AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA
ciekawa sprawa, uswiadomila mi jak niewiele tak naprawde wiem o Izraelu. jesli ktos mysli, ze nurt nazi-exploit to wymysl Amerykanow albo Wlochow to sie moze nieco zdziwic.
nie wiem jak dlugo bedzie to na gazecie wisiec, wiec przeklejam w calosci:
Fot. COURTESY OF HEYMANN BROTHERS FIL NYT
"Izraelskie pornopowieści o tematyce nazistowskiej
Isabel Kershner
W latach 60. Izraelczycy po raz pierwszy wysłuchali szokującego świadectwa tych, którzy przeżyli Holocaust i zeznawali w procesie Adolfa Eichmanna. W tym samym czasie w Izraelu pojawiły się pornograficzne książeczki o tematyce nazistowskiej, nazywane "Stalagami". W krótkim czasie zyskały one olbrzymią popularność.
"Stalagi" - kieszonkowe porno-książeczki o tematyce nazistowskiej
Czytane pod stołem przez pokolenie dojrzewających Izraelczyków - nie rzadko dzieci tych, którzy przeżyli - "Stalagi" wzięły swoją nazwę od niemieckiego określenia obozów jenieckich z drugiej wojny światowej, gdzie najczęściej rozgrywała się ich akcja. Książki te opowiadały perwersyjne historie, w których amerykańscy lub brytyjscy żołnierze, którzy dostali się do niewoli, byli wykorzystywani przez sadystyczne panie oficer SS, wyposażone w takie atrybuty jak pejcze i kozaki. Na ogół torturowanym jeńcom pod koniec książki udawało się wziąć odwet na swoich dręczycielkach - gwałcąc je, a potem mordując.
Sex, przemoc i nazizm
Po kilkudziesięciu latach, które "Stalagi" przeleżały na dnie szafek i w piwnicach, dziwaczna hebrajska mieszkanka tematyki nazistowskiej, seksu i przemocy znów wychodzi na światło dzienne, a wraz z nią powraca debata na temat przedstawienia nazizmu i Holocaustu w kulturze oraz wątpliwości, czy mieszanka perwersji i przemocy, która znalazła się nawet w zestawie szkolnych lektur, nie rysuje się w tym nurcie zbyt silnie.
- Zdałem sobie sprawę, że pierwsze obrazy Holocaustu jakie widziałem, dorastając tutaj, przedstawiały nagie kobiety - mówi Ari Libsker, którego film dokumentalny "Stalagi: Holocaust i pornografia w Izraelu" miał premierę w lipcu na Festiwalu Filmowym w Jerozolimie i ma wejść do kin w październiku.- Chodziliśmy wtedy do podstawówki - wspomina - pamiętam jacy byliśmy tym zażenowani.
Hanna Yablonka, profesor historii na Uniwersytecie Ben Gurion w Negewie, twierdzi, że film podkreśla coś, co nazywa "żółtym aspektem pielęgnowania pamięci o Holocauście".
- Czy wkraczamy w świat semiopornografii? - pyta. - Odpowiedź brzmi: tak.
"Stalagi" były w niemalże purytańskim Izraelu z początku lat 60. praktycznie jedynym źródłem pornografii. Zniknęły prawie tak szybko, jak się pojawiły. 2 lata po tym jak pierwsze książki pojawiły się w kioskach wokół głównego dworca autobusowego w Tel Awiwie, izraelski sąd uznał wydawców tych książek winnymi rozpowszechniania pornografii. Najsłynniejszy "Stalag" - książka pod tytułem "Byłam osobistą dziwką pułkownika Schultza" - została uznana za utwór przekraczający wszelkie normy, co zaowocowało akcją policji, która przechwyciła prawie wszystkie jej egzemplarze.
"Stalagi" zeszły do podziemia, rozprowadzane przez niektórych księgarzy i sprzedawców literatury z second-handu wśród grupki szemranych kolekcjonerów.
"Stalagi" jako część literatury Holocaustu
60-minutowy dokument Libskera po raz pierwszy w historii dokładniej przygląda się "Stalagom" i ujawnia kilka niewygodnych prawd na ich temat. Po pierwsze "Stalagi" to specjalność niemal wyłącznie izraelska. Wydawane były przez izraelskich wydawców, a pisali je izraelscy pisarze, którzy jednak starali się udawać, że były to przekłady z angielskiego, i często były pisane w pierwszej osobie, żeby wyglądać na autentyczne pamiętniki.
Do procesu Eichmanna, który rozpoczął się w 1961 roku, głosy na temat Holocaustu rzadko słyszano w Izraelu. Ci, którzy go przeżyli wyczuwali ambiwalencję starszego pokolenia, które winiło ich za to, że w porę nie wyemigrowali, i skrycie zastanawiało się, jakich niemoralnych czynów mogli się dopuścić, żeby pozostać przy życiu.
W filmie wydawca pierwszego "Stalagu", Ezra Narkis, przyznaje, że to właśnie proces Eichmanna, ze wszystkimi sensacyjnymi i krwawymi faktami, które w jego trakcie ujrzały światło dzienne, dał impuls potrzebny do rozwoju gatunku.
Co więcej, twórcy filmu utrzymują, że "Stalagi" to w istocie popularne rozwinięcie literatury K. Tzetnika, pierwszego autora, który pisał o Auschwitz po hebrajsku i bohatera mainstreamowego kanonu literatury Holocaustu. -K. Tzetnik otworzył drzwi, a autorzy "Stalagów" po prostu przez nie przeszli - mówi Narkis.
K. Tzetnik to pseudonim artystyczny Yehiela Feinera De-Nur. Ten alias - w istocie skrót od niemieckiego określenia więźnia w obozie koncentracyjnym [Ka-Tzetnik czyli Kacetnik - od niemieckiego Konzetrationslager - przyp. tłum.]- miał na celu reprezentować wszystkich, którzy przeżyli - być czymś w rodzaju everymana Holocaustu. Jeden z największych sukcesów K. Tzetnika - "Dom dla Lalek" wydany w 1953 roku, opowiada historię siostry piszącego, która służy oficerom SS w bloku 24 w Auschwitz jako sex-niewolnica.
Prawda czy fikcja?
To, co kiedyś uważano za klasykę literatury Holocaustu dziś badacze określają mianem pornografii, która prawdopodobnie została zmyślona.
- To czysta fikcja - mówi Na'ama Shik, badacz z centrum Yad Vashem Instytutu pamięci ofiar i bohaterów Holocaustu. - W Auschwitz nie było żydowskich prostytutek.
A jednak "Dom dla lalek" i inne dzieła K. Tzetnika, który zmarł w 2001 roku, wielu Izraelczyków traktuje jak opis faktów i są one wpisane na listę szkolnych lektur. Film Libskera pokazuje jak wicedyrektor jednej z izraelskich szkół oprowadza po Auschwitz grupę nastolatków, pokazuje im Blok 24 i cytuje K. Tzetnika.
Takiego podejścia do Holocaustu w edukacji wystrzega się coraz większa grupa izraelskich nauczycieli akademickich. - Holocaust był wystarczająco koszmarny, bez wymyślania dodatkowych fantazji na jego temat - mówi dr Yablonka.
- Jego książki są zbyt sugestywne i barbarzyńskie. Może kiedyś miały do odegrania ważną rolę, ale teraz, po tak długim czasie, to skandal, że wciąż są w kanonie lektur szkolnych. - mówi Sidra Ezrahi, profesor literatury żydowskiej na uniwersytecie w Jerozolimie.
Dla wielu Izraelczyków najbardziej dramatycznym momentem w procesie Eichmanna były zeznania K. Tzetnika. Dopiero podczas procesu ujawniono jego prawdziwą tożsamość. Sam pisarz podczas składania zeznań mdlał na sali rozpraw. W tym samym czasie "Stalagi" osiągnęły szczyt popularności i odniosły największy sukces komercyjny.
Yechiel Szeintuch profesor literatury jidysz na Uniwersytecie Hebrajskim, odrzuca wszelkie związki między sprośnymi "Stalagami" a literaturą K. Tzetnika, która miałaby być w tym przypadku grzechem pierworodnym. Jest przekonany, że K. Tzetnik opisywał rzeczywistość.
Libsker, 35-letni wnuk jednego z ludzi którzy przeżyli Holocaust, utrzymuje, że wciąż ta sama mieszanka "grozy, sadyzmu i pornografii" napędza pamięć o Holocauście wśród dzisiejszych Izraelczyków."
zrodlo: New York Times
mocne zupełnie o tym nie wiedziałem. ciekawy sposób odreagowania traumy
w NYC premiera dokumentu o stalagach. poniżej copy&paste z New York Timesa:
"In early-1960s Israel pornographic, possibly anti-Semitic novels that detailed sensational tales of the torture and rape of male concentration camp prisoners by curvaceous female Nazi guards rapidly rose from marginal pulp reading to mass-market popularity.
Ari Libsker’s documentary “Stalags” is named for these pocket-size books, which were written under American pseudonyms in a style that suggested translation. (They were in fact done in Hebrew by Israeli writers, some of whom appear on screen.) The film examines the rise and fall of this short-lived craze and the doors it opened for discussing the Holocaust, a previously hush-hush subject in Israel.
The film also considers possible inspirations for the Stalags, from the 1961 trial of the high-ranking Nazi Adolf Eichmann, which exposed sexual abuse within concentration camps, to the works of K. Tzetnik, a Holocaust historian or fabricator, depending on whom you ask. (His books recounted similar atrocities.)
Preceding “Stalags” is Roee Rosen’s “Two Women and a Man,” an intriguing 16 minutes of trickery that offer a seemingly biographical portrait of a female artist and writer, and is a warm-up exercise in how society perceives indecency. “Stalags” carries this line of inquiry forward, cramming an overwhelming amount of information and ideas into its 63 minutes — not nearly enough time to explore satisfactorily all that it raises.
STALAGS
Opens on Wednesday in Manhattan.
Directed by Ari Libsker; in Hebrew, with English subtitles; directors of photography, Uri Levi and Dror Lebendiger; edited by Morris Ben-Mayor; produced by Mr. Libsker and Barak Heymann. Shown with a 16-minute Hebrew-language short film, Roee Rosen’s “Two Women and a Man,” at Film Forum, 209 West Houston Street, west of Avenue of the Americas, South Village. Running time: 1 hour 3 minutes. These films are not rated."
W poniedziałek na Planete o 23:40 - ""Stalagi". Holocaust i pornografia"