ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Witajcie,
oto pierwszy post nowo-otwartego działu jRPG. Możnaby go potraktować jako post czysto poznawczy, jako neoficki fan tego gatunku gier chciałbym się dowiedzieć które tytuły zapadły wam w pamięć, które polecacie innym, o których możecie powiedzieć coś więcej niż "fajna gra", bo właśnie wśród jRPGów istnieją perełki o których ciężko jest powiedzieć, że są *tylko* fajne. Z tego powodu chociażby temat ten nie zawiera ankiety.

Pozwolę sobie zacząć dość stereotypowo, najsławniejszą i najbardziej uznaną grą z tego gatunku (szczególnie w sferze kultury amerykańsko-europejskiej), od której moim zdaniem najlepiej jest zacząć swoją przygodę z jRPGami - reprezentuje ona ich największe zalety (świetne projekty postaci, potężna fabuła, dopracowanie detali) jak i ukazuje w nienajgorszym świetle wady (setki potyczek "zapchaj-dziurek", z reguły niski poziom graficzny). Mowa oczywiście tu o Final Fantasy VII na PSX/PC.

Na sam początek wypadałoby wyjaśnić, że gry z serii Final Fantasy nie są ze sobą powiązane (wyjątkami są wydane dzięki nowej polityce wydawniczej FF7: Crysis Core oraz Dissidia: FF) więc bez obaw, wybierając grę oznaczoną liczbą 7 nie musisz zastanawiać się "co było wcześniej".

Więc gdzie trafiamy po tym, jak uda nam się odpalić ten archaiczny już nieco twór? Świat będący sceną dla dramatów bohaterów FF7 należy stanowczo do grona dystopii. Midgar, centralne miasto w którym rozgrywa się duża część akcji gry nie należy do najbardziej przyjaznych. Świat został zdominowany przez potężną korporację energetyczną Shin-Ra, która wybiła się dzięki odkryciu technologi pozwalającej na łatwe wysysanie życiowej energii planety i przetwarzanie jej na potrzebną człowiekowi energię elektryczną. Chociaż zapewnia to ludziom łatwy, poczciwy byt to po pierwsze, planeta na której dane jest wszystkim żyć słabnie i zaczyna powoli umierać; po drugie zaś, Shin-Ra zdobyła niemal absolutny monopol i władzę.

Gdzie w tym świecie pojawiamy się my? Pojawiamy się nagle. W pobliżu jednej z elektrownii Shin-ry. Jako znany wszystkim Cloud Strife (chociaż na modłę jRPG możesz go do woli przemianować), blondyn z ogromnym mieczem i "japońską" fryzurą. Milkliwy, enigmatyczny, niezdecydowany typ. Który dziwnym trafem wspomaga w zadaniu zniszczenia reaktora grupę Avalanche. Szybko wychodzi na jaw, że miecz bohatera jest trzymany nie tylko przez wzgląd na szpanerski wygląd, bo wywija nim całkiem zgrabnie - przez wzgląd na to, że przynależał do elitarnej bojówki Shin-Ry znanej pod mianem SOLDIER. Dlaczego więc nagle pojawia się w szeregach Avalanche? Co wiemy o jego przeszłości? Cóż, to niektóre z pytań, które rozwieje dopiero dalsza część gry.

Pytaniem jednak dla nas jest. Dlaczego w Final Fantasy 7 warto zagrać? Pomimo obrzydliwej pseudo-3D grafiki, w której mimo bardzo ładnego tła postacie przypominają ludziki LEGO. Pomimo znienawidzonego elementu wszystkich jRPGów czyli konieczności rozgrywania setek losowych, nikomu niepotrzebnych potyczek z słabymi przeciwnikami nie będącymi żadnym wyzwaniem? Cóż... podstawowym, dosyć prostym powodem jest jedna z najbardziej przejmujących opowieści w historii gier video. Final Fantasy 7 jako jedna z niewielu gier potrafi wyciskać łzy, poruszyć, kazać pomyśleć. Mimo swojej prostoty, niekiedy siermiężności potrafi być o wiele bardziej sugestywna niż większość tego, co zachwala się jako "najlepsze cRPGi historii".

Poza tym gra ta może poszczycić się barwną i bogatą galerią postaci, których opowieści nieraz umilą nam grę. Chociaż często opierają się na znanych schematach (przyjaciółka dzieciństwa, odpowiedzialny koleś z piętnem dawnej winy, lekkoduch, dobroduszny buc, zdrajca etc.) to mimo to schematy te zostają mocno rozbudowane i nieraz zatęsknimy za wielkimi oczętami Tify czy Hmmm Vincenta.

Ciężko powiedzieć w tym przypadku coś czysto obiektywnego.

Wasza kolej.

PS. Na zachęte, piękny utworek z OST do FF7: Crysis Core'a. Wiedzcie, że Firena przy nim płacze.

http://www.youtube.com/watch?v=MOJ91H4mraU


Cóż... ja dość szybko odpuściłem sobie ten gatunek. Gdzieś po drodze zaliczyłem FFVII, Star Ocean 2, Suikodena II i III oraz Final Fantasy Tactics, którą również pozwolę sobie w tym dziale wymienić, gdyż dla mnie jest to jRPG (może nawet najlepsze w historii tego gatunku...). Najbardziej urzekła mnie jednak gra Xenogears - jeden wielki oldschool - od grafiki poczynając Plus bardzo ciekawa fabuła, z zaskakującym finałem. Do walki ruszamy z buta, albo w kabinie wielkiego Geara (taki japoński Mech:) Zdolności naszej postaci przekładają się na to co możemy powyczyniać pilotując Geara. Gear ma też swoje kaprysy, które trzeba spełnić, żeby dobrze się z nim współpracowało. Gdzieś po drodze zdobywamy coś w rodzaju Battlecruisera, towarzyszy, wywołujemy małą rewolucję, potem trochę większą Jest to gra z całą pewnością dojrzała i epicka, sporo tu czytania, ale naprawdę warto być na bieżąco i nie przeklikiwać dialogów - fabuła gdzieś na styku cyberpunku, japońskiej filozofii i "Boskiej Komedii" Dantego (książki, a nie gry). Imo o wiele mniej tu pierdołotowatości charakterystycznej dla Finalów, jakoś mniej czajników ze skrzydłami rzuca się nam do gardła i bohaterowie jacyś bardziej swojscy (tak, tak - w tej grze nie ma baranów walczących piłką plażową ) Wielu fanów jRPG tej gry nie trawiło, a ja powiem tak: Jak ktoś z jakiegoś powodu chce spróbować się w jRPG (albo chce zaliczyć chociaż jednego i Finale go odrzucają, gdy tylko pomyśli, że miałby w to grać) to Xenogears pasuje w sam raz. Grafika w tej grze nie powala, ale to bardzo wciągający tytuł, który wspominam prawie tak samo dobrze jak Baldury. Żałuję, że nie mogę powiedzieć więcej, bo grałem w to jakieś 10 lat temu, ale miło wspominam tę grę i na pewno wspominania jest warta i pewnie kiedyś do niej wrócę (przy czym na pewno nie wrócę do innych tytułów, które wymieniłem wyżej). Guglujcie sobie szczegóły, jeśli jesteście zainteresowani
Legend of the Super Saiyan.

Ogólnie nie lubię tych gier. Mam wrażenie, że to takie prototypy MMO.

Mam wrażenie, że to takie prototypy MMO.
Stawianie na ciągłe grindowanie, ten dziwaczny system walki... true true true. Nieraz wspominałem, dla mnie te gry byłyby lepsze jako przygodówki bez walki. ;d


Mnie w zasadzie, poza wspomnianym Legend of Super Saiyan , wciągnęła seria Golden Sun na GBA i to dosłownie wciągnęła. Przypadkiem i z nudów zagrałem (podrzucone przez kolegę) i pomimo, że gramy dzieciakami, losowe spotkania są wkurzające i fabuła dość banalna, to jednak mi się spodobało na tyle, że przeszedłem 2 razy obie części. Świat jest całkiem spory z licznymi zagadkami, postaci (poza głównym bohaterem, który tylko odpowiada "Tak" i "Nie") są ciekawe i zabawne. Walka, choć typowa dla jRPGów, jest bardzo rozbudowana i efektowna, poza standardowym siepaniem mieczem i magią, są jeszcze djinny, które podnoszą staty oraz mają specjalne zdolności (mocniejszy atak, obrona i wiele innych fajerwerków). Grafika i muzyka jak na Game Boya jest bardzo dobra. Ogólnie pozycja warta polecenia, ot epicka przygoda w fajnym klimacie.

Stawianie na ciągłe grindowanie, ten dziwaczny system walki... true true true. Nieraz wspominałem, dla mnie te gry byłyby lepsze jako przygodówki bez walki. ;d

Kingdom hearts bez machania kluczem? Łeeeem od tego mamy Planscape'a
Bardziej mmowatym jRPGiem bedzie FF CC: Echoes of time, gdize możemy grać z graczami z Wii i DSa, z całego świata, sam w ten sposób załapałem się na darmowe lvlupy ;]

jRPGów lubię wiele, najbardziej jakoś podszły mi te SE - zresztą, komu nie? Jak Kingdom Hearts i oczywiście Finale. NIe można jednak zapominać o świetnym Chrono Triggerze, Dragon Questach.

Ostatnio znów bawię się w Shin Megami Tensei na DSie oraz The Worlds End With You(przez wielu uważany za najlepszą grę na DSa i trudno się dziwić, bo gra jest niesamowita).

Sa oczywiście jeszcze mniejsze tytuły jak Izuna, tytuły mniejsze a cieszą

Aktualnie z pozycji które jeszcze nie wyszły czekam na Monster Huntera 3(w EU jeszcze nie wyszedł), FFCC: Crystal Bearers, Reginleiv(gra Big N dla...... Dorosłych ) czy KH: Birth by sleep.

Ach, jRPGów jest tyle, ż ciężko wymienić ulubionego

The Worlds End With You
Na jakim sofcie/jaką wersję odpalasz? Kiedyś w to trochę pograłem, ale obecnie cokolwiek bym próbował - gra się wiesza podczas animacji ucieczki przed żabimi demonami. Jadę na Acekardzie.

Na jakim sofcie/jaką wersję odpalasz? Kiedyś w to trochę pograłem, ale obecnie cokolwiek bym próbował - gra się wiesza podczas animacji ucieczki przed żabimi demonami. Jadę na Acekardzie.

R4, YS menu, ale to planuje w najbliższym czasie zakupić, bo żal jechać na ROMie(zresztą pod względem DSowym czekają mnie dużop wydatki w najbliższym czasie, a jaka biblioteczka będzie puszysta ;3)

Więc już Ci mówię, że wszystkie Acekardy mają ten problem z TWEWY, cąłkiem niedawno uplodowałem innemu znajomemu save'a zaraz po tej animacji, tylko że o ile mnie pamięć nie myli to w ten sposób przepada pierwszy dzień, bo dopiero po dotarciu do Shibuyi można saveować. Na you tubie jest video z pierwszym dniem, jak coś to moge save'a zuplodować, żaden problem
Dajesz

Legend of the Super Saiyan.

Jedna z moich ulubionych... Wiesz, że kiedyś dla jakiejś stronki napisałem do tego obszerną solucję?
Z jRPG nie można zapominać o Shin Megami Tensei/Persona, wszystkie polecam

Za 4 dni wychodzi na DSa nowa Persona, grałem w wersję japońską i myślałem, że z zchwytu kopnę w kalendarz. Przebija graficznie jedynkę z PS one, wracając w ogóle do korzeni z podróżowaniem w 3D z widokiem "z oczu". Fabuła ogień z tyłka, nic tylko grać.

A za tydzień z kolei Pokemony Hear Gold i Silver Soul - poleca Miszcz Pokemonuf
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •