AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
Mocno niedoceniany klasyk, niewątpliwie wart osobnego tematu.
Ten odrealniony, oniryczny obraz potrafi prawdziwie zahipnotyzować- kadr po kadrze! Znana wszystkim stylistyka Argento widoczna w 'Suspirii' jest tutaj jeszcze mocniej zaakcentowana- szepty, przytłumione, złowieszcze odgłosy, tradycyjnie operowanie kolorami i światłem, elementy giallo w najlepszym wydaniu, kilka efektownych i tak znamiennych dla 'Inferno' scen jak tragiczna śmierć antykwariusza za sprawą zgrai szczurów, atak rozwścieczonych kotów i oczywiście scena podwodna przyprawiająca o dreszcze za każdym razem gdy się ją ogląda. Dario koncentruje się na emocjach, malowniczości i budowaniu atmosfery narastającego niepokoju, dzięki temu mamy do czynienia z niezwykle sugestywnym dziełem. Fabuła może jest nieco zawiła, ale warto zamiast gonić za poszczególnymi wątkami i rozkładać każdy dialog (których nie było tu za wiele) na czynniki pierwsze, skupić się na bodźcach wizualnych i podziwiać artystyczne zdolności reżysera. Od strony wizualnej 'Inferno' to majstersztyk! Wielkim plusem jak dla mnie jest również znakomita muzyka K. Emersona odpowiednio budująca napięcie, która według niektórych nie pasuje do obrazu 'Inferno' i zbytnio odstaje od tak podziwianej specyfiki argentowskich filmów. Biorąc pod uwagę całą trylogię, 'Inferno' w moim mniemaniu niewątpliwie dorównuje opowieści o Mater Suspiriorum ( jeśli chodzi o ostatnią część tryptyku, to sprawa jest jasna). A jakie są Wasze opinie na temat 'Inferno' oraz całej, kultowej już trylogii o Trzech Matkach? (ktoś kiedyś powiedział, że o historii trzech wiedź można rozprawiać do skończenia świata- coś w tym chyba jest )
Jeden z moich ulubionych horrorów Dario Argento i zarazem podręcznikowy przykład onirycznego koszmaru przeniesionego na ekran. W przypadku "Inferno" Dario koncentruje się nie na fabule, lecz na ujęciach i emocjach, przede wszystkim na strachu. Wiele niezapomnianych scen: nurkowanie Rose (Irene Miracle) w podwodnym pokoju w poszukiwaniu klucza (sam mistrz Mario Bava maczał w tej scenie palce), pojawienie się tajemniczej piękności (Mater Lacrimarum) na sali wykładowej, pościg po podziemnej bibliotece, atak kotów, Kazanian gryziony przez szczury itd. Fantastyczny temat przewodni alchemii i magii plus sadystyczne morderstwa (okno jako gilotyna). "Inferno" to irracjonalny koszmar zarejestrowany na taśmie - podobnie jak "The Beyond" Fulciego i "Lisa and the Devil" Bavy.
There are mysterious parts in that book, but the only true mystery is that our very lives are governed by dead people - Dario Argento's "Inferno"
The best `architectural' horror movie ever made - i jak tu się nie zgodzić... (cudowny architektoniczny przepych nowojorskiego domostwa, tajemne przejścia, pokoje i pomieszczenia...)
Bardzo dobrze oddany klimat, który towarzyszył Argento podczas lektury Thomasa De Quincey'a i "pism tajemnych". Tajemnicy, której głębia nie jest do ogarnięcia dla umysłu zwykłego człowieka. Wizualnie rewelacyjny, ze świetną i jak najbardziej pasującą ścieżką dźwiękową Keitha Emersona. Labirynt pełen tajemnic, a największą z nich śmierć.
Uwielbiam ten film.
Tak trochę z innej beczki: czy to prawda, że ręce odziane w czarne rękawiczki które widzimy w giallicznych scenach eleganckich morderstw należą do samego Argento? Ktoś to zweryfikował?
Tak, sam tak mówił - przytoczył to np. Alan Jones w Profondo Argento. Dario się wyżywa w fikcyjnym świecie i może już nie mordować w rzeczywistości
Tak, sam tak mówił - przytoczył to np. Alan Jones w Profondo Argento. Dario się wyżywa w fikcyjnym świecie i może już nie mordować w rzeczywistości
to przytaczał sam Dario w którymś z wywiadów (bodaj dołączonych do Tenebrae, ale nie pamiętam już). Mówił mniej więcej, że podkłada swoje ręce do takich scen, bo najlepiej wie jak to zagrać!
A a propos pojawiania się Darka na ekranie, to oprócz słynnego odbicia w szybie taksówki, w filmie Suspiria jest pewna problematyczna kwestia. Gdzieś w okolicy zabójstwa Stefanii Casini, jakaś postać w płaszczu idzie szybkim krokiem, a za nią podąża kamera. W ostatniej chwili gdy postać się odwraca jest cięcie, ale wziąwszy ten moment na stopklatkę i uwzględniając charakterystyczną fryzurę wysnuwam wniosek, że to też Dario. Zresztą z Naczelnym roztrząsaliśmy tę kwestię dawno dawno temu...
A Inferno nie lubię zbytnio, i to z bardzo ciekawego powodu. Otóż wg mnie ten film położyła muzyka, która w moim odczuciu zupełnie nie pasuje do filmu - włącznie z udziwnionym utworem wokalnym (notabene dzwonkiem do telefonu mojej żony od kilku ładnych miesięcy - jak po powrocie z Rzymu chciałem sprawdzić sceny z dzielnicą Coppede i włączył się ekran menu, to małżonka była przekonana, że ktoś do niej dzwoni ) Wizualnie spoko, ale chaosu sporo i zero linii fabularnej. Plus super efekt z lustrem (o ile pamiętam z wywiadu, to też Mario Bava to wymyślił).
Staram się zrozumieć malkontentów, którzy kręcą nosem na muzę w Inferno, ale nie bardzo potrafię Dla mnie muzyka ta jest IDEALNA i adekwatna do treści filmu. Introwertyczna, na granicy utajonego szaleństwa, nie z baśni dla niegrzecznych dzieci, jak w filmie Suspiria (co nie znaczy, ze tamta gorsza - tamta adekwatna do treści tej strasznej baśni), ale raczej z mroków labiryntu umysłu szalonego muzyka-alchemika. Potrafię się zapętlić i słuchać jej na okrągło, do wkurzenia domowników
Widzisz, Buio, żona wie najlepiej, co jest fajne
Choć "Inferno" za bardzo nie lubię to muszę przyznać że muza rządzi!!! Sam film raczej nudnawy, fabuła niejasna choć potęguję to klimat jakby wyjęty wprost z sennego koszmaru.
A, byłbym zapomniał. jedyny motyw muzyczny, który mi się podobał to ten ze sceny taksówkowej z Eleonorą Giorgi. Obłędny, surrealistyczny, totalnie odjechana aranżacja!
A swoją drogą pani Giorgi ładna była. Mam na celowniku film, w którym gra, wydany przez wspaniałe Raro Video, Liberi Armati Pericolosi (1976, reż. Romolo Guerrieri), chyba se kupię niebawem.
Dla mnie muzyka ta jest IDEALNA i adekwatna do treści filmu.
Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości- muzyka jest niesamowita i tylko potęguje wyjątkowy nastrój filmu
A, byłbym zapomniał. jedyny motyw muzyczny, który mi się podobał to ten ze sceny taksówkowej z Eleonorą Giorgi. Obłędny, surrealistyczny, totalnie odjechana aranżacja!
Emersonowska wersja "Va, pensiero..." z opery "Nabucco" Giuseppe Verdiego. Ponoc sam Argento nie rozpoznał nawiązania przy pierwszym przesłuchaniu.
Wracając do muzyki z Inferna, broniłbym jednak wokalno-operowo-epickiego Mater Tenebrarum oraz pierwszego utworu (tytułowego), całkiem zgrabnego i klasycznego fortepianu.
wokalno-operowo-epickiego Mater Tenebrarum
to właśnie moja żona ma w telefonie jako dzwonek