AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Pytanie brzmi, jeżeli będzie głodna seksu, a nie będzie chciała potomka? Odmówisz, ponieważ stosowanie antykoncepcji jest sprzeczne z ideami religijnymi?
Ale nikt ci przecież 100% pewności nie daje. Prezerwatywy, co jest wyraźnie zaznaczone, to skuteczność wynosząca 98%. Każda metoda ma swój współczynnik skuteczności, przykładowo przy EP jest to już około 99%-99,5%.
Wolisz więc stosunek bez zabezpieczeń co daje około 20% szans na nie zajście przez partnerkę w ciążę tylko po to, żeby "nie dać się zrobić w konia" i maksymalnie podnieść ryzyko? Nawet kalendarzyk daje mniejszą skuteczność niż sztuczne środki, bo tylko 95% w najlepszym wypadku.
Ale nikt ci przecież 100% pewności nie daje. Prezerwatywy, co jest wyraźnie zaznaczone, to skuteczność wynosząca 98%. Każda metoda ma swój współczynnik skuteczności, przykładowo przy EP jest to już około 99%-99,5%.
Chodzi o marketing... Robią z tego 100 %
Chodzi o marketing... Robią z tego 100 %
Kto? Poproszę jakąś wypowiedź albo coś w ten deseń. A nawet jeśli kłamią, to co z tego? 98% to dużo.
Poza tym, co to za argument?
Prezerwatywy mają mikropory o wymiarze 5 mikrometrów bodajże podczas gdy plemnik w najgrubszym miejscu ma 3 a HIV 0,01
Gumki też są rakotwórcze?
Jakby je palić to mogłyby być
Katorg - pitolisz. Zbałamucisz jakąś koleżankę to zobaczymy czy gumki albo tabletki będą fe.
Naturalne zaś metody antykoncepcji słusznie nazywane są watykańską ruletką.
Hehe, dobre.
Serio mówiąc to jedna znajoma prokościelna parka niedawno wpadła przez kalendarzyk.
A na stronach czy w książkach promujących naturalne metody tez się ściemnia - np. ze dorównują skutecznością sztucznym...
atorgu, ktoś Ci zrobił wodę z mózgu (zapewne księża z tej organizacji religijnej do której należysz).
Już rok nie należe. Jestem ateistą sceptycznym.
napełnia mnie odrazą myśl że mógłbym iść z kobietą do łóżka tylko po to by se podupczyć...
Więc co? Tylko w celach prokreacyjnych? A gdy partnerka (lub ty) okaże się bezpłodna, to co? Celibat?
Więc co? Tylko w celach prokreacyjnych? A gdy partnerka (lub ty) okaże się bezpłodna, to co? Celibat?
Nie. Wtedy ciupciaj ile możesz bo jest 100% procent pewności
Wtedy ciupciaj ile możesz bo jest 100% procent pewności
Ciupciaj? Tak po prostu, żeby podupczyć? Żadnego wyższego celu? Brzydzisz mnie, Katorg.
Ciupciaj? Tak po prostu, żeby podupczyć? Żadnego wyższego celu? Brzydzisz mnie, Katorg.
Wyższy cel jest zawsze. Tylko trzeba go umieć odkryć drogi kolego
Wyższy cel jest zawsze. Tylko trzeba go umieć odkryć drogi kolego
Hi hi, żartowniś.
No właśnie. Też mnie zastanawiało co to "pogadanki o sprawach różnych". Czyli, że jak zrobię dziewczynie wykład o wyższości Meridy na Giantem, to ona wtedy nie zajdzie?
A słyszałeś,żeby ktoś zaszedł od pogadanki Karanithcie?
Nawiasem mówiąc Dzwonssonie, twierdzenie, że kalendarzyk małżeński daje 95% ochrony przed ciążą woła o pomstę do nieba.
Podaję: na 100 kobiet stosujących tę metodę w ciągu roku zajdzie w ciążę od 14 do 40 procent.
Czyli skuteczność metody wynosi 60- 86%.
Tylko seks bez żadnych zabezpieczeń jest bardziej "ciążodajny"- 85% szansy na zajście w ciążę w ciągu roku.
Wyższy cel jest zawsze. Tylko trzeba go umieć odkryć drogi kolego
To mi wygląda ciekawie. "Mogę robić wszystko, bo do wszystkiego można dorobić ideologię".
Zbałamucisz - napełnia mnie odrazą myśl że mógłbym iść z kobietą do łóżka tylko po to by se podupczyć... Wybacz, ale mało się sokiem nie zadławiłem (smaczny, z czerwonych owoców, polecam), kiedy przeczytałem tę twoją nieszczęsną wypowiedź. Kiedy zdrowy mężczyzna idzie ze zdrową kobietą do łóżka istnieją dwa rozwiązania. Pierwsze, wdadzą się w krótką rozmowę o byle czym, buzi, buzi i dobranoc. Drugie, będą uprawiać seks, po wszystkim on klepnie ją w tyłek i dobranoc. My mówimy o rozwiązaniu drugim, a ty proponujesz by w takiej sytuacji nawiązać z partnerką rozmowę na przykład o ostatnio obejrzanym filmie? Nie wiem, może miałeś pecha i twoje partnerki podczas stosunku rozwiązywały krzyżówki czy sudoku, ale coś mi tutaj pachnie anomalią.
Wybacz, ale mało się sokiem nie zadławiłem (smaczny, z czerwonych owoców, polecam), kiedy przeczytałem tę twoją nieszczęsną wypowiedź. Kiedy zdrowy mężczyzna idzie ze zdrową kobietą do łóżka istnieją dwa rozwiązania. Pierwsze, wdadzą się w krótką rozmowę o byle czym, buzi, buzi i dobranoc. Drugie, będą uprawiać seks, po wszystkim on klepnie ją w tyłek i dobranoc. My mówimy o rozwiązaniu drugim, a ty proponujesz by w takiej sytuacji nawiązać z partnerką rozmowę na przykład o ostatnio obejrzanym filmie? Nie wiem, może miałeś pecha i twoje partnerki podczas stosunku rozwiązywały krzyżówki czy sudoku, ale coś mi tutaj pachnie anomalią. On jest po prostu jeszcze młody. Ale ja np. inaczej odebrałem wypowiedź Seraphe'a - Katorg się zakocha, pomaca sobie i wiadomo. Nikt nie mówił, że od razu wyjdzie na ulice i będzie bzykał co popadnie.
Jasny gwint, nawet nie zwróciłem uwagi, że Katorg ma dopiero 16 lat, a to diametralnie zmienia postać rzeczy. Za rok czy dwa zauważy, że niektóre wypowiedzi w tym wątku mimo wszystko są słuszne.
Poza prezerwatywą proponuję metodę przerywaną, nie ma siły by twoja partnerka zaszła w ciążę
z tego co kiedys czytalem, stosunek przerywany ma nieduzo mniejsza szanse zaplodnienia niz taki konczacy sie jak nalezy .
sa trzy sposoby na bezpieczny seks:
1. stosunek oralny
2. stosunek analny
3. hadnjob
wszystkie daje 100% pewnosci, ze partnerka nie zajdzie.
ja jednak pozostane przy tradycyjnym stosunku, prezerwatywach i tabletkach. nawet pomimo brania przez partnerke tablete wole sie zabezpieczyc prezerwatywa. zabezpieczenie takie daje praktycznie 100% pewnosci.
z tego co kiedys czytalem, stosunek przerywany ma nieduzo mniejsza szanse zaplodnienia niz taki konczacy sie jak nalezy . Powiedzmy kolokwialnie, że to kwestia refleksu. Aczkolwiek według mnie w połączeniu z prezerwatywą szansa na zajście w ciążę przez partnerkę spada do minimum, ba, powiedzmy sobie szczerze, ktoś musiałby mieć cholernego pecha by wpaść przy takich zabiegach zabezpieczających.
Powiedzmy kolokwialnie, że to kwestia refleksu. Aczkolwiek według mnie w połączeniu z prezerwatywą szansa na zajście w ciążę przez partnerkę spada do minimum, ba, powiedzmy sobie szczerze, ktoś musiałby mieć cholernego pecha by wpaść przy takich zabiegach zabezpieczających.
Ja tam nie wiem, ale w TV i - tutaj nie jestem pewny - w szkole mówiono mi, że plemniki wydostają się z penisa podczas całego stosunku, a nie tylko orgazmu.
Saiya dobrze gada. Jakiś seksuolog nawet powiedział, że "stosunek przerywany to metoda antykoncepcji z której większość Polaków... pochodzi". Na zajęciach z przygotowania do życia w rodzinie (kretyńsko się to nazywa i większość ludzi to opluwa, ale mnie się trafiła wyjątkowa normalna, rzeczowa i przygotowana kobita) mówiono mi to samo.
Wniosek: stosunek przerywany to żadna metoda i dziwi mnie twoja opinia o nim, Dzwonku. Byłem przekonany, że w jego skuteczność wierzą już tylko mieszkańcy najgłębszego zadupia.
Dziwnym trafem skuteczność stosunku przerywanego jest wysoko oceniana według Wskaźnika Pearla, aczkolwiek wiadomo, że ten wskaźnik nie odzwierciedla pełnego przeglądu zagadnienia. Ciągle też pomijacie fakt, że podałem stosunek przerywany jako ewentualną metodę uzupełniającą dla prezerwatywy. Swoją drogą, kropelkowanie, bo rozumiem, że to kolega Sayia miał na myśli, według kilku źródeł, może zawierać plemniki, lecz nie musi oraz co istotne, ilość tychże jest na tyle niewielka, iż szansa na zajście przez partnerkę w ciąże znacznie maleje (co oczywiście nie znaczy, że nie istnieje). Czytaj, jeżeli się niczym nie zabezpieczysz i będziesz stosować stosunek przerywany, jest jakaś tam szansa na wesołą przyszłość i rodzicielstwo, jeżeli kupisz za parę groszy gumkę i uzupełnisz stosunkiem przerywanym, szansa na taki obrót wydarzeń wynosi mniej niż 1%.
lecz nie musi oraz co istotne, ilość tychże jest na tyle niewielka, iż szansa na zajście przez partnerkę w ciąże znacznie maleje (co oczywiście nie znaczy, że nie istnieje).
Podczas normalnego seksu, bez żadnych zabezpieczeń i bez kombinowania też może, ale nie musi, dojść do zapłodnienia. Trochę to dziwne, że wypowiadasz się przeciw kalendarzykowi, a tak bronisz stosunku przerywanego. Ja wychodzę z założenia, że od tego jest guma/pigułka, żeby się nie martwić.
To mi wygląda ciekawie. "Mogę robić wszystko, bo do wszystkiego można dorobić ideologię".
Cóż w końcu postepuje się niczym ateista prawda...
Cóż w końcu postepuje się niczym ateista prawda...
Czy ktoś coś z tego zrozumiał?
Wiecie co młodzieży, ja Wam chyba wkleję tabelą skuteczności poszczególnych metod, bo gadacie jak ślepy o kolorach.
Porównanie skuteczności różnych metod antykoncepcji ( te liczby oznaczają jaki procent kobiet stosujących tą metodę zajdzie w ciążę w ciągu roku):
Brak antykoncepcji
85- 85
Stosunek przerywany
4 – 12
19 – 36
Wkładki domaciczne (spirale)
0.2- 1
Tabletka hormonalna dwuskładnikowa
0.2- 1
Metoda termiczna
1- 20
Kalendarzyk małżeński (Ogino – Knausa)
14- 40
Metoda owulacyjna Billingsów
1- 25
Globulki i kremy plemnikobójcze
2- 30
Metoda termiczno – objawowa
3- 35
Prezerwatywa dla mężczyzn
3.9- 13.8
Tabletka „po stosunku”
5- 5
Kapturki, krążki dopochwowe
6- 18
Sterylizacja
0,04- 0,04
Iniekcje (zastrzyki) hormonalne
0,3- 0,3
Implanty hormonalne
0,5- 0,5
Ta pierwsza liczba(y) oznacza, że takie jest prawdopodobieństwo zajścia w ciążę jak się używa metody w sposób perfekcyjny, ta druga gdy się ją stosuje mniej więcej zgodnie z zaleceniami.
Zwróćcie uwagę, że prezerwatywa, a tym bardziej stosunek przerywany nie chronią przed niechcianą ciążą. Wogóle, czy mi się zdaje, czy nie uważacie antykoncepcji za Wasz problem?
Katorg jeszcze nie do końca lubi ateistów, choć sam już uważa, że ateistą został.
Tylko takich z którymi nie da się racjonalnie pogadać...
Ja wychodzę z założenia, że od tego jest guma/pigułka, żeby się nie martwić. A o czym ja od początku mówię? Przerywany to tylko dodatek dla Katorga, który trzęsie się, że 98% skuteczności przy prezerwatywie to za mało.
A ja ci gwarantuję, że za kilka lat będziesz śmiać się z tego co dzisiaj po forach wypisujesz. Kiedy spoglądam na moje mądrości internetowe kiedy miałem 15 czy 16 lat, wybucham ostrym śmiechem.
Podaj link do jakichkolwiek tych mądrości co wypisywałeś. Mnie nie przebiłbyś (w klasie uznano że wypowiadam się logiczniej (znaczy niektórzy szybciej załapią skróty myślowe) kiedy jestem nawalony w sztok. Choć w sumie nie wiadomo. Podaj na PW
Ale ja np. inaczej odebrałem wypowiedź Seraphe'a
Którą, bo tu swojej nie widzę?
ale temat tej. przynajmniej pierwsze pytanie. a jak ktos jest bezplodny to po temacie i luz. /
A wy tyko o tej ciąży- ja to boję się na bardziej syfa wszelakiego (wirusów zapalenia wątroby, opryszczki, drożdżaki, HIV), wiem że gumka przed wszystkim nie ochroni ,ale nie wiem jak durnym trzeba być by jej nie używać.
Zresztą dla mnie świadomość istnienia tak śmiertelnego zagrożenia działa na mnie jak najzimniejszy prysznic.
Najgorsze jest to ,że nigdy nie wiesz czy ta osoba nie jest zarażona i czy sam kogoś nie zarażasz bo nie oszukujmy się- ile osób aktywnych seksualnie bada się regularnie?
A życie mogło by być takie piękne, barwne…gdyby nie ten obezwładniający strach
Dlatego lepiej mieć na to w.......e! Kiedyś nie było tych wszystkich badań i ludzie jakoś żyli.
Zresztą dla mnie świadomość istnienia tak śmiertelnego zagrożenia działa na mnie jak najzimniejszy prysznic.
Życie samo w sobie jest śmiertelne
Dlatego lepiej mieć na to w.......e! Ja tam bym sobie nigdy nie wybaczyła jakby się okazało że jestem nosicielem jakiegoś świństwa i nieświadomie kogoś zaraziłam , ale jak widać pojęcie odpowiedzialność za drugą osobę jest niektórym zupełnie obce …
1. zdziwiłabyś się;
2. bałbym się iść przebadać, bo tam zarażają;
Wolę utrzymywać po prostu stosunki z 1 osobą i w ten sposób minimalizować ryzyko.
No właśnie, a nie jak Mumin, na prawo i lewo
Wolę utrzymywać po prostu stosunki z 1 osobą i w ten sposób minimalizować ryzyko. A to żadna gwarancja zdrowia nie jest, bo wystarczy że ta jedna osoba sypiała przedtem z innymi osobami ...
Eeech.. jak zwykle dowcipny …
Oj Mumin, przesadzasz.
Może tramwajem też przestaniesz jeździć - ktoś może mieć gruźlicę, egzemę albo inne syfo. Życie grozi śmiercią jak słusznie zauważył Seraf
A niedawno wrzucałeś Gawrilicie http://www.youtube.com/watch?v=LW2tYl47W1o
Tym fragmentem torturuje Ryjka od miesiąca :
„Przeżywa szok, bo tak jak milionom kobiet i mężczyzn na całym świecie nie przychodzi jej do głowy, że jeśli są heteroseksualni, od dawna żyją w stałym związku i nigdy nie wkłuwali sobie starej igły z heroiną albo innym świństwem do żyły – są w największej grupie ryzyka zakażenia wirusem. Wystarczy, że nie oni nawet, ale ich partner czy partnerka uprawiali seks bez zabezpieczenia. Tak wynika ze statystyk. Według najnowszych danych WHO do ponad 70 proc. zakażeń dochodzi dziś nie wśród gejów czy narkomanów, ale heteroseksualnych osób przed 40. rokiem życia.
Według danych Państwowego Zakładu Higieny (dane sprzed dwóch lat) jest u nas ponad 12 tysięcy osób zakażonych. Prawie połowa z nich prowadzi aktywne życie zawodowe. I najgorsze: od początku tego roku zanotowano aż 30-procentowy wzrost zachorowań w porównaniu z poprzednim”
Ryjek mi na to że i tak się nie zbada bo jak by się okazało że jest chory to resztę życia musiał by spędzić w celibacie, a możliwość że może sam dla kogoś stanowić zagrożenie go w najmniejszym stopniu nie rusza … …( jak zwykle szczery do bólu)
Widzę że to całkiem popularna postawa .
Bardzo egoistyczna, ale z drugiej strony, kurczę, po co się tym przejmować niepotrzebnie? Wchodząc do samochodu też masz szansę 1 do 3.000.000, że zginiesz w wypadku samochodowym. Ale czy w instrukcji uzywania samochodu masz ostrzeżenie o możlwej śmierci i - czy ludzie boją się wsiadać do samochodu?
Jak ktoś ma wielu partnerów i się nie zabezpiecza, złapie coś wcześniej, czy później.
Stąd, badać się powinien.
Zarażanie świadome to skur......o i właściwie niczym się nie różni od usiłowania zabójstwa.
A co do jednego partnera- przynajmniej jak coś się złapie widomo kogo nienawidzić (jeśli to ma być pociechą).