ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA


Bardzo, bardzo się dziwię dlaczego niektorzy tutaj tak bardzo chwalą Hatchet - dla mnie totalny gniot.

Poproszę o bana dla usera Erotic Jesus Jego 'kłamliwa' wypowiedź na temat 'Hatchet' obraża moje uczucia religijne i może prowadzić do bezwzględnej dyskusji gdzie wszystkie chwyty są dozwolone


to ja sugeruję wydzielenie osobnego tematu o tym gniocie/arcydziele w którym jakże różne opinie będą podstawą do zapoznania się ze wszelakimi racjami obojgu stron, co skłoni do rozmyślań nad tym, iż różni fani horroru po obejrzeniu setek filmów grozy mogą mieć jakże kompletnie różne wymagania odnośnie nowo powstałych produkcji hehe

o ja sugeruję wydzielenie osobnego tematu o tym gniocie/arcydziele
Proszę

setek filmów grozy

Tysięcy Jezusie, tysięcy gwoli ścisłości, jeśli chodzi o mnie. To może Ty zaczniesz dyskusję skoro już dopuściłeś się świętokradztwa i obraziłeś arcydzieło, to napiszesz dlaczego tak uważasz i ile ci zapłacono byś tą nieprawdę napisał



ile ci zapłacono byś tą nieprawdę napisał

bo kto go inspirował to oczywista oczywistość

nie no, ja tam również uważam, że cały zachwyt nad Hatchet jest mocno przesadzony - owszem jest krwawo, ale gumowo; jest śmiesznie, ale prymitywnie; jest sztampowo po prostu, choć czuć, że Green faktycznie kocha to co robi, siedzi w horrorze głęboko i miał zajefrajdę podczas kręcenia tego.
Lobo i ja pozwolimy sobie nie zgodzić się z tobą grzEGOrzu Wcale nie jest gumowo, kierwa jest genialnie. Green autentycznie wiedział co robi. Prymitywnie jest bo i miało być, w końcu to pastisz starych slasherów a one bądź co bądź nie powalały pod względem inteligencji na kolana. Gdyby Green zrobił czysty horror mogłoby to nie wyjść tak dobrze jak wyszło, ale umiejętnie połączył dwa gatunki filmowe.
ja tez sie pozwole nie zgodzic. bylo wspaniale - bezmogowo, cycasto i krwawo. wsolczesny cropsy zajebiscie ucharakteryzowany (prym totalny), fajne rozwalanie ludzi, banalne watki, postaci debilne, swietny film! bankowo najlepszy film festiwalu!

Proszę
jezu, to był żart, heheheh no ale skoro już jestem przy tablicy to...
cały czas mam wrażenie, że Wasze zachwyty to jest przejaw zgrywy niż rzeczywistego poglądu
Chociażby z opisu mr.M:
bezmogowo, cycasto i krwawo (...) banalne watki, postaci debilne...
dla jednych to zaleta, dla innych wada. Jeśli jednak igrać z jakimiś wątkami komediowymi czy tam parodiującymi, a tym samym starając się oddać cześć podobnym produkcjom... no to trzeba zrobić to bardzo umiejętnie, po pierwsze nie wystawiając się na śmieszność a po drugie na żałosność heh... Uważam, że czerpiąc garściami z tego co już gdzies w kinie widzieliśmy, Hatched serwuje nam mierną rozrywkę, z watpliwym poczuciem humoru, grą aktorską, i wszystkim innym. Myślę, że filmowi temu przydałoby się większę przejaskrawienie tych postaci czy w ogole fabuły. No nie wiem co mam Wam więcej napisać, takie jest moje zdanie, film jest bardzo kiepski, ameryki nie odkrywa. Kurde, naprawdę się dziwię Waszym zachwytom, heh
"Pieces" spotyka "The Burning" by wynurzać się w sosie z tandetnych slasherów końca lat 80-tych. Kto jest wielbicielem tego bezmózgiego odłamu grozy i potrafi docenić jego piękno w całej rozciągłości ten wie jak w tym sosie pływać. Green doskonale zdaje sobie z tego sprawę serwując wszystko co należy: niesamowite gore, genialnego potwora, którego nie kitra po krzakach tylko wali prosto w ryj w każdym ujęciu, głupiutkich bohaterów, piwo (ale tylko odrobina na początku filmu) i cyce. Całość zostaje wkomponowana w złoty okres slasherów pozostając do końca wierną ich wypróbowanym schematom, za które tak bardzo je kochamy, a raczej tylko niektórzy jak Jurand, Critters i Ślepy z tego co czytam.
Dla mnie arcydzieło, o czym nawet powiedziałem przez mikrofon całej zgromadzonej na festiwalu w Poznaniu widowni. Czy było mi wstyd? A gówno tam. Czułem się wspaniale stając w obronie horroru pana Greena, którego, o zgrozo, intencje w naszym kraju nie zostały zrozumiane do końca.
Dokładnie tak jak napisał Lobo. Kto nie kochał tandetnych slasherów lat 80tych nie pokocha też dzieła Greena, to więcej niż oczywiste. Jeżeli jednak ktoś lubuje sie w tych klimatach i nie ma nic przeciwko umiejętnemu sparodiowaniu ich w horrorowy sposób to 'Topór' powinien go zachwycić. Należy zauważyć, że jednak jest to horror a nie parodia w typie 'Scary Movie' Czegoś takiego ze świecą można szukać bo mało który film okazuje się być sprawnym połączeniem tych dwóch gatunków filmowych. Albo przez akcenty komediowe wychodzi gniot albo część horrorowa jest kiepsko zrealizowana. W filmie Greena jest inaczej - świetne jest wszystko. Śmieszność tego filmu polega głównie na parodiowaniu tekstów typowych bohaterów, z którymi ma się do czynienia w slasherach starszej jak i zresztą nowszej daty. Jest krwawo do granic możliwości, są cycki, jest piwo, jest 'ciapowaty' główny bohater(a własnie tacy na ogół zwyciężają zło w finalnych scenach filmu). Produkcja Greena jednocześnie kpi ze slasherów i je wychwala. Nie rozumiem jak można się zachwycać 'Devil's Chair' twierdząc, że reżyser wyciął widowni niezłego wała a nie docenić tego samego, tylko na większą skalę i lepiej zrealizowanego w Hatchecie.

Jak na razie to czekam na jakieś kontrargumenty bo paplanina w stylu 'heh, no ja nie wiem jak wam się to może podobać, heh <lol>' wybaczcie, ale mnie kompletnie nie przekonuje. 'Hatchet' w swojej klasie jest arcydziełem a jak ktoś twierdzi, że to dno, film bardzo słaby, to chyba najwyższy czas ze slasherów przerzucić się na długowłose dziewczynki rodem z Azji.
Ja też odebrałem "Hatchet" pozytywnie. Nawiązań do slasherów z lat 70-tych i 80-tych jest multum. Ten film to czysty camp, ukłon w stronę Jasona, Myersa, Leatherface'a i masy innych morderców zaludniających te starsze slashery. A sam Crowley przypominał mi zdeformowanego mutanta z "The Funhouse" Hoopera czy "Monster Man". No i przede wszystkim "Hatchet" nie nudzi - frenetyczne tempo akcji to z kolei oczko w kierunku "The Evil Dead" Raimiego. Morderstwa: krwawe jak diabli, najbardziej nietypowo zginęła stara parka (rodzieranie twarzy było boskie). Finał: i znowu ukłon (kurwa, powtarzam się), tym razem w kierunku serii "Friday the 13th", ale z wymordowaniem wszystkich (spoiler [spoilery przed tekstem! ech... - M.]). Bawiłem się wybornie, podobnie jak LOBO i czekam na nowy horror Greena "Dead West".

Podobny klimat ma "Feast" Johna Gulagera - jest równie szalony.

Myersa, Leatherface'a

eee, my chyba inne filmy oglądaliśmy. w stronę Jasona to może i tak, szczególnie z późniejszych odsłon serii, ale TCM? sam pisałeś zresztą że to proto-survival Halloween? bez bluźnierstw mi tukej!!!

ja powiem tyle - nie jestem fanem bezmózgiej rozrywki po linii najmniej ambitnych slasherów. gdy oglądam dzisiaj jakieś Piątki czy inne Sleepaway Campy to patrzę na to przez pryzmat historyczny - patyna czasu zrobiła swoje i dziś ogląda się to z rozbawieniem, ale ołtarzyka takim filmom stawiać nie będę.

wszystko zależy co się komu podoba - ktoś gustuje w filmach klasy zet, ziet i żet to bajera, Hatchet będzie mu się podobał. ale nazywanie go arcydziełem to "semantyczne nadużycie" - nie wypaczajmy znaczenia słów.
A ja tam się pokajałem i stosowną recenzję, tak jak obiecałem, poprawiłem (moja recka), a o moim wcześniejszym błędzie i stosunkowo lekkim niedocenieniu filmu Greena uświadomił mi mój drugi seans z "Hatchetem" na wielkim ekranie. Po prostu coś pieknego - bawiłem się wprost wybornie, bo co tu duzo kryć - jako czysta rozrywka jest to po prostu rewelacja. Powtarzać się nie będę, bo to co miałem zawarłem w recenzji, jednak muszę to napisać - "Hatchet" jest wspaniały i koniec!
No dobra, zapędziłem się nieco z TCM i Halloween, ale tak generalnie napisałem. Zresztą nawet w recenzjach na IMDb do komediowego horroru Greena skrybi nadużywają pojecia "throwback". Dla mnie "Hatchet" nie jest co prawda majstersztykiem - dyskutowałem na ten temat z LOBO; ot, po prostu serowy, frenetyczny, krwawy, przesycony humorem slasher, który nie pozwala się nudzić ani na moment. Dobrze, że proporcje między gore i humorem zostały należycie wyważone.

Śmieszność tego filmu polega głównie na parodiowaniu tekstów typowych bohaterów, z którymi ma się do czynienia w slasherach starszej jak i zresztą nowszej daty. Jest krwawo do granic możliwości, są cycki, jest piwo, jest 'ciapowaty' główny bohater(a własnie tacy na ogół zwyciężają zło w finalnych scenach filmu).
No nie da się ukryć, że śmieszność raczej "miała polegać" na tym co wyżej wypisałeś. Myślę, że "ciapowatość" głównego bohatera, czy tępe gadki panienek możnaby było sparodiować w dużo bardziej wyrafinowany sposób. A tu nie chodzi o to, że nie śmieję się z tego, że "ojej, jaka ta pani głupia", tylko doskonale rozumiem, że reżyser się z niej naigrywa, jednak jego dowcip do najświeższych nie należy, momentami jest wręcz wymuszony, dlatego mnie to nie bawi (no dobra, momentami prychnąlem śmiechem).


możnaby było sparodiować w dużo bardziej wyrafinowany sposób

Zachęciły mnie wasze opinie na temat Hatchet tak, że nawet sie skusiłem żeby go obejrzeć. I musze przyznać że jest bardzo dobry i bawiłem sie wybornie. 80 przyjemnie spędzonych minut, a wszystko dzieki Wam. Dziękuje chłopcy :*
Całkiem przyjemny slasher w starym dobrym stylu, ale zgadzam się z zdaniem grzEGOrza, nic wielkiego to nie jest. Nawet w ramach gatunku. Ostatnim czasy powstało kilka lepszych "nawiązań" do horrorów sprzed lat, choćby tylko wspomnieć 'Slither". Stworek mi trochę tego z "Humongusa" przypominał Ale widać, że Green lubi to co robi, po "Hatchecie" nabrał tempa i już w najbliższych latach 3 jego kolejne filmy zobaczymy.

PS
Żeby wszystko było jasne, uwielbiam stare slashery.
Dobry wieczór tu LOBO. Zalogowałem się by jeszcze raz zdradzić Wam pewną tajemnicę, gotowi?
HATCHET to arcydzieło.
Ale żeby Wam było lżej to dodam, że arcydzieło w swojej klasie, choć tak naprawdę w to nie wierzę. A jedyne co wypaczam to sobie mózg podniecając się podobnymi produkcjami. Pragnę jeszcze zaznaczyć, iż dowcip w produkcie Pana Greena nie jest wymuszony tylko wyważony. I zgadnijcie co jeszcze? To ja będę przygotowywał relację z piątku, gdy leciało arcy…

Ostatnim czasy powstało kilka lepszych "nawiązań" do horrorów sprzed lat, choćby tylko wspomnieć 'Slither"
No to raczej do MM i Zombie M wszelkiego, raczej 'kosmicznego' rodzaju, niż do slaszera (choc do horroru tak, tyle ze my tu dokladniej miedzygatunkowo zapodajemy) - i uwazam nadal, ze "Slither" az tak dobry jak "Hatchet" nie byl, choc to tez film wspanialy . A 'stworek' - Victor Crowley - to wg mnie byl taki Jason, tyle ze bez tej debilnej maski. Cala jego historia to typowe "wypisz - wymaluj Jason", nie mowiac juz o zakonczeniu

HATCHET to arcydzieło
no wlasnie - prawie sie zgadzam
A co na takim jednym forum wypisuja... O zesz - 2/10 sie zdarza czesto nawet a "Halloween" pana Z nawet poziom 9/10 osiaga....
Halloween Pana Z. to na pewnym plebejskim serwisie nawet 7/10 w recenzji dostało. 'Hatchet' 6/10. Czyżby masowe upośledzenie?

A co do 'Slithera' to mnie się kompletnie nie podobał, nie wiem czemu, ale gardze tym filmem. Dla mojej skromnej osoby nie był ani śmieszny, ani straszny i przepakowany durnymi efektami. Za te kase mogliby nakręcić tyle animali o lemurach, legwanach mordercach, leniwcach, chupacabrze...ech...marzenia
"jak dla mnie to kicha i zenada!
moja wypowiedz to raczej spojler
heh od czego by tu zaczac... fabula to praktycznie dno, dosc ze nic nowego to jeszcze nie straszy ani nie ciekawi! wyglad potwora jeszcze ujdzie ale najbardziej rozbroilo mnie jak bylo jak ten potwor niezgrabnie biega za tymi ludzmi ktorzy bez problemu mu uciekli po (lini prostej) i nagle ten skubanic wyskoczyl za grobowca 9ze niby zna jakies skroty czy potrafi latac??? ) ...oczywiscie trzeba dodac ze skubaniec to jakis niezniszczalny jest xD ... no masakra! albo wszyscy sie patrza jak jednego gosia dorwal i uciekaja dopiero jak sie okazalo ze gosciu nie zyje... a do tego czasu sie patrza xD ...eh zakonczenie jeszcze ujdzie
ogolnie nie polecam 3.5/10 <-- za sountracka mansona i za hmm sredniej urody panienki ktore sie rozbieraja? xD"
O taa, to jest dopiero rzeczowa wypowiedź, profesjonalnego horrormaniaka, podobnie jak 99% postów na tamtym forum.

3,5 - szkoda, że nie 3,499,99999999/10
Seksowne avatarki chłopaki macie.
:*

3,5 - szkoda, że nie 3,499,99999999/10
ja dalem niby 5/6 po drugim seansie, ale tak naprawde to daje 4,99999999999987593/6
Hahahaha!
Sloth wielki jak sam sku***syn morduje kogo popadnie = piękny film!
arcydzieło!
właśnie nabyłem ten genialny w swej prostocie slasher
Obejrzałem wreszcie "Hatchet" do końca. Moje odczucia najlepiej oddają słowa GrzEGOrza, pozwolę więc sobie zacytować:

nie jest to arcydzielo ale film fajny. za to arcydzielem jest pierwsze wyjscie Wiktora. zero skradania, czajenia sie. po prostu wybiega i napierdala
i gore fajne, i cycki tesz
Oczywiście,że "Topór" to świetny film.W sumie to oglądając go drugi raz jeszcze lepiej się bawiłem,niż za pierwszym razem.Inteligentna parodia,fajna gra aktorów i te wiadra krwi wylewane na drzewa i krzaki po "akcjach" Viktora.Końcówka filmu mnie zaskoczyła i to jest to,co tygryski lubią najbardziej na świecie:) Stawiam ten film na 2 miejscu w moim prywatnym rankingu najlepszych filmów Horrorfestiwalu. Tuż przed "Fritt Vilt", bo pierwsze miejsce rezerwuję dla genialnego "Krzesła Diabła". To jest naprawdę świetny film.który poszedł w zupełnie innym kierunku,niż się tego spodziewałem.Ale wyszło mu to tylko na dobre.To był ostatni film wyświetlony na festiwalu i zdecydowanie najlepszy.Martwi mnie tylko to,że już od roku czekam żeby gdzieś go kupić i nic.Ale poczekamy,jesteśmy cierpliwi... Może po tej słynnej już "Suspiri" w Pani Domu,kolejnym tytułem będzie "Devil's Chair"? (A potem "Inferno:)"
Na razie Devil's Chair doczekal sie wydania na DVD w USA :
http://www.fangoriaonline...vils-chair.html
Swoja droga w 100 procentach zgadzam sie z ta recenzja
''Topor'' - znow sobie go odswiezylem wiec moze dodam swoja opinie.
Jak dla mnie nie jest ani gniotem ani arcydzielem. Ale zdecydowanie blizej mu do drugiego. Gore pierwsza klasa, swietne zakonczenie i morderca ktory zasluguje na miejsce w ''Hall of Fame'' tego gatunku.
Jedyne co przeszkadzalo to ironia ktora sie w grze aktorow pojawiala. To jedyny minus tego filmu. Moim zdaniem gdyby aktorzy zagrali bardziej powaznie i autentycznie to wyczulo by sie lepiej cala sytuacje i zagrozenie ze strony potwora. Automatycznie dodalo by to wiecej napiecja i klimatu. Ktos pewnie powie ze to bezsens patrzyc na gre aktorska w tym rodzaju filmu. ''Hatchet'' jednak swietnie pokazal ze i ta kwestia moze byc wazna. Przeciez to wielka roznica gdy wystraszona ofiara panikuje albo siedzi w ciezkim szoku a taka ktora w sytuacji o zycje woli sie klocic z kolezanka o lakier do paznokci... To zniza po prostu poziom zagrozenia.

Oczywiscie sa tez slashery gdzie morderca ma poczucie humoru. Lecz w takim przypadku nie niszczy to klimatu.

Troche te dzielo zkrytykowalem, ale to nie zmienia faktu ze dla mnie to najlepszy Slasher ostatnich pietnastu lat. Szkoda jedynie ze na ten projekt nie wykorzystano wszystkich mozliwosci.

Aha i jeszcze cos:
Nie ze ktos pomysli ze odbieram ten film w taki sposob bo wczuwam sie w role ofiar. To nieprawda. Zawsze jestem po stronie zabojcy, zawsze
Po takim syfie jak nowy Piatek postanowilem sobie odswiezyc ten wyborny slaszer. Swietna rozrywka. Zero nudy, cycki, humor, wirtuozerskie gore ;] i najlepszy madder faker killer ever - Victor Crowley. Widac, ze jak sie chce to mozna nakrecic nowy slaszer w duchu oldskulu.
666/10

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •