amsterdamu przywieźli go rodzice, gdy miał raptem dwa lata.

Kenneth nie zna innego świata ponad standardy Zachodu, tkwi w nich dwukrotnie dłużej niż obywatele Rzeczypospolitej, jest Europejczykiem z podwójnym stażem.

Od dwudziestu lat przyjaźni się i współpracuje z Kingiem. I, tak samo jak Kochaś, jest czarny.

Opowiada, że w Holandii zostawili wszystko - sławę muzyków i uznane kluby, dobre pieniądze i wierną publiczność. Żeby rzucić się w nową przygodę, bo bez przygody jest raczej smutno i nudno. Oraz że Wrocław to też jego miasto: ma tu dziewczynę, dzieci, przyjaciół, ulubione kąty, bary, kluby i sklepy. Od początku Wrocław nie był zbyt łatwy do życia.

- Wszystko przez to, że jestem czarny i żyję, jak żyję - opowiada. - Lecz ani jednego, ani drugiego nie mogę i nie zamierzam zmieniać. Mam spokojniejszą naturę niż Humphrey, może dlatego, że jestem ciut starszy. Ale ile można to wszystko znosić. Nigdy nie wiesz, kiedy nie starczy ci odporności.

Wstępna przygoda z Polską zdarzyła się jeszcze w Holandii. King Lover i Kenneth spotykają kilku polskich muzyków. Nagrywają wspólną płytę - efekt OK, muzyka OK, tylko pieniędzy nie ma, bo polski menedżer - twierdzi Kenneth - ich oszukał. Pół roku pracy na marne. W naszej rozmowie po raz pierwszy pada słowo "masakra", jedno z nielicznych, które Kenneth wtrąca między angielskie zdania.

A jednak jadą do Polski. Dlaczego? Bo tak chcą, bo im wolno, bo dlaczego nie. Są wolnymi ludźmi. Mogą mieszkać we Frankfurcie, w Amsterdamie i w Paryżu. Mogą więc we Wrocławiu.

Kenneth lubi opowiadać o przygodach dobrych i bardzo dobrych: występ na sopockim festiwalu Top Trendy, trasa po Polsce z RMF FM, granie w klubach, Przystanek Woodstock; w sumie około 300 koncertów. Nowe przyjaźnie, współpraca z polskimi muzykami, wreszcie Kasia i dzieci. Fajny czas.

***

Tyle że ani przez moment nie może lekceważyć, że ma inną skórę. Na przykład półtora roku temu w jednym wrocławskim klubie, gdzie akurat pracował.

Opowiada: - Napadło mnie czterech facetów, ochrona odwróciła oczy. Pobiliśmy się, przyjechała policja, obiecali coś zrobić. Następnego dnia znów awantura z tymi samymi gośćmi. Znów policja - tłumaczę im, że powinni mnie chronić jak każdego innego człowieka. A mundurowi: - Daj spokój, nie możemy ich znaleźć.

Klubowa ochrona krzywo patrzy na czarnoskórych muzyków - Kenneth już dobrze wie, co to znaczy, gdy ktoś mówi: małpo, bambusie, czarnuchu. Skarży się szefowi, a szef: - Daj spokój, to wy jesteście problemem.

Podczas koncertów często podchodzą do niego goście: - Zagraj czarnuchu to, co się gapisz, dzikusie. Szef: - Daj spokój, powiedział, bo powiedział, przecież nic się nie dzieje.

Ochroniarze nie reagują, no bo jak, skoro Kenneth to dla nich Bambo i asfalt. Biali didżeje bojkotują go. Plotkują za plecami, wyzywają, może zazdroszczą, że gra lepiej od nich. Szef: - Daj spokój, ludzie już tacy są, musicie się przyzwyczaić, co ci przeszkadza, że tak mówią (Kenneth: - On nie jest rasistą, zaprosił mnie nawet na swoje wesele, ale - myślę - uległ tej atmosferze).

Pewnego dnia Kochaś i Kenneth wracają do wrocławskiego mieszkania po koncertach w Chinach. "Masakra" - ukradli im nawet garnki. Mija kilka tygodni i gdzieś na mieście spotykają gościa ubranego w ciuchy Kochasia; drugich takich nie ma na całym świecie, dostał je od sponsorów koncertowej trasy. Gość proponuje: - Kupcie ode mnie klucze. To klucze do ich domu.

Kenneth ma już własnego, polskiego ochroniarza (- Czasami inaczej się nie da, choć mało pomaga, bo ochroniarz nie może być ze mną przez całą dobę). Zabierają więc gościa w ciuchach Kochasia na policję. Policjanci mówią, że się odezwą. Mija kilka tygodni. Policja: - Facet powiedział, że to jego.

I znów klub, w którym ochroniarze mówią do Kennetha "bambusie", a szef wzrusza ramionami, bo "ludzie już tacy są". Przed wejściem stoi czarny chłopak. Po prostu stoi, ale wedle ochrony przesadza z tym staniem, rozgląda się, kręci głową, słowem - prowokuje. Lecą pierwsze wyzwiska, zanosi się na awanturę. Kenneth interweniuje u szefa. Szef (który nie jest rasistą): - OK, OK, załatwię. A za plecami Kennetha: - Znów ma, kurwa, problem.

Jeden z ochroniarzy łapie Kennetha za szyję. Drugi wali pięścią, trzeci kopie. Jest też czwarty, piąty i szósty. I może jeszcze ktoś, lecz Kenneth nie pamięta, bo traci przytomność.

Karetka na sygnale, korytarze szpitala, w tchawicy stwierdzono potężnego krwiaka. Lekarze mówią, że mogło się skończyć o wiele gorzej. Szef na to (przez telefon): - Przez ciebie mam tylko kłopoty. Jesteś zwolniony.

Czarna muzyka, dla której do klubu przychodzą setki gości, jest tam grana do dziś.

***

Teraz usłyszę o spacerach z synkiem, kiedy Kenneth wstydzi się i z wściekłości zaciska pięści, ale przecież nie będzie odbluzgiwać przy dziecku.

O zakupach w Galerii Dominikańskiej - pięciu skinów goniło go w biały dzień i żaden przechodzień nie zareagował.

O wyjściu z Kasią do knajpy: - Ty kurwo, z czarnym się puszczasz.

I o kolejnym wyjściu, kiedy jakiś byczek uderzył Kasię w twarz, więc zebrali się i wyszli bez słowa, a Kasia tylko pochlipywała w mankiet.

Mógł wprawdzie zareagować, jak wtedy na przystanku pod kinem Helios, gdy wdał się w bójkę, bo nie wytrzymał, kiedy znów wołali za nim "czarna małpo". Interwencja przypadkowego patrolu, dwie doby w areszcie, zerwane koncerty; nie wolno mu było zadzwonić. Konfrontacja: po przeciwnej stronie stołu siedzi czterech potężnych chłopaków. Kenneth pyta policjanta: - Czy pan naprawdę myśli, że to ja pierwszy i bez powodu rzuciłem się na tych facetów? Policjant: - Iiii, może nie. Idź do domu.

Ani słowa, że zamknięto go zupełnie niepotrzebnie. Przeprosiny? A po co?

Kenneth o Kochasiu: - Zaczął nosić nóż po to, żeby postraszyć, jak ktoś go napadnie.

I o swoim marzeniu: - Chciałbym bardzo, by prezydent Wrocławia albo jakiś policjant po cywilnemu, albo prokurator, albo ważny polityk choć raz wybrał się ze mną na spacer. Może wtedy zrozumieliby.

***

Rejestr wypadków zaczyna się w 1990 r. Akurat - to pewnie przypadek - właśnie od Wrocławia. Grupa skinów zaatakowała czarnoskórych studentów świętujących na ulicy Świdnickiej uwolnienie przez władze RPA laureata pokojowego Nobla i przyszłego prezydenta Południowej Afryki Nelsona Mandeli. Pobito kilkanaście osób. Policjanci siedzieli w samochodach i nie interweniowali.

A potem już rozlewa się niczym morze, od Szczecina i Zielonej Góry, przez Warszawę i Łódź, po Przemyśl i Białystok. Dociera do Stalowej Woli i do Sandomierza, do Gliwic, Rybnika, Lubina i Lublina. Pojawia się na letnim obozie w Zakopanem i w malutkiej podwarszawskiej Mosznie. Trafi do Andrychowa i do Legnicy, do Bytomia, do nadmorskiego Władysławowa. Kilkaset incydentów. Niektóre zakończone tragicznie.

Rejestr to raczej monotonny i jakoś nudny, bo ile można czytać o skinach wymachujących rękoma, co jeden z byłych posłów LPR nazwał "gestem Ojca Świętego", i skandujących "Sieg heil". O handlu antysemickimi broszurkami i gwiazdach Dawida na szubienicach.

Albo o tym, że gdzieś opluto czarnego sportowca i porównywano go do małpy. Że na jakimś prowincjonalnym stadionie podczas meczu pobito czarnego piłkarza, zaś sędzia którejś tam ligi powiedział do kontuzjowanego czarnego zawodnika: "Wstajesz czy mam ci dać banana?".

Że w jednym z wrocławskich hoteli nie obsługuje się Cyganów. A z warszawskiego pubu wyrzucono Romów. Pech chciał, że byli wysokimi urzędnikami OBWE i zrobił się z tego europejski skandal. O podpaleniu arabskiej knajpeczki (jednej?, nie - kilku! - zwłaszcza po 11 września). O demolowaniu wietnamskich barów. O wybijaniu szyb w cygańskich mieszkaniach. O tym, jak kolorowego wyrzucono w Łodzi z autobusu. Albo - jak w Katowicach - zasztyletowano.

O dziewczynce - Mulatce, której na policzku wycięto swastykę. Gdy coś takiego dzieje się w Niemczech, trąbią o tym wszystkie europejskie gazety. O napadzie na lokal buddystów. O ataku na uchodźców z Czeczenii albo z Inguszetii.

Niektóre z tych przypadków znalazły finał w sądzie. Większość jest dziełem krótkowłosych bandytów. To akurat banał. Ale jak wytłumaczyć, że ciemnoskórą dziewczynkę z Sandomierza szykanowali koledzy, po prostu. Zwyczajny sąsiad poniewierał mieszanym małżeństwem przy milczącej zgodzie całej warszawskiej kamienicy. Zwyczajny student szacownej Jagiellonki pobił w uniwersyteckiej bibliotece studenta z Afryki. Zwyczajny kierowca powiedział do czarnoskórego: "Boże, za co mnie tak karzesz, czarnuch ma lepszy samochód niż ja". Zwyczajnych czytelników miało (może nadal ma) pisemko "Dobry Humor", w którym żartowano z kolorowych - asfaltów i i bambusów, małp i czarnuchów. I zwyczajnym Polakiem był sędzia, który nie dopatrzył się w tej gazecie nic szczególnego, więc oddalił pozew pewnego Afrykanina, który zarzucał pisemku szerzenie rasizmu.

Zresztą niebawem tego Afrykanina pobito, co z procesem z "Dobrym Humorem" nie ma akurat wiele wspólnego. A przynajmniej stosowne organa nie dopatrzyły się takich związków.

***

Kasia, dziewczyna Kennetha: - Skąd mogłam wiedzieć, że tak może być? Że w ludziach jest tyle złości, nienawiści, zazdrości. Dokuczają nam, wołają na mnie "czarna dziwka". Gówniarze, byczki z łysymi głowami, ale też zwyczajni ludzie. Dziewczyny też. Kenneth chyba bardzo im się podoba. To przykre.

Pewnego razu - byłam w ciąży - na ulicy napadło nas trzech chłopaków. Czy pan wie, jak z takim brzuchem trudno uciekać?

Kiedy w tym klubie tak bardzo pobili Kennetha, byłam za tłumaczkę na policji. Na kolanach synek, jestem tuż przed porodem, więc brzuch pod sam nos. Wypytują przy naszym dziecku, a Kenneth ma opowiadać, że wołają na niego małpa. Dziwne uczucie, paskudne. Przecież powinni zapewnić tłumacza. I dziecko oszczędzić.

Potem zadzwoniła do mnie pani z policji. Zapytała, czy jeszcze zadaję się z tym czarnym. Co miałam odpowiedzieć: że go kocham, że mamy dwójkę dzieci. Miałam poprosić, żeby do mnie tak nie mówiła? Powiedzieć, że to nieładnie? O nic tak naprawdę nie zapytała. Okropne.

Już nikt więcej z policji do mnie nie dzwonił.

Po tym wypadku z Humphreyem wyjechałam do rodziców - uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej.

Tłumaczę Kennethowi, że nie wszyscy są tacy. Wydaje mi się, że coraz mniej w to wierzy.

Kenneth: - Mówię Kasi, że niektórzy Polacy lubią moją muzykę, ale nie lubią mojej skóry. Ale niektórym skóra nie przeszkadza. Pewnie myśli, że ją pocieszam.

***

Artur Falkiewicz z wrocławskiej policji zapewnia, że komenda wojewódzka nie ma lawiny doniesień o incydentach rasistowskich. Oraz że to wrocławscy policjanci zablokowali nazistowską stronę internetową Red Watch. A także - że sprawdzi wszystko, o czym opowiada Kenneth, bo tak nie powinno być.

Nadto - być może niebawem wygra konkurs na policyjnego pełnomocnika zajmującego się przestrzeganiem praw człowieka. Dziś robi to po godzinach i w gruncie rzeczy społecznie, lecz jeśli wszystko się ułoży po jego myśli, zajmie się sprawą od a do z. Gdyż - być może - policja popełniła tu jakieś błędy. Może nawet niekiedy zachowała się niestosownie. I to jest skandal rzutujący na wszystkich noszących mundur. Również na tych, którzy zamknęli Red Watch.

Lecz policjanci są tylko ludźmi. Takimi samymi jak przechodnie na wrocławskim rynku.

Opowiada: - W szkole przez kilka lat traktowano mnie jak pomiotło. Wiem, co to znaczy zbierać baty za niepopełnione winy. Myślę, że sporo mogę powiedzieć o upokorzeniu. I dlatego będę z tym walczył.

Zaś prokurator Agnieszka Skoczek zapewnia, że śledztwo w sprawie Humphreya L. jest wielowątkowe. Wszystko. Nic więcej nie można powiedzieć, bo czynności, przesłuchania, badania krwi na obecność alkoholu, protokoły. Niech za odpowiedzi starczy uśmiech pani prokurator.

A jeśli okaże się, że prawdę mówi Król Kochaś: zanim wyciągnął nóż, został zelżony z rasistowskich powodów? Czy wówczas dzisiejsi pokrzywdzeni usłyszą jakieś zarzuty?

Znów uśmiech od ucha do ucha. Półsłówka, że nie wiadomo, bo w pracy prokuratorskiej nie można gdybać. Środek śledztwa nie jest dobrym momentem, żeby się zwierzać ze swoich przemyśleń.

No i ta kosa użyta w bójce. Nie może być tak, żeby odpowiedzią na najbrutalniejsze nawet obelgi był nóż.

- Niech wyobrazi sobie pani, że pani mąż ma czarną skórę - poprosiłem.

- Tak... - zainteresowało to panią prokurator.

- Siedzicie w klubie przy barze i nagle jakiś koleś mówi do pani jak do dziewczyny Kennetha "ty czarna kurwo". Co zrobiłby pani mąż?

- Niech pan sam sobie odpowie - mówi po chwili Agnieszka Skoczek.

I już nie uśmiechamy się do siebie.


Artykuł fakt, dość długi, ale myślę, że warty przeczytanie i poddania tematu pod dyskusję na forum.
Tak zachowują się głównie drechy (materiał do odstrzału moim zdaniem). Byłem świadkiem, jak taki wsiadł do autobusu, usiadł i mówi: "co tu tak g.... jedzie? Ludzie, myjta się!" itp. Dla drecha wszystko jedno czy jesteś czarny, czy nie. Nie chce mi się wierzyć, żeby te teksty rzucali nie-dresiarze. Mieszkam we Wro, w mojej klatce mieszka czarny, jest posłem czy kimś takim i wydaje się, że nie narzeka (a skoro jest posłem/samorządowcem, to chyba jednak ktoś na niego głosował). Dziwne, że skoro we Wro jest aż tak źle, to nigdy nie słyszałem wyzwisk pod adresem czarnych.
Inna sprawa, że czarni sobie kiepsko pościelili, więc nie dziwne, że teraz źle im się śpi.

W jednym się z Tobą zgadzam, polskie media kuleją. Ale świat ogólnie idiocieje, więc myślę, że to ogólny kierunek

Z tym bym się nie zgodził. Analfabetów jakby mniej niż 100 lat temu. Szkół jakby więcej. Średni poziom wiedzy jakby wyższy. A inteligencja taka jak zawsze - u jednych wyższa, u drugich niższa.
Widzisz, z różnymi epitetami bywa różnie. Mam w rodzinnych Opolu dwóch bardzo dobrych znajomych, czarnoskórych braci. Polacy, innego świata poza Polską i Europą nie znają, w Afryce nie byli nigdy, językiem ojca nie mówią... Chodzili ze mną do podstawówki, gimnazjum i liceum, znamy się krótko mówiąc, kupę lat. I faktycznie, na osiedlu (dosyć sporym) nigdy nie zdarzyło się by którykolwiek z nich był w jakikolwiek sposób szykanowany, wulgarnie potraktowany czy poddany przemocy fizycznej. Nawet miejscowi "dresiarze" traktują ich jak swoich. Z tym, że kiedy trafiliśmy na drugi koniec miasta, sytuacja diametralnie się zmieniła. Wytykanie palcami, docinki, nieprzyjemne określenia. I nie ze strony młodzieży o niskich walorach intelektualnych. Takich zachowań dopuszczali się zwykli ludzie, w średnim wieku i starsi. Najbezpieczniej natomiast zawsze było w centrum, gdzie moi znajomi nie byli jedynymi kolorowymi w okolicy, gdzie imigranci z Afryki czy Azji przewijają się dosyć często pośród ludzi. Wszystko jak widać zależy od otoczenia...

Ale jest też w mieście inny problem. Jest klub o nazwie "Musiałówka" (właściwie "U Papy Musioła" od słynnego prezydenta miasta, Karola Musioła). Każdego tygodnia jest tam zorganizowana impreza pod tytułem "Black Thursday", gdzie grają tylko i wyłącznie czarną muzykę, której hołduje rzesza osób... Pewnego razu na ową imprezę przyszło kilku "Afropolaków". Wszyscy wylecieli z klubu na kopach, potrzaskani i pobici. Zdarzenie miało miejsce w maju bądź czerwu bieżącego roku. Monitoring nie wykazał by poszkodowani byli agresywni w stosunku do innych gości, obsługa stwierdziła, że byli wręcz bardzo mili i bawili się naprawdę kulturalnie. Dlaczego więc doszło do awantury? Otóż w Opolu, ale pewnie też w każdym innym mieście, są ludzie, którzy na imprezach szukają burdy. I zawsze najbardziej obrywają kolorowi bądź przedstawiciele innych subkultur. Podobno "prowokują" swoim wyglądem...

I właśnie z tym jest w Polsce problem. Zgodzę się z Remim, iż rasizm jest wszędzie. Jednak w wielu krajach jest niszowy, ukryty pod płaszczem poprawności politycznej. I nikt Afroholendra czy Afrofrancuza nie wskaże palcem, nie obrazi go na ulicy i nie pobije go w ciemnej uliczce za kolor skóry. Oczywiście, rasizm w Holandii czy Francji ma miejsce, jednak kolorowi nie odczuwają go na własnej skórze, więc można powiedzieć, że jest niegroźny, jeżeli nie spotykasz się z przejawami nietolerancji, to tak jakby dla ciebie jej nie było. Z czego wynika różnica między Polską a wieloma innymi krajami? Może z ilości ludności napływowej? A może z podejścia władz do zagadnienia... Ja osobiście stawiam mimo wszystko na mentalność ludzką.
Skoro dotknąłeś problemu Francji Dzwonku, to idź jako biały po zmroku do jednej z algierskich dzielnic w dużych miastach i poznasz sam co to tolerancja...Zresztą jak wejdziesz w zła uliczkę to nawet do zmroku nie będziesz musiał czekać...

Francja jest bardzo złym przykładem. To kraj o dużej skali przestępczości i sprawy rasowe odgrywają w tym niepoślednią rolę. Francuskie miasta uważane są za jedne z najbardziej niebezpiecznych w Europie. Że w Holandii jest "political correctly" wierzę Ci na słowo, choć z tego co ostatnio słyszałem i tam partie narodowe podnoszą głowę...
Cóż, słyszałem o francuskich kłopotach, jednak mówiłem póki co o stosunku autochtonów do alochtonów, ty poruszasz zaś kwestię nietolerancji w odwrotnym kierunku. Co zaś tyczy się przeróżnych dzielnic. Fakt, w Holandii jakiś czas temu minister intergracji, Ella Vogelaar sporządziła listę 40 problematycznych dzielnic w holenderskich miastach, w których obowiązuje między innymi specjalny nadzór policyjny. Dzisiaj w wielu z nich można nocami spokojnie się szlajać, ulice są puste, rzekłbym wymarłe. Walka z przestępczością i patologią w dwa lata przyniosła ogromne rezultaty. Jednak problemy z imigrantami i dzielnicami nimi wypełnionymi są kwestią całkowitej swobody jaka powstała w latach 70-tych i 80-tych. Do wielu krajów zachodnich ściągano z przeludnionych państw muzułmańskich tanią siłę roboczą. Ci ludzie mieli spędzić w Europie kilka ledwie lat, jednak władza stwierdziła, że skoro problemu nie stwarzają, nikt ni musi poświęcać im uwagi. I pod koniec lat 90-tych okazało się, że powstały całe dzielnice zamieszkiwane przez muzułmanów, gdzie prawo kanoniczne ma większe znaczenie niż świeckie, gdzie przestępczość, bezrobocie oraz patologia stoją na najwyższym poziomie w kraju, a pojęcie tolerancji i wolności to absurd dla tamtejszych mieszkańców. I stąd problem o którym mówisz. Nie raz i nie dwa zdarza się, że imigranci, którzy w Europie siedzą od powiedzmy 30-40 lat do dziś nie znają lokalnego języka, a ich dzieci kaleczą na potęgę... Dopiero od niedawna władza w poszczególnych krajach zajęła się tym tematem. We Francji deportuje się tysiące nielegalnych imigrantów oraz niebezpiecznego elementu, a w Holandii stawia się na resocjalizację i metodę wyciągniętej pomocnej ręki.

I fakt, Partij voor de Vrijheid (Partia Wolności), czyli niderlandzkie zgrupowanie narodowe, odnosi coraz większe sukcesy, w ostatnich wyborach do EP, osiągnęli najlepszy wynik. Jeżeli w przyszłym roku do spółki z innymi nacjonalistami osiągną większość w parlamencie, poleje się krew. Geert Wilders zapowiedział już dawno, iż metodami bezprecedensowymi rozwiąże problem muzułmańskich imigrantów w Holandii. Z kolei około 1/3 muzułmanów deklaruje chęć opuszczenia kraju w przypadku zwycięstwa PVV w wyborach parlamentarnych... Jeżeli Wilders okaże się skuteczny, ponad 50% aktualnych imigrantów pochodzenia niezachodniego (czyli według tutejszej interpretacji pochodzących spoza UE, Ameryki Północnej i Południowej oraz Australii), opuści Niderlandy, z własnej woli, bądź z nakazem deportacji w rękach. Akurat metodę przesiewania niektórych środowisk popieram, jednak zdaję sobie sprawę, że jej przeprowadzenie przy takiej ilości imigrantów jest właściwe niemożliwe i praktyki deportacyjne skończę się odesłaniem tysięcy także i uczciwych obywateli, w związku z tym nie wiem czy jest to dobre wyjście z problematycznej sytuacji.
Dlatego najlepiej nie sprowadzać sobie imigrantów, jakoś tak na tym świecie jest, że gdzie są większe populacje czarnych/muzułmanów/cyganów to właśnie oni tworzą biedne dzielnice. Oczywiście to ksenofobiczne i w ogóle, ale bezpieczniejsze.

Artykuł w większości innych mediów uznałbym za ciekawy, jako, że to wytwór gw - nie wierzę w większość. Ten szmatławiec ma za cel oskarżać Polskę na każdym kroku o rasizm i wszelką inną nietolerancję, jest po prostu niewiarygodny.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •