AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Zakładam tu z ciekawości, bo w sieci film zbiera miażdżące opinie, a dla mnie.... a dla mnie to wyjebana, pastiszowa zabawa na miarę Roberta Rodrigueza. Pytania są dwa:
1. Czy kochacie bezgranicznie "Ucieczkę z Nowego Jorku?
2. Czy kochacie bezgranicznie "Mad Maxa"?
Bo Neil Marshall na pewno kocha. Nie wiem jak można nie dostać banana na twarzy, kiedy bohaterka po starciu z wielkim rycerzem ucieka ze średniowiecznego zamku samochodem, aby potem na biegnacej poprzez ziemie jałowej autostradzie stoczyć walkę z poruszającymi się dziwacznymi wehikułami pancurami. Masa akcji, krwi, humoru i nawiązań do klasyki - opaska na oku, komandos nazywający się Carpenter.
Mam nadzieję, że wyniki kasową pozwolą NM kręcil kolejne tak odjechane rzeczy.
z kina wrocilem i mi sie bardzo podobalo. pierwsze 30 minut na powaznie, myslalem ze bedzie kontynuowal sciezke wydeptana przez "descent". ale nic z tego - marschall sie nawraca, widac ze pamieta jaki mial ubaw przy kreceniu "dog soldier' i juz do konca filmu leci ta sciezka. mamy jawne drwiny z wladcy pierscieni, mamy madmaxowy wyscig, w ktorym nie brakuje ciosow karate, niewiarygodnych kraks i wszechobecnego halasu. mamy pieczenie ludzi i przemowe glownego kanibala. generalnie swietny film.
Marshall wykonal kurewsko dobrą robotę! Przyznam, że po obejrzeniu zapowiedzi i lekturze licznych komentarzy bylem do filmu bardzo negatywnie nastawiony tymczasem dawno w kinie nie bawilem się tak dobrze, jak wlaśnie na Doomsday.
W pelni zgadzam się z MIRem - Doomsday to pastiszowa zabawa i stuprocentowe kino rozrywkowe, ale za to w jakim wydaniu! Marshall zlożyl piękny hold wielkim klasykom sprzed lat. Doomsday to jak filmowa skladanka "The Best of the 80's" - nieprawdopodobna kompilacja Ucieczki z Nowego Jorku, Excalibura i Mad Maxa (zresztą film jest wyraźnie podzielony na trzy części).
Dodatkowy plus za krytykę brytyjskiego rządu (Hatcher=Thatcher ) i za rewelacyjnego Snake'a Plisskena w żeńkim wydaniu !
Szkoda tylko, że niektórym scenom akcji brakowalo plynności i rytmu (cięty montaż - a fe, a fe!).
Obejrzałem i nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić sie z moimi poprzednikami - Marshall skręcił film z takim jajem, że chowają sie wszystkie Tarantiny czy inne Rodriguezy z tymi swoimi Grindhouse'ami - "Doomsday" to dopiero filmik, w którym mamy doczynienia z przednią zabawą kinem. Poszczegolnych nawiązań nie ma co wymieniać ale jest ich od groma, co pozwala mi stwierdzić, że Marshall kręcąc ten obraz miał całą masę frajdy i dobrze się bawił, co najważniejsze również działa to na widza zapewniając naprawdę godną rozrywkę. Gore jest tutaj tyle, że wszystkie obecnie kręcone amerykańskie niby szokery się chowają, do tego dochodzi cała masa naprawdę przedniej akcyjki i świetnych, klimatycznych ujęć, takich jak choćby to:
No i najważniejsze - Rhona Mitra! O żesz... normalnie obsadowy strzał w dziesiątkę! Miejsce akcji też fajne, blisko mojego obecnego miejsca zamieszkania, hehe Szczerze przyznam, że nie byłem do tego całego "Doomsdaya" zbyt pozytywnie nastawiony, ale po obejrzeniu calości wypada mi tylko wychylic sporej wielkości butlę browara za zdrowie pana Marshalla - oby nadal kręcił równie świetne filmy co do tej pory. Wielki plus za mocarnie chamską scenę z królikiem!
A i takie małe pytanko - co robi brytyjski film w dziale USA?
Łe, a mnie trailer odrzucił. Mad Maxem wali na kilometr i mnie to specjalnie nie zachęca. Wolałbym jakiś kolejny udany horror Marshalla, a nie jakieś tam zabawy w hołdy. Ale po Waszych postach nabieram ochoty
film był w dziale USA, ale dzięki sugestii Ślepego ktoś kompetentny przeniósł w odpowiednie miejsce =]
Obejrzalem Tym razem Neil w klimatach Sci-fi action fuckin blood n gore stuff Rewela. Czego tam nie ma? Jest twarda laska, morderczy wirus, rycerze na koniach (wtf lol), Malcolm McDowell, poyebane swiry, kanibalizm, ucinanie konczyn, szalone poscigi rodem Mad Maxie i krew krew flaki krew i troche flakow. Polecam goraco. Doskonala rozrywka Kolejny udany film Neila
8/10