AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Ostatnio przed snem włączyłem sobie radio, a w nim puszczony był wywiad z człowiekiem, który był uzależniony od seksu właśnie przez masturbację, filmy porno czy odważne koleżanki - czyli to, co kiedyś było zakazane i trudno dostępne, a co dziś w szkole czy w internecie jest praktycznie na wyciągnięcie ręki.
Czy polska młodzież dzięki temu przyczyni się do rozprzestrzeniania wirusa HIV czy innych chorób wenerycznych, powiększenia liczby nastoletnich matek i kłopotów w rodzinach, czy wręcz odwrotnie? Jak w tym przypadku zadziała uświadomienie i brak zakazów? Wg. mnie dobrze, ale np. wg. tego mężczyzny (anonimowego) już nie. Co ciekawe mężczyzna kiedy chciał się z tego wyleczyć, zaczął bardzo mocno wierzyć w Boga - a żaden ksiądz nie chciał dać mu rozgrzeszenia Kiedy w końcu je otrzymał, nie był już od jakiegoś czasu uzależniony.
Zapraszam do brania udziału w ankiecie.
Nie głosuję ani na tak, ani na nie, bo wszystko zależy od sytuacji.
Z jednej strony młodzież powinna mieć wychowanie seksualne i być uświadamiana, ale w sposób odpowiedni dla wieku- napewno 10-latki nie powinny oglądać pornosów, bo na dobre im to nie wyjdzie.
Co do onanizmu i pornografii, czasem są przydatne i pożyteczne, tylko też bez przesady, bo można się od nich uzależnić, a wtedy będzie problem z życiem seksualnym w realu.
Odpowiednio prowadzone lekcje wychowania seksualnego to póki co pieśń przyszłości, zapewne odległej. Takie wykłady według wielu narodów są oczywiście niezbędne, jednak w Polsce problemem są reakcje rodziców. Seksualność często jest w rodzinie tematem tabu, a świadomość rodziców w kwestii nowinek wychowawczych jest równie często znikoma, co prowadzi do skojarzeń wychowania seksualnego ze średniowieczną interpretacją sodomii. W chwili obecnej takie wykłady w wielu szkołach dużych miast mają miejsce (przykładowo zorganizowano nam odpowiednie lekcje w dwóch ostatnich latach podstawówki, godzina raz na dwa tygodnie), jednak problem leży na wsi, gdzie proboszcz na wieść o takiej inicjatywie prędzej obłoży wszystkich mieszkańców ekskomuniką niż zgodzi się na tego rodzaju "sodomickie praktyki" wśród swoich owieczek. Życzyłbym sobie jednak by kiedyś w całym kraju świadomość ludzka była tak rozwinięta jak powiedzmy w Szwecji, która jest stawiana za wzór wychowawczy w tej kwestii.
A sama masturbacja? Jeden z wielu odruchów fizjologicznych, rzecz całkowicie naturalna nie tylko ze względów naukowych, ale i kulturowych w Europie. Jeżeli ktoś masturbuje się by zaspokoić popęd seksualny, nie widzę w tym nic złego, jednak należy pamiętać, że to zachowanie szybko może stać się uzależnieniem, z którym wiele osób bezskutecznie walczy. Tak więc wypada zachować pewną miarę.
Masturbacja sprowadza się również u wielu osób do rzeczowego traktowania seksu.
Szkodliwość może polegać, w przypadku mężczyzn, na tym, że na masturbację zazwyczaj nie ma warunków - trzeba się spieszyć. Może to prowadzić do przedwczesnego wytrysku.
U kobiet problemem może być jednostronna fiksacja - potem ciężko im dojść w inny sposób.
Ogółem - ciekawostką jest, że większość kobiet jest w stanie dojść do orgazmu dużo szybciej onanizując się, niż podczas stosunku z mężczyzną - choć duże znaczenie ma w tym wypadku uczucie i pożądanie.