ďťż

AZJA 2010 - NOWA WLOCZEGA

witam co myslicie o tym filmie dla mnie jest niesamowity, posiada pare "Jump Scenek" ktore potrafia zmusic do wysokiego skoku ( Np Scena w Ciemni ....:)


"Shutter" to calkiem niezly kawalek tajlandzkiego horroru. Owszem, pare razy zdazylo mi sie podskoczyc ze strachu, a to glownie za sprawa znakomitych efektow dzwiekowych. Jest pare typowych momentow 'boo', ale i sporo pierwszorzednej atmosfery grozy. No i do tego zjawa w "Shutter" okazuje emocje, co stanowi pewne novum. Reasumujac, swietny horror, nic dodac, nic ujac.
Przy okazji witam nowego forumowicza na naszym skromnym forum.
Dziekuje za powitanie bardzo mi sie tutaj podoba
No tak Shutter to film wykonany perfekcyjnie - jak dla mnie 10/10. Wspaniały klimat, niesamowicie mroczna atmosfera - szkoda, iż w tej chwili tylko w pozycjach azjatyckich te dwie wartości występują niemalże regularnie... Co się dzieje z kinem amerykańskim?

P.S. Ze swojej strony polecam jeszcze podwójną dawkę wysokiej adrenaliny w One Missed Call 1 i 2 - normalnie mistrzostwo świata!


Kino amerykanskie (mam tu na mysli oczywiscie mainstream) zeruje na pomyslach azjatyckich filmow grozy. Ostatnio obilo mi sie o uszy, ze Amerykanie szykuja remake "Shutter". Najpierw polozyli swe lapy na "The Eye", a teraz ich lupem pada kolejny tajlandzki horror. Dla mnie zadziwiajace jest to, ze Azjaci nawet jesli kopiuja pomysly z wczesniejszych filmow (dajmy na to z "Ringu" i "Ju-On"), to w wielu przypadkach i tak potrafia wystraszyc widza (przede wszystkim za sprawa celebrowania nastroju grozy i niesamowitych efektow dzwiekowych). A azjatyckie gore/eksploatacja to material na inny temat.
to mnie Emb zalamales :/
Powiedz mi po jaka cholere robic REMAKE filmu ktory jest NOWY ? ?
Hamerykance to psychole niech sami cos wymysla a nie tylko zwalaja od Azjatow
No tak amerykański remake "Shuttera" to fakt. Nie chciałbym cię dobijać, Killa, ale dla twojej świadomości powiem, że za oceanem już szykują się kolejne remake’i - Ju-On 2, Phone, Red Eye, Bushinsaba, Kansen oraz prequel Ringu...

Nie ma co idą na całość...Tylko pogratulować takiej głupoty
MysticMan ma niestety racje. Rimejkowanie azjatyckich horrorow przez chciwych amerykanskich producentow przybiera niepokojace rozmiary. O planowanym remake'ach "Bunshinsaba" i "Phone" slyszalem, ale zaskoczyles mnie nieco tym, ze tak swieze produkcje jak "Kansen" i "Red Eye" tez zostana poddane amerykanizacji. Oczywiscie "Kairo" i "A Tale of Two Sisters" rowniez padly ofiarami hollywoodzkich producentow.
dobry film,tylko że nie ma w nim nic oryginalnego.kiedy azjaci dadzą sobie spokój ze strasznymi kobietami z długimi czarnymi włosami?.to już tyle razy było(Ring,Ju-on,Phone)
Hmmm... Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że troszkę nie znasz azjatyckiej kultury. Azjaci przy realizacji horrorów często sięgają w nich do prastarych mitów i legend, na których się wychowywali. Motyw kobiety, zjawiającej się po śmierci i wymierzającej sprawiedliwość osobie żyjącej, która dopuściła się pewnej zbrodni pojawia się bardzo regularnie. Sięgając oni do tych wątków, ponieważ wiedzą, iż z bytami materialnymi nikt nie może się równać - to nas przeraża, nasza bezsilność, nasza apatia. Dodatkowo ich kultura naznaczona piętnem atomowego holokaustu, jak żadna inna potrafi wyrazić ból i cierpienie. I widać to nie tylko w obrazach stworzonych na nurcie Nakatowkiego nurtu grozy, ale przede wszystkim w kinie undegrundowym. Zwróć uwagę na realizm ukazywania ludzkiego cierpienia - zarówno psychicznego jak i fizycznego. Oni tym potrafią się delektować... Pozwól, że przytoczę ci fragment mojej recenzji z filmu "Red Eye":

" Azjaci potrafią stworzyć w horrorze coś niepowtarzalnego, coś, co na długo zapada w ludzkiej pamięci i nie robią tego za pomocą jakiś wyszukanych efektów specjalnych. Ich kino jest inne, ponieważ opiera się na innych wartościach(...)
(...)Większość azjatyckich filmów grozy nie charakteryzuje się, wydawanymi na ich kręcenie olbrzymimi budżetami i gwiazdorską obsadą. Na pozór są to skromne, nieangażujące zbyt wiele osób projekty, opierane na wątkach i przesłaniach ludowych. Ich siła wywodzi się z przekazu, jaki ze sobą niosą i specyficznym ukazaniu ingerencji świata umarłych w nasze życie. Z konfrontacji z siłami niematerialnymi raczej nikt nie może wyjść obronną ręką – jesteśmy bezsilni, nie możemy nic zrobić, dlatego tak bardzo przerażają nas azjatyckie horrory. Często sami utożsamiamy się z głównymi bohaterami takich obrazów, porównujemy ich życiowe błędy do naszych, uzmysławiamy sobie nasze grzechy, którymi mogliśmy kogoś zranić, a nawet zniszczyć mu życie. Takie podejście do oglądanego przez nas filmu dodatkowo potęguje nasz strach i zmusza do refleksji nad własnym, często pozostającym daleko od ideału, życiem…

I naprawdę nie ma sie tu, co czepiać tego, że często pojawiają nam się w tych filmach podobne motywy kobiet z długimi włosami - przecież pomimo, iż tak się dzieje każdy z tych obrazów opowiada nam zupełnie inną historie...
[/i]
Owszem, motyw zjawy z kruczoczarnymi wlosami zostal juz nieco ograny w azjatyckim horrorze, ale nawet jesli to nadal podtrzymuje twierdzenie, ze Azjaci (oczywiscie nie wszyscy rezyserzy) sa obecnie niekwestionowanymi mistrzami w kreowaniu nastroju grozy i niesamowitosci przy pomocy prostych srodkow. Wole zatopic sie w orientalny swiat nadnaturalny anizeli obcowac z kolejnym amerykanskim gniotem nastawionym na efekt 'boo' i nagromadzenie efektow specjalnych generowanych z twardych dyskow komputerow. MysticMan, gdzie piszesz recenzje, bo jestes w tym naprawde dobry? Chce je sobie poczytac.
W 100% się z tobą zgadzam Embalmer! Azjatyccy twórcy jak nikt inny w tej chwili potrafią wykreować mroczny klimat i nie stosuję do tego żadnych nadzwyczajnych fajerwerków. A oto dowód tego - kolejny cytat z mojej recenzji, tym razem z filmu "Bunshinsaba":
Jak zawsze w horrorze wywodzącym się z „nakatowskiego” nurtu, nie mamy praktycznie wcale krwi, ani brutalnych scen. Całe napięcie i strach zradza się z prostych, hipnotycznych ujęć, ukazujących niematerialne postacie. Cała magia tego zjawiska opiera się na wspaniałej charakteryzacji osób odtwarzających postacie zjaw. Demoniczne, najczęściej w długich włosach, z przerażającymi oczami, młode kobiety, przychodzą do nas jeszcze wiele nocy po seansie takiego filmu. Zawsze, kiedy zamykamy oczy przed snem, ich upiorne twarze powracają do nas i szukające dostępu do naszych ciał i dusz...

Jeżeli chodzi o mnie to pisze dla strony kinomaniaki.com. Jest to młody(zaledwie roczny),bardziej komercyjny portal filmowy. Ze względu na to, iż horrorem interesuje się najbardziej, okrzyknięto mnie tak znawcą horroru i kina azjatyckiego - nie tylko grozy. Ile z tego jest prawdy, sam się przekonasz, jak poczytasz moje prace. Pozdrawiam!

P.S. Na wasz portal natknąłem się przypadkowo, ale muszę stwierdzić, że jest on bardzo oki - powiem tak, troszkę mnie krzykliwy(I DOBRZE) niż pewna inna duża strona o tej tematyce . Na pewno będę was odwiedzał!
mysticMan,co mają legendy wspólnego z ogranym schematem filmowym Kobiety z długimi czarnymi włosami widziałem w większości japońskich horrorów i trochę mnie już to nuży.czy gdyby bohaterem każdego polskiego filmu był ksiądz usprawiedliwiałbyś scenarzystów charakterem naszego kraju?
Hmmm...Miguel doprawdy nie wiem jak ma ci wyperswadować, że nie masz racji. To tak jakbyś się czepiał, że w filmach o Samurajach występują Samuraje, albo w filmach karate, karatecy... Już bardziej obrazowo nie umiem ci tego przedstawić - porostu taka jest ich kultura, nie podoba ci się to po prostu nie oglądaj horrorów z Azji i po sprawie. Azjaci uwielbiają obrazy karmione własnymi legendami, a tam niestety(albo stety)niemal zawsze występują kobiety w długich, czarnych włosach - i albo to zaakceptujesz albo musisz sobie poszukać innej rozrywki. I wcale dużo nie pomyliłeś się odnośnie charakteru naszego państwa, który wyrastał na powieściach narodowych - nie możesz winić reżyserów i scenarzystów, że wciąż sięgają do po polskie powieści - po prostu my mamy swoje widzimisię i już. Ekranizacje polskich lektur wołają o pomstę do nieba, ale mimo to sale kinowe wypełniają się właśnie na ich seansach po same brzegi - niestety taki jest charakter naszego kraju i albo to zaakceptujemy, albo po prostu nie oglądamjmy tych supergniotów. Dopóki obrazy typu Pan Tadek, Ogniem i Nożem, czy Qpowadis będą przyciągać widzów do kin to będą kręcone. Tak samo jest w Ameryce i ich super bohaterami z komiksów. Amerykańce lubują się w tym i nie można im tego w żaden sposób wmówić, aby nie ekranizowali komiksów - to jest ich charakter kraju. I co z tego, że w Europie te obrazy ponoszą klęskę, jak w Stanach zwracają się podwójnie. I tak samo jest z Azją - to jest ich kultura, ich charakter, ich legendy...
hmmm... nie do końca trafna argumentacja, nie wszystkie azjatyckie produkcje zaludniają demoniczne kobiety o kruczoczarnych włosach. jest kilka innych nurtów we wschodnim kinie. ja tam bym się zgodził z Miguelem, że pewne zmęczenie materiału można odczuć jak się widzi kolejną produkcję z babą co zza grobu straszy

kręcenie lektur niby należy do naszego narodowego charakteru? ja bym powiedział, że to raczej reżyserzy wiedzą, gdzie stoją konfitury - gania się dziatwę szkolną na ekranizacje kanonu literackiego [czy tam szkolnego] i kasa się kręci. i raczej nic nie ma wspólnego z charakterem takim czy owakim, bardziej z kapitalizmem i zmysłem merkantylnym a w hameryce trend do ekranizowania wszystkiego co ma komiksowy rodowód jest stosunkowo świeży i niekoniecznie długotrwały. pewnie za jakiś czas się wypali -- po prostu taka teraz moda. a że większość tych filmów to kał tylko przyśpieszy ten proces.

a krytykować można w ten sposób, bo nie ma jednolitej produkcji z Azji czy USA i mówimy, że produkcje z Azji zbyt często wykorzystują motyw czarnowłosej baby, a nie, że w filmach z czarnowłosymi babami występują czarnowłose baby

peace
pzdr
Dzisiaj przeglądałem sobie stronkę VISION i znalazłem "Shutter" w dziale zapowiedzi kinowe. Wstępna data: 11 listopada 2005 - akurat w moje imieniny
http://www.vision.pl/kino...f8&film=6041037
Nie powiem ciesz mnie to niezmiernie, bo choć film widziałem, to z pewnością pójdę do kina aby jeszcze raz poczuć greszcze grozy na całym ciele
ja nie wiem, prorok jestem jakiś czy co - przed projekcją rzuciłem Mortowi w gadzie, że dla mnie 3/6 - tak dla żartu. i w sumie niewiele się pomyliłem. fabuła absolutnie wtórna, sztampowa i siakaś taka nieco wymuszona. te zwroty akcji wydają mi sie mocno naciągane, ale niech! kilka naprawdę wybornych "jump scenes" i kilka naprawdę niezłej grozy. (ale w tej materii to i tak dla mnie "Ju-On" rządzi). ale naprawdę podczas projekcji nie mogłem się oprzeć ciągłemu uczuciu deja vu. choć nakręcone jest to ładnie, muza może nieco przeszarżowana i zbyt nachalnie pchana w kadry, ale ogólnie na plus, aktorsko równiez oka, fajne zakończenie (choć patent z "Gawi" jak nic), tylko ta wtórność, że aż zęby bolą. i nie przeszkadza mi sama czarnowłosa baba jako taka, tylko ogólnie rozwiązania fabularne.

jak na moje to 4/6. oceny na poziomie 10/10 uważam za kuriozum i fakt, że coś się komuś totalnie poprzestawiało w głowie
Wszystko co napisałeś to prawda, film wtórny itp. ale cholera wystraszył mnie jak mało który. Dlatego wybaczam mu wszystkie niedoskonałości.

ja nie wiem, ze mną coś chyba jest nie tak. "The Eye" mnie nie wzruszyło, a "Shutter" mimo kilku naprawdę fajnych momentów mimo wszystko siakoś średnio... jakbym miał się czepiać, to fabuła rozłożona na fragmenty pierwsze niewiele sensu ma. ale spox, w sumie w horrorze nie trzeba mieć koherentnej opowieści, żeby film był efektywny. tylko dlaczego ten film jest zbudowany z samych klisz?

odnośnie "Ju-On" to owszem chodzi mi o dwa "The Curse", pozostałych nie widziałem. ale pewnie kiedyś nadrobię (a przynajmniej amerykańską wersję zlukam, bo SMG to znośna babeczka).

a te maksymalne oceny to przewinęły się tu i tam. naprawdę nie kumam skąd takie noty.
'szuter' zrobił na mnie spore wrażenie. Przestraszyłem się sporo razy Naprawde kawał dobrego kina grozy
ano, chyba jako ostatni obejrzałem sobie to dziełko
Film jest niezły, klimat OK muzyczka też
ale niestety obraz jest mocno wtórny i kto widział Ring lub Ju-On raczej nie przestraszy się za bardzo
Co do deja vu to zgadzam sie w pełni z EGO
Z uwagi na fakt, iż film był oceniany od najwyższych not do średnich i to przez naprawdę niezłych recenzentów nie pokuszę się o wystawienie oceny - obejrzyjcie i sami wystawcie ocenę; naprawdę warto zobaczyć i samemu zastanowić się nad projekcją.
Mnie Shutter nie przekonal. Lubie azjatyckie filmy grozy( niektore nawet bardzo) , dlatego nastawilam sie na 1,5 porzadnego kina. A tu prawie nic... Jest kilka scen , gdzie mozna podskoczyc z chrupkami , ale calosc dla mnie pozbawiona jest klimatu. Glupota niektorych stwierdzen ( np. czego to nie mozna dokonac z polarojdem w reku ) i sama koncowka sprawily , ze zupelnie stracilam serce do filmu. Wiem jedno- aby w pelni rozkoszowac sie azjatyckimi dzielami nalezy wprawic sie w odpowieni nastroj. Jesli go brakuje czeka nas 1,5 h nudy i rumienienia sie ze wstydu
heh.. wczoraj byłem na tm w kinie i czytając pobieznie ten wątek bo zbyt dużo textu tutaj... chyba najbardziej skłonny jestem podpisać sie pod słowami grzegorza, tym samym dziwiąc się reakcji osób, które sa filmem zachwycone.
- po pierwsze, legenda czy nie legenda, motyw kobiety z czarnymi herami, bladą cerą i "potworkową urodą nawet za życia" już nuży, do tego stopnia, iż uważam, ze wszystkie te filmy, które wykorzystały to w ostanim czasie.. mogly by być jednym filmem i po kolei part 1 part 2 i tak dalej... ja rozumiem rangę tej azjatyckiej postaci, ale motywy z wyłazeniem z wody, z pojawianiem sie na fotkach, z włazeniem pod pierzyne... no cholera, powtarza sie to wszędzie. dlatego siła ringu polega na czymś zupełnie innym jak dla mnie...
- po drugie "efekt bu". spoko, podskoczyłem w paru momentach, muza dodawała klimatu itd. efekt zadziałał. Ale zaraz do tego wróce...
- fabuła - no do cholery, takich dziur już dawno nie widziałem. nie bedę walił spojlerem tutaj ale motywów "dlaczego zjawa akurat nam sie pojawiła" naliczyłem aż 3... im dalej w głąb filmu, tym motywy stają sie bardziej naciągane, a już ostatnia tajemnica wieje strasznym naciągactwem.
- dialogi - no ja pierdole. czasami to juz taka żenada, strasznie infantylne... wejście w retrospekcje wywołało u mnie spory śmiech. poza tym wiele takich infantylnych wątków w fabule, totalnie bez sensu...
reasumując: własnie przez te dziury w fabule, przez infantylność dialogów i niektórych sytuacji, mamy do czynienia po prostu z głupiutkim filmem. Motywy zagadki i tajemnicy są wtórne, tak samo jak sama zjawa (no poza wyjaśnieniem ciążaru na karku, heheheehe, nie no, to było zajebiste, ale nie wiem czy bardziej podoba mi się to z głupoty i absurdu czy....). kolejna reflekcja: dopracowany efekt "bu" gwarantuje nam przerazenie i skok z krzesła w niektórych momentach. ale co to jest za traktowanie widza??? dajemy Ci chujowy film, ale za to przesiągnięty efektem bu! więc będziesz się bał, nie zwracaj wiec uwagi na fabułę!
ja po obejrzeniu tego filmu poczułem się troszkę wykorzystany przez reżysera, który wcisnął mi taki kit. efekt bu działa, jest dobracowany. Ale to tylko żerowanie na tym najpłytszym ludzkim instynkcie przerażenia przez zaskoczenie. oglądałem wiele wyśmienitych horrorów, które trzymały napięcie wywołując je zupełnie inaczej, skupiając się na budowaniu atmosfery grozy i niesamowitości a nie żerując na tej jednej klapce w mózgu....

dla mnie, 3/10
dla mnie to jest najstraszniejszy film jaki kiedykolwiek widziałem. tak jak pisałe Embalmer nie tylko same jumpy, ale także sporo soczystego klimatu i atmosfery. może gdybym obejrzał ten film w innych warunkach ocena byłaby niższa, ale rozkręcone słuchawki i spory telewizor musiały zrobić wrażenie.
porównywanie do Ringu troche nietrafne mimo wszystko. motyw z telefonem, zerżnięty z innych produkcji (z jednym z odcinków drugiego sezonu X-Files jets identyczny... no i w którejś Ju-On).
wykonanie bez zarzutów, aktorsko również. ja tam wad w tym filmie nie uraczyłem, ale jestem maniakiem ghost story i długowłosych azjatyckich bab więc na mnie nie patrzcie
Niedawno miałem nieprzyjemność przekonać się, co to jest KOMPLETNIE nieudany i nieudolny remake. Oczywiście - kolejny raz - za sprawą Amerykańskiej Filmowej Machiny Profanującej. Jankeski "Shutter", psiakrew !
Żadne słowa nie oddadzą niesmaku i zażenowania, które towarzyszyły seansowi.
Tak zniszczonego materiału dawno nie widziałem ! Brak tu wszystkiego, za co chwalić można tajski pierwowzór. Nie stwierdziłem napięcia, grozy, dobrej muzyki, smaczków (jak choćby scena z modliszką lub nieletnim mnichem) czy przyzwoitego kadrowania. Fatalne aktorstwo - bo nawet nie poprawne - dobija film wraz ze świadomością powyższych zarzutów i znajomością azjatyckiego filmu, który - mimo, że nie ustrzegł się kalek i ogranych już chwytów, potrafił i nadal potrafi nieźle wystraszyć.
O ile jeszcze dało się znieść schrzaniony przez komputerowe wstawki "The Ring" Verbińskiego, fatalnie zagrany przez główną bohaterkę amerykański "The Grudge" albo na upartego "The Eye" (ale co w nim było dobrego ???), to "Shutter made in Hollywood" nie wytrzymuje krytyki i rozpada się w proch jak zagubiony w świetle słonecznym wampir.
Ja wiem, zdaję sobie sprawę - KASA, ale do ciężkiej cholery, niech zarabiają w dobrym stylu. Jak dotąd, najgorszy film, jaki widziałem w tym roku. Kto wie ? Może najgorszy remake wszech czasów ?

Jak dotąd, najgorszy film, jaki widziałem w tym roku. Kto wie ? Może najgorszy remake wszech czasów ?
Jestem co najmniej zaciekawiony Wiem, że wszyscy wokoło gnoją ten remake, ale jakoś dopiero teraz chce mi się go obejrzeć. W sumie w tym roku będzie dość ciekawie pod względem słabych filmów, mam już kilka interesujących pozycji na oku czas obadać remake "Shutter"! Oczywiście bez uprzedzeń
Ja tam remake'u jeszcze nie oglądalem, ale że jeszcze nie zabieralem glosu w tym temacie, to napiszę tyle: oryginal po prostu zmiata i deklasuje calą azjatycką konkurencję! I tyle.

oryginal po prostu zmiata i deklasuje calą azjatycką konkurencję! I tyle.
konkurencja słaba jak zresztą całe azjatyckie kino to i zmiata. Najlepiej to jakby wszystkie skośnookie filmy zrimejkowali do zrozumiałych dla nie jedzących psów i żywych ośmiornic widzów wersji

konkurencja słaba jak zresztą całe azjatyckie kino to i zmiata
pierdolisz głupoty, a to zdanie całkowicie potwierdza, że nie ma sensu z Tobą rozmawiać na temat azjatyckich horrorów. i nie tłumacz się nawet ta ikonką na końcu Twojego posta

A pochwalić kunszt pewnego skośnookiego reżysera mogę?


nie cierpie z całych sił swych filmów azjatyckich jesli chodzi o zjawy duchy i jakies takie inne historie, no ale musze przyznac ze chyba najlepszym filmem ktory mnie przestraszył jest The Eye, a Shutter zajmuje od razu drugie miejsce takze z checia obadam jak bede miał okazje rimejka, mam nadzieje ze choc troche mi podehjdzie bo wczesniejsze ringi i dark watery to ani w prostych ani w skośnych oczach mi nie pasowały
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mkulturalnik.xlx.pl
  •