AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
No i następne pytanie mi się nasunęło.
Jak jest w Hiszpanii ze sklepami/barami wegetariańskimi. Są? Nie ma? Jeżeli tak to zgrubsza w jakiej częstotliwości występują? Popularne czy prawie w ogóle? I jak cenowo w porównaniu do "normalnego" żarcia?
Bo tak porównując w Polsce to sklepy "specjalistyczne" są drożdże, ale bary tańsze, o ;
A jakby byłu w Hiszpanii to pewnie bym się dość często tam stołowała..
ja u mnie nie slyszlam,zeby Hiszpanie byli wegetariansko nastawieni do zycia....pieczone swinki czy baranki to podstawa jadlospisu..jedza duzo ryb i owocow morza ale to wynika tez z tutejszej kuchni..
no własnie i dlatego z wielką nadzięją pisałam to pytanie a tu jednak buu
Oni sa bardzo wegetarianscy o ile to warzywo chodzilo na czterech lapach.
Nie spotkalam jeszcze zadnego Hiszpana/ki wegeterianina.
ja jestem wegetarianka.. znajomi juz sie przyzwyczaili i nie pytaja "pero jamon comes??!!"
hahaha! Tu, gdzie mieszkam, jest restauracja wegetarianska i , o dziwo zawsze pelna. Maz mowi, ze wegetarianizm jest teraz tutaj modny W innej restauracji natknelam sie wczoraj na menu wege! W szoku bylam. Ogolnie wegetarianow brak ;P
Z jednej strony szkoda, ale z drugiej jakby to dobrze rozegrać... to mógłby być to niepowtarzalny biznes znaczy sieć barów wege typu jaj u nas green way czy coś dużo, tanio, zróżnocowanie, szybko, ale nie śmieciarsko jak w fast foodach hmm (heh, znów ta moja ulubiona emota )
I taka mała dygresja, bo mi się skojarzyło, mój ojciec dokładnie tak jak Hiszpanie;) zatwardziały mięsożerca, soja to zło, nawet deser bez chociażby kawałeczka białka zwierzęcego się nie liczy itd...
Pewnego pięknego dnia dostał na obiad koletety sojowe, oczywiście nie wiedząc z czego są się zajadał i twierdził że mamy zawsze takie robić bo świetne, rewelacyjne, genialne...
Zawsze zostawia resztki psom, dał po kawałku kotleta psom, jedna mała zjadła bez zastanowienia, bo ona to akurat odkurzacz-zje wszystko, nawet nieważne czy organiczne, czy nie Natomiast stateczny pan pies powąchał i poszedł... I dopiero tata się sczaił co i jak... i prawie w domu awantura była co mu się daje
Żałuje że nie mają tu takich barów , nie spotkałam sie z nimi . Natomiast bardzo lubię warzywa i owoce . Wsumie to moge sie obejść bez mięsa , nie to co mój M. . On podobnie jak tata Aleja, miesko musi mieć na obiad no może deser sobie odpóści , ale poprostu nie czuje sie pojedzony jak nie zje mięska .
Jak się kiedyś rozkręcę w ES to naprawdę nad tym pomyślę, taki biznes mógłby być wypełnieniem luki... a jeszcze do tego mieć na to monopol mrrrr
W Torrevieja jest restauracja wegetarianska Ale tu w Alcorconie nie widzialam .
I następne na czym się łapię, to to , że wszyscy mają całą hiszpańską geografie w jednym paluszku, a jak po każdej nazwie miasta wchodzę w wikipedie
Nie martw sie, ja nie mam. I nigdzie nie wchodze.
Aleja, nie martw sie ja też sprawdzam .
Co do tej restauracji wegetariańskiej to chętnie odwiedzę i posmakuję warzyw , owoce tez mogą być . Tylko zależy gdzie otworzysz .
heh fajnie by było mieć sieć nie? np pod tytułem "Ale-ja za mięso dziekuje"
i jakieś właśnie warzywa, owoce, kasze, ryże, soje, soczewice, grzyby, kotajle, naleśniki, zapiekanki warzywne itd na tysiąc sposobów i przede wszystkim mój ulubiony deser-banany zapiekane w czekoladzie i najlepiej jeszcze z cynamonem mhrr
O żesz popłynęłam sobie...
Chociaż może za pare lat jak się już w ES zadomowie wróce do tego pomysłu...
A moze rozwiniesz ten pomysl tutaj, bo skoro nie ma a jest na topie?
I jesli moga istniec restauracje dla anorektykow, gdzie mozna zamowic listek salaty za 20zlotych, to dlaczego nie kuchnia wegetarianska. Santo na pewno odwiedzi
oj, to i ja sie romazylam...sama bym cos smacznego zjadla, bo tez jestem wegetarianka. Chyba podobny styl zycia prowadzimy (Aleja?). Hiszpanie rzeczywiscie restauracji wegetarinaskich nie potrzebuja, bo przeciez istnieja ich ukochane "bares cutres", no i muzeum szynki...co za surrealizm dla takiego Polaka. A gdzie ty mieszkasz? ja znam kilka barow wegetarianskich w Madrycie, ale nie wiem czy jest sens ci podawac...jesli mieszkasz zupelnie gdzie indziej. Mam kolege, ktory mocno jest wkrecony w temat: i restauracji wege, i wegetarianizmu/ weganizmu. Moge zapytac...bo mysle ze jest obcykany w calej Hiszpanii. Sklepy z produktami wege lubia byc drozsze niz zwykle sklepy...i to duzo drozsze. Proponuje kupowac ziarna soi, soczewicy, cieciorki, itd (najtaniej u Hindusow lub w marketach chinskich...w Madrycie przynajmniej) i produkowac sobie paszteciki, pasty, kasze, kaszki kukurydziane, platki ryzowe i inne przysmaki. Na pewno cieszy sie tu powodzeniem mleko sojowe - ja kupuje Viva soy waniliowe za 1,30, bardzo smaczne. No i pocieszajace jest tez to, ze ceny warzyw i owocow sa niskie w porownaniu z Pl. A tak to tu nawet chleb jest tak beznadziejny, ze lepiej piec samemu...a ja piekarnika nie mam na razie
Pozdrawiam
Medullita, jesteś tu na forum moim "świętym mikołajem" normalnie
Sklepy wege to fakt- u nas-w Polsce też są droższe, ale bary tańsze:)
Porozglądam się, bo już myślałam, że bede całe życie tam na "sałatce z melona" jechać
Pysznego banana w cieszcie też bym zjadła. U mnie prawie zero urozmaiceń resteracyjnych. Wszędzie to samo do jedzenia.