AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
WTF? ja to jednak nie kumam japońskiego młodzieżowego horroru - nie wiem, może za stary jestem, alboco? ale oglądałem pierwszą odsłonę serii z rosnącą irytacją. jasne, na podstawie komiksu, ale czy to musi być tak głupie?
efekty takie sobie, fabuła niby pełna niespodzianek, które jednak bardziej na nerwach grają. brrr... straszne to jest. wg imdb Nakata reżyseruje trzecią część - ja nawet drugiej nie obejrzę.
A ja napiszę na opak, że bardzo mi się podobało, momentami naiwne, pointa z tego niby przewidywalna, a jednak finał w dwójeczce oglądałem z ogromną przyjemnością. W sumie może to i kwestia gustu, efekty mi się podobały, ale przyznam, że lubię wiedzieć kiedy na nie patrzę, więc max realistycznych, ciężkich do wyłapania okiem animacji etc. po prostu nie trawię. Z tym, że pierw oglądałem dwa party l-action, teraz nadrabiam anime i jestem i tak bardzo zadowolony jak widzę, że w 4 godzinach upchnęli tak rozbudowaną fabułę. Dla mnie jeden z najlepszych japońskich mainstreamowych filmów grozy ostatnich lat (z tym, że przeplata się tutaj horror, fantasy i akcja, a zwroty a. mnożą w zawrotnym tempie i ciężko w ogóle o jakiekolwiek porównanie do nastrojowych ghost stories), choć rozumiem, że może się nie podobać, akurat w mój gust trafia. Do tego kolejna niezła role dzieciaka z BR i bardzo fajnie przeniesieni na ekran bogowie śmierci. Z tym, że jedynkę i dwójkę jeśli miałbym już oceniać - to jako jeden twór i u mnie miałby ocenkę bardzo wysoką, spin-off serii też już widziałem, z tym, że to raczej czysty thriller. Notes zostaje spalony zaraz na początku, a fabuła zazębia się wokół tajemniczego wirusa i planowanego ataku terrorystycznego. W roli głównej charakterystyczny L, niezwykle intrygująca postać. W wypadku tychże dziełek ciężko jednak o obiektywną ocenę, bo jednemu spodobają się bardzo, drugiemu w ogóle - i z takimi opiniami znajomych się jak na razie spotykałem. A jak jest rzeczywiście? Tak jak zawsze, trza wejść w posiadanie i przekonać się samemu.
no właśnie ta naiwność mnie wściekała najbardziej i scenariusz jakby pisał go trzynastolatek. najpierw jest pomysł na notatnik śmierci - zapisujesz nazwisko typa, typ ginie. ale później zaczynają się udziwnienia, tylko po to, żeby pchnąć fabułę do przodu. to już można określić sposób śmierci, nie trzeba znać twarzy itepe...
dalej - widać, że to dla dzieciaków, bo fabuła jest konstruowana bardzo prosto - te tłisty są naprawdę rodem z komiksów dla przyszczersów - dochodzenie jakie prowadzi L? no bez jaj. dodatkowo te dzieciaki, nagle pomagają policji (w przeszłości Light) , albo są ultra mega wypasionymi detektywami (L). wiarygodność psychologiczna i prawdopodobieństwo postaci żadne.
odnośnie efektów - ok, ja się tam nie podniecam takimi efektami jak Ślepy z "Zodiaku", bo też lubię wiedzieć (czasem), że mam do czynienia z pracą grafików. ale jak na mój gust Ryuuk jest zbyt niedopracowany (choćby usta i zęby - można tam było jeszcze podłubać nieco)
dla młodej widowni być może tak - bo może ona nie padnie ze śmiechu, kiedy na ekranie padają takie linie jak "jest bardzo inteligentny i niedojrzały... tak jak ja."
i wreszcie - geeez, ile to trwa - 2 godziny?