AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Kiedy parę lat temu gazeta "The Guardian" opublikowała listę 50 najwybitniejszych reżyserów świata, znalazł się na niej i Haneke z dopiskiem: "nikt nie kręci tak przerażających horrorów, co on". Rzeczywiście, opublikowali tą listę niedługo po "Funny Games", jednym z najwybitniejszych filmów lat 90-tych, ale i filmie, który stanowi jedno z "doświadczeń krańcowych" w całej historii gatunku. "Funny Games" był swego rodzaju kontynuacją "Benny`s Video". Niezwykłego filmu, w którym tytułowy Benny, młody chłopak wywodzący się z austriackiej prosperity, morduje swoją rówieśnicę i zapisuje na kamerze dokładny przebieg mordu. I nie to szokuje w tym filmie najbardziej. To, co naprawdę zwala z nóg, to reakcja rodziców, którzy zaczynają pomagać synowi w usuwaniu śladów zbrodni. Nikt tak jak Haneke nie obnaża obłudy i hipokryzji współczesnej burżuazji. Wyciągając trupy z szafy austriackiego mieszczaństwa, jego filmy działają na widzów jak wyrzut sumienia.
W "Funny Games" ten zabieg zostaje doprowadzony do ostateczności. Para młodych ludzie beznamiętnie dokonuje brutalnego mordu na rodzinie, która wyjechała na prowincję, by odpocząć od miejskiego zaduchu. Kiedy z reguły większość filmów racjonalizuje zło dokonywane przez bohaterów: "zabili bo...", "Funny Games" przeciwnie. Zabili bez powodu. I na nas spada część odpowiedzialności. Jeden z młodych ludzi zwraca się bezpośrednio do kamery w reakcji na błagania Anny żeby dać im spokój: "nie mogę. W końcu nie po to kupili bilety do kina". To my jako konsumenci dajemy agresorom prawo do mordu, a czym innym oni nie są jak produktami kultury właśnie?
Choć Haneke już nigdy nie doprowadził swojego filmu do takiej perfekcji, to trzeba przyznać , że nie przestaje prowokować, nieustannie zbija nam z twarzy uśmiech błogiego zadowolenia. W "Kodzie nieznanym" przedstawia zatomizowane społeczeństwo Zachodu, niezdolne do wyrażania jakichkolwiek, prawdziwych emocji. Te u Hanekego mogą się ujawniać jedynie w mediach, a w codziennym życiu ukryte są za ciągiem przywdziewanych masek. Nie da się pominąć niezwykłej "Pianistki", adaptacji innej "egzystencjalnej pesymistki" austriackiej, Elfriedy Jelinek. Okrutna wiwisekcja nobliwego, mieszczańskiego życia, gdzie pod pozorami piękna i spokoju kryją się kłębiące od wściekłości i nienawiści emocje. Po "Czasie wilka", futurystycznej (choć nakręconej minimalistycznymi środkami) wizji apokalipsy i próby utworzenia nowego społeczeństwa, doczekaliśmy się "Ukrytego", kolejnej rewelacji austriackiego mistrza, który wraca do swojej sztandarowej tematyki. Jednak ten film doczekał się już osobnego topicu, z mojej strony niczego nie będę dodawał. A po obejrzeniu "Ukrytego" można mieć tylko jedną nadzieję: by Haneke chciał nas jeszcze długo prowokować...
Wypada na koniec stwierdzić, że jeśli potraktujemy jego filmy jako całość, to konstrukcyjnie okazują się zadziwiająco spójne. Para małżeńska Anne i Georges występuje w "Funny Games", w "Kodzie nieznanym", w "Czasie wilka", w "Ukrytym"... Para Arabów z metra w "Kodzie nieznanym", to ci sami aktorzy, którzy zagrają Majida i syna Majida w najnowszym filmie Hanekego. "Syn" Juliette Binoche z planu w filmie "Kod nieznany" to kilkuletni Pierre, tak samo będzie się nazywał syn małżeństwa Laurent w "Ukrytym"... itd., itp. ...
Uff, z mojej strony to by było na tyle. A jakie są Wasze opinie na temat twórczości tego niezwykłego Austriaka?
ladnie to wszystko napisales flagg zgadzam sie ze wszystkim - haneke mistrzem jest - tematycznie bardzo spojny - formalnie rowniez. mi cholernie odpowiada jego rezyseria - powolna narracja, chlodne kolory, brak muzyki, swietne postaci. rowniez jego tematy idealnie odpowiadaja mojemu gustowi - przemoc, krytyka wspolczesnej burzuazji (robi to z zacieciem bunuela), czlowiek postawiony w ekstremalnej sytuacji itd
o nowym ukrytym juz pisalem w osobnym temacie - rewelacyjny film
czas wilka - ogladalem jakis czas temu - zrobil tez niemale wrazenie - tak jak piszesz jest to obraz apokalipsy - poczatek, niczym w "funny games" - obcy zajmujacy mieszkanie zabijajacy wlasciciela mieszkania. pozniej widzimy swiat oczami matki i jej dzieci, ktorym udalo sie ujsc z zyciem. swiat calkowicie zrujnowany, istne pobojowisko. swiat w ktorym ludzie zatracili juz calkowicie jakiekolwiek morale, jakiekolwiek zasady, jakiekolwiek uczucia.
funny games - tu chyba nie ma co duzo gadac - wspomne tylko ze "zabieg z pilotem", bluzgany przez wiekszosc ludzi, mi strasznie przypadl do gustu - chyba lepiej nie mozna bylo wyrazic beznadziejnej sytuacji w ktorej znalazla sie ofiara, jej niezdolnosci do wplyniecia na sytuacje, do jakiejkolwiek mozliwosci wyrwania sie z koszmaru.
i tak jak piszesz - po ostatnim filmie "ukryte" jestem pewny ze haneke jeszcze dluuuugo bedzie nas raczyl swoimi dzielami.
J.
Korzystając z trwającego właśnie w Krakowie przeglądu filmów "największego moralisty epoki video" miałem okazję obejrzeć po raz pierwszy "Siódmy kontynent".
I cóż, "Siódmy kontynent" naprawdę niszczy.
Nie spodziewałem się wiele od tego filmu, jednak jak się okazuje każda konfrontacja z kinem wielkiego Austriaka pozostawia niezatartą rysę w świadomości.
Jak na debiut film zapowiada już narodziny wielkiego twórcy - autonomiczny stylistycznie i radykalny (ale to naprawdę nieprawdopodobnie!) pod względem tematycznym, "Siódmy kontynent" obala wszelkie tabu w relacji między widzem a autorem. Niezwykle celne uderzenie wymierzone w podstawy "społeczeństwa dobrobytu" epoki kapitalistycznej i współczesne mieszczaństwo, stanowią istną (dosłownie i w przenośni) dekonstrukcję czasów wszechobecnego konsumpcjonizmu.
A na myśl, że film jest oparty na faktach, to naprawdę ciarki przechodzą...
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników zaangażowanego i radykalnego kina.
Zaraz po "Siódmym kontynencie" odświeżyłem sobie "Video Benny`ego". Na dużym ekranie robi jeszcze większe wrażenie (a po "Ukrytym", "Video Benny`ego" uzyskuje zupełnie nowy wydźwięk).
Po raz kolejny się okazało, że filmografia Hanekego jest właściwie bezbłędna.
Wczoraj chciałem się jeszcze wybrać na "71 fragmentów", którego także nigdy nie miałem okazji obejrzeć, ale niestety, praca się dała we znaki. Mam nadzieję, że następnym razem.
Przegląd sześciu filmów Hanekego trafi 22 marca do Wrocławia.
"Siódmy kontynent" na imdb: http://us.imdb.com/title/tt0098327/
No ja widzialem 7 kontynent juz dawno i moim zdaniem startu jednak nie ma do pozniejszych jego filmow Co do "krytyki burzuazji" to strasznie mi sie nie podoba to okreslenie i w ogole ni w piesc ni w oko nie pasuje moim zdaniem do jego filmow... Troche kojarza mi sie natomiast z Haroldem Pinterem i jego np The Birthday Party.
A gdzie w koncu jest najwiecej samobojstw na swiecie? Bo wiele krajow sie przyznaje i w sumie nie wiem...
A gdzie w koncu jest najwiecej samobojstw na swiecie? Bo wiele krajow sie przyznaje i w sumie nie wiem...
Jednak na Węgrzech. Ponoć w każdej rodzinie jest tam jakiś samobójca. Może te pikantne potrawy wpływają jakoś na umysł, powodując depresję?
Bo na wegrzech niby. w austrii niby. w japonii niby
Ja czytałam, że badania udowodniły te Węgry jako zagłębie samobójców
A jako, że Węgry wchodziły w skład Austro-Węgier, to być może w Austrii też się chętnie zabijają
A Japonia - no cóż, kamikadze to dowód, że Japończycy nie boją się śmierci, a może ich sposób życia, pozbawiony uczuć, czyni ich podatnymi na depresję...
Co do "krytyki burzuazji" to strasznie mi sie nie podoba to okreslenie i w ogole ni w piesc ni w oko nie pasuje moim zdaniem do jego filmow...
Jak wolisz to może być 'krytyka mieszczaństwa'. Ja tam lubię sobie od czasu walnąć taką lewacką terminologią
A poza tym, jak nie krytyka, jak krytyka?
A Pinter to dla mnie drugi biegun, coś kompletnie innego.. Inna mentalność, inny styl. Gdzie ta ironia, groteska, gdzie to poczucie absurdu? Powiązań nie widzę (ewentualnie tematyczne).
chodzi o jakas niemoc wyzwolenia sie od presji fizycznej? ze burzuazja jest niemocna? moze ze to taki mini holokaust jest i ofiary to burzuazyjni zydzi? w sumie to austriacki rezyser, nazwisko na H jak Haider i Hitler, emigrantow tam nie lubia wiec moze to film nacjonalistyczny, krytykujacy judaistyczna burzuazje, w sumie to nawet logiczne
pytasz gdzie ironia, gdzie groteska, gdzie poczucie absurdu?
Oczywiście, że chodzi mi o Hanekego. Gdzie Ty masz w jego filmach ironię? Toż to radykał, kręcący ostre surowe kino pozbawione nawet cienia ironii. Nieprzypadkowo zyska miano moralisty. Nawet namiastki, kropli ironii w jego filmach nie widzę...
Oczywiście, że krytykuje mieszczaństwo i jestem zdumiony, że można tego nie dostrzec! Ta krytyka przejawia się zresztą w różnych odcieniach. Jak się okazuje najpierw w bardziej radykalnym wydaniu ('7 kontynent', który rozprawia się z wizją wygodnego społeczeństwa czasów gospodarczego dobrobytu), później Haneke nieco się stonował. Krytykował konformizm klasy średniej, zamykanie się w symbolicznych czterech ścianach skutkujące niemożnością kontaktu (relacja tubylcy-imigranci, ale i relacja między parą znajomych ludzi, jak np. w 'Funny Games', gdzie para bohaterów nie jest w stanie zdobyć się na żadne ostre słowo w stosunku do dwójki chłopaków i w sumie bezwolnie im się poddaje), apatię i znieczulenie moralne (Kod nieznany - jest tam genialny wątek o listach, które dostaje Juliette Binoche), itd. ... Ciekawe, że jedynymi osobami 'czystymi' u Hanekego są dzieci (niemal zawsze prezentowane z perspektywy ofiar, albo - jak w 'Video Benny'ego' czy 'Funny Games' - z perspektywy 'to Wy nas takimi uczyniliście', 'to Wasza wina', 'wina kultury, w której żyjemy', 'wina społeczeństwa')...
Haneke celuje swoimi filmami prosto w widza i zdaje się mówić: 'spójrzcie w lustro!' (a jego odbiorcą docelowym jest przedstawiciel typowej klasy średniej - taka Anna i Georg).
Jest zresztą coś takiego w austriackiej historii/mentalności, co ewidentnie wpłynęło na Hanekego. Po II W.Ś. Austriacy 'zrobili' z siebie poniekąd ofiary wojny, choć ich postawa była co najmniej dwuznaczna. Ta próba rehabilitacji narodu, który wcale nie miał czystych rąk, nie zwolniła austriackiej elity od wyrzutów sumienia. Temat milczenia i życia w hipokryzji przewija się przez całą filmografię Austriaka - na poziomie mikro (destrukcja więzi rodzinnych) i makro (np. krytyka milczenia Zachodu w trakcie konflikcie w Kosowie - jak w 'Kodzie nieznanym', czy milczenia wobec konfliktu w Iraku- 'Ukryte')
Temat rzeka...
Ta wypowiedź jest tak absurdalna, że nawet nie wiem co na nią odpowiedź.
Logiczny to niech będzie Twój tok rozumowania...
nie dawaj się nabrać na podpuchy buba, ten typ tak ma
bub napisał:
pytasz gdzie ironia, gdzie groteska, gdzie poczucie absurdu?
Oczywiście, że chodzi mi o Hanekego. Gdzie Ty masz w jego filmach ironię? Toż to radykał, kręcący ostre surowe kino pozbawione nawet cienia ironii. Nieprzypadkowo zyska miano moralisty. Nawet namiastki, kropli ironii w jego filmach nie widzę...
SPOJLERY
No w sumie to masz racje, to realistyczne kino, wrecz dokumentalne Ostatnio jak mnie napadli to wyjalem pilota przewinalem i bylo gites, poszedlem w inna strone. W ogole to nie czujesz ironii, ani absurdu "Funny Games" przeciez na tym miedzy innym opiera sie miszczostwo tego filmu, komediowe, wrecz gagi jakich spokojnie moglby uzyc Chaplin lub moze bardziej Bunuel, wbite w sytuacje zupelnie niepasujaca. Sytuacja z jajkami, pierwszy raz ten film ogladalem zupelnie w ciemno i tylko rzniecie Zorna w poprzedzajacej scenie wprowdzilo jakis dziwny nastroj niepokoju. Zreszta takie nagle zmiany nastroju to zagrywki typowo pinterowskie, jakiej rzeczy sie jego nie wezmie to cos takiego sie znajdzie. Homecoming czy Birthday party. Niemoc, brak reakcji sprzeciwu wobec zachowan budzacych u normalnego czlowieka sprzeciw toz to czysty pinteroabsurd. Siodmy kontynent, ze to ironiczna rzecz to juz z samego tytulu widac, jakie skojarzenia do 7? Jego filmy moim zdaniem sa bardzo w duchu Pintera, szczegolnie Ukryte i Funny games. Tak jak np. Matnia i filmy Tarantino.
Mysle ze wszyscy mniej wiecej czujemy sie przedstawicielami klasy sredniej. Natomiast nie uwazam ze Jur np ogladajac "Funny games" czuje sie obrazony lub skrytykowany. Ja tez sie nie czuje. Natomiast dotykaja one bardziej jako kwestii percpcji. Oczywiscie jego filmy mowia o jakies znieczulicy, zobojetnieniu natomiast ja jednak odbieram to bardziej jako krytyke mediow, jednak ta krytyka mediow obrazowo nie jest zwiazana z Irakiem, ale z takim dajmy na to Darfurem.
Co do Hanekego a podejscia austriakow do ich narodowosocjalistycznej przeszlosci to jednak mimo pewnych analogii dotyczacych np. "zdolnosci" podporzadkowania, uwazam ze jest on bardziej uniwersalny i w troche szerszy target celuje. Natomiast nie widzialem wszystkich jego filmow, wiec glowy obciac nie dam.
Co do ironii i moralistyki to bardzo czesto idzie ona w parze. Chyba ze masz na mysli przyciezki dydaktyzm, wtedy rzeczywiscie ironia nie pasuje.
Co do "zacieklych atakow na burzuazje" to troche wlasnie taka latka, ktora przylgnela do Bunuela (czy slusznie czy nie tez mozna by sie klocic) i szczerze powiedziawszy to jakas tam nic miedzy nimi widze... W sumie to nie zdziwilbym sie gdyby za kilka lat zachorowal na jakas odmiane surrealizmu, a patrzac na Ukryte to widac pewne symptomy
flagg napisał:
Ta wypowiedź jest tak absurdalna, że nawet nie wiem co na nią odpowiedź.
Logiczny to niech będzie Twój tok rozumowania...
nie dawaj się nabrać na podpuchy buba, ten typ tak ma
Naprawde nie widzisz w tym co pisze widma prawdy? Toz to piekna metafora jest tego co nie mysle
nie dawaj się nabrać na podpuchy buba, ten typ tak ma
Ok, dałem się złapać
Dobra, teraz do rzeczy..
bub, mylisz dwa pojęcia, mylisz ironię z cynizmem. Haneke nie chce, poprzez zabieg ironii, przedstawić absurdalność świata, ale przez cyniczne zachowanie bohaterów, obnażyć pustkę współczesnej kultury masowej - Paul i Peter są jej produktem. Haneke to nie ironista, ile zręczny prowokator. Przez to wciąga nas w 'Funny Games' w sumie cyniczną (!) rozgrywkę, w której widzowie stają się współwinnymi mających miejsce mordów (oczywiście metaforycznie).
grzEGOrz napisał:
nie dawaj się nabrać na podpuchy buba, ten typ tak ma
Ok, dałem się złapać
Dobra, teraz do rzeczy..
bub, mylisz dwa pojęcia, mylisz ironię z cynizmem. Haneke nie chce, poprzez zabieg ironii, przedstawić absurdalność świata, ale przez cyniczne zachowanie bohaterów, obnażyć pustkę współczesnej kultury masowej - Paul i Peter są jej produktem. Haneke to nie ironista, ile zręczny prowokator. Przez to wciąga nas w 'Funny Games' w sumie cyniczną (!) rozgrywkę, w której widzowie stają się współwinnymi mających miejsce mordów (oczywiście metaforycznie).
Nie myle.
Scena z pilotem telewizyjnym - moze i Haneke byl piszac ja cyniczny, mozemy o tym zgadywac? Efekt jest absurdalny i taki prawdopodobnie mial byc. Cynizm w tej scenie? Moze, gdyby rozpatrywac ja jako w uderzenie w przyzwyczajenia percepcyjne widza, to dalo by sie to obronic?
Nagle zmiany zachowania - abusrd, ironia czy cynizm?
Funny games, Siodmy kontynent - tytuly jak najbardziej ironiczne, traktowane z dystansem. Majace druie dno. Jakie sa powiazania ze slowem siedem - siedem szczesliwy numer, siodme niebo itd. Siodmy kontynent mozna tez przyjac ze to Australia. Mam nadzieje, ze nie musze wiecej tlumaczyc. Co takiego Funny mamy w tych games?
Absurd, ironia to podstawowe narzedzie prowokacji.
'Funny Games' to dużo lepszy przykład, bo tej ironii w '7 kontynencie' nie dostrzegam (czy 'nie znaczący' tytuł jest od razu ironiczny? A może właśnie o to H. chodziło - wyzwolić film od przymusu posiadania znaczenia).
Jeszcze jedna rzecz. Zauważ, że wszystkie 'absurdalne' ('cyniczne') zdania jakie padają, czy też sytuacje w 'F. G.' są sprowokowane przez Paula i Petera. To 'ich' rzeczywistość (a więc ta krytykowana przez Hanekego 'rzeczywistość zmediatyzowana'), a nie 'rzeczywistość prawdziwa' (ona dopiero odsłoni się w tym przerażającym i pozbawionym grama ironii, długim ujęciu filmującym reakcję rodziców na śmierć dziecka). Paulowi i Peterowi rzeczywistość pomyliła się ze 'śmieszną grą' (spotkałem się kiedyś z opinią, że Paul i Peter nic innego nie robią, jak tylko grają w RPG). I w tym znaczeniu 'Funny Games' mógłby być absurdalny, ok. Ale nie byłby to absurd w żadnym wypadku Pinterowski, 'zabawny', 'groteskowy', bawiący się dwuznacznymi sytuacjami. Jest to absurd wynikający z cynicznego podejścia, niejako prokurowany przez dwójkę młodocianych bohaterów. Absurd ten nie wynika z podejścia reżysera, co zdajesz się sugerować (jeśli odwołuje się do konwencji czarnej komedii, to tylko po to, by mocniej konwencję obalić i wybić widzów z orbity wygodnego odbioru), ile z cynicznych zagrywek tandemu P-P, kontrolujących niejako filmową rzeczywistość.
'Funny Games' to dużo lepszy przykład, bo tej ironii w '7 kontynencie' nie dostrzegam (czy 'nie znaczący' tytuł jest od razu ironiczny? A może właśnie o to H. chodziło - wyzwolić film od przymusu posiadania znaczenia).
Jeszcze jedna rzecz. Zauważ, że wszystkie 'absurdalne' ('cyniczne') zdania jakie padają, czy też sytuacje w 'F. G.' są sprowokowane przez Paula i Petera. To 'ich' rzeczywistość (a więc ta krytykowana przez Hanekego 'rzeczywistość zmediatyzowana'), a nie 'rzeczywistość prawdziwa' (ona dopiero odsłoni się w tym przerażającym i pozbawionym grama ironii, długim ujęciu filmującym reakcję rodziców na śmierć dziecka). Paulowi i Peterowi rzeczywistość pomyliła się ze 'śmieszną grą' (spotkałem się kiedyś z opinią, że Paul i Peter nic innego nie robią, jak tylko grają w RPG). I w tym znaczeniu 'Funny Games' mógłby być absurdalny, ok. Ale nie byłby to absurd w żadnym wypadku Pinterowski, 'zabawny', 'groteskowy', bawiący się dwuznacznymi sytuacjami. Jest to absurd wynikający z cynicznego podejścia, niejako prokurowany przez dwójkę młodocianych bohaterów. Absurd ten nie wynika z podejścia reżysera, co zdajesz się sugerować (jeśli odwołuje się do konwencji czarnej komedii, to tylko po to, by mocniej konwencję obalić i wybić widzów z orbity wygodnego odbioru), ile z cynicznych zagrywek tandemu P-P, kontrolujących niejako filmową rzeczywistość.
No tu to juz bym musial jeszcze raz zobaczyc FG pod katem kto co robi ia jakie to ma konekwencje, natomiast i bez tego nadal obstawiam ze z Pintera jest tam sporo. I nie wiem czemu 2 postacie atakujace na przyjeciu urodzinowym, mialy by byc bardziej zabawne od 2 kolesi atakujacych bez przyjecia. Natomiast faktem jest, ze tu i tu groteski, ironii i absurdu mamy sporo. No i nie rozumiem tez laczenia cynizmu z absurdem w kontekscie Funny games.
Wydaje mi się, że różnice, które nas dzielą mają w sumie bardzo subiektywny charakter. Dla mnie np. kino Hanekego jest ostre, bezkompromisowe, chwilami niemal depresyjne. Nie widzę w nim nic zabawnego. Po seansie '7 labiryntu' długo dochodziłem do siebie. Traktuję jego kino jak najbardziej poważnie,a podczas oglądania 'Funny Games' nie miałem ani przez chwilę ochoty się uśmiechać. Dla mnie z pojęciami ironii i absurdu nieodłącznie łączy się to 'mrugnięcie okiem' w stronę widza. Haneke bynajmniej nie mruga, ani nie uśmiecha się uprzejmie. Jeśli stosuje zabiegi czarnej komedii (jak w 'F G'), to tylko po to, by za chwilę jeszcze mocniej uderzyć widza po pysku.
Z tego subiektywnego podejścia do filmów wynikają też dalsze skojarzenia/słowa-klucze. Dla mnie: moralista/krytyk społeczny/'radykał' (oczywiście nie dosłowny), dla Ciebie: absurd/ironia/groteska.
Nie widzę zresztą czemu ten absurd miałby właściwie służyć? Krytyce mediów?
W 'Funny Games' te dwuznaczne sytuacje (wg Ciebie Pinterowskie) demaskują jedynie niemożność porozumienia (postacie Paula i Petera odtąd niczym widmo będą powracać w filmografii Austriaka). Przybysze nie są w stanie nawiązać żadnego kontaktu z chłopakami, zachowują się niczym pionki w odgórnie ustalonej grze. Nie widzę w tym nic absurdalnego, zabawnego...
A to cyniczne zachowanie Paula i Petera jest tylko prowokacją wymierzoną w widza. Znów nie widzę tego absurdu..
W '7 kontynencie' ten 'absurdalny' wg Ciebie finał jest dla mnie tylko dosłowną destrukcją 'bezpiecznego' świata austriackiej prosperity. Haneke symbolicznie rozbija mury, które jego rodacy wznosili w okresie dobrobytu. Tyle. Absurdu brak.
I wydaje mi się, że to właśnie ta tematyka przebija w późniejszych filmach Hanekego.
Idzie on w ślad prozy Bernharda, Jelinek... Pintera tam naprawdę nie wyczuwam.
Haneke to pesymistyczny, zimny egzystencjalista...
bub napisał:
Nie rozumiem co w tym dziwnego.
No to gdzie masz ironię w 'Pianistce', w 'Czasie wilka', w 'Kodzie nieznanym'...? Ciekawym...
Bo tak uogólniasz, a poruszasz się raptem w kręgu dwóch filmów.
Kod nieznany i Czas wilka dla mnie nie sa znane...
Natomiast jezeli chodzi o "Pianistke" to tutaj mamy chyba szczyt ironii jezeli chodzi o jego tworczosc, nazwij to jak chcesz ironia losu, ironia zycia, cokolwiek. Dziewczyna przeciwko wpajanym wartoscia. Zreszta bardzo to wszystko w duchu Bunuela, oczywiste skojarzenia z Pieknoscia dnia, El czy Tristana
71 fragmentow - podobna sytuacja do "Siodmego kontynentu", zeby nie spojlerowac w kontekscie calego filmu wybuch bohatera jednej z postaci jest wrecz szczytem absurdu, zreszta taka wypowiedz pada w wiadomosciach telewizyjnych. Temat zreszta bardzo amerykanski jesli rozumiesz co mam na mysli
bub, kurczę, nagle sobie uświadomiłem, że Pinter to przecie alter-ego Hanekego!
Że też o tym wcześniej nie pomyślałem! Przecież: Michael HAneke i HArold Pinter. Ja cię! I nikt do tej pory na to nie wpadł (buraki, nie znają się!). To nie może być tylko zbieg okoliczności. Aluzja jest tak czytelna i jednoznaczna (nawet argumentacja nie jest w tym wypadku do niczego potrzebna), że tym razem nie mam żadnych wątpliwości i chylę czoła!
Wielki literacko-filmowy duet HA-HA!
No, dokladnie to mialem na mysli. Jako ostateczny dowod przedstawiam to zdjecie, wykonane tego samego dnia przez tego samego fotografa...
Jakiego Pintera czytales?
Jakiego Pintera czytales?
Czytałem wczesne sztuki Pintera. 'Cieplarnię', 'Birthday Party', 'Dozorcę' (chyba najbardziej mi się podobała) i parę jednoaktówek.. Jeśli możesz mi coś polecić, to na pewno chętnie do tego sięgnę...
A w dziale filmowym to oczywiście 'Posłaniec' Loseya - klasa. A, no i od wczoraj 'Funny Games', '71 fragmentów', '7 kontynent' ...
Tak swoja droga to Pinter, podobnie jak Haneke bral udzial przy ekranizacji Kafki, co rowniez o czyms swiadczy Co wiecej czesc pogladow w utworach Pintera jest prawie ze zywcem z "Look back in anger", a kim innym sa bohaterowie "Funny games" jak nie mlodymi gniewnymi ludzmi? Ponadto jak sam wskazales obaj byli przeciwni amerykanskiej inwazji w Iraku.
Co do utworow to nie bede jakos specjalnie oryginalny " The Birthday party", "The Caretaker" i " The Homecoming"
Tak swoja droga to Pinter, podobnie jak Haneke bral udzial przy ekranizacji Kafki, co rowniez o czyms swiadczy Wink Co wiecej czesc pogladow w utworach Pintera jest prawie ze zywcem z "Look back in anger", a kim innym sa bohaterowie "Funny games" jak nie mlodymi gniewnymi ludzmi? Ponadto jak sam wskazales obaj byli przeciwni amerykanskiej inwazji w Iraku.
bub, ja już teraz nie mam wątpliwości, nie muszę już sobie niczego udowadniać. Teraz już, podobnie jak Ty, po prostu WIEM...
Na przykład długo zastanawiałem się dlaczego bohaterami większości filmów Hanekego są Georg i Anna? No dobra, aktorzy jako modele, itd. ... Ok. Ale dlaczego nie powiedzmy Monica i Arthur? A teraz wszystko stało się jasne! G + A = H! Czyli: HA! Oczywiście, można by było powiedzieć, że gdyby Haneke chciał bardziej konsekwentnie odwołać się do swojego alter-ego, to uczyniłby bohaterem takiego Heinricha, ale sam zdajesz sobie sprawę, że byłoby to po prostu zbyt łatwe i tanie zagranie. A tak, Haneke bawi się subtelnościami!
Wracając do tematu, ostatnio obejrzałem sobie '71 fragmentów' i cóż... Film strukturalnie i tematycznie właściwie idealnie pokrywa się z 'Kodem nieznanym'. 'Kod nieznany' to właściwie '71 fragmentów' odczytane na nowo (i moim zdaniem znacznie lepiej!).
I tak mi się skojarzyło z tymi atakami na remake 'Funny Games'... No bo właściwie Haneke miał zawsze skłonność do kręcenie rozmaitych dylogii/trylogii, wszystkie jego dzieła są powiązane jakąś wspólną siecią... Często mu się zarzuca, że kręci w kółko jeden i ten sam w film (zarzut nie pozbawiony słuszności). Więc w sumie, dlaczego by nie? Może tak jak 'Kod nieznany' 'przeniósł' '71 fragmentów' z Austrii do centrum Paryża i wniósł coś zupełnie nowego, tak i 'Funny Games' okaże się takim 'inteligentnym odczytaniem na nowo'...
Haneke na planie remake'u Funny Games. 'Co ja tutaj robię?'
Może tak jak 'Kod nieznany' 'przeniósł' '71 fragmentów' z Austrii do centrum Paryża i wniósł coś zupełnie nowego, tak i 'Funny Games' okaże się takim 'inteligentnym odczytaniem na nowo'...
właśnie, bo tak się zastanawiam - warto oglądać nowe "Funny Games"?
czy tylko mi sie wydawalo, ze rimejk to -to samo ( doslownie) co pierwowzor?
te same sceny- wszystko identyczne
W sumie powtórka z rozrywki kadr po kadrze, ale i tak robi wrażenie!
Obejrzeć zawsze warto.
Obejrzeć zawsze warto.
chyba jednak się mylisz! a oto dowód recenzja Anthrofreda
nie sugerowałbym sie kimś kto o Naked City pisze
Worst death metal music ever. Yuck.
A film fajny, tylko ze niepotrzebnie nakrecony bo to scena w scene to samo
Tak, cokolwiek wesoła to postać, bo choć pisze dużo to nie zawsze mądrze, hehe. Ostatnio dał np. "Hydrze" notę 3/5 (tyle samo dostał od niego "Black Water"), ale wiadomo, ocena oceną, nie kazdy musi się z nia zgadzać. Chodzi jednak raczej o jej uzasadnienie w recce. I kolo pisze tak:
"Production-wise it looks more expensive than most of Cinetel's productions with okay CGI effects and nice cinematography."
A teraz popatrzcie na te "okay CGI effects" i "nice cinematography":
http://pl.youtube.com/wat...feature=related
Co do "Funny Games" - ja widziałem tylko rimjek i nie wiem czy warto czy nie, bo mnie sie ta zabawa pana Haneke w "teraz przewijamy i gadamy z widzem" w sumie jakoś średnio podobała Ale cała strona formalna w sumie spoko. Najlepszy z calego filmu i tak jest kawałek Zorna