AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
czesc wszystkim wiem ze sie wtracam z zupelnie inym tematem, ale potrzbuje pomocy wsparcia zachety..mam sie wyprowadzic do hiszanii teraz mieszkam w irlandii wiec angielski nie jest problemem , problemem jest hiszpanski nie wiem czy to prawda co mi mowiono , ze to nie jest trudny jezyk..czy jako soba nie znajca jezyka mam szanse na szybkie nauczenie sie hiszanskiego w hiszpanii?wiem, ze to wynika z moich zdolnosci,ale umowmy sie ze jestem zdeterninowana i mam mnostwo zapalu do nauki.dzikuej i pozdrawiam z irlandii
Post został przeniesiony, to tak na wstepie.
A co do nauki języka hiszpańskiego, to sam zapał nie wystarczy,
potrzebna jest naprawdę codzienna długa konwersacja z Hiszpanami i wtedy można szybko osiągnąć rezultaty.
Powodzenia.
No chyba, ze wyjechalabym do Peru...
Hehe zamieszkalabys w MachuPicchu i nauczylabys sie jezyka quechua hhehe
a mnie się wydaje że jednak motywacja jest najważniejsza.
Sam się teraz uczę i wiem że pomaga w chwilach zwątpienia. A język nie może być martwy trzeba nim ruszać, pleść czasem od rzeczy ale dużo, niekoniecznie z sensem byle stale...chyba mi to dobrze po polsku wychodzi
pleść czasem od rzeczy ale dużo, niekoniecznie z sensem byle stale...
Niektorzy tak robia po polsku i wcale im to na dobre nie wychodzi
jestem zdeterninowana i mam mnostwo zapalu do nauki
Tez mi sie wydaje, ze jest to bardzo wazne i jezeli naprawde jestes zdeterminowana, to powinnas sie w miare szybko tego jezyka nauczyc. Nie bez znaczenia jest to, co napisala Andzela, czyli duzo rozmawiac z Hiszpanami (oczywiscie po hiszpansku!). Wtedy na pewno opanujesz ten jezyk znacznie szybciej. Zycze Ci wiec powodzenia w nauce jezyka i mam nadzieje, ze Cie ten zapal nie opusci.
A ja jestem wlasnie na etapie zastanawiania sie czy mam sie uczyc katalonskiego, czy nie bedzie to konieczne .....
Ja boje sie że kiedy tam pojade to będe sie bała rozmawiac z hiszpanami bo będe mówiła nie gramatycznie z dziwnym akcentem , ale najbardziej sie boje że oni beda mówili za szybko a ja ich nie zrozumiem i jak zaczna mówić "skrótami" to już wogóle sie załamie. Mąż mowił że starsi ludzie mówią tam inaczej niż młodzi i jak tu wszystko zrozumieć?
Kinia, ja tez sie tego balam (a moze lepszym okresleniem bedzie "wstydzilam"). Ale nie pozostaje nic innego jak sie przelamac. Pamietam jak kiedys moj nauczyciel angielskiego mowil nam, zeby sie nie przejmowac, ze mowimy niegramatycznie, tylko MOWIC, MOWIC I JESZCZE RAZ MOWIC. To mozna odniesc do kazdego jezyka. Nie ma lepszej metody nauki jezyka jak rozmawiac z "tubylcami".Mozna wtedy praktykowac i osluchac sie z ich akcentem. A jak sie czegos nie rozumie, to zawsze mozna poprosic, zeby powtorzyli i mowili wolniej (te zwroty mialam na pierwszej lekcji hiszpanskiego ).