AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Jak dla mnie rewelacja! Subtelna, delikatna, czuła opowieść o dwóch zagubionych dziecięcych duszach szukających akceptacji w otaczającym ich świecie, przy czym jedna z nich jest wampirem. Horroru niewiele (trochę makabry się leje), za to spora doza intymnego romantyzmu wplecionego w opowieść o dojrzewaniu. Świetna gra młodziutkich aktorów, przepiękna (czasem nieco zbyt melodramatyczna) ścieżka dźwiękowa i rewelacyjne zdjęcia zatopionej w śniegu Szwecji. Aplauz za oryginalne podejście do tematu: przyjaźń (miłość) pomiędzy introwertycznym, zakompleksionym chłopcem i żeńskim wampirem. Remake made in US jest szykowany na 2010. Zacząłem czytać książkę Johna Ajvide Lindqvista - aby porównać literacki pierwowzór z filmem.
Też mi się bardzo podobał ten film. Jedyne małe "ale" mam chyba tylko do wątku tych starszych mieszkańców miasteczka który nie był zbytnio rozwinięty i w sumie poniekąd zbędny (w książce jest to pewnie inaczej ukazane). Ogólnie to zgadzam się z Embalmerem.
Atmosfera była świetna, prawie "czułem" to zimno z filmu ...
Po oglądnięciu też mnie ogromna ochota naszła na przeczytanie książki (w ogole to trochę zawaliłem, mogłem najpierw przeczytać, później oglądnąć). Embalmer - napisałbyś jak skończysz, czy książka bardzo się różni od filmu ? Ciekawi mnie to a raczej nie prędko pierwowzór literacki dorwę.
he he, do mnie książka przyjedzie już jutro! z tego co mówił autor na FF to wątek ambiwalencji seksualnej Eli jest inaczej pociągnięty, ale to tylko tak napomknął odnośnie debilizmu dystrybutorów amerykańskich, którzy film chcieli nazwać "Let Her In" (jakby kto myślał, że tylko u nas złe tytuły nadają, to niech się pocieszy - w jueseju też niewesoło [inny przykład "rec" i "Quaratine"].
Film bardzo dobry, oczywiście, nie wiem, jak książka, ale można różnorako to zapewne interpretować, w tym wielce prawdopodobne jest SPOILER? rozdwojenie jaźni bohatera, co wyłapał Francula, bo mnie oczywiście jakoś zaćmiło Może literatura daje więcej możliwości potwierdzenia lub wykluczenia prawdziwości tej hipotezy...
Fajna zabawa wampiryczną konwencją z dużą dawką ironii i czarnego humoru, ślicznie poprowadzona relacja między Eli a Oskarem, ale calosc śledzilem jednak bez większego zainteresowania.
Razila mnie nieco teatralna maniera filmu i jeszcze ten charakterystyczny dla skandynawskiego kina chlód przebijający z ekranu . Nie mówiąc o tym, że za dużo w tym filmie wątków i postaci - przydaloby się calość skrócić o dobre kilkanaście minut. I ostatnia scena do wycięcia SPOILER! (choć scena na basenie zmiata bezdyskusyjnie!)
calosc śledzilem jednak bez większego zainteresowania.
nie żebym chciał być jakoś strasznie czepliwy, ale dlaczego?
mnie w tym filmie uderzył realizm psychologiczny, a wampiryczna otoczka dodała tylko smaczku. więc jestem zdziwiony Twoją reakcją.
Nie mówiąc o tym, że za dużo w tym filmie wątków i postaci - przydaloby się calość skrócić o dobre kilkanaście minut.
Wszystkie postaci ekranizacji są obecne w powieści. I tak Alfredson rozważnie omija co poniektóre, bardziej mroczne i perwersyjne wątki.
nie żebym chciał być jakoś strasznie czepliwy, ale dlaczego?
Zbyt dygresyjny i rozbudowany jest ten film moim zdaniem, stąd stracil na sile wyrazu. Przykladem wątek ugryzionej kobiety (plus śmieszne kotki w CGI ), czy nazbyt liczne sceny knajpiane... Zbyt wiele w tym filmie niepotrzebnie rozciągniętych, a nawet zwyczajnie zbędnych scen (wprowadzenie dlugiej sceny wyjazdu Oskara do ojca, tylko po to, żeby pokazać, że nikt się w rodzinie chlopcem nie zajmuje - toć to oczywiste od samego początku!). Przydalaby sie jednak większa konsekwencja i spójność. W paru momentach mialem nadzieję, że glówny wątek relacji miedzy Eli a Oskarem się nareszcie rozkręci, ale niestety film po chwili znów grzązl w lirycznych dodatkach..
Dokladnie o ta scene mi chodzi! To takie niepotrzebne postawienie kropki nad i z dodatkiem banalnej metaforyki. Scena na basenie kończyla się fajnym dwuznacznym akcentem, tak że do końca nie bylo wiadomo, czy miala ona miejsce w rzeczywistości. Końcówka dopowiada niestety wszystko[/quote]
śmieszne kotki w CGI
Ano kotki CGI troche śmieszyły, ale mimo wszystko scena świetna - poszyta czarnym humorem, podobnie jak pierwsze morderstwo Hakana z bezczelnym pudlem w tle.
Basen i topienie mi się skojarzyły z ceremonią baptyzmu
Celna interpretacja - nie zwrocilem na to uwagi!
"Let the Right One In" na 235 miejscu top listy IMDb.
http://www.imdb.com/chart/top?tt1139797
"Let the Right One In" na 235 miejscu top listy IMDb.
Smutno mi.
"Let the Right One In" na 235 miejscu top listy IMDb.
Dużo słabiej niż "The Dark Knight" Nolana Nie oglądam...
Cytat:
"Let the Right One In" na 235 miejscu top listy IMDb.
Smutno mi.
Mnie też. Ide płakać!
Jednak obejrzałem. Ładny film, podobał mi się. Tym bardziej cieszy, że dzielni Amerykanie już szykują dla jego fanów rimejk - na pewno poprawią słabe CGI koty i film będzie na 10 Scena na basenie bardzo dobra, aż mnie się najlepsza scenka z 1 sezonu "Terminator: The Sarah Connor Chronicles" przypomniała!
http://pl.youtube.com/watch?v=z9vD5Pm1iSk
Bardzo fajny dramat w opakowaniu kina grozy, który wykorzystuje klasyczny mit wampira do ukazania współczesnych relacji międzyludzkich. Oczywiście książka znacznie bardziej ohydna, bulwersująca, a nawet perwersyjna, ale i tak ekranizacja to kawał dobrej roboty.
Co za bezczelność, że ten tytuł jest w 10 najlepszych horrorów wszechczasów na imdb i to już w roku jego produkcji
Co za bezczelność, że ten tytuł jest w 10 najlepszych horrorów wszechczasów na imdb i to już w roku jego produkcji
tak ! rakamakafon
http://pl.youtube.com/wat...feature=related
Co za bezczelność, że ten tytuł jest w 10 najlepszych horrorów wszechczasów na imdb i to już w roku jego produkcji
ale Ty to widziałeś w ogóle?
Ja tam się w sumie takiemu wysokiemu miejscu tego filmiku nie dziwię, bo to pomimo tych wszystkich CGI kotków i kilku innych mało istotnych bzdetów i tak jeden z najlepszych a na pewno najciekawszych horrorów grozy ostatnich lat jest. I to pewnie też dlatego, że horroru grozy jako takiego tam w sumie za dużo nie ma. Aha, bardzo nie lubie filmików o wampirach i innych im podobnym blad saking friksach
Co za bezczelność, że ten tytuł jest w 10 najlepszych horrorów wszechczasów na imdb i to już w roku jego produkcji
e tam takie rankingi to mozna sobie w kieszen wsadzic Baby Jane Hudson jest na 20-ktoryms a powinna byc na 3 .
ale Ty to widziałeś w ogóle?
Nie i nie zamierzam Oburzam się ze względu na samo zestawienie i towarzystwo, które przewyższył (gdzie do nędzy jest Night of the Demon?! )
e tam takie rankingi to mozna sobie w kieszen wsadzic Baby Jane Hudson jest na 20-ktoryms a powinna byc na 3 .
Toć wiem, tak tylko świruję Night of the Demon nie ma w ogóle na liście a powinno być na 1 miejscu!
Zaraz za 'Piłą 5' i 'Hostelem' rzecz jasna
Tak, dorzuciłbym też do tego towarzystwa dwa rzygi zatytułowane "Rec" i "Eden Lake", ale wtedy musiałbym ułożyć listę najgorszych a nie najlpeszych horrorów grozy
ladny, madry film. KOTY 10/10. Scena w basenie troche naciagana
ale 8/10 dam. Zgadzam sie, ze to jeden z najciekawszych horrorow grozy ostatnich lat
Mi tam film się podobał, przede wszystkim ze względu na oryginalne podejście do tuzinkowego tematu. Zimny, skandynawski nastrój wyróżnia Let The Right One In spośród wielu produkcji o podobnej tematyce.
Filmu jeszcze nie widzialem, ale godzine temu dosponsorowalem rozwoj dzieciecego (sic!) szpitala i dorwalem nieoczekiwanie dla samego siebie "Let the right one in". I chetnie zaglebie sie w lekturze, czekajac az DVD bedzie w jakiejs promocyjnej cenie. Na razie najbardziej przeraza mnie w zasadzie brak sceptycznych, negatywnych opinii wobec tego dziela .
Obejrzałem wczoraj - fajne, troszeczkę rozwlekłe, ale ciekawe i wciągające filmidło. Lubię sobie popatrzeć na takie nietypowe historie - bo to przecież była taka mieszanka obyczajowego dramatu i horroru. A w przeciwieństwie do podwójnego czy potrójnego dna, które tu wypatrzyliście ja napatoczyłem się na bardziej przyziemny szczegół. Otóż rozpoznałem utwór, który leci w radiu podczas sceny basenowej, to "Flash in the night" popularnego wówczas (przypomnijmy, że akcja filmu toczy się we wczesnych latach 80-tych) szwedzkiego zespołu popowego Secret Service, znanego także u nas. Kojarzę ich, bowiem miałem w dzieciństwie kasetę z ich "the best of" i ta kaseta do dziś kisi się gdzieś w piwnicy.
a film 5/6
Ja rozumiem ironię, ale trochę nie na miejscu wydaje się być natychmiastowe skreślenie tego filmu przez Crittersa. Wiem, że chłopak lubi kino "im gorsze tym lepsze", sam takim nie pogardzę, ale czasem zwyczajnie warto zrobić sobie odmianę i nie osądzać z właściwym sobie cynizmem filmu jeszcze przed jego obejrzeniem. Sam nie jestem zwolennikiem filmów o wampirach, ale ten był inny, ciekawszy, otoczony czymś nowym i nieznanym. Naprawdę warto.
czytam temat i sie zastanawiam czy to dzisiejsi fani chorrorów grozy odbiegają gustem ode mnie czy ja od nich... film stawiany wysoko we wszelakich plebiscytach na najlepszy horror 2008 roku, oceny bardzo wysokie wśród oceniających, a ja nie dałem rady nawet zmęczyć tego filmu do końca. pierwszą godzinę dawałem jakoś rade, następne 20 minut przewijałem po czym w ostateczności wyłączyłem to cholerstwo nie docierając do końca. wymęczyłem się w fotelu okrutnie. porównania z pierwowzorem literackim nie mam, ale wierzę, że jest lepszy niż ekranizacja. mamy do czynienia z historią, która poza dawką grozy ma prezentować także relacje głównymi bohaterami, ale ta "uczuciowa" warstwa jest dosłownie wyprana z jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego. Pan Alfredson chyba powinien obejrzeć sobie kilka południowo koreańskich produkcji gdzie emocje, związki i relacje pokazywane są bez wypowiadana zbędnego steku banałów i pierdół, a są tak naładowane wrażeniami i odczuciami, że uczyć się od nich powinni wszyscy bez względu na szerokość geograficzną. skoro warstwa uczuciowa, która miała być równie ważna jak ta mająca straszyć, kuleje to liczyłbym na to, że dostanę chociaż jakąś dawkę grozy... ale i tutaj jest słabiutko.
nie dałem rady obejrzeć do końca, ale niech sobie daruje ktoś kto chciałby napisać "to nie możesz oceniać tego filmu, bo końcówka jest bardzo ważna" czy coś w tym stylu. dałem radę znosić całą masę azjatyckich produkcji w których przez cały czas trwania filmu nie dzieje się nic, ale one miały to "coś". LTROI tego czegoś nie ma i jest dla mnie klapą jako całość.
ale ta "uczuciowa" warstwa jest dosłownie wyprana z jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego. Pan Alfredson chyba powinien obejrzeć sobie kilka południowo koreańskich produkcji gdzie emocje, związki i relacje pokazywane są bez wypowiadana zbędnego steku banałów i pierdół, a są tak naładowane wrażeniami i odczuciami, że uczyć się od nich powinni wszyscy bez względu na szerokość geograficzną. skoro warstwa uczuciowa, która miała być równie ważna jak ta mająca straszyć, kuleje to liczyłbym na to, że dostanę chociaż jakąś dawkę grozy... ale i tutaj jest słabiutko.
W zasadzie kolega Mauz bardzo ładnie opisał wszystko co chodziło mi po głowie, gdy uparcie brnąłem przez kolejne minuty tego nieszczególnie udanego dziełka. Cóż, liczyłem na dramat przede wszystkim, podszyty solidnym ładunkiem grozy, ale moje oczekiwania brutalnie rozbiły się o rzeczywistość. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że niby faktycznie dostałem solidnie posklejaną fabułę, ale przez cały seans głowiłem się nad faktem, dlaczegoż to podczas oglądania nie towarzyszyły mi żadne emocje. Nul, zero kompletne. Cóż tu dłużej prawić - srogi zawód. Prawdę powiedziawszy największy jeśli idzie o rok 2008.
Btw - filmik leci dziś na Ale Kino! - http://www.alekino.pl/pro...-mi-wejsc_31712