ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

Karczochy, lubicie?
W Polsce tego nie znałam, natomiast tu w Hiszpanii są bardzo popularne, ja osobiście tego bardzo nie lubię.




ja tex nie lubie
tesciowa kiedys xrobila je x kulecxkami x mielonego miesa w sosie - miecho wloxne w srodek, to tylko sos i miecho dobre bylo, resxta nie

w pl ja widxialam, nawet takie w sloiku cxy pusxce jak u was
ja uznaje tylko w jednej postaci, nauczyla mnie tego kobitka w Katalonii - obrane , sciete twarde zanuzyc w wodzie z sokiem z cytrynu lub odrobina octu (to tylko po to zeby nie ciemnialy) jak na kolorze nie zalezy to mozna sobie darowac, ulozyc na blasze kazdego polac odrobina oliwy ( ja daje pare wiorkow masla, lepsze moim zdaniem) i zapiec pol godziny w bardzo goracym piekarniku, jesc poki cieple najlepiej jako przystawke. w innych wersjach jak dla mnie niejadalne. za to (bo to sa paki pewnego gatunku ostu) pieknie kwitnie, w miom regionie jest to druga po granatach uprawa.

ja tex nie lubie ..ja tez nie przepadam



pieknie kwitnie

O, a to kwitnie? To chyba nie widziałam!
a w ogole to jak tesciowa to robila to prawie calego sciela, tyle tego obierania bylo
A ja za kazdym razem jak przechodze kolo warzywniaka zastanawiam sie jak sie za te karczochy zabrac. Ale jak mowicie, ze niezbyt dobre to chyba zakup odloze na dalszy plan.
to co my zjadamy to pak, a wlasciwie dno koszyczka kwiatowego, reszta to chyba dla oslow bo to jedne z nielicznych zwierzat jedzacych osty

no prosze jaki ladny jak zakwitnie
O matko, w zyciu bym nie pomyslala, ze to moze tak zakwitnac, i ze na dodatek jest to oset!

bo to sa paki pewnego gatunku ostu)

O, nie wiedzialam!

Ja zjadam i nie narzekam, choc znam smaczniejsze rzeczy. Zjadam jako przystawke na zimno z odrobina soku cytryny i pieprzu (wersja z puszki), kiedys jadalam robione na cieplo, ale nie pamietam jak.
jezu sliczny kwiatek, niech tak zostanie:)
mnie sie kojarzy ja bylam w Kanadzie, ciotka robila to ciagle na rozne sposoby z KMINKIEM bleeeeeeeeeeeeee
a podobno to bardzo zdrowe bo widzialam , ze robia z tego jakies suplementy

O matko, w zyciu bym nie pomyslala, ze to moze tak zakwitnac, i ze na dodatek jest to oset!
Ja też.

ikxio, dzięki za piękny wykład (jak chcesz to potrafisz)
aż się rozejrzę za tym na polu.
wywar z tego co zostaje po obraniu jest uznawany za doskonaly srodek oczyszczajacy i odchudzajacy ( chyba dziala bo paskudztwo straszne)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karczoch_zwyczajny

Tu macie pełno przepisów: http://www.google.com/sea...lient=firefox-a

Ja jadłam raz w restauracji- podane do rawioli z serem na słodko a do tego troszkę tych karczochów jako dodatek- były chrupiące, słodkie, pyyyszne- chyba smażone. Więc kwestia przyrządzenia
I od razu się zainteresowałam 'z czym to się je'.

podane do rawioli

"rawioli"? a to słowo pierwszy raz w życiu słyszę?
Spolszczyłam 'ravioli' , sorry.

Spolszczyłam 'ravioli' , sorry.
A co to jest?
(a już wiem ;P)

wywar z tego co zostaje po obraniu jest uznawany za doskonaly srodek oczyszczajacy i odchudzajacy ( chyba dziala bo paskudztwo straszne) ..o tego nie slyszalam, dobrze wiedziec

[ Dodano: Sro Kwi 29, 2009 6:59 pm ]

Ravioli - potrawa kuchni włoskiej, to nieduże pierożki. Nadziewa się je zazwyczaj serem ricotta, mięsem lub warzywami - najczęściej szpinakiem.

anvien, tak też się domyśliłam patrząc się, jak to wygląda na Google.
a ja lubie dobrze wysmazone z czosnkiem lub drobniutko pokrojone z jajecznica. Znam iiny sposob na zachowanie koloru karczochow, wklada sie je do wody wymieszanej z maka, nie traca tak koloru a i tez nie sa kwaskowe jak od cytryny czy octu
pieknie to wyglada, ale tylko wyglada.. bo ja za tym tez nie przepadam
ja to jestem "kuchennie upośledzona",niestety. znaczy to,że kuchnię omijam szerokim łukiem.mogę sprzątać,zmywać,ale gotowanie,pieczenie,itp. jakoś mnie nie kręci. i jak tak wszystkie babki wymieniają się przepisami,pieką ,robią przetwory ,to ja normalnie zazdroszczę .nawet czasem się zastanawiam,kto mi wyciął odpowiedni gen z mojego DNA...

ja to jestem "kuchennie upośledzona",niestety. znaczy to,że kuchnię omijam szerokim łukiem.mogę sprzątać,zmywać,ale gotowanie,pieczenie,itp. jakoś mnie nie kręci.

To fajnie, że mężuś Cię wyręcza.
A ja też nie przepadam za gotowaniem, a już pieczenie, to nie moja działka.

mogę sprzątać,zmywać,ale gotowanie,pieczenie,itp. jakoś mnie nie kręci

trebolita, to bysmy sie swietnie uzupelnialy, bo ja z kolei do sprzatania i zmywania zupelnie sie nie pale. Cale szczescie, ze mam zmywarke, no ale ktos musi wlozyc do niej naczynia a pozniej je wyjac.

ale ktos musi wlozyc do niej naczynia a pozniej je wyjac.

ale to juz moga robic nasi mezowie

ale to juz moga robic nasi mezowie

No i robia (a raczej robi ).
nooo. bez zmywarki ciezko bywalo.

nawet czasem się zastanawiam,kto mi wyciął odpowiedni gen z mojego DNA...

Haha....a u mnie ten gen zostal zminiaturyzowany do ostatecznosci Nigdy nie rwalam sie do pomocy w kuchni, teraz jak juz zaczynam cos gotowac czy piec to owszem, lubie i fajnie sie tym bawie, ale najgorzej to zaczac... Za to bardzo lubie jak pichcimy cos razem. On robi za kucharza, a ja za kuchcika

Za to bardzo lubie jak pichcimy cos razem. On robi za kucharza, a ja za kuchcika

No to ja tez tak wlasnie bardzo lubie. I ja z kolei nie mam problemow z rozpoczeciem gotowania. Gorzej jest z zakonczeniem, czyli z posprzataniem po pichceniu.
Ja pewnie lubilabym wersje odwrotna, tzn. ze ja gotuje, a on poamaga, ale moj chlop ma niestety jedna irytujaca przypadlosc, ze nie potrafi sie opanowac w kuchni - zaglada przez ramie, wsadza nos gdzie go nie prosza, komentuje, opiniuje, zadaje glupie pytania i ogolnie rozsierdza mnie do czerwonosci Dlatego wole zostawic mu pole do popisu (zwlaszcza ze on bardzo lubi gotowac, a ja inteligentnie zawsze go do tego zachecalam ), a sama bawie sie w gotowanie pod jego nieobecnosc.

ja to jestem "kuchennie upośledzona",niestety. znaczy to,że kuchnię omijam szerokim łukiem.mogę sprzątać,zmywać,ale gotowanie,pieczenie,itp. jakoś mnie nie kręci. i jak tak wszystkie babki wymieniają się przepisami,pieką ,robią przetwory ,to ja normalnie zazdroszczę .nawet czasem się zastanawiam,kto mi wyciął odpowiedni gen z mojego DNA ladnie to ujelas ja tex nie bardxo nadaje sie do gotowania

Gorzej jest z zakonczeniem, czyli z posprzataniem po pichceniu.
eech...mój facet to ugotuje wszystko ,co trzeba ale kuchnia po jego gotowaniu to wygląda jakby tornado przeszło! no ,ale coś za coś :jest co zjeść .
u nas podobnie, ale w pracy podobno non stop sprzata (kucharz)
a to normalne, ze po pobycie chlopa w kuchni to jakby tajfun przeszedl, bo nawet jak sproboje posprzatac to najczesciej do poprawki.

eech...mój facet to ugotuje wszystko ,co trzeba ale kuchnia po jego gotowaniu to wygląda jakby tornado przeszło! ..to tak jak u mnie...jak wiem ze bedzie cos tworzyl w kuchni, to czekam ze sprzataniem az wszystko bedzie zrobione, bo szkoda dwa razy sprzatac
hehe,to w sumie pocieszające ,że mój facet mieści się w tajfunowej normie.znaczy się ,że ten typ tak ma.ale wiecie,że to trochę dziwne... bo jak kobieta gotuje,to tak nie świni.ja przynajmniej nie zostawiam mąki na kurkach od kuchenki gazowej( tak mi się zdaje...).

[ Dodano: Sob Maj 09, 2009 6:21 pm ]

no i przy smażeniu "jakoś"mi tak nie pryska na metr od patelni...

A mi pryska, bo zmieniliśmy kuchenkę i jest do "du..*"

bo jak kobieta gotuje,to tak nie świni.ja przynajmniej nie zostawiam mąki na kurkach od kuchenki gazowej( tak mi się zdaje...). ...u mnie to po jednym obiedzie sa trzy wroki smieci ..no aleto tak jest jak kucharz hobbysta wkracza do kuchni

u mnie to po jednym obiedzie sa trzy wroki smieci ..no aleto tak jest jak kucharz hobbysta wkracza do kuchni

HAHA
A ja was zaskoczę bo mój facet to nie dosyć że pysznie gotuje to jeszcze idealnie sprząta Wiele rzeczy w kuchni jak tylko jest czas robimy też wspólnie dzieląc się robotą i to jest super bosmakuje nam wtedy żarełko jeszcze lepiej Ale wydaje mi się że mam to szczęscie mieć faceta z takimi przyzwyczajeniami dlatego że przez wiele lat musiał być całkowicie samodzielny.
Baja, u mnie jest podobnie... Co wiecej, on wklada wrecz wiecej zapalu w sprzatanie "potem" niz ja
Nio....jak tak czasem go obserwuję to mam wrażenie że robi to dużo szybciej i skrupulatniej niż ja

jak tak czasem go obserwuję to mam wrażenie że robi to dużo szybciej i skrupulatniej niż ja

Hahaha...dokladnie W dodatku zdjae sie, ze jemu nie przeszkadza lejía i amoniak

zdjae sie, ze jemu nie przeszkadza lejía i amoniak haha mnie akurat też nie ..dla mnie totakie prawie swojskie zpachy bo jestem chemikiem więc jak to mówią. ...niejedno się w życiu wąchało
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •