AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Zapewne kazdy z nas lubi sobie od czasu do czasu posluchac dobrej muzyki. Czesto natrafiamy na plytki, ktore zniewalaja nas do tego stopnia, ze sluchamy ich na okraglo. W moim przypadku takim albumem jest od tygodnia nowy (czwarty juz) dlugograj Cephalic Carnage "Anomalies". Niesamowicie zaskakujacy, eklektyczny albumik stanowiacy chora mieszanke grindu, death metalu, stoner rocka a nawet jazzu. W "Dying Will Be the Death of Me" kolesie wysmiewaja sie nawet z metalcorowych kapel w rodzaju Shadows Fall. Calosc jest piekielnie intensywna, ciezka niczym walec i jednoczesnie niezwykle spojna. Polecam nie tylko fanom grindu i deathu, ktore to jednak na owym krazku dominuja. Jaka jest aktualnie wasza ulubiona plyta?
od kilku lat niezmiennie "Lateralus" Tool'a.Najlepsza plyta jaka w zyciu slyszalem.A ostatnio to slucham "American McGees Alice Soundtrack",muzyka z psychodelicznej gry komputerowej ,autorstwa Chrisa Vreena, bylego czlonka Nine Inch Nails.
Ja ostatnio zaliczylem wielki powrot do korzeni o odkurzylem pare starych plytek. Miedzy innymi: "Mantra" Shelter'a oraz "Schizophrenic Dub" Mad Professor'a.
A ostatnio to slucham "American McGees Alice Soundtrack"
Mistrzowska gra, mistrzowski soundtrack!!! Pamiętam jak w pocie czoła kolekcjonowałem poszczególne kawałki z jakichś pokątnych źródeł. Do tej pory nie jestem pewien czy mam wszytkie utwory, co nie zmienia faktu, że te które mam wymiatają.
A jeśli chodzi o płytkę, której słucham non-stop w chwili obecnej to nie ma takiej... najczęściej leci u mnie teraz chyba Marduk - "Plague Angel" i dla odświeżenia Abigor i ich kapitalny "Nachthymnen" - ten damski wokal ze "Scars in the landscape of God" jest po prostu boski Za to kawałkiem, który wybrzmiewa w moim pokoju od południa do nocy i zapewne przyprawia sąsiadów o wściekłość jest Heaven Shall Burn - "The Weapon They Fear" - miażdży elegancko, choć wokalista mógłby trochę popracować nad swoim ryczeniem, bo czasem mam wrażenie, jakby miał problemy z defekacją
Mistrzowska gra
...ktora notabene mowiac lezy gdzies u mnie i rowniez sie kurzy
a ja ostatnio katuję Grammatik "III" i bardzo mi się podobuje. poza tym Rotten Sound nowy, Sewn Shut również nowy, Tori Amos także nowa. ale w sumie to najbardziej ten Grammatik. ja tam lubię taki "pedalski hiphop" jak to określają ich muzę prawdziwe gangsta uliczniki z niklowanymi pistoletami, joł madafaka, joł!
"bo u nas w bloku słucha się hip-hopu, a kto wciąga dłuższe kreski ten jest przecież bardziej męski" tja...
Tori Amos
Odkąd usłuszałem jej wersję "Raining Blood" Slayera, dostaję ataku kurwicy, na dźwięk jej imienia...
od Tori się odczepcie - fajoska muzyka, takie bajeranckie pościelówy zaśpiewane, że dreszcze przechodzą. do tego to naprawdę niezła tekściarka. ale trzeba przyznać, że jej covery są często tak pojechane, że takie ograniczone typki jak Mortadela potem krzywią się na sam dźwięk i wspomnienie był kiedyś box 4-płytowy z kowerami - podejrzewam, że co poniektórych doprowadziłby do zawału serca. a takie "Smells Like Teen Spirit" Nirvany to ło matko, take dziwaczne. ale "Ain't no sunshine" na przykład chwyta za gardło.
a ja sobie jeszcze zapodaję mietalkorowców: Beyond The Sixth Seal i Angelreich - mniam mniam i niech się tam CC wyśmiewa, a ja lubię! i o!
Ja tam lubie zwlaszcza "Little Earthquakes" Tori Amos- takie piosenki jak "Crucify", "Girl" czy "Winter" potrafia chwycic za serducho. Pozniejsza jej tworczosc jednak niespecjalnie do mnie trafia, ale o gustach sie nie dyskutuje. Dzis jednak przesluchalem sobie Anaal Nathrakh "Domine Non Es Dignus" (cudowny black metalowy wyziew) i dla przypomnienia Kreator "Coma of Souls" (cholernie sie ciesze, ze Niemcy wystapia przed Iron Maiden 29 maja w Chorzowie).
Odkąd usłuszałem jej wersję "Raining Blood" Slayera
To ja to musze uslyszec
Od lat słucham niezmiennie tego samego : Ennio Morricone , John Cage , Jean Michel jarre i Miles Davis.A płyta tygodnia ? Soundtrack do filmu " Italian Job " ( film z 1969 roku ) skomponowany przez Quincy Jonesa.
Obecnie wsluchuje sie w najnowszy album Isis "Panopticon". Kapele ta wydaje w swojej wytworni sam Mike Patton, a muzyka Isis to nietuzinkowe zespolenie ciezkich gitar i spokojnych, melancholijnych pasazy. Bardzo zlozona struktura kazdego utworu, ale nie mozna w tym przypadku mowic o chaotycznosci i do tego mocno psychodeliczny, momentami przerazajaco smutny klimat ala Neurosis czy Tribes of the Neurot. Po prostu swietna formacja!
bardzo mnie zaintrygowales.juz wkrotce spodziewajcie sie oceny z innego punktu widzenia
niezmienny pozostaje KICKBACK - wszystkie płyty.
J.
niezmienny pozostaje KICKBACK - wszystkie płyty.
J.
a ja teraz katuję na okrągło Barracuda - "Put your ass in the air" no i może nie jest to płyta a singiel ino, ale tyż piknie
dyskomłotkiem być to ci jest przygoda!!!
Obecnie gra u mnie Sunn O "White 2". Trzy kawalki upiornie wolnego, miazdzacego niczym taran doom metalu/sludge. Ostatni song zatytulowany "Decay 2" ("Nihil Maw") to 23- minutowy przerazajacy koszmar, w ktorym goscinnie wydziera sie Attila Csihar. Sunn O obok Khanate to dwa najbardziej zlowieszcze, depresyjne i ohydne ochlapy doom metalu jakie kiedykolwiek slyszalem.
dużo, nomen omen, pedalskiego Turbonegro, Calabrese - doskonały horror punk ze świetnym wokalem, Another Breath - przebojowy oldschool hc, Strenght Aproach -włoski hc, grajacy teraz w klimatach H2O,Against me! - melopunk z konkretnymi tekstami, Amulet - kolesie z Oslo grajacy mix hc/punkrock/r'n'r/ heavy
a ja chciałem powiedzieć, że nowy Napalm Death "The Code is Red... Long Live the Code" jest już dostępny tu i ówdzie ale pierwsze wrażenia niezbyt zachęcające. oczywiście produkcja zamiata, chociaż może właśnie przydałoby się nieco brudu (choć to i tak nie jest Nasum [btw Mieszko Talarczyk nie żyje - R.I.P.] z płyty Helvete, ale zbyt sterylnie i tak). Od czasu dwóch ostatnich płyt znowu zwolnili, co moim zdaniem nie wychodzi na dobre, ale co tam, słuchać się daje choć F.E.T.O. ani Peel Sessions to nie jest.
no ja katuję ostatnio Cirrus - Conterfeit by Tostis naprawdę zajebiście polecam!!!
Poszedlem w slady GrzEGOrza i obecnie katuje nowy Napalm Death "The Code is Red... Long Live the Code". Swietna grindowa mlocka, aczkolwiek takie wolne, niepokojace kawalki jak np: "Morale" to cos nowego w tworczosci ND. W paru utworach pojawiaja sie goscie: Jamey Jasta z Hatebreed w "Sold Short", Jeff Walker z Carcass w "Pledge Yourself to You" oraz Jello Biafra z punkowego Dead Kennedys w "The Great and the Good". Bardzo fajna, wypelniona tonami czadu plyta.
A moja plyta tygodnia niech bedzie sciezka z filmu "Donnie Darko". Najlepsza jest jednak ta nieautoryzowana, bo na oryginalnej zabraklo najwazniejszych kawalkow. Prawdopodobnie ktos nie chcial placic tantiem, a szkoda - klimat przebojow lat '80 (Joy Division, Tears For Fears etc.) idealnie uzupelnia calosc kompozycji. Na szczescie, na otarcie lez wrzucili chociaz "Mad World"...
Jello Biafra z punkowego Dead Kennedys w "The Great and the Good"
kurna, no właśnie Jello! a się zastanawiałem skąd wytrzasnęli ten ciulowy wokal i skąd ja go kojarzę bo ja jakoś nigdy DK nie słuchałem, ale Biafra fajny gość. I niech się Kazik puknie w łeb - "czemu bracie robisz kurwę z muzyki"??? ja od dawna twierdzę, że Staszewski zwariował. Przeca czytać te jego felietony w Telewizyjnej to poracha...
a ja sobie ostatnio na przemian z ND wrzucam dyskografię Gentelmana - regałowcy z Niemiec? toć to jeszcze zabawniejsze niż regałowcy z polandii
a ja powrocilem do Drukqs Aphex Twina.Plyta to niemloda juz ale w dalszym ciagu potrafi zainteresowac
[..]Drukqs Aphex Twina.Plyta to niemloda juz ale w dalszym ciagu potrafi zainteresowac
A ja szczegolnie milo wspominam "I care because you do" (1995). Przypomina mi klimat ogolniaka
na otarcie lez wrzucili chociaz "Mad World"...
na otarcie łez - dobrze powiedziane
Obecnie wsluchuje sie w dzwieki generowane przez High On Fire na ich plycie "Blessed Black Wings" wydanej przez Relapse. Bardzo lubie pozycje wydawnicze tej wytworni i znowu sie nie zawiodlem. High On Fire gra ciekawa kombinacje wczesnego Black Sabbath, Motorhead i Slayer z elementami stoner rocka. Bardzo brudne i cholernie ciezkie brzmienie calosci, swietny wokal Matta Pike'a (ex Sleep) i sporo psychodelii. Uwielbiam takie nieokrzesane gitarowe granie, w koncu nie samym ekstremalnym metalem czlowiek zyje.
ostatnio prawie tylko ARKANGEL - Hope You Die By Overdose"
J.
Obecnie relaksuje sie przy dzwiekach najnowszego albumu Porcupine Tree "Deadwing". Zakochalem sie w tworczosci grupy Steve'a Wilsona od momentu uslyszenia kilku piosenek z przeswietnego "In Absentia". "Deadwing" w zasadzie powinien przypasc do gustu milosnikom progresywnego rocka z drobnymi nalecialosciami metalu. To juz piaty krazek owej formacji z Londynu. Niektore utwory sa stonowane, wrecz melancholijne ("Lazarus"), inne posiadaja rockowy pazur ("Deadwing"). Na albumie goscinnie udzielaja sie Mikael Akerfeld z Opeth oraz Adrian Belew. Znakomita, roznorodna i ciekawa porcja muzyki!
a ja dzisiaj zapodaję sobie Machetazo - Sinfonias_Del_Terror_Ciego. Koncept album oparty na filmach z serii Blind Dead, więc całkiem przyjemnie. sporo wstawek z rzeczonego cyklu. ale wydaje mi się, że chłopaki zwolnili i teraz bardziej death grają z grindowymi wstawkami, niż grindcorową furię, którą ciachali na wcześniejszych albumach. ale muszę się bardziej powsłuchiwać...
Whoa! Dead Infection - "Brain Corrosion", kurna! DI swoim powrotem dają wyraźny dowód, że rządzą w gatunku goregrind. kawał siarczystego grinda, zmasowany atak na uszy słuchacza. ściana dźwięku, która jedzie niczym ekspress Eurocity riffy proste, ale efektywne, trochę zmian tempa i ta perkusja!!! ło matko! mniam mniam.
ciekawe jak tekstowo, bo "Chapter Of Accidents" był perełką poezyji spod znaku wypruwanych flaków
a oprócz tego do znudzenia Vavamuffin "Vabang" - takie reggae/ragga bujanie. fajne aranże, dużo przeszkadzajek, pocieszne teksty (ale od hipisowców nie można zbyt dużo wymagać, ni? ). tylko bardziej podobał mi się "Vavamuffin nadaje z Łodzi", bo było bardziej surowo i topornie, a to też czasem urok.
Po przeczytaniu Twojego posta i wzmianki o tekstach, przypomniała mi się taka polska kapela, Necrophilac czy inne necro-coś-tam. Oni to mieli ambitnych tekściarzy w drużynie:
"(...) Chorobotwórcze drobnoustroje gnieżdżące się w ich pizdach
SYF i AIDS!"
albo nasz ulubiony kawałek, swego czasu szlagier imprez zresztą do tej pory miło wspominany, trwał ok. 10 sekund, ale za to był bardzo poetycki:
"Oślepiona kurwo zdychaj, dlaczego już nie śmiejesz się? NIE!"
Może ktoś zna chłopaków?
swego czasu szlagier imprez
Ktorych????!!! Bo nie kojarze
"Oślepiona kurwo zdychaj, dlaczego już nie śmiejesz się? NIE!"
Może ktoś zna chłopaków? [/quote]
Chodzi ci o slynny Necrophil "Cannibal Sex". Ostatnio bodajze Pagan Records wydal ten zabawny death metalowy lomot na CD. No, teksty to oni mieli niezle ("kielich krwi kurwy wypity" ).
a ja katuję na zmianę 2 soundtracki - Bob Dylan "Pat Garrett & Billy The Kid" i Jerry Goldsmith "The Ballad Of Cable Hogue".
J.
tja, Nekrofil: "rozpierdalam jej czachę, zżeram mózg, wymiotując na jej martwe zwłoki", tacy to z nich poeci byli. tekstowo to Carcass, a muzycznie bieda
dzisiaj w drodze do pracy Bodies Lay Broken/Machetazo split ep. dobre, dobre!!
Ja obecnie katuje Nine Inch Nails With Teeth.wporzadku album.
ja jestem bardzo zawiedziony nowa propozycja Reznora.Moze na 2 kawalki zwracam uwage na plejliscie, reszta jest przecietna az do bolu.tyle czekania a tu taki zawod, az sie boje co wypusci Tool-moja ulubiona kapela, przy takim spadku formy artystow
nie sluchalem innych płyt NIN wiec nie miałem do czego porownywac ale na dniach bede mial NIN -The Downward Spiral wiec wtedy cos skrobne.
a ja słucham nowe modern life is war
D.E.A.D.R.A.M.O.N.E.S
nie sluchalem innych płyt NIN
no to od dupy strony zacząłeś poznawać zespół. Wyrzuć tę płytkę do kosza i kup se downward the spiral or fragile or cokolwiek, ale nie WT : PPPP boże... ja się boję co reznor odstawi na koncercie w berlinie...
logan, przed Tobą jeszcze długa droga w odkrywaniu zajebistej muzy...
tak btw. ja niedawno wróciłem z wawy z koncertu Young Gods... to jest dopiero muzyczka! jak ktos nie zna to obowiązek 2 płyty: second nature oraz only heaven...
a ostatnio katuję nową gorilazz oraz white stripes. nie rzucają na kolana, ale miło się przy tym robi projekt...
no to od dupy strony zacząłeś poznawać zespół. [...]kup se downward the spiral or fragile or cokolwiek, ale nie WT : PPPP [..]przed Tobą jeszcze długa droga w odkrywaniu zajebistej muzy...
Hmm, skoro tak to moze i ja sprobuje. To co dla Was dobre, moze bedzie dobre i dla mnie.
ok. przesluchalem 3 płyty NIN ( The Fragile, The Downward Spiral,With Teeth) .The Fragile jest bezapelacyjnie płyta genialna!!piekna,dolujaca ,zaje,bista!! brak Mi slow ze Ja opisac..a wracajac do DS i WT hmm. The Downward Spiral jest lepsza według Mnie od WT ale jakos Mnie szczegolnie nie ruszyla..( przeslucham jeszce kilka płyt i wtedy cos skrobne konkretnego..
ps.Draq dzieki za wytyczenie drogi ktora mam podazac:)
Andreas Vollenweider - plyta Dancing with the lion(zwlaszcza ostatni kawalek,Ascent from the circle)
Tata mial kiedys nieopisanego Tdk z tym albumem przegranym, duuuzo tego sluchalem jak bylem mlodszy, i teraz po latach poszukiwan nareszcie mam.I'm so happy
sentymentalny sie robie na starosc
Logan, jak się zarazisz porządnie NIN, to poznaj moj ulubiony album kapeli a mianowicie Futherdown the spiral - remixy (???) z downward the spiral, versja europejska czyli halo ten v2. Dla mnie, płytka ta wymiata, jest cholernie genialna!!! Występują na nim artyści z tacy jak Coil, Aphx, Dave Navarro... naprawdę odjechany klimat... dla mnie pozycja obowiązkowa. CO ciekawe, jest to chyba najtańsza płyta nin, w media markcie juz od 25zeta chyba, na allegro za grosze... Mozesz więc kupić w ciemno
mnie rowniez Further powalil na kolana.swietne at the heart of it all Aphexa, niesamowita przerobka Erasera.To byla pierwsza plyta NIN jaka slyszalem(nacpany jak pies nawiasem mowiac ), i mam do niej ogromny sentyment
a po wszystkim lykaj Quake OST Reznora, choc wymagajaca to chyba moja ulubiona plyta tego pana
pamiętam moją radochę jak udało mi się po latach w końcu zdobyć oryginała quaka 1, specjalnie dla tej muzyki. genialna muza, przydajądza się zwłaszcza jako podkład to zew cthulhu, hehehhehe
Jeszcze pare takich postow panowie i zrobimy osobny dzial - Horrobliwi NIN'omaniacy
Pzdr.
Dzisiejsze miano plyty tygodnia przypada Meshuggah "Catch Thirtythree". Sledze kariere tego nietuzinkowego zespolu od czasu "Destroy Erase Improve" i Meshuggah znowu nie zawodzi. Szwedzcy mistrzowie matematycznego metalu tym razem zaprezentowali 47-minutowa suite podzielna na 13 czesci (utworow). Bardzo mocna, chwilami wrecz antymelodyjna plyta wypelniona potwornie ciezkim halasem kreowanym przez osmiostrunowe gitary plus doskonale operowanie cisza (szczegolnie odczuwalne w 13-minutowym "In Death- Is Death"). Doskonaly album, co prawda troszke mniej intensywny anizeli wczesniejszy "Nothing" z 2002, ale trudniej tez go przetrawic. Goraco polecam!
a ja dzisiaj katuję Dark Tranquility - Character [2005], ale chyba nie stanie się to moją płytą tygodnia:) przyjemne i owsze, melodyjny szwedzki mietal, trochę klawiszy, ale do 'Gallery' to lata świetlne, albo mnie przestała kręcić taka muzyczka.
postanowiłem też w końcu zmusić się do posłuchania Necrophagii, ale idzie mi tak ciężko, że masakra. pierdzenie straszliwe, brzmią jak pankowy zespół z garażu w latach 80, aranże biedne, perkusja jakby kto sypał ziemniaki na werbel, ładu i składu w tym zero. ino cały image jest ciekawy, choć szczerze mówiąć jakoś mnie to zbytnio nie jara. Teraz właśnie mam zamiar się zabrać za 'Goblins Be Thine', ale nie spodziewam się rewelacji.
perkusja jakby kto sypał ziemniaki na werbel
Ja obecnie szukam płyty tygodnia, ale znaleźć coś nie mogę Dlatego też starym zwyczajem katuję dwa kawałki Limbonic Art: "Interstellar Overdrive" oraz "Towards the Oblivion of Dreams" z zajebistym początkiem, w którym jakiś gollum czy inne paskudztwo syczy, że "there are voices in the night leading you to places you don't want to be..."
Moja płyta tygodnia ?
Dezerter - (1990) - Wszyscy Przeciwko Wszystkim
A to w przypływie nastalgi za szkolnymi latami.
Info dla młodszych : to taka punk rockowa kapela
Info dla młodszych : to taka punk rockowa kapela
serio?
u mnie - path of resistance, where eagles dare, nufan, matt skiba & kevin seconds
Ja od dłuższego czasu nastrajam się przed koncertem i katuje swe uszy Mars Voltą. Piękna psychodelia i zbiór wszelakich schiz, świetne utwory, połamana gitara - poezja.
Już we wtorek Mars Volta w Stodole go go go
ja od jakiegos czasu katuje Sui Generis Umbra.2 albumy, Coma i Amok.Bardzo przyjemna rzecz, mam slabosc do tekstow "Drink my blood" , fajnie sie je nuci w wannie
Pare lat temu bardzo interesowalem sie black metalem. Sluchalo sie obficie starych wydawnictw Mayhem, Darkthrone, Emperor, Beherit, Sarcofago czy Marduk, ale obecnie black metal zaczyna powoli zjadac swoj wlasny ogon. Pojawila sie masa zespolow, ktore kopiuja te starsze i nic nie wnosza do black metalowej sceny. Stracilem zainteresowanie tym bardziej tradycyjnym blackiem, aczkolwiek musze przyznac, ze nadal powstaja ciekawe zespoly (zwlaszcza wywodzace sie z tzw. nurtu post-black metalowego). Dla przykladu Anaal Nathrakh po prostu wymiata, podobnie Void, Axis of Perdition czy Shining. Do grona tych zacnych kapel dolacza francuski Blut Aus Nord. Niedawno kupilem ich czwarty album "The Work Which Transforms God" i rozpierdolil mnie na kawaleczki. Ta kapela brzmi bardziej nieludzko anizeli wspomniany Anaal Nathrakh czy Axis of Perdition i jednoczesnie wieje od niej takim potwornym mrokiem, ze az ciary przechodza po plecach. Ten album jest naprawde upiorny i odhumanizowany- sprobujcie posluchac tego w nocy! Swietny jest zwlaszcza ostatni numer, powolny dziewieciominutowy "Procession of the Dead Clowns" przypominajacy najmroczniejsze dokonania Thorns.
no to ja nigdy w życiu nie słuchałem metalu, gotyku ani innych tematów pokrewnych z horrorem, hehehehe, oczywiście, jako, że muzyka jest moim drugim ja, otarłem się oczywiście o niektóre kapele ale nie mogę wiele dyskutować na ten temat. z gothyku to słuchałem kiedyś tylko i wyłącznie type o negative, hehehe.... moimi muzycznymi doświadczenia od dawna szły dwoma zupełnie różnymi drogami: industrial i funk. Od ponad 2 lat pojawiła się również 3 droga: elektronika. Uważam, ze trzeba być otwartym na każdą muzę, i myślę, ze te moje 3 fascynacje spowodowały, ze odkrywam muzę z naprawdę różnych poołek.
Ostatnio w kółko słucham formacji djskiej pt : "2 many Djs". No jest to rewelacja naprawdę! co prawda, jest to muza głównie na impreze chyba, hehehhehe, ale ci kolesie poza tym, ze potrafią mixować w taki sposób, ze chce się wstać i pokiwać, to jeszcze mixy są nie głupie, pomysłowe i zaskakujące! mixują iggiego popa, sly and the family stone, royskoppa, kylie minoque, peaches w jedną całość! napawdę, ciekawa sprawa i polecam dla tych którzy czasem zaglądają do clubu :]
Z industrialu (takiego bardziej zmetalizowanego) lubie Godflesh, KMFDM czy Ministry, czasami poslucham tez klasycznego stuffu Laibach czy Throbbing Gristle. Oprocz tego troche noise'u (Merzbow, Brighter Death Now), a z elektroniki podoba mi sie Autechre.
KMFDM, better than the best, yeaa! wiecie ze są nadzieje, ze wpadną do polski? mają w planie swojej tegorocznej trasy zaliczyć warszawę, ale na oficjalnej stronie jest napisane na razie "niepotwierdzone". wszystko w rękach polskich organizatorów... kurcze, jak nie wawa, to do pragi będę walił.. kmfdm to jest to!
co do autechre... mi bardziej podchodiz squarepusher mimo wszystko jakieś takiej bardziej dynamiczne. a z klasyki to coil rzecz jasna (jak mówimy o throbbing grisle), no i einsturzende neubauten...
a ja dzisiaj katuję Dark Tranquility - Character [2005], ale chyba nie stanie się to moją płytą tygodnia:) przyjemne i owsze, melodyjny szwedzki mietal, trochę klawiszy, ale do 'Gallery' to lata świetlne, albo mnie przestała kręcić taka muzyczka.
.
hehe , no kazdy przeciez dorośleje ;]
J.
Ostatnio u mnie komercyjnie , bo na tapecie nowy krazek Queens of the Stone Age "Lullabies to Paralyze". Zachecony opinia kumpla postanowilem go sobie zakupic i.... to calkiem fajna plytka do pobujania. Sporo sabbathowskich riffow, energii, zroznicowane numery (np: "This Lullaby" przypominajacy mi tworczosc Toma Waitsa, bluesowy "Burn the Witch" czy swietny "Little Sister"). Nigdy nie bylem wielkim fanem tego bandu, ale kapela Josha Homme (ex Kyuss) jest warta uwagi.
od niedawna April - "kill depression" - kufa! jaka to jest zajefajna muza. melodyjny hardcore z bardzo mądrymi tekstami. co prawda nie jest to może waga ZXRX, ale to kolejny przykład, że za pomocą prostych rymowanek można mówić o sprawach ważnych i to mówić bez zadęcia i wyciągania ideologicznych sloganów i wytartych haseł. a muzyka zapada na długo w głowę i trudno nie nucić kawałków.
..wiedz, że wschód się łatwo nie poddaje...
A ja mam dwie w tym tygodniu, zresztą w poprzednim wyglądało to podobnie:
- poza pracą - "Dechristianize" Vital Remains - w porządku, trochę zajebistej łupaniny ("Saviour to none..."), trochę bezsensownej, miejscami kapitalne melodyjki (utwór tytułowy), ale generalnie bez litości, czyli tak jak się powinien wyglądać brutalny death metal. Większość kapel deklaruje taki styl, ale np. Vitale udowadniają, że faktycznie tak grają i na dodatek robią to dobrze. Trochę są monotematyczni i prymitywni w warstwie tekstowej, ale trudno w końcu album nosi tytuł "dechristianize". Szkoda tylko, że chłopaki zawsze mieli potencjał, ale nigdy jak dotąd go w pełni nie wykorzystali, nawet na "Forever Underground", który uważam za ich najlepszy album.
- w pracy - "Antidotum" Kasi Kowalskiej
w pracy - "Antidotum" Kasi Kowalskiej Mr. Green
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.to ci dopiero maniak horroru w kazdej postaci
ja przez Draq'a sie wkrecilem w the Young Gods- only heaven, od jakiegos czasu rzadza moja plejlista
Oczywiście meksykańskie maczety, czyli wszystko co zaserwowała BRUJERIA począwszy od "Matando Gueros', a na "Brujerizmo" skończywszy. Do tego odrobina MISERY LOVES Co. - "Not like them" to ich najcudowniejszy album i nie będę ukrywał, że rozpływam się gdy słyszę anielski głos TORI AMOS, przy płycie "Little Earthquake" zdarza mi się uronić łezkę (szczególnie gdy słyszę "Winter"):wink: Gdy łapie mnie kurwica to odpałam NECROPHAGIE (ich najnowszy album wgniata w ziemię), natomiast smutek skutecznie rozgania PORCUPINE TREE, zwłaszcza album "Stupid Dream".Na deser ździebko muzyki filmowej, soundtrack do "Miller's Crossing" braci Coen to według mnie arcydzieło.
ale Brujeria nie skończyła na "Brujerizmo" wyszły jeszcze przynajmniej dwa albumy - "Mextremists" i "Best Of", plus jakieś bootlegi z tego co kojarzę. dla mnie najlepszy album to "Raza Odiada" - "La Migra", "Revolucion", "La ley de plomo" - jak słyszę te kawałki to taki pałer bije z głośników, że głowę rwie w strzępy.
a w ogóle to jakiś nowy split Misery Index wyszedł i chyba wiem co będzie moją płytą tygodnia
Ostatnio Tiamat albumy
Clouds
Astral Sleep
Wildhoney
Ogólnie nie przepadam za metalem ale te płytki uwielbiam
Wildhoney
Potwierdzam, kiedys bylem w niej zakochany - choc generalnie ciezkiego brzmienia nie lubie
trocu
"Whatever That Hurts" w mojej ocenie poprostu wymiata
Podobnie jak cały album "Clouds"
Jako ze w Malezji kupowanie CD z ciezkim metalem graniczy z cudem (nic z tych rzeczy w sklepach po prostu nie ma, jedynie Metallica, nowa Sepultura, troche Iron Maiden i duzo nu-metalowego syfu ala Papa Roach), to sobie odpoczywam od ekstremalnych dzwiekow. Ostatnio kroluje u mnie Robert Plant "The Mighty Rearranger" (ciekawy rockowy albumik legendarnego wokalisty Led Zeppelin. Sporo zadumy, oniryzmu, etnicznych afrykanskich wplywow, ale i troche rockowego pazura).
Posluchalem tez troche nowego The White Stripes "Get Behind Me Satan", ale rzekomy fenomen tej formacji zupelnie mnie nie przekonuje. Ten album cholernie nudzi i to jest jego podstawowa wada. Kolejna przereklamowana kapela, ktora wynosza niemalze pod niebiosa w tzw. fachowej muzycznej prasie.
[...]wymiata[...]cały album "Clouds"
Skoro tak to nie omieszkam zbadac w najblizszym czasie.
Anthrax "The Greater of Two Evils"- 14 klasykow legendy thrashu z Nowego Jorku, kawalki zostaly wybrane w glosowaniu przez internautow, a pochodza z czasow, gdy w Anthrax spiewali Neil Turbin i Joey Belladonna. Wszystkie tracki brzmia swiezo, miesiscie, agresywnie, sa lepiej zagrane niz wczesniej. A mamy tutaj same klasyki Anthraxu: "Metal Thrashing Mad", "Caught in a Mosh", "A.I.R", "Indians", "I Am the Law", "Gung-Ho", "Belly of the Beast" itd. Wspaniala plyta i choc nigdy nie bylem wielkim fanem tej grupy (mam tylko 2-3 ich albumy), to brzmienie po prostu zabija!
czekajac na Lost paradise zapoznaje sie z tworczascia Merzbow'a przesluchujac Music for bondage performance.Bardzo nastrojowy ambient, przypominajacy mi lekko Quake Ost, tak przeze mnie ceniony.Wydaje mi sie ze od dobrej strony zaczalem go probowac, bo tego zabojczego noise'u o ktorym Emb wspominal moglbym nie przezyc
a ja byłem u koleżanki na domku i żeśmy się katowali VIVĄ i aktualnie numerem jeden moje playlisty jest Ewa Sonnet - I R&B teksty w stylu "oddam ciało, oddam nawet duszę, przecież kogoś kochać muszę" i "potem możesz wszystko mi wybaczyć, bo zdradziłam cię z rozpaczy" po prostu rządzą!!! dla mnie wypas! kulałem się ze śmiechu kwicząc jak dziki. polecam gorąco!
chociaż Marcinowi się podoba też
a w przerwie Entrails Massacre
chociaż Marcinowi się podoba też
No ba! Tyle, że ciałko niejakiej Ewy, nie muza
[...] nie muza
Sasiedzi poswiadcza, ze klamiesz okrutnie
hmmm... ostatnio z singlowych rzeczy to Jem "They" - kufa, ostatnio jakaś moda na polityczny pop? no i dobrze! a sama muzyka nader przyjemna i wpadająca w ucho. do tego nie należy zapominać, że w teledysku pani się rozbiera (co prawda jakieś latające badziewie zasłania strategiczne punkty, ale i tak dobrze )
z rzeczy równie fajnych to nowy (?) split Heaven Shall Burn i Caliban "The Split Program II" - po dwóch pierwszych odsłuchaniach nader zacna muzyczka. ja tam lubię metalcora więc mi podchodzi, zresztą te kapele to pierwsza liga takiego grania, więc nie zawodzą. chociaż pewne zmęczenie konwencją odczuwam. ale nic to, wchodzi nieźle.
zara potem zabieram się za nowe wydawnictwo olsztyńskich grindowców - Third Degree "Outstay" - też podejrzewam, że dłużej posiedzi w samograju.
a z kabaretów to ostatnio zaciągnąłem drugi album DKA "Król Aniołów" - co prawda nie ma tam hitów na miarę "jakby to było" [który w moim rankingu kuriozów i totalnych pomyłek plasuje się bardzo wysoko], ale i tak można boki zrywać z kolesia. jak to powiedział kiedyś na czacie WP jego mądre teksty biorą się z głowy i z serca, ja bym powiedział, że raczej z d*py
Dream Theater "Octavarium" - przepiekny album, pelen emocji, sily, wspanialych riffow i swietnej melodyki. W dwoch piosenkach "These Walls" i 24-minutowej suicie "Octavarium" pojawia sie nawet orkiestra. Wplywy Pink Floyd sa doskonale slyszalne w paru momentach, a albumu slucha sie niesamowicie. Nie jestem wielkim fanem progresywnego rocka czy metalu- czasami wrzuce sobie Opeth, Porcupine Tree czy wspomniany tu zespol, ale na poletku prog metalu Dream Theater nie ma sobie rownych.
PS Wlasnie wyczytalem, ze dlugoletni perkusista Vader, Krzysztof "Docent" Raczkowski nie zyje. Nie znane sa na razie przyczyny jego zgonu (prawdopodobnie narkotyki). R.I.P Docent!
Jak to kurwa nie żyje? Nie, nie wierzę...
O smierci Docenta wyczytalem wczoraj rano w dziale "Rozrywka" na onet.pl. Nie moge niestety znalezc linka na potwierdzenie tego smutnego wydarzenia, ale nawet na forum HO jest o tym wzmianka.
O smierci Docenta wyczytalem wczoraj rano w dziale "Rozrywka"
Potwierdzenie znajdziesz chociażby na http://www.vader.pl
A jeśli chodzi o przyczynę śmierci to raczej nie narkotyki, bo z tego syfu to Doc zdaje się wyszedł, a alkohol, bo to stanowiło jego największy problem ostatnimi czasy. Zresztą mniejsza o to... Szkoda człowieka
Z racji wakacji z kobietą byłem zmuszony słuchać dyskografii Martyny Jakubowicz
naprawdę warto posłuchać !!!
W chwilach gdy dostałem radio samochodowe do dyspozycji słuchałem KSU
wczesny punk, albo jak chcą inni klasyka - POLECAM
Dla takiego dziadka jak ja to podróż do korzeni
Czy ktoś pamięta Jarocin 1988-1990r ?
Taa, szkoda tak utalentowanego muzyka. Nie na darmo Docenta nazywano "polskim Davem Lombardo"- jego gra na perkusji po prostu zabijala.
Przejdzmy jednak do kwestii sluchanej muzy- ostatnio katuje wkolko stare kawalki Kreator. Takie numery jak "A Pleasure to Kill", "Betrayer", "Tormentor", "Extreme Aggression" czy "Winter Martyrium" to klasyka thrash metalu!
Dream Theater "Octavarium" - przepiekny album, pelen emocji, sily, wspanialych riffow i swietnej melodyki. W dwoch piosenkach "These Walls" i 24-minutowej suicie "Octavarium" pojawia sie nawet orkiestra. Wplywy Pink Floyd sa doskonale slyszalne w paru momentach, a albumu slucha sie niesamowicie. Nie jestem wielkim fanem progresywnego rocka czy metalu- czasami wrzuce sobie Opeth, Porcupine Tree czy wspomniany tu zespol, ale na poletku prog metalu Dream Theater nie ma sobie rownych.
hehe widzę Embalmer, że mamy podobny gust U mnie także leci Dream Theater - Octavarium - CUDO i Opeth - Ghost Reveries - Również genialny ale Blackwater... jest imo troszkę lepszy, tylko troszkę )
pzdr
Ja słucham ostatnimi czasy Davida Bowie ( zwłaszcza wczesny okres jego twórczosci ) i jestem coraz bardziej zdołowany.Co gorsza nie potrafie przestac go słuchac.Nawet oglądanie smerfów i ulubionego gargamela nie sprawia mi już radości.
Black Dahlia Murder "Miasma" - fajne mietalowe łojenie z pankowym filingiem. chociaż ten filing to się bardziej przejawia w podejściu DIY, niż w muzie. troszkę chyba lżej niż na debiucie, a na pewno wolniej, ale i tak do przodu.
Arch Enemy "Doomsday Machine" - eee tam, takie se. utwory w większości brzmią jak co słabsze kawałki z "Anthems Of Rebelion", więc nie ma się czym zachwycać.
a ostatnio katuję też serbską muzykę cerkiewną i Orkiestrę Na Zdrowie (pięćdziesięcioletnie hipisy w zandałach, a co! )
z rzeczy równie fajnych to nowy (?) split Heaven Shall Burn i Caliban "The Split Program II" - po dwóch pierwszych odsłuchaniach nader zacna muzyczka. ja tam lubię metalcora więc mi podchodzi, zresztą te kapele to pierwsza liga takiego grania,
ale ten split w porownaniu z pierwszym "programem" sie nie rowna
caliban po przejciu do roadrunnera zpopil sie as fuck(za czasow "A Small Boy & Grey Heaven" to byl Caliban, ale teraz przynajmniej wokal juz jak pedal nie wyglada )
hsb jakos bez tej mocy co dawniej(przynajmniej ja tak to odczuwam)
z metalcora polecam the acacia strain(brzmienie maja potezne) i the number twelve looks like you(to juz takie mieszadlo bardzo polamane)
moje ostatnio ulubione plyty
Every Time I Die - Gutter Phenomenon - nowa plyta.dobry rock n rollowy hard-core. w porownaniu z poprzednimi zdecydowanie mniej chaotyczny. fajnie sie slucha przy szybkiej jezdzie samochodem przez dlugie pustynne drogi
The Fall of Troy - Doppelganger - tez nowiutka dawniej zdecydowanie screamowy TFOT na nowym albumie przekroczyl granice. "popowy" emocjonalny wrzaskliwo-spiewajacy hard-core z matematycznymi gitarkami(paluszki chodza po gryfie az milo, technicznie cudowni). jak ktos lubi niekonwencjonalny emo-core to musi posluchac
no to tyle
Na poprawienie sobie humoru - Joy Division
Bruce Dickinson "Tyranny of Souls"- najnowszy album wokalisty Iron Maiden zachwyca. Polaczenie typowo rockowych pasazy z heavy metalowym pazurem. Bardzo dynamiczny album, tekstowo jest dosyc mrocznie, sporo swietnych gitarowych solos oraz riffow. Znakomita produkcja dopelnia calosci. Moje ulubione numery to: "Abduction", Kill Devil Hill", "Navigate the Seas of the Sun" oraz "Tyranny of Souls".
future sound of london- lifeforms.dwuplytowy album angielskiej formacji znanej glownie z przeboju Papua new guinea, klasyka ambientu z ktora zetknalem sie dopiero teraz, wiele lat po wydaniu.arcydzielo w swoim gatunku, z latwoscia znoszace porownanie nawet z Selected ambient works vol.1 i 2 Aphex Twina. kazdemu lubujacemu sie w nastrojowym a,biencie polecam
Trauma "DetermiNation"- Mocny jak diabli, energetyczny death metal zagrany z werwa i polotem przez jedna z czolowych polskich kapel death metalowych. Ten album wprost kipi od furii, emocji i agresji, nie ma na nim slabszych punktow. Dwa moje ulubione death metalowe potwory z tej pysznej plytki to "The Elegy of Doom" oraz utwor tytulowy. Uwielbiam takie death metalowe grzansko!
Fear Factory "Transgression" - Genralnie plyta dosc dobra, ale brakuje mi troszke tej specyficznej dla Fabryki Strachu mocy znanej chocby z "Demanufacture" i "Archetype". Album jest duzo lagodniejszy niz poprzednie wydawnictwa Fear Factory, zanikla gdzies ta cybernetyczno-odhumanizowana atmosfera z wczesniejszych albumow, chociaz takie utworki jak "Transgression" oraz "Spinal Compression" to konkretna metalowa jazda. Burton C. Bell tez czesciej czysto spiewa, niz sie wydziera. Warto posluchac!
a ja sobie zrobiłem retro-wyprawę Jak wolność to wolność "Złoty łańcuszek" - taki miejski folk, przyjemne pitu pitu bez większych ambicji. chwytliwe melodyjki, proste teksty - w sam raz dla mnie
a poza tym postanowiłem się w końcu zapoznać z Greenday "American Idiot" - krytyka się tym zachwycała, że niby takie głębokie i w ogóle. wczoraj słyszałem jeden kawałek i jak na moje do wokal bardzo usilnie stara się naśladować Bad Religion, więc z jednej strony plus, ale z drugiej może warto posłuchać oryginalnego BR? no nic, obaczymy.
i w ramch retro wycieczek jeszcze Theatre Of Tragedy s/t - dla mnie najfajniejszy album ToT - chwytliwa muzyka (bardzo melodyjne riffy), growling kontrapunktowany wyciem wokalistki i patent, który mnie zawsze rozbrajał - skoro Teatr to kapela gra dramaty - tak są rozpisane teksty (tylko didaskaliów brak )
Ostatnio wyłacznie muza w bardziej popowym tonie ( w celu wyregulowania układu nerwowego ) :Morrissey
Dwie plyty tygodnia, ale jednej kapeli: Khanate (http://www.southernlord.com/khanatetemp.html). Khanate graja potwornie wolny i ponury doom metal i do tej pory wydali 2 albumy:
"Khanate" oraz "Things Viral".
1. Khanate "Khanate" (2001) - Pierwszy album Khanate to czyste soniczne zlo i totalny muzyczny nihilizm. Ten album jest tak upiornie wolny i ocieka skrajnie samobojcza atmosfera, ze sprobujcie posluchac tej muzy w nocy. Ciarki na plecach gwarantowane! Generalnie mamy tutaj do czynienia z doom metalem, ale nie z takim typowym ala Candlemass czy My Dying Bride. Metal grany przez Khanate jest nieludzki, totalnie odhumanizowany i zlowieszczy. Wokal Alexa Dubina przechodzi od strasznego szeptu w potworny black metalowy wrzask. Ten albumik to czysta muzyczna tortura, ale jakos nie moge przestac sluchac tego bandu. Ulubione utwory : "Skin Coat" oraz "No Joy".
2. Khanate "Things Viral" (2003) - Drugi dlugograj Khanate to prawdziwa muzyczna apokalipsa. Oj, ciezko sie slucha tej muzyki, nawet "Khanate" byl nieco bardziej znormalizowany. 4 utwory na tej plycie sa praktycznie pozbawione jakichkolwiek struktur muzycznych i jednoczesnie bije od nich pieprzone zlo i czysta desperacja. Oj, dzwieki generowane na tym albumie wciagaja sluchacza w otchlan mentalnej destrukcji. Polecam sluchanie tej muzy w trakcie lektury Lovecrafta. Jak napisal jeden z uzytkownikow Amazon: "If there are oceans in Hell and you were drowning in the ocean while overdoseing on heroin in the midst of a bad acid trip this would be the perfect album to listen to while you did it."
1. Khanate "Khanate" (2001) - Pierwszy album Khanate to czyste soniczne zlo i totalny muzyczny nihilizm. Ten album jest tak upiornie wolny i ocieka skrajnie samobojcza atmosfera, ze sprobujcie posluchac tej muzy w nocy.
Zakładam że muzycy z tego zespołu do optymistów nie należą
Oj, nie. Ale muza na tyle ciekawa, ze posluchac warto.
Dwie plyty tygodnia, ale jednej kapeli: Khanate (http://www.southernlord.com/khanatetemp.html). Khanate graja potwornie wolny i ponury doom metal i do tej pory wydali 2 albumy:
Chyba musze siegnac po płyty tego zespołu.
P.S Embalmer , jaką mam pewnosc ze wyjde z tej potyczki żywy ( albo przynajmniej czesciowo zdrowy na umysle )?????
He, he. Zalezy jak zapatrujesz sie na skrajnosci w muzyce. Jesli jestes tolerancyjny na nowe, niekoniecznie przyjemne dzwieki (tak jak ja - czasami uwielbiam posluchac sobie straszliwie ponurej i mrocznej muzyki), to nie bedzie problemu. Ja w kazdym badz razie jestem nadal zdrowy na umysle - choc pewne osoby moga w me slowa powatpiewac.
ja sobie troche zapodalem Things viral, ale to nie dla mnie-po 2 kawalkach wylaczylem.i nie bo taka rzez-nudne mi sie wydalo(choc ja ostatnio w elektronice bardziej siedze czekajac na album Tool'a, ktory moze mnie znow nakloni do sluchania gitar)
ja sobie troche zapodalem Things viral, ale to nie dla mnie-po 2 kawalkach wylaczylem.i nie bo taka rzez-nudne mi sie wydalo
Khanate to kapela doomowa, ktora sie kocha albo nienawidzi, nie ma innej opcji. Tak jak zaznaczylem na "Things Viral" nie ma nawet typowych struktur muzycznych, jedynie brudne gitary, jakies dziwne poglosy, szepty i wrzask Alexa Dubina. Kawalki doom metalowe sa zazwyczaj bardzo dlugie, wolne, ponure, dlatego moga sie wydawac nie siedzacym w tego typu muzie nuzace. Ja tam czasami lubie sobie posluchac Sunn O, Eyehategod, Burning Witch, Esoteric, Khanate czy nawet komercyjnych My Dying Bride i Candlemass.
PS A kiedy Tool wydaje nowy albumik? Czy lubisz A Perfect Circle? Ja przez jakis czas zasluchiwalem sie w "Thirteen Step" tej formacji. Zwlaszcza cztery pierwsze utwory z tego wydawnictwa: "The Package", "Weak and Powerless", "The Noose" oraz "Blue" sa swietne. Niestety nie slyszalem pierwszego dlugograja A Perfect Circle "Mer De Noms".
Tool standardowo ma gdzies normy czasowe i plyta pewno bedzie w przyszlym roku dopiero.na blogu Adama Jonesa, gitarzysty i autora teledyskow, sa juz foty z nagrywania, co jest dobra wiadomoscia-nareszcie cos drgnelo.
APC lubie,13th step jest swietny, a mozliwe ze i na kilka utworow z morza imion sie natknales-Judith i 3 libras byly dosc popularnymi utworami w tv muzycznych. choc dla mnie Tool, a potem bardzo dlugo nic, NIN i dopiero APC jesli chodzi o kapelki rockowe
http://myspace.com/20913840 to strona Adama o ktorej wspomnialem, a niezawodna, w koncu z jakimis newsami Toolowymi witryna to : http://toolshed.down.net/
a ostatnio slucham "La double vie de Veronique"OST Zbigniewa Preisnera, czyli cos z zupelnie innej beczki
Ostatnio słucham Blackmore's Night i podoba mi sie
obecnie slucham dwoch płyt Fear Factory a mianowicie "Digimortal" oraz "Obsolete" ,te dwoe plytki rzadza ,w sumie jescze nie slyszalem pozostałych ale na dniach bede miał reszte.ale mam nadzieje ze się nie zawiode
Circle of Dead Children "Zero Comfort Margin" - najnowsza EP-ka jednej z najlepszych obok Pig Destroyer oraz Agorpahobic Nosebleed grindowych ekip ze US of A. 15 kawalkow dusznej i totalnej rzezi w stylu Napalm Death oraz Nasum. Juz sam cover tej plytki odstrasza - lubie takie anatomiczne okladki. A muza? Grindcore- brudny, totalnie wsciekly, chwilami mocno deathowy, a to za sprawa chorego i glebokiego growlingu. Dla tych co lykneli "Terrifyer" Pig Destroyera pozycja obowiazkowa. Pare tytulow z tracklisty: "Chemical Goat", "Android: 120 Ampere Opiate" oraz "Strip Naked for the Killer" (od razu mi sie skojarzylo z giallo Andrea Bianchi ).
Exodus "Shovel Headed Kill Machine" - Jasna cholera, toz to chyba thrashowy album roku. Niesamowita moc i ciezar bija od kazdego utworu, gitary sa niewiarygodnie ciezkie, a za perkusja siedzi sam Paul Bostaph (ex Slayer). Byly wokalista Heathen, Rob Dukes drze ryja az milo - poszczegolne kawalki sa energetyczne i cholernie mocne. Exodus A.D. 2005 to istna metalowa bestia. Przy "Shovel Headed Kill Machine" "St. Anger" Metalliki brzmi niczym zalosne pierdniecie. Ta plyta to czysta esencja pierdolonego thrash metalu. Po prostu urywa lby! Ulubione tracki: wszystkie ze szczegolnym wyroznieniem "Deathamphetamine" i "44 Magnum Opus". Czekam na odpowiedz Testament i Slayer.
Jej Bartoszu, aleś się zagotował! Chyba się zainteresuję.
Za to ja w tym tygodniu mam interesujacy zestaw:
Amy Diamond - "What's in it for me" na przemian z "Open the Gates" Dark Funeral
"Open the Gates" Dark Funeral
nie Dark Funeral tylko Dave Allen
Necrophagia "Harvest Ritual Vol. 1"- oj, polowalem na oryginal tego CD dosc dlugo i moje poszukiwania uwienczone zostaly wczoraj sukcesem. Ten album wgniata w ziemie, jest o pieklo lepszy od poprzedniego wydawnictwa Necrophagii "The Divine Art of Torture". Niewiarygodnie ciezkie riffy w takich kawalkach jak np: "Dead Skin Slave" czy "Return to Texas" daja niezle po lbie, produkcja jest czysta z zachowaniem odpowiedniej dawki brudu, a keyboardowe pasaze Mirai Kawashimy (Sigh) kreuja calkiem fajny klimat grozy. Niewiarygodnie chore wokale Killjoya doskonale dopelniaja calosci. Warto zapoznac sie z nowym albumem mistrzow gore metalu, tym bardziej ze Necrophagia jest dla wielu fanow horroru kultowym bandem.
Opeth - Ghost Reveries
Dream Theater - Live at Budokan
John Petrucci
Roadrunner United
Cryptopsy "Once Was Not" - Kanadyjscy mistrzowie technicznego i ultra-brutalnego death metalu powracaja z nowym albumem po 5 latach przerwy. Bardzo potezny death metalowy wymiot, ktory otwiera ciekawe akustyczne intro pt: "Luminum". Pozostale kawalki to juz czysta death metalowa sieka, pelna brutalnych growli i wrzaskow Lorda Worma oraz ciezkich gitarowych riffow. Cryptopsy potrafi jednak niejednokrotnie zaskoczyc sluchacza - pojawiaja sie dziwne solowki, a nawet jazzowe improwizacje.
Ten album to rowniez popis perkusisty Flo Mournera - gary momentami brzmia niewiarygodnie. Swietna plyta - moje ulubione kawalki: "Angelskingarden" i "Keeping the Cadaver Dogs Busy".
Isis "Oceanic". kapela zarazil mnie Embalmer rozpoczynajac ten temat, i choc opisywana przez niego wtedy "Panopticon" od razu mi się spodobałą, to do jej poprzednika długo nie mogłem się przekonać.Warto było jednak dać jej poleżeć i ponownie dać szanse- piękno niektorych utworow stawia ja conajmniej na rowni z "P".I nawet chorki/wokale zenskie, ktore czesto wychodza kiczowato, w wykonaniu Marii Christopher sa olsniewajace
hmmm... ostatnio pojawiło się nieco ciekawego stuffu:
Leng T'che 'Process of Elimination' - swego czasu jedno z ciekawszych odkryć europejskiej sceny grindowej. powracają z trzecim albumem i muszę powiedzieć, że jest bardzo zacnie.
gdzieś na sieci buja się również nowy (???) materiał Homomilitii. nie wiem czy to takie nowe, bo trochę wypadłem z klimatów scenowych, ale Wojtas i Sucha na wokalach, zawodowo, lekko grindujący crust. tematyka standardowa, ale miło posłuchać.
Soilent Green 'Confrontation' - powrót po latach, ciekawe, nie powiem.
ale ogólnie to Infekcja "Przegrani" - scandi crust, z fajnymi blastami. trochę się materiał odleżał, bo nagrany bodaj w 2003 roku, ale jak dla mnie warto było czekać. w sumie takiej muzy w polsce się już nie gra, ale wrocławiaki się nie przejmują i łupią po swojemu. tekstowo oczywiście "anarchia teraz", muzycznie bardzo dobrze - jest zawodowo.
choć to i tak tylko oczekiwanie na Nasum 'Grind Finale' - wychodzi jakoś na początku listopada - dwupłytowy album, podsumowujący historię jednej z ważniejszych grindowych ekip na ziemi.
nie Dark Funeral tylko Dave Allen
hyhyhy
Hecate Enthroned "Miasma" - black/gothic czy coś tam, chyba już się pogubiłem w tej metalowej nomeklaturze... w każdym razie po kilku przesłuchaniach myślę, że to całkiem przyzwoite granie, trochę ciężkich riffów przeplatanych melodyjkami, choć nie za bardzo przesłodzonymi na szczęście, jakieś szepty, diabelskie wokalizy, niepokojące dźwięki, interesujace mroczne wstawki, ogólnie bardzo przyjemne, choć jak kiedyś zobaczyłem teledysk do "An Ode for a Haunted Wood", gdzie kolesie w czarnych szatach z pełnym makijażem na ich szpetnych ryjcach popylali w środku dnia po lesie przy pełnym słońcu to ich wiarygodność spadła do zerowego poziomu
Biomechanical "The Empires of the Worlds" - Swietny heavy/thrash metalowy albumik jednej z najwiekszych sensacji metalowego rynku w tym roku. Swoista mieszanina Judas Priest, At the Gates, Pantery, Testament oraz Nevermore. Niewiarygodnie zlozone struktury utworow, skomplikowane solowki, masa technicznych smaczkow i duzo agresji. Zwraca uwage efektowne wykorzystanie w kilku utworach orkiestry symfonicznej i swietne wokalizy (wokalista spiewa niczym Rob Halford z Judas Priest, ale umie tez agresywnie wydrzec ryja). Zajebisty CD, ktory trzeba miec w swojej kolekcji i tyle.
Kat "Mind Cannibals" - Nadal nie moge sie przekonac do najnowszego wydawnictwa Kata. Nowy wokalista Henry Beck wypada blado w porownaniu do Romka Kostrzewskiego. Inna sprawa, ze nie jestem jeszcze przekonany do terazniejszego wizerunku Kata czyli generalnie do tekstowego zerwania z przesmiewczym 'satanizmem', co wszakze stanowilo wizytowke grupy. Przeciez kiedys matki przestrzegaly swoje pociechy przed Katem i Kostrzewskim. "Mind Cannibals" to atak na media i ich hipokryzje. Spiewane po angielsku utwory wypadaja tak sobie, wolalem katowskie piosenki po polsku. Na dzien dzisiejszy spore rozczarowanie (choc gitarowo ta plytka daje rade), zobaczymy czy zmienie swoj poglad po parokrotnym przesluchaniu.
Impaled Nazarene "Death Comes in 26 Carefully Selected Pieces" - fajna koncertowa składanka. zara Marcin powie, że IN się skończyło dawno temu, ale co mi tam. sporo kawałków z ostatnich materiałów, gdzie grali już bardziej melodyjnie i bardziej pankowo. dla mnie miodek, a jakoś jak na koncert nader zacna. no i genialny tytuł
"Slaughterous Souls - A Tribute To At The Gates" - ło matko, to jest dziwowisko, z takich killerów porobić numery, których niemal nie da się rozpoznać. ale muszę przyznać, że słuch się ciekawie
zara Marcin powie, że IN się skończyło dawno temu
IN skończyło się dawno temu!
Dzis bylo u mnie grindowo, bo sluchalem sobie:
Ahumado Granujo "Splatter Tekk" - zajefajny techno gore/grind z chorymi na maksa wokalizami przypominajcymi mi nieco Cock and Ball Torture i nasz rodzimy Dead Infection. Przed niemalze kazdym kawalkiem techno beaty rodem z dyskotek - nawet fajnie to brzmi. 18 kawalkow, w tym dwa covery: Regurgitate "Desensitized" i Pungent Stench "Dead Body Love". Super plytka! Tytuly utworow tez niczego sobie np: "Messerschmitt&Junkers-Madfakrz Bunkrz", "Exingushing the Swollen Balls", "Virtually Self-Urinated" i "Cunt Slime".
CBT to fajne jest od ostatniej płyty "Egoleech" przedtem to pierdzieli w sumie. ale to i tak jeden z niewielu bandów porno/grind które daje się słuchać.
a ja w końcu poszedłem po rozum do głowy i wyguglałem, jak się nazywa kawałek i kapela, która zrobiła muzę do giery "Runaway - A Road Adventure" i katuję jeden kawałek non top. na przemian z coverem The Clash w wykonaniu Włochatego "White man in Hammersmith Palace" i jeszcze Natalia Kukulska "Nic nie może wiecznie trwać" (tyż cover, hy hy) [jak nie lubię tej baby, to akurat ten kawałek jej wyszedł nader zacnie i pysznie. nie liczę oczywiście dokonań jako Natalka, bo tamte były bezkoknurencyjne ]
i próbuję słuchać nowej epki Vadera, ale słabują chłopaki.
Ostatnoi slucham Roadrunner United - The All-Star Sessions. bardzo ciekawa mieszanka, mamy tutaj min kind diamonda, glena 'wypalony krzyz na dyni' bentona, akerfielda z Opeth :*, pedala coriego ze slipszita, lub wokaliste z machine head ;]
a poza tym najlepsze trio muzyczne na swiecie (wokalisty na licze) DREAM THEATER :**********
Mortician "Re-Animated Dead Flesh" - Naszukalem sie troche tej plytki, bo muzyki malo sciagam - taki ze mnie kolekcjoner oryginalnych CD. Do tej pory Mortician byl wydawany przez Relapse, ale ostatni album Will Rahmer oraz Roger Beaujard wydali wlasnym sumptem. W koncu wlazlem na Crudeent Piotra Popiela i stamtad zamowilem ten albumik. A muza? 22 kawalki grindowo-gorowej miazgi ze wstawkami z horrorow przed niemalze kazdym kawalkiem (min. z "Candymana", "Axe", "The American Werewolf in London", "Madman", "The Dead Pit" i "Slugs") czyli zero zmian stylistycznych. Jedynie produkcja tej plyty jest czystsza i bardziej przestrzenna, w kilku utworach pojawiaja sie nawet chwytliwe riffy. Calosc to jednak okrutna grindowa jatka. Ulubione utworki: "Unseen Force of Death", "Madman Marz", "Re-Animated Dead Flesh", "Axe", "Dismembered" i "Be My Victim".
kufa, no właśnie - ten pierwszy dialog "where are we going? i dunno, i tell you when we get there" to American Werewolf in London? bo strasznie to za mną łaziło!
System of a Down "Mezmerize" - chyba robię sie stary, bo zamiast wyziewów piekielnych i litanii do szatana coraz częściej wsłuchuję się w takie klimaty. Do SOAD przekonała mnie koleżanka z pracy, która postanowiła się zlitować nad moją umęczoną duszą i nie puszczać mi po raz kolejny Bjork. Muza trudna do sklasyfikowania, zdrowo pokręcona z połamanymi riffami i zaburzoną harmonią, ciężka, choć przemieszana z melodyjnymi, ale pełnymi bólu wokalami + prosty, ale piękny tekściany pesymizm. Cała płyta jednak gorsza niż poprzednie, choć "Sad statue" to mistrzowski kawałek. Sąsiedzi znają go już pewnie na pamięć.
a u mnie lecą w kółko pieśni INKUBUS SUKKUBUS ale czuję, że zaraz zmienię to na CINEMA STRANGE Ale ze mnie Gotyk-Men kto by pomyślał !!! Ale ja lubię wszelką muzykę - od gabby po black metal, a od metalu aż po punk, a od punka aż po stare przeboje z lat 80
Khanate "Capture and Release" - Najnowszy album Khanate nie przynosi zadnych muzycznych zmian. Nadal jest to skrajnie depresyjna, zeschizowana doom metalowa porcja muzy . Zaledwie dwa utwory: "Capture" i "Release", z ktorych pierwszy trwa 18 minut, a drugi 25. Oba przepelnione bolem, rozpaczą i pesymizmem, z upiornym wrzaskami Alana Dubina i zgrzytliwymi gitarami. W odniesieniu do "Khanate" i "Things Viral" pojawia sie wiecej spokojnych, pelnych zadumy pasaży, ale nadal to wielki narkotyczny dół. Tylko dla ciekawych nieco eksperymentalnej muzyki!
Will Rahmer, frontman jednej z moich ulubionych kapel gore/grindowych zostal aresztowany przez polskich gliniarzy po koncercie w Zielonej Gorze (13 listopada). Wiecej info tutaj:
Will Rahmer, lider amerykańskiej grupy gore/grindowej Mortician, został aresztowany w Lubuskiem. Wiadomo też już, że najbliższe trzy miesiące spędzi on w areszcie w Krośnie Odrzańskim, gdzie będzie oczekiwał na akt oskarżenia o atak na taksówkarza z użyciem niebezpiecznego narzędzia, do którego miało dojść nocą 13 listopada, gdy Mortician grał koncert w Zielonej Górze. Dodatkowo ma być mu postawiony zarzut o użycie siły fizycznej wobec aresztujących go policjantów. Rahmer nie przyznaje się do winy, a jego wersja wydarzeń jest odmienna od wersji przedstawionej przez kierowcę taksówki.
A mialem sie wybrac na ten koncert.
ooo Mortician gral w polszy? jestem zadziwiony
a ja zrobilem szybki rajd po sklepach muzycznych w babilonie i jestem rozwalony na kawalki - trzeba szybko jakis arbait znalezc, bo glowa mala ile tu jest stuffu
Annihiliator "Schizo De Luxe"- Jestem fanem kapeli Jeffa Watersa od wielu lat, lecz poprzednie albumy tej kanadyjskiej legendy thrash metalu byly takie sobie ("Waking the Fury", "All for You"). Tym razem Waters powraca z krążkiem po brzegi wypelnionym rasowym thrash metalem. Agresywne riffy, sporo melodii i ciekawe wokale Dave'a Paddena. Pierwsze 7 numerów np: "Maximum Satan" czy "Plasma Zombies"to konkretna metalowa jazda, natomiast 3 ostatnie kawałki to nieco bardziej 'eksperymentalne' granie, które zdecydowanie nawiązuje do charakteru poprzednich 2 krążków.
A na deser Opeth "Ghost Reveries" - Cudowna, progresywno-metalowa plyta. Przeprowadzka do Roadrunnera nie zmienila nic w muzie Opeth. "Ghost Reveries" to zdecydowanie najbardziej zwarta i przystępna (poza "Damnation") płyta w ich dyskografii. Warto jej posluchac!
a ja mam jazdę na prostackie granie i dlatego zassałem sobie Podworkowych chuliganow "Powrot na ulice" - bezbrzeznie glupie teksty, muzyczka skoczna i wesola, kilka kultowych wersow i jest wesolo a pomyslec, ze kiedys Frantz spiewal w tak zajebistym zespole jak Niech Bedzie... ta moda na oja to w ogole byla straszna, oj tak...
a we piatek bylem sobie na koncercie Napalm Death w Londinium. i powiem tylko jedno - akustyk, co ich naglasnial to by sie nie nadawal nawet do pracy w pcimskim WDK-u. tak tragicznie naglosniony koncert, ze glowa mala. do tego jeszcze sklad tylko czteroosobowy, wiec tez bez szalu, ale Jesse Pintado wrócił do Brazylii, czy gdzie tam i walczy z dragami. zagrali trochę kawałków z nowej płyty, były oczywiście hity ze "Scum", było "Suffer The Children" i na zakończenie "Nazi Punks Fuck Off". ogólnie spore rozczarowanie - krótki set, kiepski dźwięk i tak bez kopa to wszystko. szkoda...
John Zorn - Spy vs Spy
klasyczne utwory slawnego jazzmana Ornette Colemana zagrane w hard-coreowej interpretacji przez Zorna(mistrza jazzowej awangardy) i jego muzykow.
takiego czegos nie uslyszy sie nigdzie(chyba ze chodzi o inne albumy Zorna ).przez wiekszosc utworow dudniaca perkusja, bass i dwa saksofony altowe(w wiekszosci grajace razem i to samo) tak daja po glowie ze ma sie ochote wcisnac pauze cos wspanialego ale lepiej przyjmowac mniejszymi dawkami(podobnie jak Merzbowa )
ps.podobno kiedy Zorn po raz pierwszy zaprezentowal ten material publicznie, ludzie wychodzili zniesmaczeni z sali
Bleeding Through - The Truth
najnowszy album fashion-coreowego bandu nie stracil nic na sile(jak to sie dzieje w wiekszosci ) w porownaniu z poprzednimi wydawnictwami. jak zwykle duzo klawiszowych melodyjek, spiewane refreniki a zwrotki agresywne z mocnym wokalem. jak ktos lubi metal-core to polecam
no właśnie, ja poproszę tych co się wyznają na metal-corach o jakieś podpowiedzi po linii Beyond Sixth Seal, As I Lay Dying, XmaroonX i takich tam. Mesjasz zapodaj jakieś fajne kapelosy
Mesjasz zapodaj jakieś fajne kapelosy
ok , wymienie takie ktore sa warte uwagi(nie tylko metal-cory)
wiec wspomniane Bleeding Through
7 Angels 7 Plagues, A Life Once Lost, Arkangel, polski Angelreich i Faust Again(nowy material jest znakomity), Beauty to Ashes, Caliban(pewnie znasz, stare albumy wymiataja), Fear My Thoughts, From A Second Story Window, Idea of Beauty, Ion Dissonance, Into The Moat(polecam ), Misery Signals, Psyopus(fajna zamotana muzyczka), Scarlet, Some Girls, Suicide Note, The Black Dahlia Murder(praktycznie juz death metal), The Chariot(bardzo noisowo, kapelka dawnego wokala Normy Jean - ten zespol tez polecam), The Great Redneck Hope(zamotana muzyka i smieszne teksty), The Number Twelve Looks Like You(to jest moj ulubiony zespol od kilku miesiecy, naprawde warto sprawdzic, bo muzyka naprawde dziwna i zakrecona jak baranie jaja najlepiej album Put On Your Rosy Red Glasses), The Power & The Glory i na koniec chrzescijanskei Zao
troszke sie rozpisalem ale te wszystkie kapelki sa warte posluchania
a ja słucham prostackiego rose tatoo z Antypodów - dobry r'n'r no i sanctus iuda
jeszcze cos
Le Tigre - s/t
swietna mieszanka elektro/pop/indie/disco/punk do tego feministyczna
lubie te feministyczne bandy(Hanin Elias, Shiny Toy Guns) i lubie tez to. ba, nawet bardzo lubie.kiedy siedze w domu, wychodze do sklepu/kumpla, wszedzie od jakis 2 tygodni towarzyszy mi muzyka Le Tigre. 2 panienki(z ladnymi czasem zadzironymi, punkowymi wokalami) i koles(co on tam robi? feminista przebrzydly ) , syntetyczne brzmienia i naprawde duza roznorodnosc muzyczna.
goraco polecam
a ja słucham prostackiego rose tatoo z Antypodów - dobry r'n'r no i sanctus iuda
Vengagore, a słyszałes kiedykolwiek Nashville Pussy? Zapijaczony, czasami wulgarny rock'n'roll - taka jeszcze bardziej zryta wersja Motorhead w amerykańskim wydaniu. Polecam zaznajomienie się z tą kapelą.
Nashville Pussy
ja znam. kapelka pelen wypas.rock'n'roll as fuck, do tego mistrzowskie teledyski maja(cycki )
malo teraz takiej muzyki sie robi.
Nile "Annihilation of the Wicked" - Piąty album w muzycznym dorobku Nile jest brutalny i bezkompromisowy jak diabli. Jestem fanem tej kapeli od "Among the Catacombs of Nephren-Ka" i tym razem rowniez sie zawiodlem. Teksty jak zwykle poświecone są starożytnym bogom, demonom oraz historycznemu Egiptowi. "Annihilation of the Wicked" to w duzej mierze okrutny death metalowy wykurw, piekielnie szybki, techniczny, ale chwilami dosc melodyjny. Polecam fanom mocnego death metalu.
Length Of Time "Approach of the New World" - Length Of Time wreczył mi xmyersx w trakcie naszej pogaduchy w Poznaniu. Kapelka ta gra agresywny, czasami bardzo szybki hardcore ( inspirowany nieco Slayerem). Kolesie są zafascynowani Charlesem Mansonem, w ich muzyce słychac liczne odniesienia do jego tworczosci. Brutalne, ale nietuzinkowe granie z odpowiednim wygarem - to lubie!
vangelis- blade runner ost. nic nowego i pewno wiekszosc z Was zna te plyte, ja chyba dojrzalem dopiero teraz. Bardzo nastrojowy album, mnostwo fragmentow wycietych z kultowego filmu, rzecz jakze inna od wydajacej mi sie kiczowata i nudna muzyki vangelisa
Klaus Schulze "Angst" - Znakomity soundtrack do filmu Kargla. Niezwykle klimatyczna, chwilami nawet mroczna porcja elektroniki w 6 odsłonach. Na zachęte króciutki opis:
Just from hearing the music, I want to go see the movie. I think that Klaus Schulze is at his very best with a film score. If you have "Body Love" then you know what I'm saying. "Angst" is a super album of very powerful music. Some of the music is outright scary but just perfect for Halloween. Once again, if you are a serious collector you will have to get this album.
Bethlehem "Dictius Te Necare" - A oto albumik dla odważnych i zdecydowania najlepsza pozycja w dyskografii tej niemieckiej kapeli. A muzyka? Nie waham sie tego powiedzieć - to najbardziej ponury, depresyjny, skrajnie samobójczy album black/doom metalowy, jaki kiedykolwiek nagrano. Wokale Landfermanna sa paranoicznie, niewiarygodnie brutalne i chore (polecam w szczególności "Schatten aus der Alexander Welt", "Aphel- Die Schwarze Schlange" i "Dorn meiner Allmacht"), a sam album jest momentami aż do bólu wściekły, ale sporo wyciszonych momentów też można tutaj znalezć.
BTW, w trakcie napisów końcowych do "Gummo" Harmony Korine'a w tle leci sobie kawałek Bethlehem.
a ja sobie posłuchuję nowego Bolt Throwera "Those Once Loyal", ale w sumie to nie wiem dlaczego, bo Bolt Thrower nigdy specjalnie do mnie nie trafiał. za wolne to i brzmienie mi nie podchodzi. ale posłuchać można
oprócz tego będąc zawodowym dyskomłotem zasłuchuję się w Jamesie Blunt'cie - "You're beautiful" taki jestem twardy!
oprócz tego będąc zawodowym dyskomłotem zasłuchuję się w Jamesie Blunt'cie - "You're beautiful" taki jestem twardy!
Ja do ostatniego piątku też słuchałem ...i coś mi się widzi, że od tego piątku znowu będę słuchał
A poza tym Vader - "The Art of War". Po słabiutkim "The Beast" chłopaki wracają z takim Vaderem jakiego uwielbiam - agresywnym, ciężkim, piekielnie szybkim, innowacyjnym, a jednocześnie poruszającym się cały czas w ramach gatunku. Doskonały początek w "This is the War", popisy gitarowe na tle piekielnego tempa w "Lead Us!!!", świetne, miażdżące zwolnienie w "What Colour is Your Blood?" a na koniec mój ulubiony kawałek, opętańczy "Death in Silence", który, za pierwszym razem jak go usłysząłem, rozpieprzył mnie na ścianie tak, że została jedynie mokra plama
Notabene, to co na tym albumie wyprawia na perkusji Daray to jest po prostu kurwa miazga!
Sunn O))) "Black One" - O żesz kurwa, ale mroczny jak diabli album. Sunn O))) to przypuszczalnie najwolniejsza kapela doom metalowa na świecie. Ba, takie doomowe grupy jak np: My Dying Bride, Sleep czy Candlemass w porównaniu do Sunn O))) to niemalże 'grindcore'. "Black One" jest woooooolny, brudny, straszny i cholernie mroczny, bardziej posępny niż setki black metalowych hord. Ten album jest jednak mocno eksperymentalny oraz skrajnie antymelodyjny. Wiele osób taka muzyka albo znudzi albo zniesmaczy, ale ja uwielbiam takie minimalistyczne, kurewsko ponure granie. Ulubione utwory: "It Took the Night to Believe", "Candlegoat" oraz "Sin Nanna". Dla wielbicieli Pelican, Earth i Khanate i tym podobnych zdrowo poschizowanych brzmień mus absolutny, inni mogą sobie darowac.
Ja do ostatniego piątku też słuchałem ...i coś mi się widzi, że od tego piątku znowu będę słuchał
Poprawka: od niedzieli
A poza tym System of a Down "Hypnotize" - kiedyś nie trawiłem tego zespołu, ale ostatnio zyskuje wielkie uznanie w moich uszach. Pozdro dla Oli, która mnie zaraziła SOAD Dzięki! Jakoś nie chce mi się pisać o samej muzie - kilka postów wcześniej już się na ten temat wypowiedziałem
No cóż nowe odkrycie na miarę Isis oraz Pelican. LeonPL, zainteresuj się tą kapelą. Trochę info:
Red Sparowes "At the Soundless Dawn" - Red Sparowes to projekt grupki przyjaciół którzy postanowili sobie pograć dla zabawy. Jak twierdzą nawet sami nie wiedzą kiedy z tej ich zabawy powstał normalny zespół. Projekt który miał być tylko odskocznią przeistoczył się w kapele grającą dość regularne koncerty. Jeff Caxide i Clifford Meyer na codzień grają w Isis. Josh Graham to reżyser najbardziej znany ze współpracy z Neurosis. Skład dopełnia Greg Burns oraz Dana Berkowitz mająca wcześniej krótki epizod w Converge. Muzyka którą grają to żadne powielanie patentów znanych z Isis czy Neurosis. To instrumentalna, progresywno – transowa jazda na gitarach wspomagana dyskretnymi klawiszowymi pasażami. Brzmienie emanuje niesamowitą żywiołowością i energią a riffy sprawiają, że słuchaczowi przechodzą ciarki po plecach! Piękne, genialne, urzekające kompozycje. Cudowny album.
no i slucham Red Sparowes i Pelican.fantastyczne kapele, jeszcze nie doszedlem do takiego uzaleznienia jak w przypadku Isis, ale zapewne juz wkrotce. bardzo dzieki Emb za namiary, cudowna muzyka
WWO - "Witam was w rzeczywistości", czyli rodzimy hyphop najwyższej próby. Generlanie z dwóch płytek słucham tylko tej, na której Sokół sie produkuje, bo Jędker to jakoś mi nie leży. Znawcą hh nie jestem, ale WWO to jak dla mnie odstaje (na plus) od reszty rodzimych składów. Zarówno muzycznie: podkłady naprawdę wpadające w ucho, idealnie tworzące klimat piosenek, no i masa ciekawych pomysłów (że wystarczy wspomnieć "Promienie", z genialnym damskim wokalem pod koniec utworu), jak i od strony tekstowej - Sokół nawija składnymi, sensownymi i niebanalnymi rymami, a jest przy tym cholernie wiarygodny, szczery i przekonywujący... wiem, wiem to pozerzy są i w ogóle Tylko flow ma jakieś takie jednostajne, ale jak mówiłem, ja się nie znam Ale za to jak czasem walnie jakieś porównanie to czapy z głów: "smak jak ciepła wódka z plastikowego kubka" - jakieś pytania? A tak w ogóle to ostatnio się robi ze mnie prawdziwy ziombel, bo coraz częściej podsłuchuję takich klimatów hehehe
eee tam WWO. Grammatik lepszy! i Lona! a nie tam pierdzenie po krzakach.
ja w ramach totalnego wiesniactwa i buraczenia w stopniu absolutnym slucham Happysad 'Podroze z pradem i pod' [czy jakos tak] - Grabaz to powinien ich pozwac do sadu za plagiaty, jak rany! no ale nie to stanowi o sile ich tworczosci! kto nie padnie na kolana przed takimi sformulowaniami liryczno-poetyckimi 'trzescza ci brwi, kiedy wszystko wokol spi', albo z piosenki o ksiedzu Romanie 'wydrylujesz slina mnie', generalnie jeden wielki LOL.
ostatnio rowniez katuje jeden kawalek Raz Dwa Trzy "Niecud". a wlasciwie katowalem, bo plyta zostala zajezdzona pewnego wieczora dokumentnie
Burst "Origo" - Burst to szwedzka kapela, której twórczość trudno mi jest skategoryzować. Jak dla mnie jest to połączenie eksperymentalnego i mocno poschizowanego grania a la Neurosis, brutalnego hardcore'a i slayerowskich gitar. Na "Origo" odnajdziemy też sporo spokojnych i melodyjnych pasaży (dla przykładu akustyczna partia w "It Comes Into View" mocno przypomina mi Opeth). Kolejne świetne wydawnictwo z nieocenionej Relapse. Ulubione utwory: "Sewer", "Slave Emotion" i "Stormwielder".
A na deser Depeche Mode "Playing the Angel".
Plyta tygodnia, a dokladniej to juz od dluzszego czasu jest Deine Lakaien- Kasmodiah.
Trudno scharakteryzowac tą muzyke, elektroniczna? nie bardzo, choc trochę prawdy w tym jest, gotycka? do końca też niewłaściwe okreslenie, rockowa, tak, ale nie jest to guns n;roses! na pewno jest to muzyka klimatyczna, dla niektorych zbyt mroczna, moze nawet zbyt patetyczna. dla mnie jest idealnym tlem dzwiekowym do nocy spedzanej...hmmm...nie bede sie za bardzo otwieral, kto poslucha sam sobie to zdanie dokonczy. w kazdym badz razie, kto poslucha ich albumu, niekoniecznie nawet kasmodiah, to albo zostanie wchloniety przez ta muzyke, albo palnie ja gdzies na polke i kurz ja pokryje. U mnie to nie grozi, moze tym bardziej, że jest na dysku komputera!
A itak na marginesie:
Zespół Deine Lakaien tworzą kompozytor / producent Ernst Horn i Alexander Valjanov. . W ciągu ich długoletniej kariery w Niemczech, zyskali status grupy kultowej.
Plyta kasmodiah to:
1 Intro
02 Return
03 Kiss The Future
04 My Shadows
05 Into My Arms
06 Overpaid
07 Venus Man
08 The Game
09 Kasmodiah
10 Lass Mich
11 Sometimes
12 Fight
13 Try
milego sluchania
moder-kasowac powtarzajace sie posty
Children-Tune to unknown. children to projekt naszej rodzimej artystki Pati Yang, wspieranej od strony muzycznej przez niejakiego Davida Hiltona,autora kilku sciezek dzwiekowych i dosc ponoc znanego producenta. PY kojarzona byla dotychczas z trip-hopem(massive attack,tricky,portishead-najb znani przedstawiciele), ale to co zaprezentowala na tej EP'ce to eksperymentalne,polamane dzwieki z jej niepowtarzalnym wokalem. tylko 2 utwory+1 remiks, ale miazdza imho niedawno wydany "silent treatment", dzieki ktoremu stala sie znana szerszej publice,pod kazdym wzgledem. bardzo smutne, bardzo nastrojowe, bardzo krotkie. genialne. Polka potrafi
eee tam WWO. Grammatik lepszy!
eee tam Grammatik, toż to padaka i komercha no i narcyz Eldo, bleeee
Gojira "From Mars to Sirius" - Jak dla mnie majstersztyk metalu. Gojira to kapela z Francji, której muza stylowo przypomina mi połączenie Morbid Angel, Meshuggah i Isis. Przy tym jest niewiarygodnie brutalna i świeża. Nie mogę się od dłuższego czasu oderwać od tego smakowitego krążka. Warstwa liryczna bardzo ciekawa - piosenki dotyczą przyrody i nie stronią od tematyki ekologicznej.
Oto recka tej niesamowitej plyty:
http://strefa.rockmetal.a...arstosirius.htm
Aphex twin - selected ambient works vol.2- nie jest to nowa plyta, ale odkrywam ja na nowo(nowe sluchawki,jeje ). tym razem nie ma polamanych melodii czy pokreconych wokali ala"come to daddy" z ktorymi tak czesto kojarzy sie ryszarda jamesa, a bardzo spokojny ambient, idealny by zamknac oczy i odplynac w psychodelicznych wizjach. utwory to czesto wielominutowe powtorzenia jakies melodii, co niektorych pewnie znudzi. przy kazdym kolejnym przesluchaniu slyszy sie jednak nowe smaczki w utworach. dla milosnikow ambientu klasyka i mus do przesluchania.my favourite tracks:"rhubarb","curtains","tassels"
Ostatnio u mnie w odtwarzaczu króluje death metal. Nie chcę mi się specjalnie rozpisywać, wymienię tylko tytuły krążków, których aktualnie słucham:
Krisiun "Assassination"
Bolt Thrower "Those Once Loyal"
Dismember "The God That Never Was"
Gorefest "La Muerte"
Poza pracą:
Dark Funeral "Attera Totus Sanctus" - black'owe monotonne łupanie, czasem z dość melodycznymi riffami, przeplatane jakimiś monologami, ale ogólnie nudne i bez jądra. Rogaty pewnie ziewa jak słucha nowego Dark Funeral i wcale mu sie nie dziwę. Zresztą moim zdaniem szwedzkie diabły usypiają juz od czasów "The Secrets of the Black Arts". Właściwie to tylko EPka "Open the Gates" była iście piekielna i miażdżaca, potem to już coraz gorzej - ze wszystkich płyt po "Open..." możnaby zrobić maksymalnie jeden niezły album. Notabene ostatnio wyczytałem, że na pamiętnym festiwalu Vox Mortiis w Wawie, szatany z Dark Funeral schlali się dwoma Warkami Strong na łebka
W pracy:
Madonna "Confessions on a Dancelfloor" - przepyszny jest ten album, nie ma co. Na początku wkurzał mnie ten zerżnięty motyw od Abby w "Hung up", ale jak już pozbyłem się uprzedzeń, to odkryłem bardzo dobrą płytke, lekką, świeżą, muzycznie dojrzałą z miekkim i jak zawsze przyjemnym głosem Madonny. Dobre dobre, o ile ktoś potrafi czasem posłuchać czegoś innego niż muzycznej rzeźni.
Excruciating Terror 'Expressions through pain' - dobry old school grindcore, po linii ENT - bardzo miodne i z wykopem. surowe wokale, melodyjne momentami, pelno blastow - dobre!
Massgrav - tytulu nie podejmuje sie przytaczac, bo to po jakiemus skandynawsku, ale album jest zacny okrutnie. kiedys by to nazwali pewnie fast core (LARM i te klimaty), a ogolnie to gramy tak szybko jak sie da, ale nie jest to jeszcze grindcore. melodyjnie, wygar taki, że matko bosa częstochora! dla mnie w pytę!
Jesu "Jesu" - Nowa kapelka Justina Broadricka, niegdysiejszego lidera Godflesh. Muzyka grana przez Jesu jest nieco cieplejsza od trudnego do przyswojenia, odhumanizowanego oraz zmetalizowanego industrialu Godflesh ("Hymns", "Songs of Love and Hate"), ale nadal nie jest łatwa w odbiorze. 10 niezwykle długich oraz hipnotycznych kompozycji - moje ulubione utwory z tego albumu to "Friends Are Evil" i "Man/Woman".
Ja sobie ostatnio slucham Liquid Tension Experiment. Wspaniala muzyka.
Do tego album Liquid Tension Experiment - Three Minute Warning jest w calosci improwizacja (30minut) na bardzo wysokim poziomie, no ale czego innego sie spodziewac po muzykach z Dream Theater + innym basista
lubi ktos poza mna ?
nie bardzo moje klimaty, choc DT jest z tego co sie orientuje b.popularna kapela
ja slucham Morphine - Good. pierwsza plyta kultowej, bluesowo-rockowej kapeli z Bostonu, ktora po tragicznej smierci Marka Sandmana,wokalisty, na scenie podczas koncertu zawiesila swoja dzialalnosc. swietne kawalki, i niepowtarzalny nastroj tworzony przez zastapienie gitary elektrycznej saksofonem barytonowym i swietny glos Sandmana. ulubiony utwor - You look like rain
Chór Armii Czerwonej wykonujący najważniejsze pieśni radzieckie/rosyjskie od hymnu począwszy , a skończywszy na Katiuszy i Kalince. Brak mi słów , teksty o wojnie skłaniają mnie do przemyśleń.
The Ocean "Aeolian" - Kolejna nietuzinkowa kapela, tym razem z Niemiec. Muzyka grana przez The Ocean to konglomerat różnych wpływów: słychać w niej echa Neurosis, Isis, Cult of Luna i Mastodon, pojawiają się elementy grindu, thrashu, emo-core'a, sludge'a, muzyki klasycznej, a nawet sakralnej. Całość jest bardzo brutalna, niektóre kompozycje są rozbudowane, abstrakcyjne, o skrajnie pojebanych aranżacjach. Płyta jest jednak dość trudna w odbiorze - jeśli jednak przedrzecie się przez 8-minutowy walec "The City in the Sea", to dalej pójdzie już z górki.
Jesu "Jesu"
tez tego slucham od jakiegos czasu. dlugie kawalki, niekiedy pelne przestrzeni a dalej przytlaczajace. ogolnie bardzo wczuwkowa muzyka do sluchania przy zagszonym swietle ze sluchawkami na uszach . pan B po raz kolejny udowodnil ze jest geniuszem. Emb, lubisz szalencze klimaty to moze znasz inny projekt Justina Curse Of Golden Vampire(+ kolejny geniusz Kevin Martin - wspolpraca z Johnem Zornem, Lydia Lunch, Ice, Techno Animal itd )? jesli nie to polecam. sieka niesamowita, jakby Atari Teenage Riot(ale jeszcze mocniej) + crustowo/grindowe wokale
Emb, lubisz szalencze klimaty to moze znasz inny projekt Justina Curse Of Golden Vampire(+ kolejny geniusz Kevin Martin - wspolpraca z Johnem Zornem, Lydia Lunch, Ice, Techno Animal itd )? jesli nie to polecam. sieka niesamowita, jakby Atari Teenage Riot(ale jeszcze mocniej) + crustowo/grindowe wokale
Nie znam, ale opis brzmi zachęcająco. Jako fan muzyki Godflesh i Jesu chętnie zapoznam się z tym projektem.
zaraz bedziesz mial do zassania na bucu
Morrissey - Live at Earl's Court
a ja dzisiaj zapodałem do ściągania In Flames 'Come Clarity' i właśnie sobie słucham. hmmm... po porażkowych ostatnich dwóch albumach ten wydaje się całkiem dawać radę. jest trochę brudniejszy, mniej nu metalowy, melodyjny jak tylko In Flames potrafi (chociaż do czasów 'Lunar Strain' czy 'Whoracle' to lata świetlne), ale w sumie nie bardzo mogę powiedzieć coś więcej, bo godzina późna i cicho słucham (sąsiedzi i tak już nas nie lubią )
Ostatnio za sprawą jednego z znajomych na nowo zainteresowałem się muzyką ambient/industrial:
Słucham sobie w ostatnim czasie np:
Psychic TV "Psychedelic Violence"
Psychic TV "Jack the Tab"
Coil "Hellraiser Themes"
Job Karma "Ebola"
Hanatarash "Hanatarash"
Mind Necrosis Factor "Entropy"
Current 93 "I Have the Special Plan for This World"
A na deser:
Neurosis "Times of Grace"
Kickback "Les 150 Passions Meurtrieres"
ostatnimi czasy moja play lista wygląda następująco:
Nasum 'Grind Finale' - oooogień! po prostu oogień!!!
Impaled Nazarene 'Pro Patria Finlandia' - fajny rokendrollowo-pankowy black metal.
Darkthrone 'The Cult Is Alive' - siermięga i brud, z pankowym polotem, słucha się przyjemnie.
Extreme Noise Terror 'A Holocaust In Your Head' - klasyka crust/grinda
Doom 'Total Doom' - jw.
a ja dla odmiany(i przy okazji ogromnego zawodu nowa plyta Tool) w ambient sie zaglebiam
biosphere - substrata: od pierwszych dzwiekow wiedzialem, ze to bedzie album przy ktorym spedze duzo czasu. masa sampli z gorskich szczytow(tworca jest zapalonym alpinista) tworzy niesamowity nastroj, tylko zamknac oczy i oczami wyobrazni przenosze sie do himalajow. wspaniala plyta, ktora polecam kazdemu chcacemu blizej poznac ten gatunek muzyki
Tool 10,000 Days zajebista plytka, zgadzam sie:]
Pozdrawiam
Ja ostatnio (czyli wczoraj) miałem na tacy:
- Thighpaulsandra "Chamber Music" - nowa płytka klawiszowca znanego chociażby ze w spółpracy z Coil. Kosmiczne, eksperymentalne dźwieki. Album nie powala ale jest ok.
- The Fiery Furnaces "Bitter Tea" - Po ostatnim słabszym albumie, ten jest ponownie świetny. Szalony duet oferuje post-psychodeliczny odjazd na najwyzszym poziomie.
- The DFA "Remixes" - kapitalny album kolektywu, który tym razem remiksuje m.in. Johna Spencera, Radio 4, Fischerspoonera czy Soulwax. Miazga.
Rwake "If You Walk Before You Crawl" - Brutalny, agresywny sludge z lekką domieszką stoner rocka. Kapela pochodzi z Arkansas i istnieje od 1996 roku. Obecnie wydaje dla Relapse.
Atrax Morgue "Woundfucker" - Noise z Italii - perfekcyjny do zmielenia mózgu. Liryki dotyczą nekrofilii, krojenia trupów, autopsji i tym podobnych przyjemności. W jednym z utworów pojawiają się wstawki z "Black Sabbath" Mario Bavy. Ciekawa muza dla tolerancyjnych na hałas słuchaczy.
Eldo 'Człowiek, kóry chciał ukraść alfabet' - jeden z moich ulubionych wykonawców HH z pl - niebanalne teksty, sporo odniesień do literatury - widać, że koleżka myśli i to myśli niegłupio. tylko kurka, na tym albumie podkłady mi za bardzo nie odpowiadają. ale to może kwestia przyzwyczajenia się.
Strapping Young Lad - The New Black
nowy SYL jest? łoooo, to czeba się zainteresować! thnx za info!
Moim zdanie plytka daje rade. ,nie slyszałem innych płyt SYL,wiec nie oceniam jej przez pryzamat poprzednich ich dokonań. poprostu GOOD SHIT
Sonic Youth "Rather Ripped" - kolejny fenomenalny album najlepszego gitarowego zespolu wszechczasow Nowy album jest logicznym rozwinieciem poprzednich kilku, jednak mniej na nim zgielku, zgrzytow i sprzezen gitarowych, ktore przewijaly sie na ostatnich plytach. Wiecej natomiast jest krotkich, melodyjnych kawalkow i rozmytych, psychodelicznych lotów. Zajebista plyta.
Zao - The Fear Is What Keeps Us Here, nowy albumik Jezusowcow z Ferret rec. Zao od poprzedniego wydawnctwa(The Funeral Of God) zdobylo troche na mocy, szybkosci i brudzie . Niektore kawalki brzmia wrecz balckmetalowo(ale nie ten pizdowaty black lecz undergound as fuck). zawsze byli mocni i walcowaci ale teraz przegieli, albumu spokojnie moga sluchac pure matelheady i nie odczowac roznicy .dzwiek jest troche przytlumiony przez co nagranie wydaje sie "brudne" co zdecydowanie wzmacnia klimat. nie przesadzajac, jest to obecnie najmocniejszy chrzescijanski zespol jaki istnieje. przyczepil bym sie tylko do spiewanych partii w niektorych trakach, troszke to rozciecza moc.
Transistor Transistor - Erase All Names And Likeness - hard-core/punki chca grac rock'n'rolla i wychodzi im to calkiem niezle. znowu czuc brud ale troszke inny, ten r'n'r/punkowy . granie w stylu Doomriders czy Mi Amore mi wchodzi bardzo wiec z pokochaniem tego albumu nie bylo problemow. jeszcze dodam ze producentem byl Kurt Balluo znany z Boskiego Converge polecam
Peter Brotzmann Octet - Machine Gun, album z okresu ksztaltowania sie jazzowej avangardy i przekraczania wszelkich form muzycznych. ten album byl przelomowy nie tylko ze wzgledu na chaotyczna i polamana muzyke lecz takze za sprawa przekazu jaki z niej plynal. chodzilo o chec calkowitej wolnosci muzycznej i ideowej. powstala z tego muzyka nie trzymajaca sie zadnych granic i formy, naprawde free-free jazz ktory potrafi zaszokowac nawet teraz po prawie 40 latach. klasyk i jesli ktos lubi jazdy Zorna( te z np Spy vs Spy niektore Naked City) to musi poznac ten album Brotzmanna podziekowania dla Jura vel M za zwrocenie mojej uwagi na Brotzmanna
Death In June & Current 93 split - no kawal neofolka w wykonaniu czolowego smutasa Davida Tibeta i mniejszego smutasa Douglasa Piercea . od strony Tibeta w sumie nic nowego ale DIJ wyjatkowo mi wchodzi i to za sprawa damskiego wokalu ktory tam wystepuje.nie ma co sie rozpisywac bo to nie jest zadna rewelacja ale bardzo dobrze sie slucha.
Zao to już nie takie krześcijany, znaczy że nadal Jezus ok, ale jak to stwierdził wokalista, przez te kilka lat dostrzegł trochę więcej społeczno-politycznych aspektów otaczającej go rzeczywistości brawa dla tego pana! mówisz, że warto nowego albuma posłuchać? no to załatwię sobie...
zalatwiaj sobie bo lepszejsze od wczesniejszego. a ze juz nie sa takimi Jezusami to nie wiedzialem
a ja dzisiaj zaopatrzyłem się drogą mniej legalną w 'Peeping Tom' Mike Pattona, który gra... pop. z tego co czytałem, to warto się zainteresować akurat tym albumem, no, ale Patton to klasa sama w sobie...
a ja dzisiaj zaopatrzyłem się drogą mniej legalną w 'Peeping Tom' Mike Pattona, który gra... pop. z tego co czytałem, to warto się zainteresować akurat tym albumem, no, ale Patton to klasa sama w sobie...
też polecam, bardzo dobra płyta...szczególnie polecam utwór trzeci "Don't Even Trip" dobra rzecz...aha, bardzo polecam płytkę Isis "Oceanic" na lato, hit plażowy jak dla mnie świetna płyta skłaniająca do troszke głębszych refleksji...
Oto, co gościło w tym miesiącu w moim odtwarzaczu
Marilyn Manson - Antichrist Superstar
NIN - Broken
Tool - AEnima
Antony and the Johnsons - I am a Bird Now
SOAD - Mezmerize/Hypnotize
Behemoth - Demigod
Cradle of Filth - Damnation and a Day
Vader - Litany
Slayer - Diabolus in Musica
Satyricon - Now, Diabolical
Black Sabbath - Sabotage
Ścianka - Pan Planeta
Bad Acid Trip - Lynch the Weirdo
Six Feet Under - 13
szykuje sie kolejna plyta Red Sparowes. na http://www.neurotrecordings.com/media.aspx mozna juz sciagnac jeden z utworow dla zrobienia smaku. podobnie jak na 1 albumie mamy bardzo ciekawy instrumentalny rock
ale na plejliscie kroluje ostatnio robert rich& lustmord z albumem "stalker", bedacym holdem/obazem muzycznym zainspirowanym filmem tarkowskiego. bardzo nastrojowy dark ambient, uwazany dzis za kwintesencje tego gatunku i jedno z jego szczytowych osiagniec. warto
szykuje sie kolejna plyta Red Sparowes. na http://www.neurotrecordings.com/media.aspx mozna juz sciagnac jeden z utworow dla zrobienia smaku. podobnie jak na 1 albumie mamy bardzo ciekawy instrumentalny rock
Słyszałem już ten utworek (ściągnałem go dawno z Myspace kapeli). Faktycznie świetny. Na pełny album czekam z niecierpliwością. A u mnie ostatnio w odtwarzaczu gości Celtic Frost "Monotheist" oraz The Berzerker "World of Lies".
Ożywiam ten nieco skostniały temat:
Watchmaker "Erased from the Memory of Man" - Miazga i jeszcze raz miazga! Watchmaker czerpie obficie z death metalu i grindu, w kilku utworach pojawia się nawet blackowa dzicz, a wszystko zagrane z punkowo-corowym wykopem. Wokale są niewiarygodnie wściekłe, calość trwa ledwie 26 minut, ale albumik jest jeszcze brutalniejszy od poprzednika pt: "Kill Fucking Everyone". 16 utworów potwornej sonicznej ekstremy.
Cult of Luna "Somewhere Along the Highway" - Uwielbiam Cult of Luna i kocham ten album. Sporo długich, rozbudowanych kompozycji a la Isis i Neurosis, częste zmiany nastroju i cudownie minimalistyczny i depresyjny utwór numer 4 "And With Her Came the Birds" zagrany na banjo, którego mogłbym słuchać godzinami. Obok "Salvation" mój ulubiony album tej niezwykle ciekawej formacji.
Do tego Isis - utwór nr 3 "Dulcinea" z najnowszej płyty Isis "In the Absence of the Light" (premiera: 31. X). Do pobrania tutaj: http://www.ipecac.com/audio/081.mp3
Vader "Impressions in Blood" - bardzo dobry album, którego, ze względu na świetną EPkę "The Art of War" wyczekiwałem z niecierpliwością. Ciężka, bezkompromisowa, porywająca, w przeważającej części niezwykle szybka płyta, która potwierdza dwa fakty: po pierwsze Vader to jeden z najlepszych zespołów death metalowych (nie grindowych, jak twierdzą niektórzy!) na świecie, po drugie to kapela, która będąc w pełni profesjonalną, nigdy nie straciła na drapieżności, brutalności. I to jest naprawde niesamowite. Oczywiście jedni twierdzą, że Vader gra ciągle to samo, ale przecież poruszają się w ramach pewnego gatunku. A poza tym ich muza zawsze niesie za sobą pewne zaskakujące rozwiązania, niuanse, w najgorszym wypadku jest to fachowe napierdalanie, które uwielbiam Na "Impressions..." najbardziej podoba mi się zróżnicowanie płyty: od typowych vader'owskich miazg ("They Live!!!", czy świetny "Red Code"), po wolniejsze numery ("Predator", czy miażdżące ciężkością "The Book"), pomiędzy które wciśnieto kawałki doskonale łączące różne tempa ("Shadowfear", "God is Dead"). I cieszę się, że nareszcie Peter pozwolił Mauserowi skomponować część materiału - "As Heavens Collide..." czy wspomniany "The Book" to jedne z moich ulubionych utworów. Trochę brakuje mi tych melodyjnych motywów, niby-solówek, które Vader wygrywał na kilku porzednich albumach, ale na popisy gitarowe i tak nie można narzekać, że wspomnę tylko kompletnie pierdolnięte solówki w ultraszybkim "Warlords". Zresztą prędkości na "Impressions..." są kosmiczne, a Daray to naprawdę przechodzi sam siebie i to nie tylko w samym napieprzaniu w werbel. Teksty są takie sobie, bardzie lubiłem te wcześniejsze, ale te też mogę przeżyć, byle Piotruś powstrzymał się od tworzenia takich żenad jak "God is Dead (Helleluyah)... Na koniec dodam tylko, że "Impressions..." ma idealne brzmienie oraz znakomite opracowanie graficzne. W sumie, zajebisty album, którego słucha mi się tym lepiej, że płytkę podpisali mi Peter i Mauser
Cretin "Freakery" - Kapela z Relapse grająca klasyczny, old-schoolowy grindcore w stylu wczesnego Carcass, Repulsion i Terrorizer. Brudne, zatęchłe brzmienie, czytelny growling i 16 utworów w 30 minut czyli tak, jak powinno być.
Do tego sporo Isis ("In the Absence of Truth"), Red Sparowes, Battle of Mice i Steve'a von Tilla (gitarzysty Neurosis).
A nowego Vadera słyszałem ze 2-3 utwory i faktycznie jest piekielnie szybko.
najlepszych zespołów death metalowych (nie grindowych, jak twierdzą niektórzy!)
perka jest grindująca i koniec! więc to alibi to sobie wsadź!!!
the melvins & lustmord - "pigs of the roman empire". z kooperacji gwiazd muzycznych rzadko wychodzi cos bedacego suma ich geniuszu. to jest chyba jeden z takich wspanialych wyjatkow. mistrz dark ambientu(lustmord) niejednokrotnie wystepowal z zespolami grajacymi ciezki rock(vide najnowszy tool), ale ograniczal sie przewaznie do jakis drobiazgow w tle. tutaj na rowni moze ukazac kunszt z gwiazdami ciezkiego grania, i wychodzi to zajebiscie. nastrojowe,mroczne wejscia lustmorda wspaniale przechodza w gitarowy czad serwowany przez(przyznam znanych mi jedynie przedtem z nazwy i zachwytow innych) melvins.juz poczatek mi zasugerowal, ze to bedzie wybitna plyta, ale na to co zaaplikuje 22minutowy utwor(zatytuowany jak album) bedacy jej sercem nie bylem przygotowany. bardzo polecam
Anaal Nathrakh "Eschaton" - Niewiarygodnie agresywny, eksperymentalny black metal, który niszczy wszystko na swojej drodze. Trzeci album grupy, którą wspomagają gościnnie tacy muzycy, jak Shane Embury z Napalm Death, Nick Barker (eks-Cradle Of Filth, eks-Dimmu Borgir) oraz Attila Csihar z Mayhem. Potwornie dzika i wkurwiona muzyka dla odpornych słuchaczy. Nieco melodii i czystych wokali a la Emperor, ale 90% płytki to miazga konkretna! Lobo zna ten band hehe!
http://www.myspace.com/anaalnathrakh
yep, Anaal dobry jest. jak na razie słuchałem jednego kawałka, ale jak wypatrzę w Dubie albumik to sprawię sobie niechybnie.
a póki co Napalm Death 'Smear Campaign'
Brian Eno - Ambient4.on land. czasem brakuje slow, gdy sie slucha takich arcydziel. jestem pewien, ze za iles lat, Briana beda wymieniali jako nastepce mistrzow muzyki powaznej. plyta niemloda, bo z '82 roku, momentami wprawia mnie w niepokoj(the lost day), momentami cudownie koi(a clearing). moja wiedza o ambiencie dopiero raczkuje, ale ta plyta, wraz z "substrata" biosphere to dla mnie dwie plyty siegajace idealu. osobom chetnym poznac ten gatunek bardzo polecam!
a ja mam w końcu 'Eschaton'. do tego nowe Suffocation i nowe Regurgitate. tak mniej więcej będzie wyglądać moja playlista na kolejne dni
mike ness !
integrity!
ringworm!
Co tam płyty, właśnie słucham radia z Horror OnLine Nie wierzę, że to mówię ale pomysł godny pochwały. Zróbmy to samo, zobaczymy która stacja przetrwa najdłużej i będzie częściej słuchana Będziemy grać ciężkiego rocka i metal, a o muze z horrorów nie trza się martwić, mam ponad 150 soundtracków i nadal zasysam nowe. do tego nowy layout i kasujemy wszystkich. Ale wiksa, właśnie dają muze z "The Beyond"
TAK ! zrobmy to ! ja moge prowadzic audycje pt. "godzina z kickbackiem"
Katuję na przemian "Feels" i "Sung Tongs" Animal Collective, czasem wtrącając "Apologies To The Queen Mary" Wolf Parade. No i kawałek "Cold Wind" Arcade Fire z soundtracku do "Six Feet Under" okazuje się nie do zdarcia od dobrych kilku miesięcy.
na przemian wszystkie plyty DARKTHRONE i wszytskie plyty MOTORHEAD !
na przemian wszystkie plyty DARKTHRONE i wszytskie plyty MOTORHEAD !
Widzę Jur, że zrobił się z ciebie true black metalowiec. Ja słuchanie Darkthrone zakończyłem na "Panzerfaust". Co ci się najbardziej podoba w kultowej kapeli Fenriza i Nocturno Culto?
U mnie ostatnio rządzą:
Mastodon "Blood Mountain"
Lustmord "Zoetrope"
Blut Aus Nord "Mort"
nie wiem co mi sie podoba sluchalem ich przez cale liceum, potem przestalem i za sprawa cult is alive znow zaczalem tylko ze z kolei ta ostatnia plyta "the cult is alive" (doskonala i najlepsza) redefiniuje caly dorobek darkthrone po tej plycie juz nie mozna (przynajmniej ja nie moge) patrzec na darkthrone'a tak jak kiedys, ta plyta daje calkiem nowe spojrzenie na cala ich dyskografie nie sposob juz teraz posluchac chocby takiego "panzerfausta" czy "under a funeral moon" czy najlepszej plyty "transylvanian hunger"(:lol:) bez porozumiewawczego mrugnięcia oka no i klip do too old too cold - mistrz !!!
Sephiroth "Cathedron" - to jest coś, czego szukałem przez wiele, wiele lat. Najbardziej mroczna muza, jaką kiedykolwiek słyszałem. Nawet nie wiem, jak ją zaszufladkować, zaklasyfikować. Określenie "dark ambient" wydaje mi się zbyt ubogie i nie w pełni obrazujące muzykę Ulf'a Söderberg'a. To po prostu niesamowity, atmosferyczny album, właściwie w pełni instrumentalny, sporadycznie tylko (zdaje się w jednym utworze) uzupełniany wokalizami, za to momentami przerywany partiami miażdżacych, rytmicznych bębnów. W muzyce Sephiroth czuć zatęchły odór prastarych ruin, klimat skandynawskiej natury, nieprzeniknioną ciemność lasów, pogańskie rytuały. Słuchając w nocy, w niektórych momentach, można, przy odrobinie szczęścia, zesrać się ze strachu. Genialne! Całość trwa 45 minut i jest podzielona na 6 kawałków, z których najlepszy, moim zdaniem, to "Abyssanctum".
Rage - Speak Of The Dead
Rage - Black In Mind
Darzamat - Transkarpatia
Sentenced - The Cold White Light
Gojira - From Mars To Sirius
Pozdrawiam
Gojira - From Mars To Sirius
Znakomita płyta mistrzowskiej kapeli death metalowej z Francji. Swego czasu nieźle mną pozamiatała.
A u mnie:
My Dying Bride "The Line of Deathless Kings" - Nadal uwielbiam ten band. O ile takim Paradise Lost czy Anathema już dawno straciłem zainteresowanie (te kapele kreowały kiedyś doom metal w UK, no i jeszcze Cathedral) to My Dying Bride nadal gra swoje i brzmi ciężko. Trochę z początku rozczarowało mnie nad wyraz oszczędne operowanie growlingiem przez Aarona, ale jest na płycie kilka niespodzianek np: końcówka utworu "The Blood The Wine The Roses", gdzie MDB gra brutalny death metal.
Sunn O))) & Boris "Altar" - I znowu doomowo, ale tym razem doom/drone metal. Split mego ukochanego Sunn O))) z japońskim Boris. Długie, mroczne utwory pozbawione struktur i melodii (choć pojawia się nietypowa jak na Sunn piosenka "The Sinking Bell" nagrana z piosenkarką folkową), są także utwory ambientowe. Dla takich monumentalnych kolosów jak "Etna" oraz 14-minutowy "Blood Swamp" warto ten album mieć. Viva Southern Records!
Suffocation "Suffocation" - death metalowy wymiot roku 2006 obok Krisiun "Annihilation".
Cult of Luna "Salvation" - Jadę na ich koncert we Wrocławiu 12 lutego:)
No i oczywiście Anaal Nathrakh "Eschaton" - słucham tej rzeźni regularnie i robi mi siekę z mózgu. Jak dla mnie album roku, jeśli chodzi o niewiarygodnie wściekły i wkurwiony black metal. Mort, zapoznaj sie z tym bandem asap.
Suffocation "Suffocation" - death metalowy wymiot roku 2006
Uwielbiam takie rekomendacje
Ja z kolei proponuję Ci olać te nudne pierdzenie uskuteczniane przez Sunn O))) i posłuchać Sephiroth'a, bo to jest naprawdę niezwykłe doświadczenie muzyczne!
Oj, chyba się na Ciebie pogniewam za Sunn 0))). Polecam ich album "Black One" z 2005 roku - jest mroczniejszy niż setka płyt black metalowych razem wziętych, acz nadal eksperymentalny.
A albumy Sephirotha posiadam zgrane od wielkiego fana elektroniki i ambientu czyli LeonaPL. Słuchałem wybiórczo i całkiem ciekawa porcja dark ambientu, nie jest to muzyka tak ponura jak twórczość Lustmorda, ale degustuje się przyjemnie. Mam albumy Sephiroth:
- Cathedron (1998)
- Nattljus
- Draconian Poetry
- Tidvatten
plus osobno utwory "Abyssanctum" i "R'lyeh".
Bartka to jednak ciężko zaskoczyć
Z dark ambientu/industrialu plecam 2 norweskie projekty (oba tworzone przez ludzi udzielających się na scenie black metalowej):
Nordvargr
MZ.412
http://www.apostazja.serp.../nordvargr.html
http://www.myspace.com/cycliclaw
wytwornia kanadyjska, co to sie bawi calkiem fajnie w takie rzeczy. teraz bede musial obadac z jej repertuaru kapele Sophia, bo recki jej albumow sa bardzo entuzjastyczne. no i w sumie bylem z Bartkiem na koncercie bardzo fajnym tej wytworni, wiec sentyment jakis jest
u mnie ostatnio bohren and der club of gore, niemiecka kapela grajaca bardzo klimatyczny, ponury(?) jazz. http://www.myspace.com/derclubofgore . warto posluchac, zwlaszcza, ze nazwe kapeli poznalem czytajac rekomentacje samego Lustmorda
Z dark ambientu/industrialu plecam 2 norweskie projekty (oba tworzone przez ludzi udzielających się na scenie black metalowej):
Nordvargr
MZ.412
Po pierwsze, nie norweskie tylko szwedzkie.
Po drugie, Nordvargr to solowy dark ambientowy projekt lidera black industrialowego MZ.412. Polecam płytę "Awaken", reszta jest nudna.
Po trzecie, MZ.412 to kult Polecam płyty "Nordik Battle Signs" i "Burning the Temple of God".
Po czwarte, z tym udzielaniem się na scenie BM to jest tak, że pan Henrik Nordvargr Bjorkk nagrał intra na dwóch ostatnich płytach greckiego Naer Mataron, tyleż samo zrobił na przedostatniej płycie włoskiego Forgotten Tomb, no i jeszcze zrobił remix outra na przedostatniej płycie Thee Maldoror Kollective. Poza tym, jako MZ.412 nagrali jeden utwór blackmetalowy - jest na płycie "Burning the Temple of God". Aha, w styczniu ma wyjść płyta Marvargr, która ma ponoć zawierać muzykę w stylu Mysticum. Nie mogę się doczekać
Po piąte, jeśli kogoś zainteresowałem, to proszę link do domowej strony Nordvargra: http://www.nordvargr.com/ - odwiedźcie stronę z jego dyskografią, a szczęki Wam opadną
U mnie ostatnio nie wychodzą z winampa płyty: Xotox "Lichtlos" (power noise), Tamtrum "Electronic Blakc Mess" (aggrotech) i Agonoize "Ultraviolent Six" (aggrotech). Dla odmiany ostatnio słucham również: Iperyt "Totalitarian Love Pulse" (industrial black/death metal) i Repugnant "Epitome of Darkness" (death metal w starym stylu).
Sorry za mistake - faktycznie szwedzkie hehe. Z Nordvargr posiadam tylko cytowane wydawnictwo "Awaken" i jest mroczne jak diabli. MZ.412 - uwielbiam oba wspomniane albumy.
Zresztą miło widzieć na forum DM kogoś, kto mocno tkwi w scenie industrial/noise/ambient/electro. Ja mam jeszcze wiele braków do nadrobienia.
A u mnie leci sobie w tej chwili wybiórczo (w oczekiwaniu na kolejny update ):
Ultra-Vomit (francuski grind), Blut Aus Nord (eksperymentalny black metal także z Francji) oraz Ufomammut (psychodeliczny sludge z Włoch i jak dla mnie jedno z najcenniejszych odkryć w ostatnim czasie).
(aggrotech)
że tak się zapytam - szto eto? wiejskie tekkno? agro muza?
Z Nordvargr posiadam tylko cytowane wydawnictwo "Awaken" i jest mroczne jak diabli.
Dla mnie płyta "Awaken" to definicja mrocznego ambientu. Szkoda, że w tym gatunku niewiele jest takich perełek. Albo przynajmniej ja na takie nie trafiam.
http://en.wikipedia.org/wiki/Aggrotech
A tak po ludzku, to aggrotech to agresywniejsze EBM z wokalami a'la BM i tekstami a'la BM (choć bardziej subtelnymi).
nie, no na wiki to ja sprawdziłem, ale dalej mało kumam ale może zassam sobie cosik, żeby samemu sobie zdanie wyrobić.
a teraz właśnie słucham sobie The Velvet Undergroun, kawałek 'All Tommorrow Parties', bo jutro mam offa - yupi!!!
asmorod - hysope. najnowsza propozycja francuskiego tworcy dark ambient i przy okazji pierwsza jaka poznaje. przez wielu uwazana za najlepszy w swoim gatunku album minionego roku, przez niektorych ogolnie. i cholera trudno sie nie zgodzic z takimi opiniami. pomimo, ze jestem raczej nowy w d.a. i na wiekszosc propozycji reaguje z radoscia dziecka, to slysze dobrze, ze ta plyta zdecydowanie przewyzsza poziomem wiekszosc albumow jakie spotkalem. klimat budowany czesto za pomoca sampli wzietych z przyrody(swierszcze rulez), czasem blizszy dokonaniom biosphere niz lustmorda, uzycie wokalu(eLL z bardzo zacnej polskiej kapeli Sui generis umbra), wszystko wymieszane w bardzo milych proporcjach. bardzobardzo warto
Dzięki za zwrócenie uwagi. Ściągnę to chociażby dla eLL. SGU rządzi
udalo mi sie rowniez polozyc lapy(uszy) na kilku innych dokonaniach francuza, ale nie wydaly mi sie tak interesujace. koles lubi mieszac style, i dark ambientowe klimaty sa czasem tylko tlem do jakis wycieczek w inne klimaty. i tak w albumie Involution toward chtonian depths uslyszec mozna cos na ksztalt balladki rockowej, z wysamplowana gitara akustyczna i spiewem kobiecym... roznie mu to wychodzi i raczej nie tak fajnie jak na hysope
A u mnie powrót do przeszłości czyli Dead Can Dance "Within the Realm of a Dying Sun" - Moja absolutnie ulubiona płyta DCD, majestatyczna, spirytualna, hipnotyczna, mroczna, żałobna i przerażająco smutna, acz niezwykle piękna. Ilekroć słucham "Xavier" to przechodzą mnie dreszcze, a przy "Persephone" łzy gromadzą się same w oczach. Od dobrych kilku lat mam wszystkie płyty Dead Can Dance na CD, ale żadne ich wydawnictwo nie przebija tu opisywanej (choć 2 utwory z "Serpent's Egg": "The Host of Seraphim" oraz "In The Kingdom Of The Blind The One-Eyed Are Kings" są perfekcyjne i dorównują pięknem każdemu z "Within..."). Polecam ten album wszystkim, co nie znają jeszcze mistycznej muzyki DCD.
No i dzięki LeonowiPL Asmorod "Hysope" - genialny ambient, słucham z zapartym tchem. Wokalistka Sui Generis Umbra pojawia się w dwóch utworach.
Dead Can Dance "Within the Realm of a Dying Sun" - Moja absolutnie ulubiona płyta DCD
Popieram! Co prawda wszystkie dokonania DCD dażę mniejszą lub większą miłością (mogę nawet posłuchać solowych płyt Lisy Gerard) ale "Within.." to zdecydownie najbardziej monumentalne z ich dokonań. To jest czysta mistyka zaklęta w dzwiękach, która poprzez swoje smutne piękno pozwala zajrzeć na chwilę poza szarą zasłonę rzeczywistości. do ulubionych utworów z innych płyt, prócz podanych przez ciebie z pewnościa zaliczyłbym jeszcze "How Fortunate the Man with None" z płyty "Into the Labirynth" z jego hipnotycznym fatalizmem.
The Axis of Perdition "Deleted Scenes from the Transition Hospital" - Inspirowany Lovecraftem oraz grami cyklu "Silent Hill" post-black metalowy koszmar. TAOP to awangardowa fuzja black metalu, dark ambientu, noisu, industrialu, a nawet free jazzu. Album niewiarygodnie mroczny, pełen dziwacznych pisków, straszliwych krzyków, mechanicznych odgłosów, pozbawiony normalnych struktur muzycznych, celowo nastawiony na wzbudzenie grozy u słuchacza. Przy atmosferze, jaką wykreował The Axis of Perdition na "Deleted..." wszystkie te tradycyjne black metalowe twory a la Gorgoroth czy Dark Funeral brzmią po prostu niewinnie. Przyszłość black metalu widzę właśnie w takim eksperymentalnym graniu.
Sama okładka CD jest genialna (ukłon w stronę "Session 9" Brada Andersona zapewne)
morphine - like swimming. album jednej z moich ulubionych kapel, polaczenie blues'a, jazz i rock z fenomenalnym wokalem mark'a sandmana. rewelacyjne, nastrojowe utwory(swing it low, tytulowy, empty box) przeplataja sie z zywszymi(murder for the money). szkoda, ze wokaliscie sie umarlo, bo zobaczyc ta kapele na zywo byloby z pewnoscia niesamowitym przezyciem. http://www.youtube.com/watch?v=rqloE0b4w80 tu z wczesniejszej plyty morphine, zeby dac lepsze pojecie co za klimat
lato przyszlo wiec charlie haden - ladnie nastraja, optymistycznie!
"away with words" soundtrack. muzyka z mojego ulubionego filmu, ktora dopadlem po 3 latach szukania. duzo jazzu, czasem przyjemnie strawnego(nawet bardzo dla fana filmu jak ja), czasem mocno improwizowanego(jako niewprawny sluchacz omijam te fragmenty ). wiekszosc z utworow byla do uslyszenia w filmie, wiec zaskoczen nie bylo poza jednym tandetnym j-pop'em.
u mnie ostatnio hiphopowo
O.S.T.R "Hollyłódź"
Łona i Webber "Absurd i nonsens"
Eldo "27"
bardzo bardzo dobry miesiąc dla pl hh - każdy album to klasa sama w sobie. najbardziej oczywiście Eldo, Łona jak zwykle zamiótł, a Ostry też fajny.
dla śmiechu również słucham sobie TEDE "Esende Mylffon" Tedunio 'wiesz z kim tańczysz, dziffko?' ziom!
A ja na przekór wiośnie rozkoszuję się świeżo zakupiona skladanką flagowych okretów starego dobrego 4AD - "Lonely is an Eyesore". To własnie na analogowej weresji tej płyty wiele lat temu po raz pierwszy usłyszałem Dead Can Dance i była to miłość od pierwszego wejrzenia "Protagonist" jest jedym z najlepszych utworów tej grupy, z tego co się orientuję nigdzie indziej nie publikowanym. Prócz tego takie sławy jak Cocteau Twins, Clan of Xymox, Wolfgang Press. Słowem - cold wave w najlepszym wydaniu!
od 2 dni nieustannie nowe immolation - Shadows in the Light! super plyta, brzmeinie git, wokal brutalniejszy, tempa wolniejsze niz zawsze! fajna plyta
zestaw miesiąca a właściwie dwóch
a u mnie ostatnio johnny cash, flaco jimenez, june carter i willie nelson :]
Vital Remains "Icons of Evil" -
The Chariot - The Fiancée - album calkowicie mnie rozjebal. wszystko to co zajebiscte na Everything Is Alive... i Unsung + jeszcze wieksza chrzescijanska moc nagrane bardzo czysto co niektorm moze przeszkadzac ale efekt jest naprawde dobry. w ostatnim czasie tylko nowe Converge mnie tak rozjechalo.
nic dziwnego ze ostrzezenia dostajesz
fajne masz www
"in the court of the crimson king" - genialny ponadczasowy debiut King Crimson. Materiał po prostu porusza każdy nerw w moim ciele.
Album rozpoczyna zadziwiająco ostry "21st century schizoid man", przedziwny utwór, mocny jak na owe czasy rock pomieszany z jazzem.
Potem bajkowe "i talk to the wind", gdzie daje się słyszeć najpiękniejsze chyba solo na flecie.
Kolejny utwór to apokaliptyczne "epitaph", niesamowicie przerażająco-refleksyjny utwór, od którego aż ciary przechodzą.
Następnie podzielone na dwie części "moonchild" - bajkową i improwizowaną.
Na koniec utwór wszechczasów "in the court of the crimson king" - przy tym utworze autentycznie lecą mi łzy.
Ci, którzy cenią sobie KC, na pewno przyznają mi rację, że to album wszechczasów, przejmujący do głębi i zaskakujący bogactwem pomysłów i rozwiązań aranżacyjnych.
Kto jeszcze nie słyszał niech to natychmiast nadrobi.
Ogromne 6/6
VA - "Giallo Compilation"
Sporo death metalu ostatnio, bo pare fajnych płyt sobie kupiłem m.in:
Dying Fetus "War of Attrition" - ale ten album ma pieprzony groove!
Obituary "Frozen In Time" - nie jest to powrót na miarę ostatniego Celtic Frost, ale ze wszech miar udany. Takie "Slowly We Rot" czy "Back from the Dead" to dla mnie klasyki death metalu.
Z innej beczki Loreena McKennitt "An Ancient Muse" - bajeczny, niezwykle stonowany album chyba mojej ulubionej wokalistki folkowej. Pojawiają się tutaj wpływy tureckie, celtyckie, a nawet dalekie echa Dead Can Dance w "Incantation". Rozglądam się także za tworami dark ambient/industrial made in Asia (Malaysia), ale ciężko takie rzeczy w KL dostać.
Slayer "Christ Illusion" - Ostatni album Slayera slyszałem wieki temu ( ), ale dopiero niedawno kupiłem sobie oryginał na CD. Albumu tego słucham aktualnie co najmniej 2 razy dziennie. Płyta mocna jak jasna cholera i zarazem bardzo klasyczna - na "God Hates Us All" miało się np. wrażenie, że Morderca ciut przekombinował. Mamy tutaj szybkie thrashowe napierdalanie ("Flesh Storm", "Jihad"), ale i wolniejsze walce też się znajdą ("Eyes of the Insane"). Do kapeli powrócił współzałożyciel zespołu perkusista Dave Lombardo, a jego gra po prostu dewastuje. Fajnie, że "Christ Illusion" tak mocno nawiązuje do "Reign In Blood" oraz "South of Heaven".
Ulubione numery: wszystkie 10, ale wyróżniam "Flesh Storm", "Consfearacy", "Jihad", "Skeleton Christ" oraz "Black Serenade".
Cephalic Carnage "Xenospapien" - Niewiarygodnie techniczny i pokręcony grind/death metal. Oj, dzieje się na tej płycie, dzieje. Album otwiera partia skrzypiec w utworze numero uno "Endless Cycle of Violence", pojawiają się w kolejnych odjechane jazzowe interludia, saksofon. Utwór nr 4 to melodyjny death metal a la At the Gates, a ukryty nr 12 to czysty doom/sludge z grindowym początkiem. Strasznie zapętlony album - panowie z CC chyba za dużo zielska jarają.
Ponadto:
Marduk "Rom 5:12" - Uwielbiam "Accuser/Opposer" - wolny, majestyczny black metalowy hymn, zresztą bardziej zapadają mi w pamięć potężne utwory Marduka w wolnych tempach.
Mayhem "Ordo Ab Chao" - Powrót Attili Csihara do Mayhem i genialna plyta, dla której jak na razie nie widzę konkurencji w black metalu A.D 2007. Mroczna, upiorna, z niewiarygodnie zróżnicowanymi wokalizami Csihara. Piątka "Illuminate Elliminate" to jeden z najbardziej przerażających utworów, jakie Mayhem kiedykolwiek nagrał.
też trochę posłuchuję 'Xenosapien' bo zacna to muza.
ale ostatnio Bergraven 'Dodsvisioner' - hmm... Decibel typuje to na blackową płytę roku. ja się nie znam na muzie i ucho mam drewniane, więc nie słyszę za bardzo tego, czym oni się tam zachwycają, ale podoba mi się to granie. więc nie wiem czy Mayhem ma płytę roku, czy nie...
i Antigama 'Resonance' - debiut warszawiaków w barwach Relapse!!! muza kombinowana niemożebnie, ale hipnotyczna. mistrzowski hałas!
Mayhem "Ordo Ab Chao" - Powrót Attili Csihara do Mayhem i genialna plyta, dla której jak na razie nie widzę konkurencji w black metalu A.D 2007. Mroczna, upiorna, z niewiarygodnie zróżnicowanymi wokalizami Csihara. Piątka "Illuminate Elliminate" to jeden z najbardziej przerażających utworów, jakie Mayhem kiedykolwiek nagrał.
Jak dla mnie, ta płyta ssie, zresztą podobnie jak wszystko co Mayhem nagrał po reaktywacji (no, może poza "Wolf's Lair Abyss"). Wolalem, żeby Attila został w Aborym. Jeśli chodzi o tegoroczne płyty BM, moimi faworytami są póki co Infernal War "Redesekration" i Watain "Sword to the Dark".
u mnie queen z lat 70., genesis z lat 80., led zeppelin, kenny barron, john coltrane i miles
Pig Destroyer "Phantom Limb" (2007) - Ta kapela nigdy mnie nie zawodzi. Wściekły grind w ich wykonaniu pompuje we mnie spore dawki adrenaliny i daje totalnego kopa. Takie kapelki jak Pig Destroyer, Circle of Dead Children, Gadget, Psyopus, Antigama, Watchmaker czy Cretin to pierwszorzędna grindcorowa miazga. I pomyśleć, że Pig Destroyer nagrał bodajże w 1998 split z Isis.
Nowe The Axis of Perdition dopiero w listopadzie. Kurwa!
taa, Pig Destroyer dobry jest.
a u mnie Birdflesh - 'Mongo Musicale' - grindersi ze Szwencji zapodają taką energetyczną dawkę old school grindcora, że aż się gęba sama śmieje. do tego bardzo rokendrolowy feeling i zabawne wstawki - sam mjut po prostu!
Z lekkim opóźnieniem: Behemoth „The Apostasy” – gdyby mi ktoś 10 lat temu powiedział, że w dniu premiery nowego albumu formacji Nergala, polecę do sklepu z samego rana, aby nabyć go na płycie CD, to bym mu się zaśmiał prosto w twarz. Kiedyś było to dla mnie uosobienie black metalowego prymitywizmu i prostactwa, obecnie to jeden z najciekawszych rodzimych zespołów. I choć nie uważam, aby Adaś Darski do wybitnych muzyków należał, to podziwiam jego determinację, konsekwencję i pracowitość. Najnowsza płyta to intro + 10 dość zróżnicowanych pod względem klimatu i tempa death metalowych kawałków z silnymi akcentami black metalowymi (m.in. kapitalnie nakreślone chórki vide: końcówka „Slaying the Prophets ov Isa”). Mamy tutaj zarówno solidną i bezlitosną łupaninę („Prometherion”), jak i wolniejsze, cięższe numery („Be Without Fear”). Niewątpliwą ozdobą albumu jest klimatyczny, bardzo osobisty kawałek Nergala pt. „Inner Sanctum” z fenomenalnym, niepokojącym motywem Leszka Możdżera. Jest też kilka innych smaczków jak np. zaśpiewy nepalskich mnichów w „Pazuzu”, choć słychać je dosłownie przez chwilkę. Niestety jest też kilka zupełnie nijakich utworów („Christgrinding Avenue”). Teksty, oprócz klasycznych antychrześcijańskich hymnów, zahaczają również o hinduskie wierzenia itp. ale dokładnie nie wiem, bo zazwyczaj specjalnie się nie wczytuję w treść utworów. Moimi osobistymi faworytami są „Slaying the Prophets ov Isa”, „Prometherion”, „Inner Sanctum”, a przede wszystkim „At the Left Hand ov God” z potężnie brzmiącymi bębnami w końcówce (w ogóle Inferno należą się słowa uznania za tę płytę). Cztery naprawdę świetne kawałki, a reszta jedynie dobra. W sumie dość mało jak na dzieło życia…
A jak utwor z Dane'm?
To "Inner Sanctum", Dane zawodzi tam kilka wersów agonalnym głosem. Nawet mu wychodzi...
a u mnie chwilowo Agathocles "Senseless Trip" (2007) - Agata odkopała jakieś stare nagrania z 93 i ich zbiorek, jednej z najpłodniej wydających albumy, albumiki, epki i takie tam się powiększył. ja tam wolę późniejsze dokonania - albo prywmityw po linii 'Just Injust' albo crustowe łojenie z 'To serve... To protect...' ogólnie bez rewelacji.