AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Witajcie
Chcialbym zebyscie w tym temacie zarzucili mi tytulami naprawde dobrych filmow o zombie...
Nie chodzi mi i znane produkcje (trylogia romeo) raczej o malo znane filmy, ktorych malo kto zna a sa warte uwagi... licze na wasza pomoc
pozdrawiam
Z tych lepszych, co nie znaczy ze wybitnych horrorkow o zombies to polecam min.
Bone Sickness (2003)
The Child (1977)
Children Shouldn't Play with Dead Things (1972)
Horror Rises from the Tomb (1973)
Horror (2002)
I Walked with a Zombie (1943)
Junk (2000)
Lifeforce (1985)
Let Sleeping Corpses Lie (1974)
Grapes of Death (1978)
dzieki wiedzialem ze mozna na Ciebie liczyc juz sciagam Junk ktorego mi nawet kiedys poleciles
Ja z swojej strony mogę śmiało polecić dwa krótkometrażowe, ale jakże smakowite horrorki: holenderski "Deadline" (http://www.dansemacabre.p...e/deadline.html) oraz portugalski "I'll See You in my Dreams" - oba bardzo dobrze zrobione, ładnie sfotografowane, pełne pomysłów i świeżości oraz dowcipu. Nie zapominają jednak przy tym, że są zrobione dla widzów horroru.
Proponuje obejrzec " Oasis of Zombies " a zwłaszcza " Zombie Lake ".Posiadają nieodparty urok za sprawą niezwykle tandetnej realizacji i całkowitego braku scenariusza.
Children Shouldn't Play with Dead Things (1972)
nie! tylko nie to! to jest totalny shit!
(moim skromnym zdaniem )
Children Shouldn't Play with Dead Things (1972)
nie! tylko nie to! to jest totalny shit!
(moim skromnym zdaniem )
Tu sie nie zgodze. To calkiem dobry zombie horror z duza dawka czarnego humoru i niesamowicie mroczna atmosfera. No i do tego Bob Clark jest rezyserem swietnego "Black Christmas"- filmu, ktory zainspirowal min. "Halloween" Johna Carpentera.
oaza byla beznadziejna
dzieki mort juz sie biore za szukanie hol i port
tylko zapewne ich nigdzie nie ma ?
ostatnia wtrynilem Zombie Bloodbath 1 i 2
jedynka beznadziejna a 2 , patrzac na poprzednika jest o wiele lepsza (staram sie byc wyrozumialy dla amatorow)
Popieram Embalmera, Bob Clark wymiata rewelacyjne horrorki, a "Children Shouldn't Play with Dead Things" to jeden z jego najlepszych produktów, genialny, ponury klimat, super lokacja i obłędny "grobowy" humor czynią z niego dzieło niebanalnej klasy.
(moim skromnym zdaniem )
do CSPWDT zabierałem się raz w miłej domowej atmosferze, ale początek mnie wynudził i zrezygnowałem. Drugi raz już obejrzałem go w całości, ale juz w "imprezowym" nastroju i również nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. To poczucie humoru ciężko strawne, nic się nie dzieje przez ponad połowe filmu chyba.. dłużyzny, ten cały nastrój marny.. finałowe sceny z zombiakami nie zrekompensowały mi reszty...
co do black x-mas również nie byłem tym filmem zachwycony (wiem wiem, już widzę te karcące spojrzenia)... Zdaje sobie sprawę z tego, ze ten film jest znaczącą pozycją, przez wielu uwielbianą, która stała się źródłem inspiracji chyba nie tylko do halloween... ale mimo wszystko nie przypadł mi do gustu, thatx all.
Heh, zainspirało mnie to do założenia nowego tematu
Dobre i Bardzo dobre ( moim skromnym zdaniem )
Zombie 2
Zombie 3
Zombie 4
Night of the Living Dead ( obie )
Dawn of The Dead ( Stara )
Day of the Dead
Bone Sickness
Rotten Shaolin Zombies
Te gorsze :
Shockwawes
28 Days Later
Zombie Nosh
Zombie Island Massacre
Nie przypominam sobie więcej ciekawostek aktualnie ,ale mam teraz sporo tego stuffu to jak obejrzę , to napiszę
Mniej znane, acz ciekawe:
Dead hate the living
Dead next door!
White Zombie z Lugosim (cud, że ten film jeszcze istnieje i został odnaleziony )
Znakomity niemiecki "Premutos"
28 Days Later
No niestety w 28 dni później nie ma zombie, sa zainfekowani - żywi ludzie, którzy maja agresora i zjadaja ludzi. Wiele razy o tym mówiono...
Ps. Niezły jest irlandzki Dead Meat...
Wczoraj obejrzałem Dead Men Walking i było bardzo fajnie. Współczesny zombie-ser
Kiepskie sktorstwo, głupota bohaterów, debilne dialogi - Na to wszystko można patrzeć bez bólu głowy, kiedy film o zombie jest szybki i efektowny. W Dead Men Walking przeważnie wszystko dzieje się szybko (z wyjątkiem kiku scen dialogów, które są przeciągnięte, ale za to warto posłuchać takich bzdur dla śmiechu), żywych trupów jest dużo i naparzają od ok. 25 minuty filmu aż do samego końca nieprzerwanie, do tego festiwal żygania krwią, masa wypruwanych flaków, odrywanych kończyn i odgryzanych kawałów miecha - efekty wykonane naprawdę sympatycznie, miło się ogląda. Dzieki umiejscowieniu akcji w więzieniu udało się uzyskać miejscami nawet trochę dobrej atmosfery! Warto też zwrócić uwagę na scenę, zaczerpniętą z Zombie Death House, gdzie bohaterowie muszą przejść przez wąski korytarz pełen rąk żywych trupów stojących za kratami. Szkoda tylko że scena ta nie jest intensywna.
Od Dead Men Walking dostałem to, czego oczekuje od dobrego filmu o zombie.
No niestety w 28 dni później nie ma zombie, sa zainfekowani - żywi ludzie, którzy maja agresora i zjadaja ludzi. Wiele razy o tym mówiono...
W takim razie w nowym "Dawn of the Dead" też są zainfekowani ludzie, a nie zombi
No niestety w 28 dni później nie ma zombie, sa zainfekowani - żywi ludzie, którzy maja agresora i zjadaja ludzi. Wiele razy o tym mówiono...
Nawet nie wiesz jak sie mylisz.Nie nalezy sluchac pajacow ,ktorzy nie maja pojecia o horrorze
Wiekszosc wspolczesnych filmow o zombie opiera sie o infekcje i co nie ma tam zombie ???
Bez zartow.
Wiekszosc wspolczesnych filmow o zombie opiera sie o infekcje i co nie ma tam zombie ???
przykłady, statystyki, wykresy...
Day of the Dead 2 Contagium to zdaje sie tez cos od wirusa , Land of the Dead , Dead Man Walking wystarczy przejrzec imdb i poczytac opisy albo newsy z HO , czy UHM albo Fangorii. Obecnie wiekszosc filmow zombie zaczyna sie od roznorodnych infekcji i obecnie nic na to nie poradzimy a jednak to są filmy o zombie
http://www.fabpress.com/perl/search.pl?CO=FAB062 - polecam
No i problem z 28days later sie rozwiazal Widzialem te ksiazke w UK ,ale sporo tytulow tam brakuje ,wiec nie takie complete.
Land of the Dead
dwie kwestie: po pierwsze - oryginalnie zombi to haitański wymysł i filmy jak 'White Zombie' traktują o "prawdziwych" zombie. współczesne użycie terminu wzięło się z tego, że Cahiers du Cinema użyło takiego słowa w odniesieniu do 'Nocy żywych trupów'. sam Romero mówił bardziej o ghulach [ghoul].
dwa: nie jest istotne co powoduje zombifikację, bo nie o to toczy się spór - może być wirus, abrakebabra czy inne mzimu, może być oglądanie zbyt wielu filmów o zombie. istotne jest, że zombie to zmarły, który powrócił do życia i tak jakoś upodobał sobie ludzi jako obiekt konsumpcyjny. w '28 Days Later' nie było zombiaków, bo zainfekowani nie umierali. a u Romero jak najbardziej.
w '28 Days Later' nie było zombiaków, bo zainfekowani nie umierali. a u Romero jak najbardziej
Ehh przejrzyj sobie pare ksiażek o horrorach a konkretnie o zombie chociażby tą ,ktorą zapodał Vegangore to sie może przekonasz ,że w 28 Days Later są zombie. rozumiem ,ze HO recenzje i newsy nie są dla ciebie argumentami , mój błąd ze takie żródło zapodałem ,ale chyba fachowa literatura nie kłamie ?? 28Days later był nawet zgłaszany przez Fangorię do filmu roku o zombie , więc przepraszam bardzo , czy lubisz ten magazyn , czy nie to ludzie tam pracujący znają sie na rzeczy.
Zresztą to samo jest w ksiązkach poświęconych zombie i wydanych dość niedawno a jest ich całkiem sporo , zastanawiałem się nad zakupem kilku i przeglądałem je w Forbidden i w każdym tomisku 28Days Later figurował jako film o zombie ...
Nawet o ile dobrze pamiętam kiedys niedawno po premierze tego filmu był w Darkside wywiad z rezyserem 28Days Later i min tłumaczył on swoją wizję zombie i rozjaśniał wszelkie wątpliwosci.
zombie martwy musi byc i kropka. takie poszerzanie granic doprowadzi od tego, ze niedlugo wszelkie filmy z kanibalizmem zalicza do tego nurtu
No ,ale ja już na to nic nie poradze , to nie moja wina ,że tak robią
Ehh przejrzyj sobie pare ksiażek o horrorach a konkretnie o zombie chociażby tą ,ktorą zapodał Vegangore to sie może przekonasz ,że w 28 Days Later są zombie.
hmmm... otwieram 'Book Of The Dead' i co czytam? że Danny Boyle zdystansował się od traktowania '28 Days Later' jako horroru o zombie. czytam również, że dla reżysera zombie są związane z paniką atomową, a nie wirusami. czytam również "...Eager not to associate with the mixed fortunes of the zombie genre, Boyle instead makes his ghouls reminescent of the infected civilians of Romero's The Crazies or Rollin's Grapes Of Death. His raging sub-humans aren't zombies per se, but unfortunate victims of plague (...)"
Miałem właśnie napisać, że z tego, co czytam, to "28 Days Later" (choć jeszcze go nie oglądałem) wydaje się podobny do "The Crazies", "Warning Sign" czy "Cannibal Apocalypse", ale widzę, że mnie grzEGOrz ubiegł.
no właśnie, jak wygląda status ontologiczny zombie?
W ogóle ja bym skończył z tym akademickim pitu pitu. Zombie funkcjonuje w kulturze jako pewien mit i z tej racji może on podlegać DOWOLNYM reinterpretacjom. Ale zombie pozostaje zombie... Co to kogo w ogóle obchodzi jak traktować zombiego w filmach - czy to tak naprawdę jest taka różnica, czy zombie jest martwy, czy zaraził się przez infekcję? Ech... Zombie w filmach jest tylko pewną ideą, metaforą, pretekstem, stanowi po prostu symbol i jako widz mam gdzieś czy umarł 20 minut temu, czy 150 lat temu, czy właśnie kiedy jadł kolację z żonką to zaraził się (o nieszczęsny!) wirusem... Po prostu jest pieprzonym zombie i nic mnie nie obchodzi, że jakiś ważniak napisał gdzieś tam, kiedyś tam, że nim nie jest. Zamiast do słownika, czy ksiązki, to radzę skorzystać z własnej intuicji. Ech raz jeszcze...
Ale zombie pozostaje zombie... Co to kogo w ogóle obchodzi jak traktować zombiego w filmach - czy to tak naprawdę jest taka różnica, czy zombie jest martwy, czy zaraził się przez infekcję? Ech... Zombie w filmach jest tylko pewną ideą, metaforą, pretekstem, stanowi po prostu symbol i jako widz mam gdzieś czy umarł 20 minut temu, czy 150 lat temu, czy właśnie kiedy jadł kolację z żonką to zaraził się (o nieszczęsny!) wirusem... Po prostu jest pieprzonym zombie i nic mnie nie obchodzi, że jakiś ważniak napisał gdzieś tam, kiedyś tam, że nim nie jest. Zamiast do słownika, czy ksiązki, to radzę skorzystać z własnej intuicji. Ech raz jeszcze...
Tak, tak, ale w definicji słowa zombie jest napisane, że jest to żywy trup. Nie stajesz się żywym trupem po podłapaniu odry czy innej choroby wirusowej. No chyba, że na nią umrzesz a potem powstaniesz z martwych.
grzEGOrz napisał:
no właśnie, jak wygląda status ontologiczny zombie?
hmmmm... widzę, że wszędzie czeba pchać namiętnie emotikony.
a co do Twoich zastrzeżeń odnośnie pitu pitu, to oczywiście nie ma sensu iść w ślady Carrolla i analizować schematy fabularne w horrorze (chodzi mi tu o sposób w jaki konkretnie w 'Filozofii horroru' jest to zrobione, a wydaje mi się całkowicie jałowe), ale moim pewna zgoda terminologiczna musi panować między dyskutantami, żebyśmy się w ogóle rozumieli.
zombie jako mietafora w filmach Jesusa Franco - poproszę o wykład na ten temat
Tak, tak, ale w definicji słowa zombie jest napisane, że jest to żywy trup. Nie stajesz się żywym trupem po podłapaniu odry czy innej choroby wirusowej. No chyba, że na nią umrzesz a potem powstaniesz z martwych.
Czy ja niewyraźnie piszę? W takim razie powtórka z rozrywki:
Zombie funkcjonuje w kulturze jako pewien mit i z tej racji może on podlegać DOWOLNYM reinterpretacjom. Ale zombie pozostaje zombie...
pewnie, że może być reinterpretowane. w końcu kino się rozwija, gatunki ewoluują itepe. w końcu zombiaki Romero niewiele wspólnego mają z tymi haitańskimi, no nie? jednak ta dowolność w reinterpretacji mitu jest po stronie reżysera/twórcy. przy analizie już trochę trzeba być bardziej rygorystycznym. bo jeśli 'anything goes' to mamy kompletny chaos terminologiczny i zamiast o slasherze w przypadku 'Friday the 13th' jako głównym odnośniku, będziemy go rozpatrywać jako sztandarowy zombie flick? bez przesady. dlatego też '28 Day Later' to pewna wariacja na temat zombie. może współczesna reinterpretacja tematu, ale póki nie zaczną masowo powstawać takie dzieła tak, by rozszerzyć definicję*
i zamiast o slasherze w przypadku 'Friday the 13th' jako głównym odnośniku, będziemy go rozpatrywać jako sztandarowy zombie flick?
Ech EGO, no i czy potrzebna Ci jest definicja (tfu, tfu...), by stwierdzić, że "Piątek 13-ego" jest slasherem, a nie zombie-movie? Nie. A dlaczego? Bo wystarczy Ci do tego Twoja własna intuicja i nie potrzebujesz do tego czytać ani książek teoretyczno-filmoznawczych, ani studiować jakichś def. tabelek, by odróżnić powiedzmy teen-movie od byle shockera... Etc., etc. ... I oczywiście, że "28 Days Later" jest pewnym wariantem, każdy gatunek opiera się tylko na nieustającym przekształcaniu pewnych konwencji. Ale jest to czysty zombie-movie. Tak samo jak "The Cell" Kinga (niedługo szykuje się adapt. Rotha), gdzie ludzie przemieniają się w krwiożerczych zombiaków po odebraniu sygnału komórkowego. Motyw zaniku człowieczeństwa, regresu do stanów prymarnych, apokaliptyczna wizja schyłku cywilizacji, figura (podkreślam!) zombie – "28 dni później" aż do upojenia spełnia wszystkie (niepisane) reguły podgatunku. Ach przepraszam, zapomniałbym, zombie nie są martwe. A przecież…
Dlatego odwołałem Malignusa do "Wędrowałam z zombie", bo warto pamiętać (jeśli już sięgamy do korzeni podgatunku), że szamani nie tylko powoływali martwych do życia, ale i sprowadzali żyjących do stanu ludzkich robotów, a następnie dyrygowali nimi wedle własnych pragnień. Człowiek, by stać się zombie nie musiał wcale umrzeć, wystarczyło tylko pozbawić go własnej woli i osobowości. A czy dokładnie nie to stało się w "28 dni później"?
I wybacz EGO, że nie powołałem się na żadne nazwisko. Wszystko co napisałem wyżej, to tylko moje własne widzimisię. O ja, nieszczęsny, który błądzę…
tu na razie krótka tylko uwaga, bo już jestem w rozpędzie i się piwo chłodzi: widzisz pewną różnicę między tym, jak Ty argumentujesz, a tym co zaprezentował Critters? bo moim skromnym jest ona KOLOSALNA z taką wypowiedzią można się spierać niekoniencznie powołując się na częstość użycia frazy 'zombie' w stosunku do '28 Days Later' (co uczynię jutro po pracy), bo podałeś wyznaczniki zombie movie, a nie tylko mgliście odwołałeś się, że gdzieś tam napisali, bądź nie, że to zombi. to tyle na chwilę, reszta jutro.
ale, taki mały test, jak rozumiem 'Shivers' to też jest zombie flick?
a co do 'Friday The 13th' to ja bardzo przepraszam, ale Jason jest zombie jak w ryj strzelił, sprowadzony do instynktów, opętany morderczym szałem - kurna, toć to zombie flick!!!
kac mnie łupie straszliwy, więc nie odpowiadam za jakość posta, ale...
flagg, podałeś wyznaczniki zombie romp i wszystko gra. tyle tylko, że chyba tu chodzi o to czym zombie w istocie jest. takie wiesz, dywagacje o tym ile aniołów zmieści się na główce od szpilki, ale jeżeli tylko ochota, to dlaczego nie jasne, figura zombi, ale jednak patrząc na dotychczasowe występowanie takich osobników w kinematografii to przyjęło się, że zombiak to ożywiony trup.
obraz Boyle'a jst współczesną wersją, metaforą, parabolą i czym tam jeszcze, reżyser redefiniuje wizję zapoczątkowaną przez Romero. schemat fabularny jest zgodny z dotychczasową konwencją, ale w miejsce zombi starego typu, Boyle wstawia zainfekowanych ludzi. i tyle - wariacja na temat, albo początek nowego nurtu w filmach o zombie, ale to drugie tylko wtedy jeśli zaczną powstawać kolejne dzieła w tym stylu (bo taki jest zeitgeist, nowe wyzwania, zagrożenia itepe, ale przecie o tym nie muszę pisać).
bo Twoje odwołoanie to Tournera jest o tyle nietrafione, że podałeś przykład filmu, gdzie wykorzystane zombiak w rozumieniu pierwotnym, zanim dokonała się 'Romerowsko-Cahiers du Cinemowska rewolucja' (:wink:). przed '68 zombie był istotą powołaną do ponownego życia przez czarownika (jak w 'White Zombie' - chociaż mogę się mylić tukej, bo film żem widział straszecznie dawno jak na moją słabą pamięć), albo człowiekiem sprowadzonym do roli żywego trupa, przez szamana (co jest zresztą bardziej zgodne z wizją zombie w religii wudu, skąd postać zombi wszak się bierze). a potem była już sonda wysłana w kosmos, radioaktywne wycieki i inne miłe rzeczy, które sprawiały, że z grobów masowo powstawały umarlaki
i taka mnie naszła refleksja, że z Malignusem spierałem się o 'Salo' w podobnym duchu, tylko że z kompletnie przeciwnych pozycji. w tamtym wątku to ja byłem za rozszerzaniem definicji, a tu wyłazi ze mnie szczególarz
i taka mnie naszła refleksja, że z Malignusem spierałem się o 'Salo' w podobnym duchu, tylko że z kompletnie przeciwnych pozycji. w tamtym wątku to ja byłem za rozszerzaniem definicji, a tu wyłazi ze mnie szczególarz Mr. Green
Cieszę się, że sam zauważyłeś analogię Chyba sam już widzisz, że jeśli film jest bliski jakiemuś nurtowi, to jeszcze wcale nie znaczy, że się do niego zalicza.
Cieszę się, że sam zauważyłeś analogię Chyba sam już widzisz, że jeśli film jest bliski jakiemuś nurtowi, to jeszcze wcale nie znaczy, że się do niego zalicza.
tyle tylko, że my tu spieramy się chyba czy w '28 Days Later' występują zombi czy niekoniecznie. sam film jednak oczywiście zaliczam do zombie flicks, choć nie występują w nim zombi. tak samo jak 'Salo' jest dla mnie wariacją na temat nazi exploitation, choć nie występują w nim naziści
sam film jednak oczywiście zaliczam do zombie flicks, choć nie występują w nim zombi.
Dla mnie sprawa jest jasna. Jeśli w filmie nie ma zombie, to nie można mówić o filmie o zombie, najwyżej o czymś w podobnym stylu.
hmmm... muszę chyba bardziej cyzelować słowa filmem o zombi, a raczej pewną wariacją na temat. bo jak słusznie zauważył flagg schemat fabularny, atrybuty subgatunku - to wszystko występuje w '28 Days Later' ino w miejsce prawdziwych zombi cwany reżyser podstawił zainfekowanych ludzi, by zainspirować dyskusje na ten temat a mnie przysporzyć postów na liczniku
czyli, reasumując - wariacja na temat.
No i cóż. Stało się. EGO wciągnął mnie w terminologiczne dysputy bez wyjścia. Po co rozprawiać o najlepszych murder scene w hist. gatunku, czy o niezwykłych premierach jakie szykują nam w przyszłym roku, lepiej zastanówmy się: "jest li to, czy nie jest zombie movie". Nawet Critters jak widzę zrezygnował, choć liczę, że jeszcze wesprze mnie paroma dobrymi argumentami . Nim jednak przejdę do kontrataku, jedna uwaga. Mój głos nie był sprowokowany tyle samymi zombie, co tonem jaki zaczął przebijać z Waszej dyskusji. To powoływanie się na słownikowe definicje, autorów z literatury fachowej, pisanie o "statusie ontologicznym" i "zgodzie terminologicznej", etc. … Być może źle odczytałem Wasze intencje, ale od razu skojarzyło mi się to z tym wołającym o pomstę (ale coraz bardziej wyrazistym) trendem "unaukowiania" gatunku, któremu należy się przeciwstawiać jak tylko się da. To zresztą temat na inną dyskusję, na razie pozwolę go sobie tylko zaznaczyć, zanim zgubimy się w gąszczu szczegółów.
Dobrze, a teraz wracając do tematu.
A co powiesz EGO na "Demons" Bavy? Oczywiście, podchodzi do podgatunku od zupełnie innej strony, ale nie umniejsza to w niczym faktu, że pozostaje czystym zombie-movie. A "Evil Dead", gdzie przecież i postacie żyjących nawiedzone przez siły ciemności przekształcały się w krwiożercze stwory? A "Infested" Josha Olsona sprzed paru lat? A zbliżający się (już o tym pisałem) "The Cell" Eli Rotha (który zresztą w "Śmiertelnej gorączce" udowodnił, że może nakręcić genialne zombie-movie)? A "I Zombie, Chronicles of Pain", gdzie Andrew Parkinson traktuje motyw zombiego bardzo metaforycznie, jak niegdyś Romero w "Martinie". A "Ritual" Avi Neshera, który powtarza motyw z "Wędrowałam z zombie" (choć tego filmu nie widziałem i zdaję się tylko na opinię z drugiej ręki)? Podobnie bardzo fajny "Disturbing Behavior" Davida Nuttera, w którym chory profesor eksperymentuje na swoich uczniach i przekształca ich w "lepszych obywateli" Parę przykładów by się na pewno jeszcze znalazło. Dlatego, to nie jest tylko tak, że zombiaki muszą koniecznie wyłazić z grobów… Wystarczy szalony naukowiec (odpowiednik dawnych szamanów?), wirus latający w powietrzu, … (wiele bram pozostało otwartych), by przemienić miłych mieszkańców podmiejskich osiedli w krwiożerczych (zresztą to także nie jest konieczne – motyw kanibalizmu wprowadził dopiero Romero) żywych trupów.
Btw, nie wiem dlaczego w poszukiwaniu "statusu ontologicznego" zombiego zrywasz z całym kinem sprzed "Nocy żywych trupów"? To przecież tam należy szukać źródeł kina zombie, które dopiero następnie ewoluowały i przybierały różne formy (zombie znany z filmów Romero to tylko jedna z ewentualnych wersji). Ale choć jedne z nich (że się tak niezręcznie wyrażę ) były martwe, a drugie żywe, to i tak obie reprezentowały jedną i tę samą figurę, którą mieszkańcy Haiti lata temu przekształcili do rangi mitu. Wiadomo, że wersja Romero wpisała się do kanonu kultury popularnej (i temu w żaden sposób nie przeczę), ale przecież pamiętajmy, że to tylko jedna z możliwych interpretacji tego fascynującego motywu jakim dla literatury i kina przede wszystkim stała się sylwetka zombiego.
Bardzo fajnie natomiast, że zwróciłeś się do Cronenberga. Ale te zarzuty postaram się odeprzeć następnym razem, na razie dość. Chodził mi zresztą jeszcze jeden film po głowie, który stawiał spory problem "definicyjny", ale niestety w tej chwili wypadł mi z głowy. Następnym razem …
co do unaukowiania gatunku... książki FAB Press nie są absolutnie z nurtu 'Deleuze and the Horror Film' - to książki fanowskie, stamtąd pochodził cytat przytoczony przeze mnie. Wikipedii też o bełkotanie filmoznawczym mambo-jumbo też posądzać nie można. ten status ontologiczny to był żarcik i z tego się już cheba tłumaczyłem. a zgoda terminologiczna to już moja własna idiosynkrazja językowa wyniesiona stąd i owąd ale z chęcią podyskutowałbym na temat czy należy brać do ręki narzędzia filmoznawcze w odniesieniu do horroru, czy też nie, więc poczekam na temat, który mam nadzieję założysz.
co do 'Evil Dead' to brak zgody - opętanie przez demona nie czyni z opętanego zombiaka! reszty nie widziałem, więc nie wiem.
czym więc zombie jest? [żeby już tego nieszczęsnego statusu nie używać ] dwie możliwości jak już pisałem - albo wersja haitańska, wudu i tu się kłania nurt przed-Romerowski i z tego co czytam wariacje na temat np. 'Disturbing Behaviour' - czyli jest jakiś szaman/naukowiec, który sprowadza ludzi do poziomu powolnych mu istot. albo wersja Romero - trupy ożywia sonda/promieniowanie/wyciek/mzimu innego rodzaju i truposzczaki wstają bez czyjegoś celowego działania. w przypadku '28 Days Later' rozwiązania fabularne są wierną kopią kanonów tego drugiego nurtu i dlatego mniej mnie interesowało rozumienie magiczne.
i w sumie nadal dyskutujemy gdzieś na obrzeżach tego o czym właściwie powinniśmy w tym kontekście. zombi - to w moim rozumieniu [nurt wudu pomijam w tym momencie] ożywiony trup, który odżywia się ludzkim mięsem, powolny, toporny, chodząca maszyna do kąsania żywych jeszcze mogę się zgodzić na biegające zombiaki [choć urąga to wszelkiej logice ] - bo truchło wstało z martwych. ale zainfekowani ludzie, do tego zasuwający jak sprinterzy to tylko zainfekowani ludzie biegający jak sprinterzy
co do 'Evil Dead' to brak zgody - opętanie przez demona nie czyni z opętanego zombiaka! reszty nie widziałem, więc nie wiem.
Hmm... Oczywiście mamy motyw opętania, ale... Pamiętasz co się stawało z ofiarami po ich zakopaniu? Jakoś dziwnie żyły dalej Tu historia małej Lindy Blair się kończy , a zaczyna się chory zombie movie w wydaniu Romerowskim (zresztą w "Evil Dead" jest przecież i motyw z "Nocy żywych trupów", i finałowa konfrontacja w westernowym stylu a la "Świt żywych trupów"). Moglibyśmy się za to chyba zgodzić, że choć "Evil Dead" nie jest zombie movie per se (jak sam stwierdziłeś w jednym z postów), to jednak odwołania do konwencji pozostają. Pytanie tylko kiedy kończy się film o opętaniu, a zaczyna film zombie - powrót do punktu wyjścia ? Jeszcze ciekawiej wypada to w "Demons" Bavy (też film na skrzyżowaniu konwencji), gdzie zombiaki/opętani wyglądają jakby byli dosłownie wyjęci z innych włoskich spaghetti horrorów .
Co do "28 dni później", jeśli to posunie naszą dyskusję do przodu, to po prostu infekcję możemy potraktować jako nową wersję dawnego motywu szamana/naukowca. Dziś już publika będzie raczej krytycznie podchodzić do motywu szamana (a "Disturbing..." jest wyjątkiem). Naukowców, którzy odpowiadali za tworzenie bomb atomowych zastąpił bardziej anonimowy, nieuchwytny wróg (np. infekcje), odzwierciedlający lęki współczesnego społ. W świetle takiego 11.09 to "28 dni później" faktycznie widzi się w zupełnie innym świetle. Może za 30 lat "28 dni później" będzie się uważać za taką współczesną "Noc żywych trupów", ale jestem przekonany, że cokolwiek będzie, to statusu zombie movie nadanego zgodnie z duchem czasów filmowi Boyle`a, nikt nie będzie podważał.
Także definicje ewoluują z duchem czasów (aksjomatów tu nie ma). I nawet jeśli w historii kina powstaną tylko dwa, trzy filmy opierające sie o infekcję, to będę się upierał, że "28 dni później" to zombie movie, który jak w soczewce przedstawił lęki społeczeństwa przełomu XX/XXI wieku. Swojskie truposzczaki wyłażące z grobów to już przeszłość
Co do "28 dni później", jeśli to posunie naszą dyskusję do przodu, to po prostu infekcję możemy potraktować jako nową wersję dawnego motywu szamana/naukowca.
no właśnie raczej '28 Days Later' przynależy do nurtu Romerowskiego. zamiast sondy kosmicznej mamy epidemię wirusa. jak już wielokrotnie zostało wspomniane - schemat fabularny zombie movie jest w obrazie Boyle'a zachowany w pełnej krasie. ale znowu - choć paradoksalnie to brzmi - jest to zombie movie bez zombie - to jest jedyna chyba różnica między nami w tej kwestii.
mam wrażenie, że doszliśmy do pewnego momentu w tej dyskusji, gdzie należy spisać protokół rozbieżności i zakończyć dywagacje, bo nic więcej nie zostało do powiedzenia, żadna strona nie przekona drugiej.
ale zgadzam się z dużą częścią Twojej wypowiedzi, poza tym jednym szczegółem. że lęki, że być może kiedyś będzie się klasyfikować '28DL' jako nową 'NotLD' i tak dalej, ale że nie zombie
OK, EGO. Punkt dla Ciebie Przekonałeś mnie.
Kierowałem się trochę innym podziałem.
Nurt I, nazwijmy go sobie post-"White Zombie", jeśli film Halperina uznać za prekursora – szamani / szaleni naukowcy, którzy przejmują kontrolę nad żywymi ludźmi. Ja za przedstawicieli tego nurtu uznałem filmy, które przedstawiają żywe jednostki w pełni podporządkowane obcym siłom (a więc i zarazom, etc.). W tym rozumieniu można by do tego nurtu zaliczyć i "28 Days Later".
Nurt II, post-Romerowski - truposzczaki, wiadomo .
Jednak Twój schemat wydaje się dużo bardziej przekonujący i z miejsca niweluje problemy (choć tak naprawdę problem jest tylko teoretyczny) z definiowaniem filmów , które podejmują (w rozmaity sposób) temat infekcji ("Shivers", "The Stand", "Cabin Fever", "The Crazies", "Hidden", …). Ja rozwiązałem go sobie w ten sposób, że "28 Days Later" w przeciwieństwie do pozostałych wykorzystuje figurę zombiego. Boyle kreując postaci zainfekowanych ludzi wzorował się wyłącznie na zombiakach. Co nie zmienia faktu, że wzorować to się mógł, ale odwołując się do ustalonych definicji (ech...), nie mamy do czynienia z zombiakami sensu stricte, ale z ich erzacem (ach, ta terminologia ). Bowiem faktycznie, i tym razem pełna zgoda, bardziej naturalne wydaje się, że "28 Days Later" jest kontynuatorem linii Romerowskiej, a infekcja zastąpiła nie naukowców, ale promieniowania, itd. …
Wniosek: "28 Days Later" nie jest zombie movie per se , ale stanowi jedynie pewien jego wariant. Pytanie tylko, czy cokolwiek z tego, poza samą terminologią, wynika ?
Choć i tak pozostaje nadal problem definicyjny z filmami korzystającymi z motywu Frankensteina (a więc z wieloma monster movie), czy z takimi dziełami jak "Children Shouldn`t Play With Dead Things", "Pet Sematary" i dziesiątkami innych, które powstały na skrzyżowaniu dwóch nurtów (zamiast promieniowania, sond mamy ingerencję zwykłych ludzi). Jakbyś to rozwiązał (teraz pytanie testowe z mojej strony )?
To tyle amatorsko-teoretycznego bredzenia. Dzięki za miłą wymianę zdań
Dobra , przepraszam ,ze nie odpowiadałem (bynajmniej nie przerzucalem netu w poszukiwaniu poparcia moich słów ) Mialem wirusa i samo forum otwierało mi sie z 30 minut ,wiec porzucilem pisanie czegokolwiek ,ale teraz chwilowo jest lepiej.
Jest dokładnie tak jak mowi Flagg , grzEGOrz tez ma swoją racje , ja napisalem ,ze 28days Later jest filmem o zombie bo takim jest i nie pieprzmy sie z definicja zombie bo jak sam Ego zauwazyyłes (albo ktos inny bo mi sie juz mozg lasuje od tych waszych postow )tyle tego napisaliscie. Sa rozne rodzaje , gatunki zombie. W dzisiejszych czasach mamy zombie z Haiti ,klątwy voodoo i te sprawy , mamy Zombie Romero , czy Zombie z np Living Dead at the Manchester Morgue a ostatnio panuja moda na zombie po roznych epidemiach.
Co do poparcia swoich słow i tak wiem ,ze cie EGO nie przekonam bo ty masz swoje dokumenty , tylko ,ze ja nie jestem az tak dociekliwy doskonale pamietam artykuly z Fangorii kiedy film wchodzil na ekrany i tam wyraznie było ,ze to film o zombie zresztą nie tylko tam a to ,ze rozni ludzie maja rozne poglady. Dla mnie Fangoria jaka by nie była jest rzetelnym zrodlem nawet na okladce byla morda jednego z zombich i podpis Best Zombie movie Ever ??
Za tym filmem jakos specjalnie nie przepadam ,wiec nie pamietam juz wielu tekstow jakie czytałem ,ale wierz mi nikt nie podwazyl ,ze to są zombie a z tym ,ze zombie zeby byc zombie to musi najpierw umrzec to juz kompletna bzdura...
Pytałes o argumenty w postaci filmów ?? Spojrz na klasyke taką jak Braindead ( dla mnie to chłam ,ale ponc klasyka ) tam ludzie zmieniali sie w zombie wcale nie umierajac wczesniej , spojrz na Return of the Living Dead 1 , czy druga czesc , tam ,takze wielu ludzi po ugryzieniu wkrotce zmienialo sie w zombiewcale wczesniej nie konajac. Powiesz ,ze to horroro - komedie ?? niewazne , spjrz na Zombie 3 klasyka i kult !!! Oglądaleś ??napewno tak to przypomnij sobie , czy tam ktokolwiek wpierw umierał ?? moze kilka osob ,ale wiekszosc ludzi przemieniala sie w zombie w niedługim czasie po ukąszeniu a wcale nie umierały jedynie gorączkowały,ale wciaz zachowując świadomość.
Tak ,więc interpretacja zombie jest rozna są rozne ,ze sie tak wyrazilem gatunki zombie i nie mozna powiedziec, ze jak biega , fruwa , czy pelza to juz nie jest zombie bo na HO to i o to sie kłócili , ze zombie ,ktore biega to nie zombie....
Musisz bowiem wiedzieć Critters, że wg ustalonej def. "Braindead" jest wariantem zombie movie , "Zombie 3" też jest pewnym jego wariantem i "Hell of the Living Dead" Mattei także
Z "Return..." sprawa problematyczna, bo zaczęło się od trupów (z tego co pamiętam to i w jedynce, i w dwójce).
Dzięki Critters ! Ja już poległem, ale tytuły podałeś przednie. I udowodniłeś nie tyle, że definicje trzeba zmienić, ale to, że ich ustalanie nie ma specjalnego sensu... Chyba, że po prostu ustalimy, że niektóre infekcje wstrzymują funkcje życiowe i zamieniają ludzi w chodzące trupy. I wówczas wszyscy będą szczęśliwi
I Twojego posta nie kwestionuje nawet bluźnierstwo, że "Braindead" to chłam
A w „Zombi 3” są takie zmutowane ptaki. I co zrobić z nimi?
ale nawet one nie pobija ryby Zombie z UNDEAD
Ciagnac temat Zombie dzisiaj obejrzalem Burial Ground, filmik fajny to co mi sie zdecydowanie podobalo to Charakteryzacja Zombie ktorej nie da sie pomylic z zadna inna rozwalil mnie synek z kompleksem Edypa, szkoda tylko ze tak malo miecha bylo :/
CO myslicie o tym filmie ???
aa BTW EGO Thx za napisy do tego filmu :]
ale nawet one nie pobija ryby Zombie z UNDEAD
Bo pobita ona zostanie przez krowę zombie z Dead Meat Tam chyba też o ile pamiętam była epidemia
Hehehe spoko Flagg Braindead nie lubie , uważam ,ze z krwią to tam przesadzili ,ale plastelinowa szczuromałpa rządzi
Wniosek: "28 Days Later" nie jest zombie movie per se , ale stanowi jedynie pewien jego wariant. Pytanie tylko, czy cokolwiek z tego, poza samą terminologią, wynika ?
ano absolutnie nic. dlategom pisał, że to rozważanie podobne scholastycznym debatom o anielich i główce od szpilki. co to zmienia w odbiorze filmu? kompletnie nic, albo jeszcze mniej. ale czasem można się pospierać o takie drobiazgi. ale chyba już rozumiem co mogłeś mieć między innymi na myśli, pisząc o unaukawianiu gatunku i że przecz z tym!
a teraz udaję się na emigrację wewnętrzną, bo chcę sprawdzić te filmy, które podał Critters [pamięć już nie ta] i ja tu jeszcze wrócę i mietnę jakimś miażdżącym postem! ale pewnie szybko to nie nastąpi. chwilowo niech Wam będzie
aaaa - Burial Ground - mistrz! charakteryzacja jest rewelacyjna. film campowy do bólu a Michael jest bogiem!
aaaa - Burial Ground - mistrz! charakteryzacja jest rewelacyjna. film campowy do bólu a Michael jest bogiem!
<cmok>
ja wczoraj oglądnąłem w ramach wspomnień Let The Sleeping Corpses Lie - tam zombiaki były wskrzeszane maszyną, która ultradzwiekami miala eliminowac owady
dlategom pisał, że to rozważanie podobne scholastycznym debatom o anielich i główce od szpilki
Ee ty się zawsze tak inteligentnie wysławiasz ?? Naprawde jestem pod wrażeniem
Ja dorzucę jeszcze jeden tytuł związany z zombie - "The Beyond" (w Polsce jako "Hotel Siedmiu Bram"). Miałem wrażenie, że będzie jakiś ser, bo okładka vhsa robiła kiczowate wrażenie, ale jak obejrzałem to padłem! Perełka.
Ja dorzucę jeszcze jeden tytuł związany z zombie - "The Beyond" (w Polsce jako "Hotel Siedmiu Bram"). Miałem wrażenie, że będzie jakiś ser, bo okładka vhsa robiła kiczowate wrażenie, ale jak obejrzałem to padłem! Perełka.
Bo Lucjan to jeden z miszczów zombiacznych filmów
Z mniej znanych rekomenduję "Dead Pit" oraz "Night Life".