AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Wlasnie odnalazlem info o tym ciekawym i zapewne szokujacym tajlandzkim horrorze na IMDb. Oto link do niego:
http://www.imdb.com/title/tt0471977/combined Film w tradycji "M" Fritza Langa oraz "Henry: Portrait of a Serial Killer" Johna McNaughtona opowiada prawdziwa historie kanibala i seryjnego mordercy dzieci Zee Oui, jednego z najbardziej diabolicznych wielokrotnych mordercow w kryminalnej historii Tajlandii. Chyba trzeba bedzie poszukac tego filmiku, a moze jest juz gdzies dostepny?
Jest dostępny w mojej kolekcji, a i recenzja się znajdzie w ramach pewnej aktualizacji hehe, ale nie moge na razie zdradzić kiedy to będzie, bo nie chcę się wiązać terminem. Już i tak suszycie mi głowę.
Bo tak trzeba. Ale chyba wiem o jaka aktualke chodzi hihi!!
Wiesz wiesz, tylko cicho sza!
Dostepny jest na e-mule
Ale źródeł tyle co kot napłakał
Ale dobrze wiedzieć kto ma
"Zee Oui" obejrzany. Film dobry, ciekawie zarysowana sylwetka seryjnego mordercy, szkoda tylko, ze fabula bardziej nie skupia sie na eksponowaniu psychiki Zee Oui, a wprowadza niepotrzebny wątek dziennikarki przesladowanej tragicznymi wspomnieniami swojej siostry. Atutem "Zee Oui" na pewno są piękne zdjęcia Tajlandii i kilka mocniejszych scen min. gdy Li Hui morduje nożem pod kolejowym mostem dziewczynkę porwaną z lunaparku. Jednak do intensywnosci takich filmów jak "The Untold Story", "Angst" oraz "Henry: Portrait of a Serial Killer" niniejszemu horrorowi bardzo daleko.
Historia Zee-Oui jest interesująca, ale sposób jej zobrazowania zupełnie nieudany. Parę przyzwoitych fragmentów co prawda jest, ale całokształ bardzo rozczarowuje. Liniowy i momentami głupawy scenariusz, nachalna muzyka, która częściej przeszkadza niż pomaga wytworzyc klimat i napiecie. Brak jednego i drugiego i na domiar złego żenujący sposób zakończenia akcji. Końcowy motyw troszke nadrabia, ale i tak wrażenia z projekcji negatywne
Obejrzałem parę dni temu z czystej ciekawości, a jako, że to filmidło z Tajlandii szczególnego rozlewu krwi się nie spodziewałem... co nie zmienia faktu, że ostatnimi laty eskalacja brutalności w ich kinematografii postępuje, a "Zee-Oui" nie jest też znowu obrazem przeznaczonym dla wrażliwego widza. Urzekła mnie strona techniczna, pięknie sfotografowane i dobrze zagrane filmidło to dobra odskocznia od pornoli . Zaprezentowana historia nie jest może intensywna, ani nie trzyma specjalnie w napięciu, ale potrafi na tyle zainteresować, ażeby widz oglądał ja z zainteresowaniem i satysfakcją. Przemoc wobec dzieci nie jest ukazana w sposób pornograficzny (może to i dobrze), ale kilka scen m.in. wspomniane zadźganie dziewczynki pod mostem potrafią skutecznie przetrzepać widzem. Warto obadać tym bardziej, że morderca jest postacią zarysowaną w miarę dokładnie, to też idzie nad tym wszystkim pomyśleć. Ino na na żaden spektakl gore się nie szykować.